środa, 18 grudnia 2013

Kilka słów o islamie

Z hasłem „islam” każdy z nas spotkał się już wielokrotnie. I co tu dużo ukrywać, skojarzenia ma zdecydowanie negatywne. Bo najważniejszymi są zamachy dokonywane przez „świętych męczenników” oraz widok kobiet na ulicy przebranych za namiot, jak kreacje te swego czasu kapitalnie nazwał linkowany u mnie blogger Niedzisiejszy (pozdrawiam serdecznie!). Zaś wiedza co bardziej rozgarniętego Polaka ogranicza się do tego iż wie o istnieniu takich odłamów islamu jak sunnici i szyici oraz znane mu są takie nazwiska jak Chomeini czy bin Laden.
Korzystając z faktu iż od pewnego czasu „Antysocjal” ma honor gościć Aleksandrę R, znającą znacznie lepiej od nas te zagadnienia, namówiłem ją na podzielenie się z nami swoimi wiadomościami na temat świata islamu. Dla ułatwienia, poprosiłem ją aby odniosła się do takich spraw jak:
Ważniejsze odłamy islamu.
Proporcje między talibami a ludźmi po prostu chcącymi spokojnie żyć.
Możliwość sterroryzowania ogółu muzułmanów przez talibów.
Rola „mordów honorowych” w ich obyczajowości.
Aleksandra była tak miła iż spełniła moją prośbę. Więc z przyjemnością publikuję jej uwagi.
I na koniec istotne ostrzeżenie.
Jeśli z blogu którego nazwy z litości nie podam, przybędzie tu jakiś ludzki szrot, chcący obrazić autorkę lub zrobić zadymę, najpierw przeciągnę przez ryj szpicrutą a dopiero potem sprawdzę czyja to była morda. Bo na „Antysocjalu” nie obowiązuje zasada im bardziej odrażające bydlę tym więcej mu wolno. A w skrajnym przypadku blogmaster pogrozi paluszkiem i pokornie poprosi żeby to było przedostatni raz.
Point de rêveries, putains!

Stary Niedźwiedź

Każdy z nas słyszał o islamie wiele razy, ale prawda jest taka, że massmedia są tak wiarygodnym źródłem informacji o nim jak o kościele katolickim. Masa uprzedzeń, dopasowywania faktów do hipotezy (którą jest “islam to zło”), braki w rzetelności.

Pomijając powstanie i zasady islamu – pięć filarów – o których każdy może poczytać w necie to islam jest inny w każdym kraju i czasem przedstawiciele jednej grupy szczerze nienawidzą innych. To, co się dzieje w Syrii to najlepszy przykład.
Przede wszystkim islam ma wiele odłamów . Nie jest monolitem. O ile wiem, są w nim 73 sekty (sektą nazywa się odłam islamu). Największa to sunnici, ok 70-90% wszystkich muzułmanów na świecie. Nazwa pochodzi od “sunny” czyli prawa. Sunnitami nazywają się ci, którzy kontynuowali dzieło “proroka” Mahometa (dlaczego w cudzysłowie wyjaśnię poniżej), wyznaczając jego najbliższych współpracowników jako nowych liderów (kalifów). Arabia Saudyjska to sunnici. Z sunnitów wywodzi się ruch wahhabizmu, który ma za zadanie “wrócić do źródeł”, zwalczając wszystko, co jest “naleciałością” (czyli inne odłamy... i inne religie). Wahabizm to Liga Muzułmańska i Osama bin laden. Wahhabizm to ten terroryzm, który najczęściej widzimy.

Drugim największym odłamem islamu są to szyici. Nazwa pochodzi od Shiatu Ali czyli następcy Alego. Rozdział od sunnitów nastąpił w wyniku sporu o władzę po śmierci kalifa Alego (zięcia “proroka”). Za wikipedią:
Szyici nie uznają trzech pierwszych kalifów. Rozdział od sunnitów dokonał się w wyniku sporu o władzę po śmierci kalifa Alego. Szyici nie uznali nowego kalifa. Prawowitymi następcami Mahometa dla szyitów są jedynie potomkowie Alego i córki proroka, Fatimy, to jest Alidzi. Szyici w większości dogmatów wiary jak i praktyk religijnych nie różnią się od sunnitów, jednak (z wyjątkiem zajdytów) uważają że pełni objawienia można dostąpić jedynie za pośrednictwem imama z rodu Alidów, który na końcu świata objawi się jako mahdi.
Pierwotnie szyizm był wyznawany głównie przez muzułmanów pochodzenia arabskiego, ale za panowania dynastii Safawidów (1501-1773) doszło do nieomal całkowitej szyizacji Iranu. W chwili obecnej wpływy szyizmu utrzymują się głównie na terytorium dawnej Persji (90-96%), Azerbejdżanu (85%), w Iraku (56-61%) i Libanie (ok. 30%). Najbardziej znanym szyitą w XX wieku był ajatollah Ruhollah Chomeini.
Znam kilka Polek konwertytek na islam, szyizm właśnie. Słyszałam kiedyś opinię, że jakby chcieć porównać islam do chrześcijaństwa to szyizm najbardziej przypomina katolicyzm, podczas gdy sunnizm to protestantyzm. Za chwilę napisze o świadkach Jehowy islamu czyli ruchu Ahmadiyya.
Wyznawcy szyizmu maję teoretycznie te same zasady co sunnici, ale można tu zauważyć elementy takie jak modlitwa za zmarłych czy swoisty kult świętych, przede wszystkim rodziny Alego. Nawet są oni przedstawiani.
 
Filozofia pokazywania tych ludzi “bez twarzy” ma służyć uwypukleniu ich świętości przy unikania wsadzania ich w ramy naszego ludzkiego postrzegania (wysoki czy niski, ładny czy nie). Szyici ekstremiści chodzą w tych procesjach z biczowaniem (Ashura) – dla upamiętnienia męczeńskiej śmierci Hussaina.

Ponoć wśród szyitów jest o wiele więcej ludzi kultury i nauki niż wśród sunnitów. To ten “intelektualny” odłam islamu.  
Po drodze mamy też sufich czyli różne odłamy mistyków (zwani są też fakirami czy derwiszami - to ci tańczący w upojeniu panowie), by dojść do sekty Ahmadiyya, która powstałą w XIX wieku i jest uznawana za heretycką. Ich założyciel Mirza Ghulam Ahmad, bowiem, uznał siebie za proroka. Nie takiego jak Mahomet, oczywiście nie, ale za kogoś, kto ma przypomnieć jego misję. jednocześnie jest drugim wcieleniem Mesjasza, czyli Jezusa. Przyszedł odwrócić ludzi od fałszywego islamu i walki o władzę.
Z powodu tego ogłoszenia się “prorokiem islamu” został potępiony przez innych muzułmanów. Nie może być przecież proroka po Mahomecie! Mirza Ghulam Ahmad ogłosił się dodatkowo KALIFEM (a kalifat został zakończony, teraz już nie ma kalifów w islamie). No więc Ahmadi (zwani też Quadiani – od miejscowości Quadian, gdzie urodził się “prorok II”) stali się wrogami numer jeden “prawdziwych muzułmanów”, publicznie oskarżono ich o herezję. Są prześladowani bardziej niż chrześcijanie. Ich meczety są palone, wielu wyznawców znalazło azyl poza granicami krajów muzułmańskich.
Centralnym punktem ruchu jest obecnie Londyn, a korzeń to Rabwah (Chenab Nagar) w Pakistanie. Pakistan to kolebka Ahmadiyya, po separacji subkontynentu (1947) większość przeniosła się do nowo powstałej islamskiej republiki. Nie wiedząc co ich czeka ze strony braci muzułmanów... Według konstytucji Pakistanu z 1974r nie wolno im nazywać się muzułmanami (złamanie prawa grozi oskarżeniem o bluźnierstwo), ich domy modlitwy nie są meczetami, nie wolno im publicznie głosić Koranu ani śpiewać azanu, wezwania na modlitwę. Podobnie jak świadkowie Jehowy to nie są dla nas chrześcijanie (choć sami siebie tak nazywają).

Działa to też w drugą stronę – kobieta z rodziny Ahmadi nie może wyjść za mąż za “muzułmanina”.

Jednocześnie Ahmadiyya głosi wolność w wyborze religii, publicznie potępia przemoc, postuluje kształcenie się, także kobiet. Jedyny pakistański noblista (i pierwszy muzułmanin noblista)  to Ahmadi, Abdus Salam.

Kobiety Ahmadiyya jakie widziałam żyją normalnym życiem – chodzą do szkoły, kształcą się, pracują... tyle, że ubierają się skromniej niż otaczające je “chrześcijanki”. Nie jedzą wieprzowiny, przestrzegają 5 filarów... W ruchu Ahmadiyya można dyskutować o islamie i Koranie. Nikt nie fechtuje orężem bluźnierstwa. Kalif z Londynu to taki Dalaj Lama tego odłamu islamu. Mają swoją telewizję i inne media, niezłą stronę internetową (http://www.alislam.org/). Ahmadiyya będąc 73. sektą, ostatnią, uważa siebie za tę najprawdziwszą, tę, którą przewidział Mahomet – że będzie wiele podziałów i walk, ale jedna grupa będzie prawdziwa i słuszna...

Czy islam jest groźny, czy jest zagrożeniem dla demokracji?

Zależy jak na to spojrzeć. Bo w pewnym sensie kościół katolicki też narzuca sztywne zasady – nie pozwala posłom głosować za aborcją czy eutanazją. Tyle, że islamska postawa w tym temacie to coś trochę innego. Kościół zawsze optuje za człowiekiem, islam – za grupą. Za wyidealizowaną ummą (wspólnotą islamską). Znalazłam kiedyś doskonały artykuł na ten temat, gorąco polecam. Dotyczy apostazji w islamie
Autor, który jest arabistą i politologiem, odwołuje się do wielu źródeł, w tym publikacji samych muzułmanów na ten temat. Podkreśla, że to nie religia jest powodem takich zachowań, ale rzeczywistość grupowego narcyzmu, któremu religia tylko pomaga. Zacytuję fragment.

W początkach kształtowania się islamu odejście od wiary stanowiło bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa całej społeczności, dlatego zrównanie apostazji z dezercją i karanie obu śmiercią miało swoje istotne uzasadnienie. Jednak współcześnie wartość praktyczna kary śmierci za porzucenie wiary w zasadzie niemal zanikła. Muszą więc istnieć jakieś inne, pozaracjonalne powody, dla których tak surowe traktowanie współwyznawców utrzymuje się w całym niemal świecie muzułmańskim.
(...)
Odmienność zachowania, ubioru, przekonań - wszystko to podważa sens wiary i stanowi zagrożenie dla poczucia własnej tożsamości. Konstatacja ta dotyczy zwłaszcza kultur charakteryzujących się wysokim poziomem unikania niepewności, który pozytywnie koreluje z tradycjonalizmem w podejściu do ról społecznych, lękiem przed sytuacjami dwuznacznymi, wiarą w ciągłe zewnętrzne zagrożenie, rytualizacją zachowań społecznych, monopolizacją prawdy, a także z myśleniem magicznym mającym tendencję do przechodzenia w stany paranoidalne, które objawiają się przede wszystkim myśleniem w kategoriach spiskowych. (...) nie jest przypadkiem, że akurat na obszarze Bliskiego Wschodu, a więc tam, gdzie dominuje islam, ten paranoiczny styl myślenia jest szczególnie rozpowszechniony. Składa się na niego przede wszystkim wiara w istnienie perfidnego wroga i wielkiego, wszechobejmującego spisku, który ma zniszczyć unikalny styl życia tych, którzy odrzucają zepsucie moralne Zachodu oraz ich prawo do decydowania o własnych losach. Nie może zatem dziwić, że w jednostkach wychowanych w atmosferze wszechobecnego spisku wytwarza się - jak to określa psychiatra Antoni Kępiński - ,,pogotowie urojeniowe'', czyli stała gotowość do reagowania nastawieniem urojeniowym na sytuacje emocjonalnie trudne. To właśnie ta stała postawa obronno-zaczepna wobec świata społecznego tworzy fasadę urojeniową, pod którą kryje się lęk idący w parze z agresją. A ponieważ paranoik czuje się stale zagrożony, więc jedyną obroną przed poczuciem poznawczej i emocjonalnej niepewności jest ,,droga prawdy''. Stąd zapał, z jakim jednostki przesiąknięte atmosferą zagrożenia i bezsilności poświęcają się Wielkiej i Jedynie Słusznej Idei, dla której gotowi są znosić największe poniżenia, a która dostarcza jednocześnie systemu wartości usprawiedliwiającego agresję w stosunku do tych, którzy tych wartości nie zaakceptowali. System taki musi być nienaruszalny, stabilny i niezmienny, bowiem tylko twarde trzymanie się celu i zasad chroni przed psychiczną dezintegracją. To właśnie ten lęk przed dezintegracją wymusza zwarcie szeregów, czyli, jak to określa Kępiński, ,,hiperintegrację'', a więc bezwzględne oddanie się we władanie jednej niepodważalnej ideologii i podporządkowanie jej całego życia. Na poziomie społecznym hiperintegracja wiąże się z daleko posuniętą kazuistyką w zakresie rozwiązań prawnych, represjami wobec mniejszości, penalizacją zachowań dewiacyjnych, ostrym przeciwstawieniem wiedzy elit ignorancji mas i autorytaryzmem społecznym. I nie przypadkiem charakterystyka ta odpowiada rysom psychologicznym, jakie dają się wyróżnić w przypadku osobowości autorytarnej: uległości wobec autorytetów, sztywności rozumowania, wartościowaniu w kategoriach ,,wszystko albo nic'', silnym uprzedzeniom do wszystkiego, co odmienne, konserwatyzmowi przekonań religijnych.
(...)
Russell wskazywał na to, że najważniejszym problemem dla istnienia [takiego] społeczeństwa jest umiejętne zharmonizowanie dwóch elementów: kontroli kolektywu nad jednostkami (by chronić społeczeństwo przed anarchią) oraz inicjatywy indywidualnej (która jako jedyna może zapewnić rozwój tego społeczeństwa). Islam rozwiązuje ten problem w typowo dogmatyczny sposób. Tworzy relacje podporządkowania i wikła jednostkę w sieć zależności przymuszając ją, by upodobniła się maksymalnie do innych członków wspólnoty.
To właśnie ta wewnętrzna logika islamu z jej ideałem jedności (jeden Bóg, jedna wspólnota, jeden język, jeden sposób życia) wymaga (pod)porządkowania, ujednolicania i wchłaniania tego, co budzi poznawczą i emocjonalną niepewność, a jednocześnie odrzucania tego, co odmienne. Jest przy tym symptomatyczne, że taki rodzaj monomanii jest charakterystycznym rysem pewnego typu fanatyków - a fanatyzm jest charakterystyczną cechą narcyzmu grupowego. (...) W psychiatrii mówi się w takich przypadkach o typach schizoidnych z cechami paranoidalnymi – cechuje ich podejrzliwość, nieufność, drażliwość, obraźliwość, skłonność do samowoli, despotyzm, egoizm.
Teraz już wiemy czym są ataki talibów i terrorystów: hiperintegracją grupy, stworzonej sposób nienaturalny (naturalne więzi mają naturalną integrację), o cechach narcystycznych, która objawia się przez paranoję i urojenia. Przypadek kliniczny.
Takie grupy istnieją nie tylko w świecie muzułmańskim, patrz zbiorowe samobójstwa członków sekty Moona (czy jak mu tam było) czy sekta scjentologów. Każde wyłamanie się z grupy zagraża jej istnieniu. Muzułmanie mawiają, ze są jak ściana, gdy wyjmie się jedną cegłę mur może runąć.

Czy fanatycy mogą narzucić swoją wolę ogółowi muzułmanów, tak jak to włoska mafia uczyniła ze społecznością włoskich imigrantów w USA? Nie sądzę. Zacytuję tu ks. Tomasza Halika z „Różnorodność pojednana”, zgadzam się z nim w tym temacie:

"Niedawne rozległe badania Instytutu Gallupa pokazały, że absolutna większość wierzących muzułmanów na całym świecie jednoznacznie potępia terroryzm zbrodniarzy z grup ekstremistycznych, którzy chcieliby usprawiedliwiać swoje działania, maskując cele polityczne religijną retoryką. Te same badania ujawniły ciekawą rzecz: ci, którzy obecne konflikty traktują jako religijne, przeważnie uważają je za nieuniknione, ci natomiast, którzy dostrzegają ich przyczyny polityczne i ekonomiczne, przeważnie widzą możliwość ich rozwiązania. A w dodatku jako religijne postrzegają je ci - zwłaszcza wśród muzułmanów - którzy sami żywej wiary nie praktykują.
Kiedy terroryści uznają samych siebie za bojowników islamu, to jedynie szukają usprawiedliwienia. Kiedy wojujący prawicowi fundamentaliści określają arabskich terrorystów jako bojowników islamu, to chcą w ten sposób usprawiedliwić swoją religijną i kulturową nietolerancję, a swoje polityczno-imperialne cele ukrywają, podając się za obrońców zagrożonej cywilizacji chrześcijańskiej, bohaterów kulturowej wojny przeciwko muzułmanom i liberałom. Kiedy Richard Dawkins i wojujący fundamentaliści "nowego ateizmu" widzą w arabskich terrorystach bojowników o islam, to chcą w ten sposób zdyskredytować każdą religię jako źródło zła i przemocy i uwiarygodnić samych siebie jako oświeconych obrońców swobód liberalnych przed ciemnym zabobonem chrześcijaństwa i wszelkiej religii"

Zapytałam kiedyś jedną konwertytkę dlaczego przyjęła islam (w głowie oczywiście “jak mogłaś przyjąć taką religię, jak mogłaś wyrzec się wolności jaką daje Chrystus?”). Ona odpowiedziała, że nie miała nigdy wcześniej żadnego doświadczenie kościoła czy wiary. Doszła na skraj. Islam uratował jej życie. “Gdyby nie islam już by mnie nie było” powiedziała. Uwierzyła, że jest coś więcej, że jakiś Bóg czuwa, że trzeba być mu oddanym. Jej życie płynie w rytmie modlitw, czuje się “ogarnięta”, spokojna. jest bardzo inteligentna i ma poczucie humoru. Brzydzi się terroryzmem i tym, że ktoś o niej może tak myśleć. Znam jeszcze Szweda, który przyjął islam – patrząc na Sodomę i Gomorę tego kraju trudno mu się dziwić. Chce żyć w czystości i porządku, mając jakieś wartości przed oczami. Nie dziwię cię nawróceniom ludzi “zachodu”. Zmęczył ich konsumpcjonizm, a nie spotkali Jezusa i dali się omamić fałszywemu prorokowi.

Takich ludzi jest trochę, ale najwięcej jest tych, którzy przyjęli tradycję z dobrodziejstwem inwentarza i nie wnikają. Podobnie jak ogromny procent katolików czy członków kościoła (luterańskiego a od kilku lat już tylko pseudoluterańskiego – dopisek SN) Szwecji. Z tego ostatniego (do niedawna nie wolno się było wypisać! Tak zresztą jak i z rosyjskiej cerkwi prawosławnej w czasach carskich.)

Cała rzesza ludzi chce spokojnie żyć, nawet nie zna Koranu, nie umie go przeczytać, po prostu chce mieć święty spokój. Bo islam w gruncie rzeczy jest bardzo mało wymagający. Kilka rytuałów i wspólnota. Bóg czuwa, będę dobrze żyć to będę w raju. Nie trzeba wierzyć w jakieś skomplikowane tajemnice (Trójca Święta!), nie trzeba nadstawiać drugiego policzka, nie trzeba przebaczać 77 razy. Koran wyjaśni każdy problem – dosłownie – a jak nie Koran to hadis (opowieści o życiu pierwszej wspólnoty, tyle, że jest problem z ustaleniem ich dokładnej liczby i weryfikacją autentyczności wielu z nich). Zresztą, narosła na tym gruba warstwa przesądów, wiary w “złe oko” odczynianie uroków (czym innym jest “masha Allah” dodawane po każdej pochwale pod czyimś kątem?

A dlaczego zasugerowałam powyżej, że Mahomet nie jest prorokiem?

Usłyszałam to w wywiadzie z “Synem Hamasu” (autorem książki i jej bohaterem) – otóż Mahomet nie jest prorokiem, z jednego prostego powodu. Nie otrzymał żadnego proroctwa.
Może i miał wizje (choć są tacy, którzy twierdzą, że był epileptykiem i drgawki po spotkaniach z “aniołem” w jaskini to były po prostu ataki epilepsji), ale nie ogłosił niczego nowego. Powtórzył Torę, pomieszał z Ewangelią (którą ponoć znał z ust jednej ze swych żon, która pochodziła a jakiejś heretyckiej sekty, odłączonej z chrześcijaństwa), podlał arabskimi wierzeniami (w którejś wersji Koranu pojawiły się “szatańskie wersety”, gdzie uznał trzy arabskie boginie za godne czci, potem się wycofał
 http://anty-islam.blogspot.se/2013/10/pochodzenie-allaha-corki-allaha.html )

Można by sporo jeszcze pisać o fałszu islamu, ale powstało kilka książek na ten temat.
Polecam Roberta Spencera “Koran dla niewiernych”

 Islam nie ma wyłączności na „mordy honorowe”. (choć przytoczony cytat z artykułu w Teofilu tłumaczy dlaczego są tak powszechne w tej kulturze). Jest to zjawisko spotykane w wielu krajach “południowych”. Włoska mafia zabija “zdrajców”, zwaśnione sycylijskie rody mordowały się wzajemnie. Hinduscy ojcowie zabijają swoje córki gdy one się „źle prowadzą”. Według Wikipedii przypadki zabójstw honorowych miały miejsce już w starożytnym Rzymie. Jego ślady można odnaleźć także w Starym Testamencie, np. w Księdze Kapłańskiej (21:9): „Jeżeli córka kapłana bezcześci siebie nierządem, bezcześci przez to swojego ojca. Będzie spalona w ogniu” (20:9) „Ktokolwiek złorzeczy ojcu albo matce, będzie ukarany śmiercią: złorzeczył ojcu lub matce, ściągnął śmierć na siebie" czy też w Księdze Wyjścia (21:17): „Kto by złorzeczył ojcu albo matce, winien być ukarany śmiercią.” Zabójstwa honorowe wiążą się z dawnymi tradycjami plemiennymi, więc potępianie ich przez autorytety religijne niewiele zmienia. Wywodzą się raczej z kultury plemiennej i patriarchalnej struktury społecznej niż wyłącznie z przykazań religijnych jako takich, mimo to, często usprawiedliwiane są motywami religijnymi. Prawo islamskie nie wyraża jasnej zgody na nie a w Koranie zaś nie ma żadnych treści usprawiedliwiających takie przestępstwo. Mimo największej liczby morderstw honorowych w Pakistanie, azjatyckim kraju muzułmańskim, muzułmanie utrzymują, iż morderstwa takie są sprzeczne z naukami islamu. Za to na przykład w Indonezji, kraju o największej populacji muzułmanów na świecie, zabójstwa honorowe należą do rzadkości.
We Włoszech mordy honorowe zostały potępione dopiero w 1981…

Aleksandra R

57 komentarzy:

  1. zapomniałam dodać - muzułmanin z sekty Ahmadiyya nie ma wstępu do Mekki, tak samo jak każdy inny niemuzułmanin

    (pewnie jeszcze wielu innych rzeczy zapomniałam dodać... :) zwłaszcza, że nie jestem religioznawcą ani żadnym profesjonalnym badaczem... napisałam moje własne obserwacje i doświadczenia)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodna Aleksandro
      Twoje informacje są podane w sposób ciekawy i nie nużacy. Właśnie dlatego że nie są podręcznikowym wywodem. Wiec łatwiwej dotrą do czytelnika.
      Było tu trochę syfu. Ale to nie ten blog na którym wulgarna dziewka Ci nabluzgała a bluzgi pozostały. Jeśli nie robiłem tego w wystarczającym stopniu "on line", wybacz.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Już pierwszego śmierdziela przyniosło. Spadaj do szaletu pkanalii, niech ci da "blanta" a "antydogmatyk" tyłka. Albo na odwrót.

    OdpowiedzUsuń
  3. Droga Olu,

    Świetny post.
    W swoim życiu poznałem ledwie kilku muzułmanów i to w większości na kanwie zawodowej. Nigdy nie zauważyłem u nich żadnych oznak fanatyzmu, a wręcz dało się u nich zaobsewować "nasiąkanie" wpływami cywilizacji europejskiej. Niektórzy nawet nie odmawiali kropelki alkoholu. Sądzę, że jednak sedno problemu tkwi w samym otoczeniu i presji grupy. Jeżeli ta presja nie jest zbyt silna, to pozostaje nieco miejsca na indywidualizm i jakąś minimalną chocby swobodę postaw. Natomiast ekstremizm pojawia się w momencie, w którym niekoniecznie najliczniejsza, ale najbardziej krzykliwa i brutalna grupa zaczyna wywijać opętańczo maczugą fanatyzmu. Tak się dzieje w Europie za sprawą wyznawców tolerastii, którzy jako żywo nie różnią się w swojej mentalności i sposobach działania od wspomnianego przez Ciebie wahhabizmu. Zatem wyłania się obraz terroryzowania milczącej wiekszości, przez krzykliwą i agresywną mniejszość. Szkoda, że obszary życia związane z religiami, a w szczególnosci te na ich styku są tak szalenie skomplikowane i obfitują w tyle sprzeczności. Wielki szacunek należy sie tym, którzy potrafią wznieść się ponad te podziały i połączyć przysłowiową wode z ogniem.

    Pozdrawiam Cie serdecznie, TF.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziękuję!

      takie tęczowe skojarzenie mi się nasunęło gdy napisałeś o krzykliwej brutalnej mniejszości narzucającej swoją wizję większości...

      Usuń
    2. Droga Olu,

      Tu w Polsce to tęczowe towarzystwo zastępczo pełni funkcję lokalnych terrorystów. Próbują forsować swoje chore poglądy wszystkimi możliwymi kanałami dystrybucji. Począwszy od Parlamentu, gdzie próbują wpływac na procesy legislacyjne, poprzez media, gdzie mają mnóstwo zaufanych popleczników, aż do wulgarnych ekscesów na ulicy połączonych z brutalnymi napaściami na przeciwników i dewastacjami kościołów.

      Pozdrawiam, TF.

      Usuń
  4. Czcigodna Aleksandro
    Wśród wielu ludzi panuje przekonanie że talibowie tak łatwo znajdują ochotników do samobójczych ataków gdyż ci ochotnicy podzielają specyficzną wiarę. A mianowicie w to iż po tak "chwalebnej" śmierci na każdego czeka w mahometańskim raju sto dziewuch do łajdaczenia się co się zowie. A tu na ziemi ci przyszli kamikadze sa najczęściej biedakami których po prostu nie stać na żonę. Czy mogłabyś się do tej teorii ustosunkować?
    I druga sprawa. Nie mówię o Arabii Saudyjskiej lecz o mniej hardcorowych krajach muzułmańskich pokroju Maroka. Czy tam też facet aby się ożenić, musi dziewczynę kupić od jej rodziców? I czy zdarzają sie małżeństwa w naszym stylu? Czyli dziewczyna i chłopak mający się ku sobie, po prostu biorą ślub religijny bez niczyjego pozwolenia.
    Jeszcze raz dziękuję za tę kopalnie wiadomości o islamie.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. P.S.
      Najserdeczniejsze gratulacje dla Cyryla i jego Mamy.

      Usuń
    2. dziękuję! pięknie było, Cyryl zasnął na liturgii słowa i miałam 100% komfortu skupienia się :)

      Usuń
    3. przepraszam - Słowa, nie słowa

      ach, ręce mnie bolą...

      Usuń
  5. z tymi ochotnikami do samobójczych ataków

    nie wiem czy można wyprowadzić jakąś pewną teorię na ten temat, słyszałam kilka...
    jedna że to kwestia pieniędzy i statusu społecznego
    a inna, że ... mają masy ludzi, które łatwo omamić, bo co ludzie po prostu nie są w stanie obronić się. Brak wykształcenia, ale także niskie IQ - spowodowane między innymi genetycznymi bombami, to wszystko powoduje, że łatwo dają się przekonać do zostania męczennikami, to jedyny sposób na osiągnięcie raju (i wysokiego statusu społ)

    tu ciekawy artykuł o tym czytałam (ciary przechodzą jeśli to prawda)

    "A study from Kabul, Afghanistan, based on autopsies of the remains of suicide bombers, shows that close to 90 percent were suffering from severe illnesses or deficiencies such as blindness, cancer, missing limbs or leprosy. Many Muslim societies, including that of Afghanistan, have a low social acceptance of handicaps and mental illness. Being physically handicapped or mentally retarded often leads to exclusion. Becoming a martyr may be the only chance of achieving social recognition and honor. Some cases of Down’s syndrome may be another unpleasant effect of inbreeding and al-Qaeda has been known to use people afflicted with it. People with low intelligence may also be more easily convinced that Islam, with its promise of 72 virgins to Muslims who die fighting for their religion, is true."

    http://islamversuseurope.blogspot.com/2013/05/psychologist-serious-consequences-of.html

    to jakieś teorie, wynikające z czyichś badań, ja sama nie mam wiedzy na ten temat - jednakże jakiś czas temu przykuło to moją uwagę...

    Tylko nie wiem, czy naprawdę można to wiązać z sama religią czy raczej z tą specyficzną hiperintegracją grupy, która jest utrzymywana źle pojmowaną religią. Ja osobiście nie doświadczyłam tech problemów, nikt z ludzi, których znam też nie. Ale nie znam zbyt wielu arabów...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. http://www.pch24.pl/proba-ukamienowania-katolikow-we-francji-,2994,i.html
      http://www.pch24.pl/-seria-antykatolickich-atakow-we-francji,19948,i.html
      http://www.pch24.pl/-musicie-zaakceptowac--ze-zabijamy-tych--ktorzy-obrazaja-mahometa-,6221,i.html

      To tak na szybko, do dyskusji nad tymi zjawiskami wrócimy wieczorem.
      Pozdrawiam, TF.

      Usuń
    2. @ AleksandraR
      Czcigodna Aleksandro
      Czyli jednak ta obiecanka nielichego haremu, czekającego w zaświatach na bohaterskiego kamikadze, nie wygląda na wstrętną chrześcijańską propagandę. Jak utrzymują inni talibowie, ci od wojującego ateizmu. Gotowi pogodzić się z każdą religią stojącą w opozycji w stosunku do chrześcijaństwa a głębokiej duchowości doszukać się nawet wśród słowiańskich kapłanów analfabetów i czczonych przez nich czworograniastych bałwanów.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. nie, to nie jest propaganda - takie jest oficjalne stanowisko Koranu!

      niemniej jednak to jest trochę bardziej skomplikowane, Biblia i tradycja kościoła nauczają, że każdy męczennik za Chrystusa też idzie do raju, a czy wielu ludzi się na to porywa...? wolą się sprzedać za 30 srebrników i glosować za aborcją niż przeciwstawić centralnemu towarzyszowi i zginąć polityczną (lub dosłowną) śmiercią...

      Usuń
  6. Alexandro, bardzo interesujący tekst.
    Jeśli wolno, dorzucę kilka swoich własnych obserwacji.
    Kilkanaście lat temu, jeszcze przed atakiem terrorystycznym 9/11, pracowałam przez rok w jednej z siedzib British Gas w północnym Londynie. Było nas tam około siedemset osób w budynku, dość sporą część pracowników stanowili właśnie muzułmanie. Nikt nie afiszował się specjalnie ze swoją religią, prawie wszystkie muzułmańskie pracownice chodziły wtedy z odkrytymi głowami, wielu z nich jadało wieprzowinę i nie mieli nic przeciwko odrobinie alkoholu - czyli dokładnie tak, jak piszesz Alexandro, po prostu spokojnie sobie żyli. Nawet zaprzyjaźniłam się trochę z jedną Iranką (chociaż Koran podobno zezwala muzułmanom na okazywanie przyjaźni niewiernym zewnętrznie, ale nigdy wewnętrznie – czy rzeczywiście tak jest? ).
    Islamskiego fanatyka miałam okazję raz jedyny w życiu poznać we Francji kilkanaście lat temu, kiedy zakochała się w nim moja przyjaciółka ze studiów. Facet pochodził z Iranu, ale wykształcił się i pomieszkiwał w Paryżu; był to dość inteligentny człowiek (na pewno nie prostak), nienawidził wszystkiego, co jest związane z kulturą i obyczajami Zachodu; był tak kompletnie przesiąknięty rewolucyjną propagandą, że każda praktycznie rozmowa na jakikolwiek temat kończyła się zażartym sporem (zazwyczaj ze mną) i próbami “wytłumaczenia” nam jak powinno wyglądać nasze życie. Dodam tu, że wielka nienawiść do zgniłego, obrzydliwego Zachodu nie przeszkadzała mu wcale korzystać z różnych socjalnych udogodnień we Francji.
    Co do teorii na temat przyczyn islamskiego terroryzmu, “znawcy tematu” usiłują to również tłumaczyć alienacją młodych ludzi żyjących w obcych im kulturowo społeczeństwach (historycznie nie-muzułmańskich).
    Bo ja wiem? Islam jest religią młodszą od Chrześcijaństwa i wydaje się wciąż tkwić w fazie “wojującej” (w Islamie jest rok 1435 AH), którą Chrześcijaństwo ma już za sobą.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. przepraszam, nie odpowiedziałam, jakoś mi umknęło

      moim zdaniem alienacja ludzi w dzisiejszym społeczeństwie wyjaśnia wiele patologii, niestety
      ludzie chcą gdzieś przynależeć, identyfikować się

      a że mają takie korzenie a nie inne to do nich właśnie wracają, w taki rozpaczliwy sposób... :/

      Usuń
  7. Ladnie i pieknie przedstawieni sa ahmadija, ja jednak mam inne wrazenia z obcowania z nimi. Jakiejs wiekszej różnicy miedzy nimi a sunnitami czy szyitami sie zauwazylem. Za to burki a jakze, traktowanie kobiet jaknprzedmiotu domowegu uzytku a jakze, niby wyksztalceni ludzie bo profesorstwo a maja problem z napisaniem lacinskiego alfabetu, mieszkaja w europie trzydziesci lat a pan i wladca jest wykladowca ;) dzieciaki zyja z zasilkow, chlopaki robia co chca a corka jak to muzulmanska corka. Za to babcia bez skrepowania potrafila dowalic "co w domu robi ten pies" znaczy sie ja niewierny. Wiec jak to mowia, pitu pitu, teoria swoje a zycie swoje. Jak przychodzi do podpalania sklepow czy ambasad to jakos znikaja roznice miedzy heretykami i odszczepiencami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witam! a można podać jakieś przykłady, na przykład relacje z "akcji" Ahmadich?

      pytam, bo oni szczycą się tym, że są bardzo pokojowo nastawieni i że głoszą, że w religii nie ma przymusu

      nigdy nic nie znalazłam co by temu przeczyło, no ale może to po prostu wśród mojej rodziny takich nie ma - napisałam, że post to jest wynik mojego osobistego doświadczenia i obserwacji ludzi, jakich znam (plus kilka relacji innych świadków, zacytowanych)

      pozdrawiam!

      Usuń
  8. No tak. Wielkie teorie. Śliczne ogólniki. Teoria bywa piekna. Na papierze. W realu nie jest tak słodko. Oczywiście że islam to 1000 lat za murzynami. Oni po prostu musza się z kimś tłuc. Gdy sa sami z innymi muslimami, to tłuką się między sobą. Sunni z szitami i vice versa. Co widać najlepiej w "wyzwolonym" od wstrętnego Saddama Iraku.
    Nie, nie wszyscy. pewnie, że pewna znikoma część muzułma nów z krajw arabskich czy nawet Pakistanu potrafi się dostosować do obwiązujących warunków, a nawet prawa krajów w których przebywają. Niemniej podkreślę, jest to znikoma mniejszość. gdy chodzi o rozprzestrzenianie się islamu w Europie oni nagle zapominają o dzielących ich różnicach, zapominają rachunek krzywd i wysadzonych przez siebie wzajemnie ofiar. Nagle są niezwykle solidarni w walce z "zachodnimi krzyżowcami", do którego to miana wrzucają wszystkich białasów, którzy nie dość nisko im się kłaniają. Dla tych rasistów i islamskich tolerastów nie ma znaczenia czy ktoś jest chrześcijaninem, ateistą czy agnostykiem. Dla tej przytłaczającej większości jesteśmy Dhimmi. czyli podlejszym gatunkiem człowieka. Ich taktyka Takiya polega na tym, że gdy stanowią mniejszość w społeczeństwie, to są milusińskimi barankami. Tolerancyjnymi i grzeczniutkimi. Gdy zaczynają na jakimś terenie dominować liczebnie, zaczynają się ataki na "niewiernych psów". . Początkowo werbalne, a później fizyczne. Doskonale to widać w islamskich enklawach na obrzeżach europejskich miast. W Brytanii już tworzą swoje islamskie patrole , gdzie każdy białas musi mijać ich z daleka. Pojawiają się napisy na murach, że tu oto zaczyna się strefa obowiązywania Sharii, kobiety są czynnie znieważane za nieodpowiedni (ich zdaniem) ubiór, mężczyźni są bici za konsumowanie piwa czy jedzenie bułki z szynką.
    Wuerzyć tym urodzonym szowinistom, rasistom i fanatykom może tylko osoba skrajnie naiwna. To tak jak wierzyć komunistom, że stworzą raj na ziemi. To jest dokładnie ta sama filozofia i ideologia.
    Sprowadzić na nas wszyskich swój terror i zapędzić w te ich sredniowieczne klimaty.
    Pewnie, że są wśród nich ludzie, którzy chcieliby żyć jak Europejczycy, jakoś pogodzić wierzenia swoich przodków z prawem i zwyczajami krajów, do którzych przybyli. Niestety ta mniejszość ma przeciw sobie dwóch zaprzysięgłych wrogów. pierwsze to swoich ziomków, którzy ich szybciutko naprostują. Drudzy wrogowie tych ludzi to nienawidząca naszych przodków i osiągnięć cywilizacji łacińskiej - aberracja naszego gatunku róznie nazywana (lewactwem, tolerastią, postępactwem itp) charakteryzująca się tym, że ci z kolei fanatycy chcą zniszczenia naszej cywilizacji przy pomocy islamskich fanatyków, promując ich przy każdej sposobności dzięki fałszywej propagandzie typu : islam to religia pokoju. islam to tolerancja i prawa kobiet, burka jako wyzwolenie kobiet spod męskiej dominacji i inne chore pomysły tych porąbańców.
    pozdrawiam i prosze nie dac się zwieść taktyce Takiya

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ale ja właśnie nie pisałam o teorii ale o moich doświadczeniach, czyli o praktyce właśnie

      teoria to moim zdaniem jest mocno niebezpieczna, jest po prostu kłamstwem, natomiast ludzie w większości szukają pokoju, bo mają pragnienie go w sercu... wpisane w nie przez samego Stwórcę

      pisanie o islamie jest w ogóle bardzo trudne, bo to zlepek religii, polityki i kulturym, to cały system społeczny, o wiele bardziej niż jakakolwiek inna religia

      a czy jestem naiwna
      gdzie ja napisałam, ze wierzę nauczaniu islamu? jakbym wierzyła byłabym muzułmanką...

      ale żaden człowiek nie zna całej Prawdy, wierzę, że znakomita większośc muzułmanów naprawdę jej szuka, tylko tak źle trafiła... znam wielu takich ludzi, modlę się za nich

      a terroryści to ci, którzy wykorzystują innych ludzi, w tym własnych współbraci, i swoja religię w celu osiągnięcia politycznych (i finansowych) korzyści, nic więcej

      Usuń
  9. Droga Aleksandro
    po pierwsze -witaj;)a po drugie miło z Tobą pogadać;:
    Czepnę się,dobrze?Nie obrazisz sie?;)
    "Czy islam jest groźny, czy jest zagrożeniem dla demokracji? Zależy,jak na to spojrzeć"
    Przeczytałem Twój wpis oraz art na Teofilu. moje wrażenia są jednak zupełnie inne.Może dlatego,że o B.Russelu myślę to,co myślę /a myślę paskudnie;)/,a może dlatego,że ta analiza islamu - w dzisiejszej rzeczywistości-wydała mi się rozprawą o bańce mydlanej.
    "Podkreśla, że to nie religia jest powodem takich zachowań, ale rzeczywistość grupowego narcyzmu, któremu religia tylko pomaga"No i pięknie,rzecz jednak w tym,że to właśnie religia tworzy islamską realność,a wskazanie "grupowego narcyzmu" jako rzeczywistej przyczyny kłopotów to sztuczny rozdział,,przeniesienie przyczyny islamskiej agresji na intelektualny konstrukt - czyli tenże "grupowy narcyzm",by zdjąć odium i odpowiedzialność z religii i przenieść je w dziedzinę jakiejś bliżej nieokreślonej sfery kulturowo utrwalonych społecznych wzorów zachowań..
    Ja rozumiem,że to znakomity pomysł na obronę "religii pokoju",tyle że - nie wiem na ile świadomie - pomija taką rzecz jak
    fakt,że to właśnie religia jest środkiem radykalizowania islamskich mas w Europie..Ona nie "pomaga" tylko w y z w a l a
    agresję.Przedmieścia naszych miast płoną,bo religijni radykałowie bez trudu -z pomocą swego religijnego fanatyzmu - wyzwalają zbrodnicze szaleństwo bezwolnych dotąd "narcyzów",którzy nieświadomi swego "narcyzmu" w imię Allaha po prostu ucinają giaurowi łeb zapominając z nagła zupełnie o tym pokoju,"którego pragnienie mają w sercu".
    Religia jest wyzwalaczem islamskiego zagrożenia i żadne "narcyzmy" nie spełnią tu roli skutecznego alibi,choć w teoretycznych rozprawach brzmią wspaniale i na pewno bardzo tolerancyjnie.

    No to się czepiłem;)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Radwan
      Czcigodny Radwanie
      Mój głos w tym wątku nie jest oczywiście jakąkolwiek próbą zastępowania AleksandryR a jedynie moją opinią o poruszonych przez Ciebie kwestiach.
      Podejrzewam że w sprawie opinii o B.Russelu mógłbym z Tobą powalczyć jak równy z równym. Bo dla mnie to nie mniejszy głupiec niż G.B. Shaw, też "użyteczny idiota" komunizmu. Co potwierdza nieśmiertelny aforyzm księcia de La Rochefoucauld iż nie ma większego głupca niż wykształcony głupiec. A doszukiwanie się wysublimowanych intelektualnych pobudek działania talibów to wyjątkowa bzdura.
      Moim zdaniem granica miedzy muzułmanami a islamistami da się łatwo wytyczyć. Ci pierwsi chcą móc żyć wedle własnego systemu wartości. Co akceptuję, o ile tylko taki system nie usprawiedliwia (czy wręcz nie zezwala w stosunku do podludzi czyli "niewiernych") zabijania, okradania czy okłamywania innych. Natomiast islamiści chcą (zupełnie tak samo jak komuniści) swój sposób na życie narzucić wszystkim. I dlatego w stosunku do nich usprawiedliwiam użycie siły. Bo jest to jedyny argument jaki do nich trafia.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. WItaj, Radwanie!
      gdzieś chyba widziałam Twoje imię, Andrzej, tak?

      Miło mi!
      Przepraszam za zwłokę w odpowiedzie, ale sami rozumiecie - urlop z dzieckiem w rodzinnym domu, no mało się siedzi w internecie :)

      W pewnym sensie zgadzam się z Twoim komentarzem, bardzo ciężko to rozdzielić
      Zwłaszcza, że możemy obserwować wyznawców innej religii, którzy też są tylko ludźmi, i jakoś nie mordują za apostazję

      Niedawno czytałam książkę o św. Inwizycji, bardzo pouczająca
      feudalny system zbudowany na fundamencie religii chrześcijanskiej musiał się bronić przed próbami obalenia tego porządku i rozwalenia całego systemu społecznego - tym właśnie były nebezpieczne herezje, Katarzy, którzy głosili, że jakiekolwiek przysiegi są nieważne (w świecie opartym na przysiędze wierności dla króla czy innego pana) i tak dalej
      Islamiści czynią podobnie, wyłamujące się cegła w murze grozi zwaleniem całego muru
      A że są niewykształceni i (jak zacytowałam gdzieś wyżej) często ograniczeni intelektualnie, dodatkowo w islamie nie ma żadnej hierarchii ("papież" nie powoła religijnego sądu odgórnym dekretem), co owocuje w samowolce właśnie

      Czytałam kiedyś świadectwo muzułmanina, który sie nawrócił na chrześcijaństwo
      Zawsze był przecietnym muzułmaninem, aż na studia trafił do jakiegoś bractwa, zaczęli studiować Koran i takie tam, w efekcie został takim radykałem, że nie przebywał z kafirami, a za niewiernych zaczął uważać nawet złych muzułmanó, w tym swoją matkę - bo nie modliła sie 5 razy dziennie! Kazał ojcu rozwieść się z nią i pogonić, ale to ojciec jego pogonił
      W swojej misji dostał zadanie czytania Biblii, żeby znaleźć argumenty przeciwko niej, ale im bardziej czytał tym bardziej się nawracał... (http://www.answersaboutfaith.com/english/books/ishmael/ishmael1.htm#8)

      "Syn Hamasu" (autor i bohater ksiażki o tym tytule) porównał islam do drabiny - na dole żyją masy ludzi, tych niewiernych muzułmanów, "dobrych muzułmanów", żyjących w poczuciu winy, że nie są doskonalsi... a im bardziej wchodzisz w islam tym wyżej na drabinie jesteś - tym dalej od tych ludzi.

      Znalazłam ten cytat, wkleję po ang (wybacz)
      " Islamic life is like a ladder, with prayer and praising Allah the bottom rung. The higher rungs represent helping the poor and needy, establishing schools, and supporting charities The ladder is tall few look up to see the top. Progress is gradual almost imperceptible.-like a barn cat stalking a swallow. The swallow never takes it eyes off the cat. It just stands there, watching the cat pace back and forth, but the swallow does not judge depth. It does not see the cat getting closer and closer until in the blink of an eye the cats claws are stained with the swallows blood. Traditional Muslims stand at the foot of the ladder, living in guilt for not really practicing Islam. At the top are fundamentalists, the ones you see killing women and children for the glory of god of the Qur'an. Moderates are somewhere in between. A moderate Muslim is actually more dangerous than a fundamentalist, however he appears to be harmless, and you can never tell when he has taken that next step toward the top. Most suicide bombers began as moderates".

      Niemniej jednak pamiętajcie, że Syn Hamasu to arab, arabowie to nie cały islam tylko jednak bardzo specyficzna sytuacja geo-polityczna... Swoją drogę polecam tę książkę :)

      Być może tym, co napisalam teraz zaprzeczyłam temu, co napisałam w poście, ale przyznam że dla mnei to nie jest jakieś jasne jak słońce ani w pełni oczywiste, bo z drugiej strony mamy wielu ludzi o bardzo pokojowym jastawieniu, którzy autentycznie szukają i znajdują Boga!
      polecam też "I shall not hate" (tu dam link do swojego książkowego bloga)
      http://plpksvbooks.blogspot.com/2013/03/i-shall-not-hate-izzeldin-abuelaish.html

      Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
  10. Interesujący tekst, ciekawe informacje. Ja dokonałbym prostego rozróżnienia: muzułmanie i islamiści - ci ostatni odpowiadają opisanym przez Ciebie "grupom narcystycznym". Tak się składa, że do Europy eksportowani są głównie islamiści i w lewackim "tolerancyjnym" otoczeniu znajdują znakomitą pożywkę do rozwoju. Ale w tradycyjnych krajach muzułmańskich zdarza się, że islamiści trzymani są pod kontrolą - np. obalenie władzy Bractwa Muzułmańskiego w Egipcie, zero "arabskiej wiosny" w Algierii i Maroku. Pytanie czy w Europie uda się liberalnemu otoczeniu ucywilizować islam, czy tak jak przewiduje Niedzisiejszy zostaniemy nieuchronnie skolonizowani przez islamistów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witam!
      moim zdaniem Europa, niestety, sama sobie winna
      jedynym remedium na zagrożenia islamem czy jakąkolwiek inną religią czy ideologią jest trwanie przy wierze chrześcijańskiej
      pewnie brzmi to jak truizm, ale natura nie znosi próżni, a ci najgłośniejsi ideolodzy przejmują władzę (i w niekórych miastach Europy nie wolno już świętować Bożego Narodzenia, na przykład)

      sami podcięliśmy gałąź, na której siedzimy, niestety :/

      Usuń
  11. Jesteśmy wyjątkową cywilizacją i to się nie może tak skończyć....
    Nie wiem czy wśród muzułmanów można spotkać wielu, którzy mieliby tak rozległą wiedzę o genezie, historii i zasadach chrześcijaństwa jaką my łacinnicy mamy o islamie.
    Nie tylko wiemy i znamy czym jest współczesny islam ale na własnej skórze doświadczamy boleśnie jak bardzo miłująca pokój to religia.
    Nie przeraża nas fakt, że islam jest w stanie permanentnej wojny z naszą cywilizacją, religią, światopoglądem, że pleni się na naszym kontynencie jak barszcz Sosnowskiego, dokonuje spektakularnych rzezi naszych współobywateli ( NY, Londyn, Madryt), oficjalnie ogłasza czwarty jihad, stale i nagminnie łamie prawa człowieka stosując tortury wobec kobiet ( oblewanie kwasem, kamienowanie, izolacja, powszechne gwałty, porywanie i skazywanie na życie niewolnicy) itd....
    Poświęcamy islamowi czas, edukujemy się żeby lepiej poznać tę religię i broń Boże nie urazić zaturbanionego kolesia, który właśnie się wypiął w stronę Mekki, tymczasem oni bez żadnych skrupułów i bożego miłosierdzia włażą do naszej rzeczywistości i śmieją się do rozpuku, bo nie muszą nawet wyważać otwartych drzwi. Mało tego, nasi zmęczeni łacińskim rozpasaniem obywatele przystępują do islamistów( tak, to islamiści są główną siłą napędową współczesnego islamu) żeby "oczyścić duszę i żyć po bożemu".
    Paranoja? Orwell? Że idioci? Tak, jesteśmy durniami i mam nadzieję, że skoro dzwonek budzika nie dał rady to może kubeł zimnej wody na łby poradzi. Jeśli nie to Zgryźliwy pozostanie Kasandrą czy inną Sybillą.
    Prawda jest taka, że podkładamy się islamowi jak dziwka i gdybyż z tego były jakieś profity.....
    Prawda jest taka, że te wszystkie patologie naszych czasów: poprawność polityczna, tolerancja ( tfu!), homoterroryzm, gendery i wojujący feminizm, te wszystkie ćpuńskie i wolnościowe plagi pozbawiły nas europejczyków cech i siły z której tyle wieków byliśmy dumni. Pozbawiły nas także poczucia własnej dumnej tożsamości, uśpiły czujność, zohydziły kościół, który niewiele zrobił dla ratowania swoich owieczek i otworzyły wrota wrogom naszej cywilizacji.
    Nie mogę uwierzyć w tempo w jakim udało się lewactwu zdegenerować Europę.
    Aleksandra jest dobrym człowiekiem i gorliwym chrześcijaninem ale dzisiaj oprócz modlitwy potrzebna jest nowa strategia walki z islamem. Tak, walki, bo ta "religia pokoju " wypowiedziała otwartą wojnę chrześcijaństwu, zegar tyka....
    Jak tu rodzić dzieci i planować przyszłość? Po co? Trwaj chwilo, jesteś piękna...Jak mawiają ślepcy i głupcy, którym nie zależy czy po nich potop ,czy spalona ziemia. Dzieci przecież nie mają i mieć nie zamierzają...
    Chociaż tyle na pociechę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj,
      poświęcamy czas gender, to i poświecamy go islamowi ;)

      bo jeśli po drugiej stronie dialogu jest drugi człowiek to - moim zdaniem - tak właśnie trzeba
      zrozumieć go, kochać... jako człowieka
      ja postrzegam muzułmanów jako ludzi oszukanych, po prostu, dlatego staram sie zrozumieć ich system wierzeń

      jakaś część ich jest także ludźmi gwałtowymi i złymi, ale nie większość - w naszej "chrześcijańskiej" kulturze mamy także bardzo wielu gwałtownych i złych ludzi

      niedawno widziałam dokument o Christianie de Cherge, mnichu zamordowanycm w Algerii, który żył i prawował wśród muzułmanów, modlił się z nimi, umarł z ich ręki.... zostawił taki testament:
      http://religie.wiara.pl/doc/715440.Testament-o-Christiana-de-Cherg

      Pozdrawiam!
      Ola

      Usuń
  12. Olu, smutny to testament dobrego człowieka, którego dzieło poszło na marne, niestety.

    Jestem chrześcijanką i zawsze staram się zobaczyć po drugiej stronie człowieka ale nie podzielam Twojego stosunku do muzułmanów wśród których zapewne znajdziemy wielu "oszukanych" podobnie wielu "złych i gwałtownych" wśród naszej chrześcijańskiej cywilizacji.
    Maleńka różnica między nami to fakt, że w chrześcijaństwie od wielu wieków nie morduje się bliźniego w imię Boże, nie gwałci kobiet, dzieci zgodnie z prawem kanonicznym i stanowionym, nie dokonuje ataków terrorystycznych na obiekty muzułmańskie, nie niszczymy dzieł kultury muzułmańskiej, nie pali się meczetów ( jedno podpalenie się nie liczy), nie mordujemy na ulicach za kwef i długą brodę umiejscowioną pod turbanem, zdejmujemy buty wchodząc do meczetu i otwieramy kolejne centra kultury islamskiej w miastach. U nas na Karłowicach masz np. takie pięknie działające.
    Przypomnij sobie relacje ze świata islamskiego w chwilę po WTC 11 września 2001 roku i reakcje muzułmanów , to jest prawdziwy islam naszych czasów.
    Oczywiście nie mam nic przeciwko ewangelizacji ale tym niech się zajmuje Kościół Katolicki ,który powinien się odrodzić i oczyścić żeby dać odpór islamowi.
    Christian de Cherge złożył ofiarę Bogu ale nie zmienił i nie poprawił losów chrześcijan pomimo swojej ofiary.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a co to jest Kościół Katolicki?
      to nie jakaś nieokreślona instytucja, maszyna, "samo się zrobi"

      Kościół to my, ludzie
      ja na przykład

      Usuń
  13. @Olu
    Z całym szacunkiem. Oczywiście "ten kościoł" to także Ty ale ja nie zapominam o Watykanie, kuriach biskupich i nieszczęsnej administracji kk której zawdzięczamy fakt, że od kościoła odchodzili masowo ochrzczeni obywatele .
    Nie ma kościoła katolickiego bez Watykanu .
    Mam wpływ na swoją rodzinę, nieco mniejszy na znajomych ale na losy świata mam wpływ zerowy i tutaj jest ten Kościół Katolicki o którym pisałam wyżej.
    Twoja uduchowiona wizja Kościoła jest jak najbardziej prawidłowa i nawet Ci zazdroszczę takiej wiary ale ja uważam, że naprawę naszego kościoła należy zacząć od hierarchów kościelnych i oczyszczenia kk ze zboczeńców oraz powrotu do ról jakie ustalił dla apostołów kościoła Jezus Chrystus.
    Jestem wstrętną anarchistką dlatego do miłości bliźniego w turbanie, z półksiężycem w herbie i z żoną w namiocie ciągnioną na łańcuchu mnie nie namówisz :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Ewuniu,

      Oczywiście masz świadomość, że jak Kira przeczyta Twój wpis, to wszem i wobec ogłosi, że oto wykluczyłas się ze wspólnoty chrześcijańskiej, albo jesteś co najwyżej zaplutą katoliczką powierzchniową, a ona takimi powierzchniowymi to gardzi. Chociaż nie wszystkimi. Jak jakiegoś powierzchniowego lubi, to nie gardzi i nie wyklucza ze wspólnoty. Takie hiperbole są oczywiście możliwe dzięki jej unikalnej moralnosci, która jest niczym plastelina - zawsze nagnie ją do sytuacji i dobrze pojętego interesu włascicielki.

      Pozdrawiam, TF.

      Usuń
    2. @Tie Fighter
      To ja byłam w ogóle we wspólnocie chrześcijańskiej? :)
      Wiesz, opinie tej żałosnej intrygantki i manipulantki nie mają dla mnie żadnego znaczenia o ile nie jestem akurat w złym nastroju ale wtedy to każdy oszołom może się znaleźć w polu rażenia :)
      Jej "unikatowa" moralność jest tak pospolita jak łąkowa koniczyna więc nie dziwi mnie, że znajdę ją na dobrze utrzymanym trawniku ale i w rowie ze ściekami.
      Te "hiperbole" to nic innego jak parszywy charakter, słabiutki, pokręcony kręgosłup moralny i straszliwe braki w wychowaniu.
      O czym Ty do mnie rozmawiasz? :)))

      Usuń
    3. @ Tie Fighter
      Czcigodny Tie Fighterze
      W kwestii formalnej to Boy w "Słówkach" nazwał "substancją miękką a podatną" coś zupełnie innego niż plastelina. I nie ulega wątpliwości że właśnie z tego zbudowana jest "moralność" wymienionej osoby.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  14. Szanowna Aleksandro.
    Po zapoznaniu się z twoim blogiem,"czyli trochę refleksji z barwnego i niestandardowego życia pewnej polsko-pakistańskiej rodziny " uważam,że to wszystko co piszesz,to piszesz jako praktyk.Nie teoretyzujesz.Za to słowa uznania.
    Bo masz całkowitą rację.Problem jest złożony.Przedwojenna Polska także była wielokulturowa.
    Zgadzam się także z Tobą,że:
    "Kościół to my, ludzie
    ja na przykład"
    Naprawę Kościoła zaczynamy od naprawiania siebie.Jacy jesteśmy na co dzień,taki jest Kościół.
    Tych krytykowanych"hierarchów kościelnych i zboczeńców",jak pisze Szanowna Ewa(pozdrawiam),ktoś przecież wychował.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witam serdecznie
      dziękuję za miłe słowa - zaznaczyłam kilka razy, piszę o moim doświadczeniu i moich obserwacjach, popartych jakąśtam literaturą (w końcu musiałam się dokształcić jak poznałam mojego przyszłego męża :) )
      oczywiście wiem, że ktoś mieszkający w przysłowiowym Rorengardzie miałby może inne, ale to naprawdę jest złożony problem
      bo może podobne miałby o katolikach, poznawszy tych z Polski mieszkajacych też w Rosengardzie (tam najtaniej)

      Pozdrawiam!
      Ola

      Usuń
  15. @ Józefie, dziękuję za pozdrowienia i odwzajemniam.
    A to nie jest tak w Kościele Katolickim, że owieczki idą za pasterzem? Marginalizujesz rolę przywódców duchowych?
    Nie obarczałabym matek i ojców winą za brak nadzoru w instytucjach kościelnych, gdzie pedofile mają potencjalny target a księża zbyt często okazują się pozbawionymi powołania pedofilami, których miejsce jest w więzieniu .
    Chcesz powiedzieć, że szanujesz np. arcb. Michalika czy nieżyjącego już Jankowskiego?
    Chcesz mi powiedzieć, że winne ich skandalicznym zachowaniom są ich matki, ojcowie ?
    Nie żartuj Józefie.
    A sloganów o tym, że zmiany "powinniśmy zacząć od siebie" nie mogę już słuchać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Ewo.
      Arcybiskupa Michalika znam od ponad 30-tu lat.Miałem okazję kilkakrotnie z nim rozmawiać,kiedy był jeszcze Biskupem mojej Diecezji..Jako kapłana bardzo go szanuje.Moim zdaniem nie docenił lub przecenił "merdia".
      Co do księdza Jankowskiego.O nieżyjących z zasady nie wypowiadam się.Ale to jest oczywiście moje zdanie i nie musisz się ze mną zgodzić..
      O tzw"owieczkach"wypowiadają się raczej ci,co mają słaby kontakt z Kościołem z porządną homilią.Tu mam na myśli Mszę Św. przynajmniej raz w tygodniu,czyli w niedzielę.Dlatego wolę określenie - wierni.
      Jeżeli pozwolisz,to nie będę z Tobą polemizował,biorąc za podstawę wyrwane z kontekstu zdania.Arcybiskup Michalik wielokrotnie próbował wyjaśnić swoją wypowiedź,moim zdaniem niepotrzebną,ale tak w tym moim "nieszczęśliwym"kraju już tak niestety jest.Kto ma media,ten ma rację.
      Co do roli tzw.przywódców duchowych".
      Nie jest tajemnicą że KRK jest w swojej strukturze hierarchiczny.Ale kluczem,moim zdaniem do właściwego zrozumienia,są te nieszczęsne,jak je nazwałaś "owieczki". Kojarzy mi się to z tzw.owczym pędem,czyli bezmyślnością.Dlatego wolę określenie wierni.
      To nie slogan,tylko prawda.Jak widać,niewygodna.Rozumiem,ze łatwiej dostrzec źdźbło w oku innego,niż belkę w swoim.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  16. @ EwaL, AleksandraR & Józef
    Kochani
    Niezręcznie mi zabierać głos w sprawach kościoła do którego nie należę. Ale w polskich realiach KRK jest jednocześnie tak ważną instytucją życia publicznego że nie sposób tego uniknąć.
    W Waszej dyskusji muszę poprzeć stanowisko Ewy. Bo masz Olu rację pisząc że kościół to ludzie, na przykład Ty. Tyle tylko że ci ludzie nie mają w nim praktycznie nic do gadania i w ważnych sprawach nikt się ich nigdy o zdanie nie pytał. A Tobie Józefie nawet ja heretyk mogę przytoczyć dwa przykłady osobiście mi znanych księży jezuitów którzy byli duchownymi z niekwestionowanego powołania a swoją posługę traktowali stuprocentowo serio. Jeden trafił do Zambii, drugi do Rumunii. A kariery w tamtejszej kurii porobiły ludziki którym na pewno nie podałbym ręki. Nie pierwszy to przypadek negatywnej selekcji. Tyle tylko że to taka dziwna korporacja w której akcjonariusze nie maja dokładnie nic do gadania. Więc dlatego jestem tam gdzie to wierni wybierają proboszcza czy biskupa. I nie grozi im że w ich parafii wyląduje wciśnięty im na chama jakiś zgniłek a oni będą bezsilni. A jeśli do tego dopuszczą, będzie to wyłącznie ich wina.
    Pozdrawiam Was serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Stary Niedźwiedziu.
      Także i mi niezręcznie zabierać głos na temat Twojego Kościoła,więc na tym pozostańmy.Bo tak Ty,jak i ja wzajemnie tą inność szanujemy.Moim zdaniem to dobrze,że w kwestii wiary mamy wybór
      Co do wspomnianych księży.Moja parafia udziela wsparcia,także finansowego dwóm misjonarzom w Papua - Nowa Gwinea.Odwiedzają nas raz na na ok dwa lata(koszty). Z ich powiadań,którymi się z nami dzielą wynika,że tam,jak to nazywasz "kariery",raczej nie zrobili.Ale jak się widzi ich oczy i ten entuzjazm,to wydaje mi się,że jednak karierę zrobili.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Czcigodny Józefie
      W takim razie pytanie pomocnicze. Z jakiego grona ludzi będą się wywodzić przyszli hierarchowie? Obawiam się że z kurii bo tych bezdyskusyjnie godnych szacunku z Nowej Gwinei raczej nikt nie ściągnie do "centrali".
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  17. @Stary Niedźwiedź , Józef
    Dziękuję za poparcie i dodam tylko od siebie, że pozostawienie bez krytyki i oczekiwań zmian tego wyjątkowo hermetycznego środowiska doprowadzi do dalszego odpływu wiernych.
    Kościół katolicki przetrwał tysiąclecia, bo wierni mu ufali. Warto o tym pamiętać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Ewo.
      Wg oficjalnych statystyk,tzw."katolików" jest w Polsce ok.90%.
      Moim skromnym zdaniem,im wcześniej ci statystyczni"odpłyną",tym lepiej.
      I dla nich i dla kościoła.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
    2. podobną opinię wyczytałam u ksiedza Halika
      (przepraszam, ze tak się podpieram innymi ludźmi, no ale jak znajdę jakiś autorytet moralny to zwykle zapada mi to w pamięć i zawsze wraca w dyskusjach)
      Kościół jest katolicki - powszechny - ale nie jest i nie może być "masowy"
      sól traci smak

      http://www.opoka.org.pl/biblioteka/P/PR/wiez_t_halik.html

      bardzo mocno zapadło mi w pamięć jego nawoływanie do wystrzegania się wszelkiego triumfalizmu

      "Do tego potrzeba, abyśmy – my chrześcijanie – wystrzegali się wszelkiego triumfalizmu i nostalgii za imperium przeszłości. Jeśli jesteśmy mniejszością, potrzeba poszukiwać sprzymierzeńców. Papież Benedykt XVI zaproponował (po raz pierwszy jadąc do Czech) inspirujący model Kościoła otwartego – Kościoła, który jak kiedyś świątynia jerozolimska zawiera w sobie „dziedziniec pogan”, czyli przestrzeń dla poszukujących, dla tych, którzy czczą Boga jako „Boga nieznanego”. Dodał również, że dialog z nimi może być obustronnie pożyteczny – i my chrześcijanie mielibyśmy się w tym dialogu nauczyć (a potem tym drugim w sposób przekonywający ukazać), że wiara nie jest niczym zdrętwiałym, lecz jest nieustannym poszukiwaniem, ciągłym ruchem, dynamizmem. Nie tyle ruchem „do przodu” w rozumieniu współczesnej ideologii postępu ani ruchem „do tyłu” w duchu nostalgii tradycjonalistów i fundamentalistów, ale ruchem w głąb."

      pozdrawiam bardzo serdecznie
      Ola

      Usuń
    3. To wszystko bardzo mądre. Tylko kogo przegonić do tego dziedzińca pogan? Wszystkich, którzy nie są bezwzględnie posłuszni aktualnym zaleceniom Hierarchii kościelnej?
      A może wszyscy powinniśmy wykazać trochę pokory?

      Usuń
    4. tak, myślę, że wszyscy
      nie czuję się bardziej ani mniej słona niż ktoś inny

      Usuń
  18. @Józefie
    Te "owieczki" były z mojej strony lekkim przekąsem i wyciągasz niestety zbyt szybko, pochopne wnioski.
    Nie będę się tłumaczyć czy bywam w kościele regularnie, bo to nie ma żadnego znaczenia wbrew temu co wyżej twierdzisz.
    Jestem katoliczką, wierzącą ale bardzo niedoskonałą jak My wszyscy. Daję jednak sobie prawo do oceny postępowania duchowieństwa, bo uważam, że powinni podlegać ocenie wiernych.
    Nigdy nie byłam bezkrytycznym "wiernym" a księżom i administracji Kościoła Katolickiego wystawiam rachunek per saldo a nie jedynie poprzez własną parafię.
    Niestety w przeciwieństwie do Ciebie nie miałam szczęścia spotkać wielu wspaniałych kapłanów ale tych kilku, których miałam zaszczyt spotkać, pozwoliło mi przetrwać mój własny kryzys wiary. Teraz potrzebuję oczyszczenia w Kościele Katolickim i kapłanów którzy skupią się na odnowie duchowej własnej i wiernych.
    Kapłan, który udziela mi rozgrzeszenia, błogosławi w imię Boga i naucza MUSI być dla mnie autorytetem. W innym przypadku będę wierzyć w Boga poza murami kościoła katolickiego.
    Rozumiem Twoje stanowisko ale nie zgadzam się z tak lekkim i pogardliwym stanowiskiem wobec wątpiących.

    Za chwilę mamy Święta Bożego Narodzenia dlatego nie zamierzam oddawać się dłużej się krytyce, zwłaszcza że widzę belkę we własnym oku, oczywiście że ją widzę ale i na widoczną belkę w oku księży, kapłanów nie spuszczę zasłony milczenia tylko dlatego, że według Ciebie są nietykalni i "uświęceni stanowiskami".

    Na pytanie Dibeliusa ,czy wszyscy powinniśmy okazać trochę pokory, odpowiem tak, WSZYSCY zwłaszcza Ci, którzy powinni iść śladami Jezusa Chrystusa, bo taką drogę wybrali.

    OdpowiedzUsuń
  19. @all
    Przepraszam za słaby styl, powtórzenia ale w galimatiasie przedświątecznym niestety znowu z doskoku zaglądam do Was:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Agnostyk nie powinien tu zabierać głosu,a już na pewno nie w kwestii hierarchii KRK..więc tylko jedna intuicja:
    " że wiara nie jest niczym zdrętwiałym, lecz jest nieustannym poszukiwaniem, ciągłym ruchem, dynamizmem. Nie tyle ruchem „do przodu” w rozumieniu współczesnej ideologii postępu ani ruchem „do tyłu” w duchu nostalgii tradycjonalistów i fundamentalistów, ale ruchem w głąb."
    To jest niebezpieczny cytat o ile zostanie wyrwany z kontekstu,bo w jego świetle ja też mogę sie podpinać pod "poszukujących wiernych",na szczęście aż tak bezczelny nie jestem.
    Nie chcę "dziedzińca pogan",choć sam tym wyrzutkiem chyba jestem.Nie chcę się od nich uczyć.Wolę miażdżący majestat takich słów:
    "Uczcie je zachowywać wszystko,co wam przykazałem.A oto ja jestem z wami przez wszystkie dni,aż do skończenia świata"
    "Gdzie dwóch zbierze się w imię moje,tam ja jestem trzeci"
    W tym jest majestat Prawdy,która się nie asekuruje,wielkość,która powala na grunt nawet takich,jak ja, spiżowy ton
    i tajemnica drogi do Emaus.

    Pozdrawiam


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Drogi Radwanie,
      nie będę tu nikogo pouczać, dodam tylko, że ten sam Jezus nikogo nie potępiał
      nie mówię "nie osądzał" - bo osądził grzech, jasno bardzo, ale powiedział potem "idź i nie grzesz więcej"

      Rozumiem postawę księdza Halika jako osoby, która na codzień pracuje z ateistami, która chce pokazać Boga komuś, kto w Niego zupełnie nie wierzy - myślę, że polski kościół oduczył sie postawy dialogu, bo nie bardzo było kogo ewangelizować, oficjalnie wszyscy ochrzczeni przecież, nikt nie zaneguje Bożego Narodzenia...
      teraz cała Nowa Ewangelizacja w PL jest skupiona i nastawiona na ewangelizowanie ochrzczonych, to zupełnie inny poziom niż rozmowa z muzułmaninem

      w Polsce nie trzeba dziedzińca pogan, ale w takiej Szwecji już bardzo...

      pozdrawiam!

      Usuń
    2. Olu,ja się nie będę mądrzył i pouczał osoby tak gorąco wierzącej jak Ty.Tego by tylko brakowało do śmieszności;)
      "Jednym z powodów zaistnienia Dziedzińca Pogan jest działanie na rzecz tej wspólnoty ponad przekonaniami, ale nie negując różnic. Jeszcze głębiej, uznając, że tylko w Chrystusie Bóg uwalnia nas wewnętrznie i pozwala nam rzeczywiście spotykać się jako bracia"

      Tego kluczowego,drugiego zwłaszcza zdania , w Twojej wypowiedzi mi zabrakło.

      Pozdrawiam

      Usuń
  21. "W tym jest majestat Prawdy,która się nie asekuruje,wielkość,która powala na grunt nawet takich,jak ja, spiżowy ton
    i tajemnica drogi do Emaus."
    I miłość, której mi tak bardzo brakuje.
    Pięknie to podsumowałeś Bracie....

    OdpowiedzUsuń
  22. @Józef
    "Wg oficjalnych statystyk,tzw."katolików" jest w Polsce ok.90%."
    Deklaratywnych zapewne tak ale praktykujących jedynie około 40%.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co prawda spóźniony,ale odpiszę.
      Droga Ewo,nie wiem ile jest oficjalnie praktykujących katolików,ale wierzę ci na słowo.
      Mnie bardzie interesują wierzący.A tego żadną miarą sprawdzić się nie da.

      Szanowna Olu,Szanowny radwan.
      Przyjemnie jest przeczytać rozsądne wpisy.

      Szanowny Niedźwiedziu.
      Pozwolisz,że pytanie pomocnicze pozostawię bez odpowiedzi.

      Dla Szanownego Gospodarza i Szanownych komentatorów(ek) Antysocjala życzę zdrowy i radosnych świąt Bożego Narodzenia.

      Usuń
  23. ja rówież życzę wszystkim pokoju serca i wiele radości z narodzenia Pana

    dziękuje za rozmowę, do następnego razu :)

    OdpowiedzUsuń
  24. @ all
    Kochani
    Dziękując za już otrzymane życzenia, pozwalam sobie zaprosić Was do lektury wpisu poświęconemu tej kwestii.
    Z najserdeczniejszymi pozdrowieniami.

    OdpowiedzUsuń
  25. @ all
    Kochani
    Dziękując za już otrzymane życzenia, pozwalam sobie zaprosić Was do lektury wpisu poświęconemu tej kwestii.
    Z najserdeczniejszymi pozdrowieniami.

    OdpowiedzUsuń
  26. nie mów nam gdzie mamy pisać życzenia, jesteśmy Polakami i nikt nam nie będzie mówił co robić :P

    OdpowiedzUsuń