Tematem dnia jest przychylenie się Francy Timmermansa do skowytu Targowicy i uruchomienie tak zwanego „Artykułu 7” traktatów regulujących działanie eurokołchozu. Doprowadzenie do końca tej procedury oznaczałoby odebranie Polsce prawa głosu w gremiach takich, jak Rada Europejska, w której za niemieckiego ciecia robi Chyży Rój, od niedawna jawnie przyznający się do przynależności do „mniejszości etnicznej”. Czyli do tego, że nie jest Polakiem. Oraz w Komisji Europejskiej, którą de facto kieruje Holender Franca Timmermans. Bowiem formalny szef zgrai komisarzy, czyli niejaki Juncker, rzadko kiedy nie jest nawalony. Jego permanentne lewitowanie wpłynęło nawet na mowę potoczną studentów warszawskiej polibudy. Bowiem jak usłyszał Stary Niedźwiedź, w miejsce dotychczasowego powiedzenia „nawalony jak Messerschmitt”, młodzi ludzie od ponad roku mawiają „nawalony jak Junkers”.
Furia Francy jest zrozumiała. Bowiem tylko na szwindlach polegających na niepłaceniu podatków w wynikającej ze stosownych regulacji prawnych wysokości, firmy holenderskie w latach 2005-15 okradły skarb państwa na 117 miliardów zł. Czym wyprzedziły nawet firmy szkopskie, które ukradły „tylko" 101 miliardów. Czyli Holender potrafi. Zarówno kraść, jak i zachowywać się niczym ostatni łajdak, gdy ktoś próbuje ukrócić jego gangsterkę.
Do doprowadzenia wspomnianej procedury do końca nie ma szans. W tym ostatnim kroku wymagana jest jednomyślność wszystkich pozostałych państw a Viktor Orban wyraźnie powiedział, że Węgry poprą Polskę i zawetują taki wniosek. Trzeba jeszcze raz ukłonić się jedynemu mężowi stanu obecnej Europy, podziękować mu za tę deklarację i podkreślić jego wielkoduszność. Bowiem gdy niedawno Węgry zaprotestowały przeciwko szykanowaniu przez wypierdki po UPA zamieszkującej na Ukrainie madziarskiej mniejszości, Geniuś Żoliborza bratanków nie poparł. Na jego „usprawiedliwienie” można jedynie powiedzieć, że los polskiej mniejszości na Ukrainie ten „polski mąż stanu” również ma w prostnicy, o ile nie głębiej.
W TVP Info nadano ciekawą rozmowe z panem Jackiem Saryusz-Wolskim. Jako negocjator Anschlussu i wieloletni europoseł, zna Brukselkę i eurourzędasów na wylot i doskonale o nich wie, who is whooy. W rozmowie tej pan Jacek podając kwalifikowane większości, jakie są wymagane do przepchnięcia wcześniejszych etapów tej procedury, ocenił że do tej fazy, w której o wszystkim decydowałoby węgierskie weto, po prostu nie dojdzie. Bo nagonka Francy, szczutego zarówno przez Makrelę, jak i polskojęzyczne kanalie, wykopyrtnie się wcześniej.
Redakcja darzy pana Saryusz-Wolskiego szacunkiem, bowiem po przekroczeniu jego odporności na ewidentnie antypolskie działania Targowicy, wypiął się na tę zgraję, a ryżego volksdeutscha publicznie nazwał szmatą. Zatem Szanowni Czytelnicy, trzeba spokojnie poczekać na to, jak Franca wyjdzie na Guja.
A ponieważ już tylko kilka dni dzieli nas od Świąt Bożego Narodzenia, wszystkim naszym Drogim Czytelnikom życzymy, by Nowonarodzony darzył ich i osoby im bliskie swoimi łaskami, dał im dużo zdrowia, osoby im bliskie odwzajemniła ich uczucia, a bytowanie na naszym łez padole stało się łatwiejsze. Sam zestaw życzeń na pewno nie urazi uczuć żadnego porządnego Polaka o prawicowym widzeniu świata, niezależnie od jego statusu religijnego. Bo jak kiedyś powiedziało zaprzyjaźnione ze Starym Niedźwiedziem od prawie pięćdziesięciu lat małżeństwo agnostyków, Boże Narodzenie to w ich ocenie najbardziej polskie święto. I to przesądza, że w ich domu obchodzone jest tak, jak i w rodzinach chrześcijańskich. I jedynie uważny obserwator zauważyłby, że opłatki pochodzą z supermarketu, a nie z parafii.
A jeśli ktoś się nabzdycza i to tak POLSKIE Święto kontestuje, redakcja ma go za kpa. Sorry, dzisiaj takie coś to się chyba w polskojęzycznych mediach określa mianem światłego Europejczyka.
Stary Niedźwiedź
Refael 72
Furia Francy jest zrozumiała. Bowiem tylko na szwindlach polegających na niepłaceniu podatków w wynikającej ze stosownych regulacji prawnych wysokości, firmy holenderskie w latach 2005-15 okradły skarb państwa na 117 miliardów zł. Czym wyprzedziły nawet firmy szkopskie, które ukradły „tylko" 101 miliardów. Czyli Holender potrafi. Zarówno kraść, jak i zachowywać się niczym ostatni łajdak, gdy ktoś próbuje ukrócić jego gangsterkę.
Do doprowadzenia wspomnianej procedury do końca nie ma szans. W tym ostatnim kroku wymagana jest jednomyślność wszystkich pozostałych państw a Viktor Orban wyraźnie powiedział, że Węgry poprą Polskę i zawetują taki wniosek. Trzeba jeszcze raz ukłonić się jedynemu mężowi stanu obecnej Europy, podziękować mu za tę deklarację i podkreślić jego wielkoduszność. Bowiem gdy niedawno Węgry zaprotestowały przeciwko szykanowaniu przez wypierdki po UPA zamieszkującej na Ukrainie madziarskiej mniejszości, Geniuś Żoliborza bratanków nie poparł. Na jego „usprawiedliwienie” można jedynie powiedzieć, że los polskiej mniejszości na Ukrainie ten „polski mąż stanu” również ma w prostnicy, o ile nie głębiej.
W TVP Info nadano ciekawą rozmowe z panem Jackiem Saryusz-Wolskim. Jako negocjator Anschlussu i wieloletni europoseł, zna Brukselkę i eurourzędasów na wylot i doskonale o nich wie, who is whooy. W rozmowie tej pan Jacek podając kwalifikowane większości, jakie są wymagane do przepchnięcia wcześniejszych etapów tej procedury, ocenił że do tej fazy, w której o wszystkim decydowałoby węgierskie weto, po prostu nie dojdzie. Bo nagonka Francy, szczutego zarówno przez Makrelę, jak i polskojęzyczne kanalie, wykopyrtnie się wcześniej.
Redakcja darzy pana Saryusz-Wolskiego szacunkiem, bowiem po przekroczeniu jego odporności na ewidentnie antypolskie działania Targowicy, wypiął się na tę zgraję, a ryżego volksdeutscha publicznie nazwał szmatą. Zatem Szanowni Czytelnicy, trzeba spokojnie poczekać na to, jak Franca wyjdzie na Guja.
A ponieważ już tylko kilka dni dzieli nas od Świąt Bożego Narodzenia, wszystkim naszym Drogim Czytelnikom życzymy, by Nowonarodzony darzył ich i osoby im bliskie swoimi łaskami, dał im dużo zdrowia, osoby im bliskie odwzajemniła ich uczucia, a bytowanie na naszym łez padole stało się łatwiejsze. Sam zestaw życzeń na pewno nie urazi uczuć żadnego porządnego Polaka o prawicowym widzeniu świata, niezależnie od jego statusu religijnego. Bo jak kiedyś powiedziało zaprzyjaźnione ze Starym Niedźwiedziem od prawie pięćdziesięciu lat małżeństwo agnostyków, Boże Narodzenie to w ich ocenie najbardziej polskie święto. I to przesądza, że w ich domu obchodzone jest tak, jak i w rodzinach chrześcijańskich. I jedynie uważny obserwator zauważyłby, że opłatki pochodzą z supermarketu, a nie z parafii.
A jeśli ktoś się nabzdycza i to tak POLSKIE Święto kontestuje, redakcja ma go za kpa. Sorry, dzisiaj takie coś to się chyba w polskojęzycznych mediach określa mianem światłego Europejczyka.
Stary Niedźwiedź
Refael 72