niedziela, 27 listopada 2016

Cui bono?

Stara rzymska zasada „cui bono”, czyli „na czyją korzyść” nakazuje poszukiwać sprawców każdego czynu w gronie tych, którzy odnieśli z niego jakąś korzyść lub odnieść ją mogli. I jest przydatna nie tylko w kryminalistyce, ale i podczas badań historycznych. W przypadku Polaków bardzo często należy ją stosować nie w celu ustalenia kto podjął jakieś absurdalne działania, bowiem osoby tych bezpośrednich wykonawców są powszechnie znane. Natomiast inspiratorzy tychże działań są przed opinią publiczną pieczołowicie ukrywani również i obecnie. Po części by nie burzyć oficjalnie obowiązującej od prawie dwustu lat heroiczno-martyrologicznego postrzegania naszej historii. A po części by zamieść pod dywan smutną prawdę że nasi przodkowie wielokrotnie dali się oszukać jak małe  dzieci i tracili zarówno żywą jak i materialną substancję narodową wbrew polskiej racji stanu a jedynie ku pożytkowi tych, którzy nie bez racji uznali ich za dyżurnych głupich Jasiów Europy. Gotowych dać sobie wmówić że walczą nie tylko za czyjąś sprawę ale i rzekomo za swoją.
A jak z tym było podczas Powstania Listopadowego i w latach poprzedzających jego wybuch?
27 lipca w Paryżu rozpoczęła się a 29 zwyciężyła rewolucja zwana „lipcową”. W jej wyniku „króla szlachty” Karola X zastąpił „król bankierów” Ludwik Filip z bocznej orleańskiej linii Burbonów. Przykład okazał się zaraźliwy i 25 sierpnia tegoż roku Belgia ogłosiła secesję z Królestwa Niderlandów. Jeszcze w październiku 1830 Anglia i Francja w tak zwanym Protokole Londyńskim zagwarantowały suwerenność i neutralność Belgii (Belgowie w chwili proklamowania niepodległości w pakiecie z nią zadeklarowali wieczystą neutralność). Ale inne plany miały w tej kwestii Rosja i Prusy.
Mikołaj I planował zgodnie z celem powołania Świętego Przymierza przywrócić „porządek” co najmniej w Belgii, a jeśli to będzie realne, to i we Francji. W akcji tej miało wziąć udział wojsko Królestwa Kongresowego plus co najmniej stacjonujące na jego terenie wojska rosyjskie, jako usytuowane najbliżej terenu przyszłych działań. Pomysł ten wywołał wielki niepokój Prus. Było tajemnicą poliszynela iż Polacy w Wielkim Księstwie Poznańskim nie mieliby nic przeciwko przyłączeniu do Kongresówki, bowiem o takich atrybutach państwowości jak w tej ostatniej, w Wielkopolsce mogli tylko marzyć. Zatem wojska Kongresówki i nawet rosyjskie przywitaliby z entuzjazmem i podczas powrotu ich już po spacyfikowaniu Belgii w myśl sarmackiego modelu gościnności po prostu nie chcieliby tak miłych gości wypuścić. Do tego jeszcze w tym czasie reszta Niemiec nie pogodziła się z hegemonistycznymi planami Prus. I w razie konfliktu rosyjsko – pruskiego spośród innych państw niemieckich pies z kulawą nogą nie pomógłby Prusom. Stąd pomysł wyręczenia Rosji w tej interwencji i aktualne aż do ostatniego ćwierćwiecza XIX dwie żelazne zasady polityki pruskiej. Czyli nieustanne oddawanie Rosji przysług oraz szczucie Polaków na Rosję jak tylko się da i gdzie tylko się da. Do jawnej rywalizacji II Rzeszy z państwem carów doszło dopiero wtedy gdy zdaniem Bismarcka sięgnięcie przez Rosję po polską kartę przestało wchodzić w grę.
Zatem mamy już Francję i Prusy, czyli dwa państwa z ówczesnej światowej pierwszej ligi  oraz drugoligową Belgię, dla których wybuch jakiegoś powstania w Kongresówce byłby wybawieniem. Bowiem Mikołaj miałby spory kłopot ze stłumieniem tego powstania i rosyjska wizyta przyjaźni w zachodniej Europie zostałaby odłożona, i to zapewne na św. Nigdy.
Te wszystkie informacje i oczywiste wnioski, które z nich wynikają, człowiek nie będący walczakiem nekrofilem może bez trudu znaleźć w ciągu godziny w necie. Ale praktycznie nikt nie wie o znaleziskach pana Grzegorza Brauna, prawicowego dziennikarza, scenarzysty i reżysera filmów dokumentalnych. Jego specjalnością jest wynajdowanie takich cymeliów jak te, które przedstawił w cyklu trzech kapitalnych wykładach o genezie Powstania Listopadowego:

Pan Braun przypomniał iż po roku 1815 na świecie funkcjonowały dwa supermocarstwa – Rosja i Wielka Brytania. Bowiem jak barwnie zauważył autor, w formujących się dopiero Stanach Zjednoczonych wtedy jeszcze bizony ryczały pupami. Oraz to, że od końca siedemnastego wieku algorytm brytyjskiej polityki zagranicznej był prostszy od budowy cepa. ZAWSZE polegała ona na montowaniu koalicji przeciwko temu państwu, które w danej chwili było największą potęgą na kontynencie. A w latach 1815 – 1870 na pewno była nią Rosja. Chwilowo polem rywalizacji była Azja Środkowa i Bałkany. Bowiem doktryna Rosja już od czasów Piotra Wielkiego głosiła konieczność uzyskania dostępu do Oceanu Indyjskiego, zaś planem minimum było opanowanie cieśnin tureckich i swobodne wpływanie na Morze Śródziemne. Jako że Bałtyk nie zaspokajał ambicji rosyjskich z racji możliwości łatwego zamknięcia cieśnin duńskich.
O tym wszystkim oczywiście wiedziałem od dawna. Ale o dalszych elementach tej brytyjskiej układanki dowiedziałem się dopiero z tych wykładów pana Brauna. A mianowicie o co najmniej dwóch powodach, dla których Królestwo Kongresowe było dla Brytyjczyków solą w oku.
Po pierwsze, podczas „blokady kontynentalnej” zarządzonej przez Napoleona, Brytyjczycy musieli z konieczności wziąć się za uprawę zbóż. A po roku 1815 rynki europejskie zostały zarzucone polskim zbożem (w kwestii ceł wielki Drucki-Lubecki ograł Prusaków jak gówniarzy), tańszym i nieporównywalnie lepszym od angielskiego. A produkcji rolnej nie da się łatwo i szybko przestawić na inny asortyment.
Po drugie, książę Franciszek – bez wątpienia polski minister finansów i gospodarki tysiąclecia – w błyskawicznym tempie nie tylko rozbudowywał Staropolskie Zagłębie Przemysłowe plus jego surowcowe zaplecze w Zagłębiu Dąbrowskim. Jego wywiad przemysłowy penetrował angielskie fabryki maszyn a kopie ich produktów, wytwarzane we wspomnianym zagłębiu, co najwyżej minimalnie ustępowały jakością wyspiarskim oryginałom. I zaczęły te ostatnie wypierać z rosyjskiego rynku znacząco niższymi cenami, będącymi efektem genialnych posunięć księcia w kwestii ceł wewnętrznych (Kongresówka – Rosja) oraz „zewnętrznych”. Co było tylko i wyłącznie jego osobistą zasługą, bowiem znał osobiście w Petersburgu wszystkich liczących się polityków a gdy było to potrzebne, bez trudności był przyjmowany przez cara.
Był też i trzeci powód, dla którego rozruchy na jak największą skalę w Kongresówce były na początku roku 1831 Anglikom bardzo na rękę. Car Mikołaj planował w tymże roku zdobycie Chiwy i opanowanie całego Uzbekistanu, a zatem uzyskanie dostępu do Afganistanu, który wówczas wcale jeszcze nie był opanowany przez Brytyjczyków. W tym celu Rosja gromadziła w tym rejonie znaczne siły kawalerii (na pustyni Kizył Kum piechota nie miała pola do popisu).
Francuzi, Belgowie czy Prusacy zaczęli intensywnie zachęcać Polaków do seppuku dopiero od połowy roku 1830, a mogli to robić głównie „po linii masońskiej”. Bowiem do Wielkiego Wschodu Francji lub karbonariuszy należało wielu prominentnych spiskowców i aktywnych uczestników tegoż powstania, z Joachimem Lelewelem na czele. Znacznie bardziej systematycznie działali Anglicy.
Już w pierwszej połowie lat dwudziestych zaproponowali Druckiemu-Lubeckiemu, mającemu duży problem ze spłaceniem „bajońskich sum”, pożyczkę na super lichwiarski procent. Książę nie okazał się pętakiem na miarę Balcerowicza czy Rostowskiego, odesłał gnojków na drzewo a budżet ZRÓWNOWAŻYŁ sprzedając rosyjskiemu biznesmenowi Leonowi Newachowiczowi (prawdziwe nazwisko Lejb Ben Noah) monopol spirytusowy i tytoniowy w Królestwie Kongresowym. Efektem tego była znaczna podwyżka przez wyłącznego dystrybutora cen tych dóbr. Oczywiście natychmiast rozwinęła się podziemna produkcja napojów alkoholowych. Po knajpach zaczęły krążyć zarówno kontrole policyjne (w Warszawie jej szefem był wiceprezydent miasta Mateusz Lubowidzki) jak i bojówki Newachowicza. Alkohol „nielegalny” był niszczony a atmosfera w szynkach bardzo przypominała tę z chicagowskich spelunek z epoki prohibicyjnych żniw Ala Capone.
Anglicy postawili na „gniew ludu”. W połowie lat dwudziestych w Warszawie pojawili się „misjonarze” mający formalnie (uwaga, uwaga, Szanownych Czytelników proszę o natychmiastowe zaprzestanie jedzenia i picia) nawracać warszawskich Żydów na anglikanizm. Wykupili oni dom z parcelą a w niej urządzili drukarnię. Formalnie drukowano w niej jakieś materiały religijne. A nieformalnie ulotki podburzające dzielnych proletariuszy do buntu. Anglicy słusznie ocenili że hasło walki z moskiewskim ciemiężycielem kariery nie zrobi i postawili na spirytualia. Pan Braun w żadnym z archiwów nie znalazł oryginału takiej ulotki i jedynie z pamiętników tamtej epoki wie, że nawoływały one aby „Druckiego-Lubeckiego i Lubowidzkiego obić kijami a Newachowicza powiesić”.
W noc 29 listopada bywalcy szynków (skład tego proletariatu opisałem w poprzednim odcinku) wzięli udział w zdobyciu Arsenału ale był to jedynie środek do właściwego celu. Bo już uzbrojeni bez problemu zdobyli magazyny Newachowicza i do rana pławili się, bynajmniej nie w zapale rewolucyjnym.
O dalszych losach tych „misjonarzy” już po upadku powstania panu Braunowi nie udało się zdobyć żadnych informacji. Wiadomo mu tylko że przez kilka lat tego nawracania rocznie dokonywało konwersji około dwóch starozakonnych. Jeśli ktokolwiek uważa że ta ewangelizacja nie była bujdą na resorach, powinien czym prędzej zapisać się do „Nowoczesnej” i zdetronizować Rycha Swetru.
Wprawdzie to nie „rewolucja ludowa” przesądziła o opanowaniu Warszawy przez powstańców, ale zarówno długofalowe jak i doraźne cele Anglików zostały osiągnięte.
1. Kongresówka na jakiś czas wypadła z europejskiego rynku zbożowego i Anglicy zyskali czas na wyjście bez dużych strat finansowych z upraw pszenicy i powrót do będącej ich specjalnością produkcji zwierzęcej.
2. Rozwój polskiego przemysłu gwałtownie zahamował a wysokie cła wwozowe do Rosji na polskie produkty przywróciły wyspiarzom dominację ich wyrobów przemysłowych na najchłonniejszym na świecie rynku Rosji.
3. Kozacy szykujący się na Chiwę wyruszyli do Kongresówki.
Francuzi, Belgowie i Prusacy też mieli powody do radości. Belgia jako państwo ocalała, we Francji nie było żadnych walk, przez Prusy nie przemaszerowała armia polsko – rosyjska a dla Polaków w Wielkopolsce Kongresówka nie była już przedmiotem zazdrości.
Królestwo Kongresowe oczywiście nie było tworem suwerennym ani metą marzeń Polaków o własnym państwie.. Ale pod kilkoma względami, zwłaszcza na tle innych krajów z tamtej epoki, bo tylko takie porównania mają sens, prezentowało się bardzo przyzwoicie.
1. Jego armia bez problemów pokonałaby dowolną inną europejską, występującą w identycznej liczebności.
2. Pod koniec lat dwudziestych budżet co roku  miał nadwyżkę przychodów nad wydatkami i inwestował ją w infrastrukturę i przemysł.
3. Wymarzone regulacje celne plus olbrzymi rynek zbytu dawały wszelkie szanse na zbudowanie takiej potęgi przemysłowej, jaką stały się Czechy w państwie Habsburgów.
Gone with the wind!
A parafrazując Churchilla, jeszcze nigdy w dziejach ludzkości tak wielu nie utraciło tak wiele dzięki dwudziestu kilku szaleńcom.

Stary Niedźwiedź

20 komentarzy:

  1. Szanowny Stary Niedźwiedziu, na koniec swojego wpisu przywołałeś Czechów. Ich mądrość polega na tym, że zdają sobie sprawę z faktu, iż są niewielkim państwem skazanym na bycie przedmiotem wielkiej polityki, a co z tego wynika, nawet nie mają ambicji być jej podmiotem. Dlatego w żadną politykę światową za bardzo się nie angażują. Gdy na ich terenie toczy się któraś z wojen światowych, to po szwejkowsku wolą zaczekać przy piwku, zamiast walczyć o wolność naszą i waszą.
    My mamy zupełnie odwrotnie. Przekonani o własnej mocarstwowości raz na jakiś czas dajemy się wpuścić w gierki możnych tego świata, by na polach bitewnych się wykrwawiać. A w nagrodę otrzymujemy za swe poświęcenie kopa w tyłek i zsyłkę do kolejnej niewoli. A potem jeszcze z nabożeństwem obchodzimy dumnie rocznicę tych wszystkich wydarzeń, których skutkiem było nasze dalsze zniewolenie.
    No i jak wielcy tego świata mają sobie z nas nie robić pożytecznych idiotów, którzy poświęcą się zawsze w imię wyższych idei? Przecież sami im się podkładamy.
    Teraz też, UE nałożyła sankcje na Rosję, nasi rządzący radośnie przyklasnęli, a w tylną część ciała dostali polscy sadownicy. Ciekawe ilu z nich dostało odszkodowania za zgnite jabłka? Ale bycie europejskim pieskiem do szczucia Ruskich w końcu musi mieć jakąś cenę.
    Pozdrawiam serdecznie mimo smutnego tematu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ktoś mi mówił, że widział taki rysunek:
      Gromadka połamanych wojaków mówi z uśmiechem:
      tak nas sprali, że jeszcze ich wnuki będą o tym opowiadać
      pozdrawiam

      Usuń
    2. Czcigodny Refaelu
      Ten dowcip trochę bym zmodyfikował. Za lepszy uważałbym podpis:
      Tak nas sprali że jeszcze NASZE wnuki będą miały czym się chwalić!
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Czcigodny Jarku
      Podczas rewolucji bolszewickiej sformowany z jeńców i dezerterów Korpus Czechosłowacki po pierwsze obsadził wszystkie stacje Kolei Transsyberyjskiej aby mieć którędy uciec. A po drugie, podczas ofensywy Denikina w roku 1919 po odebraniu czerwonym Rostowa, zajął się tamtejszym bankiem, do którego na czas wojny przewieziono niemal wszystkie depozyty Banku Rosji, głownie biżuterię i kruszce. Więc po dotarciu do Władywostoku nie wrócili drogą morską do ojczyzny "z pustymi ręcyma".
      Ale olbrzymim krokiem do przodu w likwidacji w Polsce politycznego analfabetyzmu byłoby chociaż wzięcie korepetycji od Finów. Którym nawet najbardziej szalony walczak nie może odmówić odwagi i bitności pod groźbą ujawnienia swojego debilizmu.
      "Sankcje" nałożone przez eurocweli na Rosję polegają na tym że o mały włos nie powstał Nord Stream 2,tym nie mniej Gazprom w dużym stopniu osiągnął swój cel w inny sposób. A sankcje polskie na tym, że polskim sadownikom pogniły jabłka a za to Putas nie oddał wraku. I prędzej zapanuje pokój, miłość i braterstwo między Arabami i Żydami niż ten wrak wróci do Polski.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Szanowny Stary Niedźwiedziu,

    Równie ciekawe i mało znane były kulisy Powstania Styczniowego. Mniemam, że i ten bezsensowny zryw niepodległościowy stanie się przedmiotem Twojego zainteresowania. Wszak kolejna rocznica już niedługo.

    Pozdrawiam serdecznie, TF.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny TF,
      bodaj u Ziemkiewicza przeczytałem, że walczaki od Styczniowego z góry WIEDZIELI, że walka jest z góry skazana na porażkę. Zdawali sobie też sprawę z grożących represji. Celem jej było pogłebienie nastrojów antyrosyjskich. Wyjątkowo podłe skurwysyny.
      pozdrawiam

      Usuń
    2. Dokładnie tak Szanowny Refaelu - wyjątkowe skurwysyny i to działające z zewnętrznej inspiracji. Coś jak współczesna Po czy Nowoczesna.

      Serdecznie pozdrawiam, TF.

      Usuń
    3. Czcigodny Tie Fighterze
      Chwilowo czuję lekki przesyt badaniem psychiatrycznej jednostki chorobowej "dla waszego zysku, dla naszej niedoli", bo takie były efekty tych rzekomych "za waszą i naszą wolność". Ale do stycznia na pewno mi przejdzie. Stosowny wykład pana Brauna wysłuchałem i też znalazłem tam kilka ciekawych informacji, wcześniej mi nie znanych.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    4. Czcigodny Refaelu
      Wśród trójki największych targowickich kanalii (mam na myśli nie Schetynę, Petru i Szechtera lecz tych osiemnastowiecznych) Branicki i Rzewuski byli cynicznymi sk..wysynami. Ale u prof. Łojka znalazłem hipotezę że Szczęsny Potocki był aż tak bezdennie głupi iż wierzył w szczere intencje Katarzyny i jej chęć zachowania w Rzeczpospolitej status quo sprzed Konstytucji 3 maja.
      Więc skoro Wysocki i spółka mają w całej Polsce ulice a dureń Skrzynecki nawet pomnik w Warce, to może walczaki i Szczęsnemu Potockiemu załatwią choć ulicę? Przecież w swoim mniemaniu też chciał dobrze a krytykowanie go po dwustu latach nie ma sensu. A poza tym kopanie kogoś kto nie może się bronić jest nieetyczne. A to dyżurny argument największego patriotyczno-nekrofilskiego debila, jakiego spotkałem w sieci.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Tych kilkudziestu gówniarzy za straty jakie wywołała ich awantura należałoby odkopać, wskrzesić i powiesić.

    A co do "nawrócoonych" to przypomniał mi się taki szmonces:
    [akcja dzieje się w czasach carskich]
    Rozmawia trzech neofitów o powodach swoich decyzji:
    - Zdałem maturę ze złotym medalem, chciałem pójść na studia, więc... - mówi pierwszy.
    - Zakochałem się w Rosjance. Prawosławnej. Więc... - dodaje drugi.
    - A ja wychrzciłem się z przekonania! - oznajmia trzeci.
    Na co dwaj pierwsi zgodnym chórem:
    - TAKIE BAJKI TO GOJOM OPOWIADAJ!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Refaelu
      Dzięki za ten dowcip. Chyba Angole mieli węża w kieszeni, bo gdyby płacili hojnie to cała warszawska gmina by się wychrzciła. A jakiś cwany rabin na pewno znalazłby wytłumaczenie że ta konwersja nie była jednak konwersją. Bo skoro głupie goje płacą...
      A propos obaw Prus, przypomniał mi się inny dowcip.
      -Panie Kowalski, gdyby pan złowił złotą rybkę, jakie by były pańskie trzy życzenia?
      -Panie Zieliński, pierwsze byłoby takie żeby Chiny wypowiedziały Polsce wojnę.
      -Panie Koalski, czy pan jest pijany?
      - Spoko. Drugie byłoby takie żebu Chińczycy wysłali na Polskę trzydziestomilionową armię.
      - Człowieku, ty się lecz!
      -Ale pan niekumaty, panie Zieliński! Przecież trzecim życzeniem było, że gdy Chińczycy dojdą do Bugu, zostanie zawarty pokój i ich armia wróci do domu.
      -Skoro wojny by nie było a oni by wrócili to po kiego te dwa pierwsze życzenia?
      -Panie Zieliński myśl pan! Dużo by zostało z Rosji gdyby trzydzieści milionów chińskich żołnierzy dwa razy przez nią przeszło?
      Dowcip musi być bardzo stary skoro w roku 1830 znali go pruscy poitycy.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Szanowny Gospodarzu

      Nie wiem czy Pan i Pana goście zapoznali się z treściami biegunowo odległymi od waszych wyobrażeń na temat polskich powstań i tzw.romantyzmu politycznego, który był co prawda żywy w polskiej ( i nie tylko polskiej, co warte podkreślenia ) poetyce i literaturze XIX wieku ale w żaden sposób nie odgrywał tak destrukcyjnej roli jaką mu przypisujecie.
      Proszę zapoznać się z ciekawą dyskusją ( o ile oczywiście jej nie znacie ) Ziemkiewicza z Żurawskim vel Grajewskim.

      Jeżeli ten ostatni nie ma racji to proszę o merytoryczne ( a nie emocjonalne, jak to czasami bywa na tym portalu ) uzasadnienie jego błędów.

      Poniżej podaję link:

      https://youtu.be/onYJr-5tdQ4

      pozdrawiam

      Ślązak z Katowic

      Usuń
    3. Szanowny Ślązaku
      Dziękuję za link, już sobie zgrałem tę arcyciekawą dyskusję jako plik by móc ją porządnie przejrzeć.
      Dzisiaj mam na uczelni koszmarny maraton a w środę po zajęciach idę na spotkanie ze Stanisławem Michalkiewiczem i z Grzegorzem Braunem. Więc obszerniej z przyjemnością odpowiem najwcześniej w Czwartek. Ale obecne nawet pobieżne wysłuchanie pierwszych dwóch kwadransów tej dyskusji pozwoliło mi na wychwycenie w krótkich wypowiedziach pana prof. Żurawskiego kilku rażących błędów i absurdalnych porównań.
      Pan profesor słusznie zauważył że "branka" w styczniu 1863 oznaczała 25 lat służby, najprawdopodobniej na Kaukazie, czyli minimalne szanse na powrót do domu jako tako cało. Zgoda, margrabia Wielopolski próbował gasić ogień benzyną. Ale skąd ten ogień się wziął? Gdy zginęło 5 poległych a wkrótce potem nastąpiła masakra na Placu Zamkowym, o żadnej brance nie było jeszcze mowy. Natomiast Prusacy jak najbardziej dorzucali już opału do polskiego pieca.
      Argumentu o tym, że przy pomocy Francji (i jeśli dobrze usłyszałem, również i Anglii) powstały przecież Włochy i Rumunia, więc i Polska mogła wierzyć w ich pomoc w odzyskaniu niepodległości to mieszanka gorzej niż powierzchownej oceny realiów plus elementarnego błędu, który nie przystoi magistrowi historii.
      Rumunia powstała w efekcie zjednoczenia "księstw naddunajskich" Mołdawii i Wołoszczyzny dopiero po wojnie rosyjsko-tureckiel 1877-78. Czyli swoją suwerenność zawdzięczała WYŁĄCZNIE Rosji (nie żadnej Francji!) a w roku 1863 jeszcze nie istniała. Koszmarny byk lub wyjątkowa tandeta erystyczna.
      Napoleon III nie był żadnym dobrym wujkiem wyzwolicielem lecz słabym politykiem, którego idee fixe stanowiła chęć "pomszczenia" stryja. Dlatego przyłączył się do Wojny Krymskiej, która dla dalekosiężnych planów Francji (których on zresztą nie miał) była mało istotna. W odróżnieniu od Anglików, dla których uratowanie Turcji przed klęską i niedopuszczenie do wpadnięcia w ręce Rosji Bosforu i Dardaneli było fundamentem ich racji stanu. Sewastopol padł, wojna została wygrana, do Paryża przyjechały zdobyczne rosyjskie armaty, Francuzi wiwatowali, stryj został pomszczony. A Rosja ODFAJKOWANA w jego karnecie. I to definitywnie.
      CDN

      Usuń
    4. Tę manię bezbłędnie rozszyfrował premier Królestwa Piemontu hrabia Camillo Cavour. Po kilku latach wytrwałych starań (posiłkowy korpus piemoncki w Wojnie Krymskiej, która jako sama w sobie dla Piemontu nie miała cienia znaczenia) w roku 1859 namówił Napoleona Małego (jak nazwał go Victor Hugo) na wojnę z Austrią (czyli swoim potencjalnym jedynym poważnym sojusznikiem przeciwko Prusom!). Francja zyskała prefekturę Nicei, Włochy na raty się zjednoczyły, zakompleksiony mściciel po pokoju w lipcu 1859 odfajkował też i Austrię. Podczas wojny austriacko-pruskiej nie opowiedział się po stronie Austrii (szansa pokonania Prus była niepowtarzalna). A gdy w roku 1870 dał się sprowokować Bismarckowi i sam wypowiedział wojnę Prusom, jego cesarstwo rozleciało się jak domek z kart.
      Gdyby pan prof. Żurawski powiedział że w roku 1863 Polacy liczyli na pomoc Francji, bo byli strasznymi naiwniakami, przyznałbym mu rację. Ale jeśli broni racjonalności i rzekomej oczywistości powstań dziewiętnastowiecznych a jednym tchem mówi o francuskiej pomocy podczas Powstania Styczniowego, to jedno pozostaje w rażącej bsprzeczności z drugim.
      Twierdzenie że polscy weterani wojen napoleońskich niechętnie walczyliby z Francuzami (względem Belgów nie mieli powodów do sentymentów) jest co najmniej dyskusyjne. Ale już teza że ci oficerowie chętnie przystąpiloi do powstania rażąco mija się z prawdą. Poza nieżyjącym już wtedy Józefem Zajączkiem oraz generałami Aleksandrem Rożnieckim i Wincentym Krasińskim, reszta znaczących postaci spośród generalicji wcale nie była rusofilami. W poprzednich dwóch postach opisałem jacy wspaniali dowódcy o naprawdę wspaniałej przeszłości (Hauke, Meciszewski, Nowicki, Blumer, Trębicki, Potocki, Siemiętkowski) odmówili przyłączenia się do tego szaleństwa, bo po prostu byli ludźmi tak inteligentnymi, iż jego finał był dla nich oczywisty. Do tej listy dopisz jeszcze pułkowników a późniejszych generałów Bogusławskiego i Sowińskiego, którzy tej nocy też usiłowali powstrzymać rozgorączkowanych młokosów. Im się upiekło, bo zostali jedynie pobici. A w czasie powstania wykazali się bohaterstwem walcząc jedynie w nadziei na cud. To samo mogę powiedzieć i o generale Chłopickim, który po detronizacji przez sejm Mikołaja zrezygnował z dyktatury. Bo tak jak książę Adam Jerzy Czartoryski mógł tym (p)osłom powiedzieć:
      Panowie, zgubiliście Polskę.
      Wymieniłem chyba wystarczająco wielu wyższych oficerów o wspaniałej przeszłości , których patriotyzmu za diabła nie da się zanegować, aby wykazać iż pan prof. Żurawski mija się z prawdą. Bo nie posądzam go o aż taką ignorncję, aby nie znał przedstawionych przeze mnie faktów.
      Wybacz "tabletowe" błędy korektorskie.
      ZPozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    5. KOREKTA
      Tak jak o tym pisałem, gen. Nowicki nie był pytany, czy poprowadzi podchorążych na Moskala, zastrzelono go "przez pomyłkę". A bohater szarży pod Dennewitz oczywiście nazywał się Siemiątkowski.
      Generał Chłopicki ogłosił się dyktatorem jedynie w nadziei, że na drodze układów z carem oda się Kongresówce wyjść jako tako cało z tej awantury. I do Petersburga wysłał w misji dyplomatycznej księcia Druckiego-Lubeckiego, cieszącego się sympatią cara. Gdy misja zakończyła się fiaskiem, 17 stycznia, czyli jeszcze przed tym sejmowym harakiri z 25 stycznia, Chłopicki podał się do dymisji. Przepraszam za błąd w dacie.
      Zgadzam się że perspektywa 25 lat służby na Kaukazie dawała minimalne szanse na wyjście z tego cało. Ale doszukiwanie się analogicznego zagrożenia w wyprawie policyjnej do Belgii kompromituje autora takiego porównania. Zaś realna wojna Mikołaja z Francją w roku 1831 jest mało prawdopodobna. Ludwik Filip cieszył się wtedy autentycznym poparciem a Francuzi odrobili straty demograficzne z wojen napoleońskich, morale odbudowali podczas podboju Algierii i na swoim terenie byliby trudni do pokonania. Zatem nie przypuszczam żeby Mikołaj na serio chciał podbijać Francję. Zresztą o Burbonach nie miał dobrego zdania a o Ludwiku XVIII i Karolu X powiedział "Niczego nie zapomnieli i niczego nie zrozumieli." Więc za mało prawdopodobny uważam jego zamiar przywrócenia tronu Karolowi X tylko po to, żeby Francuzi szybko i sprawnie powtórnie go zdetronizowali. Co bardzo zaszkodziłoby prestiżowi Rosji. Propaganda rosyjska i peerelowska przedstawiała Mikołaja jako tępego kaprala ale to nie miało nic wspólnego z prawdą.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  4. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
    Od dziecka usposobiony byłem życzliwie do Wielkiej Brytanii. Wychowałem się na literaturze angielskiej: Tajemniczy Ogród Frances Hodgson Burnett, Pięcioro dzieci i coś Edith Nesbit. Wypierałem ze świadomości brytyjską zdradę we wrześniu 1939, niejasne okoliczności śmierci gen. Sikorskiego, zdradę na konferencjach kończących II wojnę światową. Na których to podobno Stalin spierał się z Churchillem o korzystniejszy dla Polski przebieg granicy zachodniej. Ale lektura Twojego wpisu, a zwłaszcza informacja o "misjonarzach" angielskich nakłaniających Polaków do popełnienia narodowego seppuku, stały się kroplą przepełniającą czarę.
    Czarno widzę efekty rozmów premier Szydło z Theresą May. Szykuje się nowe seppuku?
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Dibeliusie
      Co się tyczy "katastrofy" w Gibraltarze, wszystko wskazuje na to, że to robota Anglików. Sikorski zorientował się, że dla Anglosasów w porównaniu ze Stalinem jest kompletnie bezwartościowy. Spotkałem się z ciekawą teorią.Z inspekcji w II Korpusie wiózł jakieś twarde dowody w sprawie Katynia i w przypływie desperacji chciał je przekazać do Stanów, by tamtejsza Polonia to skutecznie rozpropagowała na cały kraj. Taki skandal mógłby utrudnić syfilitykowi na wózku - rusoraście reelekcję, więc poprosił on Churchilla o przysługę. A ten siedział po uszy w amerykańskiej kieszeni więc nie odmówił.
      Angole to ostatnie sukinsyny, ale za jedno ich szanuję. Za to że tak bardzo siebie szanują. A cudzoziemiec to dla nich w najlepszym razie alien, w najgorszym bloody foreigner.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Szanowny Ślązaku
    Tym razem wysłuchałem całej dyskusji a w wątkach pana Ż-G ręce opadają. Podaję orientacyjne czasy tych wypowiedzi byś to mógł sprawdzić.

    11:20
    Jako przykład iż ponoć udowodnić można praktycznie wszystko mówi że Niemcy byli anarchistami a swoje państwo dążyli zburzyć w 1918 i 1945.
    W 1918 mimo przegranej wojny swoje państwo ocalili przezwyciężając komunistyczne ruchawki. Straty Wielkopolski, Pomorza Gdańskiego i skrawka Śląska w tych warunkach nie były wygórowaną ceną.

    13:25
    Celem pana Ż-G jest złamanie tezy o nieuleczalnym romantyzmie który powodował polskie poczynania w czsach niewoli.
    No to jeszcze nie wyszedł z bloków startowych bo jego argumenty głównie go kompromitują.

    13:50
    Powstania nie suktkowały jedynie stratami.
    Konfederacja Barska - I nrozbiór
    Konstytucja 3 maja - Prusy wystrugały z banana II rozbiór
    Insurekcja Kościuszkowska - Finis Poloniae
    Powstanie Listopadowe - utrata atrybutów szerokiej autonomii Kongrasówki i solidnego kapitału do walko o niepodległość W SPRZYJAJĄCYCH WARUNKACH
    Powstanie Styczniowe - egzekucje, masowe ssyłki, konfiskaty majątków, całkowita rusyfikacja szkolnictwa.
    W każdym innym kraju znający meritum słuchacze wyśmialiby takiego prelegenta.

    15:44
    Pan Ż-G sam przyznaje że interwencja na prośbę Wilhelma Orańskiego miała być w Belgii, a to niczym nie groziło - klasyczny blitzkrieg. We Francji nikt nie zapraszał Mikołaja a Anglia uznała zmianę władzy we Francji. Mikołaj musiałby wojować z już "zregenerowaną" Francją wspomaganą przez Anglię, która wsparłaby każdego walczącego z jej największym rywalem. Kto nie rozumie żelaznego kanonu brytyjskiej polityki, nie powinien zdać historii na maturze. To nie jest żadne gdybanie a negowanie tego to historyczny analfabetyzm.

    19:03
    Swoje cele zrealizowali więc Włosi i RUMUNI, którzy się zjednoczyli.
    Z kontekstu jasno wynika że rzekomo PRZED Powstaniem Styczniowym. Dyskwalifikująca każdego zawodowego historyka koszmarna bzdura, o czym już pisałem.

    19:53
    Skąd mieli wiedzieć że strzelanie na Placu Zamkowym nie wywoła międzynarodowej reakcji?
    A niby kto miał się przejmować strzalaniem przez wojsko do poddanych cara poza bywalcami niektórych kawiarni? To pytanie dyskwalifikuje pana Ż-G zarówno jako historyka, jak i politologa.

    20:30
    Podczas Powstania Krakowskiego (1846) moralnego przymusu uczestniczenia w nim nie było i dlatego szybko padło.
    Szybko padło bo wojsko austriackie aktywnie wsparli polskojęzyczni chłopi, gorliwie mordując powstańców. Zajrzyj tam: https://pl.wikipedia.org/wiki/Bitwa_pod_Gdowem

    21:10
    Wielkopolanie nie byli geniuszami bo poza Powstaniem Wielkopolskim był też rok Poznański Czerwiec.
    Ani Poznański Czerwiec ani Grudzień 1970 nie były powstaniami, lecz strajkami.

    1:00:20
    W 1939 Anglicy i Francuzi nie były nieprzygotowane do wojny. Decyzję o zbrojeniach bo wojna jest nieuchronna Anglicy podjęli już w roku 1933.
    I co ich wspaniały przemysł przez te 6 lat wyprodukował? W 1940 mieli jedną lub dwie dywizje pancerne, wyposażone w beznadziejne czołgi. I kilka razy mniej samolotów niż Niemcy.

    1:04:40
    Pod koniec lipca 1944 nikt nie mógł przewidzieć skutków powstania.
    Nie wiedziałem że mój dziadek, mistrz zecerski i pepeesiak, był geniuszem. Bo wieczorem 1 sierpnia opowiedział mamie, czym to się skończy. ZPrzewidział że front zatrzyma się na Wiśle na kilka miesięcy by Hitler wykonał za Stalina brudną robotę.

    Nie mam siły cytować dalszych bredni pana Ż-G ani zastanawiać się, czy jest aż takim ignorantem, czy kolejnym ogniwem w łańcuszku ogłupiaczy Polaków. Usiłujących wychować kolejne pokolenie idiotów, którzy przeleją krew za każdego, kto poklepie ich po plecach i wypowie kilka bzdetów.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Niedźwiedziu

      Zastanawiasz się czy ten Żurawski vel Grajewski jest nieukiem czy cynicznym ogłupiaczem. Piotr ROI nie raz pisał o polskich historykach - "stypendystach", podawał konkretne nazwiska tych, którzy robią Polakom wodę z mózgu za niemieckie, rosyjskie, ukraińskie, czeskie a nawet i litewskie pieniądze. Ten człowiek jest opłacany z Kijowa. Zajrzyj tu:

      http://wiadomosci.onet.pl/kraj/przemyslaw-zurawski-vel-grajewski-strzelil-w-stope-prezydentowi-i-rzadowi/q9bn80

      Ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski podaje kompromitujące go fakty. Zacytuję fragmenty.

      "Pan Przemysław Żurawski vel Grajewski, członek Rady Programowej Prawa i Sprawiedliwości oraz Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP, od pewnego czasu robi co może, aby skłócić swoje środowisko polityczne z Polakami wywodzącymi się z Kresów Wschodnich. W 2013 roku występował przeciwko uchwale sejmowej, która zgodnie z prawdą historyczną miała nazwać po imieniu i potępić ludobójstwo dokonane w latach 1939 - 1947 na Polakach i obywatelach polskich innej narodowości (w tym też na Żydach, Ormianach i Czechach) przez Organizację Ukraińskich Nacjonalistów i Ukraińską Powstańczą Armię oraz SS Galizien i inne ukraińskie organizacje kolaboranckie. Na łamach "Gazety Polskie Codziennie" pisał on, że jest przeciwny, bo uchwała zawierająca prawdę o ludobójstwie "obniży skalę sympatii proukraińskich w Polsce". Nazwał też ludobójstwo "rabacją", porównując je do rabacji w 1846 r., co jest nie tylko sprzeczne z faktami historycznymi, ale i obraźliwe dla rodzin pomordowanych W ten sposób ustawił się w tym samym szeregu co inni przeciwnicy owej uchwały, do których należał Adam Michnik, Janusz Palikot i prezydent Bronisław Komorowski."


      "Nawiasem mówiąc, posłowie PiS nie posłuchali swego doradcy i 12 lipca 2013 r. wraz z posłami z Solidarnej Polski, grupy
      Jarosława Gowina, PSL i SLD głosowali za prawdą. Przeciwko byli posłowie PO i Ruchu Palikota, którzy większością zaledwie 10 głosów słowo "ludobójstwo" zastąpili zakłamanym potworkiem językowym "czystki etniczne o znamionach ludobójstwa". Trzeba też dodać, że wspomniana "Gazeta Polska Codziennie" (jej redaktora była wówczas obecna posłanka PiS, Joanna Lichocka) ocenzurowała w całości zamówioną przez siebie polemikę pt. „Trzeba mówić o Wołyniu”, pióra dr. hab. Bogusława Pazia, profesora Uniwersytetu Wrocławskiego.
      Pomimo tej ewidentnej wpadki Przemysław Żurawski vel Grajewski został najpierw namaszczony na ministra spraw zagranicznych w "wirtualnym rządzie" prof. Piotra Glińskiego, a następnie otrzymał od prezydenta RP nominację na koordynatora jednej z sekcji w Narodowej Radzie Rozwoju. Z kolei minister spraw zagranicznych Witold Waszczykowski powołał go na doradcę w swoim ministerstwie.


      Wczoraj Przemysław Żurawski vel Grajewski wywołał kolejny skandal. Tym razem był to żenujący wpis na profilu na FB Piotra Tymy, który jako przewodniczący Związku Ukraińców w Polsce w czasie dyskusji w TVP Historia wypowiadał się przeciwko uznaniu mordów UPA na Wołyniu za ludobójstw. Wpis ten nawiązywał wprost do artykułu w "Naszym Dzienniku" pt. "Haniebny błąd Komorowskiego zostanie naprawiony?, a dotyczył wniosku wielu organizacji i rodzin pomordowanych Kresowian w sprawie odebrania Piotrowi Tymie orderu za negowanie ludobójstwa. Nawiasem mówiąc, w wielu krajach europejskich negowanie np. Holokaustu Żydów czy ludobójstwa Ormian podlega sankcjom prawnym. Wpis doradcy PiS, będący ewidentnym strzałem w stopę prezydenta i rządu, brzmi następująco:
      "Głupich w każdej nacji pod dostatkiem, niestety. Na szczęście ludzie określających się mianem "środowisk kresowych" nie rządzą Rzecząpospolitą. Przyjmij Piotrze proszę wyrazy solidarności w tej sprawie."
      To wyjątkowy łajdak i ambasador UPA przy PiS. Wychowywanie Polaków na romantycznych głupców to zadanie drugorzędne.

      Usuń
    2. Czcigodny Tie Fighterze
      Dzięki za tę informację. Myślałem że ten człowiek to tylko kolejny walczak, który od czasu do czasu w ferworze polemiki na żywo kompromituje się niewiedzą lub uważa audytorium za nieuków, gotowych kupić ewidentne kłamstwo. A tu okazuje się, że to UPAiński pachołek i cyniczne bydlę. Na dworaka Napoliona i Waszczykowskiego pasuje jak ulał. Tym bardziej na "ałtorytet" na wrakach dla wszelakich wzburzonych bałwanów czy po kurnikach dla kurzych mamusiek. Na Ziemkiewicza się porwał i to wystarczyło do przyłapania go na ewidentnych kłamstwach. Z Braunem nawet nie próbował bo pan Grzegorz faktami rozdeptał by go jak insekta.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń