W ostatnim arcyciekawym wpisie czcigodny Dibelius przedstawił swoją wizję prowadzenia blogu. Dla wygody Szanownych Czytelników wklejam najistotniejszy jego fragment:
Z drugiej strony niektórzy przedstawiciele zwalczających się grup blogowych wywierają na mnie, wprawdzie przyjacielski i taktowny, ale zwiększający się nacisk, abym ograniczył kontakty z przedstawicielami grupy przeciwnej.
Poglądy te formułują koncepcję blogu jako domu, do którego zaprasza się godnych tego zaszczytu gości, a rolą bloggera jako gospodarza jest zapewnienie odpowiedniego doboru towarzystwa, dobrej atmosfery, kultury itd.
Blog w sensie technicznym można zdefiniować jako formę środków masowego przekazu. Niektórzy autorzy wykorzystują tę formę w sposób zupełnie odmienny – wpis jest formą tekstu dziennikarskiego, autor nie cenzuruje, nie odpowiada na komentarze i pozostawia je w całości do dyspozycji gości – jako forum.
Po przemyśleniu tematu doszedłem do wniosku, że jest mi bliżej do tej drugiej koncepcji. Komentarze traktuję jako forum publiczne, a nie moje prywatne siedlisko.
Słowa te skłoniły mnie do chwili zastanowienia. A nasza kilkuletnia współpraca którą przynajmniej ja wspominam z dużym sentymentem, zobowiązuje do ustosunkowania się do tych słów.
Zacznę od stwierdzenia że nigdy nie miałem i nadal nie mam zastrzeżeń do poglądów Dibeliusa w kwestiach szeroko rozumianej moralności. Ani razu nie negował podstawowych nakazów tworzących cywilizacje chrześcijańską, opisanych w tej części dekalogu którą ja dla uproszczenia nazywam Septalogiem. W tych sprawach ma identyczne poglądy jak każdy przyzwoity człowiek a na swoim blogu nadal propaguje te uniwersalne wartości.
Jeśli owa aluzja na temat „miękkiego nacisku” dotyczyła niektórych moich komentarzy, muszę wyjasnić że oczywiście nie miałem i nie mam zamiaru podpowiadać Dibeliusowi kogo ma on gościć na swoim bloguani w jakim kierunku ten ostatni powinien ewoluować. Odniosłem się jedynie do jego nieśmiałych prób przekonania dwójki swoich komentatorów do akceptacji choćby takiej zasady jak „nie zabijaj” (mam na myśli aborcję). Czy chyba przesadnie eufemistycznego kwestionowania przez niego "moralnej teorii względności". Głoszącej że moralne jest wszystko co sobie ubzdura osoba której czubek własnego nosa przesłania cały świat. A Polskę i Polaków można a nawet należy mieć poniżej pleców. Po prostu nie wierze w skutek takiej katechezy w stosunku do tych osób. A swój sceptycyzm mogę zilustrować cytatem z „Potopu”. Gdy pan Zagłoba powiedział że należy wytłumaczyć Rochowi Kowalskiemu iż służy złej sprawie, pułkownik Oskierko odparł:
„Równie dobrze mógłbyś waszmość jego koniowi perswadować bo dalibóg, nie wiem, który głupszy!”.
Co się tyczy koncepcji prowadzenia blogu, zdecydowanie opowiadam się za tą pierwszą. Mało kto dysponuje dzisiaj salonem w sensie jakie to słowo miało dawniej odnośnie metrażu i umeblowania. Ale nawet przyjmując gości w kawalerce wypada aby podłoga była zamieciona, kurze powycierane a nawet skromna herbatka podana schludnie. Zaś goście mają święte prawo oczekiwać że żadne menelstwo nie będzie obrażać ich uczuć ani nie zapaskudzi podłogi pfekaliami (literówki tej po namyśle nie poprawiam bo wyszła z tego freudowska pomyłka). Gdyby spotkała mnie taka nieprzyjemność, moja noga już więcej nie postałaby w takiej spelunce.
.Zdarza mi się reagować ostro na szczególnie plugawe lub kretyńskie komentarze. Ale nie uważam że mówiąc o działalności niejakiego Josefa Mengele wystarczy ograniczyć się do stwierdzenia że kolidowała ona z przysięga Hipokratesa. Było to ścierwo z piekła rodem które niestety uniknęło stryczka. A osobę która zarzuci mi brak chrześcijańskiego przebaczenia win komunistycznym czy nazistowskim zbrodniarzom nazwę moralną ciotą wycierającą sobie otwór gębowy Pismem Świętym. I odeślę nieuka do Księgi Powtórzonego Prawa. Natomiast w dyskusjach z osobami godnymi szacunku które z przyjemnością u siebie goszczę, słów takich w stosunku do nich nigdy nie użyłem. Choć zdarzało mi się toczyć wiele naprawdę ostrych sporów. Z czcigodna EwąL na temat Jerzego Owsiaka, z czcigodnym Yrkiem odnośnie „teorii globalnego ocieplenia” czy wizji grożącej Polsce katastrofy demograficznej a z czcigodnymi Arianką i Pelargonią w sprawie oceny „próby kociej łapy”przed ślubem.
Dibelius przedstawił alternatywną wizję blogu, przypominającą gazetę bądź książkę. W której autor prezentuje swoje zdanie na jakiś temat lub relacjonuje jakieś fakty. I nie wnika w to co o tym sądzą czytelnicy. Zaś dla wygody tych ostatnich udostępnia im forum komentatorskie aby mogli wymieniać się opiniami. Za które on nie ponosi żadnej odpowiedzialności.
Swego czasu niektóre odpowiedzi Dibeliusa a szczególnie te na komentarze pewnej głupszej od własnej sempiterny „teolożki” na temat jego refleksji religijnych nieco mnie dziwiły. Dibelius był nad wyraz wyrozumiały w stosunku do głoszonych przez nią bzdur świadczących o zerowej znajomości tej tematyki. Można powiedzieć ze był nieograniczenie miłosierny zaś ona jedynie niemiłosiernie ograniczona. Prawdę mówiac jeszcze bardziej zdumiewały mnie jakże wersalskie jego odpowiedzi na wmawianie mu przez chyba najplugawszą kreaturę działającą w polskim internecie że wysyłanie kobiety na "zabieg" to dowód szacunku dla niej. No cóż, zapewne kwestia zupełnie innego temperamentu.
Dlatego ta jego ostatnia deklaracja sprawiła mi niekłamaną radość. Bowiem jasno określił zakres swojej odpowiedzialności. Zatem od dzisiaj na pewno będę czytać jego kolejne posty bowiem bez wątpienia będą tego warte. Ale gdy przyjdzie mi do głowy jakiś w moim przekonaniu istotny komentarz, podzielę się nim z autorem korzystając z jego prywatnego adresu mailowego. Gdyż na forum komentatorskim jego blogu więcej moja noga nie postanie. Bowiem stosując analogię w najdosłowniejszym znaczeniu słowa "gazetowa", można brodzić po stertach papieru gazetowego pociętego na konfetti (typowe dla sektorów boiskowych zajmowanych przez niezamożnych argentyńskich kibiców piłkarsckich. Ale po papierze który został użyty do zupełnie innego celu stąpać nie zamierzam. A wracając do metaforyki wiążaacej się ze składaniem wizyt, czasy nam się zdemokratyzowały i nie zawsze przed takową zakładam garnitur. Ale ubierać się w strój "szambonurka", konieczny do przebywania w takim "wolnościowym" milieu nie mam zamiaru.
Pozostaje mi mieć nadzieję że czcigodny Dibelius nie będzie miał o to do mnie pretensji. Bowiem trzymając się nadal prasowej metaforyki muszę powiedzieć:
Mann kann zingen, mann kann tancen,
Aber nyszt mit den zasrancen!
Jak to mawiają na kolegium redakcyjnym pewnej wydawanej w Polsce wielkonakładowej gazety.
Stary Niedźwiedź
Z drugiej strony niektórzy przedstawiciele zwalczających się grup blogowych wywierają na mnie, wprawdzie przyjacielski i taktowny, ale zwiększający się nacisk, abym ograniczył kontakty z przedstawicielami grupy przeciwnej.
Poglądy te formułują koncepcję blogu jako domu, do którego zaprasza się godnych tego zaszczytu gości, a rolą bloggera jako gospodarza jest zapewnienie odpowiedniego doboru towarzystwa, dobrej atmosfery, kultury itd.
Blog w sensie technicznym można zdefiniować jako formę środków masowego przekazu. Niektórzy autorzy wykorzystują tę formę w sposób zupełnie odmienny – wpis jest formą tekstu dziennikarskiego, autor nie cenzuruje, nie odpowiada na komentarze i pozostawia je w całości do dyspozycji gości – jako forum.
Po przemyśleniu tematu doszedłem do wniosku, że jest mi bliżej do tej drugiej koncepcji. Komentarze traktuję jako forum publiczne, a nie moje prywatne siedlisko.
Słowa te skłoniły mnie do chwili zastanowienia. A nasza kilkuletnia współpraca którą przynajmniej ja wspominam z dużym sentymentem, zobowiązuje do ustosunkowania się do tych słów.
Zacznę od stwierdzenia że nigdy nie miałem i nadal nie mam zastrzeżeń do poglądów Dibeliusa w kwestiach szeroko rozumianej moralności. Ani razu nie negował podstawowych nakazów tworzących cywilizacje chrześcijańską, opisanych w tej części dekalogu którą ja dla uproszczenia nazywam Septalogiem. W tych sprawach ma identyczne poglądy jak każdy przyzwoity człowiek a na swoim blogu nadal propaguje te uniwersalne wartości.
Jeśli owa aluzja na temat „miękkiego nacisku” dotyczyła niektórych moich komentarzy, muszę wyjasnić że oczywiście nie miałem i nie mam zamiaru podpowiadać Dibeliusowi kogo ma on gościć na swoim bloguani w jakim kierunku ten ostatni powinien ewoluować. Odniosłem się jedynie do jego nieśmiałych prób przekonania dwójki swoich komentatorów do akceptacji choćby takiej zasady jak „nie zabijaj” (mam na myśli aborcję). Czy chyba przesadnie eufemistycznego kwestionowania przez niego "moralnej teorii względności". Głoszącej że moralne jest wszystko co sobie ubzdura osoba której czubek własnego nosa przesłania cały świat. A Polskę i Polaków można a nawet należy mieć poniżej pleców. Po prostu nie wierze w skutek takiej katechezy w stosunku do tych osób. A swój sceptycyzm mogę zilustrować cytatem z „Potopu”. Gdy pan Zagłoba powiedział że należy wytłumaczyć Rochowi Kowalskiemu iż służy złej sprawie, pułkownik Oskierko odparł:
„Równie dobrze mógłbyś waszmość jego koniowi perswadować bo dalibóg, nie wiem, który głupszy!”.
Co się tyczy koncepcji prowadzenia blogu, zdecydowanie opowiadam się za tą pierwszą. Mało kto dysponuje dzisiaj salonem w sensie jakie to słowo miało dawniej odnośnie metrażu i umeblowania. Ale nawet przyjmując gości w kawalerce wypada aby podłoga była zamieciona, kurze powycierane a nawet skromna herbatka podana schludnie. Zaś goście mają święte prawo oczekiwać że żadne menelstwo nie będzie obrażać ich uczuć ani nie zapaskudzi podłogi pfekaliami (literówki tej po namyśle nie poprawiam bo wyszła z tego freudowska pomyłka). Gdyby spotkała mnie taka nieprzyjemność, moja noga już więcej nie postałaby w takiej spelunce.
.Zdarza mi się reagować ostro na szczególnie plugawe lub kretyńskie komentarze. Ale nie uważam że mówiąc o działalności niejakiego Josefa Mengele wystarczy ograniczyć się do stwierdzenia że kolidowała ona z przysięga Hipokratesa. Było to ścierwo z piekła rodem które niestety uniknęło stryczka. A osobę która zarzuci mi brak chrześcijańskiego przebaczenia win komunistycznym czy nazistowskim zbrodniarzom nazwę moralną ciotą wycierającą sobie otwór gębowy Pismem Świętym. I odeślę nieuka do Księgi Powtórzonego Prawa. Natomiast w dyskusjach z osobami godnymi szacunku które z przyjemnością u siebie goszczę, słów takich w stosunku do nich nigdy nie użyłem. Choć zdarzało mi się toczyć wiele naprawdę ostrych sporów. Z czcigodna EwąL na temat Jerzego Owsiaka, z czcigodnym Yrkiem odnośnie „teorii globalnego ocieplenia” czy wizji grożącej Polsce katastrofy demograficznej a z czcigodnymi Arianką i Pelargonią w sprawie oceny „próby kociej łapy”przed ślubem.
Dibelius przedstawił alternatywną wizję blogu, przypominającą gazetę bądź książkę. W której autor prezentuje swoje zdanie na jakiś temat lub relacjonuje jakieś fakty. I nie wnika w to co o tym sądzą czytelnicy. Zaś dla wygody tych ostatnich udostępnia im forum komentatorskie aby mogli wymieniać się opiniami. Za które on nie ponosi żadnej odpowiedzialności.
Swego czasu niektóre odpowiedzi Dibeliusa a szczególnie te na komentarze pewnej głupszej od własnej sempiterny „teolożki” na temat jego refleksji religijnych nieco mnie dziwiły. Dibelius był nad wyraz wyrozumiały w stosunku do głoszonych przez nią bzdur świadczących o zerowej znajomości tej tematyki. Można powiedzieć ze był nieograniczenie miłosierny zaś ona jedynie niemiłosiernie ograniczona. Prawdę mówiac jeszcze bardziej zdumiewały mnie jakże wersalskie jego odpowiedzi na wmawianie mu przez chyba najplugawszą kreaturę działającą w polskim internecie że wysyłanie kobiety na "zabieg" to dowód szacunku dla niej. No cóż, zapewne kwestia zupełnie innego temperamentu.
Dlatego ta jego ostatnia deklaracja sprawiła mi niekłamaną radość. Bowiem jasno określił zakres swojej odpowiedzialności. Zatem od dzisiaj na pewno będę czytać jego kolejne posty bowiem bez wątpienia będą tego warte. Ale gdy przyjdzie mi do głowy jakiś w moim przekonaniu istotny komentarz, podzielę się nim z autorem korzystając z jego prywatnego adresu mailowego. Gdyż na forum komentatorskim jego blogu więcej moja noga nie postanie. Bowiem stosując analogię w najdosłowniejszym znaczeniu słowa "gazetowa", można brodzić po stertach papieru gazetowego pociętego na konfetti (typowe dla sektorów boiskowych zajmowanych przez niezamożnych argentyńskich kibiców piłkarsckich. Ale po papierze który został użyty do zupełnie innego celu stąpać nie zamierzam. A wracając do metaforyki wiążaacej się ze składaniem wizyt, czasy nam się zdemokratyzowały i nie zawsze przed takową zakładam garnitur. Ale ubierać się w strój "szambonurka", konieczny do przebywania w takim "wolnościowym" milieu nie mam zamiaru.
Pozostaje mi mieć nadzieję że czcigodny Dibelius nie będzie miał o to do mnie pretensji. Bowiem trzymając się nadal prasowej metaforyki muszę powiedzieć:
Mann kann zingen, mann kann tancen,
Aber nyszt mit den zasrancen!
Jak to mawiają na kolegium redakcyjnym pewnej wydawanej w Polsce wielkonakładowej gazety.
Stary Niedźwiedź
Szanowny Stary Niedzwiedziu,
OdpowiedzUsuńkazdy z normalnych ludzi stara trzymac sie jakichs zasad, regul moralnych. Ale (nie pamietam, gdzie to czytalem) - "Tyle siebie znamy, ile nas sprawdzono". W sytuacji stresowej, naglej, ja - mimo mojej etyki - sam nie wiem, co bym zrobil, albo jak bym sie zachowal. Temat rzeka. Przyklad: przechodzisz w nocy kolo otwartego banku pelnego pieniedzy, personelu brak, jestes pewien, ze po "obsluzeniu" sie nie bedziesz zlapany i nie poniesiesz kary; masz minute na zastanowienie sie, no i dla pikanterii dolozmy, ze masz z owym bankiem "na pienku" z ich winy. Nie jestem w stanie na 100% powiedziec - jaka decyzje bym podjal. PZDR*GR*
Czcigodny PZDR*GR*
UsuńPodałeś ciekawy przykład. O ile podniesienie upuszczonego przez ubogo odziana starszą osobę portfela i zwrócenie go jej jest oczywistością dla każdego człowieka nie będącego łajdakiem, o tyle Twój przykład ro znacznie trudniejsza próba.
Znam przypadek osoby która po odjeździe BMW (herbowa bryka polskich gangsterów, skrót nazwy jest w Polsce tłumaczony jako BanditenMotorWagen) podniosła z jezdni kilka banknotów zgubionych przez wsiadającego doń obwieszonego z łotem pijanego bandziora - wystarczyło spojrzeć na mordę aby nie mieć wtpliwości co do jego profesji. I wpłaciła te pieniądze na konto prowadzonego przez zakonnice hospicjum onkologicznego. Nie wien jak potraktrowałoby to obowiązujące w Polsce prawo ale ja niczego nagannego w tym nie widzę.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńpół biedy, kiedy goście nie umieją się zachować. Znacznie gorzej jest, kiedy gospodarz decyduje się obrażać gości. A taką formułę, niestety, przyjąłeś Ty przez ostatni okres. Dawniej Twój blog był pełen zabawnych bądź poważnych historii z morałem, zawsze opowiadanych ze swadą. Teraz jest pełen osobistych wycieczek i wulgarnego języka. Tak, możesz używać słów takich jak sempinterna czy kiszka stolcowa, ale dupa pozostanie dupą.
Dawniej, na początku szkolnej przygody, dzieci uczyły się wierszyka Brzechwy zaczynającego się słowami:
Proszę pana, pewna kwoka
Traktowała świat z wysoka
I mówiła z przekonaniem:
"Grunt to dobre wychowanie!"
Szkoda, że tak niewielu dorosłych pamięta dziecęce rymowanki. Nikt Ci nie będzie mówił, jak prowadzić bloga, więc potraktuj proszę powyższe, jako niezobowiązujące wynurzenia niżej podpisanego.
Pozdrawiam serdecznie, yrk
Czcigodny Yrku
UsuńNie wydaje mi się aby dwójka o której wspomniałem była zapraszanymi przeze mnie gośćmi.
Osoba "mądra inaczej" (tak to się chyba pisze w bełkocie politycznej poprawności) komentowała u mnie dawno temu może kilka razy i sama zaprzestała tego co na pewno nie sprawiło mi przykrości. Jej teologiczne mędrkowanie w stylu twierdzenia że nauczanie Apostoła Narodów było w opozycji do tego co głosił Zbawiciel dyskwalifikuje osobę utrzymującą że posiada wyższe wykształcenie. Nawet analfabeta który w kościele był podczas nabożeństwa kilka razy w życiu,musiał usłyszeć o czytaniu któregoś z listów św. Pawła.
A co się tyczy piewcy "aborcji na życzenie" i kazirodztwa, nie ograniczył on sie do deklaracji i jak sam swego czasu przyznał na blogu Flavii, na ów "zabieg" wysłał którąś ze swoich "partnerek". Moim zdaniem czegoś takiego obrazić nie sposób a przynajmniej ja nie wiem jak to się robi. Jeśli jest Ci wiadome jak można takie coś obrazić, będę wielce zobowiązany za podzielenie sie ze mną ta wiedzą.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedzwiedziu,
Usuńjakby to ująć.... To nie do końca chodzi o to, czy można urazić/obrazić "takie coś". Bardziej o ludzi stojących z boku i patrzących, jak gospodarz traktuje (niektórych) swoich gości. Jest to bardzo subiektywne i zapewne nie każdy "to" ma, ale czasem u mnie pozostawia niesmak.
Formuła bloga to taki dom bez drzwi, goście wpadają bez zaproszenia. I jedyne mechanizmy obronne to moderacja, bądź ignorowanie niektórych wątków. Nie odmawiałbym gospodarzowi prawa do tego pierwszego (lepsze to niż otwarte obelgi). Niemniej uważam, że po 15 latach w internecie większość użytkowników ma już wykształcone filtry, więc pozwolenie na załatwianie pyskówek między sobą jest chyba najlepszym rozwiązaniem.
Bo goście mogą być różni, ale gospodarz musi trzymać poziom. Wysokiej jakości treści na Twoim blogu nie przyciągają do komentowania "dziubasków" z fejsbuka ani plejbojów spod remizy. Tu komentują ludzie inteligentni, choć czasem krewcy. Nawet ci, których Ty uważasz za ostatnie bydło ze względu na jaskrawe różnice światopoglądowe, to w pewnym sensie - elita internetu. :)
Pozdrawiam serdecznie, yrk
PS. Co do aborcji na życzenie: nie wytłumaczysz komuś, kto nie uznaje płodu za człowieka, że aborcja to morderstwo. Nie ma szans. Już prędzej zadziała odwołanie się do traumy, jaką taka decyzja wywołuje u matki. Zbyt rzadko, walcząc o zaakceptowanie przez innych tego, w co wierzymy, zapominamy zapytać, dlaczego inni wierzą w co innego.
Czcigodny Yrku
UsuńO ile masz racje pisząc że blog jest czymś na kształt domu bez drzwi, o tyle nie podzielam Twojej opinii (tak ją przynajmniej zrozumiałem) że gospodarz w ostateczności może moderować wypowiedzi ale nie powinien artykułować swoich skrajnie negatywnych opinii o szczególnie odrażającym paskudztwie które przyłazi głównie po to aby zanieczyszczać posadzkę.
Dżentelmen nie pcha się tam gdzie otwartym tekstem poinformowano go iz nie powinien więcej tam się zjawiać. Odrażająca kreatura która wpycha się aby nabluzgać (tak jak to miało miejsce dwa wpisy wcześniej) na pewno nie jest moim gościem. Więc stosuję jedyne środki które zapobiegają zamianie mojego blogu w zapaćkaną pfekaliami latrynę. Wywalam bez litości. Oraz artykułuję co o takim czymś myślę.
Co się tyczy "elitarności" różnych form zbydlęcenia, pozwolę sobie przypomnieć że niejaki Pol Pot był absolwentem Sorbony, niektóre źródła mówią wręcz o doktoracie. Więc wyedukowany łajdak może być szczególnie wielkim i niebezpiecznym łajdakiem, stopień wyedukowania nie ma tu nic do rzeczy. Ot takie współczesne uzupełnienie siedemnastowiecznej maksymy księcia Franciszka de La Rochefoucauld, głoszącej że nie ma większego głupca nad wykształconego głupca.
To coś co pośrednio stało się powodem naszej dyskusji nie ograniczyło sie do deklaracji ale co najmniej raz przeszło od słów do czynów. Więc traktuję to na tej samej zasadzie co komunistów bądź nazistów. Mało mnie obchodzi dlaczego w swoich chorych mózgownicach ubzdurali sobie że "podludzi" wolno a nawet należy zabijać. Jeśli sami zaczną to robić a nie tylko propagować, należy to zagrożenie dla dalszego istnienia naszej cywilizacji eliminować wszelkimi środkami współmiernymi do skali zagrożenia. W tym konkrttnym przypadku kilka lat odsiadki bez jakichkolwiek "zawiasów" pasowałoby jak obszył.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu.
OdpowiedzUsuńW jednym z komentarzy Szanowny Dibelius był uprzejmy napisać:
"Szanowny Tie-fighterze,
Każdy ma prawo do swojego stanowiska i oceny formy publicystycznej, jaką jest blog. Ja przedstawiłem swoją koncepcję - ja odpowiadam wyłącznie za wpis, nie identyfikuję się z komentarzami, nie obchodzi mnie ich poziom, nie kasuję komentarzy (z wyjątkiem łamania prawa lub czyjejś wyjątkowej upierdliwości - ale jeszcze nie było takiej konieczności), rozmawiam z kim chcę".
Dostrzegam zatem pewna niekonsekwencję, gdyż uporczywie toleruje na swoim blogu maniaka, który otwarcie przyznał się do udziału w zbrodni aborcji, oraz promował kazirodztwo, a o ile wiem, oba te obrzydliwe procedery są w polskim prawodawstwie penalizowane.
Pozdrawiam serdecznie, TF.
Czcigodny Tie Fighterze
UsuńMoim zdaniem może to być kwestia zarówno temperamentu jak i tak zwanego progu czułości na bodziec. Jak wiesz, ja jestem z usposobienia cholerykiem a z poglądów konserwatystą. Więc wysłanie jakiejś kobiety "na zabieg" przez sprawcę jej ciąży dożywotnio dyskwalifikuje w moich oczach wyrób męskopodobny który to zrobił i przenosi takowy do kategorii w hinduskim systemie kastowym zwanej "niedotykalnymi". Dibelius ma usposobienie flegmatyczne a co się tyczy poglądów, składowa liberalna jest u niego bez porównania bardziej rozbudowana niż u mnie. Może też prowadzić hobbystycznie jakieś prywatne studia nad ludzkim zbydlęceniem a lepszego dostarczyciela materiału niż to coś nie znajdzie w całej Polsce.
Nie potrafię Ci udzielić na to pytanie wiążącej odpowiedzi bowiem sam mimo długiej znajomości też skazany jestem na domysły.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńDoszliśmy do rozsądnego rozwiązania problemu. Poglądy w kwestiach politycznych, etycznych i obyczajowych mamy zbliżone, natomiast odmienne praktyczne definicje bloga jako narzędzia komunikacji społecznej. Jeszcze raz potwierdzam, że nie identyfikuję się ze wszystkimi komentarzami zamieszczanymi na moim blogu i nie czuję się za nie odpowiedzialny. W tej sytuacji rozumiem i szanuję Twoją decyzję o zaprzestaniu komentowania. Wysoko cenię dorobek naszej kilkuletniej współpracy i cieszę, się, że znaleźliśmy nową drogę, aby ją kontynuować.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńBardzo się cieszę że kolejny raz doszliśmy do porozumienia. Twoja jasna deklaracja powoduje że nie można Ci zarzucić cichej czy częściowej akceptacji pojawiających się pod Twoimi postami rac skretynienia i zbydlęcenia. Na "Antysocjalubis" rzecz jasna zawsze będziesz miłym i oczekiwanym gościem.
A tak na marginesie. Czy lepiej maile kierować na adres *******.com czy *********.eu ?
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
UsuńDziękuję za potwierdzenie zaproszenia do komentowania, z którego naturalnie skorzystam. Maile proponuję kierować na .eu - zacznę systematycznie przeglądać.
Serdecznie pozdrawiam
Myślę, że każdy autor bloga ma jakąś wizję na jego prowadzenie. Nie podobają mi się próby narzucenia autorowi z kim ma rozmawiać a z kim nie, tam samo próby sugerowania tego samego komentatorom.
OdpowiedzUsuńCzcigodna Erinti
UsuńJak już napisałem, nie wysuwałem pod adresem Dibeliusa żadnych sugestii odnośnie dobierania sobie przez niego rozmówców. Jedynie kilka razy wyraziłem swój skrajny sceptycyzm odnośnie możliwości przekonania "wolnościowca" że skrobanka na żądanie nie jest wyrazem szacunku dla kobiety a "marychujana" nie jest używką tak niewinną jak kawa. Zaś pewnej "moralistki" ze świat nie kończy się na czubku własnego nosa. A dzięki czytelnej deklaracji iż Dibelius nie bierze żadnej odpowiedzialności za komentarze pod swoimi wpisami, postanowiłem od tej pory swoje refleksje przesyłać do jego wyłącznej wiadomości.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu, zastanawiałam się czy w ogóle zabrać głos w tej sprawie.
OdpowiedzUsuńMoje wahanie wynika z faktu, że w pewnym momencie zostaję sprowokowana bądź "sprowokowana" do wypowiedzi ,w której powinnam (?) zastosować kurtuazję jako oczekiwany poziom dyskursu a mnie wyrywa się do odpowiedzi "plugawy ozór" (pozdrowienia dla Jugglera :) ).
Muszę się chyba pogodzić z faktem, że doskonała raczej nie będę i trzeba ( albo nie)znosić mnie z dobrodziejstwem inwentarza.
Oboje jesteśmy blogowymi zamordystami i jakkolwiek byś pięknie i staropolskim zwyczajem próbował zaprzeczać to zdania nie zmienię:)
Miałam jak wiesz krótki incydent blogowy i nawet wtedy bezlitośnie wyrzucałam z dyskusji osoby, które okazywały się chamskimi trollami dlatego łatwiej mi zrozumieć Twoje postępowanie wobec persona non grata.
Nie potrafię jednak zrozumieć dlaczego w każdym artykule, w każdym komentarzu, na wszystkich blogach nieustannie wplatasz w wypowiedzi osoby co do których wyraziłeś swój dystans ( ze zrozumiałych oczywiście względów )? Są to ataki Stary Niedźwiedziu i nawet jeśli zasłużone to są prowokacją. Bardzo częstą prowokacją.
Nie wiem kiedy zaczęła się ta wzajemna, niekończąca się bijatyka i kto w tej chwili "zaczyna" a kto się "odszczekuje" i szczerze mówiąc nie chcę wiedzieć, bo jestem już tym zmęczona do granic cierpliwości i bywa że zniesmaczona.
Będąc czytelnikiem i komentatorem ja również nakręcam się w tej spirali wzajemnej niechęci( co mnie absolutnie nie usprawiedliwia) a potem, że tak powiem idzie z górki. Odwet jest murowany, odpowiedzią jest kolejny artykuł i spirala niechęci ma szansę na długie lata wirtualnej egzystencji.
Pogłębiają się różnice, wyostrza krytyka i w konsekwencji traci na tym jakość bloga i rozmydla istota jego wirtualnej bytności a komentatorzy się wykruszają.
Nie piszecie ( blogerzy) o tym oficjalnie ale niemal każdy oczekuje lojalności wobec swojej witryny, osoby (!) i głoszonych poglądów. Prędzej czy później zaczyna się przeciąganie liny. Miałam okazję zobaczyć jak to wygląda, bo próbowano to robić także ze mną. Naciski czy próby wpływu na moje stanowisko pojawiały się z obu stron i chociaż były delikatne to jednak intencje były dla mnie jasne.
Blogi na które wchodzę to zazwyczaj blogi wojowników, sama mam naturę wojownika więc nie szukam tam dźwięków harfy i pląsających rusałek. Wchodząc liczę się z walką na pięści i biorę pod uwagę nokaut ale przecież nie za każdym razem, bo tego żaden organizm nie wytrzyma :)))
Nie czarujmy się, człowiek o dużej wiedzy, panujący nad sobą, z wzorową kulturą osobistą, czarem, poczuciem humoru i błyskotliwością zrobi z bloga cacuszko a komentatorów zamieni w melasę ale czy to możliwe w tematyce politycznej? Nie sądzę.
Nie mamy prawa wybierać nikomu znajomych, przyjaciół i wrogów dlatego najrozsądniej byłoby unikać konfrontacji i włączyć naszą wrodzoną kulturę osobistą:) i okiełznać temperamenty tylko czy to możliwe przy naszych naturach? :)
Czcigodna Ewo
UsuńJak sama wspomniałaś , też masz naturę wojownika więc łatwiej Ci zrozumieć moje reakcje.
Na blogach będących ewidentnym szambem, takim jak choćby ten prowadzony przez synalka starszej skrobankowej Nowickiej, gdzie Stalin jest chwalony za wymordowanie polskich jeńców wojennych, po prostu nie bywam.
Na blogu Dibeliusa sytuacja była nieco nietypowa. Nie raz i nie dziesięć najtępsza komentatorka czy najplugawsza kreatura polskiej blogosfery wypisywali tam rzeczy szczególnie głupie lub paskudne zaś reakcja gospodarza przypominała słynny rysunek Mleczki. Na którym zbluzgany przez menela człowiek o inteligentnym wyglądzie odpowiada "polemizowałbym". ja wtedy zwracając sie do gospodarza (z hołotą się nie zadaje) artykułowałem swoją opinię o tych wybroczynach umysłowych. Bardzo dużo dobrego uczyniła ostatnia deklaracja Dibeliusa i od tej pory będę się zwracać bezpośrednio do niego, bez wystawiania swoich komentarzy na oczy hołoty.
Miejscem utarczek jest też i inny blog na którym obydwoje komentujemy. Ale tam sytuacja jest zupełnie inna. Gospodyni jasno artykułuje swoje poglądy w sprawach około obyczajowych i ma je takie jak Ty, ja czy każdy zdrowy na umyśle człowiek. Ale tam nieświęta trójca z oślim uporem prowadzi swa katechezę wmawiając że skrobanka to dowód szacunku dla kobiety, kazirodztweo jest wporzo i spoko zaś konopny syf nie jest narkotykiem. Do tego dodaj odkrycie "moralistki" czyli opinię ze nawet Hitler miał prawo postępować wedle własnego widzi mi się.
Ponieważ gospodyni z rzadka ale wyraźnie pisze co o tych bredniach sądzi, w tym przypadku nie mam cienia skrupułów. I równo wale bydło batem. Bo nie można dopuścić do tego aby naprawdę wartościowy blog trójka łajdaków zamieniły w latrynę, wbrew woli gospodyni i większości komentatorów.
Dziękuję za obszerny komentarz i pozdrawiam serdecznie.
Masz rację ale to Ich blogi i sami muszą wziąć za nie odpowiedzialność bądź zwalniając się z odpowiedzialności ,ponieść konsekwencje swoich wyborów.
UsuńPozdrawiam serdecznie
P.S
OdpowiedzUsuńPo namyśle dopiszę tylko, że smutna okoliczność śmierci znanej wszystkim blogerki Marii-Dory potrząsnęła mną i utwierdziłam się, że cudowny świat równoległy jakim jest sieć, blogosfera wysiada przy realu i trzeba ciągle o tym pamiętać.
Wzruszające pożegnanie Nitagera, który nazywa Marię-Dorę przyjaciółką i informacja, że pomimo przyjaźni bardzo długo czekał na jakiekolwiek wieści o Niej chociaż próbował szukać kontaktu to przeraźliwy dowód, że blogosfera to tylko i aż świat równoległy a rachunki życia i serca płacimy w realu. Strasznie uprościłam ale nie wątpię, że doskonale mnie zrozumiecie.
Dlatego wolę dbać o real jakkolwiek obrazoburczo i niewiarygodnie to brzmi dla żyjących przede wszystkim w wirtualnym świecie.
Doceniam możliwość spotkania w sieci świetnych ludzi. Poznałam kilka takich osób przez ostatnie lata, z niektórymi utrzymuję także kontakty prywatne ale z drugiej strony oduczyłam się początkowej naiwnej ufności we wszystko co czytam. Bolało ale zrobiłam się przez to silniejsza i mam dystans zarówno do tego co czytam jak i swojej pisaniny.
Wybaczcie proszę te prywatne wynurzenia...
Czcigodna Ewo
UsuńO ile mi wiadomo, Maria-Dora nie miała okazji wdrażać w życie na większą skalę swoich lewicowych idei. Zatem przyjmuję ze w odróżnieniu od tak wielu innych osób o lewicowym rodowodzie nie ma na sumieniu ludzkiej krzywdy. Więc niech jej ziemia lekką będzie.
Piszesz że real jest niepomiernie ważniejszy od wirtualu i oczywiście masz rację. Bo świat wirtualny w zasadzie służy dwóm celom. Jest narzędziem do przedstawienia swoich poglądów znacznie większej liczbie osób niż można to zrobić w życiu codziennym w świecie realnym. I pozwala poznać i zaprzyjaźnić się z ludźmi których bez sieci nigdy byśmy nie poznali. Bo nie zobaczylibyśmy ich nigdy xna oczy lub z raz w życiu minęli na ulicy nie mając pojęcia że jest to człowiek godny szacunku i kolegowania się.
Najlepszym przykładem jest nasza znajomość. Ostatni raz byłem we Wrocławiu pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia. Bez sieci nie miałbym pojęcia że w tym mieście mieszka tak mądra i wartościowa osoba jak Ty.
Pozdrawiam serdecznie.
Mam nadzieję, że się nie mylisz co do mnie Stary Niedźwiedziu ;))
OdpowiedzUsuńTak, świat wirtualny ma niezaprzeczalne walory właśnie z tych powodów , które podałeś ale nie da się żyć w pełni w świecie wirtualnym i realnym jednocześnie.Sieć jest piekielnym złodziejem czasu, który mija tam w przyspieszonym tempie i w niemal niezauważalny sposób. To paskudna pułapka :)))
Uwielbiam przebywać w sieci właśnie ze względu na wspomniane znajomości, które przynajmniej w moim przypadku rozwijają mnie i wciąż uczą ale pilnuję się żeby nie dać się wessać w życie wirtualne, bo nie chcę każdej wolnej chwili spędzać przy kompie co jest nie tylko łatwe ale i niebezpiecznie przyjemne :)
Dlatego teraz bezczelnie sobie korzystam z wirtuala ( póki mogę) , bo niedługo znowu realny kieracik bez znieczulenia przywróci zachwiane proporcje i pokaże środkowy palec w najmniej spodziewanym momencie.
Pozdrawiam :)
Witaj Stary Niedźwiedziu.
OdpowiedzUsuńMój pierwszy kontakt z Waszym blogiem( Szanownym Dibeliusem i Tobą) był w czasie niezapomnianej Lukrecji.
Zatrzymał mnie ten wpis i kolejne oraz poniższe ostrzenie.Miąłem okazję poczytać Attnona i uważam,że większej mendy w blogosferze nie ma.Chyba tylko "Kanalia próbuje z nim rywalizować.Wchodząc na ten blog i zamieszczając czasem nieudolne komentarze miałem gwarancje,że spotkam tu ciekawych ludzi w gówno nie wdepnę. Ty nadal mendy wywalasz na zbity pysk,czyli jesteś konsekwentny.
" Jak było na początku. tak będzie teraz i zawsze i na wieki wieków. Amen".
Pozdrawiam serdecznie.
Ps.
Przypomnę treść tego ostrzeżenia.
Ostrzeżenie.
Zadymiarze pokroju "Attonna" czy "Złośliwca", obrażający uczucia przytłaczającej większości Szanownych Czytelników oraz ludzki rozum, są stad eksmitowani z mocy prawa. Dotyczy to też talibów broniących "prawa" do prowadzenia pojazdów pod wpływem alkoholu oraz innego ekoterrorystycznego, feminazistowskiego czy tolerastycznego dziadostwa."Antysocjal" nie dla idiotów!
Czcigodny Józefie
UsuńNie uważam że właściciel posesji może ignorować to co się dzieje na chodniku przed jago domem, Tylko dlatego że ten chodnik formalni nie jest jego własnością. To przecież nie jest powód by odwiedzający go goście musieli przeskakiwać przez łajno czy to co pozostawili tam wymiotujący menele.
Cieszę się ze zdecydowana większość ludzi taką dbałość rozumie. A czasem od któregoś z Szanownych Gości usłyszę tak miłe słowa jak od Ciebie.
Wkrótce napisze kilka słów o niepospolitej jamniczce Sepii.
Pozdrawiam serdecznie.
Internet nie jest zastrzezony dla elit. Dlatego znajdzie sie w nim wszystko, od tekstow pisanych na wysokim poziomie po prostackie, zlosliwe, a nawet wulgarne komentarze. I trudno sie o to obrazac, skoro napisany komnentarz stanowi wyraz kultury komentujacego, a nie wlasciciela bloga. Gdyby jednak blog, w ktory wkladana jest spora ilosc pracy i wiedzy mial byc upstrzony glupawymi komentarzami, to na pewno trzeba takie komentarze usuwac.
OdpowiedzUsuńBlog to specyficzna forma wypowiedzi. Wlasciwie powinien to byc rodzaj internetowego pamietnika, albo krotkich komentarzy do biezacych wydarzen, pisanych na goraco, najlepiej z odrobina humoru. Bardzo czesto jednak jest czyms wiecej, nawet rodzajem strony internetowej. Samych rocznic historycznych jest w Polsce tyle, ze mozna by o niczym innym nie pisac, jak tylko o tych rocznicach. Sama prowadze blog religijny, ktorego celem jest przypominanie historii braci polskich, ale takze komentowanie biegu spraw z perspektywy polskiego chrystianizmu. I przyznam, ze nie jest to zadanie latwe. Zalew tematow, ktore warto poruszyc, jest ogromny. I im dluzej pisze, tym bardziej przekonuje sie, ze chrystianizm jest Droga trudna, nie dla kazdego. Kontakt z Absolutem stwarza taka perspektywe, ze wszelkie problemy - jakkolwiek nie wydawalyby sie nam wazne - nagle, w skali Kosmosu, zestawione z potega Absolutu - maleja blyskawicznie i staja sie mikroskopijnie niewazne ... Pozdrawiam Arianka
Czcigodna Arianko.
UsuńUważam że czytelnicy mojego blogu mają prawo czuć się tak jak zaproszeni w realnym świecie goście. czym innym gorące spory polityczno - światopoglądowe, czym innym pochwała zabijania ludzi czy narkotyzowania się. Podlana chamską propaganda nawet nie ateistyczna lecz wręcz odnoszącą się do religii z nienawiścią. I dlatego pilnuja aby moich gości nie obrażało i nie znieważało żadne "postępowe" i "wolnościowe" menelstwo.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńMoim skromnym zdaniem, każdy ma prawo prowadzić swego bloga tak jak uważa
i każdy ma prawo komentować tak jak uważa.
Niech tylko nikogo swoją pisaniną nie obraża (nawet mi się zrymowało),
i wulgaryzmów przy tym nie używa,
bo takich osób po prostu szanujący się bloger się pozbywa.
(no i rymowanka mi wyszła - niezamierzona):-)
Pozdrawiam serdecznie
Czcigodna Pelargonio
UsuńPoza pilnowaniem formy komentarzy moim zdaniem nie wolno ignorować ich treści.Gdy zaczyna się pogarda dla polskiej kultury i polskości jako takiej, wychwalanie narkomanii, aborcji czy przypadkowego seksu z byle kim, uważam że mam obowiązek posprzątać. A piewcy takich "wartości" niech się wynoszą do przybytku pewnej zdziecinniałej pisuardessy czy na blog niejakiego Michała Nowickiego (synalka starszej skrobankowej Nowickiej) który pochwala mord katyński.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńUważam, że zachęcanie do przypadkowego seksu oraz narkotyków to obrażanie prawdziwych Polaków, którzy takimi rzeczami sie brzydzą.
Pozdrawiam serdecznie
Czcigodna Pelargonio
OdpowiedzUsuńPonieważ w pełni podzielam Twój pogląd (a i kilkoro moich przyjaciół ateistów ma w tej sprawie identyczne zdanie), gonię tych "wolnościowców" bez litości. Bo to nie kwestia wiary ale granica miedzy człowieczeństwem a zbydlęceniem.
Pozdrawiam serdecznie.
Wielce Czcigodny Stary Niedźwiedziu !!!
OdpowiedzUsuńChciałem poruszyć inny temat.
Do 1 czerwca trwa akcja zbierania podpisów w sprawie referendum nt. gotowości szkolnej sześciolatków.
http://www.ratujmaluchy.pl/
http://wiadomosci.wp.pl/kat,1342,title,Front-za-szesciolatkami,wid,15663731,wiadomosc.html
Wielu ludzi - rodziców :) zastanawia się:
Czy coś się zmieniło i dzieci przychodzą na świat wcześniej niż po 9 miesiącach?
Czy wcześniej zaczynają chodzić,mówić,jeździć na rowerze Np.w wieku 5 miesięcy itd itp ?
Ich układ nerwowy wcześniej się rozwija ?
Czy możemy liczyć na poparcie Antysocjala w sprawie referendum ?
Ukłony
Teddybe
Czcigodny Teddybe
UsuńOczywiście że możecie. Twoją informację zamieściłem w najnowszym wpisie.
Pozdrawiam serdecznie.