czwartek, 24 maja 2018

Nowe archiwum starego antysocjala.

Starzy (wysługą lat oczywiście) czytelnicy pamiętają stary onetowy blog funkcjonujący pod adresem  antysocjal.blog.onet.pl . Przyczyny przeprowadzki były wyjaśnione we wpisach inauguracyjnych antysocjalabis i nie będę ich tutaj powtarzać. Napomknę tylko, że wszystkie problemy z ładowaniem się stron zniknęły, gdy stary blog zrobił się "martwy". Nadal jednak można było przeglądać  stare wpisy. 
Niestety, możliwość przeglądania starych wpisów została utracona. Onet zlikwidował platformę blogową, i wszystkie wpisy usunął. Nie tylko nasze, po prostu domena  blog.onet.pl przestała istnieć.
Z zachowanych przez Starego Niedźwiedzia archiwów zamierzam odtworzyć najlepsze, w jego ocenie, felietony i zamieścić je pod adresem:


 https://staryantysocjal.blogspot.com  

Przez kilka dni link może być martwy, ale niedługo pojawią się archiwalne wpisy - w zależności jak czas mi pozwoli. 
Niektóre felietony będą miały wyłączone komentowanie - jaki jest sens komentowania dawno minionych wydarzeń społeczno-politycznych? 

13 komentarzy:

  1. Czcigodny Refaelu
    W imieniu Dibeliusa, swoim i ś.p. Lukrecji dziękuję za Twoją inicjatywę i trud.
    W epoce "przedbońkowej", gdy Polski Związk Piłki Nożnej był organizacją łudząco przypominającą Przestępczość Organizowaną, wyniki sportowe pukały w dno od spodu a "działacze" trudnili się wyłącznie rozkradaniem grosza publicznego, na meczach kibole skandowali hasło "J..ać PZPN". Na tej samej zasadzie w sferze medialnej proponuję slogan "Biedronić szkopskie media". Może być ono przyjęte ponad podziałami politycznymi, bo nawet ludzie o poglądach lewicowych, wszelako nie dążących programowo do likwidacji polskiej państwowości, mogą je zaakceptować.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Przygody Lukrecji to ulubiony zakamarek internetu, gdy tylko mialem okazje podrzucałem linki do tych wpisów innym. Każdy kto je przeczytał, zawsze wspominal lekturę z usmiechem. Jedne z najlepszych i mimo smutnego finalu .. ale jednak pogodnych wpisów. W imieniu swoim i kotów leżących na parapecie pozdrawiam z usmiechem serdecznie .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Kaszubie
      Miło mi, że cykl wpisów poświęconych niezwykłej kici Lukrecji przypadł Tobie do gustu, a nawet zadałeś sobie trud poinformować o nim swoich sieciowych znajomych.
      Pozdrawiam najserdeczniej Ciebie i Twoich braci mniejszych, leżących na parapecie, gdy wpisujesz ten komentarz.

      Usuń
  3. Szanowny Niedźwiedziu
    To odejście Onetu od platformy blogowej jest mało sympatyczne, jednak zdecydowanie symptomatyczne.
    Pewnie, że blogi na tej platformie od wielu świetnych jeszcze w latach 2006-2010, upadły poniżej wszelkiej krytyki w późniejszych latach.

    Cóż, lata sekowania przez tą niemiecką redakcję, blogów dobrych, ciekawych, intrygujących, na rzecz blogerów piszących zgodnie z linią polityczną antypolskiej redakcji, skończyły się jak się skończyć musiały. Totalną beznadzieją i marazmem. Promowanie miernot, kończy się tylko w jeden sposób. Upadkiem.Z drugiej strony trudno nie dziwić się redaktorzynom tego pożal się boże, antypolskiego portaliku.
    Przy ich 'profesjonalizmie' przynajmniej kilkudziesięciu blogerów na ich portalu prezentowało o niebo wyższy poziom erudycji, znajomości tematu czy umiejętności podzielenia się swoją wiedzą z czytelnikami. No tak, głupotę palnąłem. Jak redaktorzyny mogły się dzielić czymś, czego nigdy nie posiadały i nie posiądą. Do zdobycia wiedzy trzeba mieć chęć i predyspozycje. A u tych politruków niemieckiej propagandy, ani tego ani tego. Słuchanie poleceń lokalnych gebelsów, żadnej wiedzy nie przyniesie.

    Przykre, że tak rzadko coś piszecie. Przykre, że zniknęli inni redaktorzy, szczególnie Tie Fighter.
    Ale to szersza tendencja.
    Świat się zmienia nieustannie. Ludziom nie chce się generalnie czytać czegokolwiek dłuższego niż dwa zdania. Stąd zwyżkująca popularność twittera. Ale lewackie służby tego medium koszą sierpem nieprawomyślne poglądy równo z glebą. Dziwi mnie tylko, że nikt w Polsce z tym nic nie robi. Jakby nie było, cenzura jest w Polsce prawnie zabroniona. A twitter działa sobie w Polsce i nic z polskiego prawa sobie nie robi. Tyle, że strategia obecnej władzy, wobec ostentacyjnie antypolskich działań najróżniejszej proweniencji organizacji, woła od dawna o pomstę do nieba.

    Jednakowoż, gdybym mógł pomóc w działalności waszego projektu, jestem do dyspozycji.


    Niedzisiejszy vel Zgryźliwy

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Panie Zgryźliwy odkop, jak gdzieś masz, Swoją serię wpisów nt. pracy na bliskim wschodzie. Ubaw był wyborny, podobnie jak lukrecja tak i te Toje wpisy o kontrakcie były swietną lekturą. Wiem że może być z tym problem , ale może gdzieś tam w zakamarku dysku się ostały.

      Usuń
    2. z tym może być kłopot. Nie mam na żadnym dysku. Miałem na laptopie, ale go oddałem synowi, a ten pokasował wszystko.

      Usuń
    3. Czcigodny Niedzisiejszy
      Pamiętam Twoje boje z tym zapiekłym w nienawiści do polskiej racji stanu szkopskim łajnem i kasowanie Twoich kolejnych blogów za kilka słów prawdy. Gdy czasami w telewizorni pojawi się jakiś volksdeutsch tam się kurwiący (powiedzenie "prostytuujący" byłoby wielkim niedomówieniem), nóż się w kieszeni otwiera.
      Co się tyczy obecnej władzy, w kwestii paskudzenia Polakom na głowy zmienili sie jedynie nadludzie, którym wolno to robić całkowicie bezkarnie. To już nie są Szkopy.
      Z wielka radościa Refael i ja przeczytaliśmy Twoją deklarację pomocy. Z entuzjazmem opublikujemy zarówno Twoje komentarze na tematy bieżące, jak i wspomnienia. Zwłaszcza bliskowschodnie oraz te rosyjskie. W końcu na te tematy w blogosferze roi się mod stereotypów, zaś rzetelnej wiedzy tyle co kot napłakał.
      Mój prywatny adres mailowy bez zmian. Zechciej przysłać mi Twój aktualny.
      Pozdrawiam szczególnie serdecznie.

      Usuń
  4. http://web.archive.org/web/20100914021338/http://czteryswiatastrony.blog.onet.pl:80/Arabskie-reminiscencje-3,2,ID414351963,n

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Niedzisiejszy
      Dzięki za ten link. Szczegó;ne wrażenie zrobiła na mnie wesoła i radosna zabawa całej rodziny w zarzynanie jagnięcia.
      Swego czasu Aleksander de Marenches (szef francuskich specsłużb za Pompidou i Giscarda d'Estaing) powiedział o islamskiej dziczy, że mentalnie osadzona jest w XI, góra XII wieku, a ze współczesnością łączy ją jedynie semteks i kałach. Ty też to wiesz, i o tym wspominasz. Szkoda, że ta wiedza jest niedostępna enerdowskiej szalonej świni, która sprowadziła do Europy ten kał.
      Pozdrawiam ponuro.

      Usuń
    2. Szanowny Niedźwiedziu
      Sprawa z niemieckim importem islamskiej dziczy do Europy, jest o wiele bardziej skomplikowana i ma wiele przyczyn i powodów, niż nam wszystkim się wydaje.
      Za tym stoją silne i przebogate mafie, olbrzymie pieniądze, wielkie projekty politycznych szaleńców i barani pęd o rzeźni milionów skołowanych baranów.

      Usuń
  5. @ Andrzej Nowak

    "z tym może być kłopot. Nie mam na żadnym dysku. Miałem na laptopie, ale go oddałem synowi, a ten pokasował wszystko." - no to pokpiłeś Waść sprawę.

    Tak się dziwnie składa, że całkiem sporo naszych rodaków było na robotach na Bliskim Wschodzie czy w Afryce Północnej, a relacji z takich pobytów jest w necie jak na lekarstwo. Generalnie ich ocena tamtejszych stosunków (mam jednego w rodzinie i jednego znajomego) jest zbieżna z Twoją. Tyle tylko, że o Tobie wie polskojęzyczny internet, o nich co najwyżej garstka rodziny i znajomych.

    Twoje wpisy były odtrutką na tolerancyjny bełkot, którego w sieci pełno. Coś takiego powinno wisieć, dostępne dla każdego 24/7/365.

    Pozdrawiam ponuro

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzisz , nie jestem narcyzem, ani opętanym manią wielkości, ale uważam że tamte moje wypociny, spowodowały lawinę i m.in. dzięki popularności 'arabskich reminiscencji', mamy tak zdecydowany sprzeciw społeczeństwa przeciw przyjmowaniu tzw "uchodźców', a de facto islamskich najeźdźców.

      Onet popełnił wtedy katastrofalną pomyłke, do której się nie chce przyznać do dziś, choc osoby za to odpowiedzialne, zostały szybko zwolnione z pracy.

      Którys z redaktorków bezmyślnie wrzucił mój pierwszy tekst na stronę główna Onetu. Burza jaka wywołał, przeszła wszelkie oczekiwania. Mój blog w ciągu jednego dnia awansował z drugiej setki blogów na pierwsze miejsce i utrzymywał je przez ponad 3 miesiące.

      Tamten tekst przeczytało 700 tysięcy Polaków. Na samym Onecie. Był kopiowany (bo nie rościłem sobie do tekstu żadnych praw autorskich) na bardzo wielu platformach netowych.
      Sądzę, że przeczytało go kilka milionów Polaków. Były tysiące komentarzy, dostałem setki emaili, niektóre d znanych politykow i publicystów. Nie dałem się ani kupić, ani przekonac do zmiany tonu i wydźwięku następnych części. Dostałem wiele gróźb karalnych od 'tolerancyjnych' muslimów, a od czeczeńskich wahabitów groźby pozbawienia życia. Musiałem się ukrywać i zacierać za sobą ślady.
      Ścigali mnie nawet na Syberii, gdzie pracowałem przez rok czasu.
      Sądzę, że te opowieści, napisane właśnie w takiej, a nie innej formie, spowodowały społeczny wstrząs, czego finalnym efektem jest dzisiejszy sprzeciw polskiego społeczeństwa wobec islamskiej inwazji na nasz kraj.
      proszę zauważyć, że Polacy nic nie maja przeciw obcokrajowcom migrującym do naszego kraju. Nie ma sprzeciwu wobec dziesiątek tysięcy Wietnamczyków czy Chinczyków. Nikt się nie burzy przeciw przebywaniu u nas Filipinczyków, Hindusów, że nie wspomnę o milionie Ukrainców czy dziesiątkach tysięcy Białorusinów.
      Nigdy żadnych rasistowskich incydentów.
      A co do kilku tysięcy muslimów, jest zdecydowany sprzeciw i koniec. każda partia w Polsce chcąca sprowadzić tę barbarię do naszego kraju polegnie wyborach, jak Petrusowy materac na Maderze.

      Usuń
  6. @ Andrzej Nowak

    Nie byłem świadom, że Twój blogowy tekst odbił się aż tak szerokim echem. Ale to dobrze - tak ma działać społeczeństwo informacyjne.

    Osobiście skłaniam się ku poglądowi, że wystarczająco wielu naszych rodaków było na robotach na Bliskim Wschodzie, by wiedza o tamtejszych obyczajach powoli, drogą dyfuzji (word of mouth) dotarła do reszty społeczeństwa. Popularne wycieczki do Egiptu czy Tunezji tez zrobiły swoje.

    Tak czy inaczej, dobrze, że Polacy nie kierują się (w zdecydowanej większości) bezwzględną wrogością do obcych, lecz odróżniają emigrantów od najeźdźców.

    Ukłony

    OdpowiedzUsuń