Wśród królów i książąt władających zarówno państwem
piastowskim jak i późniejszą Rzeczpospolitą Obojga Narodów (państwem Trojga
Narodów niestety się nie stała z opłakanymi skutkami i to nie tylko
dla Polaków) znajdują się osoby do dziś darzone powszechnym szacunkiem jak i
cieszące się powszechną pogardą. Do pierwszej z tych grup niewątpliwie należą
Kazimierz Wielki czy Stefan Batory, do drugiej obydwaj Wettynowie oraz żałosny
żigolak Poniatowski. Choć wśród monarchistów można znaleźć nawet obrońców tego
ostatniego.
Natomiast zbyt małą wagę, przynajmniej w mojej ocenie,
przywiązuje się do postaci Mieszka Pierwszego. Największym uznaniem darzy go
Kościół Rzymskokatolicki, rzecz jasna z przyczyn religijnych, jako władcę który
przyjął chrzest i wprowadził na ziemiach polskich chrześcijaństwo. Pozwolę
sobie odnieść się do tego faktu z polityczno – historycznego a nie religijnego
punktu widzenia bowiem uważam że osoba Mieszka i skutki jego decyzji są
stanowczo niedoceniane w świadomości ogółu rodaków.
Na tle innych ludów opisanych w dziejach strefy kultury
europejskiej czy wcześniej śródziemnomorskiej (w szerokim tego słowa
znaczeniu), Słowianie oraz Bałtowie wyróżnili się jako grupa, co tu ukrywać,
dosyć głupia. Bowiem pomijając już powszechnie znane fakty istnienia w świecie
starożytnym pisma klinowego, egipskich hieroglifów czy obfitej literatury
greckiej i rzymskiej, ludy germańskie wysokiej kultury ze sobą nie niosące, też
miały swoje pismo. Jest udowodnione że Anglowie, Frankowie, Fryzowie, Goci, Jutowie,
Longobardowie, Sasi, Skandynawowie, Teutonowie oraz Wandalowie posługiwali się
pismem runicznym choć grono jego użytkowników było bardzo wąskie. Nawet
Madziarzy już w chwili przybycia na Wielką Nizinę Węgierską i założenia tam
swojego państwa używali pisma „rowasz” krojem liter nieco przypominającego runy
lecz wywodzącego się przypuszczalnie z dalekiej Azji. A więc na tle innych
ludów Słowianie, Prusowie czy Litwini zasłużyli sobie na miano wyjątkowych
jełopów.
Słowian Wschodnich zaczęli cywilizować święci Cyryl i Metody
którzy zadali sobie trud stworzenia na bazie greki alfabetu pasującego do mowy
nawracanych ludów. Gdy na Rusi powstały pierwsze klasztory, mnisi zaczęli przy
użyciu tego pisma poza tekstami liturgicznymi tworzyć również kroniki i w ten
to sposób Ruś kulturowo zeszła z drzewa. Później ruscy mnisi jako jedyni
piśmienni ludzie tworzyli dokumenty w kancelariach litewskich książąt za czasów
świetności państwa Giedymina i jego następców.
W gronie Słowian Zachodnich pierwsi byli Czesi. Wraz z
chrztem pojawili się tam duchowni chrześcijańscy obrządku łacińskiego i ten
język służył zarówno do sporządzania dokumentów panującego władcy jak i spisywania
kroniki Kosmasa. Mieszko podjął więc taką samą decyzje jak czescy Przemyślidzi.
Być może ich przykład miał decydujące znaczenie bowiem w wyniku przyjęcia
chrześcijaństwa Czechy stały się krajem uznawanym przez ówczesne Cesarstwo
Rzymskie Narodu Niemieckiego za cywilizowany i nie były już celem ekspansji
terytorialnej byle margrabiego czy jakiejś bandy raubritterów. I jedynie dzięki
przyjęciu chrztu pobicie przez Mieszka pod Cedynią wojsk margrabiego Hodona nie zakończyło się
ogólnoniemiecką agresją pod pozorem krucjaty przeciwko poganom lecz „ojcowskim
rozsądzeniem” sporu miedzy wasalami przez ówczesnego cesarza.
Nie byli tego w stanie pojąć Wieleci (zwani też Lutykami), Obodrzyce,
Ranowie, Redarowie i inne plemiona zamieszkałe z grubsza miedzy dolną Łabą a
dolną Odrą. Mimo ze cesarz Henryk II korzystał z pomocy ich posiłków w wojnie z
Bolesławem Chrobrym podczas oblężenia Niemczy, kurczowe trzymanie się
Świętowita, Swaroga i całej reszty tej słowiańskiej menażerii zakończyło się klęską w wyniku ataków Niemców i Duńczyków. W połowie XII wieku ci ostatni podbili
Rugię i splądrowali skarbiec świątynny w Arkonie (jak się okazało kapłani tych
bóstw pod względem chciwości w niczym nie ustępowali najbardziej pazernym
ówczesnym duchownym chrześcijańskim a cynizmem w manipulowaniu wróżbami "świętego" konia bili ich na głowę) która z rozkazu króla Waldemara Pierwszego została
spalona a jedyną wartością słowiańskich czworo lub trójgraniastych bożków
okazała się ich wartość opałowa. Na początku piętnastego wieku zmarła na Rugii
ostatnia osoba władająca jeszcze językiem Ranów i po tej grupie plemion
słowiańskich nie pozostał już żaden ślad poza słowiańskim brzmieniem niektórych
niemieckich nazwisk.
A Polacy dzięki decyzji Mieszka do dzisiaj maja swój język,
z czasem tak jak i inne narody chrześcijańskie dorobili się piśmiennictwa w
języku narodowym i po prostu zachowali swoją tożsamość mimo wysiłków dziewiętnastowiecznych
germanizatorów i rusyfikatorów. Dlatego nie wróżę sukcesu wszelakim „europejsom”
(mistrzowi Michalkiewiczowi kłaniam się nisko) i post wehrmachtowemu pomiotowi
od dwudziestu lat próbującym nam wmówić że w pierwszej kolejności jesteśmy
Europejczykami, w drugiej Mazowszanami, Małopolanami czy Pomorzanami a polskość
to choroba.
I jeszcze jeden drobiazg. Mimo wysiłków archeologów o obyczajach
i kulturze Słowian Zachodnich wie się znacznie mniej niż o Babilończykach czy Etruskach.
Ale istnieje grupa oszustów która łże w żywy kamień iż DYSPONUJE WIEDZĄ jakie to
były wspaniałe, humanitarne i przyjazne ludziom cywilizacje. Bez porównania
lepsze od podłego chrześcijaństwa które zajęło ich miejsce. Ponieważ dzisiaj
ci neopoganie nie są już w stanie niczego zepsuć, w niczym mi nie przeszkadzają. Tak jak i
szwedzcy wyznawcy Odyna, Thora i Frei. Którzy z tego co słyszałem od kolegi
mieszkającego już trzydzieści lat w Skandynawii, w ciepłej porze roku spotykają
się w lasach, okadzają te swoje bóstwa i wykonują inne starogermańskie rytuały. A
potem oddają się piciu piwa i łajdaczeniu się po zaroślach. Ponoć robią to w
parach męsko - damskich a więc jak na tamtejsze standardy, nie jest jeszcze tak
źle jak mogło by być.
Stary Niedźwiedź