Wszystkich szanownych Czytelników po raz kolejny przepraszam za długą przerwę w działalności. Po prostu od 20 kwietnia siedzę na Mazurach i odreagowuję warszawski dom wariatów. Po wsi ludzie chodzą bez masek, widać takowe jedynie w miasteczku będącym siedzibą gminy. W sklepach zaopatrzenie dobre i co mnie najbardziej cieszy, brak przed nimi tuptających ludzi, czekających na możliwość wejścia do środka.
Komputer uruchamiam głównie po to, by obejrzeć rozgrywki brydżowe lub podłączyć do telewizora jakieś multimedia. Politykę śledzę mniej niż pobieżnie, głównie po to, by sprawdzić, czy naczelnik i jego ekipa wykazują jakieś objawy rozsądku i zrezygnowali z ambitnego plany zwalczenia wirusa wraz z gospodarką.
Już tylko godziny dzielą nas od majowego triduum, z którego moją sympatię budzi jedynie tak zwane Święto Flagi. Bowiem dzień 1 maja kojarzy mi się pozytywnie tylko dlatego, że jest to dla wędkarzy początek sezonu łowienia szczupaków. Zaś "święto" 3 maja, jak już nie raz na Antysocjalu pisałem, mają powód obchodzić Niemcy. Bowiem pruskiej dyplomacji udało się z niczego wystrugać II rozbiór Rzeczypospolitej. Ale obchody rocznicy połknięcia pruskiej przynęty niestety przypominają mi sienkiewiczowskiego Kalego, który przechwalał się:
A Bwana Kubwa powiedzieć, że Kali być donkey!
No cóż, w Polsce tradycja to rzecz święta, więc od żałosnych frajerów pokroju Stanisława i Ignacego Potockich, Hugona Kołłątaja czy Stanisława Małachowskiego obecnie pałeczkę sztafetową przejęli patrioci - nekrofile ze szkoły Androniego Macierenki czy pisowskich "jagiellończyków" lub banderofilów.
Mistrz z Czarnolasu, pisząc w szesnastym wieku, że Polak i po szkodzie głupi, po prostu wykrakał.
Stary Niedźwiedź
Komputer uruchamiam głównie po to, by obejrzeć rozgrywki brydżowe lub podłączyć do telewizora jakieś multimedia. Politykę śledzę mniej niż pobieżnie, głównie po to, by sprawdzić, czy naczelnik i jego ekipa wykazują jakieś objawy rozsądku i zrezygnowali z ambitnego plany zwalczenia wirusa wraz z gospodarką.
Już tylko godziny dzielą nas od majowego triduum, z którego moją sympatię budzi jedynie tak zwane Święto Flagi. Bowiem dzień 1 maja kojarzy mi się pozytywnie tylko dlatego, że jest to dla wędkarzy początek sezonu łowienia szczupaków. Zaś "święto" 3 maja, jak już nie raz na Antysocjalu pisałem, mają powód obchodzić Niemcy. Bowiem pruskiej dyplomacji udało się z niczego wystrugać II rozbiór Rzeczypospolitej. Ale obchody rocznicy połknięcia pruskiej przynęty niestety przypominają mi sienkiewiczowskiego Kalego, który przechwalał się:
A Bwana Kubwa powiedzieć, że Kali być donkey!
No cóż, w Polsce tradycja to rzecz święta, więc od żałosnych frajerów pokroju Stanisława i Ignacego Potockich, Hugona Kołłątaja czy Stanisława Małachowskiego obecnie pałeczkę sztafetową przejęli patrioci - nekrofile ze szkoły Androniego Macierenki czy pisowskich "jagiellończyków" lub banderofilów.
Mistrz z Czarnolasu, pisząc w szesnastym wieku, że Polak i po szkodzie głupi, po prostu wykrakał.
Stary Niedźwiedź
Czcigodny Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńobawiam się, że gdy Ty będziesz wyglądał rozsądku u Naczelnika Państwa, a ja lądowania Marsjan na parkingu mojego osiedla, to to drugie zdarzenie jest o kilkadziesiąt rzędów wielkości bardziej prawdopodobne.
Ale z mojego łódzkiego podwórka są i dobre wieści. Na przebudowie jednej z arterii przelotowych przez miasto (znanej pod hasłem 577 dni opóźnienia na 577 lecie miasta) pojawili się robotnicy! I pracują!
pozdrawiam
Czcigodny Refaelu
UsuńJak już nie raz pisałem, naczelnik ma refleks szachisty korespondencyjnego.Już w roku 2018 zrozumiał (dla ludzi inteligentnych było to oczywiste co najmniej dziesięć lat wcześniej), że topienie kolejnych miliardów w UPAińskim szambie jest po prostu sprzeczne z polską racją stanu. A takiego "strategicznego partnera" to można o kant tyłka roztrzaskać. Jest zatem nadzieja, że już około 2023 dotrze doń, że kolejne aporty socjalne nie zwiększą mu poparcia ani o promil, co najwyżej część głosujących nań na zasadzie mniejszego zła może sie wkurzyć i olać wybory.
Cieszę się, że w Łodzi robi się coś pożytecznego, a nie tylko kolejne bzdury, typy plaże z palet czy jakieś pedalski syf, jak to czyni Rafał Gówienny,
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu
OdpowiedzUsuń''Mistrz z Czarnolasu,.............że Polak i po szkodzie głupi,........''
To chyba najlepszy przyklad jak z kompletnie nie trafnej diagnozy dzieki solidnej propagandzie -jak na owe czasy oczywiscie- mozna byc zapamietany przez potomnych jako wielki mysliciel..
Slowa te byly skierowane byly jakby dzis sie rzeklo ''podprogowo'' jako krytyka pierwszego hetmana Rzeplitej Kamienieckiego (niby jego polityki ale byl tam tez i watki osobiste a w zasadzie osobiste urazy).W skrocie Kochanowski jako wyznawca pogladu ze najlepsza obrona Rzeplitej bedzie karna szlachta wprowadzenie reform Kamienieckiego krytykowal bez litosci. Reformy hetmana polegaly na stopniowej rezygnacji z pospolitego ruszenia na rzecz wojska zawodowego -w wiekszosci tez ze szlachty zlozonego lecz karnego,szkolonego oplacanego-. wprowadzil m.in takie formacje jak hussarie -zwana wtedy kopijnikami- i jazde lekka -zwana owczesnie dosc przewrotnie ''pancerni'' a pozniej ''kozacy''- . Nie obylo sie przy okazji tych ze reform bez potkniec choc owe krytykowane przez JK bylo calkowicie bez winy Hetmana.Krol wiekszosc wojsk zacieznych na kilka tygodni przed najazdem tatarow na podole .... pozyczyl w czechach gdzie wiekszosc czasu zbijali baki -przeciwnicy na ich widok uciekli- a w tym samym czasie MK probowal zwolac pospolite ruszenie ktore w czasie zniw poza obszarem najazdu mialo to gleboko -a zreszta nawet gdyby i nie to zanim sie o tym dowiedzialo, zanim sie zdazylo zebrac o wyjechaniu nie mowiac.Tatarzy juz dawno wrocili i nawet pieniadze za porwanych niewolnikow zdazyli wydac- Takie to byly ''ciezkie wielkosci poczatki''.Nastepny najaz nie poszedl juz tatarzyskom tak dobrze a w kolejnym zostali totalnie wycienci poza ''niezlicznymi 10 albo 12 tys. w niewolYe wzientom'' jak napisal M.Bielski za swym madrzejszym ojcem.
Co ciekawe JK dzis pewnie wolaby zeby mu to zdanie zapomniec a pamietac o tym o czym w jego tworczosci pamieta sie jedynie w zaciszach gabinetow nielicznych polonistow
wesol noc
PiotrROI
PS. sorrki za bledy itd ale po 19h nie mam sily nawet sprawdzac
@PiotrROI
UsuńSerdeczne dzięki za informacje, nie wiedziałem o tym
dziekuje, pozdrawiam.
UsuńDodam jeszcze ze dzieje sporow pilawczykow ze slpowronami w sandomierskim zasluguja od przeszlo 500 lat na solidna powiesc przyktorej to jakis tam importowany Robek&Julka czy inny obcy ''Khamlet' to tylko radosna grafomaska tworczosc by byla. No niestety pisarzy to my dobrych mielismy tylko na ''eksport'' i jak ''Grunwald'' musial czekac na zejscie pod strzechy lat ponad 400 tak do dzis wiekszosc tego czym w czasach swietnosci Rzeplitej spolecznenstwo zylo do dzis niewielu jest znane
wesol raz jeszcze :)
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńO tym elemencie twórczości Jana Kochanowskiego wiedziałem jedynie to, że po spustoszeniu Podola przez Tatarów domagał się skutecznych środków zapobiegawczych. Ale nie wiedziałem, że jako remedium proponował coś tak absurdalnego, jak pospolitaków.
Zatem w tym sporze hetman Kamieniecki miał 300% racji, co dobitnie udowodnił pod Łopusznem.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu,
UsuńCo by dobrego o owczesnej szlachcie mozna bylo powiedziec -w porownaniu z obecnymi mezykami snOw- to akurat pamientliwosc byla ich cecha wrecz powszechna. Niektorzy Toporczykom Starza potrafili i w XV wieku winy palantyna Sieciecha (XI wiek) przypominac.Samego J.K. trudno podejrzewac o zwykla glupote.Trzeba bylo przys...ac tatowemu wrogowi , mial okazje to przy..al i powstala z tego f.news na 5 wiekow.Najsmiesniejsze chyba bylo to ze gdyby zawodowe formacje wojskowe -a wlasciwie mozliwosc zatrudnienia sie w niej i zarobienia calkiem niezlego grosza szczegolnie podczas wypraw wojennych- rodzina naszego wieszcza dawno poszla by z torbami za sam skonczylby w jakims klasztorze lub w najlepszym wypadku jako skryba liczacy ilosci baranow na dworze jakiegos magnata.Dlatego tez kiedy mysle o M-trzu Kochanowskim przypomina cytaci z poety duzo mniejszego nizli on kalibu: ''tak to czesto w zyciu bywa kon sie topi lancuch plywa'' lub jak kto woli przypowiesc o wrobelku,krowie i kocie z ktorej moral zacytuje dla tych co owe nie znaja ''nie kazdy kto na Ciebie nas..a jest Twoim wrogiem i nie kazdy kto cie z goow..a wyciagnie jest twoi przyjecielem.''
wesol ... noc
PiotrROI
Warto zobaczyć. https://www.facebook.com/PolskaNiepodleglaLondyn/videos/881576905543249/
OdpowiedzUsuńSzanowny Anonimowy
UsuńSerdecznie dziękuję za ten link. Pan Eward Reid jest osobą w Polsce praktycznie nieznaną. Co do diabła robią media propolskie? To samo zresztą można powiedzieć o profesorze Normanie Finkelsteinie, który za mówienie prawdy zapłacił zwichnięciem kariery i zakazem wjazdu do Izraela.
Jeszcze raz wielkie dzięki i pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedżwiedziu,
OdpowiedzUsuńNie siedzę w historii tak dobrze, jak Ty, czy Piotr ROI, ale od dobrego ćwierćwiecza w miarę intensywnie obserwuję naszą scenę polityczną. Kiedyś bardziej intensywnie, teraz raczej mniej, bo mnie trochę na wymioty zbiera. Jednak jakieś obserwacje mam i to w niektórych sprawach z pierwszej ręki.
Po ostatnim numerze z drukiem na szybko kart wyborczych, wiem już na 100%, że nie mamy do czynienia z żadnym strategiem Kaczyńskim, działającym z szybkością szachisty korespondencyjnego. Mamy do czynienia ze słabym gościem, który buduje imperium z dykty i z papieru, a wszystko skleja taśmą klejącą. I to nie porządnym scotchem, tylko jakimś badziewiem, które klei się do nożyczek i palców dużo szybciej, niż do tej dykty i papieru.
Mój kolega Staszek Żółtek jest jednym z dziesięciu kandydatów na prezydenta. Biorąc pod uwagę polskie realia i przekładając je na polską rzeczywistość futbolową, to Staszek jest po prostu solidnym kopaczem w C-klasie. POPiS, SLD i PSL to powiedzmy uczestnicy ekstraklasy, gdzie PiS jest już piąty rok mistrzem Polski, ale słabym, jak ostatni mistrz piłkarski Piast Gliwice. Konfederacja, to taka druga liga, zwana dla zmyłki pierwszą. Czyli PiS jest mistrzem tylko dla tego, że inni są jeszcze słabsi. Raz na czas ekstraklasowcy mierzą się z drużynami z lig lokalnych, gdy tym wyjątkowo dobrze idzie w Pucharze Polski. I takim Pucharem Polski są w naszej polityce wybory prezydenckie. Tutaj C-klasowemu Staszkowi poszło wybitnie, bo sukcesem dla niego jest już samo zebranie 100 000 podpisów. No i Staszek gra mecz z ekstraklasowcami, jak czasami grywa na przykład Mieszko Gniezno, które po wygraniu ze Śląskiem Wrocław i Szombierkami Bytom, melduje się w ćwierćfinale. I taki Staszek jako jedyny potrafi oficjalnie obnażyć system z dykty i papieru, publikując karty wyborcze w internecie i na konferencji prasowej, jeszcze zanim te karty zobaczyła poczta. Jak to bywa przy sklejaniu badziewną taśmą klejącą, karty nie mają żadnych zabezpieczeń typu znak wodny, można je odbić na kolorowym ksero tak, że nie da się ich odróżnić od oryginału. Znam się trochę na druku i znam firmy, które w tym druku uczestniczą. Od początku, gdy tylko Sasin zaczął zlecać druk tych kart, wiedziałem, że logistycznie to się na 10 maja nie spina. Już na wtedy, gdy tylko powstał ten pomysł, nie było to możliwe do wykonania. Teraz słyszę, że Kaczor chciał Sasina wywalić, a uratował go Morawiecki. Nie, żebym Sasina lubił, ale żadna w tym jego wina, że całość się nie spięła. To się od początku nie miało prawa spiąć, tak, jak n nie da się przebiec 100 m na przykład w 5 sekund. Nie da się i koniec.
Cała moc słabego PiS-u jest w tej chwili w tym, że cała opozycja jest jeszcze słabsza. Zarządzający UE są również słabi. I tylko to czyni PiS stosunkowo mocnym graczem. Walczy dzielnie ze swą badziewną taśmą klejącą w ręku.
cdn.
ciąg dalszy
UsuńTen kryzys władzy w całej Europie, łącznie z Polską, jest rezultatem wyznawania bożka socjaldemokratycznego. Socjalizm i demokracja to fetysz dzisiejszych elit. Demokracja, jak wiadomo od Marksa, jest niezbędna do tego, by po odpowiednim czasie i tresurze medialnej, wprowadzić w danym kraju socjalizm. Natomiast socjalizm jest systemem polegającym na roztrwanianiu bogactwa. Da się go z długotrwałym sukcesem wprowadzić w stosunkowo bogatym kraju. Służy on wówczas do ochrony bogatych przed ambitnymi biednymi. Zamyka większą część rynku w dużych korporacjach i mały nawet nie jest w stanie podskoczyć. Jak pisałem, w bogatym kraju, który stać na rozrzutność, taki system może się sprawdzać nawet przez kilka pokoleń. Dopóki któreś z kolejnych pokoleń nie ogarnie 50% bezrobocie, powodujące, że 40-letni synek siedzi na garnuszku mamusi i żyje z jej emerytury, jak to mamy w tej chwili w Hiszpanii, we Włoszech, w Grecji. Wtedy system zaczyna pękać i z tym mamy do czynienia w tej chwili. Jak na to nałożymy jeszcze kryzys spowodowany zamrożeniem gospodarki, z którym mamy do czynienia w tej chwili, to stoimy u progu katastrofy.
Dałoby się temu zaradzić, gdybyśmy mieli silnych przywódców w Polsce, w Europie, na świecie. Ale nie mamy. Dlatego jedynym, co przywódcom przychodzi do głowy, to leczenie kryzysu socjalizmem. I nie ma najmniejszej opcji, by bankster Mateusz, niedawny doradca premiera Tuska, obecny premier, wymyślił u nas jakieś inne rozwiązanie. To przez jego socjalistyczny łeb nie potrafi się przebić. Jego celem jest to, byśmy w pocie czoła zapieprzali za miskę ryżu. I do tego doprowadzi.
Państwo z dykty i z papieru, sklejane badziewną taśmą klejącą, silne tylko i wyłącznie słabością otoczenia. Ale to wszystko za chwilę runie. Wystarczy jeden podmuch, jakim jest koronawirus, a wszystko się za chwilę zawali i pójdzie na przemiał.
Nigdy nie liczyłem na to, że PiS cokolwiek zmieni. Nie liczę na to, że zmieni cokolwiek były doradca Tuska. Nie liczę na to, że Polacy tłumnie zmienią władzę na niesocjalistyczną. Nie po to wymyślono demokrację, by takie rzeczy miały się dziać.
Jeżeli te wybory prezydenckie w ogóle kiedykolwiek dojdą do skutku, nawet w postaci farsy polegającej na oświadczaniu tajności głosu i łączeniu tego oświadczenia z samym głosem w jedną kopertę zbiorczą. Nawet w postaci kolorowych kserówek, które można kopiować do woli. To przy niezmienionym składzie, nie odmówię sobie tej przyjemności i zagłosuję na Staszka Żółtka. Jeszcze nigdy żadnego kandydata na prezydenta nie znałem tak dobrze, jak jego. Wiem, że nie wygra. Ale nigdy nie zadowalałem się głosowaniem na mniejsze zło. Zawsze wolałem wybrać większe dobro. A kandydatem większego dobra jest dla mnie grający w C-klasie Staszek.
Reszta to dykta i papier nie zapominając o tym badziewnym spoiwie.
Pozdrawiam
Czcigodny Jarku
UsuńZ tego, co słyszałem, pan Żółtek to uczciwy i rozsądny człowiek, a do tego nie jest wiecznym cudownym dzieckiem bez studiów, jak Bosak czy Winnicki. Zatem Twój zamiar głosowania na niego jest dla mnie w pełni zrozumiały.
Co się tyczy analogii piłkarskich, naszym skórokopom eliminacje do Ligi Mistrzów czy Ligi Europy brutalnie obnażają ich żałosny poziom. Polska polityczna ekstrak(l)asa, jak słusznie zauważyłeś, zajmuje wyższą pozycję jedynie dzięki dennemu poziomowi europolitykierów.
Jako że na naszym kontynencie jedynym mężem stanu jest Viktor Orban. Z kolei za bardzo utalentowanego amatora trzeba uznać Łukaszenkę. który od ponad ćwierćwiecza lawiruje na tyle zręcznie, że Rosja go nie pożarła.
W kwestii Geniusia Żoliborza, jego najmocniejszą stroną jest talent marketingowy. Ten pobożny socjalista od trzydziestu lat skutecznie wmawia ludziom o tradycyjno-patriotycznych zapatrywaniach, że ma coś wspólnego z prawicą. I ludzie ten kit kupują. Widzę tu analogię (mam na myśli metodę a nie skalę sukcesu) z Gatesem, który sprzedał całemu światu ładnie opako0wany i krzykliwie reklamowany szajs o nazwie Windows. Udowadniając, że prawdziwa wartość towaru w handlu się nie liczy, a najtrwalszym fundamentem sukcesu biznesowego jest ludzka głupota. Toteż gdy słyszę, jak jego kibole i wazeliniarze z jego otoczenia porównują go z Napoleonem, przypominają mi szalikowca, dla którego środkowy napastnik Zenek Grzelak to prawie Messi. A poza rodzinnym Zadupiem Górnym pies z kulawą nogą o nim nie słyszał, bo gra w miejscowym Tajfunie.
Pozdrawiam serdecznie.