czwartek, 21 grudnia 2017

Franca wyjdzie na Guja

Tematem dnia jest przychylenie się Francy Timmermansa do skowytu Targowicy i uruchomienie tak zwanego „Artykułu 7” traktatów regulujących działanie eurokołchozu. Doprowadzenie do końca tej procedury oznaczałoby odebranie Polsce prawa głosu w gremiach takich, jak Rada Europejska, w której za niemieckiego ciecia robi Chyży Rój, od niedawna jawnie przyznający się do przynależności do „mniejszości etnicznej”. Czyli do tego, że nie jest Polakiem. Oraz w Komisji Europejskiej, którą de facto kieruje Holender Franca Timmermans. Bowiem formalny szef zgrai komisarzy, czyli niejaki Juncker, rzadko kiedy nie jest nawalony. Jego permanentne lewitowanie wpłynęło nawet na mowę potoczną studentów warszawskiej polibudy. Bowiem jak usłyszał Stary Niedźwiedź, w miejsce dotychczasowego powiedzenia „nawalony jak Messerschmitt”, młodzi ludzie od ponad roku mawiają „nawalony jak Junkers”.
Furia Francy jest zrozumiała. Bowiem tylko na szwindlach polegających na niepłaceniu podatków w wynikającej ze stosownych  regulacji prawnych wysokości, firmy holenderskie w latach 2005-15 okradły skarb państwa na 117 miliardów zł. Czym wyprzedziły nawet firmy szkopskie, które ukradły
tylko" 101 miliardów. Czyli Holender potrafi. Zarówno kraść, jak i zachowywać się niczym ostatni łajdak, gdy ktoś próbuje ukrócić jego gangsterkę.
Do doprowadzenia wspomnianej procedury do końca nie ma szans. W tym ostatnim kroku wymagana jest jednomyślność wszystkich pozostałych państw a Viktor Orban wyraźnie powiedział, że Węgry poprą Polskę i zawetują taki wniosek. Trzeba jeszcze raz ukłonić się jedynemu mężowi stanu obecnej Europy, podziękować mu za tę deklarację i podkreślić jego wielkoduszność. Bowiem gdy niedawno Węgry zaprotestowały przeciwko szykanowaniu przez wypierdki po UPA zamieszkującej na Ukrainie madziarskiej mniejszości, Geniuś Żoliborza bratanków nie poparł. Na jego „usprawiedliwienie” można jedynie powiedzieć, że los polskiej mniejszości na Ukrainie ten „polski mąż stanu” również ma w prostnicy, o ile nie głębiej.
W TVP Info nadano ciekawą rozmowe z panem Jackiem Saryusz-Wolskim. Jako negocjator Anschlussu i wieloletni europoseł, zna Brukselkę i eurourzędasów na wylot i doskonale o nich wie, who is whooy. W rozmowie tej pan Jacek podając kwalifikowane większości, jakie są wymagane do przepchnięcia wcześniejszych etapów tej procedury, ocenił że do tej fazy, w której o wszystkim decydowałoby węgierskie weto, po prostu nie dojdzie. Bo nagonka Francy, szczutego zarówno przez Makrelę, jak i polskojęzyczne kanalie, wykopyrtnie się wcześniej.
Redakcja darzy pana Saryusz-Wolskiego szacunkiem, bowiem po przekroczeniu jego odporności na ewidentnie antypolskie działania Targowicy, wypiął się na tę zgraję, a ryżego volksdeutscha publicznie nazwał szmatą. Zatem Szanowni Czytelnicy, trzeba spokojnie poczekać na to, jak Franca wyjdzie na Guja.

A ponieważ już tylko kilka dni dzieli nas od Świąt Bożego Narodzenia, wszystkim naszym Drogim Czytelnikom życzymy, by Nowonarodzony darzył ich i osoby im bliskie swoimi łaskami, dał im dużo zdrowia, osoby im bliskie odwzajemniła ich uczucia, a bytowanie na naszym łez padole stało się łatwiejsze. Sam zestaw życzeń na pewno nie urazi uczuć żadnego porządnego Polaka o prawicowym widzeniu świata, niezależnie od jego statusu religijnego. Bo jak kiedyś powiedziało zaprzyjaźnione ze Starym Niedźwiedziem od prawie pięćdziesięciu lat  małżeństwo agnostyków, Boże Narodzenie to w ich ocenie najbardziej polskie święto. I to przesądza, że w ich domu obchodzone jest tak, jak i w rodzinach chrześcijańskich. I jedynie uważny obserwator zauważyłby, że opłatki pochodzą z supermarketu, a nie z parafii.

A jeśli ktoś się nabzdycza i to tak POLSKIE Święto kontestuje, redakcja ma go za kpa. Sorry, dzisiaj takie coś to się chyba w  polskojęzycznych mediach określa mianem światłego Europejczyka.

Stary Niedźwiedź
Refael 72

niedziela, 17 grudnia 2017

Adwentowy postny bigos

Powracanie na Antysocjalu do tematyki UPAińskiej staje się nudne i męczące, tym nie mniej z obowiązku tego nie sposób się wykręcić. Dwa lata temu do akcji PAD, czyli do  przywiezienia w zębach zgrai złodziei i neobanderowców Poroszenki czterech miliardów złotych na wieczne nieoddanie, odnosiliśmy się zgodnie z regułą, iż karać należy rękę, a nie ślepy miecz. W końcu był to przejaw obłąkanej banderofilii Geniusia Żoliborza, a PAD miał w tej sprawie guzik do gadania. Ale obecnie, gdy lokator Pałacu Prezydenckiego ściągnął już z nóg przyciasne trzewiki Adriana i wybił się na suwerenność, nikt go z odpowiedzialności za ostatni numer nie zwolni.
Jak podaje dworski portal PiS:

https://wpolityce.pl/polityka/371680-prezydent-duda-po-spotkaniu-z-poroszenka-w-charkowie-musimy-dbac-o-to-zeby-za-wszelka-cene-dazono-do-prawdy
 
podczas ostatniej całkowicie zbędnej wizyty w Kijowie PAD wygłosił kilka pustych frazesów oraz obiecał Ukraińcom dobudowanie łącznika z ich krajem do planowanego systemu gazociągów, mających rozprowadzać po V4, a potem i po Międzymorzu amerykański gaz ziemny. Pan Łapiński czyli prezydencki niedorzecznik

https://wpolityce.pl/polityka/372021-rzecznik-prezydenta-wizyta-na-ukrainie-miala-obnizyc-napiecie-w-relacjach-polsko-ukrainskich-pod-tym-katem-spelnila-swoja-role
 
oczywiście łże, aż się kurzy, podkreślając rzekome efekty dodatnie tej wizyty. Niestety brutalne fakty są dla tych łgarstw bezlitosne. Bowiem jak informuje portal „prawy.pl”:

http://prawy.pl/62437-poroszenko-pozwoli-na-ekshumacje-tylko-w-zamian-za-uznanie-przez-polske-banderowcow-za-bohaterow/

już po zakończeniu rozmów PAD z Poroszenką, minister spraw zagranicznych Ukrainy zdyskredytował te kłamstewka. Informując iż Ukraina ma swoją własną politykę historyczną i kieruje się nia, a nie polskim punktem widzenia. Zatem bez rewizji polskiego postrzegania UPA, możemy sobie wybić z głowy dalsze ekshumacje polskich ofiar bandytów spod czarno-czerwonego sztandaru.
Na pocieszenie prezydenta, możemy mu powiedzieć, że dopiero po raz pierwszy, grając już na własny rachunek, wyszedł w kwestii ukraińskiej na durnia. W końcu jego niedawny suweren w tejże sprawie wychodzi na skończonego kretyna już od wielu lat. Parafrazując mistrza Pietrzaka, gdybyśmy nie wiedzieli, że prezio jest bujającym gdzieś w obłokach idiotą, pomyślelibyśmy, że jest na ukraińskim żołdzie.
Ostatnich wyczynów Schetyna Abteilung (czyli w skrócie SA) linkować nie trzeba, bowiem zarówno o podpaleniu biura poselskiego pani Beaty Kempy, jak i wyczynach ostatniego chama spod znaku „totalnej opozycji” czyli niejakiego Franciszka Jagielskiego, wiedza wszyscy. Oczywiście feminazistki nabrały wody w pyski w kwestii zwyzywanej od ulicznic dziennikarki TVP. Tak jak i wcześniej w sprawie molestowania, a ponoć i gwałtu, czego w stosunku do kilku dziennikarek dopuściło się dwóch śmieci. Ale jeden z nich robi w GW no Prawda, a drugi w Krytyce Politycznej. Czyli na lewiźnie obowiązuje rozkaz mordy w kublik. Ale jak podają media:

http://www.dziennikwschodni.pl/lublin/prof-adam-strzembosz-i-obywatele-rp-z-nagrodami-prof-zbigniewa-holdy,n,1000210462.html

w tym roku nagrody im. prof. Zbigniewa Hołdy przyznano UBwatelom RP oraz Adamowi Strzemboszowi, temu łgarzowi od samooczyszczających się sądów.
Początkowo redakcja, nie wiedząc kim był ów Hołda,  zastanawiała się, czy nie są to nagrody przyznawane hodowcom bydła. Ale szybkie guglowanie pozwoliło nam ustalić, że jej patron był prawnikiem, profesorem UJ oraz najmitą Sorosa z tzw. Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. A kapitule tejże nagrody przewodniczy prawnicze mniej niż zero, nie odróżniające prawa
konstytucyjnego od cywilnego. Zatem laureaci tej nagrody ani trochę nas nie dziwią, Tak jak i gratulacje ze strony innego najmity Sorosa, czyli Niedorzecznika Urojeń Pedałów, zwącego się Bodnar.
Ale nic to, obyśmy zdrowi byli, PAD bez ślimaczenia podpisał ustawy sądowe a Zbigniew „Kapiszon” Ziobro nie spieprzył eksmisji ladacznic w togach z polskich sądów.

Stary Niedźwiedź
Refael 72

czwartek, 7 grudnia 2017

Do widzenia, Pani Premier!

W dniu dzisiejszym około godziny 21 TVP podało informację, że na posiedzeniu Biura Politycznego Komitetu Centralnego PiS pani premier Beata Szydło złożyła rezygnację ze sprawowanej funkcji a politbiuro na nowego premiera (formalnie dopiero kandydata na to stanowisko) wybrało pana Mateusza Morawieckiego.
Ekonomiczny analfabetyzm Geniusia Żoliborza jest powszechnie znany. I dlatego gdy jest on u władzy, zawsze musi sobie znaleźć jakiegoś Krzepickiego. Za swoich pierwszych rządów na tę funkcję wybrał sobie ś. p. panią profesor Zytę Gilowską, ale nie potrafił jej obronić przed atakiem i pomówieniami o współpracę z SB. Obecnie zaufaniem obdarzył człowieka ze świata bankowości, wieloletniego prezesa Banku Zachodniego WBK czyli pana Morawieckiego juniora. Jego kariera  rządowa rozpoczęła sie dwa lata temu od szumnych zapowiedzi, jakich to cudów nie dokona z polską gospodarką. Potem nastąpiła przedłużająca się cisza, ale ostatnio gospodarka polska zaczęła odnosić takie oszałamiające sukcesy, że ino Power Point śmigał. Wprawdzie przyjaciele Starego Niedźwiedzia, młodsi od niego o jedno pokolenie i toczący na rynku pracy mozolną walkę o przetrwanie, nie widzą cienia przełożenia tego tak burzliwego rozwoju na płace w Warszawie czy w Łodzi, ale to ani chybi malkontenci. Nie potrafiący pojąć, że wpuszczenie do Polski około miliona Ukraińców, w większości pracujących na czarno, to przecież sól polskiej racji stanu, przynajmniej zdaniem Napoliona.  W TVP co i raz ogłaszają o kolejnej poważnej inwestycji w Polsce, taktownie nie informując, czy jest to dopiero list intencyjny, czy może podpisana już umowa, oraz kiedy zacznie się a kiedy zakończy budowa tejże fabryki.
Prawicowe fora internetowe zareagowały różnie. U Sakiewicza, który oczywiście Mateusza Morawieckiego gloryfikuje, bo chce przy PiS robić za Michnika tak zwanej prawicy, nieliczni jeszcze czwartkowi komentatorzy dostosowali się do ducha portalu „niezalezna.pl”, chwaląc tę zmianę. Natomiast u Karnowskich zdecydowanie przeważają wielkie rozczarowanie, bardzo ciepłe słowa pod adresem pani Beaty i nieukrywana złość na durnia. Który jeszcze kilka godzin temu bronił pani premier przed łgarstwami Shityny, a teraz bezceremonialnie kazał swoim padchujszczim (sorry, ale na inne miano te Płaszczaki czy Cymbalskie nie zasługują) głosować za jej odwołaniem. Prezio przyzwyczaił się do tego, że rzeczeni handlangrzy, na ogół ze stażem jeszcze z PC, mają do niego równie bałwochwalczy stosunek, co niejaki Felicjan Sławoj-Składkowski do marszałka Piłsudskiego. I chyba przez indukcję ubzdurał sobie, że głosujący w ostatnich wyborach na PiS traktują go podobnie, spijają z jego ust każde słowo i każdy idiotyzm uznają za przejaw jego geniuszu.
Ale tak nie jest, bowiem Polacy po raz kolejny nie dorośli do swego Umiłowanego Przywódcy, jak zwykł mawiać mistrz Stanisław Michalkiewicz. Na portalu „wPolityce.pl” głosy oburzonych tą decyzją można z grubsza podzielić na dwie grupy. Jedni zarzekają się, że już nigdy nie zagłosują na PiS. Drudzy głoszą że wprawdzie zagłosują, ale prezia mają za ciula złamanego. A takiego wyboru dokonają z największym obrzydzeniem,  tylko i wyłącznie po to, by nie oddać władzy szajce volksdeutschów.
Naszym zdaniem nie można nie zauważyć coraz częściej szwendającego się blisko MM niejakiego Jonny Danielsa, co zauważył już w komentarzu do poprzedniego postu czcigodny Robert Grunholz. Widocznie nastała moda na banksterów z gwarancjami z wiadomej strony. Pozostało mieć nadzieję, że pan MM reprezentuje jednak wyższy poziom merytoryczny od niejakiego Makarona vel Mikrona.
W każdym razie, redakcja Antysocjala jest po prostu wściekła. Bo jak Refael celnie sparafrazował Winstona Churchilla, jeszcze nigdy w historii polskiego politykierstwa jeden buc nie przepieprzył tyle poparcia wyborców w ciągu zaledwie kilku godzin.
W poniedziałek 4 grudnia pani Beata Szydło zamieściła na Twitterze taki wpis:

Bez względu na wszystko najważniejsza jest Polska. Dbająca o rodzinę i wartości, bezpieczna. Wyrosła na fundamencie chrześcijańskim, tolerancyjna i otwarta. Nowoczesna i ambitna.

Jak trafnie przewidzieliśmy we wtorkowym wpisie, było to pożegnanie.
My też żegnamy Panią Premier Beatę Szydło z największym żalem. Nie wszystkie posunięcia jej rządu nam się podobały, ale nawet gdy się z którymiś nie zgadzaliśmy, zawsze mieliśmy do niej wielki szacunek. Za uczciwość, ciepły i życzliwy stosunek do ludzi, oraz wspólny z nami system wartości. Który tak zwięźle i tak pięknie opisała w tym „tłicie”. Oraz klasę, jakiej nie miał żaden z dotychczasowych premierów RP po roku 1989. A którą bez widocznego uszczerbku dla siebie, Pani Beata mogłaby obdzielić Geniusia Żoliborza i cała zgraję jego handlangrów.

Wszystkiego najlepszego, Pani Premier. Zarówno w życiu prywatnym, jak i w polityce. W której chyba nie powiedziała Pani ostatniego słowa. Przynajmniej taką mamy nadzieję.
 

A preziowi, skoro już się z Petru na łby pomieniał, napalił diamentem w piecu, sprezentował Shitynie wagon amunicji i w kilka godzin zdążył wyrzucić kilka procent poparcia na śmietnik, życzymy już tylko tego, za co prezydent Słupska dziękowałby roześmiany od ucha do ucha.

Stary Niedźwiedź
Refael 72


P.S.

Już po wstawieniu tego tekstu dowiedzieliśmy się, że na Twitterze Pani Premier  napisała:

"Bardzo dziękuję za wszystkie wyrazy wsparcia, podziękowania, za wszystkie tak dla mnie miłe Państwa wpisy. Te dwa lata były dla mnie niezwykłym czasem, a służba dla Polski i Polaków zaszczytem. Dziękuję"

To my dziękujemy.

SN & R 72

wtorek, 5 grudnia 2017

Geniuś robi roszadę

Gdyby za podstawowe kryterium oceny polityka uznać jego łatwość komunikowania się z ludźmi oraz umiejętności rozmawiania z nimi o tym, co istotnie ich interesuje, zdobywania ich zaufania oraz przekonywania do swoich planów, pani premier Beata Szydło nie miałaby na polskiej scenie politycznej, być może poza stawianym przez niektóre sondaże równie wysoko PAD, żadnej poważnej konkurencji. Za to w innej dyscyplinie sportowej, czyli w rankingu braku zaufania rodaków do danego polityka, podium medalowe od dawna okupują Napolion oraz Antek Policmajster, wymieniający się jedynie w poszczególnych sondażach miejscami na tym podium z trzecim stałym medalistą, niejakim Shityną.
PBS po raz pierwszy pokazała swoje możliwości będąc szefową kampanii wyborczej PAD i doprowadzając do Pałacu Prezydenckiego tego wcześniej prawie nikomu nieznanego polityka. Następnie była twarzą kampanii wyborczej PiS w wyborach parlamentarnych. Na swoje szczęście Napolion zniknął wówczas z widoku i to samo kazał zrobić Macierence. W ten sposób Polacy stykali się w realu i na ekranie telewizyjnym z osobą, która językiem zrozumiałym przez każdego rozmawiała o rzeczywistych problemach rodaków, bez nieustannego gadania o „polityce jagiellońskiej” czy o Smoleńsku. Nie można pominąć też i takiego czynnika, że jej przeciwnikiem był bardziej tępy od własnego podogonia konował z Chlewisk, do tego tak załgany i łżący aż tak głupio, że był to w stanie zauważyć każdy rozgarnięty absolwent podstawówki. I dzięki temu wygrana PiS przybrała takie rozmiary, że po raz pierwszy od roku 1989 zwycięska partia uzyskała bezwzględną większość w sejmie i przytłaczającą w senacie, co umożliwiło PiS samodzielne rządzenie. Jedynym zgrzytem było wtrynienie jej do rządu arcyministra Macierenki, wbrew pierwotnej zapowiedzi pani premier in spe, iż na czele MON widzi kogo innego.
Redakcja od początku życzliwie kibicowała pani premier. Obawialiśmy się jedynie, czy nie mając żadnych wcześniejszych doświadczeń, da sobie radę na forum międzynarodowym. Ale już jej pierwsza wizyta w unijnym Mordorze rozwiała nasze wątpliwości. A kolejne, podczas których bez problemów porozstawiała po kątach wszelkie Guje i France, jedynie zwiększyły nasze uznanie dla PBS.
Jej pierwsza awaria jest dziełem niezawodnego Macierenki. Pani premier w rozmowie z premierem Chin obiecała pomoc jej rządu w budowie w Polsce terminalu kolejowo – drogowo - magazynowego Drugiego Jedwabnego Szlaku. Idealną lokalizacją były peryferia Łodzi, co opisaliśmy swego czasu na naszej witrynie. Ale teren, na którym ten kompleks miał powstać, należał do Agencji Mienia Wojskowego, a ta, ewidentnie na rozkaz Antka, przekazania działki odmówiła. Gdyby pani Beata była premierem z takimi realnymi uprawnieniami, jak ś.p. Żelazna Dama, powinna mówiąc starą gwarą warszawską tak wytrzaskać Antka po mordzie, że tylko „medale by dzwonili”. A następnie pozbyć się warchoła. Ale choćby tempo zmuszania Antka do wywalenia z MON niejakiego Misiewicza (ten drugi smarkacz, przypominający Harry’ego Pottera, straszy chyba w ministerstwie do dzisiaj) potwierdzają teorię, że nawet Napolion musi obchodzić się z tym świrem jak ze zbukiem. Tę jego manię awansowania młodych chłoptasiów bez jakichkolwiek kwalifikacji Milom podsumowała parafrazą mistrza Pietrzaka. Mówiąc "Gdybym nie wiedziała, że to idiota, pomyślałabym, że pederasta".
W jej rządzie nie jedna, lecz dwie pięty Achillesa. O Vito San Escobar czyli o Dupie Wołowej z Uszami, która stoi na czele MSZ, pisaliśmy nie raz. Przebiegające w tempie ślimaka na wstecznym biegu oczyszczanie MSZ z pogeremkowskich kamieni kałowych   czy ściągnięcie Polsce na łeb Kolombiny, Arlekina, Dottore i Pantalone to jego skandaliczne zaniedbania i genialne pomysły. A
już szczególnym skandalem było trzymanie o pół roku za długo na posadzie ambasadora w USA jadowicie antypolskiej kanalii Schnepfa. No bo przecież jego dzieci musiały dokończyć rok nauki w takie jedne koszerne szkołe. Gdyby stało się inaczej, tatełe by płakał.
 Drugą poza dyskusją jest Antek Policmajster. Jego ostatni wywiad

https://wpolityce.pl/polityka/370031-nasz-wywiad-antoni-macierewicz-pan-wladimir-wladimirowicz-putin-jest-autorem-najwiekszej-kleski-rosji-od-stuleci

zawiera informację iż do końca 2019 polskie siły zbrojne dorobią się aż szesnastu śmigłowców. Rozmowy z oferentami trwają w najlepsze raptem od dwóch lat, a to zbyt mało czasu by podjąć taką decyzję. Ale za to marynarka wojenna wzbogaci się o co najmniej trzy, a być może nawet i o cztery okręty podwodne. Należy się cieszyć, że nie będzie to szesnaście okrętów podwodnych i cztery śmigłowce. W końcu podniesienie bandery na nowym okręcie to znacznie większa feta i okazja do wygłaszania romantycznych bogoojczyźnianych dyrdymałów, niż skromne pokropienie wodą święconą śmigłowca na płycie lotniska. W tym samym wywiadzie padła zapowiedź utworzenia też odpowiednika francuskich „force de frappe”. Nieśmiało przypominamy, że de Gaulle tworząc te siły odstraszania, dysponował już głowicami wodorowymi. A Macierenko z tych okrętów podwodnych, jeśli chodzi o broń masowego rażenia, będzie mógł jedynie wystrzelić rakiety z głowicami chemicznymi, których zawartość zostanie wyprodukowana na bazie kotła grochówki.
To że szczekaczki na służbie niemieckiej lub Sorosa od dawna domagały się, by na czele rządu stanął Geniuś Żoliborza, czyli żeby najmniej popularny polityk PiS zastąpił najpopularniejszego, ani trochę nas nie dziwi. Przed zmiana na stanowisku premiera ostrzegał Jan Olszewski

https://wpolityce.pl/polityka/370132-jan-olszewski-zmiana-premiera-tylko-przy-calkowitej-zmianie-kierunku-rzadu-kiedy-wszystko-idzie-pomyslnie-wymiana-premiera-jest-absurdem

którego patriotyzmu i życzliwości obecnemu rządowi nikt nie może kwestionować. Ale wczoraj pani premier zamieściła dziwny tweet

https://wpolityce.pl/polityka/370232-premier-szydlo-bez-wzgledu-na-wszystko-najwazniejsza-jest-polska-dbajaca-o-rodzine-i-wartosci-bezpieczna

w którym w kilku prostych słowach, bez fałszywego patosu i tromtadracji romantycznych bałwanów, powiedziała co jest najważniejsze. Dla niej i dla każdego przyzwoitego Polaka. Słowa te odebraliśmy jako jej pożegnanie.
W dzisiejszych wiadomościach TVP przez wszystkie przypadki odmieniane jest nazwisko wicepremiera Mateusza Morawieckiego a o jego zasługach realnych (VAT) i wirtualnych (rodzące się jedynie w Power Poincie ultranowoczesne technologie) ględzi się tyle ile za komuny o aktualnym pierwszym sekretarzu partii komunistycznej.
Pani Beata Mazurek, rzecznik klubu parlamentarnego PiS,

https://wpolityce.pl/polityka/370360-morawiecki-premierem-rzeczniczka-pis-nie-jest-tajemnica-ze-taka-propozycja-sie-pojawila-nie-chodzi-o-cos-nowego-ale-jakie-zadania-stoja-przed-nami
 
powiedziała iż taki wariant jest od dłuższego czasu rozważany, ale rzekomo decyzja jeszcze nie zapadła.
Nie jesteśmy zatem optymistami. Bowiem wprawdzie z aż tak gównianą Targowicą Napolionowi trudno jest przegrać, ale zawsze, jak to już dawno zauważył czcigodny Tie Fighter, Geniuś może się wywalić o własne nogi, co już od dawna jest jego specjalnością. A że w roku 2015 to nie nastąpiło, to zasługa jedynie pani Beaty Szydło. Która podtrzymała go pod rękę i dopilnowała, by gębą nie przyglebił.

Znany i popularny prawicowy publicysta pan Piotr Semka zamieścił tweet:
„Prawicowy elektorat CHCE Beatę Szydło na stanowisku szefa rządu i NIE CHCE Mateusza Morawieckiego w roli premiera. Czy to tak trudno zrozumieć na Nowogrodzkiej?”.
Godny polecenia jest też komentarz pana Ryszarda Makowskiego, satyryka dawniej kabaretu OTTO, a obecnie działającego w kabarecie Pod Egidą u mistrza Jana Pietrzaka:

https://wpolityce.pl/polityka/370417-kolejna-polaryzacja-elektoratu-pis-moze-byc-bardzo-niebezpieczna-dla-dobrej-zmiany

Autor zwraca uwagę na jego zdaniem katastrofalne dla elektoratu prawicowego skutki tej roszady i słusznie podkreśla radość z niej mediów tak wrogich PiS, jak choćby "Łżeczpospolita" niejakiego Hajdawerowicza. No cóż, takie czasy, że satyrycy muszą imać się polityki, skoro polityką trudnią się błazny.
 
Stary Niedźwiedź
Refael 72

niedziela, 3 grudnia 2017

Sen

Od pewnego czasu periodyki i portale umownie zwane prawicowymi, zarówno te spod znaku braci Karnowskich jak i te Tomasza Sakiewicza, donoszą o liderowaniu GW no Prawda na liście gazet. Oczywiście mowa tu o liście spadku sprzedaży.
Redakcja nie do końca była przekonana, ile w tych doniesieniach jest prawdy, a ile niewątpliwie pobożnych życzeń. Ale ostatnio (Czytelnicy zechcą wybaczyć wulgaryzm) niejaki Adam Szechter vel Michnik ogłosił, że jest przygotowany na zejście do podziemia i drukowanie tego czegoś jako "samizdat". Czyli i do niego dotarło, że miesiące jego szmatławca są policzone. A ostatnim gwoździem do jego trumny będzie anulowanie prenumeraty przez większość samorządów po przyszłorocznych wyborach.
Mój przyjaciel Amigo, nie raz zamieszczający już swe komentarze na Antysocjalu, uważa balladę o pewnej królewnie pióra hrabiego Aleksandra Fredry za najważniejsze dzieło poezji polskiej. Jako że jest ponadczasowe, bo można w nim znaleźć stosowny cytat na każdą bez wyjątku okoliczność życiową. Stary Niedźwiedź nie był tego tak do końca pewny, no bo jak skomentować spiżowymi strofami tego dzieła choćby przewidywalny rychły upadek szmatławca, przez ostatnie 27 lat najbezczelniej obrażającego i tumaniącego Polaków z pośród wszelakiego paskudztwa, drukowanego w języku polskim.
I w nocy z piątku na sobotę Staremu Niedźwiedziowi przyśnił się wielki Polak, konserwatysta i poeta, a zarazem dzielny oficer, czyli hrabia Aleksander Fredro. Siedział w fotelu i z lekkim uśmiechem wytłumaczył, że przecież te nieśmiertelne strofy niezmiernie łatwo jest twórczo sparafrazować, na przykład tak. I podyktował:

Ze szmatławca oszczerskiego
Od załganej pewnej nacji
Prosto do Sorosa swego
Przyszli kłamcy w delegacji.

Kublik, najbardziej załgana,
Pada przed nim na kolana,
Z wielkim trudem tłumiąc łkanie
Mówi: sponsorze nasz, panie!

Co już czasu kawał spory
Ojcem jesteś dla Agory!
Wspomóż forsą swoje dzieci.

Bo nam sprzedaż na pysk leci.

Upadają obyczaje,
Twój szmatławiec ciała daje.
PiS pozbawił nas pieniędzy,
Czym nas zepchnął na skraj nędzy.

Agorowy cech upada,
Kłamcom grozi tu zagłada.
Zlituj się nad swym Michełe,
 
Grozi wszystkim nam benkełe.

Soros, na łzy kłamców czuły,
Kazał dać ze swej szkatuły
Każdej mendzie po szekelu,
Po czym poszedł do burdelu.

Stary Niedźwiedź po przebudzeniu czym prędzej to zanotował. I uroczyście przeprasza zatem ś.p. pana hrabiego oraz swojego przyjaciela Amigo za chwilę zwątpienia. A redakcja podpisuje się oburącz pod opinią o doskonałej wręcz uniwersalności, wyjątkowej pozycji i ponadczasowości tej ballady.

Stary Niedźwiedź
Refael 72

piątek, 1 grudnia 2017

Cześć ich pamięci!

W środę minęła 187 rocznica wybuchu Powstania Listopadowego. Obszernie tę problematykę omówiliśmy w ubiegłym roku w cyklu trzech postów:

https://antysocjalbis.blogspot.com/2016/11/siedem-zyciorysow.html

https://antysocjalbis.blogspot.com/2016/11/dzien-trepa-czyli-noc-swirow-powstae-na.html
 
https://antysocjalbis.blogspot.com/2016/11/cui-bono.html

opisując „bohaterski” wyczyn stu kilkudziesięciu podchorążaków plus kilkudziesięciu odmóżdżonych konspiratorów plus tłuszczy niebieskich ptaków, bimbrowników i prostytutek. W lewackiej i romantycznej literaturze ta ostatnia grupa zwana jest najczęściej „patriotycznym ludem Warszawy”.
Ówczesne polskie elity tradycyjnie oblały egzamin z polityki, bowiem nie potrafiły odkręcić skutków tej ruchawki. I Królestwo Kongresowe utraciło większość takich atrybutów państwowości, o których Polacy z zaboru pruskiego czy austriackiego mogli tylko śnić. A były to:
1. Własne konstytucja i parlament (Rosja niczego takiego nie miała)
2. Polskie wojsko z polską komendą i polskim korpusem oficerskim
3. Polska administracja z polskim językiem urzędowym
4. Polskie sądownictwo również z polskim językiem urzędowym
5. Polskie szkolnictwo, w tym trzy wyższe uczelnie i trzy szkoły oficerskie 

O czym wiedzą jedynie co inteligentniejsi ludzie, którzy historii ojczystej uczyli się z jako tako przyzwoitych podręczników, a nie z jakichś publicystycznych wypocin romantycznych bałwanów. Jeszcze mniej rozpowszechniona jest wiedza o tworzonym niemal od zera przemyśle. Który mając pod bokiem gigantyczny rosyjski rynek zbytu, miał wszelkie szanse  rozwinąć się równie burzliwie, jak przemysł czeski w monarchii habsburskiej. Co było zasługą polskiego ministra finansów i gospodarki tysiąclecia, czyli księcia Franciszka Ksawerego Druckiego-Lubeckiego. Który gdy osiągnął dodatni bilans buetu, stworzył Staropolskie Zagłębie Przemysłowe i Zagłębie Dąbrowskie, budował infrastrukturę komunikacyjną, patronował początkom przemysłu włókienniczego w Łodzi. Jego wywiad przemysłowy spenetrował Anglię i polskie wyroby przemysłowe zaczęły wypierać brytyjskie z rynku rosyjskiego. Zatem jak to w Polsce jest standardem, nie doczekał się po dziś dzień nawet najmarniejszego pomnika. Co więcej, nawet dzisiaj jest w sieci opluwany przez libertaliban. Bo śmiał tworzyć przemysł za PAŃSTWOWE pieniądze.
Autorzy z satysfakcją zauważyli, że środowe obchody ograniczyły się do przemarszu podchorążych szkół oficerskich w historycznych mundurach i bałwanienia do trzeciej potęgi w wykonaniu Macierenki. Który słuchaczom dzisiejszych szkół oficerskich kazał brać przykład z tamtych zapalczywych durniów. Pozostaje nam mieć nadzieję, że ci przyszli oficerowie potrafią myśleć i takimi bałwanami, jak ich minister czy tamci szaleńcy, nigdy się nie staną. Bowiem jest to niemal niewykonalne.
Ale na wieczne zapomnienie skazani zostali ci, którzy w tę noc obłąkanych trepów i pijanego motłochu próbowali ugasić pożar i uratować stan posiadania Królestwa Kongresowego, co przypłacili własnym życiem. Byli to Polacy i żołnierze z najwyższej półki, którzy swoje umiejętności wojskowe i odwagę udowodnili podczas wojny w obronie Konstytucji 3 Maja, Powstania Kościuszkowskiego oraz walk w Legionach Dąbrowskiego i armii Księstwa Warszawskiego. Byli to:
1. Generał artylerii i senator Królestwa Kongresowego hrabia Maurycy Hauke
2. Jego szef sztabu, pułkownik Filip Meciszewski
3. Generał brygady Józef Nowicki
4. Generał brygady Ignacy Blumer
5. Generał piechoty i senator Królestwa Kongresowego hrabia Stanisław Potocki
6. Generał brygady Stanisław Trębicki
7. Generał brygady Tomasz Siemiątkowski
Z pierwszego z naszych linkowanych wpisów archiwalnych szanowni Czytelnicy mogą się dowiedzieć, jakiej klasy to byli oficerowie i jakie zasługi mieli dla ojczyzny. Żadnemu z nich ci wszyscy Wysoccy, Nabielakowie czy Mochnaccy do pięt nie dorośli. Więc zgodnie z polską „logiką” i "polityką historyczną" podpalacze mają w Warszawie porządne ulice swojego imienia. A strażacy, którzy próbowali ten pożar ugasić i przypłacili to życiem, skazani są na wieczne zapomnienie.
Zatem Antysocjal robi to, co jest w jego mocy i o tych bohaterach przypomina. I głośno mówi:
Cześć ich pamięci!
A co się tyczy wyznawców „patriotyzmu nekrofilskiego” (określenia czcigodnego Dibeliusa są genialne), nawet wirtualnie nie mamy zamiaru splunąć im w gębę. Bo to byłby dla nich zbyt wielki zaszczyt.

Stary Niedźwiedź
Refael 72