Ponieważ w internecie Państwowa Komisja Wyborcza podała już wyniki zgłoszone przez 99.78 % komisji wyborczych, mogę pokusić się o ich ocenę. Bowiem dane z pozostałych 0.22 % komisji mogą zmienić co najwyżej wartość trzeciej cyfry znaczącej.
Prezydent Andrzej Duda 43.67 %
Rafał Gówienny 30,34 %
Błazen z Pedałenu 13.85 %
Krzysztof Bosak 6.75 %
Zakosiniak-Kłamysz 2.37 %
Zakłamana Ciota 2.21 %
Wyników planktonu z poparciem poniżej 0.3 % nie chce mi się przepisywać.
Przez chwilę oglądałem wieczór wyborczy w reżimówce, ale szybko wyłączyłem telewizor. Redaktorzy Karnowski i Sakiewicz pobili w komentarzach wszelkie granice głupoty, mówiąc o gigantycznym sukcesie urzędującego prezydenta i bredząc, jaka część wyborców głosujących na innych kandydatów w drugiej turze przeniesie głosy na niego.
Gówienny odrobił straty pierwszej debilki III RP. Widać, że ludzie używający Szechtera do myślenia, zamiast do sikania, są bardzo zdyscyplinowanym elektoratem. I nawet gdyby w Warszawie z kranów popłynęła gnojówka, bez wahania uwierzą, że to wyłączna wina PiS. Warto jednak podkreślić, że wedle sondaży podanych przez TVPiS (a więc na pewno w tej kwestii nie zawyżonych) około połowy przedstawicieli małego i średniego biznesu głosowała na Gówiennego. Swego czasu prezentowałem na blogu list otrzymany od przedstawiciela tego środowiska i wyjaśniający, dlaczego autor miał (wówczas) zamiar głosować na kretynkę.
https://antysocjalbis.blogspot.com/2020/01/list-do-antysocjala.html
I jak twierdził, co bardziej rozgarnięci pracownicy firm takich, jak ta jego, też z rozpaczy gotowi są poprzeć POmiot. Widać zatem, że wściekły fiskalizm PiS zbiera żniwo. Bo na samą myśl, aby zacząć wreszcie opodatkowywać hipermarkety na równi z małym polskim handlem, Mateuszek miałby ze strachu pełne portki.
WSIowa wydmuszka, kiedyś robiąca w Pedałenie za katolika a obecnie szczekająca na chrześcijaństwo tak wściekle, że sam pierwszy pedał III RP może jej tego zazdrościć, powtórzyła sukces Palikmiota czy zapiewajły. Widać, że zawsze co najmniej kilkanaście procent wyborców ma dosyć dotychczasowych elit i głosuje na dowolną nowinkę, bo a nuż coś z tego wyjdzie. Są to zawsze jętki jednosezonówki i gdybym miał prorokować, to po kolejnych wyborach parlamentarnych po tym "katoliku" pozostanie jedynie wspomnienie.
Krzysztof Bosak uzyskał wynik na miarę swoich możliwości. Musiał bronić strzałów na swoją bramkę własnych grajków, takich jak Wilk czy Pomysłowy Dobromir, ale jakoś je wybił. Wyrazić muszę mu swoje uznanie za skuteczne spacyfikowanie gówna w muszce, bo strzał Jonasza Kurwin-Mikkego rozerwałby siatkę w konfederackiej bramce.
Wynik Zakosiniaka - Kłamysza świadczy o tym, że PiS skutecznie odebrał zielonej ladacznicy elektorat wiejski i małomiasteczkowy. Na burdeltatę głosowało trochę ponad dwa procent, czyli zapewne ci, którym spadają jakieś ochłapy z samonierządowych stołów. Znając obyczaje w tym burdelu, zmiana "madame" po tej klęsce jest pewna.
Załgana ciota przyniosła lewiźnie klęskę, której rozmiary nie mają precedensu. W mojej ocenie Swetrzasty zdawał sobie sprawę, że taki kandydat jest bez szans nawet na 10 %, ale świadomie podjął próbę wykolegowania POmiotu z posady kolaboranckiej rezydentury euroburdelu w Polsce. Poprzez pokazanie, że jest bardziej za pedalskimi ślubami i adopcjami czy skrobankami na życzenie, niż szajka Chyżego Roja. Czyli jest jeszcze bardziej w targowickim żargonie proeuropejski, a w potocznej polszczczyźnie skurwiony. Ale wyszło z tego to, co jest najczęściej owocem "seksu" dwóch pedałów. A wynik świadczy też o tym, że albo wieści o pięcioprocentowym ich udziale w społeczeństwie to bezczelne łgarstwo, albo też część ludzi dotkniętych tą przypadłością mimo wszystko wstydziła się głosować na to mniej niż zero.
A co dalej?
Człowiek potrafiący obsłużyć kalkulator czterodziałaniowy bez trudu przekona się, że suma wyników Gówiennego, błazna, zielonej ladacznicy i pedała to 48.77 %. Konfederaci zapowiedzieli, że w dogrywce nie poprą żadnego z finalistów. Głosy Szanownych Komentatorów Antysocjala, w większości zwolenników Konfederacji, potwierdzają tę diagnozę. Jeśli zatem w drugiej turze udział wezmą dokładnie ci wszyscy (oczywiście bez zwolenników Konfederacji), którzy głosowali w pierwszej, to Andrzej Duda może liczyć jedynie na 43.67 % z pozostających w grze 93.25 %. Czyli na MNIEJ NIŻ POŁOWĘ.
Lewizna droczy się z Gówiennym, że ich wyborcy to nie worek kartofli. Zapewne chodzi o jakiś handelek z POmiotem, a co się tyczy samej metafory, elektorat ten to bez wątpienia worek, tyle tylko, że na pewno nie kartofli. Głosowanie przez nich na Dudę moim zdaniem nie wchodzi w rachubę.
W kwestii fanów wydmuszki, ta ostatnia nie raz gardłowała, żeby głosować na nią, a nie na Gówiennego, bo rzekomo w dogrywce ma większe szanse na pokonanie Dudy. Czyli ten elektorat to w znaczącej części ateotaliban plus emerytowani "służbiści" i ich krewni i znajomi. Cała nadzieja PiS w tym, że tak z połowa głosowała na wydmuszkę z ciekawości bądź dla jaj, w kontrze do zabetonowanego układu POPiS. I drugą turę oleje, bo POmiot to również nie ich bajka.
Pozostała jeszcze teoretyczna możliwość skorzystania z usług zielonej prostytutki. Ale ceną byłoby co najmniej darowanie win Burym i innym złodziejom oraz koncesje na wsi. A to ostatecznie skompromitowałoby Pobożność i Socjalizm.
Trudno komentować nawet wypociny niejakiej Kai Godek. Domaga się ona od Konfederacji handelku z PiS. A jej zdaniem ceną powinno być co najmniej uznanie przez Trybunał Konstytucyjny aborcji eugenicznej za nielegalną. Czyli przyznanie publiczne przez Napoliona, że obecny TK to rzekomo taka sama szajka, jak za nieogolonego menela, tyle tylko, że nosząca inne szaliki.
W niedzielnych gadających głowach moją uwagę zwróciła wypowiedź jednego z ekspertów. Powiedział on, że gdyby wybory odbyły sie 10 maja, to Duda wygrałby bez problemów w pierwszej turze. Mam w tej kwestii identyczne zdanie, co artykułowałem choćby we wpisie z 19 czerwca. Oczywiście wymagało to podjęcia odpowiednich działań już na początku marca. Mówi się, że mąż stanu myśli z troską o losie przyszłych pokoleń, a polityk z niepokojem o najbliższych wyborach. Jak widać, nawet to drugie przekracza możliwości intelektualne geniusia Żoliborza. A teraz zupa się wylała i stąd tytuł. No, chyba że Pan Bóg po raz nie zliczę już który posprząta, tym razem za durnia i jego wazeliniarzy.
A tak na marginesie, wychodzi na to, że POmiot jest jednak mniej wodzowską partią od Pobożności i Socjalizmu, zaś ciury maja w nim więcej do gadania. W stanie zagrożenia swego dalszego istnienia potrafili kopnąć w dupę prymitywnego opryszka Shitynę, który prowadził ich na kurs kolizyjny z górą lodową. A w PiS jest to wykluczone. Wszelkie kongresy są jedynie zawodami sportowymi we wchodzeniu wszechwładnemu Napolionowi do tyłka.
Stary Niedźwiedź
Prezydent Andrzej Duda 43.67 %
Rafał Gówienny 30,34 %
Błazen z Pedałenu 13.85 %
Krzysztof Bosak 6.75 %
Zakosiniak-Kłamysz 2.37 %
Zakłamana Ciota 2.21 %
Wyników planktonu z poparciem poniżej 0.3 % nie chce mi się przepisywać.
Przez chwilę oglądałem wieczór wyborczy w reżimówce, ale szybko wyłączyłem telewizor. Redaktorzy Karnowski i Sakiewicz pobili w komentarzach wszelkie granice głupoty, mówiąc o gigantycznym sukcesie urzędującego prezydenta i bredząc, jaka część wyborców głosujących na innych kandydatów w drugiej turze przeniesie głosy na niego.
Gówienny odrobił straty pierwszej debilki III RP. Widać, że ludzie używający Szechtera do myślenia, zamiast do sikania, są bardzo zdyscyplinowanym elektoratem. I nawet gdyby w Warszawie z kranów popłynęła gnojówka, bez wahania uwierzą, że to wyłączna wina PiS. Warto jednak podkreślić, że wedle sondaży podanych przez TVPiS (a więc na pewno w tej kwestii nie zawyżonych) około połowy przedstawicieli małego i średniego biznesu głosowała na Gówiennego. Swego czasu prezentowałem na blogu list otrzymany od przedstawiciela tego środowiska i wyjaśniający, dlaczego autor miał (wówczas) zamiar głosować na kretynkę.
https://antysocjalbis.blogspot.com/2020/01/list-do-antysocjala.html
I jak twierdził, co bardziej rozgarnięci pracownicy firm takich, jak ta jego, też z rozpaczy gotowi są poprzeć POmiot. Widać zatem, że wściekły fiskalizm PiS zbiera żniwo. Bo na samą myśl, aby zacząć wreszcie opodatkowywać hipermarkety na równi z małym polskim handlem, Mateuszek miałby ze strachu pełne portki.
WSIowa wydmuszka, kiedyś robiąca w Pedałenie za katolika a obecnie szczekająca na chrześcijaństwo tak wściekle, że sam pierwszy pedał III RP może jej tego zazdrościć, powtórzyła sukces Palikmiota czy zapiewajły. Widać, że zawsze co najmniej kilkanaście procent wyborców ma dosyć dotychczasowych elit i głosuje na dowolną nowinkę, bo a nuż coś z tego wyjdzie. Są to zawsze jętki jednosezonówki i gdybym miał prorokować, to po kolejnych wyborach parlamentarnych po tym "katoliku" pozostanie jedynie wspomnienie.
Krzysztof Bosak uzyskał wynik na miarę swoich możliwości. Musiał bronić strzałów na swoją bramkę własnych grajków, takich jak Wilk czy Pomysłowy Dobromir, ale jakoś je wybił. Wyrazić muszę mu swoje uznanie za skuteczne spacyfikowanie gówna w muszce, bo strzał Jonasza Kurwin-Mikkego rozerwałby siatkę w konfederackiej bramce.
Wynik Zakosiniaka - Kłamysza świadczy o tym, że PiS skutecznie odebrał zielonej ladacznicy elektorat wiejski i małomiasteczkowy. Na burdeltatę głosowało trochę ponad dwa procent, czyli zapewne ci, którym spadają jakieś ochłapy z samonierządowych stołów. Znając obyczaje w tym burdelu, zmiana "madame" po tej klęsce jest pewna.
Załgana ciota przyniosła lewiźnie klęskę, której rozmiary nie mają precedensu. W mojej ocenie Swetrzasty zdawał sobie sprawę, że taki kandydat jest bez szans nawet na 10 %, ale świadomie podjął próbę wykolegowania POmiotu z posady kolaboranckiej rezydentury euroburdelu w Polsce. Poprzez pokazanie, że jest bardziej za pedalskimi ślubami i adopcjami czy skrobankami na życzenie, niż szajka Chyżego Roja. Czyli jest jeszcze bardziej w targowickim żargonie proeuropejski, a w potocznej polszczczyźnie skurwiony. Ale wyszło z tego to, co jest najczęściej owocem "seksu" dwóch pedałów. A wynik świadczy też o tym, że albo wieści o pięcioprocentowym ich udziale w społeczeństwie to bezczelne łgarstwo, albo też część ludzi dotkniętych tą przypadłością mimo wszystko wstydziła się głosować na to mniej niż zero.
A co dalej?
Człowiek potrafiący obsłużyć kalkulator czterodziałaniowy bez trudu przekona się, że suma wyników Gówiennego, błazna, zielonej ladacznicy i pedała to 48.77 %. Konfederaci zapowiedzieli, że w dogrywce nie poprą żadnego z finalistów. Głosy Szanownych Komentatorów Antysocjala, w większości zwolenników Konfederacji, potwierdzają tę diagnozę. Jeśli zatem w drugiej turze udział wezmą dokładnie ci wszyscy (oczywiście bez zwolenników Konfederacji), którzy głosowali w pierwszej, to Andrzej Duda może liczyć jedynie na 43.67 % z pozostających w grze 93.25 %. Czyli na MNIEJ NIŻ POŁOWĘ.
Lewizna droczy się z Gówiennym, że ich wyborcy to nie worek kartofli. Zapewne chodzi o jakiś handelek z POmiotem, a co się tyczy samej metafory, elektorat ten to bez wątpienia worek, tyle tylko, że na pewno nie kartofli. Głosowanie przez nich na Dudę moim zdaniem nie wchodzi w rachubę.
W kwestii fanów wydmuszki, ta ostatnia nie raz gardłowała, żeby głosować na nią, a nie na Gówiennego, bo rzekomo w dogrywce ma większe szanse na pokonanie Dudy. Czyli ten elektorat to w znaczącej części ateotaliban plus emerytowani "służbiści" i ich krewni i znajomi. Cała nadzieja PiS w tym, że tak z połowa głosowała na wydmuszkę z ciekawości bądź dla jaj, w kontrze do zabetonowanego układu POPiS. I drugą turę oleje, bo POmiot to również nie ich bajka.
Pozostała jeszcze teoretyczna możliwość skorzystania z usług zielonej prostytutki. Ale ceną byłoby co najmniej darowanie win Burym i innym złodziejom oraz koncesje na wsi. A to ostatecznie skompromitowałoby Pobożność i Socjalizm.
Trudno komentować nawet wypociny niejakiej Kai Godek. Domaga się ona od Konfederacji handelku z PiS. A jej zdaniem ceną powinno być co najmniej uznanie przez Trybunał Konstytucyjny aborcji eugenicznej za nielegalną. Czyli przyznanie publiczne przez Napoliona, że obecny TK to rzekomo taka sama szajka, jak za nieogolonego menela, tyle tylko, że nosząca inne szaliki.
W niedzielnych gadających głowach moją uwagę zwróciła wypowiedź jednego z ekspertów. Powiedział on, że gdyby wybory odbyły sie 10 maja, to Duda wygrałby bez problemów w pierwszej turze. Mam w tej kwestii identyczne zdanie, co artykułowałem choćby we wpisie z 19 czerwca. Oczywiście wymagało to podjęcia odpowiednich działań już na początku marca. Mówi się, że mąż stanu myśli z troską o losie przyszłych pokoleń, a polityk z niepokojem o najbliższych wyborach. Jak widać, nawet to drugie przekracza możliwości intelektualne geniusia Żoliborza. A teraz zupa się wylała i stąd tytuł. No, chyba że Pan Bóg po raz nie zliczę już który posprząta, tym razem za durnia i jego wazeliniarzy.
A tak na marginesie, wychodzi na to, że POmiot jest jednak mniej wodzowską partią od Pobożności i Socjalizmu, zaś ciury maja w nim więcej do gadania. W stanie zagrożenia swego dalszego istnienia potrafili kopnąć w dupę prymitywnego opryszka Shitynę, który prowadził ich na kurs kolizyjny z górą lodową. A w PiS jest to wykluczone. Wszelkie kongresy są jedynie zawodami sportowymi we wchodzeniu wszechwładnemu Napolionowi do tyłka.
Stary Niedźwiedź