W ostatnim tygodniu emocje piłkarskie o tyle opadły że skończyła się narodowa histeria związana z marzeniami o wyjściu „smudasów” z „grupy śmiechu”, na czym planował coś ugrać „piarowo” inny żałosny podwórkowy piłkarzyk. Dodatkowo spostponowany podczas meczu Niemcy – Grecja. Bowiem po obydwu stronach Frau Führerin w gdańskiej loży dla VIPów zasiadali: po prawicy szef „rodziny” UEFA czyli don Michele zaś po lewicy szef niemieckiej federacji piłkarskiej. Zaś kon-Donek o rząd niżej z miną zbitego kundla. Oczywiście gdyby mecz rozgrywany był na przykład w Wielkiej Brytanii, byłoby rzeczą nie do pomyślenia aby miejsca obok szefowej IV Rzeszy nie zajął premier Cameron. Ale wedle stawu grobla a szef administracji kondominium musiał pogodzić się ze smutnym faktem iż miejsce należycie wytresowanego psa jest w nogach pani a nie na kanapie obok niej.
Najwięcej emocji rodaków, nawet tych którzy niespecjalnie interesują się piłką kopaną, w ostatnich dniach wzbudził więc kolejny wyczyn dwóch dyżurnych chamów będących do tej pory pieszczochami Parady Oszustów.
Gdy Kupa Gminna w emitowanym przez Tusk Vision Network swym cyklicznym programie wtykała miniaturki polskiej flagi w psie łajno, oczywiście włos jej z głowy nie spadł bo wymiar niesprawiedliwości Tusklandii olał sprawę równiuteńko. W końcu cham zasłużył się wielce robiąc sobie wraz z drugim chamem jaja ze śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego a takich przysług kon-Donek nie zapomina. Nie brakowało i w gronie blogowych komentatorów obrońców tej gównianej „prowokacji”. Na przykład w osobie najaranego marichujaną innego chama który próbował wmówić krytykom Kupy że „niczego nie rozumieją” (stały schlagwort owego indywiduum).
Jakiś czas potem Kupa wraz z owym partnerem deblowym, niejakim Figurskim, zaczęli sobie robić na antenie Radia Eska chamskie rasistowskie żarciki z Alvina Gajadhura, rzecznika Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Nazwisko pana Gajadhura silnie sugeruje (przynajmniej człowiekowi inteligentnemu) że jest on Hindusem ale błazenkowie z racji jego ciemnej karnacji uznali go za Murzyna i polecieli dowcipasami o tam-tamie zamiast telefonu komórkowego i innymi w tym stylu. Oczywiście jeszcze raz im się upiekło. Wśród obrońców ma się rozumieć przodowało „GW no Prawda”, rzekomo tak wyczulone na punkcie wszelakiego rasizmu. Kupa w nagrodę został konferansjerem podczas koncertu uświetniającego objecie przez Polskę „prezydencji” w ZSRE. A drugiego ciula uhonorowano niedawno konferansjerką podczas jednego z meczów Euro.
Ale jeden z drugim nie byliby sobą gdyby nie odwalili kolejnego dowcipasa. Tym razem na cel wzięli Ukrainki. Widocznie nie mogli pogodzić się z faktem iż piłkarze tego kraju do końca walczyli o awans całkiem serio a z dalszych rozgrywek odpadli po grze i z honorem. Więc popisali się dialogiem (przytaczam za „Dziennikiem”, cały cytat wyróżniony kursywą):
Najwięcej emocji rodaków, nawet tych którzy niespecjalnie interesują się piłką kopaną, w ostatnich dniach wzbudził więc kolejny wyczyn dwóch dyżurnych chamów będących do tej pory pieszczochami Parady Oszustów.
Gdy Kupa Gminna w emitowanym przez Tusk Vision Network swym cyklicznym programie wtykała miniaturki polskiej flagi w psie łajno, oczywiście włos jej z głowy nie spadł bo wymiar niesprawiedliwości Tusklandii olał sprawę równiuteńko. W końcu cham zasłużył się wielce robiąc sobie wraz z drugim chamem jaja ze śmierci prezydenta Lecha Kaczyńskiego a takich przysług kon-Donek nie zapomina. Nie brakowało i w gronie blogowych komentatorów obrońców tej gównianej „prowokacji”. Na przykład w osobie najaranego marichujaną innego chama który próbował wmówić krytykom Kupy że „niczego nie rozumieją” (stały schlagwort owego indywiduum).
Jakiś czas potem Kupa wraz z owym partnerem deblowym, niejakim Figurskim, zaczęli sobie robić na antenie Radia Eska chamskie rasistowskie żarciki z Alvina Gajadhura, rzecznika Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego. Nazwisko pana Gajadhura silnie sugeruje (przynajmniej człowiekowi inteligentnemu) że jest on Hindusem ale błazenkowie z racji jego ciemnej karnacji uznali go za Murzyna i polecieli dowcipasami o tam-tamie zamiast telefonu komórkowego i innymi w tym stylu. Oczywiście jeszcze raz im się upiekło. Wśród obrońców ma się rozumieć przodowało „GW no Prawda”, rzekomo tak wyczulone na punkcie wszelakiego rasizmu. Kupa w nagrodę został konferansjerem podczas koncertu uświetniającego objecie przez Polskę „prezydencji” w ZSRE. A drugiego ciula uhonorowano niedawno konferansjerką podczas jednego z meczów Euro.
Ale jeden z drugim nie byliby sobą gdyby nie odwalili kolejnego dowcipasa. Tym razem na cel wzięli Ukrainki. Widocznie nie mogli pogodzić się z faktem iż piłkarze tego kraju do końca walczyli o awans całkiem serio a z dalszych rozgrywek odpadli po grze i z honorem. Więc popisali się dialogiem (przytaczam za „Dziennikiem”, cały cytat wyróżniony kursywą):
Poszło o audycję "Poranny WF" w której prezenterzy radia Eska Rock komentowali mecz Ukrainy na Euro 2012:
Wojewódzki: A wiesz co ja wczoraj zrobiłem po tym meczu z Ukrainą?
Figurski: No?
W: Zachowałem się jak prawdziwy Polak...
F: Kopnąłeś psa.
W: Nie, wyrzuciłem swoją Ukrainkę.
F: A to dobry pomysł... Mi to jeszcze nie przyszło.. Wiesz co? Ja po złości jej dzisiaj nie zapłacę.
W: Wiesz co, to ja swoją przywrócę, odbiorę jej pieniądze i znowu wyrzucę.
F: Powiem Ci, że gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił.
W: Ee.. ja to nie wiem jak moja wygląda, bo ona ciągle na kolanach.
Tym razem nie rozeszło się po kościach. Rada Etyki Mediów uznała słowa dziennikarzy za przejaw ksenofobii, rażące chamstwo i typową mowę nienawiści. Podobnie oceniło je polskie MSZ i minister sprawiedliwości. Zaprotestowało też ukraińskie MSZ i zażądało przeprosin. Zarząd Eski Rock zdecydował o zdjęciu programu z anteny. Sprawa zajmuje się też Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji. We wtorek jednomyślnie stwierdziła ona, że wypowiedzi Wojewódzkiego i Figurskiego naruszyły zapisy ustawy o radiofonii i telewizji. KRRiT czeka na wyjaśnienia nadawcy; potem może ukarać go karą pieniężną lub nawet cofnąć koncesję.
Zaś Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich nominowało obydwóch wesołków do zaszczytnej nagrody Hieny Roku.
Oczywiście „GW no Prawda” znowu stanęło murem za swoimi pupilami. Wicemichnik Stasiński i jakiś profesorsko-filozoficzny autorytet (nie chce mi się sprawdzać czy moralny, oralny a może nawet analny) popisali się stwierdzeniem że było to jedynie „obnażenie polskiego chama”. W mojej ocenie jedynie sami się obnażyli jako chamy, w kwestie etniczne pozwolę sobie przez litość nie wnikać. W ich ślady podążył rzecz jasna niejaki Lis i co pomniejszy „sralonowy” płaz. Czekam kiedy na odsiecz przybędzie również sieciowe "leberalne" bydełko, tak zajadle broniące "wolności słowa" czyli prawa do bezkarnego obrażania wszelkich możliwych wartości szanowanych przez zdecydowaną większość Polaków.
Na pewno nie jestem miłośnikiem Ukrainy a do gloryfikowania przez Juszczenkę UPA i zapaskudzenie zachodniej Ukrainy pomnikami Bandery (ponoć jest ich już niewiele mniej niż swego czasu pomników innego megabandyty Lenina) mam stosunek skrajnie negatywny. Ale nie sposób nie stwierdzić że prezydent Janukowycz i jego administracja zareagowały ostrym protestem czyli po prostu zachowały się tak jak by na ich miejscu postąpił każdy kto „nabial” ma nie tylko w lodówce. (Zd)radkowe dyplopachołki zostały więc niemile zaskoczone faktem że nasz sąsiad nie udaje wzorem kon-Donka że nic się nie dzieje gdy plują mu w twarz.
Całą sprawę jak zwykle wspaniale skomentował swoim kolejnym filmem niezawodny Yarrok:
http://yarrok.blogspot.com/2012/06/poranny-wf-ostatni-odcinek-wojewodzki-i.html
Gorąco zachęcam do jego obejrzenia.
A ja zastanawiam się czy rzeczywiście Kupa i jego kamrat trafią wreszcie tam gdzie jest ich miejsce. Czyli do dziennikarskiego szamba. Ale aż takim optymistą nie jestem.
Stary Niedźwiedź