niedziela, 5 lipca 2015

Ośla ławka versus prymus

Wybitny polski historyk i historiozof profesor Feliks Koneczny, jeszcze w roku 1918 w dziele „Polskie Logos i Ethos” stwierdził, że Polacy są jedynym chyba narodem w Europie, który uznaje moralność za podstawowe kryterium w uprawianiu polityki. Najdrastyczniejszym potwierdzeniem tej tezy była tromtadracka wypowiedź ministra Józefa Becka, zawarta w jego słynnym przemówieniu sejmowym z 5 maja 1939:
Jest jedna tylko rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenna. Tą rzeczą jest honor.
Następstw tej wypowiedzi przypominać nie muszę. Były one wisienkami na zakalcu  samobójczej koncepcji politycznej „równego dystansu do Berlina i do Moskwy”. A zarówno konstatacja Konecznego, jak i sposób jej wcielenia w życie potwierdziły, że na lekcji polityki Polak zasiada w oślej ławce. I może się w niej wygodnie rozsiąść, bo nie dzieli jej z sąsiadem.
Uczniowie co bystrzejsi wiedzą, jak ważną rzeczą jest honor w życiu ludzi. Ale już w życiu narodu i państwa jedyną rzeczą bezcenną jest tylko i wyłącznie ich przetrwanie. Reszta w porównaniu z tym priorytetem to mało istotne duperele. A o narodach stosujących inne kryteria, pamiętają dzisiaj głównie archeolodzy.
Tym nie mniej przez klub kiboli oślej ławki gloryfikowani są wszyscy, którzy walczyli, zwłaszcza gdy zginęli. A już szczególnie jeśli wszczęta przez nich walka od samego początku skazana była na bezapelacyjną klęskę. Zaś jej jedynym efektem były straty i pogorszenie się warunków w których żył naród. A ideał, niestety nie zawsze osiągalny, to utrata państwowości w wyniku działań takich „walczaków”.
Ludziom którzy wcześniej rozpoczętą (niekoniecznie przez siebie) walkę kontynuowali, nawet gdy nie było już żadnych szans na sukces, nie można odmówić odwagi osobistej, należy im się za takową szacunek i pamięć. Niestety połączone z gorzką refleksją, że żyjąc, pracując i wychowując dzieci, zrobiliby dużo więcej dla Polski. Ale dla przywódców, którzy z własnej nieprzymuszonej woli taką absurdalną walkę rozpoczęli i innych do niej nakłonili, nie widzę usprawiedliwienia.
Słynne słowa Aleksisa Zorby „jaka piękna katastrofa!” mogłoby być zawołaniem bojowym tych kiboli. Którzy swoim idolom przeciwstawiają tych, którym pogardliwie zarzucają „pragmatyzm księgowego”. Bo najpierw pomyśleć, przeanalizować wszystkie "za" i "przeciw", a dopiero potem ewentualnie coś zrobić, to przecież takie przyziemne, nieeleganckie, nieromantyczne i niepolskie. Przynajmniej w ocenie tych kiboli.
Nie będę ukrywał, że zirytowały mnie słowa Jugglera, który na swoim blogu
http://taki-kuter.blogspot.com/2015/02/pamietam-ze-obydwoje-jeszcze-zyli.html#comment-form
napisał w komentarzu miedzy innymi:
…”A ja mam wrażenie odwrotne: że w tym kraju coraz więcej jest ludzi małych, których małość gorliwie wspiera kurza pamięć, bo na tle cudzej najwyższej ofiary krasnal, ze swoim "pragmatyzmem" księgowego, wygląda właśnie na... krasnala. Plucie pod górę zawsze głupio wygląda i jeszcze głupiej się kończy - trzeba na koniec otrzeć kurzy dziób z własnej śliny.
Nie Jarek, pamięć o ludziach, którzy za niepodległość tego kraju walczyli i umierali, to psi obowiązek, a nie martyrologiczna schiza, ale tego nigdy nie wytłumaczy się "pragmatykowi" liczącemu skrzętnie własne korzyści z nie swoich strat.”…

Wszystkie wyroby prawie jak Łysiak (jak wiadomo, „prawie” czyni wielką różnicę) gloryfikujące Powstanie Warszawskie i łajdaków przemawiających w Kijowie na tle banderowskich ozdobników, durniów nadstawiających Litwinom drugi pośladek, gdy ci ostatni raczą Polaków kopnąć w pierwszy, czy nieproszonych nauczycieli, antagonizujących Polskę z Białorusią,  muszę poinformować o trzech faktach.
Primo, na skutek działań tychże banderowców, z zamieszkałej we Lwowie i jego okolicach rodziny mojego ś.p. Ojca, tylko on przeżył wojnę. Jego ojciec, ciocia, dwie siostry, szwagier i dwóch siostrzeńców tyle szczęścia nie mieli.
Secundo, po Powstaniu Warszawskim wszyscy mężczyźni z rodziny mojej ś.p. Mamy zostali zamordowani w niemieckich obozach lub przez bandytów z oddziałów pomocniczych (Dirlewangera i Kamińskiego).
Tertio, wymienione straty są ewidentnie moje, bowiem o zdecydowanej większości mojej rodziny mogłem się czegoś dowiedzieć jedynie ze wspomnień Rodziców. Więc wszystkich zasrańców gloryfikujących zbrodniczo głupią decyzję o rozpoczęciu tego powstania, głaszczących po główkach wypierdki po Banderze i biegnących laufszrytem w jarmułkach do Jedwabnego, mam za kpów. I pluję nie „pod górę”, ale prosto w dzioby takich „patriotów”. A ponieważ 10 lipca za pasem, niech ci niezłomni polscy patrioci - monopoliści dobrze wyciągną kopyta, by się nie spóźnić. Bo inaczej tęgi opieprz ze strony B’nai B’rith murowany.
Wspomniałem już o klasowym lokatorze oślej ławki na lekcjach polityki. Czas zatem na prymusa.
Gdy Francisco Franco y Bahamonde nazywany jest „rzeźnikiem”, czy „krwawym tyranem” przez satanistów, narkomanów, libertynów, dewiantów seksualnych, komunistów, genderowców i inne mutacje lewactwa, ani trochę mnie to nie dziwi. Potrafią oni tak nazwać również Margaret Thatcher, „uzasadniając” to argumentem, że za jej rządów policja rozganiała pedalskie imprezki połączone z zażywaniem narkotyków. Groteskowo robi się dopiero wtedy, gdy psy na nim wieszają ci, którzy w następnym zdaniu potrafią napisać, że uważają się za zwolenników prawicy. 
Osobie Francisco Franco poświęciłem swego czasu wpis na starym, jeszcze „onetowym” Antysocjalu: Ale chciałbym uzupełnić wiedzę o nim kilkoma informacjami, które przypomniał mi artykuł:
http://wmeritum.pl/co-mowil-hitler-o-generale-franco/
pokazujący jak trudne sprawy polityczne rozgrywał mistrz.
Hiszpania zakończyła wojnę domową w roku 1939 w rozpaczliwej sytuacji gospodarczej i finansowej. Poza zniszczeniami wojennymi była zadłużona w Niemczech na 225 milionów ówczesnych dolarów, zaś we Włoszech na 273 miliony. Przed wybuchem wojny Hiszpania dysponowała największymi na świecie rezerwami złota, pochodzącego rzecz jasna z czasów kolonialnej eksploatacji Ameryki Południowej. I nie były to jakieś zapisy księgowe lecz realnie istniejące tony kruszcu. Ale po zdobyciu Madrytu przez frankistów okazało się, że tego złota nie ma. Bowiem było ono zapłatą za „bezinteresowną proletariacką pomoc”, udzieloną republikanom przez Stalina. Biorąc pod uwagę, że tego złota było więcej niż w Forcie Knox, komunistyczny dyktator był ekonomicznym zwycięzcą tej wojny. Choć z polityczno-wojskowego punktu widzenia, jego pomysł wzięcia Europy w kleszcze szczęśliwie diabli wzięli.
31 marca 1939 Franco podpisał traktat z III Rzeszą. Deklarował on życzliwą neutralność obydwu stron, gdyby partner znalazł się w stanie wojny i obligował sygnatariuszy do rozwijania relacji gospodarczych, wojskowych i kulturalnych. W ten sposób Hiszpania stała się sojusznikiem państw Osi, ale do takowej nie przystąpiła.
Gdy II Wojna Światowa rozpętała się na całego, Hitler chciał by Hiszpania do niej przystąpiła. W czerwcu 1940 mistrz uprzedził wiecowego krzykacza, oferując z własnej inicjatywy przystąpienie do wojny, w zamian za wielce wyśrubowaną pomoc gospodarczą plus przekazanie Hiszpanii całego należącego do Francji Maroka. Doskonale wiedział, że pomoc na taką skale przekracza możliwości gospodarki niemieckiej, zaś amputacja Maroka byłaby nie do przełknięcia dla Petaina, co oznaczałoby koniec rokowań miedzy III Rzeszą a państwem Vichy.
Do najpoważniejszego spotkania doszło 23 października 1940 w miejscowości Hendaie, blisko granicy francusko – hiszpańskiej. Hitler w swoim przekonaniu wzbił się na szczyty swoich umiejętności dyplomatycznych i oratorskich, oferując złote góry za zaatakowanie i zdobycie Gibralrtaru przez armię hiszpańską. Wysiłki malarzyny nie zrobiły na mężu stanu najmniejszego wrażenia. Podczas dziewięciogodzinnych negocjacji cały czas stawiał warunki, co do których miał pewność, że są dla Niemiec nie do przyjęcia. Stwarzając wrażenie, że fiasko tych rozmów nie jest jego winą. Od roku 2013 źródła brytyjskie utrzymują, że był to rzekomo efekt wręczenia przez MI6 osobom z elity polityczno – gospodarczej ówczesnej Hiszpanii łapówek o łącznej wysokości 200 milionów funtów. Faktu tego nie neguję, już wcześniej wiedziałem o tych brytyjskich zabiegach z powojennych wspomnień Niemców usytuowanych blisko admirała Canarisa. Ale nie posunięto się do insynuacji, że część tych pieniędzy trafiła do rąk Franco. W końcu Brytyjczycy nie lubią wychodzić na idiotów. Po fiasku tych negocjacji wściekły Hitler powiedział, że wolałby dać sobie wyrwać kilka zębów bez znieczulenia, niż musieć odbyć taka kolejna rozmowę z Franco.
Podczas Operacji „Torch” Hiszpania udzieliła pomocy Amerykanom i Anglikom, lądującym w administrowanych przez Vichy francuskich koloniach Afryki północno-zachodniej. A Franco w osobistym liście uderzył w najczulszą strunę Churchilla. Pisząc, że po wojnie współpraca brytyjsko – hiszpańska jest konieczna dla przeciwstawienia się amerykańsko – radzieckiej dominacji w Europie.
W roku 1943 Hiszpania przeszła w stosunku do Niemiec od życzliwej neutralności do zwyczajnej. A na początku roku 1944 przestała spłacać swoje zadłużenie w III Rzeszy dostawami rud wolframu. Czyli metalu niezbędnego do wytwarzania wysokogatunkowych stali stopowych, używanych do produkcji uzbrojenia. Wtedy Hitler pojął, że w hiszpańskiej wojnie domowej obstawił złego konia. Podobno miał powiedzieć, że należało wesprzeć socjalistów, gdyż od socjalizmu do narodowego socjalizmu jest tylko jeden krok. A ci parszywi monarchiści i katolicy zawsze myślą o swoim państwie.
Na skutek anulowania dekretu Izabeli Kastylijskiej, podczas wojny potomkowie wszystkich Żydów pozbawionych na skutek tego dekretu obywatelstwa hiszpańskiego, odzyskali je. I po znalezieniu się na terytorium Hiszpanii, byli już bezpieczni. Hiszpania nie wydała Niemcom ani jednego Żyda, wiec w stosunku do tego państwa, terroryści z The Holocaust Industry musieli obejść się smakiem. Bo nie wyłudzili ani jednego eurocenta.
Ksiądz Chmielowski swoje „Nowe Ateny” dedykował miedzy innymi „mądrym dla memoriału, idiotom dla nauki, politykom dla praktyki”. Dokładnie w tym samym celu przypomniałem, jak wielki mąż stanu przeprowadził Hiszpanię przez II Wojnę Światową. Ale ksiądz Benedykt nie miał do czynienia z romantycznymi idiotami. Więc w przypadku tej grupy potencjalnych czytelników, na wielkie efekty tej nauki nie liczę.

Stary Niedźwiedź

43 komentarze:

  1. Łatwo jest p***ć głodne kawałki o honorze w życiu państw, narodów i LUDZI (sic!), po czym wziąć dupę w troki i jak parszywy szczur spieprzać z kraju w Kutach (Zaleszczyki to komunistyczne przekłamanie). Więc z tym honorem (czy w jego wypadku chonorem) rzeczywistość nie nadążyła za teorią.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Refaelu
      O ucieczkę do Rumunii nie mam do Mościckiego, Rydza-Śmigłego i rządu pretensji. W końcu ich trafienie do niemieckiej niewoli żadnych korzyści by nie przyniosło. Ale obłędna polityka zagraniczna, której Beck był bardziej wykonawcą, niż autorem, powinna trafić do podręczników dyplomacji. jako jeden z przykładów idiotyzmów, których w polityce nie wolno popełniać.
      Chyba jedynym realistą w II RP był Władysław Studnicki. Bo endeków chcących oprzeć sie na Rosji Stalina, trzeba by zamknąć w szpitalu psychiatrycznym.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Czcigodny Niedźwiedziu,
      Oczywiście zgadzam się z Tobą, korzyści nie byłoby żadnej. Miałem na myśli, że Beck mógłby być konsekwentny i z honorem lec.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    3. "Bo endeków chcących oprzeć sie na Rosji Stalina, trzeba by zamknąć w szpitalu psychiatrycznym. "

      Z tymi Endekami chcacymi sie oprzec o Rosje Stalina jest dokladnie tak samo jak z Dmowskim chcacym sie oprzec o Rosje Stalina. Jedna wielka bzdura oparta na jednej z publikacji Dmowskiego z poczatku XX wieku i odnoszacej sie do niczego innego jak "chwilowej korzysci politycznej" . Radze sie zapoznac z publikacjami Romana Dmowskiego

      " Ale obłędna polityka zagraniczna, której Beck był bardziej wykonawcą," - raczej autorem biorac pod uwage ze nie tylko opozycja ale i spora czesc koalicji sprzeciwiala sie planom.

      pozdrawiam
      PiotrROI

      Usuń
    4. @ Piotr ROI
      Jak zakończyła się polityka "równego dystansu do Berlina i Moskwy", doskonale wiemy.
      Co do oceny ewentualnego sojuszu ze Stalinem, też nie ma miedzy nami sporu.
      Traktatami sojuszniczymi z Francją i Wielką Brytanią można się było podetrzeć.
      Więc nie mogę nie zadać banalnego pytania. Skoro Polska była zbyt słaba, by oprzeć się Niemcom, to na jakim sojuszu, do wszystkich diabłów, chciała politykę międzynarodową oprzeć przedwojenna endecja? Bo wychodzi mi na to, że mogli to być wyłącznie kosmici. Pewnie się mylę, ale musisz mi to wyjaśnić.
      Więc może nadszedł czas, by jeszcze raz przestudiować to, co pisał Władysław Studnicki? I zajrzeć do prowokatorskiej, ale moim zdaniem wartej przeczytania, książki Piotra Zychowicza "Pakt Ribbentrop - Beck".
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    5. "Skoro Polska była zbyt słaba, by oprzeć się Niemcom, to na jakim sojuszu, do wszystkich diabłów, chciała politykę międzynarodową oprzeć przedwojenna endecja? "

      Jako ze pytanie zostalo tak postawione moge odpowiedziec tylko tyle ze gdyby Endecja byla przy wladzy -a nie popluczyny po "dziadku"- zapewne oparlaby sie za rada swojego duchowego mentora na sojuszu z Niemcami.Roman Dmowski -naprawde zalecam zrodla a nie cudze opracowania.Dmowski nie byl wbrew pozorom "antyniemiecki" Dmowski byl pragmatykiem ktory "sojusznikow" szukal TU i TERAZ. W 1902 mogla to byc Rosja. W 1918 byla to Francja a w 1939 byly to Niemcy.

      Więc może nadszedł czas, by jeszcze raz przestudiować to, co pisał Władysław Studnicki?
      Takich wizjonerow bylo w tym czasie dosc duzo niestety wiekszosc z nich nie mogla sie przebic do ukladu jaki pozostawil po sobie "dziadek"

      "I zajrzeć do prowokatorskiej, ale moim zdaniem wartej przeczytania, książki Piotra Zychowicza "Pakt Ribbentrop - Beck".

      Nie wiem dlaczego "prowokatorskiej". No chyba ze chodzi o te czesc tytulu w ktorym pada nazwisko Becka. Faktycznie trudno sobie wyobrazic taki "sojusz" z kims tak bezdennie ... -badzmy litosciwi- naiwnym. Ale juz Pakt Ribbentrop- Zamoyski lub Ribbentrop-Potocki jak najbardziej mozna sobie wyobrazic. Niestety dwoch ostanich wielkich mezow stanu zostalo calkowicie zepchnietych przez marszalka na margines mimo iz -szczegolnie pierwszy z nich- z praktycznego punktu widzenia -malo kto wie ze to hrabia Zamoyski (1) uzbroil polska armie w 1918r- mialo duzo wieksze zaslugi w odzyskaniu w 1918r niepodleglosci przez Rzeplita niz "marszalek" majacy w tym czasie jedne cerowane gacie na tylku.

      pozdrawiam
      PiotrROI

      (1) i tu przyczynek do twojej "galerii zapomnianych" -choc w tym przypadku nalezaloby powiedzie "wymazanych" bo nie pasowali do "wersji histori i po 1945r i po 1989r- zapoznaj sie z zyciorysem Maurycego Zamoyskiego

      Usuń
    6. ps. "zapoznaj sie z zyciorysem Maurycego Zamoyskiego" tylko w innych zrodlach niz "wiki" bo tam niewiele znajdziesz na jego temat

      Usuń
    7. @ Piotr ROI
      Proponuję skomasować naszą interesującą (przynajmniej na pewno dla mnie) rozmowę w jednym wątku, tym "na dole", zainicjowanym przez Ciebie 7 lipca 2015 07:17. Tak będzie wygodniej dla czytelników, zapewne dla Ciebie i na pewno dla mnie.
      Pozdrawiam.

      Usuń
  2. A co do martyrologii i ofiar Powstania, to walczącym należy się pomnik, na każdym warszawskim skrzyżowaniu. Ale tym, co Powstanie wywołać kazali należy się Sąd Polowy i szubienica. Bo na honorową śmierć od prochu i kuli nie zasługują.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @Refael,

      Ostatnio dowiedzieliśmy się, że co poniektórym miłośnikom samobójczych zrywów niepodległościowych tak ten ich patriotyzm uderzył do głowy, że nie przeszkadzałoby im gdyby w ich ukochanej ojczyźnie władzę przejęli i sprawowali dajmy na to Żydzi. Śledziłem pewną dyskusję której fragmentów nie przytoczę, (albowiem prowadząca ten blog histeryczka zaraz wystąpiłaby do mnie z roszczeniem z tytułu praw autorskich) z zapartym tchem i jakież było moje zdziwienie, gdy padła taka właśnie deklaracja. A zarzut w stosunku do Kaczyńskiego, że pełzał w Jedwabnem w jarmułce wywołał istną sraczkę leksykalną, tradycyjnie już połączoną ze strzeleniem focha.

      Serdecznie pozdrawiam, TF.

      Usuń
    2. @ Refael
      O sądzie polowym powiedział też po wybuchu Powstania Warszawskiego generał Władysław Anders. Dysponował on wiedzą dostępną w roku 1944, więc koronny argument "walczaków" o analizie wiele lat po fakcie odpada. Po prostu on myślał, hurrapatriotyczni idioci nie nauczyli się tego do dzisiaj.
      Nie ukrywam, że towarzystwo generała Andersa odpowiada mi bez porównania bardziej, niż speców od seppuku. Tobie oczywiście też. Więc nie mamy co narzekać na towarzystwo, w którym się znaleźliśmy.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. @ Tie Fighter
      Też pamiętam tamtą zdumiewającą dyskusję i ten megapatriotyzm za trzy szekele, utrwalony rzecz jasna w naszym archiwum. Bo artystycznej cerowni cnoty megapatriotów na "Antysocjalu" nie będzie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    4. Patriotyzm to jedno, a zwykłe podejscie do prawdy obiektywnej, to drugie. Otóż po przeczytaniu popisu „padchujszcziego” Jugglera, wabiącego się „Jarek” - To ostatnie zakłamane indywiduum popisało się łajdackim kłamstwem jakobym jeszcze rok temu był aktywny na blogu Erinti. Tak się składa, że kontakt z blogiem Erinti definitywnie zakończyłem w listopadzie 2013. Więc w roku 2014 się tam już nie pojawiałem. Juggler powinien przenieść tego ciula na etat fizycznego, bo na umysłowego jest ewidentnie zbyt głupi. Ale mniejsza z tym insektem. Istotne jest to, że nasz rycerz bez leku i skazy doskonale wie, kiedy opuściłem blog Erinti, ale nie uznał za stosowne kłamstwa swojego podchujszczego skorygować. Taki to wielbiciel i poszukiwacz prawdy z niego.

      Usuń
    5. Miłośnikom legania z honorem przypomnę scenę ze "Złota dezerterów", kiedy to porucznik Lotka (w tej roli Piotr Machalica) po znalezieniu u jednego z trenowanych partyzantów książki "Antologia poezji patriotycznej" mówi:
      Wojna nie jest po to, żebyśmy my na niej zginęli, tylko żeby zginęli na niej nasi wrogowie.
      Proste i prawdziwe.

      Usuń
    6. @ Refael
      Jest to zapewne parafraza tego, co na pewno swoim żołnierzom powiedział generał George Patton:
      Nie przyjechaliście tu po to, aby ginąć za Stany Zjednoczone. Przyjechaliście po to, by ginęły te pie***lone Szkopy!

      Usuń
    7. @ Tie Fighter
      Przejrzałem komentarze tegoż "Jarka", zwracając szczególną uwagę na ich formę. Pozostaje postawić
      oczywistą diagnozę, że o ile don Vito Corleone miał swojego Lukę Brasiego, o tyle Jugglera stać jedynie na chama z widłami do gnoju. A skoro nawet kobiety zaczęły na jego blogu "pie***lić", ten przybytek od półpiętra w "Ziemiańskiej" dzielą lata świetlne. Za to do szaletu na dworcu PKS w Przasnyszu z czasów komuny, Juggler ma jeden krok. Więc zamiast pić z Wieniawą w Szczawnicy, może jedynie z Jarkiem szczać w piwnicy.
      Reakcja Jugglera na oczywiste łgarstwo wskazuje jednoznacznie, że ten rzekomy rycerz ma prawdę tam, gedzie ja romantycznych debili. A do stanu rycerskiego predystynuje go jedynie zakuty łeb.

      Usuń
  3. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
    Rodzina mojej mamy, pomimo strat, przetrwała wojnę na Wołyniu. Stało się tak nie dzięki pomocy realizującej wielkie plany polityczne Armii Krajowej - z Akcją Burza na czele, ale dzięki aktywności lokalnej Samoobrony. Dzięki zaradności i walce prostych, słabo uzbrojonych, ale praktycznie myślących ludzi. Myślących o tym, co było najważniejsze - przetrwaniu, ochronie rodziny.

    Mam wrażeni, że ci wielcy, nadęci, masochistyczno-martyrologiczni romantycy to jakiś inny gatunek człowieka. Uważają się za nadludzi, ale powinni być trzymani na smyczy.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Dibeliusie
      Żołnierze Samoobrony o których napisałeś, godni sę wielkiego szacunku. Przy skromnych siłach i jeszcze skromniejszym uzbrojeniu, uratowali wielu Polaków. Gdyby prawie wszyscy zginęli a i z ich podopiecznych mało kto uniknął śmierci z rąk "rizunów" z UPA, pewnie dorobiliby się pomnika, a może nawet i muzeum.
      Zgadzam sie oczywiście z pomysłem wzięcia na smycz martyrologiczno-romantycznych psychopatów. O których znana Tobie z naszej witryny Milom powiedziała krótko:
      Onaniści w kontuszach!
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Widzę, że rozbieracie na czynniki pierwsze foszastą primadonnę. Dajcie sobie spokój. Już predzej pogadajcie z tą Ewą, bo ma więcej jaj od niego.

    Oppressor.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Oppressorze
      Masz rację, że tego rozbijać na atomy nie ma sensu.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Powstanie Wielkopolskie oraz Trzecie Powstanie Śląskie były jedynymi, których wybuch miał sens. Bo były skierowane przeciwko mocarstwu, które właśnie poniosło w wojnie klęskę i się po niej jeszcze nie pozbierało. Odniosły sukces, więc obchody rocznicowe maja skromne. Ani rządzący ani hurrapatrioci nie cenią ich zbyt wysoko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodna Flavio
      Wydaje mi się, że twoja uwaga, że jedynych rozsądnych powstań ani rządzący przedstawiciele partii zagranicy, ani "walczaki" nie cenią wysoko, ma proste wytłumaczenie.
      Pierwsi próbują wmówić ludziom, ze Polacy sa niezdolni do samodzielnej egzystencji jako naród rządzący swoim państwem. Więc możemy stanowić co najwyżej land IV Rzeszy. A drudzy w swej zaiste wampirzej paranoi (im więcej przelanej polskiej krwi, tym lepiej, stali się użytecznymi idiotami tych pierwszych. Bo jeśli młodzi będą bombardowani głównie celebrą "szlachetnych zrywów" typu chcieliśmy jak najlepiej, wyszło jak zawsze, to mogą dojąć do wniosku, że ci pierwsi maja rację.
      O ich żarliwym polskim patriotyzmie napisał już Tie Fighter, więc nie będę tego powtarzać.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  6. Dziwne to porownanie powstania warszawskiego z historia miedzywojenna Hiszpani. Inne miejsce inna sytlacja i zupelnie inne realia. Nie ma co sobie pluc na glowe. Rzeplita przez 300 lat -stany sa mocarstwem niecale 100- prowadzila tak pragmatyczna polityke ze aby ja rozsadzic od srodka -bo inaczej sie nie dalo- przez prawie 200 lat ja demoralizowano -dla przypomnienia upadek Rzymu poprzedzalo niecale 100 lat demoralizacji-. Okres miedzywojnia to okres ktorego nigdy nie badalem ale na tyle na ile mialem dostep do materialow z tego okresu widac wyraznie ze zderzaly sie tam z soba sily realistow jak np. Dmowski, Moscicki z socjalistami ocierajacymi sie o zdrade -z braku "dowodow korupcyjnych" uznac nalezy je za "zdrade z glupoty" - jak Beck czy Pilsudski. W przypadku tych ostanich wielka szkoda sie stala ze wielkopolanie spoznili sie do Warszawy podczas zamachu majowego i nie udalo im sie ochronic rzadu przez dziadem -najlepiej wieszajac tego ostaniego na pobliskiej latrni- .Nie bylo by wtedy II WS -przynajmniej nie w takim znaczeniu dla nas- a dzis Rzeplita bylaby doslownie stanami europy. Coz zawsze mozna pomarzyc

    milego
    PiotrROI

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ps. mialo byc: Dziwne to porownanie powstania warszawskiego z historia miedzywojenna i III W.S. Hiszpanii.

      pozdr.
      PiotrROI

      Usuń
    2. Czcigodny Piotrze
      Istotnie porównanie może wyglądać dziwnie. Ale porównywałem nie sytuacje lecz decydentów. O ile można mówić o porównaniu Herberta von Karajana do kapelmistrza pawlakowej orkiestry strażackiej.
      Nie wiem jak definiujesz początek akcji rozwalania Rzeczypospolitej (a raczej unii personalnej polsko-litewskiej) od środka. Dla mnie ewidentną cezurą jest odejście od modelu "króla szlacheckiego" i przyjęcie zasady "króla senatorskiego". Ale być może początek zjazdu z górki na pazurki dostrzegasz wcześniej, niż za Zygmunta Starego.
      Endecja przed I Wojną Światową postawiła na Rosję. Można dyskutować ile by hipotetycznie wytargowali, gdyby Rosja dotrwała do zakończenia wojny, Ale Rosja Romanowów była państwem jako tako cywilizowanym i przewidywalnym. Natomiast wszelkie międzywojenne pomysły związania Polski z Rosją Stalina uważam za paranoję a jedynym miejscem godnym zwolenników takiej koncepcji jest szpital psychiatryczny. Dla Dmowskiego żywie szacunek za to, żer gdy Rosja (a więc i jego plany) rozleciały sie niczym domek z kart, błyskawicznie umiał sie znaleźć w tak odmiennej sytuacji. I w Wersalu zrobił dla Polski kawał dobrej roboty. Ale kibiców jego i Piłsudskiego "godzę" w ten sposób, iż najwyżej cenie Paderewskiego.
      Twoja diagnoza "zdrady z głupoty" do Becka pasuje jak ulał. Ale już odnośnie Piłsudskiego, spotkałem sie z dosyć skąpymi informacjami (zarówno w podręcznikach historii międzywojnia, jak i wspomnieniach oficerów polskiej armii), iż wkrótce po dojściu do władzy Hitlera, jeszcze w roku 1933, Piłsudski zaproponował Francji natychmiastową wojnę prewencyjną z Niemcami. Która w roku 1933 na pewno zakończyłaby się sukcesem. Żeby było jasne, nie mówię ani, że tak było, ani że to kłamstwo. Ale w pełni przekonujące potwierdzenie tej teorii stanowiłoby okoliczność łagodzącą w ocenie polityki zagranicznej Józefa Piłsudskiego. Choć jego postępowania "wewnętrznego" co najmniej od roku 1930 nie da się w żaden sposób obronić.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. "Dla Dmowskiego żywie szacunek za to, żer gdy Rosja (a więc i jego plany) rozleciały sie niczym domek z kart, błyskawicznie umiał sie znaleźć w tak odmiennej sytuacji. I w Wersalu zrobił dla Polski kawał dobrej roboty. "

      Dmowski mial takie plany na poczatku wieku XX o ile mnie pamiec nie myli 1902-4. Po pierwszej rewolucji zmienil calkowice zdanie opierajac sie o Francje i Wlochy a nawet dopuszczajac sojusz z Niemcami.

      "Piłsudski zaproponował Francji natychmiastową wojnę prewencyjną z Niemcami. Która w roku 1933 na pewno zakończyłaby się sukcesem" -dla historyka taki "gest" nie jest zadnym dowodem. Dowodem bylaby prewencyjna wojna z Niemcami w 1933 do ktorej na pewno przylaczylaby sie Francja.

      pozdrawiam
      PiotrROI

      Usuń
    4. "Nie wiem jak definiujesz początek akcji rozwalania Rzeczypospolitej "

      W praktyce pierwsze "ruchy" rozpoczely sie tuz po klesce rycerstwa zachodniego w 1410r choc wczesniej byly takie nieudane proby "duraczenia" niektorych liczacych sie rodow -jak np. Naleczow- przez Brandeburgie.
      Akcja nabrala rozmachu po bitwie pod Newlem 1562 kiedy to stalo sie jasne ze Rzeplita wchlonie bialo Rus, Litwe,Zmudz i reszte tych do tej pory "dzikich stepow".

      (a raczej unii personalnej polsko-litewskiej)

      "personalna" to ona byla chwilami pokoju.Kiedy Moskale,Krzyzacy lub Tatarzy podchodzili pod Wilno znow "nie bylo problemu zeby polska szlachta kupowala majatki na Litwie" -dlatego tez juz na poczatku wieku XVI trzeba bylo wykreslic ruski z dokumentow panstwowych gdyz malo kto go tam rozumial.O litewskim nawet nie wspominajac

      Dla mnie ewidentną cezurą jest odejście od modelu "króla szlacheckiego" i przyjęcie zasady "króla senatorskiego". Zeby bylo "zabawniej" tzw. "krola szlacheckiego" tak naprawde wybierali senatorowie -a wlasciwie magnaci Toporczykowie (Tenczynscy&Ossolinscy) Naleczowie (Ostrorogowie&Szamotulscy) Bolescicie-Jastrzebce (Zborowscy&Myszkowscy - z odmiany "Pobodze" Koniecpolscy) Pilawczycy (Kmitowie&Mokszewscy) Jelitczycy (Zamoyscy&Potoccy)- i oczywiscie "srednia szlachta". Zas "krolow senatorskich" wybierala mniej lub bardziej kontrolowana szlachta warstw nizszych

      Poczatek wieku XVII to juz ostre drenowanie polskiej magnaterii nie tylko przez panstwa oscienne ale tez Anglie Francje,Turcje, Moskwe.Oczywiscie magnateria jeszcze wtedy pozwalala na siebie wplywac zwykle w interesie Rzeplitej lecz po "potopie polskim" - diabel wiedziec czemu nazywanym dzis "szwedzkim" skoro armia szwedzka stanowila zdecydowana mniejszosc w porownaniu z prywatnymi armiami magnatow stojacych od poczatku po stronie szwedzkiej- zaczela sie ekonomicznie "wasalizowac" w duzo szybszym stopniu

      Pozdrawiam
      PiotrROI




      Usuń
    5. Czcigodny Piotrze
      Zacznę od odpowiedzi w kwestiach, które poruszyłeś w "górnym" wątku. Potem odniosę się do tych, na które w tym jeszcze nie odpowiedziałem.
      1. O ODBIORZE polityka decyduje nie tylko to, co powiedział i napisał, ale przede wszystkim to, jak jest widziany zarówno przez swoich zwolenników jak i przeciwników. Jako młody człowiek miałem okazję poznać kilka dużo starszych ode mnie osób. Wywodziły się z rodzin "od zawsze" endeckich, a w chwili wybuchu wojny były już pełnoletnie. Wszystkie po studiach, więc nie jakieś prymitywne tłumoki. Pamiętały dobrze lata trzydzieste, a o jakąś niechęć do Dmowskiego czy wręcz złośliwe "dorabianie mu gęby", nie sposób ich podejrzewać. Zgodnym chórem powtarzały jak papugi, ze jedynym wyborem dla Polski jest sojusz z Rosją. I gdyby ZSRR zaoferował Polsce lepsze warunki, oni na pewno by ten sojusz klepnęli. Więc ta prorosyjskość wśród zwolenników endecji była powszechna.
      Wierzę Tobie, że Dmowski, z braku jakiejkolwiek poważnej alternatywy, zaakceptowałby sojusz z Niemcami. Tylko co by na to powiedzieli jego wyborcy? Popraw mnie, jeli sie mylę, ale wśród nich kult wodza chyba nie był tak silny, jak wśród piłsudczyków. którzy dowolną woltę wodza zaakceptowaliby bez mrugnięcia okiem.
      2. Cieszy mnie, ze tak jak i ja, o książkach Piotra Zychowicza (a przynajmniej o "Pakcie") masz dobre zdanie. I dla Ciebie potencjalny pakt Ribbentrop - Zamoyski byłby dojrzałym wyborem politycznym. Niestety wśród "walczaków" jesteśmy w mniejszości.
      3. Studnickiego zapamiętałem ze względu na jego książkę "Wobec nadchodzącej drugiej wojny światowej", wydanej w czerwcu 1939 i oczywiście skonfiskowanej przez władze sanacyjne. W której dokładnie opisał, co się z Polską stanie.
      4. O ordynacie Maurycym Zamoyskim chętnie bym napisał, ale stan zdrowia n ie pozwala mi się szwendać po bibliotekach i kopać w źródłach. Czy możesz mi polecić jakieś w miarę kompletne opracowanie, poważniejsze od "wiki"?
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    6. "Zgodnym chórem powtarzały jak papugi, ze jedynym wyborem dla Polski jest sojusz z Rosją. I gdyby ZSRR zaoferował Polsce lepsze warunki, oni na pewno by ten sojusz klepnęli. Więc ta prorosyjskość wśród zwolenników endecji była powszechna. "

      Wez pod uwage ze ta czesc endecji jakie pozwolili zyc za komuny byla mocno przez nia juz zwichnieta.ja sie opieram na dyskusjach wsrod endecji jakie wtedy toczono.Ukladanie sie ze stalinem brala pod uwage tylko ta grupa endecji ktora -co sie zdarza do dzis- nie zrozumiala przeslania jakie zawarl w swej ksiazce R.Dmowski. A bylo ono jasne i mozna je strescic jednym zdaniem "panstwo nie ma WIECZNYCH przyjaciol ani WIECZNYCH wrogow a tylko ODWIECZNE interesy" . Tak samo j/w napisalem zrobil Dmowski.Rosja pasowala mu 1902-4 ale juz 1918 "pasowala mu Francja.

      "Cieszy mnie, ze tak jak i ja, o książkach Piotra Zychowicza (a przynajmniej o "Pakcie") masz dobre zdanie"

      Tak szczerze to niski poziom historyczny jak na obecne mozliwosc ale sama koncepcja dosc solidnie przemyslana .

      "potencjalny pakt Ribbentrop - Zamoyski byłby dojrzałym wyborem politycznym."

      Niestety Zamoyski byl zbyt szlachetnym czlowiekiem ze "marszalka" za stodola powiesic.Bylo blisko doslownie 2 dni dluzej by sie rzad utrzymal a wielkopolanie dotarliby na czas do Warszawy i zrobili z ta azjatycka dzicza porzadek. Jesli to komus sie wydawaje sie zbyt bardzo radykalne to niech popatrzy sobie na skutki.


      "O ordynacie Maurycym Zamoyskim chętnie bym napisał, ale stan zdrowia n ie pozwala mi się szwendać po bibliotekach i kopać w źródłach. Czy możesz mi polecić jakieś w miarę kompletne opracowanie"

      poszukam kiedys nawet takowe udalo mi sie znalesc.Zupelnie przypadkowo gdyz nie jest to "moj okres historyczny"

      duzo zdrowia zycze :)

      pozdrawiam
      PiotrROI

      ps. jak zwykle przepraszam za dysleksje szczegolnie objawiajaca sie przed poranna kawa ;)

      Usuń
    7. Czcigodny Piotrze
      Remanenty z "górnego" wątku rozliczone, więc wracam do tego.
      Nie jestem pewny, czy Francja przyłączyłaby sie do prewencyjnej wojny z Niemcami w roku 1933. Bo straty z I Wojny Światowej (przecież podczas letniej ofensywy niemieckiej w roku 1918, tyłek uratowała im armia Pershinga) moralnie ich wykastrowały. Budowa Linii Maginota szła już pełną parą a francuscy "stratedzy" wykombinowali sobie, że w przypadku wojny Niemcy jak idioci będą ją atakować frontalnie. A oni zamiast w okopach, posiedzą sobie w ciepełku, a na zapleczu zawsze będzie można wpaść do kafejki czy do burdelu. Belgijskie doświadczenie z I Wojny Światowej niczego ich nie nauczyło. Więc z tą ochotą żabojadów do ruszenia tyłka i wkroczenia do Niemiec, trochę bym polemizował.
      Cieszy mnie że dostrzegając usterki warsztatowe, sama koncepcję "Paktu" Zychowicza aprobujesz. A co sądzisz o jego "Obłędzie 44"?. Słyszałem pogłoskę, że w sierpniu ma się ukazać kolejna jego książka "Pakt Piłsudski - Lenin". Juz tytuł zapowiada, że będzie zawierucha co sie zowie.
      Odnośnie "potopu", oczywiście pamiętam o Januszu i Bogusławie Radziwiłłach, czy wojskach, które po Wojniczu wrez z Koniecpolskim i Lanckorońskim przeszły na strone szwedzką. I nie zapominam o armii elektora pruskiego (Niemcy mają prawo nazywać go Wielkim), szacowanej na 20 tys. żołnierzy. Ale zaskoczyłeś mnie informacją, że w armii Karola X Gustawa Szwedzi (liczę ich łącznie z zaciężnymi Niemcami, tymi "szwedzkimi" a nie "elektorskimi) byli mniejszością.
      ZaskocZyłeś mnie też informacją, że już na początku XVII wieku Anglicy korumpowali polskich magnatów. Odnośnie łapówek moskiewskich, cesarskich, tureckich, szwedzkich czy francuskich, powody są oczywiste. Ale wydawało mi się, że Anglia za Jakuba i Karola Stuartów jeszcze globalnej polityki europejskiej nie prowadziła. Bo wzięła się za to prawie sto lat później.
      Z niecierpliwością czekam na namiar na literaturę o ordynacie Maurycym Zamoyskim.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    8. Jak znajde chwile to napisze szerszy artykul o "potopie polskim" nazywany dzis powszechnie "potopem szwedzkim". Radziwiłł ,Koniecpolski (junior nie myslic ze Stanislawem +1648) to "maly pikus" jak to mowia dzisiaj mlodzi.Gustaw pozyskal ogromna ilosc sredniej szlachty (w tym m.in mlodego Jana-Janina-Sobieskiego) armie koronna Lubomirskiego (choc oczywiscie to byl podstep Lubomirskiego w celu zachowania armii). Co do Anglikow na poczatku XVII wieku kierowali sie oni glownie interesem finasowym a nie politycznym. Ale o tym wiecej w przyszlosci napisze

      pozdrawiam
      PiotrROI

      Usuń
    9. ps tego nie moglem se "odpuscic":

      " I nie zapominam o armii elektora pruskiego (Niemcy mają prawo nazywać go Wielkim), szacowanej na 20 tys"

      Choc nie jestem zwolennikiem Sikory -podobnie jak innych "historykow" futrowanych za pieniadze roznych "instytutow" krajow osciennych- to jednak trudno sie z nim nie zgodzic ze ponad polowe skladu tej ze "armii" elektora stanowila -doslownie- "czeladz,kochanki,dziwki i puste porcje" To jest oczywiscie taki ekstremalnie skrajny przyklad "rozpuszczenia sie armii" -co nie jest dziwne bo wieksza czesc czasu nie miala ona nic do roboty- w XVII wieku na ktorym to Sikora zbudowal cala swoja teorie oderwana calkowicie nie tylko od zapisow historycznych ale rowniez od zwyklej logiki.

      podr.
      PiotrROI

      Usuń
    10. Piotrze
      Ponieważ odnalazłem Twój adres mailowy, koło soboty napiszę kilka słów. Bo temat "potopu" zawsze mnie interesował, ale trochę odeszliśmy od tematu romantyczne patałachy (mnóstwo uczucia, zero pomyślunku) vs polityczni zawodowcy (czyli zimni księgowi, tak przez debili wyszydzani).
      Dziękuję za wielce interesującą rozmowę. A zwłaszcza za wskazanie, że Romanowi Dmowskiemu buty uszyli nie tylko jego wrogowie, ale i część formalnych zwolenników, nie za bardzo rozumiejących, "co poeta miał na myśli".
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  7. TAK Z INNEJ BECZKI: http://niewygodne.info.pl/artykul5/02352a-Zydzi-chca-od-Polski-olbrzymiego-odszkodowania.htm
    Jeśli to byłaby prawda to chyba kupie czarny mundur projektu Hugo Boss kolekcja z połowy lat 30tych...

    Maciejjo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Maciejjo
      Dzięki za link, nóż się w kieszeni otwiera.
      Porządny lider opozycji w takiej sytuacji ewidentnej zdrady narodowej wyprowadzilby ludzi na ulice, tak jak to na Węgrzech zrobił Victor Orban. Aby zakończyć działalność tej bandy jurgieltników, zanim na wylocie zdążą jeszcze oddać znaczący kawałek Polski w obce ręce.
      Nie byłoby to wyprowadzenie ludzi pod niemieckie czy rosyjskie karabiny maszynowe, wiec nijak nie jest sprzeczna z pragmatyzmem. Jeśli ta informacja Cię zdziwi, uprzejmie informuję, że nie jest przeznaczona dla Ciebie ani pozostałych Komentatorów "Antysocjala". Lecz na użytek "patrioty psychopatycznego" (mistrzowi nazewnictwa Dibeliusowi kłaniam się nisko), który z wypiekami na twarzy śledzi, co się dzieje na "Antysocjalu", niczym małolat z twarzą przyklejona do szyby lokalu ze striptizem w czasach PRL.

      Usuń
  8. @ Juggler
    Podczas polemiki u Flavii, w której próbowałeś cerować geniusz Napoleona Piątego (zadanie zbyt trudne nawet dla twojego żaglomistrza) biadoliłeś że nie zamierzasz pisać komentarzy "pod kasownik". Odpowiedziałem wyraźnie:
    Stary Niedźwiedź 22 czerwca 2015 18:34
    Twojego komentarza na „Antysocjalu” bym nie skasował, lecz na takowy odpowiedział.


    Reakcja była w twoim stylu. 25 czerwca 2015 popełniłeś paszkwil "o honorze honoraty", zawierający insynuacje pod adresem "Antysocjala". Ich adresat był na tyle czytelny, że poza niejaką "Anią", nikt z internautów bywających w tej części blogosfery nie miałby problemów z odczytaniem. A jednocześnie miałeś czelność napisać:
    "Uważam, że polemizować należy z autorem - o ile istnieje taka możliwość- a nie ze sobą i swoim wyobrażeniem o poglądach autora i to najlepiej bez jego krepującej obecności.;))"

    Więc dlaczego sam tego nie zrobiłeś, parszywy tchórzu, który od kilku miesięcy obsrywa "Antysocjala z dystansu? O czym dowiedziałem się dopiero 23 czerwca 2015 wieczorem, gdy w przypływie heroizmu podałeś, gdzie cumuje twoja krypa. Obydwoje twoi komentatorzy powinni wystąpić o Virtuti dla ciebie, dopóki "Bul" jest na urzędzie.
    W ostatnim swoim poscie napisałeś:
    "Stary Niedźwiedziu, skoro już wiem, że bywasz na Kutrze, daruję sobie wizytę protestacyjną na Antysocjalu."
    oraz:
    "Napisałem wyraźnie, że nikogo nie będę pod tym wpisem kneblował, czy kasował, a jednak wszelkie uwagi plus wiadra pomyj wylano na Kuter jedynie zdalnie."

    Pijany majtek "Jarek" obsrał i zarzygał pół pokładu twojej łajby. Nikt nie wylał pomyj na twój kuter, bo po tym menelu w tej kwestii nie trzeba poprawiać. Jedynie wypunktowano co większe twoje kurewstwa. Należało najpierw wyszorować pokład a pijanego majtka zamknąć w zęzie, zanim się kogoś tam zaprosiło, Jobatesie z koziej dupy. Bo całe twoje podobieństwo do tego wzoru gospodarza ogranicza się do pewnej kwestii leksykalnej. Jako że w odróżnieniu od niego, tolerujesz joby, a nawet się z nich cieszysz.
    Gówniarskim komentarzem skierowanym do "Jarka" potwierdziłeś jedynie swój stosunek do obiektywnych faktów, a więc prawdy. Masz z jej rzekomą obroną co najwyżej tyle wspólnego, iż być może kiedyś czytywałeś "Prawdę". Bo poza tym, kłamca z ciebie, co się zowie.
    U Flavii napisałeś:
    "Powiedziałem jasno - nie jestem Antydem i tak ze mną nie pograsz."

    Pogrywać nie muszę, bo już nim jesteś. Mam na myśli oczywiście polemiczną uczciwość, poszanowanie dla faktów, głęboka erudycję i samooczyszczającą się gębę, której żadne oplucie nie straszne. Choć twoje uwagi o "dziewczynkach" mogą sugerować, że twoje podobieństwo do "Anty" jest stuprocentowe. Swoją diatrybę kończysz słowami:
    "Blog Antysocjal rozpaczliwie ratujący swój licznik paszkwilanctwem i żerowaniem na innych blogerach - ląduje za burtą jakiegokolwiek mojego zainteresowania."

    Pomiędzy deklaracją, że Traktat Monachijski zadośćuczynił wszystkim żądaniom III Rzeszy pod adresem Czechosłowacji a aneksją tejże, upłynęło około 160 dni. Nie wierzę aby twoje zapewnienie było aż tak trwałe.
    A wobec przedstawionego tu katalogu twoich łajdactw, zezwolenie na wstęp na "Antysocjala" cofam bezterminowo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Blog Antysocjal rozpaczliwie ratujący swój licznik paszkwilanctwem i żerowaniem na innych blogerach - ląduje za burtą jakiegokolwiek mojego zainteresowania."

      I to pisze gość, który ma raptem dwóch komentatorów na krzyż. W tym wiecznie najebanego majtka Jarka, który zamienił jego łupinę w rynsztok z chlupoczącymi od burty do burty wymiocinami.

      Usuń
    2. Dzikie plemiona z Nowej Gwinei znają trzy liczebniki: jeden, dwa oraz wiele. Zatem bądź sprawiedliwy. Ostatnio pojawiła się u niego dodtkowa komentatorka, zatem może powiedzieć, że komentuje na tym hulku WIELE bytów.
      Co do "zarzutów", robaczek przyjął ciekawy a zarazem mało pracochłonny system. Wylicza swoje co większe kurewstwa i przypisuje je nam.
      Powyżej przedstawiłem cytaty i fakty. Robaczek mógł zaoferować swojej trójce jedynie swoje pedalskie dowcipasy o "panienkach" z Antysocjala.
      No cóż, jaki wodzuś, taki i iminister do spraw propagandy.

      Usuń
  9. Szukałem słów - i nie znalazłem. Być może więc z mojej wypowiedzi powieje chaosem.
    Nic to jednak. Nic - w obliczu wewnętrznego rozdarcia. Nic - bo są na świecie rzeczy niepodzielne, a jedną z nich - jest właśnie honor.
    Podobnie jak to, że o faktach można jedynie mówić, nie negując jednocześnie ich prawdziwości - tak samo (jeśli nie bardziej) jest z honorem.

    Człowiekowi - można odebrać godność. Da się to zrobić przemocą fizyczną. Człowieka - można splugawić, nie dając jednocześnie prawa do obrony.
    Jednego - zrobić nie sposób. Kupić honoru.

    Ja - nie podam ręki. Nigdy nie podam ręki nikomu - kto choćby tylko chciał spróbować określić jego cenę. Nie podam - bo to tak, jakbym sam przyzwalał, akceptował coś - co z rzeczy samej, i co z istoty jest niepodzielne.

    Układy, pakty, polityka - prowadzone bez niego lub wbrew, to najzwyklejsza w świecie prostytucja. Ja - skórwić się nie dam!

    Głupota, jako i mądrość - prawda, jak i fałsz - oblicz mieć może bez liku. Honor - tylko jedno.

    Póki tej tezy Gospodarzu nie pojmiesz - noga moja, więcej w tym domu nie postanie.

    OdpowiedzUsuń
  10. @Adam Grudziński

    "Układy, pakty, polityka - prowadzone bez niego lub wbrew, to najzwyklejsza w świecie prostytucja. Ja - skórwić się nie dam!"

    Dlatego drogi Adamie nie jesteśmy politykami. I pewnie nie potrafilibyśmy nimi być. Ale polityki nie da się skutecznie uprawiać zważając na honor. Nie ja to wymyśliłem, tylko tysiące lat historii to wykazały. Polityka to zajęcie dla pozbawionych honoru cynicznych sukinsynów, którzy czasami robią coś dobrego dla swojego kraju, a czasem nie. Kiedyś, w wieku kilkunastu lat zapytałem ojca, który walczył z komunizmem z bronią w ręku, dlaczego Żołnierze Wyklęci przegrali swoją walkę, ten odpowiedział mi, że w dużej mierze dlatego, że honor nie pozwalał im stosować metod walki, które stosowali ich komunistyczni wrogowie. Jaką za to zapłacili cenę wszyscy wiemy.

    Serdecznie pozdrawiam, TF.

    OdpowiedzUsuń
  11. Czcigodny Adamie
    Najsłuszniej w świecie narzekamy na polską codzienność. Czyli "scenę polityczną" tak wykoślawioną, że w "parlamencie" masz stronnictwa pruskie, ruskie, amerykańskie i żydowskie, tylko polskiego za diabła nie widać. Sami sie powybierali? Nie, wybrali ich ogłupieni ludzie. A dlaczego ogłupieni? Bo pozbawieni ELITY, która po roku 89 samorzutnie wypełniłaby powstałą wolną przestrzeń, wypierając z niej okrągłostołowe szumowiny, będące jedynie różnymi ściankami tej samej fałszywej kości do gry. A dlaczego tej elity nie mamy? Bo się nie narodziła w wystarczającej ilości. Jako że tymi, którzy mogliby być dziadkami i ojcami tej brakującej elity, napalono w piecu w imię "wyższych celów". W końcu z chemicznego punktu widzenia, diament to naprawdę czysty węgiel.
    Jak modne w Polsce jest naśmiewanie sie z naszych południowych sąsiadów i mowienie o "szwejkizmie". A przecież startowali oni z fatalnego położenia. W Wojnie Trzydziestoletniej czeskie szlachta i większość mieszczaństwa zostały wymordowane przez Habsburgów lub wyemigrowały. Po zakończeniu tej wojny ludność Czech stanowiła poniżej 30% stanu sprzed wojny. Była złożona niemal wyłącznie z chłopów, czyli ludzi twardo chodzących po ziemi. I w dwieście kilkadziesiąt lat potrafili odbudować elitę, odwojować miasta i stworzyć jedno z największych centrów przemysłowych w Europie.
    Szydzimy ze Szwejka? A po jakiego diabła Czesi mieli ginąć za "starego Prochazkę", skoro byli żywotnie zainteresowani tym, by jego monarchię jak najszybciej diabli wzięli.
    Z II Wojny Światowej wyszli z niezniszczonym rolnictwem, przemysłem silnie rozbudowanym przez Niemców i niemal bez strat w ludziach. A nawet te nieliczne potrafili świetnie sprzedać propagandowo. Nazwa Lidice mówi w świecie znacznie więcej, niż Zamojszczyzna.
    A dzisiaj handel jest nadal w czeskich rękach, rynek prasowy i bankowy nie przeszedł praktycznie w całości w obce ręce. I nawet socjaliści, gdy są u władzy, nie śmią postępować ewidentnie sprzecznie z czeską racją stanu. Bo po najbliższych wyborach smród by po nich nie pozostał.
    Więc zastanówmy się nad sprawą absolutnie fundamentalną. Co jest naszą funkcją celu?
    Czy to, by za kilkaset lat Polacy nadal mówili swoim językiem w swoim państwie, w którym nie będą jedynie cudzymi parobkami?
    Czy może to, by w obronie honoru poświęcić dokładnie wszystko inne. Tak by za te kilkaset lat pojęcie Polska znane było głównie archeologom, zaś hasło Polak było najtrudniejszym w krzyżówce.
    Zdecydowanie optuję za pierwszym wyborem.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Jarek Dziubek12 lipca 2015 14:05

    Szanowny Stary Niedźwiedziu, bardzo dobra lekcja historii. Jakże inna, niże te podręcznikowe, czy to za czasów komuny, czy też za III RP. Szczęśliwie mojej rodziny nie dotknęła ani katastrofa wołyńska, ani warszawska. Właściwie o żadnym członku mej rodziny nie mam takich informacji, jakoby zginął na wojnie, lub też został ubity przez nienawistnych sąsiadów. Pewnie wielu uzna, że to bardzo niepatriotycznie. A ja się w sumie cieszę, bo możliwe, iż dzięki ostrożności przodków, którzy nie wyginęli bohatersko w beznadziejnych bitwach, siedzę sobie teraz przy laptopie i piszę ten komentarz.
    Co do naszej polityki historycznej, to niestety oba główne nurty zdobywające władzę w III RP nie są mi bliskie. Ci co rządzą teraz w ogóle wstydzą się wszystkiego co polskie, najchętniej zostaliby jakimiś międzynarodowcami. Na pewno się do tego nie przyznają, ale z ich punktu widzenia najlepszy powinien być ZSRR. Tam właśnie zbudowano takiego internacjonalnego komucha, któremu wszystko jedno było, kogo bije. A znowi ci co rządzić będą za chwilę, mają jakieś dziwne przywiązanie do wychwalania wszelkich naszych klęsk narodowych i domagania się dziejowej sprawiedliwości, która w rzeczywistości nigdzie na świecie nie istnieje. Istnieją za to bieżące interesy. I tu niestety ani jedni ani drudzy nie kierują się interesem Polski.
    Ale nie ma co narzekać. Wszak narody zazwyczaj mają taką władzę, na jaką zasługują. Trzeba walczyć ile sił, byśmy mieli lepszą, niż ta obecna i lepszą, niż ta, którą nam wróżą sondażownie.
    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Jarku
      Patrząc na "politykę histeryczną" partii zdrady narodowej i hurra patriotów, zauważyłem ciekawą zbieżność.
      Pierwsi na każdym kroku podkreślają, że Polacy nie są zdolni do suwerennej egzystencji i jedyną ich szansa jest ponadnarodowy twór typu UE i jego łaskawa opieka.
      A co robia ci drudzy? Ano wspominają historię, tyle tylko że tak jakoś dziwnie. Gęby im się nie zamykają na temat działań szlachetnych, szczytnych, górnych i chmurnych. Ale rozpaczliwie durnych, bo z góry skazanych na klęskę i dających pewność, że jedynym ich wynikiem będą straty. Ale już o sukcesach cicho, sza.
      Tak naprawdę to jedno i drugie w równym stopniu zniechęcają młodzież do szacunku dla polskości. Więc nasuwa sie oczywista hipoteza robocza. Czy nie jest przypadkiem tak, że jak to ich nazwałeś, zarówno obecna włądza jak i ta, którą wróżą nam sondaże, to nie dwie strony tej samej fałszywej monety?
      Strach się bać.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń