sobota, 20 kwietnia 2013

Globalne ocipienie. Cz. III czyli banan dla francuskiej małpy.

Aby zakończyć rozważania o ekoterroryzmie i zapowiadanej jednej z największych przewalanek w historii Europy czyli „kwotach dwutlenkowych” i planowanym handlu nimi, zacząć należy od pytania dlaczego ta hucpa została zaaprobowana przez władze eurokołchozu czyli nazywając rzeczy po imieniu, przez frau führerin.
Od wielu lat przywódcy Niemiec górowali inteligencją nad swoimi odpowiednikami z Francji. Już Konrad Adenauer miał wystarczająco wiele wyobraźni aby zdać sobie sprawę z konieczności ułożenia sobie dobrych stosunków z Francją. Bowiem ta ostatnia, przynajmniej na papierze, była jednym ze  zwycięskich mocarstw w II Wojnie Światowej. Natomiast Niemcy czarnym charakterem Europy, sprawcą dwóch wojen w których ostatecznie poniosły one klęskę. Ale dopiero wtedy gdy do walki z nimi aktywnie włączyły  się Stany Zjednoczone. Dlatego niemiecka racja stanu nakazywała zapłacić nawet wygórowaną cenę za zdjęcie z tego kraju owego odium i wprowadzenie na europejskie salony. Salonem owym była rodząca się wówczas Europejska Wspólnota Węgla i Stali, zrzeszająca Francję, Włochy, Niemcy i Beneluks, protoplastka późniejszych EWG i UE. Adenauer przełknął zasadę „tyleż wpływów niemieckich co francuskich”, sformułowaną nieco później przez megalomana de Gaulle’a. I zgodził się na „wspólną politykę rolną” czyli dopłaty całej szóstki do działalności  farmerów, głównie francuskich. Za sam fakt że raczą żyć na tym świecie i pic wino. Bowiem Adenauer w odróżnieniu od ekonomicznego analfabety de Gaulle’a doskonale zdawał sobie sprawę z tego że na dystansie jakichś trzydziestu lat gospodarka niemiecka działając na takich samych prawach jak inne, zje w kaszy konkurencję. A Niemcy staną się europejskim mocarstwem numer jeden, zupełnie jak za czasów Bismarcka i jego następców.
Frau führerin jest doskonałym treserem i umiejętnie stwarza Francuzom iluzję że tak jak to sobie ubzdurał de Gaulle, są oni współgospodarzem Europy. A nie wystrychniętymi na dudka (lub jeśli ktoś woli, wydudkanymi na strychu) pomagierami prawdziwej „siły przewodniej”. Każdy cyrkowy treser wie o tym że co jakiś czas należy małpie dać banana aby na arenie robiła to co jej każą i nie znarowiła się. W przypadku dwutlenkowej hucpy jest tak samo zaś ów banan dla francuskiej małpy to elektrownie jądrowe.
Francuzi od dawna intensywnie pracują nad tym sposobem wytwarzania energii elektrycznej. Dorobili się dobrych technologii, otrzymują w ten sposób większość wytwarzanej w ich kraju elektryczności, skutecznie kontrolują do dzisiaj te kraje afrykańskie w których znajdują się złoża uranu. Zatem gdyby Europa zapragnęła zastąpić klasyczne elektrownie na paliwa konwencjonalne nuklearnymi, dla francuskiego przemysłu nadeszłyby złote lata. Bowiem to ten kraj budowałby w całej Europie te elektrownie, szkolił ich przyszły personel, dostarczał jako europejski monopolista paliwa uranowego i co najważniejsze (a ściślej rzecz biorąc najdroższe w tym wszystkim), odbierał i utylizował zużyte paliwo. Nie należy też zapominać o mało komu znanym fakcie iż likwidacja istniejącej elektrowni nuklearnej kosztuje dwa do trzech razy tyle co jej wybudowanie. A z oczywistych powodów zadania tego nie można powierzać fachowcom rodem z filmów niezapomnianego Barei.
Niemcy tak zresztą jak i Polska przytłaczającą większość energii elektrycznej wytwarzają z paliw konwencjonalnych. Więc owe dwutlenkowe limity są dla ich gospodarki też bardzo niekorzystne. Tyle tylko że mając ich siłę przebicia można wytargować dla siebie nieporównywalnie korzystniejszy limit emisji. Na starej zasadzie „co wolno wojewodzie”. A po drugie, ich gospodarka łatwiej niż polska pozwoli sobie na płacenie jakichś „sztrafów”. Nie mówiąc już o tym że te kary na mocy decyzji politycznych mogą być anulowane, tak jak i budżetowi niemieckiemu zezwolono na dofinansowanie ich stoczni. W przypadku Polski nie liczyłbym na taką wspaniałomyślność. Zatem wedle wszelkich znaków na niebie i ziemi to nie Niemcy będą fundować francuskiej małpie te banany. Zaszczyt ów przypadnie głównie tak zamożnym krajom jak Polska.
Nawiedzony ekoterrorysta – „humanista” (z tych co to nie potrafią odróżnić gwoździa od śruby) zawrzaśnie że przecież istnieją „ekologiczne” elektrownie wiatrowe czy na biogaz. Elektrownie takie mają znaczenie co najwyżej w mikroskali jednego gospodarstwa. Znam przypadek południowoafrykańskiego farmera który prąd na użytek swojej farmy wytwarzał z biogazu bowiem hodował około tysiąca świń i w ten sposób utylizował ich odchody. Ale dostawcą elektryczności dla innych podmiotów nie był. A o wiatrakach i ich znikomych potencjalnych możliwościach produkcji elektryczności już pisałem w pierwszej części tego mini cyklu.
Więc niech ekoterroryści przestaną puszczać swoje ideologiczne wiatry. Bo ani wiatraków nimi nie napędzą ani uzyskane w ten sposób gazy palne nie odegrają zauważalnej roli w bilansie energetycznym Polski.

Stary Niedźwiedź

14 komentarzy:

  1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
    Dobry wybrałeś tytuł dla tego wpisu, bo same Niemcy na razie mają problem po podjęciu decyzji o rezygnacji z energetyki jądrowej i wyłączeniu części elektrowni. Wprawdzie Niemcy są europejskim mocarstwem, ale i one dźwigają brzemię eurosocjalistycznej demokracji. A lud niemiecki, który dawniej nienawidził żydów, teraz nie wiedzieć czemu nienawidzi elektrowni atomowych. Gdyby Polsce udało się wykręcić z limitów CO2, to moglibyśmy zrobić dobry interes na dostawach energii do Niemiec.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Dibeliusie
      Gdyby Polsce udało się uniknąć tych limitów, istotnie moglibyśmy robić wspaniałe interesy na dostawach energii elektrycznej. Ale znając mentalność MAK Donalda, tak jak jego dziadziuś odwrzaśnie "zum befehl!" i wykona. W nadziei na kolejny medal z kartofka i kilkadziesiąt tysięcy "ojro". Ale możesz być pewny że per saldo Niemiaszki do tego nie dopłacą. A francuska małpa z nowym wigorem pomoże im trzymać resztę Europy za pysk. No, może z wyjątkiem Wielkiej Brytanii gdzie być może wróci pamięć o Żelaznej Lady i Cameron przypomni sobie że też jest torysem a nie jakąś eurociotą.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. I to jest Stary Niedźwiedziu clue całej sprawy. Francuzi robią biznes, pod przykrywką ekologii. A że mają pieniądze robią dobrą reklamę a jak wszyscy wiemy reklama wmówi ludziom potrzeby i przekonania też. Niemcy o swoje zadbają zaś gospodarki państw jak Polska zostaną wydrenowane, zwłaszcza, że u nas cała masa pożytecznych mądrych inaczej wierzy w eko-propagandę, mającą tyle wspólnego z ekologią i ochroną co ja z baletem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodna Erinti
      Chocby serce chciało żeby wypadki potoczyły się inaczej, rozum dyktuje że będzie tak jak napisałaś. Bo jak już Mark Twain kiedyś powiedział że pesymista to taki okropny człowiek który wygrywa wszystkie zakłady. A (nie)rząd Tuska realizuje "europejską" czyli niemiecką) a nie polską rację stanu. Więc skąd do diaska czerpać optymizm? Chyba że strefa "ojro" a wraz z nią ten eurobburdel się zawali. Co daj Bóg i to jak najszybciej!
      Pozdrawiam nieprzesadnie wesoło.

      Usuń
    2. Na zawalenie się tego burdelu mamy szanse. A jak łupnie strefa euro łupnie i UE. Więc znowu Opatrzność ocali Polskę przed rządzącymi Polską

      Usuń
    3. Czcigodna Erinti
      Czyli po raz kolejny potwierdzi się gorzki dowcip iż w Polsce poprawa sytuacji możliwa jest na dwa sposoby. Normalny jeśli Pan Bóg się nad Polakami ulituje i zrobi coś za nich. I cudowny jeśli oni sami wezmą się do roboty.
      Wychodzi na to że trzeba się modlić intensywniej niż zwykle.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    4. Znając życie stary Niedźwiedziu zacny bardziej prawdopodobny jest sposób cudowny. Raz, że na rozsądne rządy nie ma co liczyć, bo ich nie mieliśmy od czasów Kazimierza Wielkiego. Dwa, że Bóg litościwy.

      Usuń
  3. Stary Niedźwiedziu!
    Nie ma co zazdrościć Francuzom i Niemcom dopłat do rolnictwa i stoczni - to ich problem, że marnują pieniądze lepszych inwestorów, producentów, rolników i pracowników na profity dla nierobów i beztalenci, które bez dotacji nie utrzymałyby się na rynku. Nasz problem, że przyjęliśmy ich metody niszczenia gospodarki, a nie jej budowania. I nasz drugi problem, że utraciliśmy naszą słabą suwerenność i teraz kolektyw unijny zamyka nasze stocznie by nie stanowiły konkurencji dla niemieckich, albo wprowadza regulacje w rolnictwie dzięki, którym polskie rolnictwo upada. Trzeba przyznać, że socjalizm potrafi doprowadzić do tak absurdalnych sytuacji, że nie da się nawet powiedzieć, czy lepiej, że mamy tak niskie dotacje do rolnictwa bo dzięki temu to co pozostało jest bliższe realizmowi czy źle, bo trudno polskiemu rolnikowi konkurować w sztucznych warunkach unijnych i przegrywa z niemieckim czy francuskim dotowanym, co grozi kompletną ruiną polskiego rolnictwa. Zastanawiam się czy my w ogóle kupujemy w Polsce tą dotowaną niemiecką i francuską żywność. Czyżby była tak droga, że jej zakup jest nieopłacalny nawet mimo dotacji? To znaczyło by, że takie rolnictwo jest tyle warte ile strefa euro. Albo może lepiej porównam do biogazu żeby nawiązać do tematu ocieplenia. A skoro już tu dotarłem to jaka kieszeń przyjmuje te karne pieniążki za przekroczenie limitów CO2?
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Marku
      "Wspólna polityka rolna" jest per saldo bardzo niekorzystna dla Polski. Bo jak sam napisałeś, polska żywność na nieuczciwym pseudo rynku będzie przegrywać z dotowanym euroszajsem. Dokładnie to samo możesz powiedzieć o przemyśle stoczniowym. I marną pociechą jest to że w Polsce nastąpiła naturalna selekcja w rolnictwie.
      A gdy Chyży Ruj będzie przynosić w zębach swojej pani "sztrafy" za ponadlimitową emisję CO2, tym bardziej starczy na dopłaty dla francuskich wałkoni produkujących piękne warzywa bez smaku czy inny "plastikowy" szajs.
      Pozdrawiam ponuro.

      Usuń
  4. Szanowny Stary Niedźwiedziu.
    Reasumując wątek polityczny, możemy przyjąć, że Niemcy na limitach emisji CO2 zarobią, żrące ser i wiecznie kapitulujące małpy dostaną banana, a Polska po staremu do tego wszystkiego dopłaci i stłamsi własną gospodarkę, która i tak już ledwo zipie.
    A premier ze swoimi klakierami po staremu będą wizytować kolejne bananowe republiki i "hatrać w gałę".
    Pozdrawiam przybity.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Tie Fighterze
      Widocznie te polskie elity które przetrwały II Wojnę Światową i komunizm już wymarły. A za elitę robią ci którzy wiedzę czerpią z różnych niezbędników wykształciucha zamiast z włąsnej głowy. A gdy tylko pomyślę o naszych południowych sąsiadach, ogarnia mnie brzydkie uczucie zazdrości. Bo tam bożyszcze polskich młodych wydymanych usłyszałoby krótkie a konkretne:
      Pane Tusk, pan je pitomejovy vul!
      I o załapaniou się do parlamentu mogłoby sobie co najwyżej pośnić.
      Taki już nasz psi los!
      Pozdrawiam również ponuro.

      Usuń
  5. Interesting blog! Is your theme custom made
    or did you download it from somewhere? A theme like yours with a few simple adjustements would really
    make my blog jump out. Please let me know where you got your design.

    Bless you

    Also visit my web-site; Rent Properties

    OdpowiedzUsuń
  6. Wonderful goods from you, man. I have understand your stuff previous to and you are just extremely
    great. I really like what you have acquired here,
    certainly like what you are stating and the way in which you say it.
    You make it entertaining and you still take care of to keep it sensible.
    I can't wait to read far more from you. This is actually a terrific web site.

    My homepage: Www.propertywide.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  7. Hi there, yup this post is truly good and I have learned lot
    of things from it regarding blogging. thanks.

    Here is my homepage - www.propertywide.co.uk

    OdpowiedzUsuń