poniedziałek, 7 października 2013

FLAVIA MA GŁOS - 'Sprawa dla reportera' - program niewygodny dla establishmentu i beneficjentów systemu



Zachęcam do obejrzenia zamieszczonego odcinka programu "Sprawa dla reportera" Elżbiety Jaworowicz. To, że pani Jaworowicz udaje się utrzymać w ramówce program od 27 lat uważam za ewenement. Bo program jest solą w oku naszych wykształciuchów, polityków i urzędników, czyli tych, którzy są beneficjentami obecnego patologicznego systemu. Program jest niewygodny, bo - jak twierdzą czytelnicy portalu Tomasza Lisa - jest taki "nieelegancki" i nierzetelny. Rzetelny byłby wtedy, gdyby pokazywał "ludzkie" oblicze urzędnika, SB-eka, albo gdyby autorka przedstawiła poszkodowanych jako zagrożenie dla zdrowej tkanki nowoczesnego narodu. Na portalu Tomasza Lisa można przeczytać następującą wypowiedź "eksperta" o programie: "Jaworowicz daje ludziom nadzieję, ale z drugiej strony podważa wiarę w obowiązujące prawo, kwestionuje autorytet państwa. To często działanie na skróty i forma populizmu. Nie podoba mi się taki model dziennikarstwa, w którym wyręcza się wymiar sprawiedliwości i na wizji osądza kto jest dobry, a kto zły ". * I to jest samo sedno! Program jest ANTYPAŃSTWOWY, bo zamiast uprawiania prorządowej i prosystemowej agitki, przedstawia realne problemy zwykłych Kowalskich. Dramaty, na które gros tych ludzi sobie nie zapracowało. Bo ekspert nawet słowem nie zająknął się o tym, że mamy prawo wyjątkowo absurdalne i nieprzyjazne szaremu obywatelowi, którego jedynym marzeniem jest godnie żyć i nie myśleć o tym, że nazajutrz rano może pójść z torbami. Albo przeżyć na jawie koszmar, jak Józef K z "Procesu" Franza Kafki. Sam fakt, że przyzwoity i pracujący człowiek może stać się kryminalistą i być nękany przez urzędników, świadczy o naszym państwie nie najlepiej. A że Jaworowicz na wizji osądza? Każdy normalny człowiek, któremu propaganda nie namieszała w głowie, bez problemu oceni, kto jest poszkodowanym, a kto kanalią. Pani redaktor doprawdy nie musi niczego sugerować. To jest program interwencyjny, a nie talk show. A nawet w talk show, którego istotą jest neutralność, nie stoi u nas na najwyższym poziomie - wystarczy wspomnieć program Tomasza Lisa, który to ustawia program pod tezę i często organizuje lincz na jedną ze stron. No, ale on nie jest "antypaństwowy" i nie burzy idyllicznej wizji Zielonej Wyspy, więc jego stronniczość jest OK. Ale już programy Elżbiety Jaworowicz są szkodliwe. Ciekawe tylko, dla kogo? Absolutnym skandalem było dla mnie to, co zrobiła "Gazeta" w sprawie pana Mariana Wantoły, słynnego animatora. Pani Jaworowicz zrobiła o nim program, w którym opowiadał o niedogodnościach mieszkaniowych - na przykład o tym, że musi nosić węgiel albo o tym, że nie stać go na remont. Pani Jaworowicz wysunęła bardzo niewygodną tezę: ludzie zasłużeni dla kultury i edukujący kolejne pokolenia dzieci, żyją wyjątkowo skromnie. No to "GW" wysmażyła tekst o tym, że pan Marian był TYLKO (sic!) animatorem, a nie jedynym twórcą "Reksia" oraz że wcale nie ma tak złych warunków, bo jedyną niedogodnością jest wspólna łazienka na piętrze. Dziennikarze wspomnianej gazety uważają, że nie jest tak źle, skoro jest gaz i nie ma grzyba na ścianie! Po prostu ręce opadają na tych "propaństwowych" sługusów systemu, którzy uważają, że najbardziej zasłużonym dla naszej kultury postaciom wystarczy bieżąca woda i gaz. Urządzono nagonkę na Elżbietę Jaworowicz, za której sprawą internauci wpłacili 30 tysięcy dolarów dla pana Mariana. Nawet jeśli słynny animator nie żył w tak skrajnej biedzie, jak inni mieszkańcy kamienicy, to czy nie warto pomóc mu chociażby w sfinansowaniu remontu? Sam za darmo uczył biedne dzieci rysunku, dlaczego więc pismacy wpychają nosy do portfeli internautów, którzy z wdzięczności i z sentymentu dla słynnej kreskówki, postanowili trochę zasilić budżet pana Wantoły. No, ale przecież lepiej, gdyby te pieniądze dostała gwiazda TV - jakoś nikt nie robi afery z powodu niebotycznych zarobków miernot. Ale panu animatorowi się nie należy, bo ma gaz i bieżącą wodę. Fakt, że pani Jaworowicz zdarzały się wpadki i prawda, że ma teatralny styl, który nie każdemu musi przypaść do gustu. Ale nawet jeśli nie każdemu literalnie pomoże, to nagłośni sprawę i zwróci uwagę na absurdy prawa czy na omnipotencję urzędniczą. Bez względu na to, czy lubimy jej styl, czy nie, musimy przyznać, że taki program jest potrzebny. Potrzebny, by wyleczyć z samozadowolenia nasze elity i zwrócić uwagę na to, z jakim murem musi się zderzyć zwykły człowiek, któremu redaktorzy z pewnego portalu radzą, że wystarczy wysłać kreatywne CV, a firmy stoją przed nim otworem (kto wie, może i wczasy pod palmami na emeryturze?).Nie każdemu jesteśmy w stanie pomóc, ale samo nagłaśnianie takich spraw jest plusem. Oczywiście, że najbardziej liczy się realna pomoc - taka, na jaką zdobyli się internauci, wpłacający pieniądze na konto słynnego animatora. Takie akcje są godne najwyższego szacunku. Ale udawanie, że takich przypadków nie ma, zamykanie na nie oczu i wpychanie wszystkich do jednego worka pt. "roszczeniowość" jest po prostu cyniczne. Mam nadzieję, że nie dojdzie do takiego odhumanizowania obywateli, że losy takich ludzi będą nazywać "propagandą antydemokratycznej opozycji". Chociaż różne portale i różne gazety robią wiele w kierunku przetrącenia kręgosłupów.

2 komentarze:

  1. Intrygujące stwierdzenie: '...podważa autorytet państwa".

    Użycie w stosunku do III/IV/czy jakiej tam kolejnej RP stwierdzenia "autorytet państwa" to jakiś surrealizm. Jaki autorytet ma państwo w którym szef MSW (Milczanowski) może bez żadnych konsekwencji dla którejkolwiek ze stron oskarżyć premiera (Oleksy) o szpiegostwo na rzecz sąsiedniego kraju, prezydent (Wałęsa) kradnie swoje akta z archiwum albo (Kwaśniewski) pijany reprezentuje kraj za granicą, można bezkarnie zastrzelić komendanta policji (Papała) albo zlecić "badanie" przyczyny śmierci władz państwa władzom innego kraju (Smoleńsk)? Że nie wspomnę o szeroko już znanym "seryjnym samobójcy" gwałtownie kończącym wiele spraw związanych z obecnymi czy byłymi funkcjonariuszami państwowymi, a sprawy finansowo-biznesowe zupełnie pominę, bo by mi dnia nie starczyło...

    Czy państwo funkcjonujące w taki sposób ma jakiś "autorytet"???

    Jurek

    OdpowiedzUsuń
  2. zgadzam się to granda, nie "autorytet państwa"zwykły szary obywatel zasługuje na więcej szacunku niż nasze władze .robią co chcą plują na nas i jawnie nas olewają a my im za to płacimy ....

    OdpowiedzUsuń