Na blogu czcigodnego Krusejdera, odnoszącego się do kwestii związanych z osobą księdza doktora Marcina Lutra i pięćsetleciem umownego początku Reformacji z katolickiego przedsoborowego punktu widzenia:
http://przedsoborowy.blogspot.com/2017/11/500-lat-reformacji.html#comment-form
wywiązała się ciekawa dyskusja. Jej chyba najistotniejszym elementem jest kwestia wolnej woli.
Czcigodny Gospodarz uważa, że jeden z filarów luteranizmu i innych nurtów protestantyzmu, czyli stwierdzenie „Tylko Łaska” (jako jedyne źródło zbawienia), oznacza iż wedle tego nauczania człowiek pozbawiony jest wolnej woli. I odsyła do naszej oficjalnej strony, na której omówiona jest polemika Marcina Lutra z Erazmem z Rotterdamu na temat tejże wolnej woli:
http://www.luteranie.pl/materialy/rozne_pisma/kilka_zasadniczych_szczegolow_kontrowersji_dogmatycznej_o_niewolnej_woli_ks_dr_marcina_lutra,345.html
http://przedsoborowy.blogspot.com/2017/11/500-lat-reformacji.html#comment-form
wywiązała się ciekawa dyskusja. Jej chyba najistotniejszym elementem jest kwestia wolnej woli.
Czcigodny Gospodarz uważa, że jeden z filarów luteranizmu i innych nurtów protestantyzmu, czyli stwierdzenie „Tylko Łaska” (jako jedyne źródło zbawienia), oznacza iż wedle tego nauczania człowiek pozbawiony jest wolnej woli. I odsyła do naszej oficjalnej strony, na której omówiona jest polemika Marcina Lutra z Erazmem z Rotterdamu na temat tejże wolnej woli:
http://www.luteranie.pl/materialy/rozne_pisma/kilka_zasadniczych_szczegolow_kontrowersji_dogmatycznej_o_niewolnej_woli_ks_dr_marcina_lutra,345.html
Do dyskusji włączyli się też Imperator oraz pan Jan Olisiejko, zatem konieczne jest przedstawienie stanowiska redakcyjnego w formie obszerniejszej, niż kilkuzdaniowy wpis na forum komentatorskim.
Zacząć musimy od stwierdzenia, że ksiądz doktor Marcin Luter był jedynie człowiekiem. A nie jakimś pół czy ćwierćbogiem, na kształt greckich herosów czy katolickich świętych i błogosławionych. I z tego powodu w jego pismach znajdują się sformułowania nie do końca precyzyjne i łatwe do zrozumienia. Typowym tego przykładem jest nazwanie woli człowieka „servum arbitrium”, czyli wolą niewolną. W odróżnieniu od „liberum arbitrium” czyli całkowicie wolnej woli, którą dysponuje wyłącznie Bóg.
Nie traktujemy słów Marcina Lutra tak, jak Kościół Rzymskokatolicki czyni to z tak zwaną Tradycją. Uważając za niewzruszone dogmaty również i wielce osobliwe wynalazki, ogłoszone przez grono dżentelmenów w purpurowych sutannach lub jednego w białej, w rodzaju obligatoryjnego celibatu księży katolickich czy chyba najgenialniejszej w historii cywilizacji białego człowieka maszynki do robienia pieniędzy z niczego, zwanej czyśćcem. Każdy rabin czytając o czyśćcu zielenieje z zazdrości, bo nawet „starsi i mądrzejsi” na taki pomysł nie wpadli. Dlatego akceptujemy choćby stwierdzenie, że człowiek jest istotą grzeszną i bez pomocy Ducha Świętego nie jest w stanie przyjąć Jezusa Chrystusa. Ale już stwierdzenie Lutra, porównujące człowieka do konia ujeżdżanego przez diabła lub przez Boga, to naszym zdaniem triumf dydaktycznej łopatologii nad myślą, którą ta łopatologia miała przekazać, a tylko ją wykoślawiła. Kościół Ewangelicko – Augsburski w RP (czyli mówiąc potocznie – luterański) nie zakazuje nam myśleć ani czytać Pisma Świętego, zatem przedstawimy tu punkt widzenia naszego kościoła na kwestie wolnej woli i zbawienia. Dla przypomnienia Kościół Rzymskokatolicki jeszcze w XVIII wieku zakazywał świeckim tak „szkodliwej” lektury, jak Biblia. Co jest dla nas oczywiste. Bowiem po skonfrontowaniu z oryginałem, rzeczona tradycja wyglądałaby w oczach uważnego czytelnika jeszcze mizerniej, niż Wielka Armia Napoleona Bonaparte po powrocie z Moskwy.
1. Dobre i złe uczynki zostały w Piśmie Świętym opisane, poczynając od Dekalogu, a kończąc na Dziejach Apostolskich i zawartych w nich listach. Nie jest to wszelako coś w rodzaju kodeksu drogowego, będącego katalogiem wszystkich możliwych wykroczeń i kwot mandatów oraz punktów karnych, które są za nie przyznawane. Dlatego korzystanie z daru Boskiego, którym jest rozum, to konieczność.
2. Wolna wola człowieka jest kompletnie nieporównywalna z Boską wolna wolą. I stąd to niekoniecznie precyzyjne określenie „servum arbitrium”. Bóg może wszystko, zaś możliwości czynienia przez człowieka dobra i zła są bardzo ograniczone ludzką niedoskonałością. Bracia Albertyni nie są w stanie nakarmić wszystkich głodnych, zaś nawet Stalin nie był w stanie wymordować wszystkich „wrogów ludu”. A gdy Szwedzi będą uciekać przed islamską dziczą do Polski, ich życzenie nie wystarczy, by wody Bałtyku się rozstąpiły. I mogli dotrzeć do Polski samochodem, tak jak to kiedyś zrobili Mojżesz i jego ekipa, przekraczając Morze Czerwone per pedes.
3. Nie wszystko, co się na naszym świecie wydarzy, jest „zatwierdzone do realizacji” przez Stwórcę, jak to próbuje wmawiać ateotaliban spod jednej czerwonej gwiazdy, lub tuzina złotych na niebieskiej szmacie. Sięgając po drastyczny przykład, Niemiec wrzucający cyklon B do komory gazowej, nie realizował woli Boskiej. I na pewno Tam został za to sprawiedliwie osądzony, nawet jeśli tu wykręcił się sianem.
4. Dobre i złe uczynki nie są precyzyjnie wyceniane w jakiejś skali punktów ujemnych i dodatnich, zatem nikt na tym świecie nie ma pewności, że zasłużył na zbawienie. Ostateczny werdykt zależy wyłącznie od nieomylnego Sędziego, którego nie krępują jakiekolwiek regulaminy czy kodeksy. Nie nam dociekać, jakimi kryteriami Sędzia się kieruje, w końcu do tej pory nie uznał za stosowne o tym ludzi poinformować. Przykładem może być choćby Rachab (Joz. 2). Dlatego za bezczelność uważamy stwierdzenia, że ktoś NA PEWNO jest w niebie, bowiem został przez KRK uznany za świętego. Możemy jedynie PRZYPUSZCZAĆ, że ktoś pokroju matki Teresy z Kalkuty dostąpił zbawienia. Ale to kategoryczne stwierdzenie że tak jest, uważamy za bezczelność. Bo jest to znacznie bardziej groteskowe, niż wyrokowanie przez ciecia z parkingu przed biurowcem korporacji o niejawnych decyzjach prezesa.
W dyskusji u Krusejdera pojawił się też wątek kalwinizmu i jego sławnej predestynacji. Czyli poglądu utrzymującego iż człowiek w chwili narodzin już jest przeznaczony do zbawienia lub potępienia. I nic tego nie zmieni a więc również i jego ziemskie uczynki. Niektórzy teolodzy kalwinistyczni głosili, że te ziemskie dobre lub złe uczynki to ilustracja tego nieodwołalnego werdyktu. Stary Niedźwiedź w dyskusji u Krusejdera uległ powszechnemu stereotypowi, iż kalwiniści w myśl swojego nauczania nie mają wolnej woli. Obecnie po namyśle rewiduje ten pogląd. Przy takich założeniach mają oni wprawdzie wolna wolę wyboru między czynieniem dobrem i zła. Tyle tylko, że jest to w randze niemalże hobby, interesującego jedynie tych, z którymi mają do czynienia.
Autorzy poznali w realu kilkoro polskich kalwinistów i uważają ich za przyzwoitych ludzi. Znana stałym czytelnikom naszej witryny Milom powiedziała o kalwinizmie, że jego wierni są bez porównania lepsi od jego doktryny. A ponieważ dewiza tego nurtu reformacji brzmi „Kościół reformowany i nieustannie się reformujący”, życzymy braciom kalwinistom wykałapućkania się z tego predestynacyjnego babola.
Stary Niedźwiedź
Refael 72
Zacząć musimy od stwierdzenia, że ksiądz doktor Marcin Luter był jedynie człowiekiem. A nie jakimś pół czy ćwierćbogiem, na kształt greckich herosów czy katolickich świętych i błogosławionych. I z tego powodu w jego pismach znajdują się sformułowania nie do końca precyzyjne i łatwe do zrozumienia. Typowym tego przykładem jest nazwanie woli człowieka „servum arbitrium”, czyli wolą niewolną. W odróżnieniu od „liberum arbitrium” czyli całkowicie wolnej woli, którą dysponuje wyłącznie Bóg.
Nie traktujemy słów Marcina Lutra tak, jak Kościół Rzymskokatolicki czyni to z tak zwaną Tradycją. Uważając za niewzruszone dogmaty również i wielce osobliwe wynalazki, ogłoszone przez grono dżentelmenów w purpurowych sutannach lub jednego w białej, w rodzaju obligatoryjnego celibatu księży katolickich czy chyba najgenialniejszej w historii cywilizacji białego człowieka maszynki do robienia pieniędzy z niczego, zwanej czyśćcem. Każdy rabin czytając o czyśćcu zielenieje z zazdrości, bo nawet „starsi i mądrzejsi” na taki pomysł nie wpadli. Dlatego akceptujemy choćby stwierdzenie, że człowiek jest istotą grzeszną i bez pomocy Ducha Świętego nie jest w stanie przyjąć Jezusa Chrystusa. Ale już stwierdzenie Lutra, porównujące człowieka do konia ujeżdżanego przez diabła lub przez Boga, to naszym zdaniem triumf dydaktycznej łopatologii nad myślą, którą ta łopatologia miała przekazać, a tylko ją wykoślawiła. Kościół Ewangelicko – Augsburski w RP (czyli mówiąc potocznie – luterański) nie zakazuje nam myśleć ani czytać Pisma Świętego, zatem przedstawimy tu punkt widzenia naszego kościoła na kwestie wolnej woli i zbawienia. Dla przypomnienia Kościół Rzymskokatolicki jeszcze w XVIII wieku zakazywał świeckim tak „szkodliwej” lektury, jak Biblia. Co jest dla nas oczywiste. Bowiem po skonfrontowaniu z oryginałem, rzeczona tradycja wyglądałaby w oczach uważnego czytelnika jeszcze mizerniej, niż Wielka Armia Napoleona Bonaparte po powrocie z Moskwy.
1. Dobre i złe uczynki zostały w Piśmie Świętym opisane, poczynając od Dekalogu, a kończąc na Dziejach Apostolskich i zawartych w nich listach. Nie jest to wszelako coś w rodzaju kodeksu drogowego, będącego katalogiem wszystkich możliwych wykroczeń i kwot mandatów oraz punktów karnych, które są za nie przyznawane. Dlatego korzystanie z daru Boskiego, którym jest rozum, to konieczność.
2. Wolna wola człowieka jest kompletnie nieporównywalna z Boską wolna wolą. I stąd to niekoniecznie precyzyjne określenie „servum arbitrium”. Bóg może wszystko, zaś możliwości czynienia przez człowieka dobra i zła są bardzo ograniczone ludzką niedoskonałością. Bracia Albertyni nie są w stanie nakarmić wszystkich głodnych, zaś nawet Stalin nie był w stanie wymordować wszystkich „wrogów ludu”. A gdy Szwedzi będą uciekać przed islamską dziczą do Polski, ich życzenie nie wystarczy, by wody Bałtyku się rozstąpiły. I mogli dotrzeć do Polski samochodem, tak jak to kiedyś zrobili Mojżesz i jego ekipa, przekraczając Morze Czerwone per pedes.
3. Nie wszystko, co się na naszym świecie wydarzy, jest „zatwierdzone do realizacji” przez Stwórcę, jak to próbuje wmawiać ateotaliban spod jednej czerwonej gwiazdy, lub tuzina złotych na niebieskiej szmacie. Sięgając po drastyczny przykład, Niemiec wrzucający cyklon B do komory gazowej, nie realizował woli Boskiej. I na pewno Tam został za to sprawiedliwie osądzony, nawet jeśli tu wykręcił się sianem.
4. Dobre i złe uczynki nie są precyzyjnie wyceniane w jakiejś skali punktów ujemnych i dodatnich, zatem nikt na tym świecie nie ma pewności, że zasłużył na zbawienie. Ostateczny werdykt zależy wyłącznie od nieomylnego Sędziego, którego nie krępują jakiekolwiek regulaminy czy kodeksy. Nie nam dociekać, jakimi kryteriami Sędzia się kieruje, w końcu do tej pory nie uznał za stosowne o tym ludzi poinformować. Przykładem może być choćby Rachab (Joz. 2). Dlatego za bezczelność uważamy stwierdzenia, że ktoś NA PEWNO jest w niebie, bowiem został przez KRK uznany za świętego. Możemy jedynie PRZYPUSZCZAĆ, że ktoś pokroju matki Teresy z Kalkuty dostąpił zbawienia. Ale to kategoryczne stwierdzenie że tak jest, uważamy za bezczelność. Bo jest to znacznie bardziej groteskowe, niż wyrokowanie przez ciecia z parkingu przed biurowcem korporacji o niejawnych decyzjach prezesa.
W dyskusji u Krusejdera pojawił się też wątek kalwinizmu i jego sławnej predestynacji. Czyli poglądu utrzymującego iż człowiek w chwili narodzin już jest przeznaczony do zbawienia lub potępienia. I nic tego nie zmieni a więc również i jego ziemskie uczynki. Niektórzy teolodzy kalwinistyczni głosili, że te ziemskie dobre lub złe uczynki to ilustracja tego nieodwołalnego werdyktu. Stary Niedźwiedź w dyskusji u Krusejdera uległ powszechnemu stereotypowi, iż kalwiniści w myśl swojego nauczania nie mają wolnej woli. Obecnie po namyśle rewiduje ten pogląd. Przy takich założeniach mają oni wprawdzie wolna wolę wyboru między czynieniem dobrem i zła. Tyle tylko, że jest to w randze niemalże hobby, interesującego jedynie tych, z którymi mają do czynienia.
Autorzy poznali w realu kilkoro polskich kalwinistów i uważają ich za przyzwoitych ludzi. Znana stałym czytelnikom naszej witryny Milom powiedziała o kalwinizmie, że jego wierni są bez porównania lepsi od jego doktryny. A ponieważ dewiza tego nurtu reformacji brzmi „Kościół reformowany i nieustannie się reformujący”, życzymy braciom kalwinistom wykałapućkania się z tego predestynacyjnego babola.
Stary Niedźwiedź
Refael 72