piątek, 19 października 2018

Przebudzenie ze snu letniego

Stary Niedźwiedź musi wytłumaczyć (co rzecz jasna nie może być automatycznie usprawiedliwieniem) powody swojego kilkumiesięcznego milczenia.
Wiosna 2018 była najpaskudniejsza w moim życiu. W krótkich odstępach czasu zmarły trzy bardzo drogie mi osoby. Czyli Milom, znana z moich opowieści wiernym Czytelnikom od wielu lat, pani Janka, bez której pomocy nie dałbym sobie rady w najtrudniejszym okresie mojego życia, oraz mój gospodarz i przyjaciel z Mazur, czyli Wiesław.
O samych tych faktach zdążyłem jeszcze poinformować. Ale potem bomby z opóźnionym zapłonem zadziałały. Ogarnęła mnie mieszanka apatii i złości (jesli ktoś nazwie ją prymitywną, nie będę sie spierać) na to, że odchodzą stąd tak wspaniali ludzie, zaś tak liczne kanalie dalej depczą ziemię, bowiem diabli nie raczą pofatygować się po swoje. Do tego doszły jeszcze w lecie moje niezbyt wielkie kłopoty zdrowotne oraz znacznie większe mojego kotka, którego życie było w niebezpieczeństwie. Wakacje miałem poszarpane podróżami między Warszawą a moją mazurska letnią stolicą. Jeśli do tego wszystkiego dodać efekt zmęczenia materiału, związany z przejściem na emeryturę, powstał z tego koktajl, który zadziałał tak, jak zadziałał.
Dlatego jestem tak wdzięczny czcigodnemu Niedzisiejszemu za jego starania, by blog ten nie umarł. A zwłaszcza za arcyciekawą tematyke jego wpisów.
Z letargu obudziła mnie dopiero bliskość wyborów samorządowych. Zatem jeszcze przed nastaniem ciszy wyborczej podzielę sie pewna refleksją.
Jako mieszkaniec Warszawy, w normalnych warunkach w wyborach prezydenta miasta na pewno poparłbym kandydaturę pana Marka Jakubiaka. Choćby ze wzgledu na jego kwalifikacje biznesowe, o które innych kandydatów jakoś nie mogę podejrzewać. Nie mówiąc już o tym, że w moim rankingu posłów obecnej kadencji wymienia sie na pierwszym miejscu jedynie z panią profesor Pawłowicz.
Ale to nie są normalne wybory. Gra toczy sie o wielką stawkę - o wypędzenie ze stołecznego ratusza bandy cynicznych wszy, które od dwunastu lat piją naszą krew. W przypadku innych miast pasożyty te panoszą się znacznie dłużej - koronnym przykładem miasto, dzieki któremu Palermo jest nazywane włoskim Gdańskiem. Wedle wszelkich znaków na niebie i na ziemi, pierwsza tura nie wyłoni zwycięzcy i w stolicy dojdzie do dogrywki z udziałem Patryka Jakiego i Rafała Trzaskowskiego.
Wielu moich znajomych wzdycha, że tępa i załgana wydmuszka z Przestępczości Organizowanej wygra, bowiem w Warszawie jest zbyt wielu cwelebryckich idiotów, którzy używają "nadredaktora" do myślenia, zamiast do sikania. Niektórzy z tych urodzonych pesymistów wręcz gotowi są darować sobie pofatygowanie się do lokalu wyborczego, bo w ich przekonaniu i tak to niczego nie zmieni.
I dlatego wyjątkowo uważam, że na pana Patryka Jakiego należy zgłosować już w pierwszej turze. Przynajmniej ja tak zrobię. Im lepszy wynik on osiągnie, tym bardziej doda to otuchy tym, którzy chcą oczyścić warszawskie samorządy ze złodziei i łajdaków. A dla pogodzonych z rzekomym fatum pesymistów może sie okazać bodźcem do zmiany stanowiska. Bo jesli w drugiej turze ruszą cztery litery i zagłosują nie tyle za panem Jakim, co przeciwko szajce targowiczan, złodziei i debili, może się udać.
Czego zarówno w skali Warszawy, jak i całej Polski, serdecznie wszystkim porządnym ludziom życzę.

Stary Niedźwiedź

6 komentarzy:

  1. Szanowny Niedźwiedziu , czy warto wybierać na zasadzie mniejszego złą ? tak głosowałem w ostatnich parlamentarnych na zamiast Kukiz i mam niesmak do teraz. Wielkie nadzieje, oczekiwania itp człowiek stary i głupi zawsze się łapie na tym samym. Owszem warszawa i gdańsk ma podobny problem , ale w warszawie jest Jakubiak może nie warto iść arytmetyką mniejszego zła i oddać głos na właściwego człowieka za pierwszym podejściem, i tak wszystko wskazuje na dogrywkę dlatego może ..... ;) żeby przy goleniu człowiek nie wzdychał że znowu ... pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Kaszubie
      Moim zdaniem największą przeszkodą w choćby częściowym uzdrowieniu Polski na szczeblu samorządowym jest apatia ludzi. Przecież w ostatnich wyborach samorządowych udział wzięło bodaj 46 czy 48% uprwnionych. Jeśli do tego dołożysz chamskie szwindle w komisjach wyborczych, które zielonej prostytutce przyniosły rzekome 20% głosów, temu zniechęceniu trudno się dziwić. Ale jednocześnie trzeba z nim walczyć wszelkimi dostępnymi metodami. Bez oglądania sie na ich estetykę.
      Jeśli Trzaskowski w pierwszej turze zbierze na przykład 42% a Jaki 34%, wielu ludzi może sobie odpuścić drugą turę, zwłaszcza jesli pogoda będzie podła. Bo uznaja, że już jest pozamiatane. Natomiast gdyby tenże Jaki ugrał w pierwszej turze 39%, może to zmobilizować malkontentów, bo dotrze do nich, że jednak coś od nich zależy.
      Oczywiście ceną takiej strategii będzie wspomniany przez Ciebie dyskomfort podczas golenia. Ale wyczesanie z warszawskiego ratusza Przestępczej Organizacji byłoby dla mnie dostateczna pociecha.
      Jeszcze bardziej ostro wygląda to w Gdańsku. Tam nie można dopuścić do tego, by oddanie głosu na obiektywnie najlepszego kandydata skutkowało tym, że w drugiej turze zmierzą się gauleiter Adamowitsch i młody Bolkowicz. Bo Kacper Płazyński przyjdzie o pół procenta za ta parszywą dwójką. A zatem, milcz serce.
      A skoro piszesz o nieustającym wyborze mniejszego zła, przypomniałeś mi piękną czerwcową noc 1992. Wraz z przyjacielem wracaliśmy pieszo przez pół Warszawy z hucznych imienin. I w pewnej chwili zamilkł on na dłużej, po czym powiedział:
      - Wiesz Niedźwiedziu, my chyba jesteśmy takim przeklętym pokoleniem, że do usranej śmierci będziemy musieli głosować na mniejsze zło.
      Dwadzieścia sześć lat minęło a jego klątwa niestety ma się dobrze.
      Pozdrawiam melancholijnie.

      Usuń
  2. Nie tylko na nas tak padło. W systemach de facto dwupartyjnych (USA, GB) całkiem sporo ludzi chętnie zagłosowałoby na inną, niż któraś z dwóch wiodących opcji. Ale przy jednomandatowych okręgach mają do wyboru albo bezskutecznie zagłosować zgodnie ze swoimi poglądami albo na mniejsze zło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Żurawiu
      W USA to jeszcze jest jakiś wybór, bo między jednak w miarę prawicowymi Republikanami a genderowo-pedalsko-kryptokomunistyczną "demokratyczną" swołoczą. Ale jak nie raz pisał w komentarzach czcigodny Piotr ROI, od lat mieszkający na wyspach, w GB jest totalna kicha. Tak zwani torysi w jego ocenie kradną nie gorzej lewica, włażą ciapatym do tyłków i godzą sie z tym, że coraz bardziej rozszerzaja sie strefy w których obowiązuje "prawo" islamskie, a przepisy brytyjskie nie maja nic do gadania. Zadek Cham (czy jak mu tam) jako szejk mayor Londynu najdobitniejszym symbolem upadku Małej Brytanii.
      Pozdrawiam ponuro.

      Usuń
  3. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
    Cieszę się, że powróciłeś do blogowania. Ja zrobiłem sobie jeszcze dłuższą przerwę. Wydaje mi się, że blogi amatorskie stają się niszowe, a nie mam czasu ani talentu by prowadzić blog profesjonalny.

    Wątku wyborczego nie skomentuję, bo obowiązuje cisza wyborcza.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Dibeliusie
      W kilku słowach wspomniałem o kryzysie, który dopadł mnie tego lata, a był on naprawdę poważny, zwłaszcza ze względu na chorobę kogoś tak mi bliskiego, jak Vikuś. Ale tak jak i Ty nie mam wielkich złudzeń odnosnie instynktu samozachowawczego rodaków i ich zdolności do logicznego rozumowania. Ostatnio na łeb na szyję biją nas w tych dyscyplinach sportowych Węgrzy, że o takich mistrzach survivalu jak Czesi nie wspomnę.
      I dlatego tuż przed tymi wyborami ocknąłem sie z letargu i powróciłem do obowiązków. A kilka spostrzeżeń na gorąco, po lekturze wyników "exit polls", zamieściłem już przed chwilą.
      Dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń