Całe grono moich przyjaciół „od zawsze” pasjonowało się
piłką nożną. Co nie jest specjalnie dziwne, biorąc pod uwagę że nasze lata
studenckie przypadły na czas największych sukcesów polskiej reprezentacji pod
wodzą ś.p. Kazimierza Górskiego. Nie byliśmy jakimiś wyjątkami bowiem złotym
medalem olimpijskim z roku 1972 czy trzecim miejscem w świecie podczas
mistrzostw świata w roku 1974 żyła wtedy cała Polska. Sukcesami tymi pragnąc
powetować sobie szarość siermiężnej PRL i dolegliwości dnia codziennego które
miały być „przejściowe”. I takimi istotnie się okazały. Bowiem przeszły wraz z
socjalistycznym syfem.
Dzisiaj większość z nas z polskim futbolem dała sobie
spokój, do reszty zniesmaczona jego "oszałamiającymi" sukcesami. Których
podsumowaniem był występ mistrza Polski w Lidze Europejskiej (czyli tej gorszej
niż Liga Mistrzów, od lat niedostępna dla polskich kopaczy). Owa drużyna której
nazwy przez litość nie wymienię, przegrała pięć pierwszych meczy z rzędu i była
jedyna drużyną w tej lidze której w tyluż meczach nie udało się strzelić nawet
jednej bramki. Dlatego przyjaciele i ja z polskich sportów zespołowych oglądamy
głównie siatkówkę. A gdy stęsknimy się za piłką nożną a nie kopanką, oglądamy na
kanałach kablowych drużyny takie jak Barcelona, Real czy Bayern. Bo kopanka nas
nie interesuje.
Gdy temat ten i sentymentalne wspomnienia wróciły podczas
naszego niedawnego spotkania, przypomniała mi się zabawna historia.
Około dziesięciu lat temu na naszym wydziale studiował
Brazylijczyk z okolic Kurytyby o polsko brzmiącym nazwisku. Studenci opowiedzieli
mi że podczas zajęć z WF, prowadzący je pan magister okazał się rozsądnym
człowiekiem i nie próbował gonic ich do uprawiania jekiegoś sportu nawet ćwierć
serio. Najsłuszniej w świecie uważał że
ma to być rekreacja i trochę ruchu, więc pozwalał im po prostu grać w piłkę
nożną, na wolnym powietrzu lub w hali, w zależności od pory roku. I okazało się
że wspomniany chłopak jest w tej dziedzinie poza jakąkolwiek konkurencją.
Podczas gry mijał przeciwników jak chciał, bramkarza kładł na ziemi, objeżdżał
i kolejne gole strzelał do pustej bramki. Oczywiście mógł to robić bowiem była
to gra amatorska, bez tak zwanych „fauli taktycznych”.
Pan magister widząc przepaść dzielącą go od reszty graczy,
pewnego dnia powiedział chłopakowi że zmarnował wielki talent. Bowiem w wieku ponad
dwudziestu lat na karierę piłkarską jest już za późno. I wtedy opadła mu
szczęka. Bowiem Brazylijczyk odpowiedział mu że jeśli chodzi o umiejętności
piłkarskie, był najsłabszy z całego podwórka. I za karę zawsze musiał stać na „budzie”.
Jeśli któraś z Szanownych Czytelniczek jakimś cudem nie zna tego żargonowego
określenia, musze dopowiedzieć że „buda” to bramka.
Przyjaciele uśmiali się, choć był to tak na dobrą sprawę śmiech
przez łzy. I wtedy jeden z nich rzucił oryginalny pomysł.
Zaproponował aby do Brazylii wlasnie w rejony Kurytyby czyli
tamtejszego centrum polskiej emigracji, wysłać łowcówe piłkarskich talentów. A
po namierzeniu takowych z polskimi korzeniami, nawet typu dziesiąta woda po
kisielu, zaproponować im i ich rodzicom nastepuujący układ. Młodzi
przyjeżdżają do Polski, mają zagwarantowaną szkołę i opiekę a w przypadku jakichś
uzdolnień również i studia. Umiejętności doskonalą pod okiem zaangażowanych
zagranicznych trenerów (po wyczynach Fornalika czy Nawałki nie mam już cienia
złudzeń o co należy roztrzaskać „polską myśl trenerską” z zakresu futbolu). I w
miarę możliwości zasilają polskie drużyny piłkarskie. Oczywiście polskie
obywatelstwo zagwarantowane co dla Brazylijczyka może być atrakcją jako
przepustka do pracy w eurokołchozie.
Pomysł desperacki. Więc traktuję go jako punkt wyjścia do
dyskusji a nie choćby próbę spisania na brudno postulowanego rozwiązania.
A ponieważ trwa już Wielki Tydzień, Pozwolę sobie życzyć
Czcigodnym Czytelnikom by Zmartwychwstały spojrzał na nich życzliwym okiem. Zaś
tym wszystkim porządnym ludziom których łączy ze mną nie Dekalog lecz Septalog,
by oderwali się od codziennych kłopotów, spędzili te dni na rozmowach ze swymi
najbliższymi, choć w części odrobili zaległości w okazywaniu im należnych uczuć
a myśli skierowali ku temu co dobre i ważne.
I jeszcze wielka prośba do panów. Kochani, pomyślcie
najpoważniej jak tylko potraficie o efektywnej pomocy swoim piękniejszym
połowom w świątecznych przygotowaniach. I sami zaproponujcie aby podczas niedzielnego
śniadania stół niekoniecznie uginał się pod sarmacką obfitością przysmaków. A
za to usiadła przy nim pani domu zrelaksowana i uśmiechnięta a nie padająca ze
zmęczenia. Bo ten uśmiech jest nieskończenie więcej warty od dziesięciu rodzajów
wędlin i pięciu gatunków ciast.
Więcej w sercu, mniej w brzuchu!
Stary Niedźwiedź
Miało być łatwo i przyjemnie. Tak przynajmniej zabrzmiało z życzeń jakie zawarłeś czcigodny Stary Niedźwiedziu u schyłku swojego wystąpienia. A - tymczasem?
OdpowiedzUsuńTymczasem w naszej cudownej Polsce rządzący zafundowali nam szpagat. Figurę gimnastyczną za którą nieszczególnie przepadam, a która to swym kształtem w sposób idealny nadaje się do jednego. Skopania tyłka.
Przekładając to (o czym powiedziałem) na język piłkarski - mamy pustą bramkę, linię obrony (wyjątkowo słabą), kompletny brak środka oraz linię ataku. Każdy (kto choć odrobinę zna się na futbolu) doskonale wie, że piłki wrzucane pod bramkę przeciwnika najczęściej należą do tych - straconych. Bez rozgrywania w środkowym polu - są przechwytywane przez o wiele liczniejszą linię obrony przeciwnika.
Czym jest ów brak "środka"
Ano tym, że bez żadnego wsparcia, każe się Polakom strzelać bramki. Niby są jakieś tam programy pomocowe, ale dotarcie do nich - graniczy z cudem, a raczej - z koniecznością nabycia odpowiedniej wiedzy a najbardziej? - znajomości.
Efekty?
Setki milionów utopione w reklamach przedstawiających pięciu tych - które takie umiejętności posiadły. Nie mówię co wiem, ale wiem co mówię bo mnie się też powiodło.
Wysłano nas do ataku, bez kompletnego wsparcia masażystów, że o specach odnowy biologicznej (wzorem Pawlaka) już nie wspomnę. W Polsce jak w żadnym innym kraju - trzeba mieć zdrowie aby móc się leczyć.
Może to i zabawne. Nawet tak bardzo jak kręcenie bączków przez transporter opancerzony na Ukrainie, ale jak się spojrzy na stopień obronności naszego kraju, to wcale się nie dziwię ze ryża małpa pełniąca obowiązki premiera Polski zaczęła zdradzać objawy odbytowego refluksu.
Na koniec mojego komentarza - więcej optymistycznej treści.
Już nie długo drodzy rodacy, bo w stanie szpagatu, nawet przeciętnie doskonały szympans nie wytrzyma. Już niedługo obudzimy się w raju a tam? - no cóż - nie wiem jak tak jest, ale modlę się codziennie aby było inaczej.
Wszystkim miłośnikom moich sarkastycznych komentarzy wzorem gospodarza życzę wszystkiego najlepszego, a przede wszystkim - ruchu w duchu. Znaczy w duszy. Znaczy - żeby nie spała a działała. Dusza znaczy.
Czcigodny Adamie
UsuńW pełni słusznie pociągnąłeś tę piłkarska metaforę do opisu tego w czym tkwimy. Ale byłoby mi (ani przez chwilę nie wątpię że i Tobie) bardzo miło gdyby pojawiły się choćby pierwsze symptomy świadczące że i do młodszych od nas dotarła konieczność posprzątania również poza boiskiem reprezentacyjnym. Czyli doczekać się cudu jeszcze tu na ziemi.
Niech Zmartwychwstały zawsze spogląda na Ciebie życzliwym okiem!
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńJa w kwestii piłki nożnej wypowiadać się nie będę, gdyż nigdy mnie ten sport nie fascynował. Cóż poradzić, ogólnie nigdy nie wyczekiwałem z niecierpliwością przed telewizorem na jakikolwiek sport, chociaż jak trzeba Polakowi jakiemuś kibicować, no to kibicuję. Od piłki kopanej czy rzucanej wolę sporty siedzące, ot szachy na przykład :)
W związku z tym życzę wszystkim spokojnych i niezbyt męczących świąt Wielkanocy, podpisuję się również pod tym ostatnim akapitem, przy czym zaznaczam, że swoim damom należy pomagać zawsze, a nie tylko od święta! Niech Łaska Boża sprawi, by ludzie odzyskali nadzieję, wiarę jak i siłę do walki o to, w co też zaczną wierzyć. Wkrótce Jezus Chrystus Zmartwychwstanie, zatem czekajmy i módlmy się. A dla tych, którzy modlić się z braku wiary nie chcą bądź nie mogą... Cóż, są różne sposoby. Można też z sąsiadami flaszki przygotować, benzyny do nich nalać, propanu-butanu zebrać, pod łóżkiem schować, a potem stanąć z tym wszystkim w szeregu. Wierzącym radzę tedy ostatnią modlitwę i namaszczenie, innym nic - bo jeśli umrą w walce za Ojczyznę, sądzę też, iż pójdą prosto tam gdzie trzeba i się należeć będzie.
Obojętnie co się stanie bądź na co jeszcze za wcześnie, oby wszyscy dobrzy ludzie tu spędzili ten czas w swym rodzinnym gronie, z szerokimi uśmiechami i wrócili wkrótce pełni sił.
Czcigodny Panie Robercie
UsuńOczywistością jest konieczność pomagania swoim piękniejszym połowom przez 365 lub 366 dni w roku, w zależności od tego jaki się trafi. Ale przed dwoma fundamentalnymi świętami czyli Narodzin oraz Zmartwychwstania Zbawiciela w każdym domu jest szczególnie dużo do zrobienie , zarówno w kuchni jak i w dziedzinie prozaicznych domowych porządków. I nie do wszytkich tych prac potrzebna jest wiedza i qwysokie umiejętności, do niektórych wystarczy brutalna siła. I dlatego widok pani domu padającej na twarz przy śniadaniu wielkanocnym, jak dla mnie dyskwalifikuje jej brzydszą połowę.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńZnakomity pomysł z Brazylijczykami, ale naszej piłki nożnej już chyba nic nie uratuje. Zaproponowane przez Ciebie hasło "Więcej w sercu, mniej w brzuchu!" potraktuję jako motto na najbliższe dni.
Pogodnych i Spokojnych Świąt!
Czcigodny Dibeliusie
UsuńPomysł z pozyskiwaniem zawodników typu czarny jak heban Joao Kowalski na pewno jest desperacki ale polskie skórokopanie to już nie dno lecz pukanie w takowe od spodu. Złośliwi mówią że w najbliższych eliminacjach do Mistrzostw Europy mamy szanse z kimś wygrać ze względu na wylosowanie grupy z drużyną Gibraltaru. Choć jesli grają w niej Brytyjczycy z tamtejszej bazy wojskowej to chyba będę musiał się z tego optymizmu wycofać.
Również najlepsze życzenia dla Twojej Pani, Ciebie i dzieci. Niech Zmartwychwstały o Was nie zapomina!
I bardzo Ci dziękuje za świadectwo prawdy na Twoim blogu.
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńZ tymi Brazylijczykami to niezły pomysł, chociaż i tu w Polsce znalazłoby się sporo wybitnie utalentowanych młodych chłopaków, którzy mogliby stworzyć drużynę narodową na miarę naszych marzeń. Niemniej musiałyby zostać spełnione pewne warunki, a mianowicie drużyna narodowa powinna być rekrutowana nie z ligi, ale celowo stworzona tylko po to by przez cztery lata w jednym składzie, przygotowywać się do mistrzostw, a nie tworzona za pięć dwunasta z przypadkowych opierdalaczy z ligi, którzy nie są ze sobą zgrani i tworzą jakąś przypadkową kompilację pseudogwiazd. Oczywiście trzeba by cały ten projekt wyjąć niejako spod jurysdykcji PZPN, bo ten twór spartoli dosłownie wszystko za co się weźmie. Jestem pewien, że taki zespół, ćwiczony pod okiem doświadczonego trenera, a nie kolejnego biorcę pensji i premii, po dwóch latach nieustannego treningu i meczy sparingowych, spuszczałby łomot wszystkim zespołom ekstraklasy, a po kolejnych dwóch rozdawał karty w walce o najwyższe trofeum. Tych zawodników oczywiście nie można by było przehandlować do zagranicznych klubów przed upływem obowiązywania ich kontraktów, a nagrody pieniężne liczone by były tylko od spotkań wygranych. Jestem pewien, że chętnych i zdolnych młodych ochotników by nie zabrakło, a my wreszcie moglibyśmy obejrzeć jakiś mecz naszej reprezentacji bez uczucia potwornego zażenowania.
Pozdrawiam, TF.
Czcigodny Tie Fighterze
UsuńTakim metodom krytycy mogą zarzucić sztuczność. Ale sytuacja jest desperacka a te naturalne metody jak widać prowadzą donikąd.
Wszelkich łask Zmartwychwstałego dla Ciebie i Twojej Rodziny!
Drogi Niedźwiedziu oraz Krewni-I-Znajomi-Niedźwiedzia,
OdpowiedzUsuńdziękuję za życzenia - również życzę Wam obfitego błogosławieństwa płynącego z tajemnicy Zmartwychwstania dla Was i Waszych rodzin
pozdrawiam serdecznie i wracam do kuchni :)
Ola
Czcigodna Olu
UsuńPonieważ wedle mojej wiedzy Twoja brzydsza połowa wie co to znaczy być mężczyzną, na pewno zależy mu, tak zresztą jak i Waszej pociesze, żeby w niedzielę zasiadła z nimi przy stole zrelaksowana żona i mama, A więc nieśmiało powtórzę swoje hasło "więcej w sercu, mniej w brzuchu!".
A w imieniu Szanownych czytelników i własnym polecam Ciebie i twoich Bliskich opiece Zmartwychwstałego.
@all
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Ola, którą serdecznie pozdrawiam i świątecznie ściskam:) na chwilę wyszłam z kuchni żeby złożyć Gospodarzowi Antysocjala i wszystkim Gościom życzenia Świąt Wielkiej Nocy pełnych radości, miłości, opromienionych słońcem w sercu i na niebie:)
Niech nas Chrystus Zmartwychwstały obdarzy swoją opieką.
Wesołego Alleluja!
Czcigodna Ewo
UsuńW imieniu Szanownych Czytelników i własnym z całego serca dziękuje za tak piękne życzenia i odwzajemniam je z naddatkiem. Niech Zmartwychwstały nie szczędzi Swych łask Tobie, Twoim bliskim i wszystkim porządnym ludziom na których Tobie zależy.
Ewa, dziękuję za pamięć :)
UsuńNiedźwiedziu, upiekłam tylko dwa ciasta, więc pełen relaks, więcej stresu było przy przygotowaniach do Triduum Paschalnego w kościele, dzisiaj już "z górki", że tak brzydko to ujmę - gitara i dzwonki wracają do gry!
a czy mój mąż zje kanapkę z wędliną i majonezem oraz gotowane na twardo jajka zamiast pakistańskiego omletu z pakistańskim chlebkiem....? hmm śmiem wątpić :) "oni" są większymi tradycjonalistami pod tym względem niż moja babcia w temacie karpia na wigilię! :)
europejskie jedzenie jest po prostu bez smaku i już!
ale ciasta wrzucą, wiem to!
pozdrawiam serdecznie
Ola
p.s. najwięcej roboty w kuchni spowodował post piatkowy, trzeba było postny obiad ugotować, nie można było po prostu resztek indyka z "wczoraj"
Usuńa jak tam Wasze luterańskie tradycje? napisz może coś, ciekawa jestem czy te szwedzkie są podobne :)
Ola
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCzcigodna Olu
UsuńNasze tradycje wielkanocne nie odbiegają zbytnio od ogólnopolskich. Poza tym że nie musi być sześciu gatunków wędlin skoro wystarczą dwa, góra trzy. Tak samo dwa ciasta to wystarczający wybór.
Co się tyczy Wielkiego Piątku, nacisk kładziemy nie na podział to wolno a tego nie wolno. Ale na to by po prostu zaspokoić głód a nie objeść się. Ta różnica jest szczególnie widoczne podczas Wigilii. Formalnie nie ma zakazu potraw mięsnych ale w Polsce nie wypada ich wtedy jeść. Więc są te same standardy ale potraw mniej.
Mój kolega spędził Wigilię w domu Lapończyków. Był śledzik z naparstkiem nalewki dla dorosłych, potem zupa z renifera a na deser ciasto bakalie i poncz. I to zmieniło Wigilie w jego domu. Od tej pory jest śledzik, barszcz z krokietem z kapustą i grzybami, potem ryba smażona z surówką a na deser jedno, góra dwa ciasta. A robota rozdzielona między niego, żonę i córkę. Wszyscy siadają do wieczerzy w pełni sił a na Pasterkę (bo to katolicy) ida nieobżarci. Myśląc o Nowonarodzonym a nie leku na niestrawność.
Twoja uwaga o ciastach to chyba syndrom ogólnoazjatycki.
Żona przyjaciela pochodzi z Tajwanu. Nasza "słona" kuchnia jej specjalnie nie imponuje. Ale gdy pierwszy raz skosztowała makowców, serników, pierników i mazurków, przeżyła szok. Bo nie przypuszczała że mogą istnieć takie cuda.
Pozdrawiam serdecznie
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńSerdeczne życzenia radosnych i pogodnych Świąt Wielkanocnych dla Ciebie oraz wszystkich sympatycznych gości Antysocjala.
Bardzo podoba mi się Twój postulat “więcej w sercu, mniej w brzuchu”. No, chyba że pani domu koniecznie musi upiec te pięć ciast...ale zawsze pozostaje jeszcze zmywanie garów po uczcie, umycie podłogi w kuchni itp (dla mnie bezcenne) – nie tylko zresztą w święta...
Piłką nożną pasjonowałam się dawno, dawno temu (kiedy Boniek i Platini grali w Juwentusie...), potem mi przeszło i zamiast piłkarzy zaczęli mi się podobać “normalni” faceci :)
Pozdrawiam wszystkich bardzo serdecznie
Czcigodna Gingerish
UsuńStary żydowski dowcip opowiada jak to Jojne uczył małego syna do czego służą poszczególne palce. Przy wskazującym powiedział:
-Icek, to jest palec pracy. Ty nim pokazujesz i mówisz: ty zrobisz to a ty tamto!
dlatego proponuje aby panie przed Niedzielą Wielkanocną w odniesieniu do wymienionych prze zCiebie czynnosci typu umycie podłogi lub naczyń, śmiało zaczęły ten palec wykorzystywać.
Niech Zmartwychwstały nigdy o Tobie i Twoich bliskich nie zapomina!
Kiedys przygladalem sie "problemowi polskiej pilki kopanej" i wyglada on troche inaczej. Nam nie brakuje "talentow" wystarczy spojrzec ze w "ligach juniorow" czesto bijemy na glowe wiekszosc konkuretow,Tyle ze takiego "juzniora" -w najlepszym razie- na pniu sie sprzedaje do byle "klubiku" aby jak najszybciej zgarnac szmal.Co sie "tajemniczego" dzieje z polskimi zawodnikami -tym ktorych nie udalo sie wykopac przed osiagnieciem umiejetnosci seniora- ze nawet dzis bryluja w zachodnich klubach ?. I w czym tak naprawde jest problem ? Otoz problemy sa 2. Jeden to taki ktory dotyczy calej tzw. "zachodniej europy" -(czy jak kto woli krajow "bogatych" albo aspirujacych do tej pozycji- ... Mlodym ludziom obecnie sie nie chce.Podales jako przyklad Brazylie ja dodam jeszcze Meksych,Argentyne itd. Tak na dowolnym "rogu", o dowolnej porze dnia jakies dzieciaki kopia w jakis kawalek skóry. Znajdz taki przyklad dzis nie tylko w Polsce ale i w zachodniej europie.
OdpowiedzUsuńJa ci podam inny przyklad.W polowie lat 90-tych dwoch braci "zawodowych" juz bokserow dostalo sie pod "opieke" czlowieka umiejacego robic interesy i zaprosilo na sparing Przemka Salete -jak na polskie warunki to Przemek tak na prawde nie byl nawet w pierwszej 5-ce- Obijal ich tam strasznie, doslownie jak dzieciaki. Takie "obijanie" z "najlepszymi" (jak na ich owczesny poziom) trwalo cale lata. Ale po tym specyficznym treningu oboje z braci osiagneli swiatowy poziom. Pewnie domyslasz sie jak sie nazywaja ?.
Innym przykladem jest polski zawodnik ktory na polskiej scenie boskerskiej nie byl jakims asem ale mail ambicje i sie sam "sprzedal na zachod" zamiast dac zarobic "dzialaczom".Zostal wieokrotnym mistrzem bohaterem Niemiec a nazywa sie Michalczewski.
I tu dochodzimy do drugiego problemu. Otoz jako ze polski sport podobnie jakie polskie ..... WSZYSTKO..... jako jedyny w UE nie przeszedl nawet sladowej lustracji to niestety "rzadza" tam ludzie o mentalnosci postkomunistycznej mafi. I na to nie ma innej sily czy innej mozliwosci niz to zlikwidowac i zaczac budowac od "spalonej ziemi" .
pozdrawiam
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńPozostaje mi zgodzić się z Tobą że bez wypalenia do gołej gleby PZPN nic się nie zmieni. Bo obecne pokolenie na pewno znajdzie godnych siebie następców.I masz świętą rację wskazując na brak lustracji jako praprzyczynę tego stanu rzeczy.
Podczas wspomnianego spotkania na którym pojawi się ten desperacki pomysł, jeden z kolegów zauważył że miałby idealnego kandydata na likwidatora PZPN ale on cniestety już nie żyje. Poproszony o podanie kogo miał na myśli, wymienił księcia Jeremiego Wiśniowieckiego.
Życzę Ci miłych i spokojnych Świąt, po prostu takich jakie Ci najbardziej odpowiadają.
Nikogo nie trzeba importować
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=mcX6LBObieA
i nie warto,bo "piłkarski poker"sprzeda i zdemoluje każdy team i każdy talent.Nawet marzeń.Tej mafii po kawałku się nie wyrwie,bo stopiona z systemem na monolit.
Ja na stadionach prawie mieszkałem w swoim czasie ,więc nie mogę bez żalu patrzeć na to,co się dzieje.
Wesołych Swiąt,Stary Niedźwiedziu i Wam wszystkim ,bywalcy Niedźwiedziowni
Pozdrawiam
Czcigodny Jugglerze
UsuńPięknie dziękuję w imieniu Szanownych Czytelników i swoim za życzenia które z nawiązką odwzajemniam.
A Twoja opinia w kwestii piłki kopanej jest zgodna z innymi tu zaprezentowanymi. Bez likwidacji mafii PZPN możemy sobie jedynie przy kropelce czegoś zacnego powspominać czasy teamu ś.p. Kazimierza Górskiego czy obejrzeć rodzynki w zakalcu pokroju zaprezentowanej przez Ciebie bramki z rzutu wolnego. Przypominającej czasy Roberta Gadochy.
Czyli ta diagnoza jest jednogłośna. Ale niestety kończy się na trafnej diagnostyce bo nic nie wskazuje na szanse rozpoczęcia leczenia.
Pozdrawiam serdecznie.
Radosnych Świąt Wielkanocnych wypełnionych nadzieją budzącej się do życia wiosny i wiarą w sens życia.
OdpowiedzUsuńPogody w sercu i radości płynącej z faktu Zmartwychwstania Pańskiego dla Ciebie,Twoich bliskich i Gości "Antysocjala"
życzy Józef.
Wszystkiego Najlepszego!
Czcigodny Józefie
UsuńNadzieja w dzisiejszych czasach jest już w Tusklandii nie na wagę złota ale platyny. Więc w imieniu Szanownych Czytelników i swoim z całego serca dziękują za te życzenia i je odwzajemniam. A pomoc Z Góry jest teraz wyjątkowo potrzebna. Wiec wszyscy postarajmy się na nią zasłużyć.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu: Pogodnych i Spokojnych Świąt Wielkiej Nocy Tobie i bliskim przede wszystkim życzę.
OdpowiedzUsuńCo do meritum jednak muszę Cię zmartwić i to aż dwukrotnie. Otóż jeżeli liczyłeś na patent za pomysł z importem Brazylijczyków to niestety zapomnij, bo nie jest to pomysł nowy. W drugiej połowie lat 90 Antoni Ptak najpierw nieśmiało jako właściciel ŁKS a później już hurtowo w Pogoni Szczecin ściągał do Polski rzeczonych 'kanarków", jako młodych zdolnych. I tu zmartwienie drugie. Bo ściągnął ci on ich coś z 50 albo lepiej, z nadzieją na korzystną odsprzedaż. I co? I bryndza, bo jak się, który załapał w II lidze w Kazachstanie to był sukces. Bo np. na Rosję już się nie nadawali. Śmieszno i straszno było do tego stopnia, że wyśmiewano się z Ptaka, że szuka talentów nie po tej stronie Copa Cabany co trzeba. Rzecz jest o tyle dziwna, że czego jak czego ale smykałki do interesów Ptakowi odmówić nie można ( Tuszyn, największy bazar w Europie to jego dzieło ) Być może rację ma juggler pisząc o piłkarskim pokerze, który zdemoluje każdy talent? Nie wiem.
pozdrowienia
grzes
Czcigodny Grzesiu
UsuńKolega który ten desperacki pomysł przedstawił, nie liczył na honoraria za prawa autorskie. To był raczej krzyk rozpaczy.
A ta klapa "hodowli kanarków" wydaje się świadczyć o beznadziejnej selekcji. Bo ogladając przypadkowo mecze drużyn rosyjskich czy nawet ukraińskicj w ligach europejskiej czy mistrzów, zawsze tam po boisku kręcił się jakiś Brazylijczyk. Albo i dwóch.
A Tobie i Twoim bliskim życzę również takich Świąt Wielkiej Nocy jakie sprawią Wam najwięcej radości. I oczywiście aby Z Góry spoglądano na Was życzliwie.
Pozdrawiam serdecznie.
Ciepłych, rodzinnych, radosnych Świąt Wielkiej Nocy życzę wszystkim czytelnikom i komentatorom Antysocjala, jak również jego Szanownemu Gospodarzowi. Z nutką zadumy nad męką Pańską i całym akordem wiary, nadziei i miłości życzę wam wszystkim kochani na te Święta Wielkanocne gromu łaski Pańskiej, oraz wszelkiej pomyślności i umiaru przy świątecznym stole.
OdpowiedzUsuńTF.