W stanie wojennym czyli po wypowiedzeniu 13 grudnia 1981 przez generalską juntę wojny jaruzelsko – polskiej (informacja na użytek młodych gości naszej witryny) po Polsce krążył następujący dowcip:
W jednym z kościołów odbywa się bardzo wtedy popularna msza za ojczyznę. Część wiernych która nie pomieściła się w świątyni, zebrała się przed takową słuchając liturgii przez głośnik. W pewnej chwili wszyscy klękają z wyjątkiem pewnego pana stojącego i to jeszcze z nakrytą głową. Sąsiadka mówi doń z wyrzutem:
- Panie, zdejmij pan chociaż kapelusz!
- Ale ja jestem niewierzący.
- To po co w takim razie pan tu przyszedł?
- Bo ja nienawidzę komunizmu.
Dlaczego przypominam ten dowcip? Czynię to dlatego że rzekomy podział polskiego społeczeństwa na stuprocentowych katolików (czyli ściśle przestrzegających wszystkich bez wyjątku zaleceń KRK) oraz lewicę plus pos-tępactwo (ta ostatnia kategoria obejmuje wojujących ateistów, feminazistki, proskrobankowców, tolerastów, libertynów łżących w żywe oczy że są liberałami i wszelką inną drobną swołocz) jest bardzo uproszczony a więc dalece nieprecyzyjny. Dokonajmy krótkiego przeglądu od lewej do prawej.
O pos-tępactwie pozytywnie wypowiedzieć się mogą co najwyżej testy na choroby weneryczne. Bardzo często Polska po prostu ich uwiera i marzy im się jej likwidacja i wprowadzenie tak długo oczekiwanych „europejskich standardów” w całej krasie. Czyli adopcji dla pederastów, narkotyków w wolnej sprzedaży, zajadłej walka z chrześcijaństwem nie tylko w mediach lecz i w prawie państwowym etc. Ci z definicji będą zawsze wrogami sił umownie przeze mnie nazywanych prawicowo-patriotycznymi.
Z lewicą (w polskim rozumieniu tego słowa) jest już inaczej. Po przeniesieniu takich pomyłek ewolucji (Niedzisiejszego który wylansował to określenie pozdrawiam najserdeczniej) jak profesorki nienadzwyczajne Środa i Senyszyn z racji szczegółów ich poglądów do grupy pos-tępaków, częściej niż to na pozór się wydaje spotkać można w tej grupie ludzi którzy aczkolwiek w gospodarce mając wybór pomiędzy tabliczką mnożenia a ideą socjalizmu opowiedzieli się po stronie tej drugiej, tym nie mniej nie negują potrzeby istnienia suwerennego kraju o nazwie Polska. Zaś w kwestii szeroko rozumianej moralności nie przekraczają granicy poza którą skończył się już człowiek a zaczęło bydlę. Czyli w zasadzie akceptują „pozareligijną” część Dekalogu za jaką uważam przykazania od czwartego do dziesiątego (mam na myśli numerację stosowaną przez katolików i luteran). Tych nazwałbym nie wrogami lecz przeciwnikami z którymi jakakolwiek dyskusja może mieć sens a w niektórych konkretnych sprawach można liczyć na ich poparcie.
Za umowne centrum uznałbym szersze niż to się oficjalnie mówi grono agnostyków oraz ateistów nie będących ateotalibami. Ludzie ci bardzo często mają sensowne poglądy w kwestiach gospodarczych. Zaś w sprawach światopoglądowych nie dostają na widok krzyża jednoczesnego ataku epilepsji i biegunki plus na dokładkę (uczciwszy uszy Szanownych Czytelniczek) wzwodu do wewnątrz jak co poniektóre „leberały” i wszelka inna kanalia. Nie negują też faktu że jeśli zdecydowana większość rodziców sobie tego życzy, w szkole powinny się odbywać lekcje religii a katecheci powinni za to dostawać wynagrodzenie tak jak inni nauczyciele. Krzyż na szpitalnej czy szkolnej ścianie jest dla nich po prostu neutralnym elementem geometrycznym nie wywołującym jakichkolwiek emocji. Ich irytację budzą dopiero takie finansowe przewalanki jak działalność sławetnej Komisji Majątkowej. W pełni ich rozumiem.
Za „prawicę light” uważa się (w moim przekonaniu całkowicie niesłusznie ale w Polsce przywiązuje się ciągle większą wagę do kwestii światopoglądowych niż gospodarczych) ludzi którzy do kwestii ekonomicznych mają zdrowy stosunek (wolny rynek, koncesjonowanie ograniczone do bardzo nielicznych dziedzin strategicznych, kontrola firm strategicznych porzez „złotą akcje” a nie nadzór właścicielski etc.) ale są „katolikami powierzchownymi” stosując określenie autorstwa Dibeliusa które na „Antysocjalu” stało się już standardem pojęciowym. Czyli tych którzy nie czekają do ślubu na seks z kochaną osobą i do tego stosują „niesłuszne” (z punktu widzenia nauczania KRK) środki antykoncepcyjne, że wymienię ich najstraszliwsze zbrodnie. Do tejże grupy zaliczyłbym również na pewno wszystkich protestantów i chyba dużą część prawosławnych, mających w warstwie obyczajowej poglądy bardzo podobne do „katolików powierzchownych” .
No i na koniec ci których „sralon merdialny” nazywa ultraprawicą aby było kim straszyć ludzi choć w moim przekonaniu na taką nazwę na pewno nie zasługują.
W warstwie obyczajowej często (choć oczywiście nie zawsze) domagają się unifikacji prawa państwowego z zaleceniami KRK. Czyli maksymalnego utrudniania (niektórzy wręcz mówią o zakazie) rozwodów „cywilnych”, całkowitego zakazu aborcji (logicznie rozumując nie wolno byłoby nawet ratować zagrożonego życia matki) oraz wycofania z aptek hormonalnych środków antykoncepcyjnych. A GW no Prawda czy TVN dla których ci ekstremiści są po prostu leninowskimi "użytecznymi idiotami" z lubością trąbią o tym na całą Polskę aby ludziska zaczęli bać się „katoli”. Niekiedy jestem wręcz zdumiony widząc jacy ludzie dają sobie wcisnąć tę ciemnotę.
W kwestiach gospodarczych ich poglądy są albo żadne albo libertalibańskie. Do pierwszej z tych podgrup zaliczyłbym haniebnej pamięci Henryka Goryszewskiego który w nie mniej haniebnym rządzie Hanny Suchockiej robił za wicepremiera do spraw gospodarczych. I na takim stanowisku popisał się on stwierdzeniem że „Polska może być i biedna byle była katolicka”. A drugi asior tej frakcji spytany o program gospodarczy odpowiedział że powinien on bazować na „społecznej nauce kościoła”. Gdy spytano go o takie „drobiazgi” jak podatki, rozdziawił durną gębę od ucha do ucha.
Libertalibowie twierdzący że są jedyną prawicą w Polsce (lewica nie mogła marzyć o takich idiotach odrabiających za nią czarną robotę propagandową i to jeszcze za darmo) mają na wszystkie bolączki receptę prostszą od budowy cepa. Czyli sprywatyzować na giełdzie wszystko bez żadnych wyjątków. Gdy takiego ekonoma (bo na pewno nie ekonomistę) spyta się o możliwość wykupieniem akcji polskiego sektora paliwowego przez „Gazprom”, odpowiada że to przecież jest prywatna firma więc nie ma żadnego zagrożenia. Do tego dodajmy ich ukochane dziecię czyli podatek półgłówny, płacony w identycznej wysokości kwotowej przez salową ze szpitala i pana Gudzowatego. Nie dziwota że partia JKM plus jej elektorat pomieściłby się w jednym dużym szpitalu psychiatrycznym. Zaś „aktyw” na jednej sali.
Taki niewesoły obraz rysuje się moim oczom. Jak wyobrażam sobie wyjście z tych opałów, napiszę w następnej części.
Stary Niedźwiedź
W jednym z kościołów odbywa się bardzo wtedy popularna msza za ojczyznę. Część wiernych która nie pomieściła się w świątyni, zebrała się przed takową słuchając liturgii przez głośnik. W pewnej chwili wszyscy klękają z wyjątkiem pewnego pana stojącego i to jeszcze z nakrytą głową. Sąsiadka mówi doń z wyrzutem:
- Panie, zdejmij pan chociaż kapelusz!
- Ale ja jestem niewierzący.
- To po co w takim razie pan tu przyszedł?
- Bo ja nienawidzę komunizmu.
Dlaczego przypominam ten dowcip? Czynię to dlatego że rzekomy podział polskiego społeczeństwa na stuprocentowych katolików (czyli ściśle przestrzegających wszystkich bez wyjątku zaleceń KRK) oraz lewicę plus pos-tępactwo (ta ostatnia kategoria obejmuje wojujących ateistów, feminazistki, proskrobankowców, tolerastów, libertynów łżących w żywe oczy że są liberałami i wszelką inną drobną swołocz) jest bardzo uproszczony a więc dalece nieprecyzyjny. Dokonajmy krótkiego przeglądu od lewej do prawej.
O pos-tępactwie pozytywnie wypowiedzieć się mogą co najwyżej testy na choroby weneryczne. Bardzo często Polska po prostu ich uwiera i marzy im się jej likwidacja i wprowadzenie tak długo oczekiwanych „europejskich standardów” w całej krasie. Czyli adopcji dla pederastów, narkotyków w wolnej sprzedaży, zajadłej walka z chrześcijaństwem nie tylko w mediach lecz i w prawie państwowym etc. Ci z definicji będą zawsze wrogami sił umownie przeze mnie nazywanych prawicowo-patriotycznymi.
Z lewicą (w polskim rozumieniu tego słowa) jest już inaczej. Po przeniesieniu takich pomyłek ewolucji (Niedzisiejszego który wylansował to określenie pozdrawiam najserdeczniej) jak profesorki nienadzwyczajne Środa i Senyszyn z racji szczegółów ich poglądów do grupy pos-tępaków, częściej niż to na pozór się wydaje spotkać można w tej grupie ludzi którzy aczkolwiek w gospodarce mając wybór pomiędzy tabliczką mnożenia a ideą socjalizmu opowiedzieli się po stronie tej drugiej, tym nie mniej nie negują potrzeby istnienia suwerennego kraju o nazwie Polska. Zaś w kwestii szeroko rozumianej moralności nie przekraczają granicy poza którą skończył się już człowiek a zaczęło bydlę. Czyli w zasadzie akceptują „pozareligijną” część Dekalogu za jaką uważam przykazania od czwartego do dziesiątego (mam na myśli numerację stosowaną przez katolików i luteran). Tych nazwałbym nie wrogami lecz przeciwnikami z którymi jakakolwiek dyskusja może mieć sens a w niektórych konkretnych sprawach można liczyć na ich poparcie.
Za umowne centrum uznałbym szersze niż to się oficjalnie mówi grono agnostyków oraz ateistów nie będących ateotalibami. Ludzie ci bardzo często mają sensowne poglądy w kwestiach gospodarczych. Zaś w sprawach światopoglądowych nie dostają na widok krzyża jednoczesnego ataku epilepsji i biegunki plus na dokładkę (uczciwszy uszy Szanownych Czytelniczek) wzwodu do wewnątrz jak co poniektóre „leberały” i wszelka inna kanalia. Nie negują też faktu że jeśli zdecydowana większość rodziców sobie tego życzy, w szkole powinny się odbywać lekcje religii a katecheci powinni za to dostawać wynagrodzenie tak jak inni nauczyciele. Krzyż na szpitalnej czy szkolnej ścianie jest dla nich po prostu neutralnym elementem geometrycznym nie wywołującym jakichkolwiek emocji. Ich irytację budzą dopiero takie finansowe przewalanki jak działalność sławetnej Komisji Majątkowej. W pełni ich rozumiem.
Za „prawicę light” uważa się (w moim przekonaniu całkowicie niesłusznie ale w Polsce przywiązuje się ciągle większą wagę do kwestii światopoglądowych niż gospodarczych) ludzi którzy do kwestii ekonomicznych mają zdrowy stosunek (wolny rynek, koncesjonowanie ograniczone do bardzo nielicznych dziedzin strategicznych, kontrola firm strategicznych porzez „złotą akcje” a nie nadzór właścicielski etc.) ale są „katolikami powierzchownymi” stosując określenie autorstwa Dibeliusa które na „Antysocjalu” stało się już standardem pojęciowym. Czyli tych którzy nie czekają do ślubu na seks z kochaną osobą i do tego stosują „niesłuszne” (z punktu widzenia nauczania KRK) środki antykoncepcyjne, że wymienię ich najstraszliwsze zbrodnie. Do tejże grupy zaliczyłbym również na pewno wszystkich protestantów i chyba dużą część prawosławnych, mających w warstwie obyczajowej poglądy bardzo podobne do „katolików powierzchownych” .
No i na koniec ci których „sralon merdialny” nazywa ultraprawicą aby było kim straszyć ludzi choć w moim przekonaniu na taką nazwę na pewno nie zasługują.
W warstwie obyczajowej często (choć oczywiście nie zawsze) domagają się unifikacji prawa państwowego z zaleceniami KRK. Czyli maksymalnego utrudniania (niektórzy wręcz mówią o zakazie) rozwodów „cywilnych”, całkowitego zakazu aborcji (logicznie rozumując nie wolno byłoby nawet ratować zagrożonego życia matki) oraz wycofania z aptek hormonalnych środków antykoncepcyjnych. A GW no Prawda czy TVN dla których ci ekstremiści są po prostu leninowskimi "użytecznymi idiotami" z lubością trąbią o tym na całą Polskę aby ludziska zaczęli bać się „katoli”. Niekiedy jestem wręcz zdumiony widząc jacy ludzie dają sobie wcisnąć tę ciemnotę.
W kwestiach gospodarczych ich poglądy są albo żadne albo libertalibańskie. Do pierwszej z tych podgrup zaliczyłbym haniebnej pamięci Henryka Goryszewskiego który w nie mniej haniebnym rządzie Hanny Suchockiej robił za wicepremiera do spraw gospodarczych. I na takim stanowisku popisał się on stwierdzeniem że „Polska może być i biedna byle była katolicka”. A drugi asior tej frakcji spytany o program gospodarczy odpowiedział że powinien on bazować na „społecznej nauce kościoła”. Gdy spytano go o takie „drobiazgi” jak podatki, rozdziawił durną gębę od ucha do ucha.
Libertalibowie twierdzący że są jedyną prawicą w Polsce (lewica nie mogła marzyć o takich idiotach odrabiających za nią czarną robotę propagandową i to jeszcze za darmo) mają na wszystkie bolączki receptę prostszą od budowy cepa. Czyli sprywatyzować na giełdzie wszystko bez żadnych wyjątków. Gdy takiego ekonoma (bo na pewno nie ekonomistę) spyta się o możliwość wykupieniem akcji polskiego sektora paliwowego przez „Gazprom”, odpowiada że to przecież jest prywatna firma więc nie ma żadnego zagrożenia. Do tego dodajmy ich ukochane dziecię czyli podatek półgłówny, płacony w identycznej wysokości kwotowej przez salową ze szpitala i pana Gudzowatego. Nie dziwota że partia JKM plus jej elektorat pomieściłby się w jednym dużym szpitalu psychiatrycznym. Zaś „aktyw” na jednej sali.
Taki niewesoły obraz rysuje się moim oczom. Jak wyobrażam sobie wyjście z tych opałów, napiszę w następnej części.
Stary Niedźwiedź
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńZ przedstawionego spektrum poglądów na osi liberalizmu ekonomicznego i obyczajowego wynika, że rozsądne jest szerokie centrum, z czym się generalnie zgadzam. W mojej ocenie jednak Polska na obu osiach przesunięta jest zdecydowanie za bardzo na lewo. Racjonalne działanie w kierunku prawicowym. Ale w kierunku - a nie aby zrealizować skrajne, utopijne wizje.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńMoim zdaniem istnieje potencjalny elektorat dla partii konserwatywno-liberalnej czy chadeckiej (w szerokim tego słowa rozumieniu). Którym są "katolicy powierzchowni" (inne grupy wyznaniowe to w Polsce góra 800 tys.) oraz sensowni ekonomicznie agnostycy/ateiści. Cały dowcip w tym czy mentorzy zbliżeni do KRK zechcą to pojąć. A żądaniami w kwestiach obyczajowych nie zniechęcą do siebie "powierzchownych" zaś niewierzących (których ich moralność z definicji odrzuca od pos-tępactwa) nie wcisną w objęcia lewicy.
W drugiej części przedstawię zgrubne zarysy programu który w mojej ocenie byłby do przełknięcia dla sensownych ekonomicznie (w Polsce dziwnym trafem tu jest mniej kontrowersji) "powierzchownych" i "niewierzących". Bo na moralnych ultrarygorystach i libertalibanie dawno już postawiłem krzyżyk.
Witaj Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńNie bardzo wiem, jak by tu skomentować Twoje wywody.
Chyba najlepiej takim dowcipem:
Pewien niedowiarek mówi do księdza:
Chrześcijaństwo istnieje już dwa tysiące lat, a ja nie widzę, by ludzie przez ten
czas choć trochę zmienili się na lepsze...
Na to ksiądz:
- Woda istnieje od miliardów lat, a niech pan się przyjrzy swojej szyi!
Pozdrawiam serdecznie
PS Czy zdjęcia z Wilna doszły?
Czcigodna Pelargonio
UsuńZdjęcia doszły, jakąś godzinę temu mój powolny internet mobilny wreszcie je ściągnął. Wieczorem w spokoju pokontempluję. Ale już bardzo Ci za nie dziękuję.
Więcej na "priva".
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedźwiedziu.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem dosyć trafnie zdiagnozowałeś raczej obecny stan tzw.sceny politycznej.Bo co do polskiego społeczeństwa,to mam bardziej optymistyczną opinię.Jeżeli by przyjąć,ze jesteśmy tacy,jak opisują czy pokazują tzw.media,to zgoda.Ale mi kiedyś wytłumaczyli,ze telewizja kłamie i już tak mi zostało.
"Taki niewesoły obraz rysuje się moim oczom. Jak wyobrażam sobie wyjście z tych opałów, napiszę w następnej części".
Poczekam jednak z komentowaniem do następnego wpisu.
Pozdrawiam serdecznie.
Jednym słowem brak możliwości porozumienia w tak szerokim spektrum - nawet wyłuskując sensownych ludzi z poszczególnych frakcji - oczywiście poza pos.tępactwem. Wcześniej czy później wezmą się za łby tracąc z oczu wizję wspólnej sprawy. Typowo polskie. Pozdrawiam Tie Fighter.
OdpowiedzUsuńCzcigodny Tie Fighterze
UsuńNieco wybiegając w przyszłość powiem że jako ogólne ramy partii konserwatywno - liberalnej czy chadeckiej (mniejsza o nazwę) w sferze gospodarczej proponowałbym thatcheryzm dostosowany do polskich realiów a w sferze "ideolo" zagwarantowanie status quo odnośnie cywilnych rozwodów, dostępności środków antykoncepcyjnych (nie mylonych z wczesnoporonnymi) oraz dopuszczalności aborcji w przypadku konieczności ratowania życia matki czy gwałtu. W mojej ocenie można wtedy liczyć na "powierzchownych" oraz agnostyków/ateistów mających sensowne widzenie gospodarki i nie żywiących zoologicznej nienawiści do chrześcijaństwa. Na tej drugiej frakcji znacznie bardziej mi zależy niż na "Markach Jurkach" potrafiących ośmieszyć każdą partię.
Pozdrawiam serdecznie.
Niektórzy mówią że mam obsesję, ale ja za praprzyczynę wszelkiego zła w Polsce uważam etos szlachecki i wynikający z niego etos inteligencko-szlachecki przy równoczesnym braku etosu mieszczańskiego, obecnego co najwyżej w formie karykaturalnej ( np Dulszczyzna ).
OdpowiedzUsuńTenże etos cechuje bujanie w obłokach, premiowanie toksycznej literatury ( Mickiewicz, Sienkiewicz ), szerzenie kultu martyrologii i powstań narodowych oraz tęsknota za "starymi dobrymi czasami" czyli Rzeczpospolitą Szlachecką no i oczywiście prymat "urodzoności" nad kwalifikacjami.
Właśnie to sprawia, że każda ideologia w tym kraju ma szansę przeistoczyć się w totalitaryzm.
A także wielowiekowa tradycja poddaństwa. Nawet w serialu Rancho Wilkowyje ustami Kusego przyznano, że wciąż jesteśmy społęczeństwem postfeudalnym. Bączał o tym, acz niechętnie Pierwszy Antysalonowiec niejaki Rafał Ziemkiewicz w swojej książce pt "Polactwo".
A choć osobiście Ziemkiewicza średnio trawię, to jednak zauważył on to co ja odkryłem już jako młodzieniec po pierwszej wizycie na Zachodzie a konkretnie we Francji.
A ja powiem więcej. Radziecki komunizm nie miałby szans być tym czym był, gdyby nie wielowiekowa tradycja chłopskiego poddaństwa i odwieczny imperatyw spełniania KAŻDEJ zachcianki Jaśnie Pana, bez różnicy czy "Car" jest biały czy czerwony.
Problemem naszej klasy politycznej nie jest ani lewicowość ani prawicowość, tylko "paniczykostwo". A zatem fakt obsiądzięcia prawie wszystkich stanowisk przez potomków arystokracji zarówno tej błękitnokrwistej jak i tej czerwonej.
A są to paniczykowie przyzwyczajeni od dziecka do tego, że każda ich zachcianka jest spełniana bez szemrania.
Stąd się biorą na przykład osobnicy zwani przez Starego Niedźwiedzia "libertalibami".
Na niespełnienie ich dowolnej zachcianki reagują histerią rozwydrzonego bachora, a każda niespełniona ich zachcianka jest "osnowaniem obszcz'emirnoj fiedieratiwnoj riespubliki sowietow" jak nie czymś jeszcze gorszym.
Na lewicy też jest pełno "paniczyków" a za tajemnicę sukcesów lewicy w Polsce można uznać fakt, że tam "paniczykostwo" jest skrzętne ukrywane a zachcianki lewaków spełnia się dyskretnie podlewając je obficie propagandowym sosem troski o ubogich, przez co lewica ma zawsze lepszy PR.
Drugim źródełkiem libertalibów są obiektywiści zwani też Randystami ( od Ayn Rand ) czyli libertariańska sekta, co na przykład uznaje WYŁĄCZNIE muzykę klasyczną i wykluczającą ze swoich szeregów każdego co ośmieli się słuchać czegokolwiek innego. O innych ich odlotach nie wspomnę, bo za długi byłby to elaborat.
Ale Randyści nad Wisłą są zjawiskiem tak rzadkim jak pojedyncze drzewa kasztana jadalnego na przedgórzu Sudetów.
Zwróćcie uwagę że "libertalibowie" z UPR uważają siebie za konserwatywnych liberałów a i monarchiści i zwolennicy niewolnictwa są tam tak liczni, że nie sposób nie zauważyć tu wpływu Hansa-Hermann'a Hoppe którego ( o zgrozo! ) uważa się za jednego z głównych ideologów libertarianizmu. A libertarianie to przecież poczciwi acz nieco utopijni anarchokapitaliści lub miniarchiści, do których i ja się zaliczam a od konlibów odróżnia nas brak szacunku dla błękitnej krwi i purpuratów oraz obrzydzenia dla WSZELAKIEGO uprzywilejowania a już zwłaszcza uprzywilejowania na rynku.
Kurna Maciek
Drogi Maćku
UsuńZ przyjemnością stwierdzam że za wszystkie zło w dzisiejszej Polsce winisz etos szlachecki a nie Watykan jak zwykł to czynić pierwszy moralny cwel polskiego internetu, wywalony stąd za notoryczne kłamstwa i gówniane manipulacje na zbitą mordę już ponad rok temu. Cenię sobie Twoją oryginalność ale w tej sprawie w niczym nie mogę Ci pomóc. Zalecam kontakt z psychologiem.
Jak widzę z pewnym zaskoczeniem, jest sprawa w której mamy chyba takie samo zdanie. Ayn Rand uważam za libertariański (na jakie podsekty się dzielicie zupełnie mnie nie interesuje) odpowiednik Magdaleny Środy. Czyli za osobę głupsza od własnej sempiterny.
Rewszta pod drugą częścią Twojego wpisu.
Drogi Stary Niedźwiedziu!
UsuńTu nie chodzi o sam fakt istnienia szlachty ani arystokracji, bo ona istniała też na Zachodzie a jego pewna zwyrodniała forma także w USA w jego południowych stanach.
Chodzi o to, że w Polsce stanowczo za późno zniesiono pańszczyznę oraz o to, że przespawszy w niewoli cały wiek XIX nie mamy ŻADNEGO ALTERNATYWNEGO ETOSU, którym można zastapić etos inteligencko-szlachecki. I to jest dramat!
To właśnie sprawia, że wszelkie zmiany przeprowadzone w Polsce okazują się zawsze zmianami NA GORSZE wmyśl starej ruskiej zasady "miało być wspaniale a wyszło jak zwykle"
Thatcheryzm udał się w Anglii dlatego, ze to jest kraj o silnym mieszczaństwie oraz kraj, gdzie plutokracja już od dawna wzięła górę nad arystokracją. No i gdzie fasadowa już monarchia stara się trzymać fason a policjant nie boi się zatrzymać za szybko jadącego następcy tronu. Nie to co u nas, że przypomnę słynne "beknięcie" gliniarza, który próbował zatrzymać nieprawidłowo eskortowaną limuzynę premier Suchockiej sądząc że to pościg za jakimś przestępcą i mentalnie rzecz ujmując niewiele się pomylił.
A to że Suchocka potraktowała go tak jak potraktowała a przełożony tegoż policjanta "powinności swej służby zrozumiał" ( to nawiązanie do Pana Tadeusza a konkretnie do opowieści Telimeny o Peterburku ) jest dla mnie klasycznym przykładem "paniczykostwa" dodatkowo okraszonym rosyjską tradycją. Nie da się tego prosto wytłumaczyć socjalistycznym czy postępackim zbydlęceniem do na to się nałożyło wiele tradycji ze zdecydowaną przewagą części etosu szlacheckiego z cyklu "hulaj dusza bez kontusza" oraz "z drogi chamy".
Swego czasu porządek z tym próbował zrobić Piłsudski, nawet spotkałem się z poglądem, że gość miał zamiar zrobić z Polski kraj gdzie prawo nie służy tylko do ozdoby, ale albo pragnął tego nieszczerze, albo "był za cienki w uszach" aby ten żywioł okiełznać, a jego przydupasy czyli byli Legioniści szybko zmienili się w "szlachciurów hulajduszowych" czego klinicznym przykładem może być jeden z jego ulubieńców Bolesław Wieniawa-Długoszowski czyli błazen co zamiast zabawiać gości na dworze "króla" miał stanowczo za duży wpływ na politykę i obsady personalne w wojsku. No i nie ograniczał się do wygłupów w gronie przyjaciół ale zamęczał swoimi ekstrawagancjami postronne osoby a to jak dla mnie klasyczny przykład i paniczykostwa i "rzeczpospolitej sobiepanów" którą stała sarmacka I RP.
Dlatego też uparcie uważam, że trzeba wymienić etos szlachecki na coś innego, bo inaczej gdy znowu ukonstytuuje się podział na równych i równiejszych, każda, nawet najwznioślejsza idea szybko się zdegeneruje i sprostytuuje. I wyjdzie jak zwykle...
Co do Ayn Rand, bardziej mnie wkurza Hoppe choć Rand też.
I protestuję aby nazywać Ayn Rand libertarianką. Ona należy do obiektywistów, od których współczesna większość libertarian się odżegnuje.
A co do Watykanu. Jego wpływy są znacznie słabsze niż w czasach Państwa Kościelnego.
Niebezpieczeństwem jest za to posiadanie "elyt" które wyspecjalizowane są w "lizaniu rowa do czysta" jak nie tym to tamtym. No i wynikłe z tego nieumiarkowanie w spełnianiu zachcianek hierarchów. Czy polscy thatcheryści ze snów Starego Niedźwiedzia będą potrafili to przezwyciężyć? Ale nietrudno zauważyć, że zepsucie wcale nie jest Watykanowi obce. Już nie pamiętasz Stary Niedźwiedziu przeciw czemu buntowali się Jan Hus i Marcin Luter?
Kurna Maciek
Thatcheryzm po polsku....
OdpowiedzUsuńTo brzmi trochę jak "demokracja po rosyjsku" albo jak "saudyjski katolicyzm".
Thatcheryzm udał się tylko w świecie anglosaskim gdyż tylko tam tradycja wolności połączona z dewizą "My home is my castle" nie pozwoli thatcheryzmowi stoczyć się w totalitaryzm choć konserwatyzm pierwiastki totalitarne i zamordystyczne w sobie ma.
A jak ktoś nie lubi propagandy GW to niech wyobrazi sobie, że najlepiej nie dawać mu paliwa.
Nawet Stary Niedźwiedź omieszkał zauważyć zjawisko katotalibanu. To zjawisko można traktować jako śmieszne, gdy się mieszka w mieście i zajmuje dość wysokie miejsce w drabinie społecznej. Ale mieszkańcom wielu wsi gdzie rządzi "charyzmatyczny" proboszcz wcale nie jest do śmiechu.
Kolejna różnica między narodami anglosaskimi a naszym społeczeństwem jest ZNIKOMA MOBILNOŚĆ społeczeństwa. Trzeba dziś mieć naprawdę niezłego farta i splotu okoliczności, by się ze swojej wioski wyprowadzić do miasta i nie biedować na śmieciowej umowie mieszkając wynajmując mieszkanie w 8 osób.
Znikoma mobilność w połączeniu z feudalną tradycją poddaństwa powoduje, że proboszczowie sobie pozwalają.
Sam pracowałem onegdaj w wiejskiej szkole, gdzie ksiądz katecheta był "oberdyrektorem" a dyrektor w pokorze spełniał KAŻDĄ zachciankę proboszcza. Nawet były "lotne patrole" wyznaczonych uczniów dokonujący kontroli kanapek w piątek. Raz nie wpuściłem ich do klasy pod zarzutem zakłócania toku lekcji i musiałem szybko tę budę pożegnać, z tym, ze ja byłem na tyle w dobrej sytuacji że miałem DOKĄD odejść, a inni takiej możliwości nie mieli.
a stąd już jeden mały kroczek do zaglądania ludziom do garnków i łóżek w ich własnych domach i totalitaryzm a raczej wioskowy mikrototalitaryzm gotowy.
A w świecie anglosaskim łatwiej o bunt lub w najgorszym przypadku o "głosowanie nogami" przez co tamtejsi "klechowie" wiedzą, że tamten naród tak sobą pomiatać nie da.
Dlatego tam to działa. U nas czarno to widzę!
Dlatego uważam, że wyśniona przez Starego Niedźwiedzia "chadecja" to powinni być raczej miniarchiści wyraźnie rozdzielający religię od Państwa. Tam jest miejsce i dla wierzących jak i "powierzchownych" jak i ateistów bo kwestię wyznania traktuje się jako sprawę prywatną. Na konserwatywnych liberałów bym aż tak nie liczył. To właśnie ich w naszym libertariańskim światku najbardziej podejrzewa się o możliwość stworzenia "Dyktatury Libertariatu".
A tak przy okazji uważam, że zacząć należy od precyzyjnego i pozbawionego wewnętrznych sprzeczności prawa, by raz na zawsze wyeliminować "gumowe paragrafy" że już o "paragrafach 22". Bo gdy takowe się pojawią natychmiast talibowie ( nie tacy to inni ) będą mieli duże pole do popisu.
Zaś Ciebie Stary Niedźwiedziu poprosiłbym o dokładną definicję libertyna, bo to też pojęcie z gumy.
To by było tyle bo tu jest ograniczenie długości postów.
Kurna Maciek
Drogi Maćku
UsuńW dzisiejszych polskich warunkach istnieją dwa problemy z którymi Żelazna Lady nie musiała wojować. Są nimi groźba katastrofy demograficznej i zubożenie społeczeństwa na skalę nieznana Zjednoczonemu Królestwu za jej rządów. I dlatego napisałem że ogólna idea thatcheryzmu musi być w Polsce zmodyfikowana.
Twierdzenie że miniarchizm jest wyjściem potraktuję jako najgłupszy dowcip jaki w tym roku słyszałem. Wiarę że groźba katastrofy demograficznej usunie się sama a problem pomocy trafiającej do zdolnej ale ubogiej młodzieży załatwią jakieś mitologiczne fundacje prywatne (w dzisiejszej Polsce!!!) pozostawiam kretynom i miniarchistom. Jak dla mnie są to synonimy.
Libertynami nazywam zasrańców płci obojga którzy oddzielili kopulację od jakichkolwiek uczuć wyższych i żyją jedynie chwilą. Bowiem zastanowienie się co będzie jutro (że już nie powiem pojutrze) przekracza możliwości intelektualne ich móżdżków, najczęściej zdemolowanych "marichujaną" czy innym łajnem. A za "źrenicę wolności" (tak jak zapite osiemnastowieczne szlachciury liberum veto) uważają skrobankę na żądanie. Bo przecież kurwiszon który nie wie kto go w kiblu przeleciał musi pozbyć się "kłopotu" jeśli ten który ją zaliczył lubi to robić jedynie "na bosaka". Czyli bezdenne gówniarstwo, zero wyobraźni, zero odpowiedzialności za swoje czyny.
Kłaniam się.
>>> W dzisiejszych polskich warunkach istnieją dwa problemy z którymi Żelazna Lady nie musiała wojować. Są nimi groźba katastrofy demograficznej i zubożenie społeczeństwa na skalę nieznana Zjednoczonemu Królestwu za jej rządów. <<<
UsuńNo to przecieram oczy ze zdumienia. Chyba jesteś pierwszym znanym mi konserwatystą, który nie uważa problemu masowej biedy i niedożywienia za "łgarską bolszewicką propagandę" jak czynili inni znani mi onegdaj konserwatyści i konlibowie, bo wśród libertarian taka "wiara" już jest rzadsza acz też się zdarza, co wynika głównie z oderwania od rzeczywistości na skutek bogatego urodzenia i starannego dobierania znajomości, co powoduje, że nędzy się nie zauważa i wyzywa się ludzi od głupków bo mieszkają po 8 w jednym mieszkaniu a do pustego łba nie przyjdzie, że być może ludzie czynią tak z braku innego wyjścia. No i za cholerę nie potrafią zrozumieć, jak można nie mieć willi jachtu i mercedesa. W towarzystwie libertarian mi zdecydowanie lepiej, może za sprawą taką, ze w tym towarzystwie sporo jest plebejuszy, których problemy dnia codziennego zwane Prozą Życia dotyczą w takim samym stopniu jak Zwykłego Ludzia.
Z tym, że nie zauważasz że jedno wynika z drugiego. Taki a nie inny przyrost naturalny wynika... z pauperyzacji i niczego więcej a nie żadnej libertyńskiej czy GW propagandy.
Powinieneś się z niego cieszyć ( choć to będzie radość przez łzy ) że nasze społeczeństwo mimo wszystko składa się w większości z ludzi odpowiedzialnych. Którzy nie mają dzieci, bo wiedzą, że nie podołają materialnie by dziecko wykarmić, ubrać i wykształcić. Więc lepiej się na dziecko nie decydować. Chęć posiadania potomstwa to silny imperatyw BIOLOGICZNY u kobiety, i żadna feminazistowska ani GW propaganda zmienić tego nie jest w stanie! Za to realia materialne są w stanie to zmienić i to bardzo. No i dostępność środków antykoncepcyjnych ale to akurat uważam za pozytyw.
Nie wiem jeszcze dokładnie Stary Niedźwiedziu jak u Ciebie z kontaktem z rzeczywistością ale zapewniam Cię, że umowa o pracę taka jaką Ty masz to wielki i niewyobrażalny luksus dostępny dla znikomego odsetka młodych ludzi. Większość pracuje na tzw "umowach śmieciowych" czyli umowach zlecenia oraz umowach o dzieło, które nie dają nawet podstawowego ubezpieczenia zdrowotnego. Jest jeszcze patologiczne samozatrudnienie czyli jednoosobowe firmy transportowe zamiast kierowcy ciężarówki czy autobusu. Takie "umowy" nie chronią np kobiet w ciąży i nie dają gwarancji powrotu do zawodu po zakończeniu urlopu macierzyńskiego. Zresztą nawet tak rzadka umowa o pracę też tego nie daje, bo w kraju gdzie prawo służy tylko do ozdoby za łapówki pracodawca może kupić wszystko.
A single to osoby albo niezbyt urodziwe, albo po przejściach, albo też najnormalniej w świecie nie stać ich na założenie rodziny. Singiel brzmi dumnie w odróżnieniu od "przeklętego przez Boga starego kawalera/panny" z czasów minionych. Więc dzięki "postępakom" ( bo to oni taką terminologię wymyślili ) takie osoby mogą paradować z poniesioną głową zamiast przepraszać że żyją jak to było w ubiegłych stuleciach.
Oczywiście zauważam, że bilans strat i zysków gdy się trzyma z "postępakami" jest zdecydowanie ujemny, ale nie sposób nie zauważyć, że niektóre ich pomysły nie są takie złe. Przepraszanie że się żyje nie jest postawą produktywną.
CD nastąpi,
Kurna Maciek
>>> Twierdzenie że miniarchizm jest wyjściem potraktuję jako najgłupszy dowcip jaki w tym roku słyszałem. <<<
UsuńA gdzie ja napisałem że miniarchizm jest wyjściem w każdej sytuacji? Napisałem tylko że jestem miniarchistą, by nie być konlibem z którymi czuję się fatalnie, ani anarchokapitalistą, których z kolei lubię, ale ciężko mi traktować poważnie ich program, bo nie bardzo sobie wyobrażam jak milicje lokalne w układzie bezpaństwowym mają nas obronić przed regularną armią obcego mocarstwa.
Oczywiście że wiem, że miniarchia na dzień dzisiejszy to niespecjalny pomysł, bo każdy ustrój by istnieć potrzebuje odpowiedniej "infrastruktury". Tak jak nigdy bym się nie zdecydował zakładać fabryki samolotów w czasach epoki kamienia łupanego, bo fabryka ani nie miałaby infrastruktury by działać, ani nie znalazłbym kooperantów ani też nie wyobrażam sobie przyuczania australopiteków do pracy w takim zakładzie. Za duża przepaść technologiczna i mentalna.
Dla mnie miniarchia byłaby dobra jako ustrój docelowy, z tym że jak doprowadzić do miniarchii PO epoce Thatcheryzmu Staroniedźwiedziowego to dla mnie wciąż nierozwiązywalna zagadka.
Urzędnicze tyłki mają to do siebie, że są jak przyspawane do foteli, i nie zdmuchnie ich z tych foteli nawet kilogram heksogenu! Poza tym urzędnicy nie gorzej od arystokratów i czerwonych książąt umieją wchodzić w koligacje rodzinne i klanowe. Są też wybitnymi lizidupami, a przecież każdy władca ( więc i Stary Niedźwiedź ) lubi pochlebstwa i pragnie by lać miód na jego serce. No i co wtedy?
Kto jest wtedy w stanie zdemontować "Dużawe Państwo Staroniedźwiedziowe" gdy ono swoje cele osiągnie i przestanie być potrzebne, by ustąpić miejsca miniarchizmowi?
A o libertynach może innym razem.
Kurna Maciek
>>>A gdzie ja napisałem że miniarchizm jest wyjściem w każdej sytuacji?<<<
UsuńTo kto w takim razie napisał 24 sierpnia o 23:00
>>>Dlatego uważam, że wyśniona przez Starego Niedźwiedzia "chadecja" to powinni być raczej miniarchiści wyraźnie rozdzielający religię od Państwa.<<<
i podpisał to nickiem "Kurna Maciek"?
Czyżby ktoś tu podszywał się pod Ciebie?
Mam nadzieje że nie dożyję (i prawnuki mojego pokolenia też) czasów kiedy liczącą się siłą polityczną stanie się grupa operetkowych kretynów zabraniających pomocy ludziom na taką pomoc bezprzecznie zasługującym z budżetu państwa (to się chyba w ich bełkocie nazywa "rozdawnictwo"). Bo jeśli ktoś uważa że pechowiec może zdechnąć pod płotem (o ile nie uratuje go jakaś wyssana z palca "fundacja prywatna") to ja takiemu komuś mogę co najwyżej napluć w mordę. Mam nadzieję że swój stosunek do libertariańskiego / anarchokapitalistycznego / miniarchistycznego moralnego łajna wyraziłem czytelnie.
O konserwatystach wiesz mniej niż Beduin o wiecznej zmarzlinie skoro utożsamiasz ich ze znanym Ci moralnym chamem o zakutym dosłownie i metaforycznie łbie. Wielka Margaret Thatcher była córka sklepikarza a nie jakiegoś piętnastego lorda Kundelbury. I dopiero za wyciągniecie Wielkiej Brytanii z labourzystowskiego bagna została baronową Kesteven.
>>>Kto jest wtedy w stanie zdemontować "Dużawe Państwo Staroniedźwiedziowe" gdy ono swoje cele osiągnie i przestanie być potrzebne, by ustąpić miejsca miniarchizmowi?<<<
Wiara że jakiekolwiek państwo jest w stanie raz na zawsze zrealizować swe cele a potem może już nic w tym kierunku nie musieć robić to "antysocjalowa" bzdura roku. Każde państwo dopóki istnieje musi nieustannie zabiegać o swoje interesy i stymulować takie zmiany zachodzące w społeczeństwie które w danych warunkach najlepiej służą realizacji tejże strategii. Ta wizja państwa które raz na zawsze osiągnie swój cel jest równie naiwna jak "Utopia" Thomasa Moore'a.
Dziękuję Ci serdecznie za tę dyskusję. Udowodniłeś mi ostatecznie że libertarianizm i jego mutacje to wizja równie idiotyczna jak komunizm. Na szczęście nic nie wskazuje na to że garstka politycznego planktonu kiedykolwiek dorwie się do władzy i ponownie kilkadziesiąt milionów ludzi pomysły tych paranoików przypłaci zyciem.
Kłaniam się.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńNigdy nie zrozumiem tej postawy, że „Polska może być i biedna byle była katolicka”.(Słyszałem też wersje, gdzie "katolicką" zastąpiono "polską") Już nawet nie chodzi o krótkowzroczność i głupotę takiego twierdzenia, ale takimi postulatami dają argument przeciwnikom, nie tylko ich, ale i o wiele szerszej rzeszy ludzi mających logiczne poglądy. Różnego rodzaju cwaniaczki z chęcią starałyby się wykorzystać szansę, aby wszystkich konserwatystów utożsamiać z tym poglądem.
Podobnie jest z podatkiem pogłównym. Z tym, że o ile jakoś nie bałbym się żyć w państwie z takim systemem podatkowym i minimalną rolą w życiu prywatnym, to mimo wszystko wiem, że jest to wizja utopistyczna, a w Utopię to ja już niestety nie wierzę. Dlatego gdybym był liderem jakiejś partii głoszenie postulatów podatku pogłównego(i jeszcze kilku innych) przez jej członków byłoby zakazane jako działalność wywrotowa. Może i zamordyzm, ale praktyczny. No i lepiej byłoby jednak wejść do tego parlamentu, nieprawdaż?
Pozdrawiam serdecznie
Czcigodny Piotrze
UsuńCzy mam honor rozmawiać z "Piotrem ROI" ?
Swego czasu niejaki Uljanow (lepiej znany pod swym bandyckim pseudonimem "Lenin") nazwał zachodnioeuropejskich "intelektualistów" takich jak choćby G.B.Shaw "użytecznymi idiotami". Bo wrzeszczeli "ręce precz od Kraju rad" i robili to za darmo. Dla polskiej lewicy i pos-tępactwa takimi uzytecznymi idiotami są Goryszewski, Jurek czy Terlikowski swoimi pomysłami kompromitujący prawicę a chrześcijaństwo ośmieszający w oczach postronnych ludzi skuteczniej niż urbanowy i michnikowy szmatławiec razem wzięte plus "Faki i szity" na dokładkę.
A gdyby w Polsce powstała kiedyś autentyczna partia liberalna (może to się stać dopiero ze dwadzieścia lat po śmierci JKM gdy ludziska zaczną zapominać o jego bredniach), w statucie powinno być napisane że za pochwałę podatku pogłównego (a raczej dodupnego) wyrzuca się z partii z automatu.
Pozdrawiam serdecznie.
Po prostu Piotr.;)
Usuń"Użytecznych idiotów" nigdy nie brakowało, i sytuacja ta będzie się jeszcze długo utrzymywać. W większości przypadków najlepszym sposobem jest ich przemilczeć, bo i tak się ich nie przekona, ale to akurat wymaga dużej siły woli. Nawet bardzo dużej. Co innego jeśli są to osoby mające posłuch wśród ludzi. Ale na szczęście i oni potrafią sami siebie skutecznie ośmieszyć. Wypadałoby odpłacać im tą samą monetą i ich "wpadki" również wyolbrzymiać.
Pozdrawiam
>>> Mam nadzieje że nie dożyję (i prawnuki mojego pokolenia też) czasów kiedy liczącą się siłą polityczną stanie się grupa operetkowych kretynów zabraniających pomocy ludziom na taką pomoc bezprzecznie zasługującym z budżetu państwa (to się chyba w ich bełkocie nazywa "rozdawnictwo"). Bo jeśli ktoś uważa że pechowiec może zdechnąć pod płotem (o ile nie uratuje go jakaś wyssana z palca "fundacja prywatna") to ja takiemu komuś mogę co najwyżej napluć w mordę. Mam nadzieję że swój stosunek do libertariańskiego / anarchokapitalistycznego / miniarchistycznego moralnego łajna wyraziłem czytelnie.<<<
OdpowiedzUsuńKompletnie mnie nie znasz Stary Niedźwiedziu! Nieraz już miałem etykietę "bolszewika" gdy ośmieliłem się zauważyć, że w naszym kraju głodne dzieci istnieją naprawdę. To było jeszcze za czasów znajomości z konlibami i pewnym rycerzem zakutego łba, o autentycznym arystokratycznym rodowodzie. Ale nic na to nie poradzę, że nie ufam ani państwu socjalistycznemu ani konserwatywnemu. I proszę mnie nie utożsamiać z Januszem Korwin-Mikke bo go nie cierpię i absolutnie mu nie wierzę. Prędzej wywalczy przywrócenie Prawa Pierwszej Nocy niż mityczną Wolność!
Gdzie napisałem że pechowiec ma zdychać pod płotem? Ale nie ufam ani państwu socjalistycznemu, które w imię pomocy ubogim będzie nas coraz bardziej i bardziej okradać, ani państwu konserwatywnemu, gdzie nagle może się okazać, że tylko dzieci blondwłose i niebieskookie są godne dożywiania a inne mają "gówniane geny"
Uważam, że gdy nadejdą lepsze czasy państwo powinno się stopniowo wycofywać z funkcji socjalnych, bo tak się dziwnie dzieje, że gdy Państwo monopolizuje funkcję opiekuńczą, to prywatne fundacje nie mają szansy powstać. A ludzie nie poczuwają się do tego, by pomóc głodnemu dziecku sąsiada, bo "przecież Państwo im da". A od zawsze uważałem, że pomoc sąsiedzka jest lepsza niż pomoc urzędnika z wiecznymi widzimisiami i muchami w nosie.
Tylko czy Państwo umie się samoistnie zmniejszyć i nie przeszkadzać ludziom, którzy mają lepsze pomysły niż namaszczona przez Władzunię miernota zwana urzędnikiem? Tu właśnie ogarnia mnie zwątpienie. Nie chcę żyć w Państwie gdzie będę przymusowo katechizowany ani też w takim gdzie będę przymusowo ateizowany. Tak ciężko to zrozumieć?
Bo ja po prostu chcę aby NIKT nie zdychał pod płotem. Ani ten blondwłosy ani ten czarniawy i ciemnooki! Ani wierzący ani ateista! Dlatego zbyt wyrazistych ideologii się boję.
>>> Wielka Margaret Thatcher była córka sklepikarza a nie jakiegoś piętnastego lorda Kundelbury. <<<
Bo Wielka Brytania wykorzystała w pełni erę przemysłową i plutokracja tam rządzi zaś arystokracja wciąż ma majątki ale coraz bardziej pełni funkcję ozdobną.
Zresztą tytuł szlachecki Margaret Thatcher nie jest dziedziczny bo na utrzymanie dziedzicznego leciwa już emerytka ZWYCZAJNIE NIE MA KASY!
Lord Kundelbury? Kiedyś był Lord Brokendick! A innych za krytykowanie arystokracji besztasz?
Czyżbyś tylko Ty miał monopol na krytykę tej grupy?
>>> Wiara że jakiekolwiek państwo jest w stanie raz na zawsze zrealizować swe cele a potem może już nic w tym kierunku nie musieć robić to "antysocjalowa" bzdura roku. <<<
No to na listę kretynów wszechczasów wciągnij też Ronalda Reagana! To on głosił, że "Rząd nie jest dla nas rozwiązaniem, jest dla nas problemem." a także że "państwo powinno tylko wytyczyć kierunek a potem usunąć się z drogi by nie przeszkadzać ludziom działać" no i wreszcie "Państwo jest jak niemowlak – z jednej strony ciągły apetyt, z drugiej brak odpowiedzialności za swoje czyny."
>>Ta wizja państwa które raz na zawsze osiągnie swój cel jest równie naiwna jak "Utopia" Thomasa Moore'a. <<<
Raczej by przestało być potrzebne w niektórych dziedzinach. Nie we wszystkich oczywiście. Pomysły takie jak prywatyzacja policji czy sądów to nie ja!
A zwolennikiem pogłównego nie byłem nigdy!
Kurna Maciek
>>>Lord Kundelbury? Kiedyś był Lord Brokendick! A innych za krytykowanie arystokracji besztasz? Czyżbyś tylko Ty miał monopol na krytykę tej grupy?<<<
UsuńZ Tobą jest coraz gorzej. Ja sobie robię jaja z niektórych tytułów a Ty trzęsiesz się jak barani ogon bo ubzdurłeś sobie że po dojściu w Polsce do władzy konserwatystów zapanuje feudalizm.
>>>Ale nie ufam ani państwu socjalistycznemu, które w imię pomocy ubogim będzie nas coraz bardziej i bardziej okradać, ani państwu konserwatywnemu, gdzie nagle może się okazać, że tylko dzieci blondwłose i niebieskookie są godne dożywiania a inne mają "gówniane geny"<<<
Ogłaszając te rasistowskie brednie udowodniłes jedynie że nie potrafisz odróżnić narodowego socjalizmu od konserwatyzmu. Więc odwołuję swoją radę. Tobie potrzebny jest nie psycholog ale psychiatra. I to jemu a nie mnie wygłoś te swoje rewelacje co zapewne bardzo mu pomoże w rozpoznaniu tła Twojej paranoi. Może to jeszcze da się wyleczyć?
Stary Niedźwiedziu i K. Maćku,
UsuńPrzeczytałem sobie dyskusję i jak dla mnie macie w miarę zbliżony program realny, natomiast dyskusja niepotrzebnie zaognia się o etykietki - symbole typu "miniarchizm", "konserwatyzm". Każda taka etykietka to utopia, która NIGDY nie zostanie w pełni zrealizowana. Dla mnie istotna jest diagnoza realnego stanu obecnego i proponowane kierunki, wektory działania. Jeśli te są mniej więcej zgodne, to po co się kłócić.
Pozdrawiam
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń