czwartek, 11 lipca 2019

Wołyń zdradzony

Dziś mija 76 rocznica tak zwanej Krwawej Niedzieli, będącej kulminacją Rzezi Wołyńskiej. Podczas której między lutym 1943 a lutym 1945 kanalie z UPA oraz ukraińska ludność cywilna (tak, o tym zapominać nie wolno!) zamordowała na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej od 100 do 130 tysięcy Polaków.
Bliżej zainteresowanych tym tematem odsyłamy do najnowszej książki Piotra Zychowicza "Wołyń zdradzony". Ale jednocześnie uprzedzamy, że relacje nielicznych ocalałych podczas tych bestialskich mordów zawierają tak drastyczne szczegóły, że lektura tych fragmentów książki wymaga wyjątkowo mocnych nerwów i stalowej konstrukcji psychicznej.
Autor przypomina, że od trzydziestu lat Armia Krajowa jako całość (a więc i jej dowództwo) jest przez patriotów romantyczno-nekrofilskich kanonizowana a krytyka choćby poszczególnych posunięć tegoż dowództwa, a już zwłaszcza Powstania Warszawskiego, uważana jest przez nich za zdradę narodową. O Rzezi Wołyńskiej wspominano niechętnie i półgębkiem, bowiem narzucało się wówczas pytanie, co najpotężniejsza armia podziemna w Europie zrobiła by tym ludziom pomóc. A brutalna prawda jest taka, że zupale politykierzy z KG AK skoncentrowali się na przygotowaniach do kretyńskiej w samym swym założeniu Akcji Burza i nie chcieli się rozdrabniać na takie marginalne sprawy, jak dziesiątki tysięcy mordowanych Polaków. Pomocy udzielali im spontanicznie niektórzy dowódcy AK niższego szczebla. Ale ci, którzy to piekło przeżyli, zawdzięczają to najczęściej oddziałom polskiej kresowej samoobrony, desperacką odwagą nadrabiającym braki w uzbrojeniu.
Dodatkowo temat ten był do niedawna źle widziany, bowiem przy partii zdrady narodowej funkcje ambasadorów UPA pełnili Miron Sycz i Piotr Tyma, szczycący się wręcz  swymi bandyckimi przodkami. A po roku 2015 Napolion wpadł na kretyński pomysł, iż UPAina, wybrukowana pomnikami, ulicami czy placami Bandery, Szuchewycza i innych OUNowskich kanalii jest strategicznym sojusznikiem Polski. Ale czego sie spodziewać po kimś, kto chyba naprawdę wierzył w swoje "jagiellońskie" brednie. Stąd rozkaz, by prezydent Duda na początku swej kadencji zawiózł do Kijowa i wrzucił do UPAińskiego szamba bodajże pięć miliardów złotych. Prędzej Geniuś zobaczy własne uszy bez użycia lustra, niż zwrot tej "pożyczki". Na szczęście, w odróżnieniu od Androniego Macierenki prezes chrzestny jest reformowalny, bowiem juz po trzech latach zaczyna do niego docierać, że im bardziej liże postbanderowskie tyłki, tym bardziej ich właściciele plują Polakom w twarz. Ale ponieważ ma refleks szachisty korespondencyjnego (nie znających tej odmiany szachów informujemy, że jedna partia może trwać ponad rok) za jakieś głupie dziesięć lat być może zrozumie to, co dla księdza Tadeusza Isakowicza - Zaleskiego (redakcja kłania mu się do ziemi) jest oczywiste od kilkudziesięciu lat.
A panu Piotrowi Zychowiczowi trzeba podziękować za to, że po raz kolejny zmusił rodaków do przemyślenia  pozornie oczywistego segmentu naszej historii.

Stary Niedźwiedź
Refael 72