Komentarze autorstwa czcigodnych Piotra ROI oraz Tie
Fightera pod ostatnim postem, traktującym o oswobodzeniu się Kościoła
Norweskiego od dyktatu hominternowskich terrorystów, skłoniły Starego
Niedźwiedzia do przemyślenia kilku spraw odnośnie ludzi z zaburzoną orientacją
seksualną, bezdyskusyjnie odbiegającą od fizjologicznej normy. Po dyskusji z
Tie Fighterem powstał niniejszy post będący naszym wspólnym dziełem.
Zacząć musimy od spraw nazewnictwa. Niejaka Kinga Dunin,
egeria feminazizmu i wszelakiego zbydlęcenia, swego czasu nazwała „normalnych”
czyli nie robiących małpiego cyrku ze swojej sfery seksualnej homoseksualistów
„zwykłymi pedałami”. W odróżnieniu od „gejów” czyli chamskich niczym smrodząca
na odwiedzanych przez nas blogach ciota komunistka, nachalnych
propagatorów swojego zboczenia. Stających na głowie aby ogłupić ludzi do tego
stopnia by uznali „prawo” dwóch dewiantów nie tylko do „ślubu” ale nawet do
adopcji dzieci. Wspomniana ciota swego czasu twierdziła że skoro obydwaj mają
PESEL to należy im to się jak psu buda.
Obydwaj jako ludzie prawicy uważamy że przestrzeń publiczna
nie jest właściwym miejscem do demonstrowania zachowań z pogranicza „live
show”. Nie jest tu istotne czy ma to miejsce miedzy kobietą i mężczyzną czy też
w jakiejś zboczonej konfiguracji. Więc skoro słowem które postępactwo płci
wszelakich (twierdzą że jest ich więcej niż dwie) odmienia przez wszystkie
przypadki jest „tolerancja”, możemy tolerować tych homoseksualistów którzy
spełniają elementarne kryteria przyzwoitości i nie pchają się ze swoją dewiacją
przed oczy innych ludzi w myśl zawołania bojowego „niech nas zobaczą”. Swego
czasu na warszawskiej Pradze SN widział bannery przedstawiające dwóch
migdalących się facetów zaopatrzone w tenże napis. Mieszkańcy tejże Pragi,
mniej przetrzepanej przez ostatnią wojnę od lewobrzeżnej Warszawy, zachowali
jeszcze warszawski fason. Więc graficiarze zaopatrzyli te bannery w komentarze o
treści „nie chcę bo się porzygam!”. Zatem tych próbujących (rzecz jasna jak na
swoje możliwości) spełniać standardy elementarnej przyzwoitości proponujemy
nazywać po prostu HOMO. Są to tylko dwie sylaby a nie siedem jak w przypadku
rzeczownika homoseksualista. A prywatnie dla tych „dających się tolerować” mamy
nawet odrobinę współczucia. Bowiem mężczyzna który rano nie obudzi się obok
przytulonej do niego nagiej dziewczyny, w myśl ludowego przysłowia „w d**ie
był, g**no widział”. Co w tym przypadku nie jest akurat metaforą lecz
wielce niewyszukanym a zarazem naturalistycznym opisem stanu faktycznego.
Słowo PEDAŁ rezerwujemy dla tych którzy pozbawieni sa
poczucia elementarnej przyzwoitości i nachalnie pchają się z tym ludziom przed
oczy. Na przykład poprzez pojawianie się w miejscach publicznych w takim stroju
i makijażu że w porównaniu z nimi kobieta świadcząca usługi seksualne na
poboczach dróg szybkiego ruchu wygląda jak dama dworu. A ludziom o słabszych
żołądkach na taki widok grozi wspomniany przez praskich graficiarzy odruch
fizjologiczny.
Ale najgorszym syfem są GEJE czyli zboczeńcy którzy ze
swojej dewiacji uczynili sobie sposób na całkiem dostatnie życie. „Walczą z
nietolerancją” poprzez domaganie się dla dewiantów tych wszystkich praw które
przysługują rodzinie. Czyli komórce społecznej zapewniającej biologiczne
przetrwanie każdego narodu. Na tę „walkę” dostają nieliche fundusze z
doszczętnie ogłupionego eurolandu. Totalnie sprostytuowanego przez eurosocjalistów którzy
rozpaczliwie poszukują sobie proletariatu zastępczego (mistrzowi nazewnictwa
Dibeliusowi TF i SN kłaniają się nisko).
Narzuca się pytanie czy ci geje istotnie wojują o to co
zwykłym homo jest do czegokolwiek potrzebne.
Kolega SN spędził ponad pół roku na jednym z czeskich
uniwersytetów. I zreferował mu stan rzeczy w tym kraju. Z nieco ironicznym
uśmieszkiem informując że o ile w kwestii pragmatyzmu i tkwiących w każdym
Czechu odruchów propaństwowego działania opinia SN jest prawdziwa, o tyle jeśli
chodzi o zmianę obyczajowości, kraj ten w tej kwestii posunął się równie daleko
jak w zeświecczeniu. Jako signum temporis podał informacje że dla wielu czeskich
studentek wystąpienie w pornosie to tak samo dobry sposób na podreperowanie
sobie budżetu jak dla polskich złapanie dorywczej pracy przy promocji kawy lub
jogurtu. Więc nie dziwota że w Czechach już od lat istnieje instytucja
„zarejestrowanych związków partnerskich” które mogą też zawierac osoby tej
samej płci.
No i co? Ano psiniec, jak mawiają beskidzcy górale.
Okazało się że ta instytucja, bohatersko wywalczona przez
gejów, cieszy się niemal zerowym zainteresowaniem zwykłych homo. Ich związki są
na tyle nietrwałe że chodzenie kilka razy do roku do urzędu z nowym kochasiem nie
jest dla nich żadnym wywalczonym przywilejem lecz jedynie upierdliwą formalnością, stratą
czasu plus pieniędzy na opłatę za wydanie papierka. A w nieoficjalnych rozmowach przyznają
że jakiś bachor do opiekowania się nim jest ostatnią rzeczą na świecie o której
by marzyli. Myśleć o tym mogą jedynie pedały lub wręcz geje, pragnący wychować
nowe kadry.
Zastanawialiśmy się czy w tej kwestii wyjątkowo nie wpuścić
na forum dyskusyjne „Antysocjala” kogoś z internetowego „hominternu”. Ale
doszliśmy do wniosku że nie możemy naszym Czcigodnym Czytelnikom robić aż takiego
świństwa. Więc jedynie TF poprosił SN o jakiś klip filmowy dla tych „inaczej”,
pamiętając że gdy swego czasu SN opisał piękny występ striptizerki tańczącej
„taniec siedmiu zasłon Salome” wspomniana już ciota wyrażała się później o tym
z obrzydzeniem. Tańca na rurze z klubu dla pedałów nie będzie bo nie jesteśmy
zboczeńcami i namiarami na taki syf nie dysponujemy. Więc w miarę
systematycznie czytująca (wynika to jednoznacznie z jej komentarzy) ten blog
komunistka może się nie ślinić i musi się zadowolić tangiem bez tak niemiłego dla "podwójnego nadczłowieka" widoku nawet tak urzekająco pięknych kobiet jak Daiana Guspero czy Geraldine Rojas.
Zdrowych na ciele i psychice Szanownych Czytelników do
otwarcia tego linku przesadnie nie namawiamy. Ale też nie jest on obrzydliwością na miarę
łajna prezentowanego na „wolnościowych” blogach. Konserwatyzm zobowiązuje.
Tie Fighter i Stary Niedźwiedź