poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Homo, pedały i geje

Komentarze autorstwa czcigodnych Piotra ROI oraz Tie Fightera pod ostatnim postem, traktującym o oswobodzeniu się Kościoła Norweskiego od dyktatu hominternowskich terrorystów, skłoniły Starego Niedźwiedzia do przemyślenia kilku spraw odnośnie ludzi z zaburzoną orientacją seksualną, bezdyskusyjnie odbiegającą od fizjologicznej normy. Po dyskusji z Tie Fighterem powstał niniejszy post będący naszym wspólnym dziełem.

Zacząć musimy od spraw nazewnictwa. Niejaka Kinga Dunin, egeria feminazizmu i wszelakiego zbydlęcenia, swego czasu nazwała „normalnych” czyli nie robiących małpiego cyrku ze swojej sfery seksualnej homoseksualistów „zwykłymi pedałami”. W odróżnieniu od „gejów” czyli chamskich niczym smrodząca na odwiedzanych przez nas blogach ciota komunistka, nachalnych propagatorów swojego zboczenia. Stających na głowie aby ogłupić ludzi do tego stopnia by uznali „prawo” dwóch dewiantów nie tylko do „ślubu” ale nawet do adopcji dzieci. Wspomniana ciota swego czasu twierdziła że skoro obydwaj mają PESEL to należy im to się jak psu buda.

Obydwaj jako ludzie prawicy uważamy że przestrzeń publiczna nie jest właściwym miejscem do demonstrowania zachowań z pogranicza „live show”. Nie jest tu istotne czy ma to miejsce miedzy kobietą i mężczyzną czy też w jakiejś zboczonej konfiguracji. Więc skoro słowem które postępactwo płci wszelakich (twierdzą że jest ich więcej niż dwie) odmienia przez wszystkie przypadki jest „tolerancja”, możemy tolerować tych homoseksualistów którzy spełniają elementarne kryteria przyzwoitości i nie pchają się ze swoją dewiacją przed oczy innych ludzi w myśl zawołania bojowego „niech nas zobaczą”. Swego czasu na warszawskiej Pradze SN widział bannery przedstawiające dwóch migdalących się facetów zaopatrzone w tenże napis. Mieszkańcy tejże Pragi, mniej przetrzepanej przez ostatnią wojnę od lewobrzeżnej Warszawy, zachowali jeszcze warszawski fason. Więc graficiarze zaopatrzyli te bannery w komentarze o treści „nie chcę bo się porzygam!”. Zatem tych próbujących (rzecz jasna jak na swoje możliwości) spełniać standardy elementarnej przyzwoitości proponujemy nazywać po prostu HOMO. Są to tylko dwie sylaby a nie siedem jak w przypadku rzeczownika homoseksualista. A prywatnie dla tych „dających się tolerować” mamy nawet odrobinę współczucia. Bowiem mężczyzna który rano nie obudzi się obok przytulonej do niego nagiej dziewczyny, w myśl ludowego przysłowia „w d**ie był, g**no widział”. Co w tym przypadku nie jest akurat metaforą lecz wielce niewyszukanym a zarazem naturalistycznym opisem stanu faktycznego.

Słowo PEDAŁ rezerwujemy dla tych którzy pozbawieni sa poczucia elementarnej przyzwoitości i nachalnie pchają się z tym ludziom przed oczy. Na przykład poprzez pojawianie się w miejscach publicznych w takim stroju i makijażu że w porównaniu z nimi kobieta świadcząca usługi seksualne na poboczach dróg szybkiego ruchu wygląda jak dama dworu. A ludziom o słabszych żołądkach na taki widok grozi wspomniany przez praskich graficiarzy odruch fizjologiczny.

Ale najgorszym syfem są GEJE czyli zboczeńcy którzy ze swojej dewiacji uczynili sobie sposób na całkiem dostatnie życie. „Walczą z nietolerancją” poprzez domaganie się dla dewiantów tych wszystkich praw które przysługują rodzinie. Czyli komórce społecznej zapewniającej biologiczne przetrwanie każdego narodu. Na tę „walkę” dostają nieliche fundusze z doszczętnie ogłupionego eurolandu. Totalnie sprostytuowanego przez eurosocjalistów  którzy rozpaczliwie poszukują sobie proletariatu zastępczego (mistrzowi nazewnictwa Dibeliusowi TF i SN kłaniają się nisko).

Narzuca się pytanie czy ci geje istotnie wojują o to co zwykłym homo jest do czegokolwiek potrzebne.

Kolega SN spędził ponad pół roku na jednym z czeskich uniwersytetów. I zreferował mu stan rzeczy w tym kraju. Z nieco ironicznym uśmieszkiem informując że o ile w kwestii pragmatyzmu i tkwiących w każdym Czechu odruchów propaństwowego działania opinia SN jest prawdziwa, o tyle jeśli chodzi o zmianę obyczajowości, kraj ten w tej kwestii posunął się równie daleko jak w zeświecczeniu. Jako signum temporis podał informacje że dla wielu czeskich studentek wystąpienie w pornosie to tak samo dobry sposób na podreperowanie sobie budżetu jak dla polskich złapanie dorywczej pracy przy promocji kawy lub jogurtu. Więc nie dziwota że w Czechach już od  lat istnieje instytucja „zarejestrowanych związków partnerskich” które mogą też zawierac osoby tej samej płci.

No i co? Ano psiniec, jak mawiają beskidzcy górale.

Okazało się że ta instytucja, bohatersko wywalczona przez gejów, cieszy się niemal zerowym zainteresowaniem zwykłych homo. Ich związki są na tyle nietrwałe że chodzenie kilka razy do roku do urzędu z nowym kochasiem nie jest dla nich żadnym wywalczonym przywilejem lecz jedynie upierdliwą formalnością, stratą czasu plus pieniędzy na opłatę za wydanie papierka. A w nieoficjalnych rozmowach przyznają że jakiś bachor do opiekowania się nim jest ostatnią rzeczą na świecie o której by marzyli. Myśleć o tym mogą jedynie pedały lub wręcz geje, pragnący wychować nowe kadry.

Zastanawialiśmy się czy w tej kwestii wyjątkowo nie wpuścić na forum dyskusyjne „Antysocjala” kogoś z internetowego „hominternu”. Ale doszliśmy do wniosku że nie możemy naszym Czcigodnym Czytelnikom robić aż takiego świństwa. Więc jedynie TF poprosił SN o jakiś klip filmowy dla tych „inaczej”, pamiętając że gdy swego czasu SN opisał piękny występ striptizerki tańczącej „taniec siedmiu zasłon Salome” wspomniana już ciota wyrażała się później o tym z obrzydzeniem. Tańca na rurze z klubu dla pedałów nie będzie bo nie jesteśmy zboczeńcami i namiarami na taki syf nie dysponujemy. Więc w miarę systematycznie czytująca (wynika to jednoznacznie z jej komentarzy) ten blog komunistka może się nie ślinić i musi się zadowolić tangiem bez tak niemiłego dla "podwójnego nadczłowieka" widoku nawet tak urzekająco pięknych kobiet jak Daiana Guspero czy Geraldine Rojas.


Zdrowych na ciele i psychice Szanownych Czytelników do otwarcia tego linku przesadnie nie namawiamy. Ale też nie jest on obrzydliwością na miarę łajna prezentowanego na „wolnościowych” blogach. Konserwatyzm zobowiązuje.



Tie Fighter i Stary Niedźwiedź

22 komentarze:

  1. Witam Panów

    Mam pytanie. Czy wspomniana w tekście "ciota komunistka" to "anty" vel "antydogmatyk"?

    Oppressor

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Oppressorze
      Serdecznie witam sojusznika z pola walki z "wolnościowym" zbydlęceniem w niskich progach mojej witryny.
      Oczywiście że tak. Nie wszyscy Szanowni Czytelnicy "Antysocjala" czytują systematycznie doskonały blog Dibeliusa. Ale jeśli by tak czynili (gorąco ich do tego zachęcam), upewnili by się że drugiej tak załganej, nienawidzącej wszystkiego co polskie lub konserwatywne i bezczelnej cioty nie ma w całej polskiej blogosferze.
      Dziękuję za wizytę, nieskromnie zapraszam do kolejnych i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Szanowni Panowie: tu nie ma żadnej filozofii. Chodzi wyłącznie o to aby wypowiadanym słowom nadawać właściwe im znaczenie. Łacińskie tolerare oznacza znosić, wytrzymywać, toteż homosiów nie narzucających się z własna orientacją seksualną, homosiów, że tak powiem na własny użytek znoszę czy też wytrzymuję bez żadnego trudu, bo po pierwsze wiem, że w każdej społeczności jest ich jakiś tam określony procent a po drugie i chyba nawet ważniejsze co mnie to obchodzi? Natomiast powołane wyżej łacińskie tolerare w żadnym wypadku nie oznacza zachwytu, podziwu czy choćby milczącej aprobaty dla prowokacyjnych zachowań dokonywanych na forum publicznym. I jak napisałem powyżej jestem przekonany, że dopóki będziemy ( i my heteroseksualni i ci seksualni homo ) nadawać słowom właściwe im znaczenie nie będzie kłopotu z bezkonfliktową koegzystencją obu "obrządków". A, że gejowscy funkowie pracują nad czymś przeciwnym? Trudno, za to im płacą. Myślę jednak, że obie strony nauczone choćby doświadczeniem puczu bolszewików będą w stanie zdusić zarazę w zarodku odpowiednio skutecznie.
    pozdrowienia
    grzes

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Grzesiu
      Pod Twoimi przemyśleniami na temat zmiany znaczenia słów przez lewackich złodziei mowy, pospisuje sie oburącz. Ale nie jestem aż takim optymistą odnośnie duszenia w zarodku rozwalania naszej cywilizacji przez hucpiarskich zboczeńców. Gdyby ludzie potrafili wyciągać wnioski z historii, a zwłaszcza puczu bolszewików, nikt by nie trafił do więzienia za "homofobię" a dzieci nie trafiałyby w ręce zboczeńców. Tu chorej cywilizacji postchrześcijańskiej grozi juz amputacja. A w orzypadku braku reakcji, za jakiś czas pacjent zejdzie na nowotwór.
      Pozdrawiam równie serdecznie jak mało optymistycznie.

      Usuń
    2. Czcigodny Grzesiu,

      jest dokładnie tak jak mówisz: tolerancja to znoszenie (często niechętne) rzeczy niewłaściwych, często za otrzymywane z tego korzyści, o ile zysk przewyższa straty. Przykłady: krawatowa korporacja TOLERUJE pracownika w swetrze i glanach, gdyż jest genialnym programistą czy też policja TOLERUJE melinę trzy budynki obok komendy W ZAMIAN za informacje.

      Najlepszą opcją dla homo jest wypróbowane "don't tell, don't ask". A utalentowani ludzie dotknięci tą ułomnością mogą budzić zachwyt swoim talentem. Sam otwieram gębę w niemym zachwycie, podkręcając gałkę VOL do oporu słuchając kompozycji Jana Baptysty Lully'ego (bi) czy Piotra Iljicza Czajkowskiego (homo). Przywołani przeze mnie twórcy znani są przez swoje kompozycje. A współczesny TFUrca ogłaszający wszem i wobec o swych upodobaniach to po prostu miernota, która z braku talentu próbuje zdobyć sławę (lub utrzymać popularność), wybacz Czcigodny Niedźwiedziu ten kolokwializm, "na fiuta"

      Usuń
    3. Zgadzam się z Tobą Rafaelu w całej rozciągłości, konstatując z przykrością, iż stan przez Ciebie opisany świadczy niestety o ogólnym by nie rzec totalnym skarleniu naszej cywilizacji. Bo skoro TFUrca nie potrafi zaimponować czy choćby zainteresować publiczności swoim dziełem to niejako w zamian wywala owego "fiuta" i wrzeszczy wszem i wobec - podziwiajcie mnie! Zauważ, że taki np. Oskar Wide najpierw był pisarzem a dopiero dużo, dużo później ( i raczej dyskretnie ) homosiem. Dotyczy to zresztą nie tylko orientacji seksualnej. Weź np taką Kazię Szczukę. W sumie niegłupi babiszon, ba doktor literaturoznawstwa. A chwali się swoimi osiągnięciami na niwie zawodowej? propaguje je? A skąd! natomiast, że jest Żydówką powtarza namiętnie i do obrzydzenia przy każdej możliwej okazji. Jakby sam fakt urodzenia z takich a nie innych rodziców miał być powodem do chwały.I czy to nie jest kolejny przykład pomieszania pojęć?
      pozdrowienia
      grzes

      Usuń
  3. Szanowni Autorzy,
    Zgadzam się z przedstawioną przez Was klasyfikacją i wnioskami z niej wypływającymi. Moim zdaniem nie da się już jednak narzucić określonych definicji. We współczesnym języku homoseksualista to określenie oficjalne, gej - potoczne, pedał - pejoratywne. W takim znaczeniu używa tych słów młodzież i raczej nie da się tego zmienić.

    Perspektywę wyznaczył już nieodżałowany Bronisław Geremek:
    Bronisław Geremek, którego nie ma już wśród nas, a którego imieniem nazwaliśmy główny plac wewnątrz naszego strasburskiego parlamentu kilkadziesiąt metrów stąd, lubił cytować znane powiedzenie, że „europejska integracja jest jak jazda na rowerze: trzeba cały czas pedałować do przodu, aby utrzymać równowagę i panować nad kierunkiem jazdy”.

    Ale na godnych kontynuatorów:
    Teraz mamy etap górski i musi Pan mocno pedałować" zwrócił się do Blaira poseł Schulz.

    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Dibeliusie
      Wyróżniliśmy trzy kategorie tej dewiacji z których tolerować można tylko jedną a z dwoma trzeba bezpardonowo walczyć.
      A co się tyczy Geremka i jego bredni o integracji europejskiej, nie wszyscy Czytelnicy znają Twoje zamiłowanie do ironii i czarnego humoru. Dlatego jako obrzydliwy pragmatyk lubiący kropki nad i , wyrażę nadzieje że z tą integracją europejską będzie jak z działaniem granatu, opisanym dziadkowi mojego kolegi przez radzieckiego sierżanta instruktora. Po przetłumaczeniu na polski i drastycznej ingerencji cenzury obyczajowej, zabrzmiałoby to mniej więcej tak:
      -Początkowo nic. Ale potem jak pieprznie to ni cholery z niego nie zostanie!
      Miejmy więc nadzieję że ostatecznie z tej integracji też ni ***** nie zostanie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Jeżeli chodzi o "Drogiego Bronisława", to jedyne co mi zostaje, to zacytować treść pewnego transparentu, który pojawił się na jego pogrzebie: "Boże dzięki Ci, że go od nas zabrałeś"

    OdpowiedzUsuń
  5. witam, Pozwol ze na post z poprzedniego tematu odpowiem w tym gdyz oba tematy sa z soba polaczone:

    (....) "Sralon merdialny" sralonem ale takie deklaracje (wtedy w prasie podziemnej, obecnie chyba właściwym miejscem jest internet) oczyściłyby w jakiejś mierze atmosferę. (....)

    Problem homoseksualistow -nie mylic z tzw. "gejami"- przebiciem sie do opini publicznej w czasach mediokracji , jest dokladnie tym samymy problemem jaki maj obecnie heterycy nie zyczacy sobie aby ktos publiczne obnosil sie z tym jaki rodzaj seksu go rajcuje. Zwykli ludzie czy to hetero czy homo na poczatku -procesu budowania bojowek zawodowych gejow-
    nie za bardzo widziedzieli "o co chodzi" -a chodzi jak to zwykle lewakom o szmal z kasy podatnika- Po zbudowaniu ogromnych lewackich organizacji zawodowych gejow i "obrazu" tego co jest "poparawne" a co jest "fobiczne" wiekszosc z nich paralizuje strach. Powiem wiecej homoseksualisci maja obecnie 2ch "wrogow" (co zreszta sam przyznales).Jedni z nich to tzw. "geje" -czesto "zawodowi"- drudzy to wkurzeni na wybryki i wynaturzenia w/w "gejow" zwykli ludzie ktorzy nie sa w satanie w tzw. przekazie medialnym ich "odroznic" od "zawodowych gejow" . Podany przez ciebie przyklad ogloszenia "ze nie mamy z nimi nic wspolnego" bylby moze mozliwy gdyby homoseksualisci byli jakos zorganizowani. Problem polega na tym ze "geje" doskonale zdaja sobie sprawe ze wiekszosc homoseksualistow podobnie jak wiekszosc heterykow sprawy swojej sypialni chce zostawic w swojej sypialni. Wiec tak naprawde sa na pozycji juz na starcie "przegranej" Nawet gdyby starali sie jakos zorganizowac, podejrzewam ze lewackie media zrobilby z nich "kryptoheterykow" a tzw. "prawicowe" nawet by ich nie "odroznialy". Poza tym mowimy tutej o ludziach ktorzy poprostu chca przezyc miedzy tym "mlotem" a "kowadlem" ktore to zgotowali im zawodowi geje. Spora czesc z nich j/w wspomnialem to ludzie po studiach majacy doskonala wiedze o tym jakie pieklo potrafi zgotowac mediokracja i jej lewackie media dla "stawiajacych sie". Moze gdyby jakas osoba z autorytetem z tego srodowiska sie "postawila" nie zostalaby totalnie "rozjechana" a tylko "izolowana" moze moze , moze -ilu dzi ludzi majacych jaka taka pozycje potrafi "postawic sie" brednia o tzw. "globalnym ociepleniu" ? -no ilu ? A sa cale zorganizowane organizacje naukowcow, przedsiebiorcow -ktorzy na tym traca ogromne sumy- Brednia zyje swoim zyciem.Ci co mieli zrobic na tym kase robia.A ci co mieli stracic kase traca a jak sie ktos "postawi" lewackie media w pare minut zrobia z niego "wariata.." To pytam jeszcze raz jak tu sie ma "postawic" mediokracji i organizacji skrajnych lewicowych gejow niezorganizowana grupa ludzi -czyli zwykli homoseksualisci- ktora pojecie zycia intymnego rozumie jako swoja prywatna sprawe a nie cos o czym "MUSI" wiedziec i "MUSI" sie podobac "calej wsi" ?

    pozdrawiam
    PiotrROI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Piotrze
      Poruszyłeś chyba najważniejszy problem w tej tematyce bo opisałeś jak pokręcona jest linia frontu.
      Podkreśliłeś że większośc ludzi o fizjologicznych a nie patologicznych preferencjach seksualnych łączy ze "zwykłymi" homo wspólny cel czyli dążenie do oczyszczenia przestrzeni publicznej z ekscesów i zamknięcia mord homoterrorystom kradnącym pieniądze podatnikóww na swoją "walkę".
      Aby z tym syfem skończyć , konieczne jest zarwno obudzenie się z letargu heteroseksualnych śpiochów jak i zbudowanie w Polsce prawicy. Bo za taką nie uważam na pewno "socjalistycznych bigotów", dla których świat zaczyna się a zarazem kończy a sprwwach seksu. Ale już spytani o kwestie gospodarcze, bełkoczą coś o "społecznej nauce Kościoła Rzymskokatolickiego". A poproseni o opinię na temat choćby systemu podatkowego, odpowiadają że podatki powinny być "sprawiedliwe" lub wręcz otwierają durne gęby od ucha do ucha.
      Wiele zrobić nie mogę. Ale chociaż prowadzę ten blog i tłumaczę że konserwatyzm to thatcheryzm a nie jaki popieprzony socjalizm a la Marek Jurek. A w kwestii światopoglądowej akceptacja Septalogu w zupełności mi wystarczy aby komuś podać rękę.
      Dziękuję za tak obszerny i pełen treści komentarz i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  6. Panowie,

    Może jeszcze dwa słowa w dwóch kwestiach mało tu poruszanych. Po pierwsze w nawiązaniu do słów, które padły powyżej, informuję, że całe to rzekome prześladowanie gejów, to sztucznie przez nich napompowany balon spekulacyjny, stworzony na potrzeby wojującego w mediach pedalstwa. No jaki piękny instrument do zrobienia z siebie ofiary. Powiedzmy sobie szczerze, że można przemieszkać całe życie obok sąsiada Homo i nigdy się nie dowiedzieć jaka jest jego orientacja seksualna. Tylko, że taki stan rzeczy, gwarantuje owemu sąsiadowi dyskrecja i nie epatowanie swoją odmiennością w przestrzeni publicznej. Zatem kiedy pojawia się element rzekomego prześladowania? Ano wtedy, gdy dewiację usiłuje się na chama wtłoczyć do przestrzeni publicznej i poprzez wąską grupkę agresywnych aktywistów narzucić całej milczącej reszcie swoje wynaturzenia jako normę. Ponadto tym środowiskom nigdy nie wystarczy zwykła tolerancja, jeżeli nie będzie podlana gęstym sosem zachwytu, promocji, specjalnych uprawnień, tudzież przywilejów. Ot taka na opak rozumiana równość w stylu Orwella. Zatem homoaktywiści terroryzują daną społeczność tak długo, aż ktoś się w końcu wkurwi i któremuś przypierdoli i wtedy mamy piękny temat na pierwszą stronę Wyborczej, jak to 99% homofobicznej populacji tego kraju, niemal zamyka w obozach koncentracyjnych biednych pederastów, którzy przecież walczą tylko z dyskryminacją na tle seksualnym. Zaiste, piękna socjotechnika i do tego skuteczna. O drugim mechanizmie nieco później.

    Pozdrawiam, TF

    OdpowiedzUsuń
  7. A tu kilka słów o rzeczywistych intencjach wojującego pedalstwa:

    "Homoseksualna dziennikarka zaangażowana w promocję „małżeństw jednopłciowych” w USA, Masha Gessen przyznała, że „tęczowym” aktywistom wcale nie chodzi o uzyskanie dostępu do takiej instytucji. Pederaści i lesbijki chcą po prostu radykalnej redefinicji i ostatecznego zniesienia małżeństwa!”……”jest czymś oczywistym, że homoseksualiści powinni mieć prawo do zawarcia małżeństwa, ale dla mnie równie oczywiste jest to,że instytucja ta powinna być wyeliminowana.(…) Z walką o małżeństwa homoseksualne zazwyczaj związane jest kłamstwo dotyczące tego, co zamierzamy zrobić z małżeństwem, gdy już uda się nam je wywalczyć.Kłamiemy, że instytucja małżeństwa nie ulegnie zmianie.”…..”Dodała, że „instytucja małżeństwa nie tylko się zmieni, ale powinna w ogóle przestać istnieć”. Gessen jest zwolenniczką stworzenia takiego systemu prawnego, który odzwierciedlał będzie rzeczywistość, w jakiej żyją niektóre osoby. Mówiła, że nie może znieść „fikcji, w jakiej żyje”. -Mam trójkę dzieci, które mają teoretycznie pięciu rodziców. Nie rozumiem,dlaczego nie powinny one mieć pięciu rodziców prawnie(…) Poznałam moją nową partnerkę, a ona właśnie urodziła dziecko.Jego biologicznym ojcem jest mój brat. Biologicznym ojcem mojej córki jest człowiek, który mieszka w Rosji. Mój adoptowany syn uważa go również za swojego ojca – tłumaczyła.”.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hmmm - a mówi się, że człowiek to brzmi dumnie?
    Ja sam, jestem jedynie kandydatem na miano człowieka - więc szkoda, że "nie u mnie"

    Miano. Pełne miano człowieczeństwa można otrzymać jedynie po śmierci i (co oczywiste) po spełnieniu określonych "warunków".
    Ktoś kiedyś powiedział "po owocach ich poznacie".

    Zaiste!

    Za życia - jesteśmy jedynie homoidami.

    P.S. wszystkich urażonych takim postrzeganiem tematu - zwyczajnie przepraszam. Nie zwyczajnie zaś - pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Adamie
      Masz świętą rację z tym kandydowaniem każdego z nas do bycia człowiekiem. Bo aby na takie miano zasłużyć, nie wystarczy nie mieć ogona, jak twierdzą demokraci. A niektórzy predstawiciele formalnie naszego gatunku (ale jedynie z prawnego i być może biologicznego punktu widzenia) nie zasługują nawet na porwnania ze zwierzętami. Bo porównując suczkę czy kotkę z abortującym co jakiś czas swoje dziecko kurwiszczem, te dwie pierwsze to Himalaje a ta ostatnia to dno Rowu Marianskiego uczuć macierzyńskich.
      Pozdrawiam serdcedcznie.

      Usuń
    2. Czcigodny Stary Niedźwiedziu.

      Choć jak słusznie mówi stare przysłowie "gdzie drwa rąbią tam wióry lecą" to mnie - jakoś trudno pozbyć się wrażenia, że tych "wiór" - wkrótce może zostać więcej niż godnego drzewa.
      Bicie w czambuł wszystkiego co "dookoła" choćby i słuszne z moralnego punktu widzenia, nie powinno być jednak biciem "na oślep" - bo pośród chwastów, nie każda roślina ma szansę by właściwie wyrosnąć.

      Pobudki do takich czy innych zachowań (powiedzmy - dewiacyjnych) nie zawsze bowiem wynikają niejako z "własnej woli" - a niezwykle często, są wynikiem zewnętrznych uwarunkowań. Trudno mi na przeciwnych szalach wagi postawić zgwałconego kurwiszona oraz matkę kilkorga dzieci nie potrafiącej już zapewnić kolejnemu dziecku szansy przeżycia.

      I tu - i tu - mamy do czynienia z morderstwem, jednak - czy ocena może (lub musi) być taka sama?
      To - o czym w tej chwili mówię nie ma nic wspólnego z tolerancją. To nie o to chodzi aby przyzwalać na zło, ale żeby stać się mogło przyczynkiem do głębszego zastanowienia.

      Jeżeli ktoś tonie - to mamy do wyboru dwie opcje. Pierwsza - to skrócić jego cierpienia utrzymując głowę delikwenta pod wodą lub też - podać mu rękę i wyciągnąć na brzeg, i żeby nie posądzać mnie że nie dostrzegam zagrożenia - jeżeli widzimy że ktoś próbuje tonącemu "skrócić cierpienia" - to również nie należy pozostawać na ten fakt obojętnym.

      Dewiacje seksualne nie zawsze wynikają z własnego widzimisię osobnika płci dowolnej - i nie chodzi mi tutaj o jakieś teorie rodem z gendero(logii). Bywają także wynikiem (formą) ucieczki przed problemami nazwijmy to "dnia codziennego". Żyjemy w paskudnych czasach które nie można nazwać inaczej jak gonitwą szczurów. Jednym - udaje się przeżyć. Innym (...)

      Podać rękę?, wskazać kierunek? - czy bić na oślep?
      Być albo nie być? - czy to jest pytanie?

      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Czcigodny Adamie
      W przypadku doknania aborcji przez kobietę znajdującą się w tragicznym położeniu materialnym, akceptuję coś takiego jak orzeczenie winy przy jednoczesnym odstąpieniu od wymierzenia kary. Kwestia litości której wbrew pozorom nie jestem pozbawiony. Ale na pewno nie ulituję się ad kurwiszczem (nie mylić z prostytutką!) która systematycznie stosuje tę "antykoncepcję" a la doktor Mengele.
      Rozumiem też że ktoś nie jest w stanie przezwyciężyć swej dewiacji i czuje pociąg jedynie do osobników tej samej płci. Ale cztym innym jest folgowanie takiej potrzebie w czterech ścianach swojego mieszkania a czym innym pchanie się ztym przed oczy ludziom w których budzi to jedynie odruch wymiotny. I bełkotanie że pojęcia fizjologia i patologia nie dotyczą tej sfery życia.
      Więc stosując podaną tu terminlogię, tolerować to ja mogę homo, oczywiście jeżeli nie dobierają się do nieletnich. Ale pedałów a zwłaszcza gejów w prestrzeni publicznej znosić nie zamierzam.
      Pzdrawiam serdecznie.

      Usuń
    4. No - ba!
      Toteż i ja nie namawiam do akceptacji czegokolwiek co normalnego człowieka potrafi przyprawić co najmniej o odruch wymiotny.
      Czym innym jest bowiem ucieczka od problemów w seks hetero, a czym innym zwyczajne zbydlęcenie dla którego nigdy nie szukałbym usprawiedliwienia.

      Pojęcie "zdolności do abstrakcyjnego myślenia" (tak charakterystycznego dla człowieka) nie może być jednocześnie prawem do tego - aby ową abstrakcję mylić z przyzwoleniem na stosowanie praktyk uwłaczających nie tylko zwykłej przyzwoitości, ale i może przede wszystkim prawom natury chyba - że chcemy cofnąć się w rozwoju do poziomu homo erectus lub jeszcze dalej.

      Intencją mojego poprzedniego komentarza było to - aby każdemu człowiekowi spróbować najpierw podać pomocną dłoń. Coś ważnego przekazać.
      Czy warto?
      No cóż. Na to pytanie każdy musi już sobie odpowiedzieć we własnym sumieniu.

      Czcigodny Stary Niedźwiedziu - serdeczności jak zwykle oddaję w dwójnasób.

      Usuń
  9. Wszelka ostentacja jest sama w sobie dewiacją.Homoseksualiści nie mają wpływu na ukierunkowanie swojego popędu ,natomiast na zachowanie w przestrzeni publicznej jak najbardziej.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Hiobie
      I dlatego moja tolerancja kończy się na tych homo którzy są na tyle przyzwoici aby ze swoich zachowań seksualnych nie robić małpiego cyrku. Natomiast bezczelnych łajdaków, pchających się ze swoją dewiacją ludziom przed oczy i żądającym dla siebie uwielbienia i statusu nadludzi, należy zwalczać bez litości.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. @Hiob,

      Szanowny Hiobie, nie zapominajmy, że homoseksualizm jest w gruncie rzeczy zaburzeniem natury psychicznej, a jako takie, podlega leczeniu. Są przecież znane tysiące świadectw pomyślnie zakończonej terapii, w wyniku której byli homoseksualiści zakładali rodziny i prowadzili normalne życie. Oczywiście tego typu informacje są starannie przez media przemilczane, a jeśli już ktoś głośno o tym powie, to przetoczy się po nim walec homoterroru jak w przypadku włoskiego piosenkarza Giuseppe Povia

      http://www.pch24.pl/homolobby-rujnuje-kariere-piosenkarza,21940,i.html

      Pozdrawiam, TF.

      Usuń
    3. P.S.

      Oczywiście nie wszystkie przypadki są uleczalne, ale też spora grupa uleczalnych, zwyczajnie nie chce się poddać terapii.

      Pozdrawiam, TF.

      Usuń