poniedziałek, 9 marca 2015

Trzysta tysięcy

Ponieważ licznik wejść na „Antysocjal bis” wskazał przed chwilą jubileuszowe trzystutysięczne, pozwolę sobie podzielić się kilkoma refleksjami na temat mojej działalności na obydwu „Antysocjalach”.
Na tę witrynę, działającą na platformie „onetu”, trafiłem przypadkiem na początku roku 2007. Prowadzili ją dwaj poznańscy działacze młodzieżówki ówczesnego UPR, licealista „Noka” i student ekonomii „Kot Behemot”. Zacząłem komentować, po jakimś czasie przesłałem Noce mój pierwszy tekst, wykpiwający w konwencji Dzikiego Zachodu pożar w pospezetpeerowskim burdelu. Który wtedy wybuchł po opublikowaniu przez Aleksandra Gudzowatego szczerych opinii Józefa Oleksego o swoich partyjnych kamratach. Tekst spodobał się i został opublikowany.Po nim poszły następne.
W połowie roku 2008 Noka zaproponował mi przejęcie prowadzenia witryny. Bowiem studia, plany osobiste oraz działalność w UPR nie pozostawiały mu już czasu na administrowanie blogiem. Propozycję przyjąłem i od połowy 2008 samodzielnie administrowałem witryną. W tym czasie zacząłem się oddalać od ideologii liberalnej. Bowiem dla mnie najważniejsza jest polska racja stanu, zaś mój konserwatyzm nie jest aksjomatem, a jedynie wyborem ideologii, która w moim przekonaniu najlepiej służy temu celowi w warstwie politycznej. Zaś w kwestiach religijno – moralnych doskonale pasuje do mojego protestantyzmu. Muszę oddać Noce sprawiedliwość, że gdy był jeszcze administratorem naszej witryny, bez oporów zamieszczał moje krytyczne uwagi pod adresem brewerii JKM. Ale gdy zapewne nastoletni komentatorzy zaczęli domagać się sprzedaży na giełdzie akcji Rafinerii Gdańskiej (wraz z jedynym w Polsce terminalem, mogącym odbierać znaczące ilości ropy z tankowców), zapaliło się czerwone światełko. Bowiem na moje stwierdzenie, że wtedy tę rafinerię wykupiłby Gazprom, usłyszałem że …nie byłoby w tym nic złego, bo przecież jest to prywatna firma!!! I wtedy zrozumiałem, że z ortodoksyjnym liberalizmem nie jest mi po drodze.
Od dłuższego czasu zwracałem uwagę na zwięzłe, a jakże pełne treści komentarze Dibeliusa, będące swoistymi limerykami. Więc zaproponowałem Mu stała współpracę i od jesieni 2008 do tejże pory roku 2012 witrynę prowadziliśmy wspólnie.
Korzystając z okazji, musze podkreślić olbrzymie zasługi Dibeliusa dla „Antysocjala”, najlepiej widoczne w dziedzinie uporządkowania nazewnictwa i stworzenia kanonu terminologii, który będzie na tej witrynie obowiązywać już zawsze, a już na pewno tak długo, jak długo będzie istnieć odrażający socjalistryczny twór oficjalnie noszący nazwę Związek Socjalistycznych Republik Europejskich. A de facto będący IV Rzeszą. Biorąc to pod uwagę, czcigodny Dibelius na pewno nie miałby nic przeciwko temu, aby jedna z jego klasyfikacji się zdezaktualizowała i z chęcią by ją wtedy zaktualizował. Mam na myśli tę, która społeczeństwa krajów europejskich dzieli na trzy grupy: pasożytnicze elity, pasionych socjalem beneficjentów systemu oraz donatorów. Z których podatków utrzymywany jest ten chlew.
Porażająco trafne jest też spostrzeżenie Dibeliusa, że eurolewactwo pozostało bez swojego niegdysiejszego elektoratu, jakim kiedyś byli robotnicy. Więc musiało sobie stworzyć „proletariat zastępczy”. Złożony ze zboczeńców, narkomanów, proaborcjonistów, ekoterrorystów, genderówców i tolerastów. Padających na twarz przed żądaniami „hominternu”, wylewających krokodyle łzy nad losem biednych przestępców. I znacznie mniej roztkliwiających się nad losem ofiar tychże przestępców. Że już o osobach leciwych, dzieciach z ubogich rodzin czy dzieciach nienarodzonych nie wspomnę. Bo sztandarowa oferta dla tych ostatnich obejmuje aborcję i eutanazję.
Trzecia ważka klasyfikacja Dibeliusa pierwotnie dotyczyła katolików. Autor podzielił ich na głębokich, powierzchownych oraz „front katechetyczny”. Nie kryjąc szacunku dla pierwszych, zrozumienia dla drugich i dezaprobaty dla trzecich. Moim zdaniem żadna ze znanych mi religii nie jest wolna od obecności w gronie jej wiernych wszystkich tych grup, choć proporcje między nimi mogą być inne.
Głównym powodem naszego przyjaznego rozstania się była ciekawość Dibeliusa odnośnie zachowań ludzkich i przyczyn tychże zachowań. Był i jest gotów rozmawiać z niemal każdym człowiekiem i studiować nawet najbardziej skurwioną psychikę. Niczym Kazimierz Moczarski, który w stalinowskim więzieniu rozmawiał z Juergenem Stroopem, likwidatorem warszawskiego getta. Aż takich zbrodniarzy na jego blogu oczywiście się nie znajdzie, ale choćby pomniejszej pkanalii nie brakuje. Co oczywiście nie oznacza, że Dibelius idzie na jakiekolwiek kompromisy w dziedzinie etyki. Artykułuje zawsze swoje stanowisko, tyle tylko że czyni to w sposób subtelny i ironiczny, czego co tępsza hołota po prostu nie zauważa. 
Mam w tej kwestii inny pogląd. Blog traktuję nie jak laboratorium, lecz jak salonik, którego progu ludzki szrot nie ma prawa przestąpić. I nie mam zamiaru tracić czasu na dogłębne studiowanie mentalnych wymiocin debili i łajdaków w oczekiwaniu, że z raz na sto powiedzą coś, co nie jest ani podłością, ani idiotyzmem.
Od września 2012 przez jakiś czas prowadziłem blok w pojedynkę. Na forum komentatorskim moją uwagę zwróciły spostrzeżenia Tie Fightera. Nawiązaliśmy korespondencję, a wkrótce miałem przyjemność poznać jego i jego rodzinę w realu. Podczas kilku długich rozmów przy kropelce tego, co ofiary "marychujany" i butaprenu nazywają „narkotykiem”, zapoznałem się z poglądami narodowców w dziedzinie ekonomii i organizacji państwa. I uznałem że w polskich realiach stanowią doskonałe uzupełnienie konserwatyzmu ze szkoły Żelaznej Lady. A od pewnego czasu tworzymy triumwirat uzupełniony o Flavię. Która na swoich blogach miała już nieprzyjemność wojować z łachudrą bez honoru, tradycyjnie trollującą pod zmienionymi nickami, ćpunem – satanistą z odsiadką w dorobku oraz obłąkaną ciotą - akrobatką, potrafiącą na cały świat patrzeć przez swój odbyt.
Obecnie tworzymy zatem triumwirat. W warstwie religijnej w pełni ekumeniczny, bo złożony z agnostyczki, katolika i protestanta, zaś wspólnym mianownikiem jest Septalog. W kwestiach politycznych i ekonomicznych jest to synteza thatcheryzmu i ideologii narodowej, z grubsza w proporcji 3:1. Nie bez kozery używam określenia „thatcheryzm”. Bowiem polski „sralon merdialny” oraz postępaccy degeneraci w blogosferze, z oślim uporem konserwatystami nazywają ludzi świętszych od papieża w kwestiach wiary, zaś w polityce i gospodarce będących socjalistami czystej wody.

Stary Niedźwiedź

31 komentarzy:

  1. Jarek Dziubek9 marca 2015 10:06

    Szanowny Stary Niedźwiedziu,
    Gratuluję trzystu tysięcy odwiedzin. Cieszę się, że moje skromne kliknięcia przyczyniły się choć trochę do przekroczenia tej granicy. Życzę utrzymywania wysokiego poziomu i rychłego stuknięcia milionowych odwiedzin.
    Oczywiście możecie na mnie w tej ostatniej kwestii liczyć.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Jarku
      Wielkie dzięki za tak miłe słowa i systematyczne odwiedziny, którymi mnie nieco zawstydziłeś. Postaram się poprawić.
      Po prostu pewne rzeczy trzeba robić. Takie niemodne, a Tobie nie gorzej niż naszej redakcji znane słowo, czyli OBOWIĄZEK. A tolerastyczny szrot niech gugluje.
      Dziękuję i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Czcigodny Niedźwiedziu,
    Dołączając się do gratulacji zwracam uwagę na małą literówkę. Pisząc "pomniejszych kanalii" zapomniałeś o literce "p" z przodu. ;-)
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Refaelu
      Serdecznie dziękuję za miłe życzenia. A słusznie wytkniętą przez Ciebie usterkę wkrótce poprawię. Bo wczoraj Flavia przypomniała mi, że ten insekt aprobuje nie tylko kazirodztwo, ale i nekrofilię.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Wszystkiego "naj" o wiernego czytelnika :)

    Maciejjo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Maciejjo
      Serdecznie dziękuję za życzenia, ściskam prawicę. I nieskromnie liczę na systematyczne odnoszenie się do naszego pisania.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Gratulacje i tak trzymać!
    Pozdrawiam serdecznie całą redakcję "Antysocjala".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Józefie
      Pięknie dziękuję za życzenia staremu druhowi naszej witryny i niestrudzonemu weteranowi walki na tylu forach komentatorskich ze zbydlęceniem i skretynieniem.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. no to i moje gratulacje
    AS

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny ASie
      Dzięki za gratulacje i komentarze. Bywaj częściej!
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  6. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
    Bardzo dziękuję za miłe słowa o naszej współpracy w Antysocjalu. Wiele się w tym okresie nauczyłem i zweryfikowałem swoje poglądy odchodząc od naiwnego liberalizmu.
    Pozostaję wiernym czytelnikiem i sojusznikiem ideowym tej witryny.
    Zyczę kolejnych tysięcy i milionów czytelników!
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Dibeliusie
      Z kolei ja jeszcze raz dziękuję za te lata współpracy, a zwłaszcza za zrobienie generalnego sprzątania w terminologii naszej witryny. Piszę "naszej", bo na "Antysocjalu" zawsze jesteś u siebie. A we wspólnej walce z lewackim zbydlęceniem na nas zawsze możesz liczyć.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  7. Szanowny Stary Niedźwiedziu, Drogi Przyjacielu!
    Z całego serca gratuluję kolejnej okrągłej liczby i pozdrawiam Ciebie oraz Współredaktorów. Oby tak dalej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Przyjacielu, Czcigodny Krusejderze
      Nasza przyjaźń zbudowana jest na czterech potężnych filarach. Są nimi Pan Bóg, Polska, konserwatyzm i pragmatyzm. Więc dziwić może ona jedynie te defekty ewolucji, które odrzucają co najmniej trzy z nich. Więc nieuchronnie przyglebią wiadomą częścią ciała.
      Serdecznie dziękując za piękne życzenia w imieniu współredaktorów i swoim, całuję rączki Twojej uroczej małżonki a Tobie ściskam prawicę, polecając Was opiece Boskiej.

      Usuń
  8. Moje gratulacje!!!

    Byłam ciekawa początków tego bloga i zagłębiłam się w historii internetowej :) Sama szukałam przyczyn i powodów różnych zachowań...w zespole redakcyjnym :)

    Muszę przyznać, że poznawanie ludzi i przyczyn ich zachowań, to jest sztuka...a prowadzenie elitarnego saloniku, to jest coś w rodzaju klubu miłośników golfa.

    Stary Niedźwiedziu, to miło, że z taką sympatią wspomniałeś historię grona redakcyjnego i udziału w nim Dibeliusa.

    Pozdrawiam Wszystkich serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodna Makowa
      Dziękuję za gratulacje i miłe słowa.
      Wbrew temu co głosi pewien obłąkany kmiotek, do którego nie dotarła jeszcze wiadomość o zniesieniu pańszczyzny, wejściówką do naszego saloniku nie jest drzewo genealogiczne, lecz akceptowane wartości. czyli Septalog (jako warunek konieczny, ale i wystarczający) plus konserwatyzm thatcherowski, w realiach polskich wzbogacony o wartości narodowe. Jeśli chodzi o analogie sportowe, porównałbym nasz salonik z curlingiem, czyli puszczanie po lodzie granitowych kamieni w kształcie czajnika. Jest to chyba stojący na najwyższym poziomie etycznym sport na świecie. Zawodnicy przeciwnych drużyn NIGDY się nie kłócą, a sędzia jest wzywany tylko wtedy, gdy trzeba sprawdzić przy pomocy cyrkla, który kamień znajduje się bliżej środka pola punktowego. Bo "na oko" nie widać.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Kurcze, curling, to jeszcze bardziej specyficzne i zamknięte grono.
      :)
      Pozdrawiam Miło.

      Usuń
    3. Czcigodna Makowa
      To naprawdę piękny sport, bardzo popularny w Kanadzie, USA, Wielkiej Brytanii, Szwajcarii czy Skandynawii. Czyli tam, gdzie istnienie miejskiego lodowiska w zamkniętej hali nie jest niczym nadzwyczajnym, lecz normą. A genialna Anette Norberg, dwukrotna złota medalistka olimpijska, jest w Szwecji lepiej rozpoznawalna od piłkarzy. Ten sport nie wymaga od gracza wielkich wydatków (głównie buty i zestaw szczotek), potrzebna jest infrastruktura. Więc nie jest to sport dla bogatych ludzi, ale uprawiany jest w bogatych krajach.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    4. Jarek Dziubek11 marca 2015 11:47

      Szanowny Stary Niedźwiedziu, przepraszam, że się wtrącę do rozważań o curlingu, ale też lubię oglądać ten sport (do grania niestety brakuje mi towarzystwa, a samemu nie da się uprawiać rzutów czajnikiem).
      Jeszcze bardziej konserwatywnym sportem jest dla mnie snooker. U nas wciąż na słabo-średnim poziomie, choć wyjątkowa liczba gwiazd, które zaszczyciły tegoroczny turniej w Gdyni, rokuje, że będzie coraz lepiej. A konserwatyzm tego sportu polega na tym, iż ogromnym obciachem jest sytuacja, w której przy stykowym zagraniu, zawodnik zagrywający nie przyznaje się do faulu. W związku z czym wszelkie sporne kwestie są przez zagrywającego zgłaszane jako faul, a sędzia sprawdza zapis video, aby się ewentualnie przekonać, czy gracz nie zgłosił faulu na wyrost.
      W piłce nożnej takie zachowanie jest dziś niewyobrażalne. Dlatego szczerze przyznam, że częściej oglądam ostatnio snookera, niż kopaną.
      Pozdrawiam serdecznie i przepraszam za wtrącenie

      Usuń
    5. Czcigodny Jarku
      Snooker to kolejny sport nie dla buraków, też lubię go oglądać. Słusznie przypomniałeś o jego istnieniu, bo w końcu łatwiej o porządny stół, bile i kije, niż o krytą hale sportową z lodowiskiem.
      Ani trochę mnie nie dziwi, że wolisz oglądać snooker niż piłkę kopaną, w której oszukiwanie sędziego wchodzi w skład "wyszkolenia technicznego" piłkarza. A już o krajowej "ekstrak(l)asie" nie ma sensu mówić, bo szkoda nerwów.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    6. Też lubię popatrzeć na snookera, chociaż nie chwytam niuansów typu możliwość wygrania po ustawieniu dwóch snookerów, mimo, że z podłączenia bil na stole mecz jest przegrany.
      Innym sportem, bardziej plebejskim, w który niegdyś grywałem, jest dart czyli rzutki.
      Pozdrawiam

      Usuń
    7. Też lubię popatrzeć na snookera, chociaż nie chwytam niuansów typu możliwość wygrania po ustawieniu dwóch snookerów, mimo, że z podłączenia bil na stole mecz jest przegrany.
      Innym sportem, bardziej plebejskim, w który niegdyś grywałem, jest dart czyli rzutki.
      Pozdrawiam

      Usuń
  9. Serdecznie gratuluję ekipie całego "Antysocjala" tak dobrego wyniku!. Obyście mieli i dziesięć milionów odwiedzin wkrótce, gdyż Wasze teksty są doprawdy godne takiej uwagi.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Robercie
      Bardzo dziękuje za miłe słowa i wysoką ocenę naszej witryny. Tobie oczywiście tego samego życzy nasz redakcyjny tercet. I nie mogę nie napisać, że z biegiem czasu dostrzegam w programie narodowym coraz więcej komponentów, które przynajmniej w polskich realiach dobrze pasują do mojego thatcheryzmu.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  10. Oby do kolejnych 300 tysięcy.
    Pozdrawiam Mucha86

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Mucho
      Też tego pragniemy. Porządnym Polakom ku pokrzepieniu, lewackim i postępackim pomyłkom ewolucji na pohybel.
      najserdeczniejsze pozdrowienia od całej redakcji.

      Usuń
  11. Taką okazję trzeba uczcić szklaneczką bursztynowego płynu będącego chlubą stanu Tennessee.

    Pozdrawiam wszystkich, TF.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Tie Fighterze
      Niedawno wraz ze Starym Niedźwiedziem spełniliśmy toast za zdrowie Flavii i Twoje właśnie chlubą porządnego konfederackiego stanu Tennessee, i to single barrel. Bo wygrałem ze SN zakład , że w ciągu góra dwóch miesięcy każda tolerastka wróci do naturalnego biotopu.
      Serwus.

      Usuń
  12. Tak trzymać! I tak do miliona!
    A jak trzeba przytrzymać straż na blogu przed trollami albo skopać dupsko lewackiemu, laveyańskiemu i innemu śmieciowi, to jestem do usług.

    Oppressor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Oppressorze
      Pięknie dziękujemy za życzenia. I liczymy na stałą współpracę. Bo "wolnościowy", satanistyczny i tolerastyczny śmietnik na kilku forach poznał już, że podeszwę nasz ze stali, a przykopać umiesz nie gorzej niż kangur olbrzymi.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  13. Choć okazja jest - powiem tak. Nie cierpie lubilejuszy, bo kojarzą mi się one ze stypą - w której główną rolę gra żywy nieboszczyk. Właśnie musiałem sobie kupić drapaczkę. Taką drewnianą dłoń z zakrzywionymi pazurami na przedłużce. Musiałem. Bo już w nie każde miejsce na plecach mogę dostać. No - nie cierpie lubilejuszy, bo każdy z przyklejonym uśmiechem kiedy mnie widzi mówi: jak dobrze wyglądasz. Gówno prawda. Wcale tak nie jest, ale im nie wypada inaczej. Naprawiam im auta - to się podlizują. Jakby niewiedzieli. Że to - niechigieniczne. Gender jakiś cholera!

    A tutaj? - no powód do uśmiechu jest. Fajnie jest wejść do anysocjala. I wcale nie pachnie stypą.
    A - z resztą. Może mam katar?

    Tak czy siak - następnej trzysetki życzę (razy tysiąc). Trzy setki razy tysiąc?
    Niezły ochlaj się szykuje!

    Tak trzymać (szanowna redakcjo!)

    OdpowiedzUsuń