Stary dowcip głosi, że w Polsce każda potrzebna i pożyteczna czynność może być zrobiona w sposób normalny bądź cudowny. Normalny ma miejsce wtedy, gdy Pan Bóg przyśle hufiec aniołów lub sam zakasze rękawy. Zaś z cudowną mamy do czynienie wtedy, gdy Polacy zrobią to sami. Ostatnio Pan Bóg musiał za Polaków zakończyć sprawę maturzysty Bydłoszewskiego vel profesora Alzheimera.
Władysław Bartoszewski, czyli Santo Subito obecnej, nieokreślonej numerycznie, RP. O jego śmierci dowiedzieliśmy się z „Deutsche Welle” – dziennikarze nazwali go największym polskim autorytetem w Niemczech i nie omieszkali przypomnieć „odważnej” wypowiedzi o jego strachu przed Polakami podczas okupacji. „De mortuis aut bene aut nihil”, czyli: o zmarłych dobrze albo wcale. W tym wypadku moglibyśmy wybrać milczenie, ale „dorobek” pana „profesora” nam na to nie pozwala.
Władysław Bartoszewski zawsze cieszył się przywilejami. Mógł bezkarnie szydzić ze zmarłych (katastrofa smoleńska i słowa o „nekrofilii”); przy aplauzie mediów zwymyślać oponentów (dyplomatołki) i agitować, ile wlezie. Umacnianie przyjaźni polsko-niemieckiej? Gdy był szefem MSZ-u, otrzymał 132 tysiące marek z fundacji Roberta Boscha; organizacji, która jest wspierana przez niemiecki rząd. [1] Dzięki tej informacji, można przeliczyć na marki kurs antycznego srebrnika.
Zwieńczeniem lat przyjaźni niemiecko-bartoszewskiej było przyznanie „Profesorowi” złotego medalu imienia kanclerza Niemiec Gustawa Stresemanna. Jak wiadomo, był to człowiek znany z wrogich wobec Polski działań (wojna celna i domaganie się rewizji naszej zachodniej granicy).
Ciekawa wydaje się polityka kadrowa Władysława Bartoszewskiego. Jego bliskim współpracownikiem był Jan Barcz, którego nasz bohater mianował ambasadorem w Austrii. Ów Barcz był dyrektorem Departamentu Unii Europejskiej MSZ, a także – jak wynika z zachowanych przez IPN dokumentów – aktywnym członkiem PZPR i zarejestrowanym przez wywiad PRL kontaktem operacyjnym o pseudonimie „Jaksa”. Jakub T. Wolski, kolejny mianowany, to – wymieniony w raporcie WSI – agent. [2]
Władysław Bartoszewski bardzo dużo mówił o odpowiedzialności i przyzwoitości. WARTO BYĆ PRZYZWOITYM - powiadał. I jednocześnie, autorytatywnie i z właściwą sobie ekspresją, agitował za Januszem Lewandowskim, znanym z lewych prywatyzacji i zuchwałej sprzedaży polskich firm.
Profesor Tadeusz Płużański przypomniał swego czasu o kolejnej plamie w życiorysie Santo Subito. Było nią zablokowanie pośmiertnego przyznania Orderu Orła Białego rotmistrzowi Pileckiemu. Jak stwierdził Płużański: „Bo może być tylko jeden bohater niemieckiego KL Auschwitz. I ma nim być Władysław Bartoszewski, który przebywał w obozie siedem miesięcy i w tajemniczy sposób został wypuszczony. Nie może nim być Witold Pilecki, który poszedł do Auschwitz z ochotniczą misją i przez 2,5 roku tworzył obozową konspirację”. [3]
Maturzysta Bydłoszewski to niestety jedna z wielu osób, której kolejni prezydenci tak zwanej III RP nadali najwyższe odznaczenia państwowe. Ten do niedawna nosiciel Orderu Orła Białego i przewodniczący jego kapituły, tą blokadą pośmiertnego nadania tegoż orderu rotmistrzowi Witoldowi Pileckiemu, nawet przez zagranicznych historyków uznanemu za jednego z kilku największych bohaterów II Wojny Światowej, skompromitował się doszczętnie i nieodwołalnie. T.W. „Bolek” i „Bul” Komorowski poszli zatem w ślady królika Stanisława Augusta Poniatowskiego, który z rozkazu kolejnych ambasadorów Jej Imperatorskiej Mości Katarzyny nadawał najwyższe polskie ordery wyjątkowym szubrawcom. Ale w odróżnieniu od dwóch wymienionych osobników, królika chwilami było stać na szczyptę autoironii. I pewnego razu, gdy wręczał Order Orła Białego wyjątkowej kanalii, wywiązał się dialog:
- Panie kawalerze, mam do pana wielką prośbę. Czy zechcesz ją spełnić?
- Ależ z rozkoszą, Sire.
- Zdejmij ten order, gdy cię będą wieszali.
A w tej III RP jedynie za prezydentury Lecha Kaczyńskiego ordery nadawano jedynie osobom bezdyskusyjnie tego godnym. Co więcej, dla każdego przyzwoitego człowieka podanie ręki osobom odznaczonym byłoby nie tylko oczywistością, ale i zaszczytem.
Flavia de Luce i Stary Niedźwiedź
[1]http://niezalezna.pl/54712-wladyslaw-bartoszewski-finansowany-przez-niemcow
[2] http://naszdziennik.pl/mysl/51010,dyplomata-z-ukladu-iii-rp.html
[3]http://wpolityce.pl/historia/196233-bartoszewski-zablokowal-posmiertne-przyznanie-orderu-orla-bialego-dla-rtm-pileckiego-pluzanski-odslania-kulisy-skandalicznego-zachowania-ministra-platformy