Wydarzeniem ostatnich dni (bo za takowe nie sposób uznać bredni targowiczan czy trzódki bezczelnego pedała) jest dla nas ucieczka do Polski przed szwedzkim jugendgestapo pana Denisa Lisowa wraz z trzema córkami.
https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/441043-wyznanie-rosjanina-ktorego-dzieci-oddano-muzulmanom
Pan Lisow (pismaków, czyli chyba najgłupszą grupę zawodową w Polsce, niniejszym informujemy, że tak się poprawnie pisze jego nazwisko po polsku) przybył do Szwecji za chlebem wraz z żoną i najstarszą córką, dziś liczącą 12 lat. Podczas pobytu w Szwecji na świat przyszły dwie następne córki, obecnie mające 6 i 4 lata.
Gdy żona pana Lisowa zachorowała na ciężka chorobę psychiczną, 1 września 2017 jugendgestapo wkroczyło do akcji. Pod nieobecność ojca córki zostały porwane, a jemu odmówiono nawet informacji o miejscu ich pobytu, bowiem ci gestapowcy doszli do wniosku, że ojciec nie jest w stanie je wychowywać. Sąd nie tracił czasu na jakieś głupie formalności typu skorzystanie z opinii psychologa i olał równo fakt, iż dziewczynki pochodzą z rodziny chrześcijańskiej. Podczas jednego posiedzenia przydzielił dzieci ARABSKIEJ rodzinie zastępczej, zamieszkałej w odległości 300 km od miejsca pobytu pana Denisa. A jemu zezwolono na widywanie córek raz w tygodniu.
Córki podczas tych spotkań bardzo narzekały na swój los i warunki pobytu w tak obcym im kulturowo środowisku. O ile rzecz jasna w tym przypadku można mówić o kulturze choć trochę kompatybilnej z europejską, w co redakcja ani trochę nie wierzy.
I pan Lisow podjął odważna decyzję, uciekając z córkami promem do Polski, skąd zamierzał dotrzeć drogą lotniczą do Rosji. Ale w poniedziałek 1 kwietnia zostali zatrzymani na Okęciu, bowiem szwedzcy gestapowcy wprowadzili do Systemu Informacyjnego Schengen informacje o zaginięciu dziewczynek.
Na lotnisku pojawili się szwedzcy gestapowcy i ta, za przeproszeniem, rodzina zastępcza oraz rosyjski konsul. Na szczęście interweniował pan Mikołaj Pawlak, Rzecznik Praw Dziecka (pod żadnym pozorem nie wolno go mylić z Niedorzecznikiem Majaczeń Pederastów). Za jego radą pan Denis w nocy z wtorku na środę wystąpił o przyznanie jemu i córkom statusu uchodźcy, co automatycznie uniemożliwiło szwedzkim gestapowcom i ciapatej "rodzince" natychmiastowe odzyskanie łupu.
A już w środę pani sędzia Żaneta Seliga-Kaczmarek wydała postanowienie, że dzieci pozostaną pod opieka ojca. Do czasu rozstrzygnięcia wniosku o status uchodźcy nie wolno im opuszczać terytorium Polski. Na podkreślenie zasługuje fakt, iż w uzasadnieniu pani sędzia poinformowała, że podczas rozmowy dziewczynki jasno wyraziły chęć pozostania z ojcem, którego bardzo kochają. Zatem mimo błyskawicznego tempa rozpatrzenia sprawy, znalazła ona czas na skomunikowanie się z dziećmi i wysłuchanie ich.
Rodzinie Lisowów przydzielono mieszkanie na czas rozpatrywania wniosku o azyl i wyznaczono kuratora.
Stary Niedźwiedź zasięgnął informacji, czy sprawa azylu nie ma szansy trafić na jakąś justytutkę pokroju Stulei czy Łączewskiego. Zaprzyjaźniony prawnik uspokoił go, iż takie sprawy nie leżą szczęśliwie w gestii tych asiorów polskiej jurysprudencji. Które (to już opinia nasza, a nie wspomnianego prawnika) nie wiedzą o prawie chyba nic, skoro jak przystało na wierne psy, prejudycjalnie pytają swoich europejskich panów o rzeczy, które powinny być oczywiste dla studenta IV roku prawa. Ale podejrzewamy, że bez rewizji nadzwyczajnej sorosowego śmiecia się nie obędzie. W końcu azyl oznacza pozbawienie ciapatej dziczy łupu, który w ostatniej chwili uciekł im z łap.
A pani sędzia Żaneta Seliga-Kaczmarek dołączyła do pani sędzi Elizy Kurkowskiej. Czyli wielce elitarnego, bo raptem dwuosobowego grona znanych nam z nazwiska sędziów, którym nie tylko można podać rękę, ale i z szacunkiem się ukłonić.
Stary Niedźwiedź
Reafael 72
https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/441043-wyznanie-rosjanina-ktorego-dzieci-oddano-muzulmanom
Pan Lisow (pismaków, czyli chyba najgłupszą grupę zawodową w Polsce, niniejszym informujemy, że tak się poprawnie pisze jego nazwisko po polsku) przybył do Szwecji za chlebem wraz z żoną i najstarszą córką, dziś liczącą 12 lat. Podczas pobytu w Szwecji na świat przyszły dwie następne córki, obecnie mające 6 i 4 lata.
Gdy żona pana Lisowa zachorowała na ciężka chorobę psychiczną, 1 września 2017 jugendgestapo wkroczyło do akcji. Pod nieobecność ojca córki zostały porwane, a jemu odmówiono nawet informacji o miejscu ich pobytu, bowiem ci gestapowcy doszli do wniosku, że ojciec nie jest w stanie je wychowywać. Sąd nie tracił czasu na jakieś głupie formalności typu skorzystanie z opinii psychologa i olał równo fakt, iż dziewczynki pochodzą z rodziny chrześcijańskiej. Podczas jednego posiedzenia przydzielił dzieci ARABSKIEJ rodzinie zastępczej, zamieszkałej w odległości 300 km od miejsca pobytu pana Denisa. A jemu zezwolono na widywanie córek raz w tygodniu.
Córki podczas tych spotkań bardzo narzekały na swój los i warunki pobytu w tak obcym im kulturowo środowisku. O ile rzecz jasna w tym przypadku można mówić o kulturze choć trochę kompatybilnej z europejską, w co redakcja ani trochę nie wierzy.
I pan Lisow podjął odważna decyzję, uciekając z córkami promem do Polski, skąd zamierzał dotrzeć drogą lotniczą do Rosji. Ale w poniedziałek 1 kwietnia zostali zatrzymani na Okęciu, bowiem szwedzcy gestapowcy wprowadzili do Systemu Informacyjnego Schengen informacje o zaginięciu dziewczynek.
Na lotnisku pojawili się szwedzcy gestapowcy i ta, za przeproszeniem, rodzina zastępcza oraz rosyjski konsul. Na szczęście interweniował pan Mikołaj Pawlak, Rzecznik Praw Dziecka (pod żadnym pozorem nie wolno go mylić z Niedorzecznikiem Majaczeń Pederastów). Za jego radą pan Denis w nocy z wtorku na środę wystąpił o przyznanie jemu i córkom statusu uchodźcy, co automatycznie uniemożliwiło szwedzkim gestapowcom i ciapatej "rodzince" natychmiastowe odzyskanie łupu.
A już w środę pani sędzia Żaneta Seliga-Kaczmarek wydała postanowienie, że dzieci pozostaną pod opieka ojca. Do czasu rozstrzygnięcia wniosku o status uchodźcy nie wolno im opuszczać terytorium Polski. Na podkreślenie zasługuje fakt, iż w uzasadnieniu pani sędzia poinformowała, że podczas rozmowy dziewczynki jasno wyraziły chęć pozostania z ojcem, którego bardzo kochają. Zatem mimo błyskawicznego tempa rozpatrzenia sprawy, znalazła ona czas na skomunikowanie się z dziećmi i wysłuchanie ich.
Rodzinie Lisowów przydzielono mieszkanie na czas rozpatrywania wniosku o azyl i wyznaczono kuratora.
Stary Niedźwiedź zasięgnął informacji, czy sprawa azylu nie ma szansy trafić na jakąś justytutkę pokroju Stulei czy Łączewskiego. Zaprzyjaźniony prawnik uspokoił go, iż takie sprawy nie leżą szczęśliwie w gestii tych asiorów polskiej jurysprudencji. Które (to już opinia nasza, a nie wspomnianego prawnika) nie wiedzą o prawie chyba nic, skoro jak przystało na wierne psy, prejudycjalnie pytają swoich europejskich panów o rzeczy, które powinny być oczywiste dla studenta IV roku prawa. Ale podejrzewamy, że bez rewizji nadzwyczajnej sorosowego śmiecia się nie obędzie. W końcu azyl oznacza pozbawienie ciapatej dziczy łupu, który w ostatniej chwili uciekł im z łap.
A pani sędzia Żaneta Seliga-Kaczmarek dołączyła do pani sędzi Elizy Kurkowskiej. Czyli wielce elitarnego, bo raptem dwuosobowego grona znanych nam z nazwiska sędziów, którym nie tylko można podać rękę, ale i z szacunkiem się ukłonić.
Stary Niedźwiedź
Reafael 72
A ja chętnie bym wydał szwedzkich jugendgestapowców wraz z ciapatą rodzinką na sektor ultras dowolnego klubu piłkarskiego z liczącą się ekipą. Wniosek byłby na pewno wycofany, Wiara na pewno wyperswadowałaby bezzasadność wniosku. W pewnych sprawach wszystkie szaliki mają jeden kolor.
OdpowiedzUsuńCzcigodny Refaelu
UsuńJestem pewny, że w tak oczywistej sprawie ultrasi Wisły i Cracovii, czy ci z "żylety" z Łazienkowskiej i widzewiacy "spod zegara" zadziałaliby ręka w ręke w pełnej zgodzie. Bo porywanie dzieci minimalnie tylko ustępuje pedofilii, która nawet "pod celą" jest właściwie nagradzana przez bandziorów recydywistów.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowni Autorzy,
OdpowiedzUsuńChciałoby się, żeby takie wyroki polskich sądów były normalnością, żebyśmy mogli być dumni z naszego państwa. Ale obawiam się, że to tylko wyjątek.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńW normalnym kraju nikt by się nie dziwił temu, że sędzia wydał wyrok zgodny z elementarnym ludzkim poczuciem przyzwoitości. Ale w tej RP 3.5 jest dokładnie na odwrót. I dlatego wymieniliśmy nazwisko tej pani, jako wyjątku potwierdzającego regułę, iż sędzia to jak nie złodziej czy kanciarz, to świnia rechocząca ludziom w twarz i wydająca wyroki wołające o pomstę do nieba. A do tego imająca się wszelkich sposobów, by złoczyńcom nie stała się krzywda. Do tego jeszcze nieuk zadający "pytania prejudycjalne", za które student III roku prawa byłby uznany za skończonego durnia. Że już nie wspomnę o czynnym angażowaniu się w politykę, za które powinien być wywalony na zbitą mordę.
Kiedyś mówiono, ze bycie sędzią to nie zawód, lecz powołanie. A dzisiaj to nie zawód, lecz proceder.
Pozdrawiam serdecznie.
Zasadnicze pytanie , skoro sędziowie nie mogą angażować się politycznie itp to dlaczego PIS nie wyciaga wniosków i nie wy.... kilku największych debili na zbity pysk ;) Ps oczywiście pytanie retoryczne , podobne refleksje nasuwają się odnośnie nauczycieli i wielu innych przypadków
UsuńCzcigodny Kaszubie
UsuńCztery lata temu napisaliśmy po wyborach krajowych, że PiS nawet mając sejm, senat i prezydenta nie będzie mógł rządzić, dopóki nie spacyfikuje trzeciej najwyższej izby parlamentu. Czyli szajki nieogolonego chama i tumana, który nie odróżnia prawa cywilnego od konstytucyjnego. A o jakimkolwiek karaniu ewidentnych przestępców będzie można myśleć dopiero po odwszeniu wymiaru niesprawiedliwości. wbrew dziecinnym pogrożkom Zbigniewa "Kapiszona" Ziobry.
Wkrótce miną cztery latka i co? Ano dreck, panie oberlejtnant, jak mawiał Szwejk. Sędziowie sami się sądzą a sędzia sędziemu łba nie urwie. Skoro od orzeczeń tej Izby Dyscyplinarnej przysługuje odwołanie do justytutek z innego gremium, cała ta akcja była niewypałem. Że już nie wspomnę o zmianie ustawy przez "suwerenny" kraj, bo tak sobie zażyczyła jakaś lewacka europinda.
No cóz, Węgry maja Orbana a my Geniusia Żoliborza. Różnica jak między Tokajem a "mamrotem".
W najgorszym razie p. Denisowi pozostanie ucieczka do Rosji przez zieloną granicę.
OdpowiedzUsuńJest to wspaniala pani, niewatpliwie, przy moich dochodach 2800 netto i ojca jakies 18000 netto i tym ze moja corka mieszka ze mna 60% czasu kazala mi placic 700 zl alimentow za polowe szkoly prywatnej, niewatpliwie wzor moralnosci i bardzo ja interesowalo ze moja corka nie bedzie miala za co ze mna zyc, zasugerowala mi ze jak mnie nie stac to zebym poszla pracowac do biedronki, gdzie zarabia sie nawet mniej - wiec poza wzorem moralnosci jest rowniez wzorem logiki
OdpowiedzUsuń