W tym roku, już po raz dwunasty, Telewizja Polska, Polskie Radio, Instytut Pamięci Narodowej i Narodowe Centrum Kultury organizowały konkurs na Książkę Historyczną Roku o nagrodę im. Oskara Haleckiego. W konkursie mogły brać udział prace traktujące o dwudziestowiecznej historii Polski, zarówno napisane przez żyjących obecnie autorów, jak i te uważane za pomnikowe, napisane wiele lat temu.
No i w czwartek wybuchła bomba. Organizatorzy, olewając vox populi, arbitralnie wycofali z konkursu zarówno "Wołyń zdradzony" Piotra Zychowicza, jak i w kategorii "pośmiertnej" pomnikowe "Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej" autorstwa wielkiego analityka Władysława Studnickiego, którego konsekwentnie zamilczali na śmierć komuniści, a obecnie czynią to postpiłsudczykowskie popłuczyny z Żoliborskiej Historycznej Grupy Rekonstrukcyjnej Sanacji.
W pierwszym przypadku nadworny portal PiS "wPolityce" zamieszcza jakieś idiotyzmy, że książka Piotra Zychowicza jest hejtem na AK i wręcz sprzeczna z polską racją stanu. Można tam wyczytać brednie o "kalaniu pamięci Armii Krajowej". A przecież chodzi o o jej dowództwo, które przygotowywało się kadrowo i sprzętowo do wystawienia Sowietom pod nóż swoich formacji zbrojnych na Kresach II RP i nie w głowie były im takie nieistotne sprawy jak ratowanie Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, mordowanych przez obłąkane kanalie spod znaku UPA.
No i w czwartek wybuchła bomba. Organizatorzy, olewając vox populi, arbitralnie wycofali z konkursu zarówno "Wołyń zdradzony" Piotra Zychowicza, jak i w kategorii "pośmiertnej" pomnikowe "Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej" autorstwa wielkiego analityka Władysława Studnickiego, którego konsekwentnie zamilczali na śmierć komuniści, a obecnie czynią to postpiłsudczykowskie popłuczyny z Żoliborskiej Historycznej Grupy Rekonstrukcyjnej Sanacji.
W pierwszym przypadku nadworny portal PiS "wPolityce" zamieszcza jakieś idiotyzmy, że książka Piotra Zychowicza jest hejtem na AK i wręcz sprzeczna z polską racją stanu. Można tam wyczytać brednie o "kalaniu pamięci Armii Krajowej". A przecież chodzi o o jej dowództwo, które przygotowywało się kadrowo i sprzętowo do wystawienia Sowietom pod nóż swoich formacji zbrojnych na Kresach II RP i nie w głowie były im takie nieistotne sprawy jak ratowanie Polaków na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, mordowanych przez obłąkane kanalie spod znaku UPA.
O książce tej Antysocjal pisał w czwartek, 11 lipca 2019. A zamieszczony tam ostatnio komentarz autorstwa czcigodnego Jarka Dziubka, filaru forum dyskusyjnego tego blogu od zawsze, stał się ostatecznym powodem powstania obecnego wpisu.
W przypadku dzieła wielkiego Władysława Studnickiego przyczyny są analogiczne. W czerwcu 1939 trafnie przewidział on i opisał dalszy rozwój wypadków. Czyli zdradę zachodnioeuropejskich "sojuszników" i rozszarpanie Polski przez dwóch najkrwawszych bandytów, jakich zna historia ludzkości. Władze sanacyjne rzecz jasna książkę skonfiskowały, bowiem nie zostawiała ona suchej nitki na Piłsudskim, który swoją polityką "równego dystansu do Berlina i Moskwy" doprowadził Polskę na skraj przepaści. A operetkowy tercet Rydz, Beck i Mościcki (latrinengeneral Sławoj-Składkowski, robiący wtedy za premiera, nie miał nic do gadania) wielki krok naprzód. Tym razem rzekomą przyczyną usunięcia był "antysemityzm", bowiem w jednym z rozdziałów autor omawiał rolę międzynarodowej finansjery w przygotowaniach do wywołania wojny. A tak się jakoś składa, że w jej gronie nie dominowali Paragwajczycy ani Zulusi. Wygląda na to, że Jacenty Kurski i spółka nieudolnie usiłują zwalić winę na rabina prowadzącego Jojne Danielsa, a tak naprawdę chodzi rzecz jasna o próbę cerowania cnoty piłsudczykowskich matołów.
Ale sama akcja nie wypaliła. Z grona jury w proteście przeciw temu gangsterskiemu numerowi, wycofały sie osoby o tak znanych nazwiskach, jak profesorowie Antoni Dudek, Andrzej Nowak czy Sławomir Cenckiewicz. I jak mawia lud, chałupa popłynęła. W piątek wieczorem poinformowano o odwołaniu tegorocznej edycji konkursu.
W przypadku dzieła wielkiego Władysława Studnickiego przyczyny są analogiczne. W czerwcu 1939 trafnie przewidział on i opisał dalszy rozwój wypadków. Czyli zdradę zachodnioeuropejskich "sojuszników" i rozszarpanie Polski przez dwóch najkrwawszych bandytów, jakich zna historia ludzkości. Władze sanacyjne rzecz jasna książkę skonfiskowały, bowiem nie zostawiała ona suchej nitki na Piłsudskim, który swoją polityką "równego dystansu do Berlina i Moskwy" doprowadził Polskę na skraj przepaści. A operetkowy tercet Rydz, Beck i Mościcki (latrinengeneral Sławoj-Składkowski, robiący wtedy za premiera, nie miał nic do gadania) wielki krok naprzód. Tym razem rzekomą przyczyną usunięcia był "antysemityzm", bowiem w jednym z rozdziałów autor omawiał rolę międzynarodowej finansjery w przygotowaniach do wywołania wojny. A tak się jakoś składa, że w jej gronie nie dominowali Paragwajczycy ani Zulusi. Wygląda na to, że Jacenty Kurski i spółka nieudolnie usiłują zwalić winę na rabina prowadzącego Jojne Danielsa, a tak naprawdę chodzi rzecz jasna o próbę cerowania cnoty piłsudczykowskich matołów.
Ale sama akcja nie wypaliła. Z grona jury w proteście przeciw temu gangsterskiemu numerowi, wycofały sie osoby o tak znanych nazwiskach, jak profesorowie Antoni Dudek, Andrzej Nowak czy Sławomir Cenckiewicz. I jak mawia lud, chałupa popłynęła. W piątek wieczorem poinformowano o odwołaniu tegorocznej edycji konkursu.
W swym komentarzu Jarek pisze też:
"Były czasy, kiedy się dziwiłem, jak to możliwe, że jeden z braci Kurskich jest związany z Gazetą Wyborczą, a drugi współtworzy film "Nocna Zmiana". Jak z jednej matki mogli się urodzić ludzie o tak rozbieżnych poglądach? Teraz już wiem, że to nie jest rozbieżność. Poglądy są właściwie te same, tylko chłopaki założyli inne szaliki i są pseudokibicami dwóch różnych klubów."
Drogi Jarku. A założenie tych tak różnych szalików w mojej ocenie najlepiej tłumaczy stary szmonces:
- Górą nasi!
- A którzy to nasi?
- No ci, co górą!
"Były czasy, kiedy się dziwiłem, jak to możliwe, że jeden z braci Kurskich jest związany z Gazetą Wyborczą, a drugi współtworzy film "Nocna Zmiana". Jak z jednej matki mogli się urodzić ludzie o tak rozbieżnych poglądach? Teraz już wiem, że to nie jest rozbieżność. Poglądy są właściwie te same, tylko chłopaki założyli inne szaliki i są pseudokibicami dwóch różnych klubów."
Drogi Jarku. A założenie tych tak różnych szalików w mojej ocenie najlepiej tłumaczy stary szmonces:
- Górą nasi!
- A którzy to nasi?
- No ci, co górą!
A kończąc tytułową parafrazę spiżowych strof Aleksandra hrabiego Fredry muszą dopisać, że Kurski sparciał im niestety.
Stary Niedźwiedź
Stary Niedźwiedź