W środę minęła 187 rocznica wybuchu Powstania Listopadowego. Obszernie tę problematykę omówiliśmy w ubiegłym roku w cyklu trzech postów:
https://antysocjalbis.blogspot.com/2016/11/siedem-zyciorysow.html
https://antysocjalbis.blogspot.com/2016/11/dzien-trepa-czyli-noc-swirow-powstae-na.html
https://antysocjalbis.blogspot.com/2016/11/siedem-zyciorysow.html
https://antysocjalbis.blogspot.com/2016/11/dzien-trepa-czyli-noc-swirow-powstae-na.html
https://antysocjalbis.blogspot.com/2016/11/cui-bono.html
opisując „bohaterski” wyczyn stu kilkudziesięciu podchorążaków plus kilkudziesięciu odmóżdżonych konspiratorów plus tłuszczy niebieskich ptaków, bimbrowników i prostytutek. W lewackiej i romantycznej literaturze ta ostatnia grupa zwana jest najczęściej „patriotycznym ludem Warszawy”.
Ówczesne polskie elity tradycyjnie oblały egzamin z polityki, bowiem nie potrafiły odkręcić skutków tej ruchawki. I Królestwo Kongresowe utraciło większość takich atrybutów państwowości, o których Polacy z zaboru pruskiego czy austriackiego mogli tylko śnić. A były to:
1. Własne konstytucja i parlament (Rosja niczego takiego nie miała)
2. Polskie wojsko z polską komendą i polskim korpusem oficerskim
3. Polska administracja z polskim językiem urzędowym
4. Polskie sądownictwo również z polskim językiem urzędowym
5. Polskie szkolnictwo, w tym trzy wyższe uczelnie i trzy szkoły oficerskie
O czym wiedzą jedynie co inteligentniejsi ludzie, którzy historii ojczystej uczyli się z jako tako przyzwoitych podręczników, a nie z jakichś publicystycznych wypocin romantycznych bałwanów. Jeszcze mniej rozpowszechniona jest wiedza o tworzonym niemal od zera przemyśle. Który mając pod bokiem gigantyczny rosyjski rynek zbytu, miał wszelkie szanse rozwinąć się równie burzliwie, jak przemysł czeski w monarchii habsburskiej. Co było zasługą polskiego ministra finansów i gospodarki tysiąclecia, czyli księcia Franciszka Ksawerego Druckiego-Lubeckiego. Który gdy osiągnął dodatni bilans budżetu, stworzył Staropolskie Zagłębie Przemysłowe i Zagłębie Dąbrowskie, budował infrastrukturę komunikacyjną, patronował początkom przemysłu włókienniczego w Łodzi. Jego wywiad przemysłowy spenetrował Anglię i polskie wyroby przemysłowe zaczęły wypierać brytyjskie z rynku rosyjskiego. Zatem jak to w Polsce jest standardem, nie doczekał się po dziś dzień nawet najmarniejszego pomnika. Co więcej, nawet dzisiaj jest w sieci opluwany przez libertaliban. Bo śmiał tworzyć przemysł za PAŃSTWOWE pieniądze.
Autorzy z satysfakcją zauważyli, że środowe obchody ograniczyły się do przemarszu podchorążych szkół oficerskich w historycznych mundurach i bałwanienia do trzeciej potęgi w wykonaniu Macierenki. Który słuchaczom dzisiejszych szkół oficerskich kazał brać przykład z tamtych zapalczywych durniów. Pozostaje nam mieć nadzieję, że ci przyszli oficerowie potrafią myśleć i takimi bałwanami, jak ich minister czy tamci szaleńcy, nigdy się nie staną. Bowiem jest to niemal niewykonalne.
Ale na wieczne zapomnienie skazani zostali ci, którzy w tę noc obłąkanych trepów i pijanego motłochu próbowali ugasić pożar i uratować stan posiadania Królestwa Kongresowego, co przypłacili własnym życiem. Byli to Polacy i żołnierze z najwyższej półki, którzy swoje umiejętności wojskowe i odwagę udowodnili podczas wojny w obronie Konstytucji 3 Maja, Powstania Kościuszkowskiego oraz walk w Legionach Dąbrowskiego i armii Księstwa Warszawskiego. Byli to:
1. Generał artylerii i senator Królestwa Kongresowego hrabia Maurycy Hauke
2. Jego szef sztabu, pułkownik Filip Meciszewski
3. Generał brygady Józef Nowicki
4. Generał brygady Ignacy Blumer
5. Generał piechoty i senator Królestwa Kongresowego hrabia Stanisław Potocki
6. Generał brygady Stanisław Trębicki
7. Generał brygady Tomasz Siemiątkowski
Z pierwszego z naszych linkowanych wpisów archiwalnych szanowni Czytelnicy mogą się dowiedzieć, jakiej klasy to byli oficerowie i jakie zasługi mieli dla ojczyzny. Żadnemu z nich ci wszyscy Wysoccy, Nabielakowie czy Mochnaccy do pięt nie dorośli. Więc zgodnie z polską „logiką” i "polityką historyczną" podpalacze mają w Warszawie porządne ulice swojego imienia. A strażacy, którzy próbowali ten pożar ugasić i przypłacili to życiem, skazani są na wieczne zapomnienie.
Zatem Antysocjal robi to, co jest w jego mocy i o tych bohaterach przypomina. I głośno mówi:
Cześć ich pamięci!
A co się tyczy wyznawców „patriotyzmu nekrofilskiego” (określenia czcigodnego Dibeliusa są genialne), nawet wirtualnie nie mamy zamiaru splunąć im w gębę. Bo to byłby dla nich zbyt wielki zaszczyt.
Stary Niedźwiedź
Refael 72
opisując „bohaterski” wyczyn stu kilkudziesięciu podchorążaków plus kilkudziesięciu odmóżdżonych konspiratorów plus tłuszczy niebieskich ptaków, bimbrowników i prostytutek. W lewackiej i romantycznej literaturze ta ostatnia grupa zwana jest najczęściej „patriotycznym ludem Warszawy”.
Ówczesne polskie elity tradycyjnie oblały egzamin z polityki, bowiem nie potrafiły odkręcić skutków tej ruchawki. I Królestwo Kongresowe utraciło większość takich atrybutów państwowości, o których Polacy z zaboru pruskiego czy austriackiego mogli tylko śnić. A były to:
1. Własne konstytucja i parlament (Rosja niczego takiego nie miała)
2. Polskie wojsko z polską komendą i polskim korpusem oficerskim
3. Polska administracja z polskim językiem urzędowym
4. Polskie sądownictwo również z polskim językiem urzędowym
5. Polskie szkolnictwo, w tym trzy wyższe uczelnie i trzy szkoły oficerskie
O czym wiedzą jedynie co inteligentniejsi ludzie, którzy historii ojczystej uczyli się z jako tako przyzwoitych podręczników, a nie z jakichś publicystycznych wypocin romantycznych bałwanów. Jeszcze mniej rozpowszechniona jest wiedza o tworzonym niemal od zera przemyśle. Który mając pod bokiem gigantyczny rosyjski rynek zbytu, miał wszelkie szanse rozwinąć się równie burzliwie, jak przemysł czeski w monarchii habsburskiej. Co było zasługą polskiego ministra finansów i gospodarki tysiąclecia, czyli księcia Franciszka Ksawerego Druckiego-Lubeckiego. Który gdy osiągnął dodatni bilans budżetu, stworzył Staropolskie Zagłębie Przemysłowe i Zagłębie Dąbrowskie, budował infrastrukturę komunikacyjną, patronował początkom przemysłu włókienniczego w Łodzi. Jego wywiad przemysłowy spenetrował Anglię i polskie wyroby przemysłowe zaczęły wypierać brytyjskie z rynku rosyjskiego. Zatem jak to w Polsce jest standardem, nie doczekał się po dziś dzień nawet najmarniejszego pomnika. Co więcej, nawet dzisiaj jest w sieci opluwany przez libertaliban. Bo śmiał tworzyć przemysł za PAŃSTWOWE pieniądze.
Autorzy z satysfakcją zauważyli, że środowe obchody ograniczyły się do przemarszu podchorążych szkół oficerskich w historycznych mundurach i bałwanienia do trzeciej potęgi w wykonaniu Macierenki. Który słuchaczom dzisiejszych szkół oficerskich kazał brać przykład z tamtych zapalczywych durniów. Pozostaje nam mieć nadzieję, że ci przyszli oficerowie potrafią myśleć i takimi bałwanami, jak ich minister czy tamci szaleńcy, nigdy się nie staną. Bowiem jest to niemal niewykonalne.
Ale na wieczne zapomnienie skazani zostali ci, którzy w tę noc obłąkanych trepów i pijanego motłochu próbowali ugasić pożar i uratować stan posiadania Królestwa Kongresowego, co przypłacili własnym życiem. Byli to Polacy i żołnierze z najwyższej półki, którzy swoje umiejętności wojskowe i odwagę udowodnili podczas wojny w obronie Konstytucji 3 Maja, Powstania Kościuszkowskiego oraz walk w Legionach Dąbrowskiego i armii Księstwa Warszawskiego. Byli to:
1. Generał artylerii i senator Królestwa Kongresowego hrabia Maurycy Hauke
2. Jego szef sztabu, pułkownik Filip Meciszewski
3. Generał brygady Józef Nowicki
4. Generał brygady Ignacy Blumer
5. Generał piechoty i senator Królestwa Kongresowego hrabia Stanisław Potocki
6. Generał brygady Stanisław Trębicki
7. Generał brygady Tomasz Siemiątkowski
Z pierwszego z naszych linkowanych wpisów archiwalnych szanowni Czytelnicy mogą się dowiedzieć, jakiej klasy to byli oficerowie i jakie zasługi mieli dla ojczyzny. Żadnemu z nich ci wszyscy Wysoccy, Nabielakowie czy Mochnaccy do pięt nie dorośli. Więc zgodnie z polską „logiką” i "polityką historyczną" podpalacze mają w Warszawie porządne ulice swojego imienia. A strażacy, którzy próbowali ten pożar ugasić i przypłacili to życiem, skazani są na wieczne zapomnienie.
Zatem Antysocjal robi to, co jest w jego mocy i o tych bohaterach przypomina. I głośno mówi:
Cześć ich pamięci!
A co się tyczy wyznawców „patriotyzmu nekrofilskiego” (określenia czcigodnego Dibeliusa są genialne), nawet wirtualnie nie mamy zamiaru splunąć im w gębę. Bo to byłby dla nich zbyt wielki zaszczyt.
Stary Niedźwiedź
Refael 72
Drodzy Autorzy,
OdpowiedzUsuńprawdy o powstaniach muszą być zawsze przypominane, dlatego chwała Wam za ten i wcześniejsze wpisy. Jednocześnie apeluję o brak napasliwości względem powstańcofilów, ludzie przyjmują to stanowisko najczęściej w najlepszej wierze, w stanie braku alternatywy i braku rzetelnej wiedzy historycznej.
Serdecznie pozdrawiam!
Czcigodny Krusejderze
UsuńKonstruktywną krytykę zawsze chętnie przyjmujemy. Zatem dzięki za zwrócenie uwagi na zatruwanych tą toksyną powstańcofilów (piękne określenie, wejdzie do naszego kanonu), którzy są ofiarami trucicieli. Czyli nekropatriotów, takich jak choćby Macierenko czy sławetny psor Grajewski vel cośtam, łżący na temat naszej historii aż się kurzy.
Wydawało nam się, że walimy jak w bęben w tych trucicieli. Ale skoro patrząc na to z boku stwierdzasz, że ofiary też od nas obrywają, postaramy się adresować nasze chłosty precyzyjniej.
A tak na marginesie, może u podłoża tego bałwanienia leży chamska zazdrość? Bo tego, co z armią Kongresówki zrobił generał hrabia Maurycy Hauke, Żoliborska Historyczna Grupa Rekonstrukcyjna Sanacji nie jest w stanie zrobić z obecną do zafajdanej śmierci.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowni Autorzy,
OdpowiedzUsuńPropagandyści martyrologiczni nie ustają w fanatycznej apoteozie śmierci, dlatego nigdy nie za wiele słów otrzeźwienia i prawdy.
W mojej ocenie Powstanie Listopadowe w konsekwencji utraty atrybutów państwowości, które wymieniliście w pięciu punktach, przyczyniło się pośrednio do utraty kresów. Polskie szkolnictwo i polska kultura zostały stłumione i ograniczyły swój wpływ na terenach zaboru rosyjskiego. W efekcie masy chłopskie uległy w przeważającej części rusyfikacji. Po pierwszej wojnie światowej obszar etnicznie polski na byłych terenach I RP został radykalnie ograniczony. Efektem granica Traktatu Ryskiego, a następna na Bugu.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńBsrdzo słusznie zwróciłeś uwagę na kresowe reperkusje obydwu tych idiotyzmów z 1830 i 1863. Wprawdzie jeszcze na początku XX wieku Polacy w sferach związanych z szeroko pojmowanym życiem kulturalnym byli w Kijowie mocno reprezentowani, ale po wsiach działo się to, co opisałeś.
A porównując stan posiadania Polaków w Kongresówce i choćby Finów w Wielkim Księstwie Finlandii około roku 1830, znowu trzeba sparafrazować starego łobuza Churchilla. Mówiąc, że jeszcze nigdy tak wielu nie utraciło tak wiele dzięki tak nielicznej garstce idiotów.
Pozdrawiam melancholijnie.
Czcigodny Robercie
OdpowiedzUsuńNasza kultura narodowa jest jeszcze dzisiaj w znacznej części post sarmacka, stawiająca honor (często jest to rzekomy honor) na piedestale, a gardząca chłodną kalkulacją. Dodaj do tego jeszcze romantyczne brednie typu "mierz siły na zamiary", czy "za waszą i naszą wolność" i masz już prawie pełny obraz kliniczny Jasia głupiego ale za to "honornego". Którego tak łatwo podpuścić by walczył za cudzą sprawę i to jeszcze za darmo.
Zdaję sobie sprawę z tego, że czeski model patriotyzmu, czyli chronienie za wszelką cenę żywej oraz materialnej substancji narodowej i olewanie wszystkich tromtadrackich pierduł nigdy się u nas nie przyjmie. Ale niech nasze rzekome "szlachciury" dorosną choć do poziomu pogardzanych przez nich fińskich "drwali", o których nie raz pisaliśmy z taką sympatią. Bo oni nie tylko doskonale umieją się bić, czego nie negują nawet blogowe "walczaki", nie chcąc wyjść na aż takich idiotów, jakimi naprawdę są. Ale do tego jeszcze Finowie dobrze wiedzą, kiedy ta walka ma sens.
Pozdrawiam serdecznie.
A propos Finów, to taki dowcip na czasie (Święta za pasem) mi się przypomniał:
OdpowiedzUsuńDlaczego w Rosji nie mają świętego Mikołaja tylko Dziadka Mroza?
.
.
.
.
.
.
.
Bo Rosjanie mają złe skojarzenia z Finem, który potrafił trafić do każdego.
ukłany
Czcigodny Refaelu
OdpowiedzUsuńIstotnie Rosjanie mają fatalne skojarzenia z takim Finem. Simo Häyhä trafił do co najmniej 705 krasnoarmiejców, czyli sam jeden wybił dobry batalion agresorów z czerwonymi gwiazdami. Historia milczy o tych, którzy by takie trafienie przeżyli, widocznie inaczej strzelać nie potrafił.
Gdy został ciężko ranny, marszałek Mannerheim odwiedził go w szpitalu polowym i awansował ze stopnia kaprala do stopnia podporucznika.
Cześć jego pamięci!
Pozdrawiam serdecznie.