wtorek, 21 stycznia 2020

Trochę głupio i podle, a trochę śmiesznie

W miniony weekend dwa reprezentowane w parlamencie ugrupowania polityczne wyłoniły swoich kandydatów na urząd prezydenta RP.
Zbieranina czerstwych komuchów, zboczeńców, skrajnie lewackich chujwejbinów i ekoterrorystów zdecydowała się na pierwszego pedała III RP. Tow. Swetrzasty miał powiedzieć (tak przynajmniej podaje nadworny portal PiS), że Biedronia będzie codziennie popychał. Narzucało się pytanie, jak tę deklarację odbiorą niejaki Śmiszek oraz robiąca za niedorzeczniczkę tej hałastry niejaka Anna Maria Żukowska.
Na skutki nie trzeba było długo czekać. Ta ostatnia dała wyraz swojej frustracji publikując po śmierci pana Grzegorza Jędrejka, sędziego Trybunału Konstytucyjnego, chamski komentarz. Stwierdziła w nim, że widocznie działa "klątwa dublera" (tak Targowica nazywa sędziów TK, nie będących ich lokajami). No cóż, wzgardzona kobieta jest bardziej niebezpieczna od kobry, a Swetrzasty ma taką Izabel, na jaką zasłużył.
Natomiast w Konfederacji odbył się ostatni event ich wewnętrznej kampanii wyborczej. Czyli głosowanie elektorów, wyłonionych w eliminacjach okręgowych. Przed tym głosowaniem liczyła się tylko trójka w składzie pan Bosak, Braun i pan Dziambor (kolejność według liczby pozyskanych elektorów). Bowiem gówno w muszce, jego wierny uczeń, czyli młody cham Berkowicz (to ten, który podczas przemówienia pani poseł Krupki trzymał nad jej głową kipę), pan mecenas Wilk oraz pani, której nazwiska nie chce mi się guglować, mieli tylko po garstce swoich ludzi. Regulamin przewidywał, że w przypadku nieuzyskania przez żadnego kandydata większości bezwzględnej, ten z najmniejszą liczbą głosów odpada. A głosowania będą powtarzane aż do rozgrywki finałowej, z udziałem już tylko dwóch kandydatur.
Gdy na placu boju pozostała jedynie wymieniona trójka potentatów, galaktyczny specjalista od teorii gier i międzyplanetarny strateg nakazał swoim wolnorynkowcom głosować na domorosłego Savonarolę (debil też chce koronować Zbawiciela, tyle tylko, że na króla Polski, a nie Florencji), a nie na swojego kandydata, czyli pana Dziambora. Bo ubzdurał sobie, że ów błazen jest bardziej wolnorynkowy od pana Bosaka. Część elektorów obecnej efemerycznej wylinki gówna w muszce (też nie chce mi się guglować jej nazwy) posłuchała guru sekty i pan Dziambor w półfinale odpadł.
I tu okazało się, że w tym gronie jest kilku ludzi na poziomie i do tego wiedzących, że gdy nie wiadomo jak się zachować, należy po prostu postąpić przyzwoicie. Panowie Dziambor, Wilk, Kulesza i Sośnierz przekonali rozsądnych elektorów, że lepszym kandydatem jest pan Bosak. I to on wygrał te eliminacje. W jego przypadku egzamin odbędzie się po pierwszej rundzie wyborów prezydenckich. I jeśli nie poprze kandydatury pana Andrzeja Dudy, obleje go z kretesem.
A katotalibański debil musiał się obyć smakiem.
Gówno w muszce dało wyraz swojej rozpaczy, pisząc na Twitterze, że  zdradzając teoretycznie swojego kandydata, chciał jak najlepiej ale niestety Braun nie wygrał. I Machiavelli z koziego podogonia sam to przyznał, że jak powiada stare rosyjskie przysłowie, i cnotę stracił, i rubelka nie zyskał. Od siebie dodam, że do tego jeszcze ani chybi stara ruska onuca dostanie (o ile już to nie nastąpiło) po mordzie od swojego oficera prowadzącego z Federalnej Służby Bezpieczeństwa.
Błazen uważał się za mistrza wszystkich gier, w swych brydżowych felietonach z lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia przechwalał się, że grywa w GO, a są to takie dużo trudniejsze szachy. A wydało się, że jest za głupi nawet do gry w "wilka i owce", najprymitywnieiszej ze znanych mi gier planszowych. W której przy poprawnej grze owce zawsze wygrywają, a można tego nauczyć nawet przedszkolaka. Ale pan mecenas Wilk bez trudu wygrał ze starym baranem.

Stary Niedźwiedź
      

4 komentarze:

  1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
    W poprzednich latach JKM rozwalał kolejne partie wolnościowe, które i tak były poza parlamentem. Obecnie jego awanturka spowodowała jedynie politowanie w Konfederacji, która jest w Sejmie. Pozostaję z szacunkiem dla JKM jako ideologa, ale z ulgą przyjmuję jego polityczne wykluczenie z pierwszego szeregu.
    Nie uważam, że Krzysztof Bosak powinien w drugiej turze koniecznie poprzeć dotychczasowego prezydenta. Jeśli Konfederacja ma odgrywać silniejszą rolę w opozycji to warto osłabić PiS, spróbować powstrzymać zwycięski powrót socjalizmu.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Dibeliusie
      Jeśli w drugiej turze Duda konkurowałby z Kichawą Końską, prostytutką Zakosiniakiem - Kłamyszem (za odpowiednia zapłatę zrobi dosłownie wszystko) lub wydmuszką WSI wabiącą się Hołownia, niepoparcie Dudy w moich oczach zdyskwalifikuje Konfederację raz na zawsze. I uwiarygodni zrzuty, że nie tylko kiep w muszce jest na żołdzie Putasa. A utorowanie drogi do rekonkwisty takiej swołoczy, jak rządząca w latach 2009-15 to zbrodnia. Nie jestem pisarzem science fiction i wizji samodzielnych rządów Konfederacji nie traktuję poważnie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Szanowny Stary Niedźwiedziu, ja podobnie jak Dibelius nie uważam, by Bosak musiał poprzeć w drugiej turze Dudę. Po pierwsze, jest to mało prawdopodobne, ale im więcej słabych kandydatów wystawi totalna opozycja, tym jednak prawdopodobieństwo wzrasta, że Bosak w drugiej turze będzie mógł poprzeć Bosaka. Tak, wiem, brzmi jak science fiction dla mnie też, ale umiem sobie wyobrazić, że tak się może zdarzyć.
    Jeszcze inne teoretyczne pytanie. Czy gdyby Duda w drugiej turze nie poparł Bosaka, też oblałby egzamin, czy też egzamin ów jest jednostronny. Na razie od ponad dwóch miesięcy sporadycznie, gdyż za często jest bardzo niezdrowo, obserwuję wydarzenia w sejmie i nie zauważyłem, by PiS poparł jakikolwiek projekt Konfederacji, choć wiele z nich było sensownych. Przypominam też, że Duda obiecał złożyć urząd, jeśli po roku jego prezydentury kwota wolna od podatku PIT nie wzrośnie do bodajże 8000 zł rocznie. Kwota wolna przez 5 lat prezydentury Dudy ani drgnęła, więc Duda trzyma standardy PiS-u. Nikt ci tyle nie da, ile ja ci obiecam. Siedmiu posłów z niejakiego Nowego Pokolenia (to jakaś podsekta u Ziobrystów/Jakistów) obiecało na tydzień przed wyborami nigdy nie głosować za podwyżką podatków, a już przy pierwszej okazji podnieśli akcyzę na alko. Potem głupio się tłumaczyli, że akcyza to nie podatek. A sama ustawa zaczyna się od zdania zawierającego sformułowanie "opodatkowanie podatkiem akcyzowym". No to z czym te pachoły dyskutują? Rozkaz od prezia poszedł i chyży rój z wyborczą obietnicą.
    Także ja bym tu Bosaka z wyprzedzeniem nie obsobaczał wymuszając na nim jednostronną i bezwarunkową miłość platoniczną do Dudy. A wzajemności po stronie socjalistów nie widzę, bo i czemu socjalista miałby popierać wolnorynkowca?
    Kolejne pytanie ciśnie mi się na usta, zresztą już wcześniej je na tych łamach zadawałem. Dlaczego antysocjalistyczny z nazwy blog uważa, że antysocjalistyczny polityk powinien poprzeć socjalistę?
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Jarku
      Rozważając warianty czysto teoretyczne, oczywiście też uważam, że przy dogrywce między Kichawą a Bosakiem psim obowiązkiem Dudy jest poprzeć Bosaka.
      Cała przestępczość Organizowana to jedna wielka zdrada stanu lub jak kto woli, wreszcie dopracowana przez Niemców wersja Werwolfu. I dlatego uważam, że należy zrobić wszystko, by nie dorwała się do władzy. A do tego jeszcze sprawa wprawdzie mniej istotna, ale wystarczyło mi pięć lat popisów chama Szczynukowicza (chrabiego Bula) i nie życzę sobie powtórki.
      A mając wybór między socjalistami i agentami Niemiec, planowo niszczącymi polską gospodarkę i kulturę, socjalistów uważam za mniej szkodliwych. Ale diabli mnie biorą, że tylko taki wybór rodacy mi pozostawili.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń