czwartek, 30 kwietnia 2020

Niby święta

Wszystkich szanownych Czytelników po raz kolejny przepraszam za długą przerwę w działalności. Po prostu od 20 kwietnia siedzę na Mazurach i odreagowuję warszawski dom wariatów. Po wsi ludzie chodzą bez masek, widać takowe jedynie w miasteczku będącym siedzibą gminy. W sklepach zaopatrzenie dobre i co mnie najbardziej cieszy, brak przed nimi tuptających ludzi, czekających na możliwość wejścia do środka.
Komputer uruchamiam głównie po to, by obejrzeć rozgrywki brydżowe lub podłączyć do telewizora jakieś multimedia. Politykę śledzę mniej niż pobieżnie, głównie po to, by sprawdzić, czy naczelnik i jego ekipa wykazują jakieś objawy rozsądku i zrezygnowali z ambitnego plany zwalczenia wirusa wraz z gospodarką.
Już tylko godziny dzielą nas od majowego triduum, z którego moją sympatię budzi jedynie tak zwane Święto Flagi. Bowiem  dzień 1 maja kojarzy mi się pozytywnie tylko dlatego, że jest to dla wędkarzy początek sezonu łowienia szczupaków. Zaś "święto" 3 maja, jak już nie raz na Antysocjalu pisałem, mają powód obchodzić Niemcy. Bowiem pruskiej dyplomacji udało się z niczego wystrugać II rozbiór Rzeczypospolitej. Ale obchody rocznicy połknięcia pruskiej przynęty niestety przypominają mi sienkiewiczowskiego Kalego, który przechwalał się:
A Bwana Kubwa powiedzieć, że Kali być donkey!
No cóż, w Polsce tradycja to rzecz święta, więc od żałosnych frajerów pokroju Stanisława i Ignacego Potockich, Hugona Kołłątaja czy Stanisława Małachowskiego obecnie pałeczkę sztafetową przejęli patrioci - nekrofile ze szkoły Androniego Macierenki czy pisowskich "jagiellończyków" lub banderofilów.
Mistrz z Czarnolasu, pisząc w szesnastym wieku, że Polak i po szkodzie głupi, po prostu wykrakał.

Stary Niedźwiedź

poniedziałek, 13 kwietnia 2020

Bardzo nietypowe życzenia

W tym zwariowanym roku z życzeniami wielkanocnymi haniebnie się spóźniłem, co było wynikiem dwóch przyczyn. Z jednej strony w gronie osób mi bliskich nie dzieje się najlepiej (źródłem problemów nie jest zarażenie się tym świństwem), i to głównie zaprząta moje myśli. A z drugiej tradycyjne przy takich okazjach życzenia spędzenia tej odrobiny wolnego czasu w gronie rodzinnym mogłoby zabrzmieć jak szyderstwo.
I dlatego, po gruntownym namyśle (lepiej późno niż wcale) pozwalam sobie życzyć Czcigodnym Czytelnikom w pierwszej kolejności po prostu dużo, dużo zdrowia. A po drugie, gdy to Święto Zmartwychwstania Pańskiego już się skończy, aby mieli do czego wrócić. Mam tu na myśli oczywiście codzienną pracę, pozwalającą na jako tako przyzwoite zaspokojenie swoich elementarnych potrzeb bytowych.
To ostatnie życzenie automatycznie wiąże się z następnym, kierowanym do rządzących nami. Wpadli oni na pomysł, by de facto wprowadzić stan nadzwyczajny, ale bez jego formalnego ogłaszania. No bo przecież 10 maja mają się odbyć wybory, a ich odłożenie na potem z ich punktu widzenia grozi  przespaniem najlepszej koniunktury. Kiedy to wysunięta przez POmiot kretynka ośmiesza siebie i swoich kamratów każdą wypowiedzią, nienawidzący wszystkiego co polskie rozhisteryzowany pedał czyni podobnie, a kilku idiotów w pocie czoła kompromituje swojego chłopca w krótkich spodenkach.
Rozumiem zakaz zgromadzeń w przestrzeni publicznej. Ale niszczenie małej i średniej przedsiębiorczości, z której podatków utrzymuje się budżet (duże korporacje pokazują premierowi banksterowi środkowy palec) może skończyć się krachem, po którym na chodzie pozostanie chyba tylko Polska Wytwórnia Papierów Wartościowych S.A. A wtedy beneficjenci aportów socjalnych Pobożności i Socjalizmu dostaną wyłącznie pieniądze.
Nie sposób nie wspomnieć o schorowanych starszych osobach, dla których codzienny ruch nie jest fanaberią, a po prostu lekarstwem. ich przymusowe zapuszkowanie w mieszkaniach może skutkować większą liczbą zgonów, niż ten wirus. Co sądząc po wieściach z sieci, dotarło już do pana profesora Szumowskiego, wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi najinteligentniej osoby w tym rządzie.
I dlatego rządzącym (czyli de facto Geniusiowi Żoliborza) życzę, by na skutek tego wirusa nie stali się świrusami i nie zabili pacjenta wraz z chorobą. A swoją rzekomą odwagę wykazali biorąc wreszcie za mordy rozbestwione justytutki. A ich sutenerom z TSUE odpowiedzieli w tym duchu, w jakim wielki generał Patton spławił sowieckich bandytów, którzy zażądali od niego wydania "faszystów" z Brygady Świętokrzyskiej NSZ. A odpowiedź ta brzmiała"fuck out!".

Stary Niedźwiedź

piątek, 3 kwietnia 2020

Jak to to nazwać?

Mogłoby się wydawać, że Szmatławer Zeitung w Polsce nikogo myślącego nie jest już w stanie zadziwić. Pismaki z Oszczerskiej przyzwyczaiły się do swojej bezkarności, jako że jak głosi ludowe przysłowie, justytutka dziennikarskiej hienie łba nie urwie. Ale ostatnio trochę przedobrzyli, wykraczając poza krajowe podwórko. Czy też biorąc pod uwagę środowisko ich odbiorców, krajowe szambo.

W wydanym 31 marca jakimś dodatku do Gówno Prawda, rozsyłanym również do warszawskich ambasad, swój komentarz do włoskiej tragedii zatytułowali:


"Włosi to naród osłów. Nie bądźmy jak Włosi."


Oczywiście spotkało to się z ostrym protestem ambasady Italii. Nasze MSZ rzecz jasna też potępiło tę wymiocinę. Bo nawet mając słuszne zastrzeżenia do reakcji władz, człowiek cywilizowany musi współczuć narodowi, który codziennie traci setki swoich obywateli. A ja, niczym swego czasu dobry wojak Szwejk, zastanawiałem się, jak takie coś nazwać.


I tu z pomocą przyszedł mi czcigodny Refael, dosyłając fotkę.




No cóż, krótko i na temat.

Stary Niedźwiedź