Z hasłem „islam” każdy z nas spotkał się już wielokrotnie. I co tu dużo
ukrywać, skojarzenia ma zdecydowanie negatywne. Bo najważniejszymi są zamachy
dokonywane przez „świętych męczenników” oraz widok kobiet na ulicy przebranych
za namiot, jak kreacje te swego czasu kapitalnie nazwał linkowany u mnie
blogger Niedzisiejszy (pozdrawiam serdecznie!). Zaś wiedza co bardziej
rozgarniętego Polaka ogranicza się do tego iż wie o istnieniu takich odłamów
islamu jak sunnici i szyici oraz znane mu są takie nazwiska jak Chomeini czy
bin Laden.
Korzystając z faktu iż od pewnego czasu „Antysocjal” ma honor gościć
Aleksandrę R, znającą znacznie lepiej od nas te zagadnienia, namówiłem ją na
podzielenie się z nami swoimi wiadomościami na temat świata islamu. Dla
ułatwienia, poprosiłem ją aby odniosła się do takich spraw jak:
Ważniejsze odłamy islamu.
Proporcje między talibami a ludźmi po prostu chcącymi spokojnie żyć.
Możliwość sterroryzowania ogółu muzułmanów przez talibów.
Rola „mordów honorowych” w ich obyczajowości.
Aleksandra była tak miła iż spełniła moją prośbę. Więc z przyjemnością
publikuję jej uwagi.
I na koniec istotne ostrzeżenie.
Jeśli z blogu którego nazwy z litości nie podam, przybędzie tu jakiś ludzki szrot, chcący obrazić autorkę lub zrobić zadymę, najpierw przeciągnę przez ryj szpicrutą a
dopiero potem sprawdzę czyja to była morda. Bo na „Antysocjalu” nie obowiązuje zasada
im bardziej odrażające bydlę tym więcej mu wolno. A w skrajnym przypadku blogmaster pogrozi paluszkiem i pokornie poprosi żeby to było przedostatni raz.
Point de rêveries, putains!
Stary Niedźwiedź
Każdy z nas słyszał o islamie wiele razy,
ale prawda jest taka, że massmedia są tak wiarygodnym źródłem informacji o nim
jak o kościele katolickim. Masa uprzedzeń, dopasowywania faktów do hipotezy
(którą jest “islam to zło”), braki w rzetelności.
Pomijając powstanie i zasady islamu – pięć
filarów – o których każdy może poczytać w necie to islam jest inny w każdym
kraju i czasem przedstawiciele jednej grupy szczerze nienawidzą innych. To, co
się dzieje w Syrii to najlepszy przykład.
Przede wszystkim islam ma wiele odłamów .
Nie jest monolitem. O ile wiem, są w nim 73 sekty (sektą nazywa się odłam
islamu). Największa to sunnici, ok 70-90% wszystkich muzułmanów na świecie.
Nazwa pochodzi od “sunny” czyli prawa. Sunnitami nazywają się ci, którzy
kontynuowali dzieło “proroka” Mahometa (dlaczego w cudzysłowie wyjaśnię
poniżej), wyznaczając jego najbliższych współpracowników jako nowych liderów
(kalifów). Arabia Saudyjska to sunnici. Z sunnitów wywodzi się ruch wahhabizmu,
który ma za zadanie “wrócić do źródeł”, zwalczając wszystko, co jest
“naleciałością” (czyli inne odłamy... i inne religie). Wahabizm to Liga
Muzułmańska i Osama bin laden. Wahhabizm to ten terroryzm, który najczęściej
widzimy.
Drugim największym odłamem islamu są to
szyici. Nazwa pochodzi od Shiatu Ali czyli następcy Alego. Rozdział od sunnitów
nastąpił w wyniku sporu o władzę po śmierci kalifa Alego (zięcia “proroka”). Za
wikipedią:
Szyici nie uznają trzech
pierwszych kalifów. Rozdział od sunnitów
dokonał się w wyniku sporu o władzę po śmierci kalifa Alego. Szyici nie uznali
nowego kalifa. Prawowitymi następcami Mahometa dla szyitów są
jedynie potomkowie Alego i córki proroka, Fatimy, to jest Alidzi. Szyici w większości dogmatów wiary jak i
praktyk religijnych nie różnią się od sunnitów, jednak (z wyjątkiem zajdytów) uważają że pełni objawienia można
dostąpić jedynie za pośrednictwem imama z rodu Alidów,
który na końcu świata objawi się jako mahdi.
Pierwotnie szyizm był
wyznawany głównie przez muzułmanów pochodzenia arabskiego, ale za panowania
dynastii Safawidów (1501-1773) doszło do nieomal
całkowitej szyizacji Iranu. W chwili obecnej
wpływy szyizmu utrzymują się głównie na terytorium dawnej Persji (90-96%), Azerbejdżanu (85%), w Iraku (56-61%) i Libanie (ok. 30%).
Najbardziej znanym szyitą w XX wieku był ajatollah Ruhollah Chomeini.
Znam kilka Polek konwertytek na islam,
szyizm właśnie. Słyszałam kiedyś opinię, że jakby chcieć porównać islam do
chrześcijaństwa to szyizm najbardziej przypomina katolicyzm, podczas gdy
sunnizm to protestantyzm. Za chwilę napisze o świadkach Jehowy islamu czyli
ruchu Ahmadiyya.
Wyznawcy szyizmu maję teoretycznie te same
zasady co sunnici, ale można tu zauważyć elementy takie jak modlitwa za
zmarłych czy swoisty kult świętych, przede wszystkim rodziny Alego. Nawet są
oni przedstawiani.
Filozofia pokazywania tych ludzi “bez
twarzy” ma służyć uwypukleniu ich świętości przy unikania wsadzania ich w ramy
naszego ludzkiego postrzegania (wysoki czy niski, ładny czy nie). Szyici
ekstremiści chodzą w tych procesjach z biczowaniem (Ashura) – dla upamiętnienia
męczeńskiej śmierci Hussaina.
Ponoć wśród szyitów jest o wiele więcej
ludzi kultury i nauki niż wśród sunnitów. To ten “intelektualny” odłam islamu.
Po drodze mamy też sufich czyli różne
odłamy mistyków (zwani są też fakirami czy derwiszami - to ci tańczący w
upojeniu panowie), by dojść do sekty Ahmadiyya, która powstałą w XIX wieku i
jest uznawana za heretycką. Ich założyciel Mirza Ghulam Ahmad, bowiem, uznał
siebie za proroka. Nie takiego jak Mahomet, oczywiście nie, ale za kogoś, kto
ma przypomnieć jego misję. jednocześnie jest drugim wcieleniem Mesjasza, czyli
Jezusa. Przyszedł odwrócić ludzi od fałszywego islamu i walki o władzę.
Z powodu tego ogłoszenia się “prorokiem
islamu” został potępiony przez innych muzułmanów. Nie może być przecież proroka
po Mahomecie! Mirza Ghulam Ahmad ogłosił się dodatkowo KALIFEM (a kalifat
został zakończony, teraz już nie ma kalifów w islamie). No więc Ahmadi (zwani
też Quadiani – od miejscowości Quadian, gdzie urodził się “prorok II”) stali
się wrogami numer jeden “prawdziwych muzułmanów”, publicznie oskarżono ich o
herezję. Są prześladowani bardziej niż chrześcijanie. Ich meczety są palone,
wielu wyznawców znalazło azyl poza granicami krajów muzułmańskich.
Centralnym punktem ruchu jest obecnie
Londyn, a korzeń to Rabwah (Chenab Nagar) w Pakistanie. Pakistan to kolebka
Ahmadiyya, po separacji subkontynentu (1947) większość przeniosła się do nowo
powstałej islamskiej republiki. Nie wiedząc co ich czeka ze strony braci
muzułmanów... Według konstytucji Pakistanu z 1974r nie wolno im nazywać się
muzułmanami (złamanie prawa grozi oskarżeniem o bluźnierstwo), ich domy
modlitwy nie są meczetami, nie wolno im publicznie głosić Koranu ani śpiewać
azanu, wezwania na modlitwę. Podobnie jak świadkowie Jehowy to nie są dla nas
chrześcijanie (choć sami siebie tak nazywają).
Działa to też w drugą stronę – kobieta z
rodziny Ahmadi nie może wyjść za mąż za “muzułmanina”.
Jednocześnie Ahmadiyya głosi wolność w
wyborze religii, publicznie potępia przemoc, postuluje kształcenie się, także
kobiet. Jedyny pakistański noblista (i pierwszy muzułmanin noblista) to
Ahmadi, Abdus Salam.
Kobiety Ahmadiyya jakie widziałam żyją
normalnym życiem – chodzą do szkoły, kształcą się, pracują... tyle, że ubierają
się skromniej niż otaczające je “chrześcijanki”. Nie jedzą wieprzowiny,
przestrzegają 5 filarów... W ruchu Ahmadiyya można dyskutować o islamie i
Koranie. Nikt nie fechtuje orężem bluźnierstwa. Kalif z Londynu to taki Dalaj Lama
tego odłamu islamu. Mają swoją telewizję i inne media, niezłą stronę
internetową (http://www.alislam.org/). Ahmadiyya będąc 73.
sektą, ostatnią, uważa siebie za tę najprawdziwszą, tę, którą przewidział
Mahomet – że będzie wiele podziałów i walk, ale jedna grupa będzie prawdziwa i
słuszna...
Czy islam jest groźny, czy jest
zagrożeniem dla demokracji?
Zależy jak na to spojrzeć. Bo w pewnym
sensie kościół katolicki też narzuca sztywne zasady – nie pozwala posłom
głosować za aborcją czy eutanazją. Tyle, że islamska postawa w tym temacie to
coś trochę innego. Kościół zawsze optuje za człowiekiem, islam – za grupą. Za
wyidealizowaną ummą (wspólnotą islamską). Znalazłam kiedyś doskonały artykuł na
ten temat, gorąco polecam. Dotyczy apostazji w islamie
Autor, który jest arabistą i
politologiem, odwołuje się do wielu źródeł, w tym publikacji samych muzułmanów
na ten temat. Podkreśla, że to nie religia jest powodem takich zachowań, ale
rzeczywistość grupowego narcyzmu, któremu religia tylko pomaga. Zacytuję
fragment.
W początkach
kształtowania się islamu odejście od wiary stanowiło bezpośrednie zagrożenie
dla bezpieczeństwa całej społeczności, dlatego zrównanie apostazji z dezercją i
karanie obu śmiercią miało swoje istotne uzasadnienie. Jednak współcześnie
wartość praktyczna kary śmierci za porzucenie wiary w zasadzie niemal zanikła.
Muszą więc istnieć jakieś inne, pozaracjonalne powody, dla których tak surowe
traktowanie współwyznawców utrzymuje się w całym niemal świecie muzułmańskim.
(...)
Odmienność zachowania,
ubioru, przekonań - wszystko to podważa sens wiary i stanowi zagrożenie
dla poczucia własnej tożsamości. Konstatacja ta dotyczy zwłaszcza kultur
charakteryzujących się wysokim poziomem unikania niepewności, który
pozytywnie koreluje z tradycjonalizmem w podejściu do ról społecznych, lękiem
przed sytuacjami dwuznacznymi, wiarą w ciągłe zewnętrzne zagrożenie,
rytualizacją zachowań społecznych, monopolizacją prawdy, a także z myśleniem
magicznym mającym tendencję do przechodzenia w stany paranoidalne, które objawiają
się przede wszystkim myśleniem w kategoriach spiskowych. (...) nie jest
przypadkiem, że akurat na obszarze Bliskiego Wschodu, a więc tam, gdzie
dominuje islam, ten paranoiczny styl myślenia jest szczególnie
rozpowszechniony. Składa się na niego przede wszystkim wiara w istnienie
perfidnego wroga i wielkiego, wszechobejmującego spisku, który ma zniszczyć
unikalny styl życia tych, którzy odrzucają zepsucie moralne Zachodu oraz ich
prawo do decydowania o własnych losach. Nie może zatem dziwić, że w jednostkach
wychowanych w atmosferze wszechobecnego spisku wytwarza się - jak to określa
psychiatra Antoni Kępiński - ,,pogotowie urojeniowe'', czyli stała
gotowość do reagowania nastawieniem urojeniowym na sytuacje emocjonalnie
trudne. To właśnie ta stała postawa obronno-zaczepna wobec świata społecznego
tworzy fasadę urojeniową, pod którą kryje się lęk idący w parze z agresją. A
ponieważ paranoik czuje się stale zagrożony, więc jedyną obroną przed poczuciem
poznawczej i emocjonalnej niepewności jest ,,droga prawdy''. Stąd zapał, z
jakim jednostki przesiąknięte atmosferą zagrożenia i bezsilności poświęcają się
Wielkiej i Jedynie Słusznej Idei, dla której gotowi są znosić największe
poniżenia, a która dostarcza jednocześnie systemu wartości usprawiedliwiającego
agresję w stosunku do tych, którzy tych wartości nie zaakceptowali. System taki
musi być nienaruszalny, stabilny i niezmienny, bowiem tylko twarde trzymanie
się celu i zasad chroni przed psychiczną dezintegracją. To właśnie ten
lęk przed dezintegracją wymusza zwarcie szeregów, czyli, jak to określa
Kępiński, ,,hiperintegrację'', a więc bezwzględne oddanie się we władanie
jednej niepodważalnej ideologii i podporządkowanie jej całego życia. Na
poziomie społecznym hiperintegracja wiąże się z daleko posuniętą kazuistyką w
zakresie rozwiązań prawnych, represjami wobec mniejszości, penalizacją zachowań
dewiacyjnych, ostrym przeciwstawieniem wiedzy elit ignorancji mas i
autorytaryzmem społecznym. I nie przypadkiem charakterystyka ta odpowiada rysom
psychologicznym, jakie dają się wyróżnić w przypadku osobowości autorytarnej:
uległości wobec autorytetów, sztywności rozumowania, wartościowaniu w
kategoriach ,,wszystko albo nic'', silnym uprzedzeniom do wszystkiego, co
odmienne, konserwatyzmowi przekonań religijnych.
(...)
Russell wskazywał na
to, że najważniejszym problemem dla istnienia [takiego] społeczeństwa jest
umiejętne zharmonizowanie dwóch elementów: kontroli kolektywu nad jednostkami
(by chronić społeczeństwo przed anarchią) oraz inicjatywy indywidualnej (która jako
jedyna może zapewnić rozwój tego społeczeństwa). Islam rozwiązuje ten problem w
typowo dogmatyczny sposób. Tworzy relacje podporządkowania i wikła jednostkę w
sieć zależności przymuszając ją, by upodobniła się maksymalnie do innych
członków wspólnoty.
To właśnie ta
wewnętrzna logika islamu z jej ideałem jedności (jeden Bóg, jedna wspólnota,
jeden język, jeden sposób życia) wymaga (pod)porządkowania, ujednolicania i
wchłaniania tego, co budzi poznawczą i emocjonalną niepewność, a jednocześnie
odrzucania tego, co odmienne. Jest przy tym symptomatyczne, że taki rodzaj
monomanii jest charakterystycznym rysem pewnego typu fanatyków - a fanatyzm
jest charakterystyczną cechą narcyzmu grupowego. (...) W psychiatrii
mówi się w takich przypadkach o typach schizoidnych z cechami paranoidalnymi – cechuje
ich podejrzliwość, nieufność, drażliwość, obraźliwość, skłonność do samowoli,
despotyzm, egoizm.
Teraz już wiemy czym są ataki talibów i
terrorystów: hiperintegracją grupy, stworzonej sposób nienaturalny (naturalne
więzi mają naturalną integrację), o cechach narcystycznych, która objawia się
przez paranoję i urojenia. Przypadek kliniczny.
Takie grupy istnieją nie tylko w świecie
muzułmańskim, patrz zbiorowe samobójstwa członków sekty Moona (czy jak mu tam
było) czy sekta scjentologów. Każde wyłamanie się z grupy zagraża jej
istnieniu. Muzułmanie mawiają, ze są jak ściana, gdy wyjmie się jedną cegłę mur
może runąć.
Czy fanatycy mogą narzucić swoją wolę
ogółowi muzułmanów, tak jak to włoska mafia uczyniła ze społecznością włoskich
imigrantów w USA? Nie sądzę. Zacytuję tu ks. Tomasza Halika z
„Różnorodność pojednana”, zgadzam się z nim w tym temacie:
"Niedawne rozległe badania Instytutu Gallupa pokazały, że absolutna większość
wierzących muzułmanów na całym świecie jednoznacznie potępia terroryzm
zbrodniarzy z grup ekstremistycznych, którzy chcieliby usprawiedliwiać swoje
działania, maskując cele polityczne religijną retoryką. Te same badania
ujawniły ciekawą rzecz: ci, którzy obecne konflikty traktują jako religijne,
przeważnie uważają je za nieuniknione, ci natomiast, którzy dostrzegają ich
przyczyny polityczne i ekonomiczne, przeważnie widzą możliwość ich rozwiązania.
A w dodatku jako religijne postrzegają je ci - zwłaszcza wśród muzułmanów -
którzy sami żywej wiary nie praktykują.
Kiedy terroryści uznają samych siebie za bojowników islamu, to jedynie
szukają usprawiedliwienia. Kiedy wojujący prawicowi fundamentaliści określają
arabskich terrorystów jako bojowników islamu, to chcą w ten sposób
usprawiedliwić swoją religijną i kulturową nietolerancję, a swoje
polityczno-imperialne cele ukrywają, podając się za obrońców zagrożonej
cywilizacji chrześcijańskiej, bohaterów kulturowej wojny przeciwko muzułmanom i
liberałom. Kiedy Richard Dawkins i wojujący fundamentaliści "nowego
ateizmu" widzą w arabskich terrorystach bojowników o islam, to chcą w ten
sposób zdyskredytować każdą religię jako źródło zła i przemocy i uwiarygodnić
samych siebie jako oświeconych obrońców swobód liberalnych przed ciemnym
zabobonem chrześcijaństwa i wszelkiej religii"
Zapytałam kiedyś jedną konwertytkę
dlaczego przyjęła islam (w głowie oczywiście “jak mogłaś przyjąć taką religię,
jak mogłaś wyrzec się wolności jaką daje Chrystus?”). Ona odpowiedziała, że nie
miała nigdy wcześniej żadnego doświadczenie kościoła czy wiary. Doszła na
skraj. Islam uratował jej życie. “Gdyby nie islam już by mnie nie było”
powiedziała. Uwierzyła, że jest coś więcej, że jakiś Bóg czuwa, że trzeba być
mu oddanym. Jej życie płynie w rytmie modlitw, czuje się “ogarnięta”, spokojna.
jest bardzo inteligentna i ma poczucie humoru. Brzydzi się terroryzmem i tym,
że ktoś o niej może tak myśleć. Znam jeszcze Szweda, który przyjął islam –
patrząc na Sodomę i Gomorę tego kraju trudno mu się dziwić. Chce żyć w
czystości i porządku, mając jakieś wartości przed oczami. Nie dziwię cię nawróceniom
ludzi “zachodu”. Zmęczył ich konsumpcjonizm, a nie spotkali Jezusa i dali się
omamić fałszywemu prorokowi.
Takich ludzi jest trochę, ale najwięcej
jest tych, którzy przyjęli tradycję z dobrodziejstwem inwentarza i nie
wnikają. Podobnie jak ogromny procent katolików czy członków kościoła (luterańskiego
a od kilku lat już tylko pseudoluterańskiego – dopisek SN) Szwecji. Z tego
ostatniego (do niedawna nie wolno się było wypisać! Tak zresztą jak i z
rosyjskiej cerkwi prawosławnej w czasach carskich.)
Cała rzesza ludzi chce spokojnie żyć,
nawet nie zna Koranu, nie umie go przeczytać, po prostu chce mieć święty
spokój. Bo islam w gruncie rzeczy jest bardzo mało wymagający. Kilka rytuałów i
wspólnota. Bóg czuwa, będę dobrze żyć to będę w raju. Nie trzeba wierzyć w
jakieś skomplikowane tajemnice (Trójca Święta!), nie trzeba nadstawiać drugiego
policzka, nie trzeba przebaczać 77 razy. Koran wyjaśni każdy problem –
dosłownie – a jak nie Koran to hadis (opowieści o życiu pierwszej wspólnoty,
tyle, że jest problem z ustaleniem ich dokładnej liczby i weryfikacją
autentyczności wielu z nich). Zresztą, narosła na tym gruba warstwa przesądów,
wiary w “złe oko” odczynianie uroków (czym innym jest “masha Allah” dodawane po
każdej pochwale pod czyimś kątem?
A dlaczego zasugerowałam powyżej, że
Mahomet nie jest prorokiem?
Usłyszałam to w wywiadzie z “Synem
Hamasu” (autorem książki i jej bohaterem) – otóż Mahomet nie jest prorokiem, z
jednego prostego powodu. Nie otrzymał żadnego proroctwa.
Może i miał wizje (choć są tacy, którzy
twierdzą, że był epileptykiem i drgawki po spotkaniach z “aniołem” w jaskini to
były po prostu ataki epilepsji), ale nie ogłosił niczego nowego. Powtórzył Torę,
pomieszał z Ewangelią (którą ponoć znał z ust jednej ze swych żon, która
pochodziła a jakiejś heretyckiej sekty, odłączonej z chrześcijaństwa), podlał
arabskimi wierzeniami (w którejś wersji Koranu pojawiły się “szatańskie
wersety”, gdzie uznał trzy arabskie boginie za godne czci, potem się wycofał
http://anty-islam.blogspot.se/2013/10/pochodzenie-allaha-corki-allaha.html
)
Można by sporo jeszcze pisać o fałszu
islamu, ale powstało kilka książek na ten temat.
Polecam Roberta Spencera “Koran dla
niewiernych”
Islam nie ma wyłączności na „mordy
honorowe”. (choć przytoczony cytat z artykułu w Teofilu tłumaczy dlaczego są tak
powszechne w tej kulturze). Jest to zjawisko spotykane
w wielu krajach “południowych”. Włoska mafia zabija “zdrajców”, zwaśnione
sycylijskie rody mordowały się wzajemnie. Hinduscy ojcowie zabijają swoje córki
gdy one się „źle prowadzą”. Według Wikipedii przypadki zabójstw honorowych miały miejsce już w
starożytnym Rzymie. Jego ślady można odnaleźć także w Starym Testamencie, np. w Księdze Kapłańskiej (21:9):
„Jeżeli córka kapłana bezcześci siebie nierządem, bezcześci przez to swojego
ojca. Będzie spalona w ogniu” (20:9) „Ktokolwiek złorzeczy ojcu albo matce,
będzie ukarany śmiercią: złorzeczył ojcu lub matce, ściągnął śmierć na
siebie" czy też w Księdze
Wyjścia (21:17): „Kto by złorzeczył ojcu albo matce, winien być
ukarany śmiercią.” Zabójstwa
honorowe wiążą się z dawnymi tradycjami plemiennymi, więc potępianie ich przez
autorytety religijne niewiele zmienia. Wywodzą się raczej z kultury plemiennej i patriarchalnej
struktury społecznej niż wyłącznie z przykazań religijnych jako takich,
mimo to, często usprawiedliwiane są motywami religijnymi. Prawo islamskie nie
wyraża jasnej zgody na nie a w Koranie zaś nie ma żadnych treści
usprawiedliwiających takie przestępstwo. Mimo największej liczby morderstw
honorowych w Pakistanie, azjatyckim kraju muzułmańskim, muzułmanie utrzymują,
iż morderstwa takie są sprzeczne z naukami islamu. Za to na przykład w Indonezji, kraju o największej populacji muzułmanów na świecie,
zabójstwa honorowe należą do rzadkości.
We Włoszech mordy honorowe zostały potępione
dopiero w 1981…
Aleksandra R