piątek, 18 stycznia 2019

Makaron rozgotowany czyli Bankier w SZantażu

Przymusowy pobyt w łóżku był okazją do odrobienia nie tylko zaległosci w lekturach, ale i do pogrzebania w sieci. Podczas tych czynności natrafiłem na do tej pory nieznany mi dalszy ciąg problemów Makarona z jego gorylem i nie tylko gorylem. Linki podaję w chronologocznej kolejnosci zamieszczenia tych artykułów:

https://niezalezna.pl/252142-bliski-wspolpracownik-macrona-uciekl-do-londynu-teraz-grozi-ze-zdradzi-sekrety-prezydenta

https://niezalezna.pl/252259-byly-wspolpracownik-macrona-pod-lupa-prokuratury

https://niezalezna.pl/252642-trwa-afera-wokol-bylego-wspolpracownika-macrona

https://wpolityce.pl/polityka/427995-macron-kontaktowal-sie-z-domniemanym-kochankiem

Gdy w lipcu 2017 ów malutki człowieczek został wybrany na prezydenta Francji, ś.p. Milom napisała mi w mailu, że jej to ani troche nie dziwi. Bo francuski "suweren" w jej ocenie jest znacznie głupszy od polskiego. Jako że gotów jest zagłosować nawet na, uczciwszy uszy, gówno na patyku. W zupelności wystarczy mu, że owo gówno nie nazywa się Le Pen. Bo już ani jego wiedza, ani kompetencje, ani trochę żabojadów nie interesują. Dodała też, że sławetna babunia jej zdaniem robi tylko za zasłonę dymną, bowiem delikwent wyglada jej nie tyle (albo nie tylko) na niedojrzałego smarkacza, który zdaniem znanego włoskiego psychiatry nigdy nie wydorośleje. Ale przede wszystkim na rozhisteryzowaną ciotę, z najwyższym trudem udającą meżczyznę.
W mediach, a zwłaszcza w sieci, po raz pierwszy zrobiło się głośno o niejakim Aleksandrze Benalli, Arabie będącym wiceszefem kancelarii prezydenckiej, gdy ten podczas majowych demonstracji w Paryżu przebrał się za policjanta i pobił dwoje uczestników manifestacji - dziewczynę i studenta. Sprawy nie udało się zatuszować, w sieci krążyły filmiki pokazujące jak pierwszy mąż Francji demonstrował swą męskość i krzepę, o ile rzecz jasna ktoś uzna bicie kobiety za przejaw męskości. Zatem Makaron musiał w lipcu ubiegłego roku wylać męża z roboty. Po utracie tej fuchy dzielny użytkownik pałki powinien zwrócić miedzy innymi dwa służbowe paszporty dyplomatyczne, ale obowiązek ten olał. 

Wedle doniesień agencji EFE i portalu śledczego Mediapart, Benalla używał tych paszportów podczas swoich podróży do kilku krajów afrykańskich oraz do Izraela. Francuski szef MSZ (rzecz jasna z makaronowej partii) po niewczasie powiadomił o tym prokuraturę. Sam Benalla twierdzi, że po zwolnieniu paszporty oddał, ale wróciły one do niego w połowie października, wraz z rzeczami osobistymi, które zostawił w Pałacu Elizejskim. Prokuratura ponoć wszczęła śledztwo w sprawie "bezprawnego użycia dokumentów" oraz "nadużycia władzy". Ciekawe, czy francuska prokuratura też ma swoją prokurator Kijanko, która każdej szumowinie nieba by przychyliła.
Niemiłą niespodzianką dla Makarona była reakcja francuskiego senatu. Którego komisja prawna zadała rządowi oraz kancelari prezydenta pytanie, dlaczego Benalla po zwolnieniu nadal mogł z tych paszportów korzystać. Biorąc pod uwagę, że w obu izbach francuskiego parlamentu makaronowy odpowiednik Nowośmiesznej ma bezwzględną większość (żabojady oszalały aż do tego stopnia), Chyży Rój musiał uśmiać się do łez z francuskiego patałacha, który nie potrafi zatuszować nawet takiego drobiazgu.
Makaron pod koniec grudnia oświadczył, że po zwolnieniu nie utrzymywał żadnej łączności ze swoim ulubieńcem. Ale po kilku dniach przyznał się, że kontaktował się z nim za pomocą komunikatora Telegram, stworzonego przez ROSJAN. Można zatem uznać za pewne, że Putas też zna treść tych pogawędek.
Założyciel wspomnianego już portalu śledczego Mediapart oświadczył, że kiedy tylko będzie to możliwe, portal ten opublikuje tę korespondencję, która istnieje a jej ujawnienia prezydent bardzo się boi. Niepotwierdzone jeszcze pogłoski mówia wręcz, że Makaron dla szpanu pokazywał swojemu ulubieńcowi kody odpalania rakiet z głowicami wodorowymi.
Obecnie Benalla uciekł do Londynu. Nadal odmawia zwrotu paszportów i grozi, że jeśli nie dadzą mu spokoju, zacznie ujawniać prezydenckie sekrety. Biorąc pod uwagę, że spiknął się z nim już w roku poprzedzającym wybory i towarzyszył mu wielokrotnie w prywatnych podróżach, nie trzeba być Sherlockiem Holmesem, by wydedukować, o jakie sekrety może chodzić.
A skąd tytuł? W czasach mojej młodości modne były powiedzonka, które nabierały właściwego sensu po zamianie niektórych liter dwóch wyrazów. Takie jak Gra półSłówek, CHyży Rój, Kot Londona czy Kali NIE bać się JEleni. Nie zawsze było to do końca zgodne z ortografią, ale brzmiało zabawnie. Do tej serii należał też Bankier w SZantażu

Stary Niedźwiedź

poniedziałek, 14 stycznia 2019

Cham w czerwonych POrtkach

Nowy Rok przywitał mnie silnym przeziębieniem, połączonym z gorączką, oraz innymi objawami, świadczącymi o tym, że "choruję na PESEL", czyli ma miejsce zmęczenie materiału. Przymusowe leżenie w łóżku wykorzystałem na lekturę książek, które znalazłem pod choinką. Szczególne miejsce zajęła ta autorstwa ś.p. pana generała Witolda Urbanowicza, zatytułowana po prostu "AS". Zawiera ona połączenie kilku pozycji, jakimś cudem wydanych w czasach tak zwanej PRL, a więc siłą rzeczy nie ma w niej choćby informacji o pierwszym zestrzeleniu w wykonaniu autora, którego ofiarą padł radziecki samolot dokonujący zdjęć nad terytorium Polski.
Tematyka tych pilotów myśliwskich z czasów II Wojny Światowej, choćby fińskich, rumuńskich czy węgierskich, o których polski czytelnik nie wie nic, wciągnęła mnie ze szczętem, co wkrótce znajdzie swoje miejsce w kolejnych wpisach. Ale wczoraj wieczorem studia te przerwała wiadomość o zamachu na prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza podczas gdańskiej mutacji owsiakowej hucpy. Ciężko raniony nożem, zmarł dzisiaj w szpitalu.
Na organizatorach każdej masowej imprezy spoczywa obowiązek zapewnienia bezpieczeństwa jej uczestnikom. I z tego obowiązku nikt i nic nie jest w stanie go zwolnić. Ale Owsiak od zawsze był stawiany ponad prawem i przyzwyczaił już sie do tego, iż wszyscy mogą mu "skoczyć". Ostatecznie utwierdziły go w tym cwele w sędziowskich togach, które podczas jego procesu z Matką Kurką, miały czelność poprosić o przedłożenia do wglądu dokumentacji finansowej WOŚP oraz pasożytujących na niej guzów nowotworowych o nazwie Złoty Melon i Mrówka Cała. Od tego bezczelnego żądania i olania go przez bełkoczącego kpa minęło już wiele lat i ów "wysoki" niczym najniższy z Pigmejów sąd widocznie POłapał się, jaka bezczelnością z jego strony było to żądanie, bowiem Owsiakowi za wypięcie się na ów sądowy nakaz żadna justytutka nie odważyła się nawet pogrozić palcem w bucie.
Dlatego takim szokiem dla błazna był proces, wytoczony mu przez pania profesor Krystynę Pawłowicz. Podczas takowego sąd obchodził sie z pieszczochem człowieków POstepu , jak ze zgniłym jajem i nie zwracał mu uwagi za numery, za które każdy inny zostałby wyrzucony z sali sądowej na zbitą mordę. Ale już na pewno wyrok, nakazujący przeprosiny za sugestię, że brak seksu zaszkodził pani profesor, oraz za chęć powołania "Komitetu Wypierdolenia Kryśki w Kosmos" był dla bydlęcia szokiem. Oczywiście do tej pory nie przeprosił.
Ale nadal wierząc, że to tylko wypadek przy pracy, a w wyższej instancji pachołki Gersdorf go uniewinnią, poczynał sobie po staremu. Wczorajsza żebranina została zatem zorganizowana z brakiem cienia troski o bezpieczeństwo uczestników tych redyków. W rezultacie na scenę w Gdańsku wtargnął osobnik, który dźgnał nożem prezydenta Gdańska. Wedle materiału filmowego, który wszyscy mogli obejrzeć, po tym ataku paradował po scenie przez około czterdzieści sekund, nie niepokojony przez "ochronę" (czyżby szkolił ją niejaki "Farmazon"?). Obezwładnił go dopiero pracownik techniczny obsługi sceny.
Gdy do Warszawy dotarła wiadomość o tym ataku, dyrygujący centralnym redykiem kiep w czerwonych portkach wygęgał o tym ze sceny. Po czym natychmiast dodał, że impreza będzie toczyć się dalej według planu. I zakończył słowami:
Kochani, schodzę do was. BĄDŹMY WESELI.
Ten fragment redyku pokazano w wiadomosciach TVP i słyszałem to na własne uszy. Żatem negować te słowa może co najwyżej zawodowy kłamca POkroju niejakiego Grabca lub pismaków z Szechter Beobachter.
Jaką kurwą ludzką trzeba być, by tak się zachować?
A wniosek z tego prosty. Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Przemocy, Złotemu Melonowi i Mrówce Całej od tej pory nie wolno zezwolić nawet na organiozację dyskoteki w remizie strażackiej w przysłowiowych Wilkowyjach.

Stary Niedźwiedź