wtorek, 29 grudnia 2020

Eutanazja plus ?

Bezpośrednim impulsem do napisania tego tekstu był link przysłany mi przez pana Marka, czytelnika Antysocjala od lat:

https://dorzeczy.pl/kraj/166312/riposta-naukowcow-i-lekarzy-walka-z-covid-19-to-problem-interdyscyplinarny.html

za który serdecznie Mu dziękuję.

Od pewnego czasu gorącym tematem jest zastosowanie amantadyny w leczeniu covid-19. W Polsce ten znany od wielu lat lek zastosował pulmonolog z Rzeszowa, pan Bodnar (zbieżność nazwisk z niedorzecznikiem bredni pedałów i lewaków całkowicie przypadkowa). Dr Bodnar twierdzi, że wyniki takiej terapii są bardzo obiecujące i zaapelował o zajęcie się tym problemem przez czynniki oficjalne. No i wykrakał. Jak dowiedziałem się od osoby od wielu lat pracującej w branży farmaceutycznej, amantadyna została wycofana z aptek i hurtowni. Podobno po energicznych protestach społecznych szczęśliwie tam powróciła, ale tego doniesienia nie mogę zweryfikować i potwierdzić.

Największy rządowy rebe od tych spraw, czyli główny doradca Matołusza d/s covid-19 zabrał w tej sprawie głos. Nie sposób założyć, że nadworny portal Podatków i Socjalizmu chce prof. Horbana ośmieszyć, zatem należy przyjąć, że zaprezentowane u braci Karnowskich jego złote myśli są autentyczne.


https://wpolityce.pl/spoleczenstwo/532661-prof-horban-watpi-w-skutecznosc-amantadyny

Szanowni Czytelnicy mogą sami się z nimi zapoznać, tu pozwolę sobie przytoczyć jego dwie złote myśli o amantadynie:

"W tej chwili właściwie nie jest stosowana w leczeniu chorób zakaźnych, mimo że była początkowo używana w leczeniu pewnych postaci grypy."

"Jest to lek, który ma dużo objawów ubocznych. Bez przeprowadzenia bardzo dokładnych badań, mówiących o tym, że ten lek w ogóle działa nie jest możliwe dopuszczenie tego leku do obrotu i zastosowania na ludziach."

Aby przekonać się, o czym się dyskutuje, zajrzałem na portal medonet.pl:

https://www.medonet.pl/zdrowie,amantadyna---opis--dzialanie--zastosowanie,artykul,1735468.html

A tam podano informacje o tym znanym od lat leku. Wśród nich jest jak wół napisane:

"Posiada też działanie wirusostatyczne – hamuje uwalnianie materiału genetycznego wirusa grypy typu A z nukleokapsydu do komórki i dalsze etapy jego replikacji."

Portal uczciwie informuje, że szczególnie ostrożnie należy ją podawać pacjentom chorym na przerost prostaty, niewydolność nerek i niektóre odmiany jaskry.

No cóż, widocznie producent/ci amantadyny to biedacy w porównaniu z koncernem Pfizer, czyli badania trzeba profilaktycznie udupić a lek, dopuszczony do użytku przed laty, zatem przedtem testowany zgodnie z rutynowymi kilkuletnimi badaniami, z definicji jest zły. Natomiast gites tenteges jest szczepionka opracowana w tempie, które mogłoby zaimponować nawet bohaterom pracy socjalistycznej w Sowietach za Stalina. Więc na wszelki wypadek amantadynę trzeba zdyskwalifikować. Bo a nuż okazałaby się skuteczna i szczepionkowy geszeft bardzo by na tym ucierpiał.

Swego czasu Wojciech Młynarski śpiewał, że "I tylko wciąż nie mają wzięcia szare komórki do wynajęcia". A okazuje się, że obecnie mają, i to wielkie.

Stary Niedźwiedź

16 komentarzy:

  1. Szanowni
    Amantadyna pełnopłatna (czyli w żadne sposób nierefundowana) kosztuje ~20 PLN. Produkowana jest nie przez wielki koncern, ale jakąś węgierską firemkę.
    I to jest odpowiedź.
    Zaś jeżeli chodzi o "szczepionkę", to jak wiemy, jest usilnie rekomendowana przez Naszych Umiłowanych Przywódców jako super, hiper, ultra etc... Tych samych Przywódców, którzy korzystając ze swojej niezgłębionej wiedzy medycznej, dla naszego zdrowia zamknęli lasy, baseny, stoki, bary, hotele itd., zachowując otwarte sklepy wielkopowierzchniowe. Więc niech się nie dziwią, że moje zaufanie do nich jest takie, że ich zalecenia szczepionkowe trzymam w tym samym miejscu, co zamknięcie lasów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Żurawiu
      Pełna zgoda. Informacją o producencie Amantadyny potwierdziłeś moje przypuszczenie w tej materii.
      Niestety niewiele osób może pójść w moje ślady i wynieść się z miasta do wsi ze wszystkich stron otoczonej lasami. Po których nawet w przypadku ich zamknięcia przez Matołusza można spacerować do woli, bowiem nigdzie nie czai się za drzewem jakiś gajowy Marucha z bloczkiem mandatowym. Jako że leśnicy mają na głowie znacznie poważniejsze zadania służbowe, niż bawienie się w chłopołapstwo.
      Z Kaczelnikowi i jego ciurom mogę życzyć, by biedronił ich Śmiszek. Bo dla każdego psa byłby to zbyt wielki mezalians.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Szanowny Stary Niedźwiedziu,
    O tej Amantadynie niewiele wiem. Nie mam też odpowiedniego wykształcenia, by udawać, że rozumiem, co oznacza, iż "hamuje ona uwalnianie materiału genetycznego wirusa grypy typu A...(itd.)". Ale wiem, że jeśli chodzi o wielkie koncerny farmaceutyczne, to ich sposób prowadzenia biznesu porównywalny jest do handlarzy bronią i handlarzy narkotykami. Z tym, że farmaceuci to co najmniej o jeden poziom wyższa półka, niż te dwa pozostałe biznesy.
    Jak już wspomniałem, na medycynie, ani na farmacji się nie znam. Ale wolno mi zadawać pytania, gdy władza prowadzi eksperymenty na moim życiu i na życiu wielu innych ludzi. A są pytania, na które nie uzyskuję od władzy logicznej odpowiedzi. I to nie chodzi jedynie o naszą władzę w Lechistanie, ale również we wszelkich innych krajach na całym świecie. Oto kilka z takowych pytań:
    1) Firma Pfizer od lat ma laboratorium w Wuhan. Czy to jest przypadek? Czy ktoś sprawdził, czy to laboratorium miało coś wspólnego z pojawieniem się praogniska wirusa właśnie w tym mieście?
    2) Film "Epidemia Strachu" z roku 2011 przedstawia scenariusz w 95% zbieżny z tym, co wydarzyło się w 2019/2020. Różnice są niewielkie. Głównie w tempie rozprzestrzeniania się wirusa i w ilości ofiar. W filmie jest to szybciej i więcej, niż w rzeczywistości. W filmie z 2011 roku nawet rozwikłano, skąd wziął się ten wirus. I uwaga, był on wynikiem wmieszania do posiłku podanego jednej z bohaterek, mięsa i krwi z nietoperza. Jest to zbieżne z początkowymi teoriami, mówiącymi o tym, że na targu w Wuhan w roku 2019 ktoś zeżarł nietoperza. Czy reżyser i scenarzysta tego filmu tak dobrze zapoznał się z procedurami na wypadek wybuchu epidemii i tak je dobrze odzwierciedlił na ekranie? Czy może zainspirował dzisiejszych inżynierów genetycznych do działania, łącznie z podaniem praprzyczyny w postaci słynnego nietoperza?
    3 Dlaczego nikt w rządzie nie przewidział, że przy takim lockdownie służby zdrowia i skupieniu jej działalności jedynie na COVID-zie, śmiertelność z powodu innych chorób wzrośnie bardziej, niż z powodu COVID-u. Dane za październik były alarmujące. Dane za listopad są już tragiczne. Standardowa śmiertelność w listopadzie od wielu lat oscylowała wokół 30 tys. zgonów. W tym roku mamy 60 tys., z czego 11 tys. COVID-owych. To oznacza, że przybyło nam 19 tys. zgonów nie-COVID-owych więcej, niż w poprzednich latach. Danych za grudzień na tę chwilę jeszcze brak, ale podobno ma być jeszcze gorzej. Powtarzam pytanie. Dlaczego nikt z rządu, czy też z ministerstwa zdrowia, nie przewidział tego, skoro ja, który kompletnie na medycynie się nie znam, przewidziałem to w okolicach marca/kwietnia tego roku, na co mam wielu świadków prywatnych rozmów.

    cdn.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ciąg dalszy

      Na razie niech wystarczą te 3 pytania. A propos tego trzeciego, mam następującą przykrą historię z życia wziętą. Jeden z moich kolegów powiadomił mnie o śmierci swojej mamy. Kobieta miała 82 lata i niestety złamała sobie kręgosłup. Istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, że w normalnej sytuacji ochrony zdrowia również by umarła. Znam przypadki, gdy osoby po 80-ce łamały nogę i za miesiąc nie żyły. A kręgosłup to dużo poważniejszy kaliber, niż noga. Niezależnie od wszystkiego, opiszę, co się działo z mamą kolegi, bo jest to przypadek typowy. Po złamaniu kręgosłupa przez pierwsze 4 tygodnie nie przyjął jej żaden szpital. Bo w żadnym szpitalu na terenie Krakowa nie było dla niej miejsca. Toteż przez ten czas leżała w domu. Po 4 tygodniach znalazło się miejsce na oddziale kardiologicznym. Toteż 82-latka ze złamanym kręgosłupem znalazła się na kardiologii. Ja, wiem, te nazwy specjalności medycznych są zapożyczone do polszczyzny z języków obcych. Trochę greki, trochę łaciny. Ale jednak lekarze powinni się w tym jakoś orientować. Po kilku dniach spędzonych na kardiologii mama mojego kolegi odeszła. Po przeleżeniu około miesiąca zrobiły jej się zakrzepy, jeden z nich spowodował ostrą niewydolność oddechową, a w rezultacie śmierć. A ponieważ kobieta umarła na ostrą niewydolność oddechową, jej śmierć została dodana do śmiertelnych przypadków COVID-owych.

      Żeby nie było tak smutno, dodam kolejną opowieść, również z życia wziętą, która zdarzyła się w tym samym czasie w tej samej rodzinie. Chwilę po śmierci mamy kolegi, jego żona źle się poczuła. Typowe objawy jak przy grypie + utrata smaku i węchu. W związku z tym zrobiła test na COVID. Wyszedł pozytywnie. W ciągu około 3 kolejnych tygodni, patrząc jedynie po objawach, bo testów nikt więcej w tej rodzinie nie robił, łącznie 7 osób z rodziny mojego kolegi ów COVID przeszło. Łącznie z ponad 80-letnim ojcem kolegi, który przechorował to bardzo łagodnie, co po okresie autokwarantanny potwierdził testem na obecność przeciwciał. Efekt jest taki, że z 7 osób w rodzinie, oficjalnie jako COVID-owy ozdrowieniec w kartotekach figuruje jedynie żona kolegi. Pozostali członkowie rodziny nie są w tych rejestrach ujęci. No, oprócz świętej pamięci mamy, którą ujęto, mimo iż nie chorowała.
      Jeżeli te statystyki tak są tworzone, że śmiertelność nam zawyżają, a przypadki przebytego bez szwanku COVID-u nam zaniżają, jak to widać na przykładzie tylko tej jednej rodziny, to nie pozostaje mi nic innego, jak powtórzyć tym razem moje pytania nr 1 i 2, zadane przed "ciągiem dalszym".

      Podsumuję to wszystko następująco - obyśmy mieli do czynienia ze spiskiem! W tym jedyna nasza nadzieja. Jeśli to jest spisek, to firma Pfizer i kilka innych już się dorobiło na zakontraktowanych szczepionkach. Wyszczepią ludzi i skończy się zabawa w ciuciubabkę. Ja sam już zostałem złamany. Do szczepionki przekonania nie mam, natomiast ryzyko, że coś mi się z jej powodu stanie szacuję dużo niżej, niż to, że oszaleję, jeśli taka zabawa w chowanego potrwa jeszcze jeden rok. Także oby to był spisek!!!
      Bo jeśli to nie był spisek, tylko samonakręcająca się spirala głupoty, to mam złe wieści. Ów wirus nie odpuści. Będą jego kolejne mutacje. Nigdy nie będzie tak, że ilość przypadków na świecie będzie równa 0. Zatem logiczną konsekwencją poddania się tej panice będzie trwanie w tym strachu i zabawa w chowanego ad mortum usrandum. Jak w "Seksmisji" do 2044 roku, albo jeszcze dłużej. Czego nam wszystkim absolutnie nie życzę.

      Pozdrawiam tak ponuro, że już bardziej ponuro się nie da

      Usuń
    2. Czcigodny Jarku
      To laboratorium Pfizera w Wuhan wygląda co najmniej bardzo podejrzanie. W końcu tak jak i Ty, handel bronią czy narkotykami w porównaniu z koncernami farmaceutycznymi, uważam za zajęcie dla gangu Olsena. Zatem mieli konieczne środki.
      Ale z drugiej strony, czysto teoretyzując, władze Chin od dawna mają kłopoty z przeludnieniem i niewłaściwą strukturę wiekową społeczeństwa. Zatem eliminacja tych w wieku poprodukcyjnym (najczęściej oni są ofiarami śmiertelnymi) byłoby im bardzo na rękę. Z kapitalizmem już dawno się przeprosili, ale komunistyczne kurewstwo mają we krwi.
      Ten film mógł być inspiracją. W końcu najpierw była fantastyka Juliusza Verna, a potem okręty podwodne czy loty w kosmos.
      "Uboczne" skutki panparanoi były oczywiste dla każdego inteligentnego człowieka. A już na pewno masowe wysyłanie do piachu sercowcó czy krążeniowców, pozbawionych nie tylko opieki medycznej, ale nawet i możliwości ruchu na świeżym powietrzu. Pozostaje nieśmiertelne pytanie, czy Kaczelnik jest tylko kretynem, cz i cynicznym zbrodniarzem, w ten sposób "ratującym" ZUS.
      Nie jestem aż takim optymistą jak Ty i obawiam się, że nawet masowe poddawanie się szczepionkowym eksperymentom nie spowoduje zniesienie tych kretyńskich restrykcji. Skoro Przestępczość Organizowana przekształcała Polskę w rynek zbytu i źródło taniej siły roboczej dla Szkopów, ta banda może mieć zlecone zniszczenie gastronomii i bazy turystycznej, by mógł je za bezcen wykupić kapitał zagraniczny. Oczywiście nie myślę o Aborygenach.
      Pozdrawiam serdecznie, choć nie mniej ponuro od Ciebie.

      Usuń
  3. Amantadyna ma jedną bardzo poważną wadę. Na produkcję tej substancji już dawno wygasły wszelkie prawa patentowe a więc każdy ją może produkować i różne koncerny w związku z tym nie mogą na tej produkcji zarabiać miliardów.
    klawisz

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Klawiszu
      Tani lek, który dawno temu przeszedł już rutynowe procedury dopuszczające do sprzedaży i do tego nie chroniony żadnymi patentami? Toż to tragedia dla farmasterów. Nic dziwnego, że spuścili ze smyczy swoich "grantobiorców".
      Pozdrawiam serdecznie i polecam poniższy link.

      Usuń
  4. DO WSZYSTKICH!
    Polecam arcyciekawy link:
    https://warszawskagazeta.pl/kraj/item/7055-prof-maria-dorota-majewska-to-eksperyment-podyktowany-celami-politycznymi-i-finansowymi-globalnych-oligarchow

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Stary Niedźwiedziu, takie czasy nastały, że teraz już nie wiadomo, komu wierzyć, a komu nie wierzyć. Naukowa terminologia z dziedziny medycyny, którą pani profesor Majewska tutaj podaje, uniemożliwia mi 100%-owe zrozumienie tekstu, bo nie będę udawał, że jestem lekarzem.
      Jeśli chodzi o jej podziw wyrażany w stosunku do Ewy Kopacz, to jestem w stanie go zrozumieć, gdyż w sytuacji, gdy nie kupiła szczepionki na H1N1, podczas gdy wszystkie pozostałe kraje unijne ją kupiły (Węgrzy kupili 20 milionów - po 2 sztuki na obywatel), również wzbudza we mnie szacunek do niej w tej konkretnej sprawie. Nawet jeśli prawdziwym powodem był brak pieniędzy. Według mnie każdemu krajowi powinno w budżecie brakować pieniędzy na taką szczepionkę.
      Natomiast pani prof. Majewska w dalszej części wywiadu mówi, cytuję:
      "(...) a teraz odcina się ich od skutecznych, niedrogich leków takich jak amantadyna czy hydrochlorochina. Zamiast tego stosuje się drogi i nieskuteczny remdesivir oraz defektywne wentylatory, które rozrywają płuca chorych."
      Nie wiem, czy ja dobrze zrozumiałem. Bo może brak wiedzy medycznej powoduje, że jednak niedobrze. Ale czy pani profesor sugeruje, że na całym świecie stosuje się z premedytacją defektywne wentylatory po to, by zabić chorych i nakręcić statystyki? I tym lekarzom, którzy to robią nawet powieka nie drgnie? Nie chciałbym żyć na świecie, w którym powszechnie stosowane są takie praktyki na co dzień.
      Obawiam się, że pani profesor Majewska nieco się tutaj zagalopowała i jak to przeczytałem, to cała reszta wywiadu też zaczęła wzbudzać moje wątpliwości.
      Komu teraz wierzyć? Komu?
      Pozdrowienia Stary Niedźwiedziu i oby choroby wszelakie omijały nas najdłużej, jak tylko to możliwe.

      Usuń
    2. Czcigodny Jarku
      W kwestii Kopacz Na Metr Głęboko Twoja hipoteza o prawdziwej przyczynie niewyrzucenia w błoto pieniędzy na grypową szczepionkę jest słuszna z prawdopodobieństwem co najmniej 99%. Na pewno usłyszała od niejakiego Rostowskiego, że "piniendzy nie ma".
      Kwestia wadliwego sprzętu do wspomagania oddychania to już nie tylko medycyna, ale po części moje zawodowe podwórko. Kolega z wydziału stworzył całą polską szkołę matematycznego modelowania działąnia płuc i przepływów powietrza w nich, za co został uhonorowany "polskim noblem". Obecnie, tak jak i ja, jest na emeryturze i nie mam z nim kontaktu. W tej kwestii jego opinia byłaby dla mnie rozstrzygająca.
      Jeśli chodzi o tanie leki w rodzaju amantadyny, możliwa jest zmowa farmaceutycznych gigantów (proponuję wprowadzić do obiegu, przez analogie do "banksterów", również i "farmasterów"), by na siłę zdominować rynek drogimi lekami, które jeszcze są chronione patentami. Amantadynę stosował z powodzeniem dr Bodnar (w kwestii nazwiska niewątpliwie mam pecha), będący pulmonologiem, a nie znachorem. Boję się o niego, bowiem napluł do talerza wyjątkowym zbrodniarazom. Dla których nakazać sabotaż polskiemu ministerstwu zdrowia to drobnostka.
      A więc Jarku, również dużo dużo zdrowia dla Ciebie i Twoich bliskich. I dużo pogody ducha i poczucia humoru, by przetrwać ten obłęd rządzxących, gorszy od samego wirusa.

      Usuń
  5. Szczepionka na COVID to geszeft idealny. Nagle z powietrza firmy farmaceutyczne mają miliardy klientów i to bez potrzeby wydawania kasy na marketing i reklamę. Klientów zmuszonych do wzięcia szczepionki, za którą zapłacono z podatków, a więc na bank przepłaconej. Pojawia się pytanie, czy to dobrze wykorzystana okazja na zarobek, czy też celowe działanie. Jako wariat, zwolennik "teorii spiskowych", prawicowy ekstremista, faszysta, ekscentryk etc. skłaniam się ku opcji numer dwa. A jeszcze jak się okaże, że tę szczepionkę to trzeba brać raz w roku żeby działała, to już nie będę miał żadnych wątpliwości.

    Jest jeszcze problem innego rodzaju. Ja się tak zastanawiam, czy to aby nie będzie dobra okazja żeby wprowadzić do ogranizmu coś, czego skutki ludzie odczują po 2-3 i więcej pokoleniach. Kiedy już odpowiedzialnych za to nie będzie na tym świecie i nie będzie nawet kogo osądzać. I nie będzie jak cofnąć skutków tego całego szczepienia, bo będzie za późno.

    Na myśl przyszła mi jeszcze historia z trucicielami szczurów. Szczury to nie są głupie zwierzęta, więc żeby je wytruć, trzeba najpierw zdobyć ich zaufanie, a konkretniej, karmić przez miesiąc, lub dłużej, normalnym jedzeniem, bez żadnej trucizny. Potem, jak już ich czujność jest uśpiona, można truciznę dodać i dopiero wtedy skutecznie wytruć. Żaby też nie wrzuca się od razu do wrzątku, tylko powoli zwiększa temperaturę...

    Spośród mojego otoczenia, znakomita większość szczepionki nie weźmie, lub w najlepszym razie jest do niej nastawiona sceptycznie. Ale znam i takich, którzy w imię odzyskania "wolności" dadzą sobie wstrzyknąć co tam im podadzą. Żeby więcej nie chodzić w maseczce i móc swobodnie podróżować. Dość tanio się sprzedają, tak to ujmę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Wiesławie, podobnie jak Ty, mam wiele wątpliwości, co do szczepionki przeciw COVID-owi. Oczywiste jest dla mnie to, że jest ona idealnym geszeftem, jak piszesz. Szczególnie, jeśli UE wprowadzi szczepionkowe paszporty, na których co roku będziemy podbijać pieczątki zaświadczające o wzięciu kolejnej corocznej dwuporcjowej dawki.
      Swoją drogą, ciekawe, jak to chcą wymóc na ludziach, skoro przy dzisiejszym tempie szczepienia w Polsce (które jest jednym z najwyższych w Unii), mnie wychodzi, że wszystkich dorosłych Polaków wyszczepią (to słowo bardziej mi pasuje do bydła i do trzody chlewnej, niż do ludzi, ale w przypadku tej akurat szczepionki uważam, że jest dobrane idealnie) za jakieś 7 i pół roku. Na ten moment szczepienia w Polsce trwają 3 tygodnie i wyszczepiono około 450 000 ludzi. To daje średnią 150 000 na tydzień. Gdy to przemnożymy przez 52 tygodnie w roku, to mi wychodzi, że mamy w Polsce moce na podanie 7 800 000 dawek. Skoro każdy musi przyjąć dwie, by być skutecznie zaszczepionym, to oznacza, że moce przerobowe szczepień w Polsce to około 3,9 mln osób rocznie. Na wyszczepienie wszystkich 30 mln dorosłych Polaków w takim tempie potrzeba około 7,5 roku. Co oznacza, że nie będzie możliwości wyszczepiania wszystkich obywateli naszego kraju co roku. Nie ma nawet mocy na to, by wyszczepić wszystkich entuzjastów szczepień, a co dopiero sceptyków, czy też absolutnych przeciwników,
      Natomiast uważam, że to, co dziś się z nami dzieje, to jest III wojna światowa. Broń jest inna, niż podczas II wojny światowej, bo od jej początku minęło już ponad 80 lat, ale wojna jest wojną. Wszak broń używana podczas II wojny światowej też była inna, niż ta, której używano podczas wojen napoleońskich. Ale wojna to wojna.
      Naszym okupantem w tej wojnie są koncerny farmaceutyczne, współpracujące ściśle z rządami państw demokratycznych. Ich moc jest przeogromna. Wydaje się być bezgraniczna. Czasami jest tak na wojnie, że ze względu na nierówne siły, nie da się jej wygrać. I wtedy powstaje pytanie, czy należy walczyć do krwi ostatniej kropli z żył, czy jednak lepiej się poddać i przetrwać?

      ciąg dalszy nastąpi

      Usuń
    2. ciąg dalszy

      Niektórzy ludzie, szczególnie ci, którzy prowadzą prywatne biznesy typu: restauracja, siłownia, hotel w turystycznej miejscowości, przewozy autokarowe wycieczek, itd., itp., są na skraju wykrwawienia się. Niektórzy już zbankrutowali, inni są tego bliscy. A wszyscy, nawet ci, których dochody nie są jakoś mocno narażone na utratę, bo mieli szczęście i zamiast tworzyć klasę średnią, dali się zatrudnić we współczesnym kombinacie zwanym korpo, też już ciężko wytrzymują psychicznie tę roczną izolację. Z perspektywą trwania w nieskończoność.
      Dlatego coraz powszechniejsza zgoda na dyktat koncernów farmaceutycznych i demokratycznych rządów, czyli na przyjęcie szczepionki po to, żeby ta wojna się wreszcie skończyła, jest oczywiście kapitulacją, ale nie nazwałbym tego tanim sprzedawaniem się. Ludzie się raczej sprzedają za dość wysoką cenę. Chcą odzyskać wolność i mają już dość tej wojny. I ja taką postawę dość dobrze rozumiem.
      Sam nie zgadzam się na przykład na obowiązek posiadania paszportu, by wyjechać zagranicę. Ani na obowiązek robienia kursu prawa jazdy, by móc prowadzić samochód. Uważam, że każdy wolny człowiek powinien móc jeździć zagranicę i prowadzić auto, bo ma na to ochotę. Ale są na świecie silniejsi ode mnie i zmuszają mnie do tego. Toteż niechętnie godzę się na to i mam wyrobiony paszport oraz prawo jazdy.
      I jeżeli uda się znacznie przyspieszyć tempo wyszczepiania, to jestem w stanie się poświęcić i poddać się temu dyktatowi. Zagrożenie poważnych powikłań po szczepionce oceniam dużo niżej, niż groźbę, że oszaleję, jeśli obecny stan lockdownu będzie trwał na świecie w nieskończoność. Piszesz o 2-3 pokoleniu. Ja już się rozmnożyłem. Mam trzech synów i więcej nie planuję. Zatem tym bardziej mogę się poświęcić i z obrzydzeniem dać się wyszczepić, uznając, że tę wojnę przegrałem. Ale to chyba mimo wszystko rozsądniej, niż umrzeć w tej wojnie walcząc o wolność do ostatniego tchu, widząc z góry, że nie ma żadnych szans na zwycięstwo.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. Czcigodny Wiesławie
      Mam poważne wątpliwości, czy dla "farmasterów" był to jedynie wyjątkowo szczęśliwy zbieg okoliczności. W końcu w Wuhan jest wielkie laboratorium Pfizera. Na argumenty, że rząd Chin na pewno jego działalność kontrolował (Chińczycy mają doskonały wywiad, skoro notorycznie wykradają dokumentacje najnowszych osiągnięć amerykańskiej zbrojeniówki), mam prostą odpowiedź. Na skutek polityki "rodzina 2+1" kraj ten ma niewłaściwą strukturę wiekową społeczeństwa - deficyt ludzi młodych przy nadmiarze osób leciwych. A te ostatnie najczęściej padają ofiarą koronawirusa. Do tego łatwo było przewidzieć, że państwa białasów zareagują histerycznie lockdownem. Czyli nastanie koniunktura na chińskie produkty powszechnego użytku, bo białasy jeszcze maja czym za nie płacić. A rządzącym Chinami nie sposób odmówić ani inteligencji, ani bezwzględności. Zatem skoro Pfizer miał możliwości wykonawcze zainicjowania tych zachorowań, rząd Chin mógł z całą premedytacją do tego dopuścić, traktując usraelskich geszefciarzy jak swoich użytecznych idiotów.
      A w kwestii długofalowych następst zaszczepienia się, przypominam iż różne Sorose, Gatesy, Rockefellery i inne tego rodzaju ścierwa od dawna marzą o ograniczeniu liczby ludności naszej planety. A farmasterzy już kiedyś taki numer w Afryce wykręcili.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    4. Czcigodny Jarku
      Też jestem zaprzysięgłym wrogiem udziału w z góry przegranych wojnach. Ale za granicę się nie wybieram a trasę Warszawa - Mazury pokonuję własnym środkiem lokomocji. Ale dam sie wyszczepić jedynie wtedy, gdy bez tego nie będę mógł zrobić zakupów w sklepie spożywczym czy zataknować czterech kółek na stacji paliw.
      Jeśli negując sens istnienia paszportów dopuszczasz jednocześnie istnienie czegoś, co pozwala określić tożsamość danej osoby, to zgadzam sie z Tobą. Ale w kwestii prawa jazdy mam odrębne zdanie. W końcu osoba kierująca oojazdem mechanicznym musi znać podstawy współużytkowania dróg. Nie życzę sobie, aby za kółkiem mógł usiąść jakiś debil, wymuszający pierwszeństwo czy prowokujący zderzenie czołowe. Co innego bezludna wyspa. na niej każdy może jeździć czym chce, bo najwyżej rozwali pojazd o jakąś palmę. A jeśli prZy tym sam się zabije, będzie o jednego idiotę mniej.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    5. Szanowny Stary Niedźwiedziu,
      Nie do końca chcę rozwijać temat prawa jazdy, bo nie jest to temat wprost związany z Twoim wpisem. Tak po krótce, to jestem zwolennikiem (przypuszczam, że bardzo odosobnionym, więc zagrożenia dla obecnego systemu raczej nie stwarzam) immanentnego prawa do prowadzenia samochodu przynależnego każdemu pełnoletniemu człowiekowi, oprócz tych, którym to prawo z różnych powodów odbierze sąd. Coś w rodzaju prawa do posiadania broni w niektórych stanach USA.
      Ale jak wspomniałem, nie o tym chciałem rozmawiać przy tym konkretnym Twoim wpisie. Raczej przytoczyłem to jako przykład świadczący o tym, że świat nie jest skonstruowany według naszego widzimisię. I możemy się z czymś nie zgadzać i walczyć o zmianę tego, ale gdy różnica siły na korzyść naszego przeciwnika jest tak ogromna, że gołym okiem widać, iż nie mamy szans na wywalczenie swojego, to czasem warto się poddać, aby przetrwać.
      Mogę podać inny przykład - Powstanie Warszawskie. Czy Niemcy byli prawowitymi zarządcami Warszawy? Nie! Czy dobrze nią zarządzali? Nie! Czy mieli ogromną przewagę militarną nad polskimi powstańcami? Tak! Czy warto było mimo tej przewagi iść z szabelkami na czołgi i walczyć z Niemcami o wyzwolenie Warszawy w tamtym konkretnym czasie? Moim zdaniem - Nie! Ale są tacy, którzy do dziś twierdzą, że warto było.
      Podobnie jest ze szczepieniami. Na razie samo tempo produkcji szczepionek a także moce przerobowe bydlęcych wyszczepialni są za małe, by podołać wyszczepieniu wszystkich ludzkich bydląt w stosunkowo przewidywalnym czasie, typu rok, czy półtora. Nawet, gdyby wyszczepiać jedynie wszystkich chętnych. Ale III wojna światowa trwa. I broń jest doskonalona. Zatem wyobrażam sobie sytuację, w której tempo wyszczepiania wzrośnie i spowoduje, że dzisiejsze komuchy rządzące światem wprowadzą jakieś szczepionkowe paszporty.
      Rozumiem, że Ty zadowalasz się swoją mazurską chatą, sklepem spożywczym i stacją benzynową. Ale ludzie lubią jeszcze podróżować zagranicę, chodzić do kina, jeździć na nartach, chodzić na koncerty, itp. Ja na przykład bardzo lubię każdą z tych rzeczy. Człowiek nie żyje tylko po to, by jeść i oglądać w domu telewizor. A do tego sprowadza się nasza obecna niewola podczas tej wojny.
      Jeżeli główni architekci tej wojny mieliby ją odpuścić w zamian za szczepionkę, to biorąc pod uwagę fakt, że już się rozmnożyłem i więcej nie zamierzam, to ryzyko powikłań po takiej szczepionce szacuję dużo niżej, niż ryzyko ześwirowania, jeśli ta wojna potrwa jeszcze rok, dwa, sześć, dziesięć (niewłaściwe skreślić). Natomiast mojego pełnoletniego syna, który się jak dotąd nie rozmnożył, absolutnie nie namawiam na to szczepienie.
      Ale na razie nie ma o czym mówić, gdyż jak wspominałem, obecne średnie tempo wyszczepień całej polskiej dorosłej trzody ludzkiej to 7,5 roku i ciągle zwalnia, więc za chwilę średnia będzie wskazywać raczej na 10 lat. I sam już nie wiem, czy to jest dobra, czy zła informacja.
      Mimo wszystko serdecznie pozdrawiam.

      Usuń