
czwartek, 17 października 2013
FLAVIA MA GŁOS - Wanda i Banda nie pozostawiają złudzeń
Jeżeli ktoś naprawdę wierzył w to, że feministki troszczą się o kobiety i z jednakowym współczuciem pochylą się nad każdą ofiarą gwałtu, teraz ma już jednoznaczny dowód na to, że feministki lubią podwójne standardy, a symbol sierpa i młota nie jest im wcale niemiły.
Pani Wanda Nowicka postanowiła zabrać głos w sprawie gdańskiej rzeźby autorstwa studenta ASP. Oto, co pisze feministka na temat wywołania dyskusji o masowych gwałtach dokonywanych na jej rodaczkach przez sowieckich "wyzwolicieli":
"Gwałt na kobietach jako narzędzie wojny i element wojennej strategii jest stosowany od zawsze i dotyczy wszystkich armii na świecie (...) Należy mówić o problemie szykan i cierpieniach ludności cywilnej, a zwłaszcza kobiet, podczas wojny, ale nie można ograniczać tego zagadnienia jedynie do stosunków polsko-radzieckich. Potrzebne jest upamiętnienie wszystkich kobiet, które stały się ofiarami wojny, bo w ten sposób odsłania się inną, bardziej kobiecą stronę wojennych konfliktów. Nie można jednak tego problemu traktować w sposób służebny, którego głównym celem jest poniżenie dawnego wroga. W tym konkretnym przypadku, który w negatywnym świetle przedstawia jedynie gwałty żołnierzy radzieckich, trudno mówić o solidarności z kobietami. Jest to raczej forma rozliczeń historycznych, w której kobiety zostały potraktowane instrumentalnie. Jeśli gdański artysta chce opowiedzieć o tragedii kobiet podczas wojny, powinien podejść do tego problemu bardziej kompleksowo (...)." *
W tym całym tekście zabrakło mi jednoznacznej deklaracji o tym, że kobiety cierpiały przez krasnoarmiejców i że nie można przemilczać tej historii. Wanda Nowicka nie miałaby z pewnością takiego problemu, gdyby chodziło o kobiety, które nie mogą się wyskrobać, bo "wpadły" na dyskotece. Pomnik upamiętniający ich "męczeństwo" byłby czymś jak najbardziej właściwym, jeszcze z wyrytym napisem: "ofiary klechów i patriarchatu". Ale w tym wypadku chodzi niestety tylko o honor i pamięć tysięcy zgwałconych przez radzieckich sołdatów Polek. A z tymi już, według Wandy Nowickiej, niekoniecznie warto się solidaryzować.
Warto ten tekst przywołać dla tych, którzy jeszcze wierzą, że mainstreamowe feministki są pełne empatii dla cierpiących kobiet.
* http://wandanowicka.natemat.pl/78701,kobieca-strona-wojny
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wcale mnie nie dziwi postawa tej bolszewickiej łachudry. pewnie sama została bzyknięta przez batalion krasnoarmiejców, z tą tylko różnicą, ze tej szmacie się to podobało i to do tego stopnia, że postanowiła powić tego bolszewickiego bękarta zwanego synem, zamiast zwyczajowo się wyskrobać.
OdpowiedzUsuńZ czysto estetycznego względu nie podoba mi się ten pomysł ale nie mam nic przeciwko temu żeby na lekcjach nieokrojonej historii uczyć, że takie fakty ze swołoczą w roli głównej miały miejsce.
OdpowiedzUsuńSkoro dla pani Nowickiej gwałt to typowe "narzędzie wojennej strategii" to i zapewne pojmuje gwałt jako nagłą i niespodziewaną przyjemność.
To by tłumaczyło Nowickiej macierzyńską wręcz dobroć i unikanie "poniżania" gwałcicieli.
ten pomnik a nie pomysł-errata
OdpowiedzUsuńJeśli gwałt to "narzędzie wojny" to dlaczego tego narzędzia nie używali Amerykanie po wejściu do Niemiec?
OdpowiedzUsuń