piątek, 2 grudnia 2016

Dupa i kamieni kupa czyli dobra zmiana w MSZ

Wśród istotnych dla istnienia każdego państwa ministerstw, w naszej III RP wyjątkowego pecha zarówno do szefów, jak i do personelu miał i nadal ma resort spraw zagranicznych. Niedawno czcigodny Robert Grunholz (pozdrawiamy najserdeczniej) zadał sobie trud poruszenia tego tematu:
i wymienienia z nazwiska osób kierujących po roku 1989 tym ministerstwem wraz z super zwięzłą ich charakterystyką:
1. Skrajny germanofil – Krzysztof Skubiszewski.
2. Pracownik Banku Światowego, członek zarządu Fundacji im. Sorosa vel Batorego, ,,stypendysta” wymienionego kryminalisty z Collegium Invisibile – Andrzej ,,Bilderberg” Olechowski.
3. Władysław „L4” Bartoszewski, o którego opis mogą się już postarać komentatorzy.
4. Kolejny pracownik Banku Światowego i ,,stypendysta” – Dariusz Rosati.
5. Benjamin Lewertow, znany szerzej jako – Bronisław ,,Polonofob” Geremek.
6. Trzeci już ,,stypendysta”, tym razem Fullbrighta – Włodzimierz Cimoszewicz.
7. Adam Daniel Rotfeld, syn adwokata Leona Rothfelda.
8. Syn żydowskiego komunisty, podobnie jak i ojciec ,,poszkodowany” w wydarzeniach marcowych – Stefan Meller.
9. Amerykańska ,,stypendystka” – Anna Fotyga.
10. Korespondent brytyjski, mąż Anne Apfelbaum, oceniający w prywatnych rozmowach swoją własną politykę jako ,,murzyńskość” i ,,robienie laski Amerykanom” – Radosław Sikorski.
11. Tym razem skrajny ukrainofil – Grzegorz Schetyna.
12. Nowiutki ,,stypendysta” – Witold Waszczykowski.
Ponieważ nie wolno nie doceniać roli kadr nieco niższego szczebla (przy dyrektorach departamentów będących Krzepickimi nawet minister Dyzma z biedą da sobie radę), postanowiliśmy przypomnieć szczególnie odrażającą postać z tejże półki. Której niezwykła kariera jest dziełem zbiorowym niemal całej wymienionej tu parszywej dwunastki.
Ryszard Schnepf pochodzi z „dobrej” rodziny. Ojciec w szeregach Ludowego Wojska Polskiego wspomagał towarzyszy radzieckich w „obławie augustowskiej” oraz uczestniczył w innych formach zwalczania Żołnierzy Wyklętych. Matka była pracownicą Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego. Po znacznym przerzedzeniu przez Jaruzela tzw. „żydokomuny” w kierownictwie LWP tatuś przypomniał sobie o swoich korzeniach i zatrudnił się początkowo jako jeden z dyrektorów Żydowskiego Instytutu Historycznego a następnie jako dyrektor administracyjny Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Warszawie. Mamusia też się oczywiście załapała na jakieś szekele.
Nasz bohater do służby dyplomatycznej został wstawiony przez Skubiszewskiego. W latach 1991-96 był ambasadorem RP w Urugwaju i Paragwaju. Zasłynął wtedy rozpętaniem kampanii oszczerstw w stosunku do Jana Kobylańskiego, najbardziej szanowanej osoby w gronie południowoamerykańskiej Polonii. W Polsce dzielnie wspierały go w tej działalności „merdia” spod znaku Szechtera (wyprzedaż polskiej prasy Niemcom dopiero startowała). Poza tym prowadził handelki z miejscowymi przedstawicielami narodu wybranego, głównie sprowadzanymi bez cła luksusowymi samochodami. W latach 1996-98 był dyrektorem założonej w Polsce za „amerykańskie” pieniądze Fundacji Shalom. Następnie objął stanowisko wicedyrektora Departamentu Spraw Zagranicznych w kancelarii premiera. W latach 2001-2005 był ambasadorem RP w Kostaryce z akredytacją na całą Amerykę Środkową.
Po powołaniu pierwszego rządu PiS został sekretarzem stanu w kancelarii premiera Marcinkiewicza i jego głównym doradcą do spraw polityki zagranicznej. Ze stanowiska tego został wyrzucony po publicznym poparciu inicjatywy budowy Nord Stream bez spytania się Napoliona o zgodę. Dymisja ta nieomal z rozpaczą została odnotowana na stronie internetowej Światowego Kongresu Żydów. Bowiem ten „doradca” premiera RP oczywiście doradzał mu spełnienie wszystkich żądań żydowskich reketierów bez wyjątku.
Na jesieni 2007 był współorganizatorem (wraz z takimi kanaliami jak choćby Jan Hartman) wznowienia działalności w Polsce przez tak zajadle antypolską organizację jak żydowska loża masońska B’nai B’rith. Prezydent Lech Kaczyński wysłał do tych łajdaków depeszę gratulacyjną, co na szczęście dla jego wizerunku nie zostało podane do publicznej wiadomości. Widocznie Żoliborska Historyczna Grupa Rekonstrukcyjna Sanacji jest do tego stopnia niekumata iż nie wie nawet o tym, że dekret prezydenta Mościckiego z roku 1938 zdelegalizował działalność na terenie RP B’nai B’rith i innych antypolskich łajdaków.
Za Zdradka Sikorskiego został podsekretarzem stanu w MSZ a następnie ambasadorem w Hiszpanii (2008-12). Szczytem jego kariery było stanowisko ambasadora w USA w latach 2012-16. Na tej ostatniej placówce zasłynął konfliktami z amerykańską Polonią, udostępnianiem podległych ambasadzie placówek kulturalnych na antypolskie hece oraz desperackim popieraniem TW „Bolka”. Już na jesieni ubiegłego roku minister Waszczykowski był wielokrotnie pytany, kiedy ten antypolski insekt zostanie wreszcie z Waszyngtonu usunięty. Minister z miną dziecka o IQ poniżej 30 tłumaczył że głupie kilka miesięcy nie robi różnicy. Woda została wreszcie spuszczona 31 lipca br. Ale redakcja nie ma złudzeń że ta substancja prędzej czy później wypłynie.
O genialnym pomyśle sprowadzenia do Polski na własne życzenie Kolombiny, Arlekina, Pantalone i reszty tych weneckich komediantów wiedzą wszyscy. Gdy tuż po ogłoszeniu wiadomości o ich przyjeździe podczas kolegium redakcyjnego Stary Niedźwiedź po kilku minutach guglowania podał jaki werdykt ta zgraja ogłosi za kilka miesięcy, nie znalazł chętnego, który by się założył że będzie on inny.
Ponieważ natura nie znosi próżni, wkrótce po zakończeniu afery Schnepfa bo już we wrześniu br. Waszczykowski powołał na stanowisko wiceministra SZ tajemniczego Roberta Greya. Który mając podwójne obywatelstwo, polskie i Stanów Zjednoczonych, miał się zajmować sprawami amerykańskimi i azjatyckimi!!! W tej sprawie interpelację zgłosił poseł Robert Winnicki, odpowiedź MSZ przytaczamy za portalem Kresy.pl:

Warszawa, 04-11-2016
Szanowny Panie Marszałku!
Odpowiadając na interpelację nr 6646 Pana Posła Roberta Winnickiego w sprawie mianowania Roberta Greya podsekretarzem stanu w MSZ uprzejmie informuję, co następuje:
  1. Czy pan Robert Grey jest obywatelem polskim?
Pan Robert Grey jest Polakiem, urodził się w Polsce, jego rodzice są Polakami i nigdy nie zrzekał się obywatelstwa polskiego w oparciu o porozumienie między Polską i USA.
  1. Czy posiada inne, niż polskie, obywatelstwo? Jeśli tak, to jakie?
Pan Robert Grey ma także drugie obywatelstwo tj. jest również obywatelem USA.
  1. Dlaczego na wysokie, bardzo ważne stanowisko w MSZ mianowano człowieka nie będącego Polakiem, mieszkającego w Polsce zaledwie od kilku lat?
Ministerstwo Spraw Zagranicznych nie komentuje decyzji personalnych, stwierdza jednoznacznie, że Pan Robert Grey jest Polakiem i spełnia wszystkie warunki merytoryczne i formalne przewidziane ustawą o służbie zagranicznej. Każdy Minister ma prawo dobierać sobie współpracowników.
  1. Jakimi zasługami w walce o polskie interesy , również w konfrontacji z interesami USA lub innych państw i organizacji narodowych, może pochwalić się pan Robert Grey?
Podstawą do zatrudnienia są kwalifikacje oraz dotychczasowe doświadczenia zawodowe.
Kilkuletnia praca Pana Roberta Greya w Organizacji Narodów Zjednoczonych była istotnym argumentem przemawiającym na rzecz przydatności zatrudnienia w MSZ.
  1. Dlaczego mianowano na stanowisko wymagające walki o polskie interesy m.in. na gruncie amerykańskim i strategicznie ważnym – azjatyckim, Amerykanina, zamiast, jak nakazywałaby elementarna logika, Polaka?
Pan Robert Grey jako polski obywatel, który spędził szereg lat za granicą ma takie same prawa jak ci, którzy z Polski nie wyjeżdżali z powodów politycznych.
  1. Jakie są gwarancje politycznej lojalności pana Roberta Greya wobec Polski, w przypadku kolizji interesów Rzeczypospolitej Polskiej i USA w poszczególnych, powierzonych mu, strategicznie ważnych obszarach dyplomacji: azjatyckim, amerykańskim i ekonomicznym?
Nie ma żadnych podstaw aby kwestionować lojalność polityczną Pana Roberta Greya wobec Polski, USA są naszym najważniejszym sojusznikiem, w przypadku ewentualnej kolizji interesów Rzeczypospolitej Polskiej i USA Pan Robert Grey jak każdy Polak będzie bronił polskiej racji stanu.
  1. Kiedy ostatni raz cudzoziemiec pełnił tak wysoką funkcję w polskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych? Proszę o uwzględnienie okresu od 1945 r.
W Ministerstwie Spraw Zagranicznych po 1945 r. pracowało wiele osób, które miało obywatelstwo np. radzieckie, rosyjskie czy brytyjskie.
  1. Czy polityka nominowania cudzoziemców na wysokie stanowiska w polskiej dyplomacji jest manifestacją braku własnych, polskich kadr, zdolnych podjąć takie zadania?
Minister Spraw Zagranicznych jak każdy minister ma prawo dobierać sobie współpracowników. Pan Rober Grey nie jest cudzoziemcem, jest Polakiem, który przebywał zagranicą i ma prawo pracować w Polsce, wykorzystując zdobytą wiedzę, doświadczenie do czego namawiał i realizował wcześniejszy rząd i obecny.
  1. Czy nominowanie Amerykanina na wysokie, strategiczne ważne stanowisko w polskiej dyplomacji jest wyrazem podporządkowania naszej polityki zagranicznej Stanom Zjednoczonym i ich interesom?
Polska Polityka Zagraniczna nie jest zależna od jakiegokolwiek państwa. Pan Robert Grey jest Polakiem i wobec tego może zajmować każde stanowisko.
  1. Czy Pan Minister planuje kontynuować politykę nominacji utrzymanych w tym duchu? Czy możemy spodziewać się, że za realizację polskich interesów narodowych na odcinku niemieckim będzie odpowiadał Niemiec, czeskim - Czech, rosyjskim – Rosjanin, chińskim – Chińczyk etc.?
Pytanie dotyczy polityki kadrowej resortu co jest prerogatywą ministra i z tej racji nie będzie na nie odpowiedzi.
Z poważaniem,
Z upoważnienia Ministra Spraw Zagranicznych
Jan Dziedziczak
Sekretarz Stanu

Ręce opadają a wszelkie komentarze zbyteczne.
A tu już 30 listopada tajemniczy pan Grey został odwołany. Niezbyt życzliwa rządowi „Rzeczpospolita” i zajadle wroga GW no Prawda utrzymują że powodem był fakt, iż pan Grey był współpracownikiem amerykańskich służb. Jeśli to rzeczywiście była druga twarz Greya to łowcom sensacji z tych me(r)diów pozostało jeszcze do ujawnienia  brakujące 48, bo tyle przewidział kiczowaty film. Kompinujta chłopaki z Oszczerskiej, kompinujta! I tylko Mossadu nie wsypta.
Tenże minister Waszczykowski zabierając głos na temat CETA powiedział że „z geopolitycznego punktu widzenia wydaje się opłacalna, z ekonomicznego tych plusów nie widać”. Czyli on sobie a wyrób kwiatkowskopodobny czyli wicepremier Morawiecki sobie.
No i ostatni skandal, chowany pod dywan. Media zapowiadały dumnie warszawskie spotkanie ministrów spraw zagranicznych. Poza V4 i członkami eurokołchozu z Europy Południowo-Wschodniej czyli Włochami, Słowenią, Chorwacją, Rumunią i Bułgarią, uczestniczyli też ministrowie krajów aspirujących, czyli Czarnogóry, Serbii, Macedonii, Albanii, Bośni i Hercegowiny oraz częściowo uznawanej tak zwanej Republiki Kosowa, czyli „republiki” handlarzy narkotyków i sutenerów. Za paprotkę robiła obecna na sali niejaka Federica Mogherini. No i podczas tego spotkania reprezentant dilerów i alfonsów niejaki Enver Hoxhaj (Flavia sprawdziła, na pewno pisze się przez A) obraził Serbów jako naród. Stwierdzając że są winni wszystkich wojen i ludobójstwa na Bałkanach. Waszczykowski będący w końcu gospodarzem, nabrał wody w gębę i nie wygęgał ani słowa. Serbski minister opuścił to spotkanie. 1 grudnia już w Brukseli minister Dasić powiedział że jest gotów do rozmów z kosowskimi Albańczykami. Ale tylko wtedy, gdy nie będą wygłaszać takich tekstów jak w Warszawie.
O wszystkim informują kresy.pl:
Ale na ten portal, od zawsze broniący polskiej racji stanu i odporny na banderofilię prezesa i jego drużyny, zawsze można liczyć.
Afera z Greyem dowodzi że „wymiana” z UPAiną nie jest jednokierunkowa. My im daliśmy (zwrócą je wtedy gdy Anna Grodzka w ciąży przejedzie na pasach trzeźwego Kwaśniewskiego) ponad 4 mld PLN ale oni zrewanżowali się lekcją kim obsadzać w państwie wysokie stanowiska.
A tak podsumowując to jaki Napolion, taki i Talleyrand.

Stary Niedźwiedź
Flavia de Luce

13 komentarzy:

  1. Pozwolę sobie posłużyć się cytatem z "mistrza Waszczykowskiego"

    "„Pan Grey pracuje tutaj od wiosny, przez kilka miesięcy był doradcą w gabinecie politycznym. We wrześniu został wiceministrem, ale uznaliśmy, że lepiej sprawdzi się na innej pozycji” – mówił Waszczykowski – „To rutynowa roszada techniczna, niemająca nic wspólnego z polityką” by rozwiązać – „problemy w resorcie, które chcę inaczej ułożyć”.

    Jeżeli zatem dobrze zrozumiałem, to Waszczykowski nie zamierza pozbyć się tego insekta, ale alokować go na inne stanowisko. Brawo panie Waszczykowski! Brawo!

    Pozdrawiam serdecznie, TF.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Tie Fighterze
      Wyobraźmy sobie że uczciwego człowieka, mającego z czego żyć, zrobiono wiceministrem a po dwóch miesiącach usunięto ze stanowiska i zaproponowano podrzędniejsze. Człowiek z odrobiną godności i ambicji odrzuciłby taką propozycję i olałby tkiego szefa. Jeśli Grey się zgodzi na taką roszadę, udowodni ostatecznie dwie sprawy. To że on jest amerykańskim agentem i to że Waszczykowski jest idiotą albo również czyimś agentem. Niekoniecznie amerykańskim, może lubi cieplejsze klimaty?
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Szanowny Robercie,

    Dodałbym tu jeszcze informację o tym, że PiS praktycznie wpuścił już do Polski organizmy modyfikowane genetycznie.
    Jak widzę PiS w kategorii szkodzenia Polsce zaczyna stawać w szranki ze swoimi poprzednikami.

    Serdecznie pozdrawiam, TF.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
    Dziękuję za ciekawy przegląd tej menażerii. Dowodzi to, że formalne odzyskanie suwerenności nie przekłada się na realną suwerenność. Kolejne ekipy współpracowały z kolejnymi mocarstwami.

    Pozytywnie wyróżnię jednak ministra Waszczykowskiego. Sądzę, że zaproszenie komisji weneckiej nie było jego pomysłem, ale frakcji w PiS pragnącej kompromisowego rozwiązania. Jako dżentelmen zachowuje w tej sprawie milczenie.

    PiS realizuje politykę zagraniczną dwóch wrogów - Rosji i Niemiec, która zakończyła się samobójstwem w 1939. Jednak w odróżnieniu od ministrów z innych partii jest jednak polskim patriotą, a nie zdrajcą.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Dibeliusie
      Przypomniałeś mi senegalski film "Niemoc" z roku 1975. Zaczyna się sceną nacjonalizacji francuskiego banku. Na ulicy tłum Murzynów skacze, cieszy się i pokrzykuje umba umba! A w sali konferencyjnej białe smutasy stawiają przed siedzącymi za stołem konferencyjnym prezydentem, ministrami i deputowanymi teczki "dyplomatki". A czarni ojcowie narodu otwierają je i przeliczają banknoty. Magdalenka Dakarem Europy?
      Moim zdaniem sytuacja nie jest tak beznadziejna jak w 1939. Niemcy są na krzywej spadkowej bo ta chorująca na gąbczaste zwyrodnienie mózgu szalona krowa sprowadziła z półtora miliona ciapatych bandytów, rabujących, kradnących i ubogacających Niemry. Dużo też zależy od wielkiej niewiadomej czyli Trumpa. Na razie sekretarzem obrony mianował gen. Mattisa, który uchodzi za drugiego Pattona. W lutym będziemy mądrzejsi. Doświadczony biznesmen chyba nie będzie Burakiem bis, którego Putas słusznie traktował jak wyjątkowo tępego czarnucha.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Czcigodny Tie Fighterze
    Znalazłem skandaliczną informację o projekcie ustawy dopuszczającej uprawy GMO. Przedstawię to na najbliższym kolegium redakcyjnym. A co się tyczy tego szkodzenia, z koalicją zdrady narodowej PO-PSL trudno będzie konkurować komukolwiek. Bo w porównaniu z kon-Donkiem nawet mały Lesio w zasadzie był polskim patriotą. Na razie PiS kieruje się olimpijską dewizą "nie wycięstwo lecz udział". Ale boję się, że złapie wiatr w żagle gdy zwierzchnik nakaże.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Czcigodny Robercie
    Tę sprawę Napolion rozegrał nawet zręcznie i chwilowo nabrał naiwniaków. Nie uwalił tej "społecznej" ustawy antyaborcyjnej od razu. Ale gdy okazało się że poza feminazistowskimi kaszalotami wyszły też na ulice kobiety o jako tako przeciętnej psychice a frakwencja jest co najmniej dziesięć razy większa niż na manifach KODorastów, zakończył ten bal. Dymu akurat starczyło na zasłonięcie CETA.
    Gdy słyszę te opowieści o lodówce przypominającej że mleko się kończy, przypomina mi się felieton młodego Haszka, będący parodią stenogramu z posiedzenia izby wyższej austriackiego parlamentu. Zebrani debatowali o drożyżnie i stwierdzili że jej nie ma. Bo ceny szampana i ostryg stoją w miejscu a automobile minimalnie staniały. Po dogłębnej analizie ustalono że z artykułów pierwszej potrzeby wyraźnie zdrożały jedynie żółwie i ciężkie wina hiszpańskie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Szanowni Flavio i Stary Niedźwiedziu, najbardziej w sprawie Greya podoba mi się odpowiedź rzecznika na pytanie nr 7. W sumie to jaki problem, że w naszym MSZ-ecie pracowali radzieccy? Może by tak do tego wrócić? Skoro w PiS-ie jedną z głównych ról gra teraz prokurator Piotrowicz, to byłaby to jakaś spójność.
    A jeśli chodzi o skandal dyplomatyczny związany z zaproszeniem przedstawiciela nieistniejącego kraju, to ja mam inną wątpliwość, niż pisownia przez A. Czy w tym nazwisku aby na pewno na końcu jest J? Czy to może reinkarnacja zmarłego 30 lat temu legendarnego przywódcy?
    Do tego lapsusu musiało prędzej, czy później dojść. Nasza dzisiejsza polityka zagraniczna wygląda tak, że Serbia to Ruscy. A w Ruskich zawsze trzeba walić. Dlatego trzeba wspierać Kosowo.
    Tak mi kilka lat temu powiedział kolega, którego ojciec był ćwierć wieku temu posłem z ramienia PC. Zatem ów kolega ma te kwestie w ten sposób poukładane w głowie już od niedzielnych obiadów z czasów posłowania taty. A ponieważ nie wierzę w jakąkolwiek samodzielność myślenia szeregowych posłów Kaczyńskiego, myślę, że owe złote myśli są emanacją rusofobii mojego wielkiego imiennika. Takoż to i wyjść musiało na tej niedawnej uczcie u ministra Waszczykowskiego. To też ta rusofobia Napoliona jest przyczyną jego banderofilii. Tak to musi być, gdy ktoś bardziej nienawidzi Rosji, niż kocha Polskę.
    Serdeczne pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Jarku
      Wszystko wskazuje na to że Twoja diagnoza jest słuszna. Sam na pewno nie zaliczam się do miłośników Rosji w jakiejkolwiek jej historycznej mutacji. Ale to jest dopiero druga kolejność odśnieżania, pierwszą była, jest i będzie polska racja stanu.
      Nie przypominam sobie z historii aby jakikolwiek kraj graniczący z Rosją w dłuższym dystansie dobrze na tym wyszedł i stąd ta moja "sympatia". Właśnie Serbia jest wyjątkiem od tej reguły i to wyłącznie dlatego że nie ma tej wspólnej granicy. Ale jeśli będzie się ją sekować i udawać że ta siedziba gangów handlarzy narkotykami i żywym towarem to państwo, to będzie się Serbię wpychać w łapy Putina, nie pozostawiając jej żadnego wyboru. W tym przypadku Putin może uznać Napoliona i jego dyplomatołka za swoich użytecznych idiotów.
      A te odpowiedzi to istne cudeńka.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. PS
      Ruś można było uważać za cywilizację słowiańską do czasu zwasalizowania jej w XIII wieku przez Tatarów. Potem, od Iwana III Srogiego po Putina, to już czyściutka cywilizacja turańska.
      Zresztą pewnych takich cech doszukać się można i w PiS:
      http://wpolityce.pl/polityka/120477-pis-i-cywilizacja-turanska
      Nie do końca się z autorem zgadzam ale ma sporo racji.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Szanowny Stary Niedźwiedziu,
      Oczywiście ja do Rosji wielką miłością nie pałam. Przyznaję bez bicia, iż trochę rusofoba też we mnie tkwi. Na tyle sporo, że prywatnie nie zamierzam się do ich wielkiego kraju wybierać. Poradzę sobie bez tego. Cała reszta kuli ziemskiej to i tak za dużo, by udało mi się zwiedzić do końca życia. Rosjan kilku znam, ale wolę się z nimi spotykać na polskim gruncie.
      Różnica jest taka, że ja nie jestem politykiem i na rusofobię mogę sobie pozwolić. Ale żaden polityk nie powinien chorować ani na fobie, ani na filie. Przynajmniej nie tak ciężko, by uniemożliwiało mu to trzeźwą ocenę sytuacji. A w przypadku Napoliona właśnie chorobliwe fobie i filie występują i determinują jego politykę zagraniczną. Jest to niedopuszczalne i groźne dla Polski.
      Pozdrawiam

      Usuń
    4. Czcigodny Jarku
      Masz świętą rację że na sympatię czy antypatię do całego narodu czy państwa polityk nie może sobie pozwolić. Cyniczne łobuzy Angole mawiały że ich kraj nie ma ani wiecznych wrogów, ani wiecznych przyjaciół. A jedynie swoje odwieczne interesy. Ale dla Napoliona to zbyt trudne.
      My w polityce nie działamy więc na takie filie i fobie nas stać. Tak jak i na sympatie czy antypatie w przypadku klubów sportowych, które komuś innemu będą wydawać się irracjonalnymi.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  7. '' Waszczykowski będący w końcu gospodarzem, nabrał wody w gębę i nie wygęgał ani słowa.''

    Pozny ten komenarz lecz ccialem zwrocic uwage ze akurat gospodarzowi ''protokol'' (moze nie wprost) zabrania wracac sie w takie sprawy tym bardziej ze ani o mafijne panstewko ani Serbia nie sa jakimis ''strategicznymi'' panstwami.

    PiotrROI

    OdpowiedzUsuń