wtorek, 30 kwietnia 2019

Bestiarium debili

Kwiecień się kończy a jutro pierwszomajowe "święto", czyli po prostu dzień wolny. 
W czasach PRL kolega Starego Niedźwiedzia jeszcze ze studiów i też będący belfrem na tym samym wydziale, mianowany został przez wydziałowych komuchów odpowiedzialnym za zorganizowanie pierwszomajowego pochodu. Ponieważ ten dzień wypadł w piatek i szykowała się fajna trzydniówka, ci sami towarzysze w okolicach środy zaczęli demonstracyjnie kasłac i kichać, a w czwartek przynieśli owemu Włodkowi stos zwolnień lekarskich. Zdesperowany organizator  zwrócił się wtedy do SN z propozycją:
-Niedźwiedziu, ja wiem, że jesteś czarną reakcją i masz nasze święto w dupie. Ale może wyjątkowo zgodzisz się pójść na pochód, żebym sam nie musiał drałować z czerwoną flagą. Zobaczysz, jak to wygląda, za na końcu trasy mają z samochodów sprzedawać prawdziwe słodycze i kawę.
Na propozycję tę usłyszał odpowiedź:
- Włodziu, lokalizację dnia pierwszego maja w moim systemie wartości określiłeś bardzo trafnie. Po starej znajomości mogę ci obiecać jedynie to, że tego dnia będę łowić ryby wyłącznie na czerwonego robaka.
Ale po lekturze nadwornego portalu PiS warto wypunktować, jacy koszmarni debile wchodzą w skład tak zwanej Koalicji Europejskiej i jej, za przeproszeniem, zaplecza intelektualnego.

Niezatapialny zmurszałek województwa mazowieckiego, czyli niejaki Struzik, nie może się nadziwić, że broniarzowa hołota za okres strajku nie dostanie złamanego grosza:

https://wpolityce.pl/polityka/444773-nauczyciele-nie-otrzymaja-wynagrodzenia-za-czas-strajku

I do tego śmie to nazwać represjami. Szkoda, że pan zmurszałek nie spytał któregoś ze swoich kumpli z zielonej agencji towarzyskiej, czy pracownikom strajkującym w należącym do niego biznesie wypłaciłby pensje. Bo redakcja ma przeczucie graniczące z pewnością, że w takim przypadku strajkujący zostaliby natychmiast wyrzuceni z pracy. O tym, co stanowi w tej kwestii prawo, nie warto się rozwodzić. Bo zielone (a ostatnio tęczowe) ludziki na ogół wszystko załatwiają na lewo.
Właścicielka ansztaltu zwanego teatrem, ze sceny którego padają słowa godne "braminów" z warszawskiej Pragi Północ czy łódzkiego Bronxu, bredzi jakoby Polacy nie wiedzieli już, co znaczy słowo wolność.

https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/444706-janda-ubolewa-nad-brakiem-wolnosci

Jeśli owa szmiruska ma z tym problem, powinna dokształcić się przy pomocy wujka Google. Bo o posiadanie porządnej encyklopedii jakoś jej nie podejrzewamy.

Ale wszystkich przebiła niejaka Manuela Gretkowska, podająca się za pisarkę.

https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/444696-kompromitacja-gretkowska-banan-symbolem-buntu-inteligencji

Utrzymuje ona, że symbolem buntu polskiej inteligencji stała się teraz "kobieta biorąca w usta". No cóż, czynność ta jest domeną między innymi pań zarobkujących na poboczach tuskostrad. Ale nie wpadniemy w pułapkę utożsamienia tych pań z postępową i wyzwoloną (głównie z elementarnej przyzwoitości) ćwierćinteligencją za pomocą obelżywego słowa na literę K. Bowiem one są prostytutkami, wykonującymi nierzadko z biedy ten paskudny proceder i na pewno nie zasłużyły na taką potwarz. Natomiast do tych nienawidzących Polski ćwierćinteligentek i ćwierćinteligentów słowo to pasuje jak ulał.

Stary Niedźwiedź
Refael 72

piątek, 26 kwietnia 2019

Koncertowa wtopa Targowicy i ostateczna kompromitacja K15

Rząd na minutę przed dwunastą wreszcie zareagował na wyczyny czerwonego warchoła Broniarza i jego hołoty od "polonezów równości". Oczywiście można się zastanawiać, czy nie należało tego zrobić wcześniej, ale lepiej późno, niż wcale. W efekcie komunistyczny watażka zorientował się, że tramwaj, za którym sikał, niestety odjechał. Więc schował, zapiął POrtki i zawiesił strajk. Widocznie jego zwierzchnicy POłapali się w tym, że ta zadyma przysparza PiSowi kolejnych zwolenników a Targowicę kompromituje. Bowiem naturalnym odruchem wszystkich maturzystów, którzy dysponują już czynnym prawem wyborczym i potrafią myśleć, będzie zagłosowanie przeciwko antypolskiej hołocie.
Oczywiście herszt nie raczył spytać o zdanie swoich "padchujszczich" (Czytelnicy zachcą nam wybaczyć to warszawskie gwarowe określenie, jeszcze sprzed I Wojny Światowej rodem). Zatem jego ciury czują się wybiedronione, a do tego jeszcze gorzej, niż za darmo. Bo do tej awantury muszą dopłacić, jako że POdbechtujące ich do niej lokalne samonierządy oczywiście już się wycofują z obietnic zapłacenie im za czas strajku, a rząd, zresztą w pełni zgodnie z prawem, nie ma zamiaru finansować gnojom tej awantury.
No cóż, można jedynie wyartykułować nasze przerażenie faktem, że polską młodzież uczą aż tacy debile. Bo uwierzenie w obietnice Shityny i spółki wyklucza te istoty człekokształtne z grona ludzi myślących.
Ale w trakcie czwartkowego pierwszego czytania rządowego projektu ustawy modyfikującej sprawy okołomaturalne nastąpiła, przynajmniej w naszych oczach, definitywna kompromitacja klubu parlamentarnego Kukiz15.
Podczas konferencji pokojowej w Wersalu, mającej uporządkować Europę po zakończeniu I Wojny Światowej, najważniejsze decyzje zapadały w gronie ówczesnej wielkiej trójki, złożonej z prezydenta Stanów Zjednoczonych Wilsona, premiera Wielkiej Brytanii Lloyd-George'a i premiera Francji "Tygrysa" Clemenceau. Ten ostatni dążył do osłabienia Niemiec, czemu żarliwie przeciwstawiał się Lloyd-George. A o Wilsonie Clemenceau powiedział z goryczą:
- Wygłasza piękne słowa, niczym Chrystus, a głosuje zawsze tak jak Lloyd-George.
Skąd to nawiązanie? Dla targowickich kanalii, zachowujących się niczym narkoman na głodzie, skrzywdzenie kilkuset tysięcy tegorocznych maturzystów to nic w porównaniu z szansą na zaszkodzenie partii rządzącej. Pomijamy już fakt, że w winę PiS mogliby uwierzyć jedynie aż tacy idioci, jak gwiazdy Targowicy POkroju Kopary, Scerby, Gnojmana czy Podpaski. Ale ludzie Kukiza w gadających głowach TVP na ogół wypowiadali się rozsądnie. No i co?

http://www.sejm.gov.pl/sejm8.nsf/agent.xsp?symbol=glosowania&NrKadencji=8&NrPosiedzenia=80&NrGlosowania=40

Ano psiniec, jak mawiają górale. Podczas tego głosowania na 19 posłów K'15 jedynie trzech poparło rządowy projekt, Aż szesnastka (a wśród niej ci najbardziej znani) była mu przeciwna. Po otwarciu powyższego linku co bardziej dociekliwi Czytelnicy, klikając w nazwę , mogą zapoznać się z imienną listą głosujących posłów każdego wymienionego w tym sprawozdaniu klubu lub koła. Na podkreślenie zasługuje fakt, że uczestnicząca w głosowaniu czwórka Konfederatów, mimo swych licznych zastrzeżeń do polityki partii rządzącej,  nie wygłupiała się i poparła tę ustawę. Bo racja stanu nie jest dla nich śmieciem a elementarna ludzka przyzwoitość (branie młodzieży jako zakładników przez targowickie bydło kojarzy nam się z oblężeniem Głogowa przez cesarza Henryka V) nie jest im obca.
A od tej pory gromadkę kukizowców (z wyjątkiem panów Tomasza Jaskóły, Norberta Kaczmarczyka i Błażeja Pardy, którym empatia dla niewinnych ofiar terrorystów ze Związku Niemieckich Parobków nie jest obca) mamy za złamasów kutanych.
Miałeś grajku złoty róg! A jeśli nie ostał ci się nawet sznur, to redakcja ci go zafunduje.

Stary Niedźwiedź
Refael 72

środa, 17 kwietnia 2019

Szabesgoje

Ku naszemu zdziwieniu, nadworny portal PiS zamieścił artykuł pana Witolda Gadowskiego:

https://wpolityce.pl/polityka/442581-gadowski-w-sieci-ballada-o-posiadaniu-jaj
 
którego nie sposób uznać za pochwałę dyplomatolectwa przewodniej siły narodu. Autor zwraca uwagę na ciotowate reakcje rządu na kolejne, coraz bardziej chamskie żydowskie prowokacje.
Gdy w sposób idiotyczny z prawnego punktu widzenia (kompletny brak możliwości realnego karania oszczerców) rząd PiS chciał się popisać swoim płomiennym polskim patriotyzmem i uchwalił absurdalną nowelizację ustawy o IPN, podczas rocznicowych uroczystości w Auschwitz ambasador Izraela zrugała za to polskie władze niczym metaforyczna burą sukę. Oczywiście w sukurs swoim panom przyszedł amerykański Departament Stanu a i za strony premiera Netanhuja padły kolejne oszczerstwa. W tej sytuacji oczywiście sejm, senat i PAD odkręcili te poprawki w tempie, które zaimponowałoby nawet takim zwierzchnikom królika Poniatowskiego, jak Mikołaj Repnin, Jakub Sievers czy Osip (a tak naprawdę Otto) Igelström. PMM opowiadał jakieś bzdury  o wspólnym oświadczeniu jego i Netanhuja, ale nikt nie dotarł do żadnego dokumentu, pod którym widniałyby podpisy obu premierów.
Potem w Warszawie zorganizowano idiotyczną konferencję w sprawie Iranu. Zapewne po to, by ze strony Netanhuja mogły paść kolejne kłamliwe oskarżenia. Do pieca dołożył jeszcze jego handlanger (starzy mieszkańcy prawobrzeżnej Warszawy używają jeszcze rusycyzmu "padchujszczij"), robiący u niego za szefa izraelskiego MSZ czyli niejaki Izrael Katz.
Gdy w sejmie pojawiły się głosy, żeby tego ostatniego  załganego łajdaka uznać w Polsce za persona non grata, minister Ciapciakowicz, godny następca Dupy Wołowej z Uszami, odpowiedział, że nie należy tego robić, by nie psuć stosunków z Izraelem, naszym strategicznym sojusznikiem.
Na usta cisną się dwa oczywiste pytania. Primo, czy te stosunki mogą być jeszcze gorsze? Secundo, jakie rzekome korzyści Polska odnosi z takiego "sojuszu"?
Osobna sprawa to łgarstwa w żywe oczy, nie mające jakiegokolwiek pokrycia w faktach, nie tylko takich kanalii jak Gross czy Grabowski. Do tego chóru od dawna dołączyli Engelking i starszy Śpiewak. Ta ostatnia dwójka pracuje w antypolskiej szczekaczce o nazwie Żydowski Instytut Historyczny, w której drugie i trzecie słowo to bezczelne kłamstwa. A cały ten ansztalt utrzymywany jest z pieniędzy polskich podatników.
Pan Gadowski zwrócił też uwagę na coraz liczniejszą obecność żydowskiego kapitału w Polsce, inwestującego w apteki, kina, deweloperkę czy produkcję leków. Czyżby przygotowania do Polin?
Autor rekapituluje słowami pod adresem przewodniej sily narodu:

Powiem wulgarnie: jeżeli nie pokażecie, że macie jaja, to jesteście nam po prostu niepotrzebni i wasze prężenie muskułów w kraju przyniesie jedynie śmiech oraz drwiny. Chcecie tego?!

Od kilku lat redakcja powtarzała, że jedyny mąż stanu w obecnej Europie, czyli oczywiście premier bratnich Węgier Viktor Orban, ma owe jaja w spodniach, zaś Geniuś Żoliborza co najwyżej w lodówce. Ale cieszy, że i poważni publicyści, których o jakiekolwiek związki z Targowicą podejrzewać nie sposób,  wreszcie to dostrzegli i zaczynają o tym mówić.
A tak z ostatniej chwili:

https://wpolityce.pl/polityka/443104-rozmowy-z-usa-ws-roszczen-zydowskich-tajna-notatka-msz
 
Podczas dzisiejszej konferencji prasowej pan Stanisław Michalkiewicz poinformował o rzekomej tajnej notatce z polskiego MSZ z października ubiegłego roku. Z której wynika, że wbrew zapewnieniom o odrzuceniu słynnej usraelskiej uchwały 447, rozmowy w sprawie wypłaty łajdackim szantażystom jakichś odszkodowań trwają w najlepsze.
Jeśli to prawda, to w ten sarmacko - płomienny pisowski patriotyzm mogą wierzyć już tylko tacy idioci, którzy łykną nawet 193 brednię Androniego Macierenki o sposobie przeprowadzenia zamachu w Smoleńsku (bo że na pokładzie samolotu miał miejsce wybuch, to rzecz oczywista). I w niczym im nie przeszkodzi to, że ta brednia będzie w rażącej sprzeczności ze 192 wcześniejszymi wersjami, A ośmieszyć matołka może każdy posiadacz matury, który zdawał egzamin z fizyki.

Stary Niedźwiedź
Refael 72

środa, 10 kwietnia 2019

Pierdoły saskie

Ponieważ zorganizowany przez komunistyczny kamień kałowy strajk nauczycieli ma szanse poważnie utrudnić przeprowadzenie  między innymi egzaminów maturalnych, Stary Niedźwiedź chciał pomóc Ministerstwu Edukacji Narodowej. A ponieważ już na początku maja zamierza na kilka miesięcy przenieść się do swej mazurskiej letniej stolicy, wyguglował namiar na Kuratorium Oświaty w Olsztynie i zatelefonował tam. Przedstawił się jako emerytowany pracownik warszawskiej polibudy z ponad czterdziestoletnim doświadczeniem dydaktycznym i spytał, czy rzeczone kuratorium jest zainteresowane pomocą w przeprowadzeniu egzaminów maturalnych z matematyki. Bowiem na przygotowanie się do tej funkcji potrzebuje około pół godziny, gdyż tyle wystarczy mu do zapoznania się z zakresem materiału szkolnego, którego znajomość obowiązuje abiturientów.
Sympatyczna pani z kuratorium poprosiła o telefon kontaktowy i poinformowała, że osoba taka, mówiąc kolokwialnie, może pilnować podczas egzaminu pisemnego z matematyki. Natomiast w kwestii sprawdzania prac pisemnych oraz uczestniczenia w komisjach egzaminacyjnych przeprowadzających egzaminy ustne, należy się porozumieć z Okręgową Komisją Egzaminacyjną, do której należy wykonywanie wymienionych czynności. A żeby było śmieszniej i głupiej, jest to byt CAŁKOWICIE NIEZALEŻNY od kuratorium okręgowego.
Po ustaleniu, w jakiej części Mazur SN gotów jest pomóc w przezwyciężeniu tego sabotażu "apolitycznej" targowickiej swołoczy, SN dostał namiar na właściwą OKE i do niej zatelefonował. Miły pan po wysłuchaniu jego oferty odpowiedział, że sprawdzanie prac oraz uczestnictwo w egzaminach ustnych jest zarezerwowane dla osób wpisanych na odpowiednią listę. Zatem dziękuje za dobre chęci ale z przyczyn formalnych z oferty nie może skorzystać.
SN oczywiście nie ma pretensji ani do pani z kuratorium, ani do pana z OKE. Bowiem już wiadomo, że antypolska kanalia i sorosowy parobek, czyli Niedorzecznik Urojeń Pedałów, szykuje się do próby zanegowania legalności przeprowadzonych egzaminów szkolnych. Ale co do jasnej cholery zrobił w tej sprawie PiS?
Gdy przewodnia siła została jak bura suka opieprzona przez niejakiego Netanhuja, świńskim truchtem odszczekała w nowelizacji ustawy o IPN te punkty, które nie spodobały się żydowskim kłamcom i reketierom. Tak samo po uchwaleniu ustawy zmieniającej strukturę i zasady działania Sądu Najwyższego, parlament i prezydent "suwerennej" RP (od tej cezury w ową suwerenność może wierzyć co najwyżej wyznawca sekty guru Androniego) czym prędzej to zmienili, bo tak im kazała jakaś iberyjska lewacka pinda. Co zatem stało na przeszkodzie, by widząc nieuchronność strajku czerwono - genderowej hołoty od pedalskich "polonezów równości", zmodyfikować przepisy o składzie szkolnych komisji egzaminacyjnych?
Swego czasu śp. Milom usłyszała ironiczne pytanie, czy uważa się za osobę mądrzejszą od Geniusia Żoliborza. Na co odpowiedziała, że to naprawdę nie jest aż tak wielka sztuka, jak to się pytającemu wydaje. Bowiem akurat ona (to już jest opinia SN) bez problemu mogłaby obdzielić inteligencją Napoliona i wszystkich jego mameluków z dawnego Porozumienia Centrum, podnosząc ich do poziomu mądrych polityków, zaś sama nie odczułaby straty.
I tylko żal, że wielu ludzi o prawicowym światopoglądzie, zniesmaczonych solówkami sado-maso debila Brauna i wymiocinami o Hitlerze agenturalnej kanalii w muszce, znowu będzie musiało zagłosować na aż takie pierdoły saskie w zakresie stanowienia prawa i rządzenia państwem. Że o piarowym analfabetyzmie nie wspomnimy.

Stary Niedźwiedź
Refael 72

sobota, 6 kwietnia 2019

Milom


Kolejny wpis o śp. Małgosi ze starego, onetowego bloga.

Refael72

Milom
opublikowano 22-11-2010

Ci spośród Szanownych Czytelników którzy od lat czynią nam honor goszcząc w niskich progach „Antysocjala”, pamiętają zapewne moją przyjaciółkę przedstawioną tu jako Milom. Ów nick wymyślił jej zięć tworząc skrót od Mother in Law of Millenium. Genezę jego powstania swego czasu opisałem w felietoniku „Teściowa Tysiąclecia?” z 9.02.2009.
Swego czasu w gronie jej przyjaciół zastanawialiśmy się czy możliwe jest skonstruowanie jakiegoś drogowskazu etycznego który abstrahowałby od wyznawanego światopoglądu a więc nie wywodził zasad uczciwego postępowania z nakazów jakiejkolwiek konkretnej religii bądź nauczania określonego wielkiego człowieka które to nauczanie do dzisiaj ma liczne grono zwolenników. Milom jako matematyk z wykształcenia na następnym spotkaniu zaproponowała triadę złożoną z trzech zasad.
Zamiast posłużyć się jak na matematyka przystało aksjomatami co siłą rzeczy ograniczyłoby grono odbiorców, użyła następującej intuicyjnej definicji zła:
1. Za zło musisz uznać to wszystko czego sam nie chcesz doświadczyć więc unikasz tego jak tylko potrafisz.
A dalej poszło już łatwo. Bowiem swoje zasady ujęła w dwóch punktach”
2. Dopóki jest to możliwe, postępuj tak aby nie czynić zła.
3. Jeśli zła nie można uniknąć, wybieraj zawsze wariant w którym powstanie go najmniej.
Oczywiście tej triadzie można zarzucić że zła nie da się zważyć ani zmierzyć. Więc punkt trzeci też opiera się na przesłankach intuicyjnych. Ale gdy zastanowiliśmy się nad tym, żaden z zebranych nie potrafił dać przykładu uczynku którego powszechna ocena etyczna byłaby niezgodna z tą triadą. Sama Milom dodała jeszcze że jeśli popełniła plagiat, uczyniła to całkowicie nieświadomie działając w dobrej wierze.
W dyskusji pojawiło się natychmiast pytanie jak ma się do tych zasad wynikający z jakiejś religii obowiązek wykonywania pewnych czynności. Odpowiedz była banalnie prosta. Takie choćby święcenie dnia świętego czy przestrzegania zakazu spożywania pewnych pokarmów nikomu nie czyni krzywdy. Ale już zabijanie „giaurów” ku chwale Allacha to ewidentne przestępstwo bowiem ci sami „świątobliwi starcy” którzy zachęcają młodych kamikadze do samobójczych ataków nie mieliby wątpliwości że odpalenie ładunku wybuchowego w meczecie czy na muzułmańskim targu to zbrodnia.
Ponieważ wśród Miłych Komentatorów naszej witryny są ludzie wierzący reprezentujący różne religie oraz agnostycy, będę bardzo wdzięczny za opinię o użyteczności tej triady.
I na zakończenie pozwolę sobie przytoczyć jeszcze garść aforyzmów również autorstwa Milom:

  • Inteligencję dzielimy na wrodzoną, nabytą i postępową.
  • W matematyce zero plus zero to nadal zero. A w demokracji to już zawsze jakiś elektorat.
  • Jeśli feminazistki w trosce o dobro kobiet chcą mi wydłużyć wiek emerytalny oraz umożliwić pracę w kamieniołomach to ja już wolę „męski szowinizm”.
  • Kobieta nie jest ani lepsza ani gorsza od mężczyzny. Jest po prostu inna i prawdziwy mężczyzna bardzo sobie tę różnicę ceni.
  • Udział w wyborach nabiera sensu dopiero wtedy gdy jest spośród kogo wybierać. Szajka albo sekta to żaden wybór.
  • „Człowiek” to brzmi dumnie. Ale „pies” czy „kot” jeszcze bardziej.
  • Jeśli ktoś ci mówi że kocha, jest kochany i bierze ślub to zanim pogratulujesz, upewnij się czy te trzy stwierdzenia dotyczą tej samej osoby.
  • Jeśli komuś Stwórca poskąpił zdolności matematycznych a za wszelką cenę chce on uchodzić za człowieka bardzo mądrego, na ogół bierze się za liczenie aniołów na ostrzu szpilki bądź zajmuje się badaniem podobieństw i różnic między bytem, niebytem i odbytem.
  • Pan Bóg tworząc mężczyznę był już bardzo zmęczony. Na szczęście przed stworzeniem kobiety porządnie odpoczął.
  • Kościoły chrześcijańskie różnie podchodzą do kultu świętych. Ale św. Taca darzona jest przez wszystkie bez wyjątku ogromnym szacunkiem.
  • Seks między narzeczonymi to rzeczywiście śmiertelny grzech. Gdy pierwszy raz to usłyszałam, omal nie umarłam ze śmiechu.

I to by było na tyle, jak mawiał nieodżałowany profesor Jan Tadeusz Stanisławski.

Stary Niedźwiedź

Teściowa Tysiąclecia

Jak wspominał Stary Niedźwiedź kilka postów poświęconych Milom zostało zamieszczonych na portalu blog.onet.pl . Platforma blogowa onetu została zlikwidowana przez właścicieli ze względu na to, że przynosiła wymierne straty finansowe (co spotkało się nieukrywanym zadowoleniem Redakcji). Niestety, przepadły również wszystkie wpisy wszystkich onetblogów. Na szczęście udało mi się dotrzeć do jakiejś strony archiwizującej i skopiować na twady dysk wpisy starego Antysocjala. Zamieszczam zatem wpisy poświęcone śp. Małgosi na obecnym blogu.
Refael72

Teściowa Tysiąclecia
opublikowano 09-02-2009

Czcigodnym Czytelnikom którzy ostatnimi czasy spotykali u nas głównie analizy autorstwa Dibeliusa czy nieco uszczypliwe komentarze do spraw bieżących będące dziełem niżej podpisanego pozwolę sobie zaproponować chwilowy rozbrat z polityką w celu odbycia krótkiej wycieczki w obszar szeroko rozumianej etyki.
Na łamach „Antysocjala” nie raz pojawiła się postać mojej koleżanki matematyka, znanej w naszym gronie z błyskotliwej inteligencji, poglądów sytuujących ją na prawo od Margaret Thatcher (że o sobie nie wspomnę) i daru do formułowania ad hoc jakże celnych aforyzmów.  Kilka z nich pozwoliłem sobie na tych łamach zacytować. Jak choćby ten że w matematyce zero plus zero to nadal zero a w demokracji to już zawsze jakiś elektorat. Czy stwierdzenie że inteligencję dzielimy na wrodzoną, nabytą i postępową.
Gdy ponad pół roku temu złożyłem jej wizytę, właśnie wychodził od niej zięć. I całując jej rękę na pożegnanie powiedział: „To oczekujemy cię Milom jutro około szesnastej”.
Urocza gospodyni stawiając na stoliku kawę zauważyła nieme pytanie w moich oczach i ze śmiechem wyjaśniła:
Młody człowiek lubi przesadzać. To ma być skrót od „mother in law of millenium”.
Gdy stwierdziłem że taki hołd złożony teściowej przez zięcia to w dzisiejszych czasach unikat, opowiedziała mi jak do tego doszło.
Gdy jej córka miała kilka lat, małżonek w połowie lat osiemdziesiątych rzucił ją wiążąc się dla kariery z córką jakiejś komunistycznej swołoczy. Ponieważ poza wymienionymi wcześniej zaletami jest do tego jedną z najprzystojniejszych kobiet jakie w życiu spotkałem, nasza paczka wydarzenie to skomentowała znaną przypowieścią o wieśniaku, chronometrze i fekaliach. I dorabiając sobie korepetycjami (jak na młodych pracowników nauki polskiej przystało) rezerwowaliśmy dla niej co lukratywniejsze kąski z zakresu matematyki. Ponieważ córka szczęśliwie odziedziczyła inteligencję, charakter i urodę w ponad dziewięćdziesięciu procentach po matce (jakimś cudem geny tatuńcia tu nie napaskudziły), z wychowaniem córki nie miała kłopotów traktując ją zawsze poważnie i realizując swoją „rolę kierowniczą” argumentami skierowanymi do jej inteligencji i ambicji. Na przykład gdy usłyszała jak ubierają się koleżanki latorośli i zorientowała się ile to kosztuje, wytłumaczyła córze że rujnowanie budżetu domowego na szpanerskie a zarazem brzydkie szmatki czy buty nie ma sensu. A kobieta z klasą zamiast bezkrytycznie małpować czyjś kiczowaty styl powinna mieć tyle ambicji aby lansować własny i nie oglądać się na powszechne bezguście. W rezultacie dziewczyna zaczęła chodzić w sztruksowych marynarkach i spódnicach za kolana, do tego pastelowa bluzka plus apaszka. O żadnych „najkach” czy kolczyku w pępku nie było już mowy. A na swoje koleżanki z klasy odziane niczym panienki przed wyjściem na estradę z rurą spoglądała z pobłażliwym uśmiechem. I chociaż dorobiła się ksywki „przeorysza” (bo do tego wszystkiego uczyła się doskonale), dwie czy trzy inteligentniejsze zaczęły snobować się na nią.
O tym wszystkim wiedziałem z grubsza już wcześniej. Ale miłą niespodzianka dla mnie była opowieść jak doszło do nadania jej przez zięcia jakże zaszczytnego tytułu Teściowej Tysiąclecia.
Gdy córka skończyła siedemnaście lat, poinformowała rodzicielkę że od trzech miesięcy ma chłopaka, studenta drugiego roku politechniki. I osiągnęli już ten etap że namiętne pocałunki przestały już im wystarczyć więc przekroczenie Rubikonu jest kwestią najbliższej przyszłości. Zwłaszcza że ów młody człowiek jest szczęśliwym samodzielnym użytkownikiem kawalerki więc nie muszą tego robić gdzieś „w przeciągu, w pociągu, na drągu” jak głosiła piosenka z Kabaretu Starszych Panów. M (od matematyczka) nie straciła głowy i wysłała obydwoje do znajomego ginekologa, który sprawdził stan wiedzy delikwentów i zaordynował im sposób postępowania gwarantujący że bohaterka tej opowieści nie zostanie zbyt wcześnie babcią. Po tej wizycie M poleciła córce zaprosić do domu swoją brzydszą połowę i poinformowała towarzystwo że aprobuje ich związek pod pewnymi warunkami. Mianowicie oczekuje że romans ten nie odbije się niekorzystnie na nauce córki a zwłaszcza jej przygotowaniach do egzaminu wstępnego na studia (dziewczyna wybierała się na jeden z bardziej obleganych kierunków). Ze swej strony udziela jej dwudziestoczterogodzinnej przepustki z soboty na niedzielę. Jeśli wszystko będzie przebiegać zgodnie z jej oczekiwaniami, zakres swobód zostanie zwiększony.
Wszystko potoczyło się jak najlepiej. Córa uczyła się doskonale a co sobota narzeczony zajeżdżał po nią swym „tekturofordem” (jak nazywał wyrób samochodopodobny marki Trabant) i odwoził ją na niedzielny obiad. A w odróżnieniu od wielu matek nie mogących zasnąć z troski o to w jakim towarzystwie ich córka wybrała się na dyskotekę, ile tam wypije i czy drinkom nie będą towarzyszyć jakieś prochy, M spała snem kamiennym. Wiedziała że młodzi nie będą tracić czasu na wyjście z domu a wszelaka chemia będzie ostatnią rzeczą jaka im przyjdzie do głowy. Dziewczyna nauczyła się doskonale organizować sobie czas i bez zarzutu wywiązywała się z obowiązków szkolnych i domowych. M zaaprobowała wtedy że i z raz w tygodniu po kolacji narzeczony zabierał ją do siebie a następnego dnia rano odwoził prosto do szkoły.
Gdy młoda dama bez problemu zdała na studia i na pierwszym roku uzyskała średnią powyżej czterech, M zgodziła się aby młodzi zamieszkali razem. Dalej potoczyło się jak w telenoweli. Po roku świeżo upieczony pan inżynier znalazł dobrą pracę a młodzi wzięli ślub. Rok temu dziewczyna obroniła dyplom i poinformowała matkę że co się odwlecze to nie uciecze i ta ostatnia jednak będzie babcią.
W mojej ocenie M w pełni zasłużyła na nadany jej przez zięcia tytuł. Nie próbowała walczyć z tym co nieuniknione, nauczyła córkę odpowiedzialnego rozporządzania życiem swoim i osób sobie bliskich. A co się tyczy małżeństwa, dla mnie jedynymi sakramentami są Chrzest Święty i Wieczerza Pańska. Ale zdaję sobie sprawę z tego że grubo ponad 90% Czcigodnych Czytelników jest katolikami. I proponuję im spojrzeć na tę sprawę następująco. Mąż był pierwszym mężczyzną młodej damy a ona ostatnią jego dziewczyną. Tyle tylko że związek swój zawarli „na kredyt” który poprzez swój ślub rzetelnie spłacili. Zaś rok „kociej łapy” pozwolił im nabrać pewności że potrafią razem udźwignąć również prozaiczne obowiązki, takie jak sprzątanie, zakupy, gotowanie, pranie czy załatwianie tyle głupich co czasochłonnych spraw urzędowych. Że już nie wspomnę o zawieraniu rozsądnych kompromisów w takich sprawach jak choćby miejsce i sposób spędzania wakacji czy czasu wolnego (na przykład wybór filharmonia czy jam session). Nie potrafię sobie wyobrazić aby ona paradowała przez całą niedzielę w szlafroku i lokówkach zaś on siedział przed telewizorem w bieliźnie oglądając mecz i pociągając piwo prosto z butelki. Bez takiego testu zawracanie głowy kapłanowi i mówienie o Bożym błogosławieństwie wydaje mi się gołosłowne. A powoływanie nowego życia wręcz nieodpowiedzialne.
Opinie wszystkich Czcigodnych Czytelników będą dla mnie cenne ale szczególnie chciałbym wiedzieć co o tym sądzą młodzi ludzie oraz Panie będące matkami.

Stary Niedźwiedź

czwartek, 4 kwietnia 2019

Druga uczciwa sędzia

Wydarzeniem ostatnich dni (bo za takowe nie sposób uznać bredni targowiczan czy trzódki bezczelnego pedała) jest dla nas ucieczka do Polski przed szwedzkim jugendgestapo pana Denisa Lisowa wraz z trzema córkami.

https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/441043-wyznanie-rosjanina-ktorego-dzieci-oddano-muzulmanom

Pan Lisow (pismaków, czyli chyba najgłupszą grupę zawodową w Polsce, niniejszym informujemy, że tak się poprawnie pisze jego nazwisko po polsku) przybył do Szwecji za chlebem wraz z żoną i najstarszą córką, dziś liczącą 12 lat. Podczas pobytu w Szwecji na świat przyszły dwie następne córki, obecnie mające 6 i 4 lata.
Gdy żona pana Lisowa zachorowała na ciężka chorobę psychiczną, 1 września 2017 jugendgestapo wkroczyło do akcji. Pod nieobecność ojca córki zostały porwane, a jemu odmówiono nawet informacji o miejscu ich pobytu, bowiem ci gestapowcy doszli do wniosku, że ojciec nie jest w stanie je wychowywać. Sąd nie tracił czasu na jakieś głupie formalności typu skorzystanie z opinii psychologa i olał równo fakt, iż dziewczynki pochodzą z rodziny chrześcijańskiej. Podczas jednego posiedzenia przydzielił dzieci ARABSKIEJ rodzinie zastępczej, zamieszkałej w odległości 300 km od miejsca pobytu pana Denisa. A jemu zezwolono na widywanie córek raz w tygodniu.
Córki podczas tych spotkań bardzo narzekały na swój los i warunki pobytu w tak obcym im kulturowo środowisku. O ile rzecz jasna w tym przypadku można mówić o kulturze choć trochę kompatybilnej z europejską, w co redakcja ani trochę nie wierzy.
I pan Lisow podjął odważna decyzję, uciekając z córkami promem do Polski, skąd zamierzał dotrzeć drogą lotniczą do Rosji. Ale w poniedziałek 1 kwietnia zostali zatrzymani na Okęciu, bowiem szwedzcy gestapowcy wprowadzili do Systemu Informacyjnego Schengen informacje o zaginięciu dziewczynek.
Na lotnisku pojawili się szwedzcy gestapowcy i ta, za przeproszeniem, rodzina zastępcza oraz rosyjski konsul. Na szczęście interweniował pan Mikołaj Pawlak, Rzecznik Praw Dziecka (pod żadnym pozorem nie wolno go mylić z Niedorzecznikiem Majaczeń Pederastów). Za jego radą pan Denis w nocy z wtorku na środę wystąpił o przyznanie jemu i córkom statusu uchodźcy, co automatycznie uniemożliwiło szwedzkim gestapowcom i ciapatej "rodzince" natychmiastowe odzyskanie łupu.
A już w środę pani sędzia Żaneta Seliga-Kaczmarek wydała postanowienie, że dzieci pozostaną pod opieka ojca. Do czasu rozstrzygnięcia wniosku o status uchodźcy nie wolno im opuszczać terytorium Polski. Na podkreślenie zasługuje fakt, iż w uzasadnieniu pani sędzia poinformowała, że podczas rozmowy dziewczynki jasno wyraziły chęć pozostania z ojcem, którego bardzo kochają. Zatem mimo błyskawicznego tempa rozpatrzenia sprawy, znalazła ona czas na skomunikowanie się z dziećmi i wysłuchanie ich.
Rodzinie Lisowów przydzielono mieszkanie na czas rozpatrywania wniosku o azyl i wyznaczono kuratora.
Stary Niedźwiedź zasięgnął informacji, czy sprawa azylu nie ma szansy trafić na jakąś justytutkę pokroju Stulei czy Łączewskiego. Zaprzyjaźniony prawnik uspokoił go, iż takie sprawy nie leżą szczęśliwie w gestii tych asiorów polskiej jurysprudencji. Które (to już opinia nasza, a nie wspomnianego prawnika) nie wiedzą o prawie chyba nic, skoro jak przystało na wierne psy, prejudycjalnie pytają swoich europejskich panów o rzeczy, które powinny być oczywiste dla studenta IV roku prawa. Ale podejrzewamy, że bez rewizji nadzwyczajnej sorosowego śmiecia się nie obędzie. W końcu azyl oznacza pozbawienie ciapatej dziczy łupu, który w ostatniej chwili uciekł im z łap.
A pani sędzia Żaneta Seliga-Kaczmarek dołączyła do pani sędzi Elizy Kurkowskiej. Czyli wielce elitarnego, bo raptem dwuosobowego grona znanych nam z nazwiska sędziów, którym nie tylko można podać rękę, ale i z szacunkiem się ukłonić.

Stary Niedźwiedź
Reafael 72