środa, 21 lutego 2018

1 % czyli doroczne PIT-olenie

Dobiega końca luty, czyli wchodzimy na półmetek okresu, kiedy mamy jedyną w roku okazję realnie decydować o tym, na co wydawane są pieniądze z budżetu. Od nas zależy czy nasze ciężko zarobione i zabrane w niezliczonych podatkach pieniądze będą wydane na pożyczki na wieczne nieoddanie dla UPAdliny, kolejne żydowskie muzea, miesięcznice, czy jeszcze nie tak dawno markowe zegarki i ośmiorniczki.  Mamy władzę nad budżetem państwa. Nikłą, bo tylko jednoprocentową, ale JEDEN to zawsze więcej niż zero.

Dlatego też Redakcja zachęca do wypełnienia:


w PIT-36 sekscji R i S

w PIT-37 sekcji J i K

O Asi pisaliśmy już na naszym blogu:

Asia jest pogodną, młodą, śliczną, dwudziestoośmioletnią dziewczyną. Od urodzenia choruje na SMA - rdzeniowy zanik mięśni.
Na stronie Fundacji AVALON Asia pisze o sobie:
Choruję od urodzenia na Rdzeniowy Zanik Mięśni (SMA1), jest to choroba postępująca, która z każdym rokiem odbiera część sił w moich mięśniach, które znajdują się w całym ciele. Moja choroba jest już na tak zaawansowanym etapie, że od 6 lat w całodobowym oddychaniu pomaga mi respirator. Nie  mogę samodzielnie jeść, ponieważ ręce są za słabe, żeby unieść same siebie, nie mówiąc o sztućcach. Jednak robię to, co mogę. Pracuję jako analityk internetowy, studiuję filologię angielską, jestem wolontariuszką w Kameruńskiej akcji „Adopcja Serca”, a w tym roku udało mi się wydać swoją książkę „ACZkolwiek – kocham życie!”.   Moja choroba do tej pory była nieuleczalna, jednak w ostatnim czasie pojawił się lek, który może odmienić moje życie! Już teraz wiemy, że będzie bardzo kosztowny, dlatego proszę o pomoc w formie przekazania mi 1% swojego podatku.

Gorąco prosimy wszystkich, by wspomogli Asię wypełniając PIT czy wpłacając bezpośrednio na jej subkonto w Fundacji AVALON:
Fundacja AVALON
Konto: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
Tytułem: Darowizna na pomoc i ochronę zdrowia CZAPLA 773  


Osoby chcące lepiej poznać Asię zapraszamy na jej blog ACZkolwiek, kocham życie.

Refael72
Stary Niedźwiedź

PS.
Program do PITolenia można pobrać TUTAJ. Używam tego programu od kilkunastu lat i polecam go z czystym sumieniem. Dla zastosowań niekomercyjnych opłatą licencyjną jest przekazanie 1% na dowolny cel, nie tylko sugerowany przez twórców aplikacji.
Refael72

piątek, 16 lutego 2018

Obawiamy się Niemców

Wergiliusz w "Eneidzie" wkłada w usta kapłana Laokoona słowa "Timeo Danaos et dona ferentes", czyli „Obawiam się Greków, nawet gdy niosą dary”. Redakcja Antysocjala mogłaby tę sentencję sparafrazować, mówiąc: Obawiamy się Niemców, zwłaszcza wtedy, gdy nie kłamią.
Do tej pory niemiecka prasa systematycznie wypisywała o Polsce niestworzone brednie. Zaś europosługaczki Makreli, pokroju dwóch wściekłych psów, czyli Francy i Guja (po flamandzku to imię wymawia się Huj) do tej pory tak ujadały na rząd PiS, że aż ciągnęły za sobą swoje budy na łańcuchach. Czyli "złych policjantów" było aż za wielu. Na ich tle Makrela, poza połajankami w kwestii nieprzyjmowania islamskiego bydła, nieomal mogła udawać "dobrego policjanta". W przeciwieństwie do "kapiszona" (trochę huku, trochę smrodu, zero efektu). jakim jest SS-Oberschwein Martin Schulz. Który nie tylko zbluzgał Polskę i całą Grupę Wyszehradzką, ale i napyskował wielu możnym tego świata, z Donaldem Trumpem na czele.
A tu nagle nastąpiła pewna zmiana. Niemieckie wolne (oczywiście od jakiejkolwiek niezależności od urzędu kanclerskiego) media oraz ich polskojęzyczne pachołki nadal jak szczekały, tak i szczekają. Czyli nadal im to wolno, bowiem gdy po pamiętnym sylwestrze w Kolonii Makrela kazała im stulić mordy, żadna redakcja nie śmiała o tym napisać. Złośliwi mówili, że gdyby Goebbels miał takie gazety jak Die Welt czy FAZ, to Niemcy do dzisiaj by nie wiedzieli, że III Rzesza wywołała jakąś wojnę i do tego ją przegrała. Ale jeszcze podczas ślimaczących się w IV Rzeszy negocjacji rządowych (jak dobrze pójdzie to raptem pół roku po wyborach rząd ten w ciężkich mękach się urodzi), dotychczasowy szef MSZ Sigmar Gabriel ogłosił, że wyłączną odpowiedzialność za Holocaust ponoszą Niemcy. A jednostkowe przypadki kolaboracji obcokrajowców niczego w tej materii nie zmienią.  W zasadzie to samo powtórzyła kilka dni potem Makrela a ambasador Niemiec w Warszawie poszedł jeszcze dalej. Bowiem dopowiedział, że w planach Hitlera było nie tylko wymordowanie Żydów, ale i Polaków.
Do tego jeszcze w Berlinie nastąpiło świniobicie mniejsze. Zapity ćwok bez matury, przymierzający się do wicekanclerstwa i szefowania MSZ, nie tylko znalazł się poza rządem, ale i został przez partyjną dintojrę usunięty ze stanowiska szefa niemieckich socjalistów. W tej pierwszej kwestii do koalicjantów dotarło, że wielu wielkich tego świata nie ma zamiaru rozmawiać ze śmieciem, który ich wielokrotnie imiennie obraził. Bo skoro Trump odmówił uścisku dłoni z Makrelą na użytek fotografów, to ten menel nie dostąpiłby nawet zaszczytu pocałowania swojego odpowiednika z poważnego kraju, i to bynajmniej nie w rękę. Z kolei partyjni kamraci, po koncertowo przerżniętych wyborach, widzą też, że SPD w sondażach pikuje niczym kamikadze i wkrótce zostanie wyprzedzone przez AfD. Więc mimo tego, że swego czasu   okazali się skuteczniejsi od viagry, stawiając to mniej niż zero na nogi, ostatecznie  menel wylądował na śmietniku. Gdzie zawsze było jego miejsce.
Narzuca się pytanie o przyczynę tej zmiany. Bo mówiący prawdę niemiecki polityk, nawet gdy czyni to incydentalnie, to zjawisko równie unikalne, jak Rosjanin odmawiający napicia się wódki. Naszym zdaniem wytłumaczenie jest dosyć proste.
Do tej pory Niemcy byli wściekli na rząd PiS z powodu urwania się Polski z niemieckiej smyczy. Który to rząd nie tylko dokonał takich czynności jak choćby rozpoczęcie mozolnej odbudowy przemysłu stoczniowego czy przekształcenie LOTu z rychłego bankruta w dochodową firmę. Czyli to, co przez osiem lat w pocie czoła niszczył niemiecki  agent Chyży Rój, może zostać odbudowane. Do tego prezydent Trump, w odróżnieniu od durnia Buraka Obambo, chce aktywnie grać na europejskim boisku i jest gorącym zwolennikiem powstania Międzymorza. Co dobitnie wykazał podczas swojej ubiegłorocznej wizyty w Polsce. Wszystko to dla Niemiec zabrzmiało jak zapowiedź przyszłego raus!
Ale teraz  na relacjach polsko - amerykańskich pojawiła się żydowska rysa, bowiem izraelski ogon znowu zamerdał amerykańskim psem. Niemcy natychmiast podjęły kontrofensywę. Dokonały bilansu dwóch lat inwestowania w Targowicę i przekonały się, że wyrzuciły w błoto mnóstwo ojro (redakcja niestety nie dysponuje wiedzą, jakie kwoty BND przekazało Shitynie i jego szajce oraz polskojęzycznym niemieckim szczekaczkom). Bo poparcie dla PO i .N topnieje niczym bałwan (narzucające się skojarzenie) w piecu hutniczym i prędzej Shityna zobaczy swoje uszy bez lustra, niż doczeka się wygranej w wyborach a jego złodzieje likwidacji CBA. Więc Niemcy postanowiły dogadać się z PiS, by choć częściowo odwojować swoje poprzednie pozycje. Stąd te deklaracje w kwestii Holokaustu, ewidentnie wymierzone w żydowską szajkę z The Holocaust Industry. To w końcu nic ich nie kosztuje. Tak jak i założenie kagańca Francy Timmermansowi, który szczeka już na inną nutę. W końcu Makrela zdaje sobie sprawę, że węgierskie weto oznacza, że tym sławetnym artykułem 7 tak naprawdę to może się podetrzeć. Bo Viktor Orban jest mężem stanu, więc nie można go kupić garścią ojro, kilkoma medalami z kartofla i fotelem do napowietrzania, jak tanią prostytutkę Tuska. Gdyż doskonale wie, że po upupieniu Polski Węgry byłyby następnę w kolejce do zniszczenia.
Ale nie należy dąć w surmy, jak to zapewne uczynią nadworne portale PiS. Dzisiejsza wizyta premiera Morawieckiego w Berlinie wykazała, że w najistotniejszych kwestiach Makrela idzie w zaparte. Z oślim uporem łże w żywe oczy, że Nord Stream 2 to projekt czysto biznesowy, a nawet bredzi, że oznacza on jakąś dywersyfikację źródeł zaopatrzenia w gaz. W kwestii przyznania praw mniejszości Polakom zamieszkałym w Niemczech nie ma z jej strony ani śladu gotowości do ustępstw. Tak jak i w kwestii porywania polskich dzieci przez Hitlerjugendamty vel Jugendgestapo. Czy w sprawie bredni o "syryjskich uchodźcach", którzy do granic Syrii w życiu nie zbliżyli się nawet na tysiąc kilometrów. Czyli poza pustymi gestami i kilkoma frazesami, z tej wizyty nie wynika dokładnie nic.
Zatem należy zachować spokój, amerykański Departament Stanu i złodziei z American Jewish Congress bombardować tym przyznaniem się do winy. I cieszyć się z tego, że u Napoliona widać symptomy powrotu do rozumu (choćby w stosunku do UPAdliny czy w kwestii reparacji od IV Rzeszy). I nade wszystko trzeba poczekać na to właściwe duże świniobicie w Berlinie.


Stary Niedżwiedź
Refael 72

środa, 7 lutego 2018

„Duża reprywatyzacja"

Podczas swojego pobytu w Stanach w roku 1942, premier polskiego rządu emigracyjnego gen. Władysław Sikorski spotkał się z przedstawicielami American Jewish Congress. Poinformował o mordowaniu Żydów przez Niemców na okupowanych terenach Polski na skalę przemysłową, pokazał im zrobione przez rotmistrza Witolda Pileckiego zdjęcia komór gazowych i krematoriów w Auschwitz i poprosił o pomoc finansową dla organizacji „Żegota”, zajmującej się wyłącznie ratowaniem Żydów. W odpowiedzi usłyszał, że zdjęcia są fotomontażem a oni nie dadzą złamanego centa.
Oczywiście uratowanie wszystkich Żydów, nawet przy nieograniczonych środkach finansowych, było logistycznie niewykonalne. Ale na pewno można zaryzykować twierdzenie, że w przypadku udzielenia przez AJC pomocy, niemiecką okupację przeżyłoby o kilkadziesiąt tysięcy Żydów więcej. A teraz potomkowie tych łajdaków wyciągają łapy po 65 miliardów $ (z taką kwotą ostatnio się spotkaliśmy).
Dlatego elementarna uczciwość wymaga takiego rozwiązania legislacyjnego „dużej reprywatyzacji”, by organizacje przestępcze takie jak AJC, mająca de facto na rękach krew swoich rodaków i skupione w przestępczym syndykacie Kosher Nostra , nie dostała ani złamanego centa.
Drugim problemem jest wycena mienia, zrabowanego polskim obywatelom różnej narodowości przez komunistycznych złodziei. Spotkaliśmy się z kwotą 800 miliardów zł, ale równie dobrze może pojawić się szacunek poł biliona lub bilion.
Trzeci problem to ustalenie, jaka część skradzionego mienia będzie zwrócona. Wielokrotnie słyszeliśmy z kręgów obecnej władzy, że na pełne 100% budżetu nie stać.
Czwarty problem to tempo tych zwrotów. W końcu mowa jest o kwotach kilkakrotnie większych od rocznego budżetu Polski.
Wymieniliśmy tylko te wątpliwości, które nam, z zawodu będącym inżynierami a nie ekonomistami, rzucają się w oczy. Szanowni Czytelnicy posiadający wykształcenie ekonomiczne lub wiedzę praktyczną, zdobytą podczas działalności w biznesie, na pewno listę tę by uzupełnili o inne problemy wykonawcze.
Na naszym blogu mamy honor linkować czcigodnego Krusejdera. Katolika przedsoborowego, w polityce zimnego realistę i konserwatystę pierwszej gildii. W prywatnej rozmowie podzielił się ze Starym Niedźwiedziem swoim pomysłem na reprywatyzację, wręcz genialnym w swej prostocie. I zgodził się na jego przedstawienie na łamach Antysocjala. Wygląda on następująco:
1. Odszkodowania w 100% pokrywają wartość skradzionego przez tzw. PRL mienia (czyli wartość nieruchomości uwzględniającą obciążenia widniejące w hipotece według stanu na 1 września 1939 r.). Wyżej wymieniona wartość powinna być odniesiona do wartości takich jak kurs dolara, cena złota oraz średnia płaca w Polsce.
2. Forma wypłaty jest mieszana: w max. 20% obligacje krótkoterminowe, a reszta to  zwolnienie poszkodowanych osób oraz ich spadkobierców od podatków PIT/ CIT, płaconych na rzecz Skarbu Państwa. W zwolnieniu nie byłyby uwzględniane ubezpieczenia zdrowotne i społeczne ani podatki pośrednie (VAT).
3. Niewykorzystane jeszcze kwoty zwolnień podatkowych są corocznie rewaloryzowane zgodnie ze stopą inflacji.
4. W przypadku śmierci beneficjenta tego zwolnienia, kwotę niewykorzystaną przejmują  jego spadkobiercy zgodnie z zasadami dziedziczenia ustawowego.
5. Zwolnienia podatkowe nie podlegają sprzedaży osobom trzecim. Celem mechanizmu jest wsparcie przedsiębiorczości oraz dokapitalizowanie podmiotów prowadzonych przez polskich obywateli.
Naszym zdaniem rozwiązanie to ma kilka fundamentalnych zalet.
Punkt pierwszy wypełnia wymogi elementarnej przyzwoitości, bo Skarb Państwa nie zamieni się ze stuprocentowego złodzieja w na przykład sześćdziesięcioprocentowego złodzieja.
Punkt drugi przytrzaskuje drzwiami sejfu paluchy żydowskim złodziejom z Kosher Nostra, którzy do tego sejfu próbują wsadzić łapy. A na klangor o antysemityzmie jest banalna odpowiedź Jeśli pan Icek Aprikosenkranc z Nowego Jorku jest istotnie spadkobiercą kamienicznika Mojżesza Aprikosenkranca z Radomia, to nikt mu nie broni przyjechać do Polski, założyć firmę, prowadzić działalność gospodarczą i wyrabiać tę kwotę zwolnienia. Oczywiście podstawą do uznania tych praw spadkowych nie mógłby być „testament” z datą roczną 1950, spisany na rewersie świstka papieru. Którego awersem byłby rachunek z restauracji za pipek gęsi bez nikogo i pół litra pejsachówki, wystawiony w roku 2018.
Punkt trzeci powoduje, że cały proces trwałby latami a uszczuplenie dochodów Skarbu Państwa nie byłoby nagłym szokiem, demolującym budżet.
Punkty czwarty a zwłaszcza piąty wyklucza numery, z jakimi spotkaliśmy się podczas warszawskiej reprywatyzacji zuchwałej pod batutą Chajki Grundbaum, a realizowanej przez WSIoków, papugi  i zblatowanych sędziów.
Wydaje nam się, że propozycja Czcigodnego Krusejdera jest doskonałym punktem wyjścia do dyskusji, jak pogodzić wodę z ogniem, czyli elementarną sprawiedliwość z realnymi możliwościami finansowymi budżetu RP. Do której to dyskusji wszystkich Czytelników Antysocjala serdecznie zapraszamy.

Stary Niedźwiedź
Refael 72

niedziela, 4 lutego 2018

Hucpy ciąg dalszy

„Gościa niedzielnego”, obecnie niszczonego przez księdza arcybiskupa TW „Dąbrowskiego”, redakcja nie czytuje. Ale do jednego z jego redaktorów mamy duży szacunek za żelazną logikę oraz wysoką kulturę wypowiedzi. Jest nim oczywiście ksiądz Henryk Zieliński, regularnie uczestniczący w sobotnich porannych dyskusjach politycznych, emitowanych przez TVP Info.
Z tydzień temu ksiądz Zieliński sformułował w tym programie przed ogólnopolską widownią myśl, dla redakcji i grona jej przyjaciół oczywistą. Stwierdził bowiem, że awantura o nowelizację ustawy o IPN jest tylko uwerturą do dzikiego ryku, jaki zostanie podniesiony, gdy w Polsce będzie procedowana „duża ustawa reprywatyzacyjna”.
Ponieważ hucpa w wykonaniu Żydów wszelkiej proweniencji trwa w najlepsze, ambasador Azari i jej podkomendni wydali oświadczenie:

https://wpolityce.pl/polityka/379636-zaskakujace-oswiadczenie-ambasada-izraela-zarzuca-polskim-mediom-antysemityzm-nie-mozemy-dluzej-milczec

w którym czytamy:
„Łączenie reakcji Izraela na nowelizację ustawy o IPN z kwestią reprywatyzacji jest jaskrawym przykładem antysemickiego fake newsa”.
Ponieważ klangor, jaki podniosą te kręgi podczas procedowania ustawy reprywatyzacyjnej być może są w stanie przewidzieć nawet Rychu VI i jego girlaski, wyjdzie wtedy na jaw, że w izraelskiej ambasadzie w Warszawie pracują same antysemitniki. Które swój antysemityzm spożyły z każdym okruchem macy.
Oczywiście ten „chór wujów” z entuzjazmem wspiera totalna Targowica. Dotychczasowe rekordy pobił niejaki Święcicki (linia ewolucyjna PZPR – UD – UW – PO):

http://niezalezna.pl/216065-posel-platformy-mowil-o-polakach-i-nagle-stwierdzil-mordowalismy-obecni-w-studio-oniemieli

Podczas „gadających głów” powiedział bowiem „mordowaliśmy, tylko nie zakładaliśmy obozów śmierci”.  Tak jadowitą antypolską kalumnią udało mu się zaskoczyć nawet prowadzącego ten program redaktora „Polszmatu”, co w ocenie redakcji jest większą sztuką, niż przepicie i spuszczenie pod stół oficera Armii Czerwonej.
Jak widać, totalna Targowica, choć płatna jest w „ojro”, to i po szekela się schyli.
Ale ostatnio wypowiedź zdumiewającą, i to jeszcze do tego pozytywnie, wygłosił niemiecki minister spraw zagranicznych Sigmar Gabriel:

http://niezalezna.pl/216086-niemiecki-msz-zabral-glos-w-sprawie-odpowiedzialnych-za-holokaust-antypolska-narracja-legnie-w-gruzach

który powiedział ni mniej, ni więcej:
„Zorganizowane masowe morderstwo zostało popełnione przez nasz naród i nikogo innego. Pojedynczy kolaboranci nic tu nie zmieniają.”
Zapewnił też, że nigdy nie miał wątpliwości, iż „niemieckie obozy koncentracyjne nie znalazły się w Polsce przypadkiem”, ponieważ Niemcy chcieli zniszczyć zarówno kulturę Polski, jak i doprowadzić do zagłady Żydów.
Trudno znaleźć przyczynę tej zdumiewającej prawdomówności, i to jeszcze niemieckiego polityka mówiącego o Polakach. Redakcja ma na ten temat jedynie hipotezę roboczą. Przypuszczamy, że w nowej – starej „wielkiej koalicji”, której jedynym spoiwem jest zwierzęcy strach przed AfD i nowymi wyborami, stanowiska wicekanclerza i MSZ obejmie SS-Oberschwein Schulz. Jeśli tak się stanie, to Gabriel na odchodnym w podziękowaniu wrzucił Makreli granat do szamba. W końcu, jeśli ona powiedziała mu, że ma go w sempiternie, mógł zripostować jej w myśl nieśmiertelnych strof Aleksandra hrabiego Fredry:
Za twe względy ja ci mogę
Do tej dupy wskazać drogę!
Takiego prezentu chyba nawet pisowskie asiory dyplomacji nie są w stanie zmarnować. Zaś Shitynie i jego parobkom radzimy:
- Niemiecki tramwaj odjechał. Więc przestańcie menele lać, schowajcie i pozapinajcie portki!
Ale znając adresata, nie mamy złudzeń, że posłuchają mądrzejszych. Bo jeśli nawet schowają, to na pewno nie przestaną.
A żeby Szanownym Czytelnikom zaostrzyć apetyt, w następnym wpisie przedstawimy pomysł na „dużą ustawę reprywatyzacyjną”. Nie jest on naszego autorstwa, więc możemy powiedzieć, że jest genialny w swej prostocie, a zarazem spełnia podstawowy warunek elementarnej sprawiedliwości. Czyli ani grosza dla żydowskich grandziarzy z American Jewish Congress, mających na rękach krew przynajmniej części swoich rodaków, pomordowanych na terenach okupowanej Polski.

Stary Niedźwiedź
Refael 72