niedziela, 13 października 2013

FLAVIA MA GŁOS - Co to znaczy być "prolajf"?

Być może zaskoczę czytelników moją deklaracją, ale nie jestem, nie byłam i nigdy nie będę "prolajf" w pełnym tego słowa znaczeniu. Nie podoba mi się, że reprezentowanie stanowiska kobiet uzurpują sobie takie osoby, jak Kaja Godek czy Wanda Nowicka. Według mnie obie są oderwane od rzeczywistości, choć pani Kai Godek należy się szacunek za to, że urodziła dziecko z zespołem Downa i potrafi okazać mu miłość. Dzieci z zespołem Downa są w stanie żyć i jakoś funkcjonować. Chory człowiek może być zdolny do przeżywania; niektórym dzieciom choroba naprawdę pozwala na względnie godną egzystencję i mam nadzieję, że w naszym kraju nikt nie wpadnie na pomysł autorstwa doktora Mengele, że trzeba "niszczyć życie pozbawione wartości".

 Wielu samozwańczych "obrońców życia" walczy o zaostrzenie prawa aborcyjnego, a nową ikoną tego ruchu stała się Kaja Godek, która - jak to zwykle bywa w Polsce - powołując się na osobisty przypadek, chce dyktować kobietom, co mają robić ze swoim życiem, gdy spotka je dramat w postaci wykrytej wady płodu. Wiele poważnych chorób o fatalnych rokowaniach, można rozpoznać prenatalnie. Do takich należy na przykład wada zwana "arlekinem" lub ancefalia (bezmózgowie). Niech mi teraz takie bohaterki, jak Godek, wytłumaczą, co powiedzą matkom, które spotkała taka tragedia. Jak przekonają je, że przeżycie traumy i skazanie tej istoty na kilka lub kilkanaście miesięcy niewyobrażalnego cierpienia, jest moralne i właściwe. Zero-jedynkowe patrzenie na świat wygrywa zawsze. Populizmy, fałszywy heroizm i nadużywanie zaimka osobowego "ja". "Bo ja urodziłam, ja wychowałam... " - tak powiedziałaby Kaja Godek. Pani Godek jest w stanie zapewnić swojemu dziecku w miarę godną egzystencję, ale kobieta, którą chce zmusić do urodzenia dziecka z tak poważną wadą, jak opisane wyżej, przeżyje podwójną traumę. Patrzeć przez kilkanaście miesięcy na gehennę istoty, której egzystencja składa się tylko z bólu i cierpienia? Jak można patrzeć na to i czuć się bohaterem? Usunięcie ciąży dla normalnej kobiety ZAWSZE jest trudną decyzją, ale w pewnych, bardzo rzadkich, okolicznościach, jest po prostu mniejszym złem i chciałabym, żeby reprezentantki ruchu "prolajf" raz na zawsze odczepiły się od obecnej ustawy aborcyjnej, bo jest ona najrozsądniejszym kompromisem, na jaki nasze pajace z Wiejskiej mogły się zdobyć.

Chore dzieci trzeba leczyć. Trzeba je otoczyć opieką i uczuciem. Ale jaką opieką można otoczyć istotę dotkniętą bardzo poważną wadą, która skazuje ją na kilka miesięcy wegetacji? ?

10 komentarzy:

  1. nigdy się nie wie ile komu zostało życia, można urodzić zdrowe dziecko a za tydzień zginie ono w wypadku samochodowym... bycie matką to nie zabicie własnego dziecka, jakie by ono nie było, tu nie ma nic pomiędzy... nie można być "trochę w ciąży"

    w aborcji "takich" dzieci nie chodzi w ogóle o dziecko ale o matkę, która nie chce/nie umie pokochać dziecka

    a pani Kaja Godek nie reprzentuje MNIE, ona reprezentuje wszystkie chore dzieci, takie jak jej syn, mówiąc nam, ludziom, dla których liczy się tylko to, co, co ładne, zdrowe i funkcjonalne, że świat nie ogranicza sie do czubka własnego nosa... i te wszystkie dzieci są jej wdzięczne, bo dzieki niej mają szansę na urodzenie się

    OdpowiedzUsuń
  2. @AleksandraR

    Nigdy się nie wie? Nie do końca. W przypadku płodu "arlekin" czy bezmózgowia, wie się na pewno. Piszesz, że kobieta powinna umieć pokochać zdeformowane dziecko, które nie czuje nic oprócz cierpienia. Chyba za dużo tacy prolajfowcy jak Kaja Godek wymagają od kobiet. Kobieta może umrzeć, gdy ciąża zagraża jej życiu; kobieta musi przeżywać koszmar, gdy jej dziecko urodzi się z ciężką wadą genetyczną. Kobieta ma przeżywać podwójną traumę, gdy zostanie zgwałcona. Nie popieram feministek, ale uważam, że mają trochę racji, twierdząc, że w tym kraju nie jest łatwo być kobietą.

    OdpowiedzUsuń
  3. "nie jest łatwo być kobietą, która chce zabić swoje dziecko" powinnaś była napisać

    kobietą jest być całkiem łatwo, mało gdzie macierzyństwo jest tak gloryfikowane jak w Polsce (zreszta słusznie), a i drzwi otworzą, i w rękę pocałują... na dzień kobiet kwiatek. Kobiety sa w Polsce bardzo szanowane, każde nowe życie także.

    Kobiety, które odrzucają to powołanie nie są szanowane, choćby dlatego, że na tym polega instynkt przetrwania społeczeństwa, pomijajam filozoficzno-religijne argumenty. Trzeba się rozmnażać, żeby przetrwać.

    Syndrom postaborcyjny nie jest wymysłem tylko faktem, cała rodzina (nawet rodzeństwo) zabitych dzieci go odczuwa. Według wielu psychologów to największy problem dzisiejszego zachodniego społeczeństwa. Kultura śmierci. Trywializowanie życia. Uprzedmiatawianie go.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale kobietę zabić można. Tak twierdzą prolajowcy. Gdzie więc jest ta "ochrona życia"? Dlaczego kobiety mają ciężko? Dlatego, że przez wielu talibów traktowane są jak inkubatory - nikogo nie obchodzi trauma kobiety zgwałconej, czy ryzyko śmierci. Wszyscy gardłują tylko o ochronie "życia poczętego", a takie samozwańcze obrończynie "życia" jak Godek walczą o zaostrzenie prawa, które skazywałoby na cierpienie i traumę mnóstwo kobiet. Ale kogo to obchodzi? Grunt, że Kaja Godek urodziła i może się chełpić swoim bohaterstwem. Los kobiet zgwałconych czy kobiet, które urodzą dziecko z bezmózgowiem i będą przeżywać katusze patrząc na męki takiej istoty, mają w poważaniu. Bo idea jest ważniejsza niż człowiek!

    Syndromu postaborcyjnego nie kwestionuję i nigdzie nie domagam się aborcji "na żądanie". Staram się tylko wytłumaczyć takim egoistkom, jak pani Godek, że życie nie jest czarno-białe i że nie ma absolutnie żadnego prawa decydować za kobiety, które stają w życiu przed dramatycznymi wyborami. Powstaje pytanie: dlaczego płód jest ważniejszy niż kobieta i dlaczego zabijanie kobiet jest w porządku? Bo przede wszystkim na to pytanie powinni odpowiedzieć ci, którzy chcą całkowitego zakazu aborcji.

    Piszesz, że w Polsce kobiety mają wspaniale. Pod wieloma względami tak. Ale, nie daj Boże, gdyby którejś zdarzył się taki dramat, jak wykryta prenatalnie poważna wada. Wtedy wyrok brzmi: masz cierpieć, przeżywać katusze i patrzeć na gehennę małej istoty, która nie czuje nic innego, oprócz cierpienia.

    Do aborcji nie podchodzę lekko. Uważam, że zawsze jest złem, ale wiele razy jesteśmy w życiu wybrać mniejsze zło. A mój tekst jest tylko apelem do talibów, żeby odczepili się od istniejącej ustawy.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Patrzeć przez kilkanaście miesięcy na gehennę istoty, której egzystencja składa się tylko z bólu i cierpienia?"

    1. Czy rannych ludzi też by pani dobijała, czy niosła im ulgę?
    2. Skąd pani wie CZY i w jakim stopniu ich życie jest bólem i cierpieniem? Znam całkiem zdrowe na umyśle osoby, które w taki sposób definiują swoją egzystencję. Czy to oznacza, że bliscy mają prawo ją przerwać?
    3. Znam osoby, które diagnozowano na etapie przedporodowym jako chore, z wadami, upośledzone. Rodziły się jednak zdrowe. Działo się to bądź to w odpowiedzi na modlitwy chrześcijan, bądź to udowadniając pomyłkę lekarską. Medycyna zna wiele przypadków diagnoz, które w wyniku różnych okoliczności się nie sprawdzały lub zostały zweryfikowane przez rzeczywistość.
    4. Przykazanie "Nie zabijaj" również w przypadku chorych, cierpiących, małych znajduje swoje zastosowanie.

    Pozdrawiam, pastor Paweł Bartosik (pbartosik.pl)

    OdpowiedzUsuń
  6. A czy życie istoty dotkniętej bezmózgowiem to przyjemność? Czy można być takim egoistą, by skazywać takie dziecko na kilka dni gehenny? Z całym szacunkiem, ale nie jestem chrześcijanką i raczej nie wierzę w żadne cuda. I nie chciałabym, żeby ta grupa decydowała za kobiety, które będą zmuszone dokonać decyzji.

    OdpowiedzUsuń
  7. To nie jest zbyt trafna analogia, bo rannego można leczyć lub próbować leczyć. A istocie skazanej na śmierć i cierpienie nie można pomóc w żaden sposób. Chyba że wierzy się w cuda, ale - bez urazy - wolę myśleć racjonalnie. Patrzenie na taką istotę z poczuciem, że dokonało się moralnie słusznego wyboru i myślenie o sobie jako o bohaterze, wywołuje we mnie co najmniej zdziwienie, by nie użyć dosadniejszych słów. Chociaż mogę użyć mniej dosadnych: jest to po prostu egoizm i iluzoryczny humanitaryzm.

    OdpowiedzUsuń
  8. @ Pastor Paweł Bartosik
    Proszę tego nie traktować jako jakiejkolwiek ingerencji w dyskusję. Po prostu jako blogmaster "Antysocjala" a prywatnie wierny Kościoła Ewangelicko - Augsburskiego, z wielką przyjemnością witam pastora Pawła w moich niskich progach.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytałem gdzieś, że właśnie lewactwo na siłę wynajduje różne skrajne przypadki, żeby udowodnić że aborcja to jest wolność, unikanie niepotrzebnego cierpienia, po prostu czyste miłosierdzie i prawo człowieka. Nie myślałem, że u szanownego SN znajdę taki punkt widzenia. Ale człowiek widocznie całe życie się uczy. Czytałem o wielu przypadkach, kiedy lekarze byli pewni że dziecko będzie chore, a jednak okazało się zdrowe, matki nie zgodziły się na aborcję. Mojej mamie proponowano, żeby usunęła Tomka, na szczęście się nie zgodziła i dzisiaj mój brat osiągnął większy sukces życiowy niż np. ja. Mój mały Krzysiu według lekarza też się kwalifikował do aborcji, ponieważ badanie prenatalne wykryło ryzyko zespołu Downa. Na szczęście oboje z żoną jesteśmy katolikami i nie wyobrażaliśmy sobie życia ze zbrodnią na sumieniu. Urodził się zdrowy. Później się dowiedziałem, że obecnie w Polsce, w wyniku tzw. rozsądnego kompromisu aborcyjnego zabija się dzieci, u których zdiagnozowano prawdopodobieństwo wystąpienia zespołu Downa jako jedną szansę na 100, czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie. Wstyd się tutaj przyznać, ale głosowałem na Konfederację ze względu m.in na panią Godek. Zdaję sobie oczywiście sprawę, że jestem zacofany. Ostatnio nawet moja córka powiedziała mi, że należę do minionej epoki. Żeby nie było, mnie też wkurzają tzw. muminki. Nie trawię ich. Ślinią się, robią czasem pod siebie no i w ogóle są nie do zniesienia. Ale żeby ich od razu utylizować, to według mnie gruba przesada. Pozdrawiam uprzejmie i już się wynoszę.

    stary zgred, Piotrek

    OdpowiedzUsuń
  10. Ale się wygłupiłem, wziąłem udział w dyskusji z roku 2013. To tylko potwierdza fakt, że żyję w minionej epoce :]

    OdpowiedzUsuń