sobota, 28 grudnia 2013

Milom - cz.1

Gdyby ktoś mnie spytał jakiego najmądrzejszego, najlepszego a zarazem najbardziej niezwykłego człowieka spotkałem w swoim życiu, odpowiedź byłaby banalnie prosta. Jest nim pani na „Antysocjalu” (oraz przez grono przyjaciół do którego też mam wielki zaszczyt się zaliczać) nazywana „Milom”. Historię stworzenia tego akronimu przez ówczesnego chłopaka jej córki a obecnie zięcia opisałem swego czasu jeszcze na starym „Antysocjalu”:
Milom poznałem przypadkowo. Gdy po obronieniu doktoratu (epoka średniego Jaruzela) wziąłem się za dorabianie do uczelnianej pensji korepetycjami, kolega też udzielający się w tym obszarze powiedział mi przy piwie:

Słuchaj Niedźwiedziu, jeśli trafią ci się jakieś dobrze płatne korki z matmy, czuj się moralnie zobowiązany do odstąpienia ich pewnej dziewczynie po rozwodzie, mającej na utrzymaniu dziecko. Bo dla niej te pieniądze to kwestia kupienia córce i sobie najniezbędniejszych ciuchów czy włożenia kawałka mięsa do garnka. A nie jak dla ciebie bardziej hulaszczego trybu życia czy kupienia sobie jakichś nowych wędkarskich zabawek.

Odpowiedziałem że nie mogę nikogo rekomendować w ciemno więc proszę o przedstawienie mnie tej dziewczynie. I po kilku dniach zaopatrzeni w solidny kawałek ciasta będącego popisowym dziełem mojej ś.p. Mamy oraz zdobytą przez Ryśka doskonałą herbatą Twiningsa (w sklepach występowały wtedy głównie jakieś zmiotki z dna ładowni statku) zadzwoniliśmy do jej drzwi. Otworzyła nam jedna z najpiękniejszych kobiet jakie w życiu widziałem, i to nie tylko w realu ale i w mediach. Wkrótce siedzieliśmy przy stoliku w bardzo skromnie umeblowanym pokoju przy herbacie, w kącie mała dziewczynka grzecznie układała jakąś budowlę z klocków, nie absorbując nadmiernie naszej uwagi. A do mnie zaczęła docierać okrutna prawda. A mianowicie taka iż ta wtedy dwudziestopięcioletnia dziewczyna zdecydowanie góruje inteligencją, spostrzegawczością i szybkością dokonywania analiz nad każdym znanym mi mężczyzną a ja niestety nie jestem wyjątkiem od tej reguły. Po kilku minutach nie miałem cienia wątpliwości że tej świeżo upieczonej asystentce wydziału matematyki warszawskiego uniwerku po prostu trzeba te korepetycje przekazywać.
Gdy wyszliśmy, musiałem mieć nieco skonfundowaną minę bo Rysiek roześmiał się i powiedział:
- Nie przejmuj się, każdy facet początkowo tak reaguje. Ale potem zaczyna to traktować jak obiektywny fakt przyrodniczy typu taki a nie przeciwny kierunek obrotu naszej planety wokół własnej osi i się z tym godzi. A teraz rozumiesz że gdybym zatrzymał dla siebie jakieś tłuste korki zamiast je jej przekazać, czułbym się jakbym ukradł z tacy w kościele.
Wkrótce zostałem przyjęty do fan klubu Milom (wtedy jeszcze tak jej nie nazywaliśmy, genezę tej ksywki podałem w linkowanym wpisie), liczącego trzy panie i siedmiu panów. Spotykaliśmy się u niej w ciepłe piątkowe wieczory i obradowaliśmy w sporej loggii aby nie przeszkadzać małej Werze. Jeden z kolegów przywiózł (była to druga połowa epoki Jaruzela) z cywilizowanej części Europy elektryczny grill i na nim piekliśmy (młodszym czytelnikom przypomnę że mięso sprzedawano wtedy na kartki) to co udało się kupić lub zdobyć od pań dowożących nielegalnie mięso a niekiedy i wędliny do Warszawy. Do tego pieczywo, czerwone wino plus jakaś sałatka. Na deser kawa i ciasto. Panowie organizowali surowiec na grill oraz kawę i wino, panie dzieliły się przygotowaniem sałatki i upieczeniem ciasta. Biedna jak mysz kościelna Milom protestowała że nie wypada aby gospodyni nie dokładała się do kosztów. Więc dostała zadanie kupowania przed imprezą kilku świec. I jak mnie niedawno Milom poinformowała w mailu, to grono przyjaciół plus nasze spotkania są najprzyjemniejszą rzeczą jaką z Polski pamięta.
Około roku 1990 obroniła doktorat ze statystyki i znalazła pracę w malutkiej polskiej filii wielkiej międzynarodowej firmy zajmującej się sondażami i wszelakimi innymi formami badania opinii publicznej. Niestety jej szefem był „potrójny nadczłowiek”, jak go ironicznie nazwała. Bo były komuch, Żyd i do tego jeszcze pedał. Błyskawicznie zorientował się że wiedzą zawodową nie dorasta jej do pięt więc stawał na głowie żeby tylko nie rozwinęła skrzydeł. Ale przynajmniej opłacanie rachunków oraz kupowanie takich „luksusów” jak porządne mięso czy owoce oraz garderoby i butów przestało być wielkim problemem.
W międzyczasie Milom koncertowo rozwiązała opisaną w linku przemianę Wery z nastolatki w kobietę. Kobietę szczęśliwą, zrealizowaną i zakochaną z całkowitą wzajemnością w godnym siebie mężczyźnie. I to stało się przyczyną religijnych perturbacji M (jest to pierwsza litera zarówno akronimu Milom jak i jej imienia).
Gdy podczas spowiedzi M dociekliwy śledczy wydobył z niej że córka regularnie bywa w mieszkaniu swojego narzeczonego, z wnętrza konfesjonału buchnęły dwutlenek siarki oraz płomienie i polała się smoła. Więc M wstała, obróciła się na pięcie i opuściła kościół. Po jakimś roku przyznała mi się że w Pana Boga jeszcze wierzy ale nie ma zamiaru utrzymywać żadnych kontaktów z ludźmi twierdzącymi jej zadaniem gołosłownie że są Jego ziemskim personelem. Wtedy poradziłem jej aby po prostu zaczęła modlić się do Szefa, najlepiej w jakimś ustronnym miejscu typu ładny plener czy zacisze domowe. Gdzie będzie się mogła całkowicie skoncentrować bowiem nikt i nic nie będą jej przeszkadzać. Rezygnując z wszelkich pośredników do których nie ma przekonania. I wkrótce podziękowała mi za tę radę mówiąc że coraz bardziej odnosi wrażenie że Ktoś słucha jej modlitwy. Więc z „Katoliczki Z Rozpędu” stała się „Chrześcijanką Po Swojemu” (obydwa określenia oczywiście jej autorstwa).
I w roku 2007 przypadek kompletnie odmienił życie jej i rodziny.
Jej cholerny szefuncio zapadł na ciężką grypę i poszedł na dłuższe zwolnienie. I wtedy z centrali przyszedł rutynowy mail z zapytaniem czy filia warszawska zgłasza jakiś referat na co dwuletnią ogólnoświatową konferencje naukową i wymianę doświadczeń badaczy tej firmy. M zgłosiła referat i wysłała abstrakt bowiem sama niejako „dla sportu” rozwiązała w swojej ocenie ciekawy problem teoretyczny. Gdy szefuncio wrócił ze zwolnienia, szalał z wściekłości. Ale sprawy już nie mógł uwalić bowiem na propozycję zareagowano wręcz entuzjastycznie. Gdy po trzech miesiącach wygłosiła ten referat w przerobionym na hotel renesansowym gmaszysku w dolinie Loary, wybuchła bomba. Okazało się że nad tym właśnie problemem pracował w Stanach zespół ich największych mózgowców, tyle tylko że się skichał. Reakcja była typowo amerykańska. Wiceprezes koncernu do spraw badań i rozwoju zaprosił ją na kolację. I gdy Milom delektowała się smakiem doskonałego rocznika perły doliny Rodanu czyli Châteauneuf du Pape, zaproponował jej stanowisko szefa na Europę pionu badawczo – obliczeniowego firmy. Które to stanowisko zwalnia się za kilka miesięcy. Gdy propozycja została uzupełniona szczegółami natury „niearyjskiej”, Milom wyraziła zgodę. I wczesną wiosną 2008 opuściła Warszawę obejmując nareszcie godne siebie stanowisko w Cagliari, gdzie mieści się europejska centrala firmy.

Stary Niedźwiedź

50 komentarzy:

  1. Szanowny Stary Niedźwiedziu,

    Milom nie powinna się czuć osamotniona w swoich przeżyciach okołokonfesjonałowych. Sam doświedczyłem zapachu siarki i smoły, kiedy przyznałem sie do seksu przedmałżeńskiego i nie otrzymałem rozgrzeszenia rzecz jasna. Nie chciałem bowiem uroczyście przysiądz, że powstrzymam się z seksem do ślubu. O dziwo, po jakimś czasie podjąłem kolejną próbę i trafiłem na zakonnika, który podszedł do tematu znacznie bardziej po ludzku i po wysłuchaniu mojej historii odpukał bez problemu w drewno, a przy okazji powiedział mi kilka tak wartościowych zdań, że będę się nimi posiłkował do końca moich dni.

    Pozdrawiam, TF

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny TF,
      osobiście uważam, że jeśli seks jest przedmałżeński w bardzo dosłownym rozumieniu słowa "przedmałżeński" tzn. przed i po ślubie dotyczą tylko jednej i tej samej osoby, to grzechem to nie będzie.
      pozdrawiam

      Usuń
    2. Drogi Refaelu,

      Podobnie do tego podzedł mój spowiednik i chwała Bogu, że są w kościele tacy ludzie.

      Pozdrawiam, TF.

      Usuń
    3. Od pewnego czasu targają mną nieciekawe emocje czy to podczas rozmyślań nad kondycją mojego KK czy to podczas dyskusji o tymże w gronie znajomych. Choć byłem wiele lat ministrantem i widziałem co nieco, niejako od środka i nie było to nic zdrożnego a wręcz przeciwnie (miałem wyjątkowe szczęście?), to trudno mi bronić KK wobec oczywistych zarzutów a do chóru gęgaczy jaki to on jest zły i ogólnie "be" dołączał się nie będę. Chór ten wydaje się szczególnie głośny ostatnimi czasy, oczywista że KK często daje ku temu powody. Szczególnie zdziwiła mnie dziś opinia Agnieszki Holland, zaniepokojona tym jak to Kościół sobie poczyna. No właśnie jak? Próbuję znaleźć jakieś fakty świadczące o szczególnej walce tegoż KK z ateistami czy innowiercami i nawet pewnie dziś zapytam mojego znajomego, który nie jest blisko Kościoła, czy czuję się zagrożony jego działaniami? Czy stanie na twardym stanowisku wobec aborcjii, in vitro, idolo gender, plemienia LBGT jest walką z nimi? No bo przecież biskupi, księża czy normalni wierni nie dopuszczają się fizycznych ataków. Może kler zachęca do ataków? A może chodzi po prostu o wyraźny i akcentowany brak akceptacji dla "postępu" i pogarda do faktu, że wierni KK w większości to stanowisko podzielają? Salon nie może wyśmiewać szeregowych wiernych ( w ogóle bo w szczególe to już inna sprawa), bo to przecież byłaby jawna nietolerancja religijna ale dlaczego nie celować w hierarchię, która przez zaniedbania i zamiatanie spraw po dywan sama się wystawia?

      Usuń
    4. Szanowny Gospodarzu - szanowni Panowie.
      Nie chcę tu stawać w roli mentora. Niemniej - w waszej rozmowie ulokowanej na płaszczyźnie KRK - sex, nie pojawiło się odniesienie do miłości.
      Bo czymże jest ów "sex" bez niej?
      Sama wartość jaką jest "uczucie" tutaj nie wystarcza. Sex - w ujęciu "uczucia samozadowolenia" to zbyt mało aby móc szukać odniesienia do nauki kościoła.

      Seks w oderwaniu od miłości, jest czymś niezwykle płytkim, i jako taki nie powinien być w ogóle dyskutowany.
      Czy KRK odnosi się negatywnie do miłości?

      Zdecydowanie nie! Rzec można nawet - miłość, stanowi jego podstawę.
      Postawię więc pytanie. Czy seks - jako cielesne uzupełnienie tej "podstawy" winien być przedmiotem spowiedzi?

      Moim zdaniem - zdecydowanie NIE, jeżeli nie jest cudzołóstwem. Co prawda - termin ten odnosi się również co do "kontaktów pozamałżeńskich)", nie mniej - osobiście uważam że to nie do końca prawda. W tym sensie - że jeżeli kobietę i mężczyznę łączy prawdziwa miłość, to choć nie została ona opatrzona należnym sakramentem - nie można jej jednocześnie odmówić pojęcia łaski zesłanego przez Stwórcę.

      Usuń
    5. Szanowny Adamie,
      jest dokładnie jam mówisz, jeśli kobietę i mężczyznę łączy wzajemne uczucie, to ceremonia jest sprawą drugorzędną (mnie, jako protestantowi, taki pogląd przychodzi o tyle łatwo, że nie uznaję małżeństwa za sakrament). Z resztą na kartach Księgi Rodzaju czytamy, że Ewa była żoną Adama, ale nijak nie można się doszukać kiedy został stworzony ksiądz, który przeprowadził stosowną ceremonię.
      pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    6. @ AS
      Czcigodny Asie
      Oczywistym kłamstwem, kolportowanym przez lewactwo, zboczeńców, feminazistki i inny ludzki szrot, są brednie o rzekomym prześladowaniu ich przez KRK. Jako wierny innego kościoła uważam że KRK (biorąc pod uwagę specyfikę mapy religijnej Polski) jest najpoważniejszą tamą chroniącą nas przed zalaniem przez spienione bałwany postępu. Ale w kilku kwestiach pozwalam sobie mieć inne zdanie. Antykoncepcja (nie mylić ze środkami wczesnoporonnymi) nie dopuszcza do powstania nowego życia więc nie widzę żadnych powodów etycznych aby z nią walczyć. A odnośnie "in vitro", mój kościół już jakiś czas temu rozwiązał tę kwestię. Należy "przygotować" tyle embrionów ile się zaimplantuje i problem tych "niewykorzystanych" zniknie zanim się pojawi.
      Kiedyś spotkałem sie z ciekawą opinią pewnego księdza katolickiego. Powiedział mi że przy dzisiejszych ograniczeniach w kwestii seksu stan faktyczny jest taki że wierni masowo korzystają z antykoncepcji a on już nie pamieta kiedy ostatnio udzielał ślubu parze która wcześniej nie poszła ze sobą do łóżka. Wiec jego zdaniem strach pomyśleć co by się działo gdyby KRK "poluzował".
      Ciekawy punkt widzenia.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    7. @ Adam Grudziński
      Czcigodny Panie Adamie
      Pański komentarz zaaprobowałby chyba każdy luteranin. Bo naszym zdaniem z cudzołóstwem ma się do czynienia jeśli nie jest spełniony któryś z wymienionych warunków:
      - Kobietę i mężczyznę łączy miłość a więc dobro tej drugiej osoby jest co najmniej tak samo ważne jak własne.
      - Obydwie te osoby uważają małżeństwo za właściwy cel związku i w dobrej wierze się do niego przymierzają.
      - Żadna z tych osób nie ma zobowiązań formalnych ani MORALNYCH względem osób trzecich.
      Pozwolę sobie podkreślić ten ostatni punkt. Bowiem nie widzimy żadnej różnicy jakościowej między zdradą małżeńską i narzeczeńską.
      Mam nadzieje że nie poczuł się Pan urażony tym być może oryginalnym komplementem.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    8. @ Tie Fighter
      W rewanżu przytoczę informację o spowiedzi jaką przed ślubem odbyła córka mojego kolegi. Mieszkała ona z rok ze swoim chłopakiem i doszli do wniosku że ich związek doskonale sprawuje się nie tylko od święta ale i na co dzień. Więc nie ma na co czekać i należy wziąć ślub. A podczas spowiedzi pojawił się oczywiście watek seksu. Dziewczyna bez problemu się do tego przyznała i dalsza rozmowa przebiegła mniej więcej tak:
      - Czy pani zdaje sobie sprawę z tego że to jest grzech?
      - Tak
      - A czy pani tego grzechu żałuje?
      - Niestety nie potrafię żałować najwspanialszej rzeczy jaka mnie do tej pory w życiu spotkała.
      - A czy potrafi pani chociaż wyrazić żal z tego powodu że pani tego nie żałuje?
      Na liście ksieży katolickich których wielce szanuję ten spowiednik ma srebrny medal.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    9. Spotkałem się z moim znajomym, a tak właściwie moim najlepszym kumplem/przyjacielem, któremu jak wspomniałem, najogólniej mówiąc nie jest po drodze z kościołem i między jedną a drugą szklaneczką, tym razem białego płynu, zapytałem, czy on czuje jakąkolwiek presję KK jako mieszkaniec kraju nad Wisłą. Z niesmakiem odpowiedział, że nie nie wie skąd ta całą zadyma z panoszeniem się KK, bo on żadnej presji nie odczuwa i traktuje tą kościelną fobię jako jakiś temat zastępczy w naszych mediach. Tym samym potwierdził moje przeświadczenie, że to jakaś hucpa jest i tyle. Chyba nic więcej dodawać nie trzeba, może tylko tyle, że jak ktoś szuka wroga to go zawsze znajdzie ... .

      Usuń
    10. @`AS
      Czcigodny Asie
      ta opinia twojego przyjaciela po prostu potwierdza fakt iż "siły postępu" atakują w pierwszej kolejności KK jako główną tamę chroniącą przed zalewem fekaliów typu homośluby, narkotyki w kazdym kiosku a punkt aborcyjny, oczywiście czynny 24/7 , przy każdym supermarkecie. I dlatego tak lansuję ideę "septalogu" jako wspólnego mianownika ludzi przyzwoitych.
      A w styczniu będzie dla Ciebie niespodzianka. Czyli sąd EwyL nad wybitnymi "tangueiros". A na panach nie będących fanami tanga na pewno zrobią wrażenie powłoki doczesne Daiany Guspero, Veroniki Palacios czy Geraldiny Rojas.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Czcigodny Niedźwiedziu,
    choroba "potrójnego nadczłowieka" z pewnością nie była dziełem przypadku. Widzę tu rękę samego Szefa Wszystkich Szefów. który "nadczłowiekowi" w odpowiednim momencie podsunął kilka ortomyksowirusów.
    Zechciej zajrzeć do poczty.
    pozdrawiam poświątecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Refaelu
      Ja też sądzę że Tam Na Górze skończyła się cierpliwość i stąd ta interwencja. Biorąc pod uwagę dalsze losy Milom (w końcu Tam nie było to wielką tajemnicą), było to umożliwienie jej działań ze wszech miar pożytecznych i godnych poparcia.
      Na mail odpowiedziałem.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Aż mi ciężko uwierzyć, że takie "kopciuszkowe" historie się jeszcze zdarzają - pewnie dlatego, że owa Milom (bynajmniej nie mająca wiele z Kopciuszkiem wspólnego, sądząc z opisu Niedźwiedzia) trafiła w czas i miejsce a firma była prywatna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Asie
      Był to wielce szczęśliwy zbieg okoliczności ale przychylam się do opinii Refaela że to szczęście miało lekkie wspomaganie "z Góry". I muszę się zgodzić z Tobą że status właścicielski był istotnym elementem w tej układance. Bo w firmie państwowej takie stanowisko objąłby pewnie jakiś buc z politycznego nadania z zerowymi kwalifikacjami.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Nie napisałem tego wprawdzie ale miałem dokładnie takie samo odczucie, że Najwyższy "maczał" w tym swoje palce :-)

      Usuń
  4. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
    Jestem dumny, że mamy taką rodaczkę jak Milom. Szkoda, że musiała opuścić Polskę. Jako katolikowi szkoda mi też, że tak wartościowa osoba opuściła Kościół Katolicki. Wielokrotnie pisałem już, że moim zdaniem doktryna kościoła w kwestiach obyczajowych powinna zostać dostosowana do współczesnego modelu społeczeństwa. Oczywiście mogę tylko proponować, decydują uprawnione gremia.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czcigodny Dibeliusie
      Swego czasu opisałem kilku księży katolickich którzy w takich przypadkach jak córka Milom i jej narzeczony nie ryczeli niczym kapral na rekruta ale po prostu delikatnie i taktownie sterowali w stronę ślubu. A ten próbował odwieść matkę od troski o najlepiej pojmowane dobro jej córki. Co ona podsumowała potem stwierdzeniem że włażenie między matkę a dobro jej dziecka przypomina wejście do klatki lwicy z lwiątkami. Taki szaleniec też może skończyć jako ochłap.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Witam serdecznie

      Muszę się zgodzić z Dibeliusem w kwestii pani Milom
      Niemniej jednak myślę, że to nie tyle doktryna jest zła, co księża są tylko ludźmi i niestety czasem im brakuje delikatności czy zrozumienia
      Kościół stał się bardzo "powszechny" co oznacza, że księża nie znają swoich wiernych
      Przychodzi baba do konfesjonału a ksiądz też baba, chciałoby się powiedzieć :P a na serio: nie wie, kogo spowiada, nie ma ochoty czy czasu pozgłębiać... nie pamiętam kiedy byłam u spowiedzi u "obcego", właśnie z tego powodu - spowiedź to ma być krok w stronę nawrócenia a nie wręcz przeciwnie, więc chodzę do księży, którzy pomogą/podprowadzą/nie ocenią wg formularza

      bo ten sam "grzech" ma zupełnie inny wymiar u innych osób, ważne żeby ksiądz się potrudził go zrozumieć:
      cudzołóstwo/nierząd u nastolatki a u innego księdza, na przykład, to dwie zupełnie inne sprawy

      Pozdrawiam!!!

      Usuń
    3. @AlexandraR

      Olu, problem w tym, że właśnie nie zawsze trafia się na takiego “wyrozumiałego” spowiednika i popatrz ilu katolików się w ten sposób zniechęca. Ja zgadzam sie tutaj zupełnie z Dibeliusem, że Kościół Katolicki za bardzo odstaje od rzeczywistości w sprawach “intymnych” (zawsze odstawał).
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    4. no ale jak inaczej określić moralność? na jaki seksik pozwolić?
      taki jak "palił ale się nie zaciągał"?

      to dopiero otworzyłoby pole do nadużyć!

      Usuń
    5. Dyskusja jest o seksie przedmałżeńskim, dla większości chyba katolików rozumianym po prostu jako relacje intymne przyszłych małżonków.

      Usuń
    6. @ AleksandraR
      Czcigodna Olu
      Moim zdaniem ta granica której nie wolno przekraczać nie jest aż taka trudna do wytyczenia. Pisałem już o tym panu Adamowi ale dla twojej wygody powtórzę najważniejsze elementy.
      Jeśli dwoje ludzi spełnia następujące warunki minimum:
      1. Tę kobietę i mężczyznę łączy miłość a więc dobro tej drugiej osoby jest co najmniej tak samo ważne jak własne.
      2. Obydwie te osoby uważają małżeństwo za właściwy cel związku i metę którą należy osiągnąć i w dobrej wierze się do tego przymierzają.
      3. Żadna z tych osób nie ma zobowiązań formalnych ani MORALNYCH względem osób trzecich.
      Pozwolę sobie podkreślić ten trzeci punkt. Bowiem nie widzimy żadnej różnicy jakościowej między zdradą małżeńską i narzeczeńską.
      zatem gdy te warunki są spełnione to zarówno zdaniem mojego kościoła jak i moim poniesiony jest uzasadniony koszt osiągnięcia tak szczytnego celu jak udane małżeństwo.
      Chyba zgodzisz się z tym że nie ma to nic wspólnego z "szybkim numerkiem" w dyskotece z osobą którą się zna aż pięć minut i nawet nie jest się pewnym czy nazywa się Asia czy Kasia bo "muza" tak dawała po uszach że ni cholery nie było słychać.
      Oczywiście ludzie są omylni. I próba może się nie udać, tak jak to miało miejsce w przypadku mojego kolegi. Gdy okazało się że więcej ich dzieli niż łączy, po prostu podziękowali sobie za to co było dobre i przeprosili się za to złe. I rozstali jak kulturalni ludzie. Więc tym bardziej mnie dziwi że z jednej strony KRK uważa małżeństwo za sakrament a w konsekwencji za decyzję nieodwracalną. Zaś z drugiej zwalcza próby zdobycia na temat tej drugiej osoby możliwej do osiągnięcia wiedzy. Tak aby owa decyzja nie była jakimś hazardem.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Dobry wieczór, mam nadzieję, że szanowny Gospodarz i wszyscy mili komentatorzy i komentatorki dobrze się mają po Świętach.
    Wracając jeszcze na moment do fascynującego tematu seksu przedmałżeńskiego w KRK, w jednej podkrakowskiej wsi kilka lat temu lokalny proboszcz wpadł na genialny pomysł jak poradzić sobie z tym “problemem” - mianowicie każda panna młoda nie będąca już dziewicą była zmuszona w czasie ślubu wejść do kościoła sama bocznymi drzwiami, a nie głównym wejściem razem z panem młodym do ołtarza…
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodna Gingerish
      Nie wątpię że I Ty oraz twoi Bliscy spędziliście Święta Bożego Narodzenia w należytej harmonii miedzy sprawami ducha a atrakcjami natury materialnej i jesteście w doskonałej kondycji.
      O tym proboszczu trudno mi coś powiedzieć bo niezbyt mi zręcznie użyć niewątpliwie właściwego słowa odnośnie duchownego kościoła z którym staram się unikać spięć. Moim zdaniem te dziewczyny powinny go ośmieszyć i wszystkie wchodzić owym bocznym wejściem. A na ewentualne pytanie odpowiedzieć że śłyszały legendę iż ze sto lat temu brała tu ślub dziewica ale jak to z bajkami bywa, nie musi to być prawda.
      A w takich wypadkach przypomina mi się stary szkolny dowcip. Gdy małego Jasia na lekcji religii spytano dlaczego Kinga zachowała dziewictwo i została świętą, Jasio odpowiedział że to tylko dlatego iż Bolesław był Wstydliwy.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Szanowna Gingerish,

      Przytoczony przez Ciebie przykład wchodzenia bocznymi drzwiami, to nic innego jak stygmatyzowanie nie tylko samych przyszłych małżonków, ale również ich rodzin. Ów klecha przeszedł do porządku dziennego nad jakże istotnymi faktami, jak to, że ci ludzie postanowili wziąć ślub w obrządku swojej wiary, zamiast klepać jakiś związek partnerski i jeszcze do tego musieli sie zdobyć na akt odwagi cywilnej, aby się do braku dziewictwa panny młodej przyznać. Już samo to zasługuje na uznanie, jak równiez to, że wychowają kolejne pokolenia w duchu chrześcijańskiej wspólnoty i wartości. Niestety, głupi co tu dużo mówić i prymitywny klecha, postanowił tych ludzi upokorzyć, i to w jednym z najważniejszych momentów w ich zyciu. Dlatego własnie uważam, że człowiek, który nigdy nie zaznał ciepła kobiety, oraz nie doświadczył samym sobą istoty rodziny, nigdy nie będzie dobrym pasterzem rodziny - są oczywiście rozliczne przykłady, które temu przeczą, ale do całości mają się one jak ułamek promila do jedności. Cóż, się potem dziwić, że ubywa wiernych, a KRK słabnie. Mówię to wszystko jako katolik rzymski, choć przez jedną idiotkę ateistkę Kirę zostałem juz wykluczony ze wspólnoty chrześcijańkiej za takie własnie herezje. Trudno się mówi, a Najwyższy już mnie tam sprawiedliwie osądzi.

      Pozdrawiam serdecznie, TF.

      Usuń
    3. Czcigodny TF,
      zgadzam się z Tobą w całej rozciągłości. O tym jaki powinien być status rodzinny księży i kto podsunął soborom i papieżom pomysł obowiązku celibatu napisał apostoł Paweł w Pierwszym Liście do Tymoteusza.
      pozdrawiam serdecznie

      1 Tym. 3:1-2,4-5
      1. Prawdziwa to mowa: Kto o biskupstwo się ubiega, pięknej pracy pragnie.
      2. Biskup zaś ma być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, umiarkowany, przyzwoity, gościnny, dobry nauczyciel,
      ...
      4. Który by własnym domem dobrze zarządzał, dzieci trzymał w posłuszeństwie i wszelkiej uczciwości,
      5. Bo jeżeli ktoś nie potrafi własnym domem zarządzać, jakże będzie mógł mieć na pieczy Kościół Boży?
      (BW)
      1 Tym. 4:1-3
      1. A Duch wyraźnie mówi, że w późniejszych czasach odstąpią niektórzy od wiary i przystaną do duchów zwodniczych i będą słuchać nauk szatańskich,
      2. Uwiedzeni obłudą kłamców, naznaczonych w sumieniu piętnem występku,
      3. Którzy zabraniają zawierania związków małżeńskich, (...)
      (BW)

      Usuń
  6. @Stary Niedźwiedź
    Pozdrów ode mnie Milom najserdeczniej jak potrafisz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Szanowny Niedźwiedziu.
    Sympatyczny wpis o sympatycznej dziewczynie.Takie opowiadania czyta się z prawdziwą przyjemnością.
    Pozdrawiam serdecznie.
    Ps.
    Jeżeli można to kilka słów do twojego komentarza:
    "W rewanżu przytoczę informację o spowiedzi..itd"
    Jako protestant nie masz obowiązku tego wiedzieć,ale tak jak spowiednik jest związany tajemnicą spowiedzi,tak samo penitent nie powinien tego ujawniać.
    Krotko pisząc - wszystkie problemy przedstawiamy Bogu w konfesjonale i poza konfesjonał nic nie wychodzi.
    Oczywiście te uwagi nie piszę "w drodze rewanżu,"coby była pełna jasność.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spowiednik jest związany tajemnicą spowiedzi – jak się to ma do przykładu, który podałam powyżej (niestety prawdziwego) gdzie grzech dziewczyny (co ciekawe, faceta już nie...) jest wystawiany na światło dzienne?
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. "jak to sie ma do przykladu...itd'

      Nijak,moim skromnym zdaniem.
      Kawał gnoja.Tyle można napisać o takim księdzu.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  8. Kłaniam się Milom;)Jestem fanem;)

    ALE...co do dyskusji poniżej wpisu Szanownego Starego Niedźwiedzia /zawsze jest jakieś "ale";)Hm...Jestem prostym człowiekiem i nie pojmuję tu czegoś:
    Stanowisko Starego Niedźwiedzia i Refaela jest dla mnie jasne z uwagi na ich przynależność do innych wyznań,ALE
    Ty,TF jesteś przecież katolikiem.
    Jedziesz bez hamulców:
    "Niestety, głupi co tu dużo mówić i prymitywny klecha, postanowił tych ludzi upokorzyć, i to w jednym z najważniejszych momentów w ich zyciu. Dlatego własnie uważam, że człowiek, który nigdy nie zaznał ciepła kobiety, oraz nie doświadczył samym sobą istoty rodziny, nigdy nie będzie dobrym pasterzem rodziny"
    "Cóż, się potem dziwić, że ubywa wiernych, a KRK słabnie"
    Ja jestem agnostykiem,gdybym był wierzącym katolikiem,to bym tego nie łyknął.
    Po pierwsze dlatego,że KRK nie reklamuje się jako firma usługowa i nie o to w nim chodzi,żeby usługobiorców było jak najwięcej.Po drugie pod wyborem biblijnych tekstów Refaela,wcale bym nie klaskał,tylko mu wkleił to:

    http://www.apologetyka.katolik.pl/odnowa-kosciola/forum-teologiczne/193/848-biblijne-podstawy-idei-celibatu-w-kociele-katolickim

    Po trzecie mówienie prawdy na spowiedzi to nie "odwaga cywilna" tylko cały tej spowiedzi sens.Albo prosimy nie zawracać Bogu głowy.

    Po czwarte,to że ja nie umiem pilotować samolotu,nie oznacza,że samoloty są głupio skonstruowane.Jednym słowem chyba bym stanowiska KRK próbował wśród innowierców jakoś bronić,albo je chociaż jakoś uzasadnić.
    To tutaj syndrom Alamo;)

    Na szczęście jestem agnostykiem;)

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Radwanie,

      Możesz to poczytać jako syndrom samodzielnego myślenia w obszarach zarezerwowanych do obsługi przez ludzi. W obszarach zarezerwowanych dla Najwyższego nie polemizuję z ani jednym jego słowem.
      Poza tym, to że KRK jest największym przedstawicielem chrześcijaństwa, wcale nie znaczy, że nie powinien zapożyczać lepszych rozwiązań od innych chrześcijańskich odłamów. A bronić mogę do upadłego jedynie Słowa Bożego, zapisanego w Biblii, a nie organizacji hierarchicznej złożonej z ludzi, którzy z natury ułomni są. To owa struktura kościelna winna służyć wiernym stojąc na straży Słowa Bożego, a nie odwrotnie. Na koniec powiem Ci jeszcze tylko tyle, że większość przyszłych małżonków wciska księżom kit, żeby uniknąć żenujących sytuacji i ewentualnego wchodzenia do kościoła bocznymi drzwiami i nie baczą specjalnie na to, jaka jest rzeczywista istota spowiedzi. Tu mój kościół mógłby się wiele od Ewangelików nauczyć. Co ciekawe, to wielu księży i zakonników z KRK, wbrew skostniałym strukturom hierarchicznym przyznałoby mi rację. Niestety siedzą oni na misjach w krajach, gdzie są moskity, malaria i temperatura pieca hutniczego i tam właśnie realizują prawdziwe dzieło Boże. Cóż, jak już dzisiaj pisałem w swoim czasie zostanę osądzony, jak my wszyscy. Na koniec dodam, że staram się postrzegać chrześcijan, jako jedną wielką wspólnotę, w ramach której należy szukać tylu punktów stycznych ile się tylko da, nie zważając na róznice, które trzeba sensownie zacierać, choćby porzez przejmowanie od siebie rozwiązań lepiej sprawdzonych w praktyce. Tylko zjednoczeni chrześcijanie moga być braćmi we wspólnej wierze w jednego i tego samego przecież Boga.

      Dziękuje za krytyczna ocenę, którą przyjmuję z należną pokorą.

      Pozdrawiam, TF.

      Usuń
    2. P.S.

      Wśród pasterzy mojego kościoła spotkałem wielu wspaniałych i prawdziwie uduchowionych ludzi, jak również przerośniętych ambicjonalnie głupców, którzy nie nadawali się nawet do pasania stadka kaczek.
      Niemniej jednak nie widzę powodu aby o tym otwarcie nie mówić i z uporem fanatyka bronić monolitu, który wcale taki jednolity nie jest.

      Pokornie się kłaniam.

      Usuń
    3. Mój Ty "prosty człowieku" :))) Strach się przy Tobie ostatnio odezwać. Normalnie inkwizytor! Dobrze, że nie święty:)))

      Usuń
    4. P.S
      Radwan ( wolałam Jugglera, Brata mojego wesołego :( ) rzecz jasna jest odbiorcą powyższego .

      Usuń
    5. @Tie_Fighter

      “...staram się postrzegać chrześcijan, jako jedną wielką wspólnotę, w ramach której należy szukać tylu punktów stycznych ile się tylko da, nie zważając na różnice, które trzeba sensownie zacierać, choćby porzez przejmowanie od siebie rozwiązań lepiej sprawdzonych w praktyce. Tylko zjednoczeni chrześcijanie moga być braćmi we wspólnej wierze w jednego i tego samego przecież Boga.”
      Amen.
      Tie Fighterze, podzielam Twoje pojmowanie chrześcijan jako “całości”.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    6. @Gingerish,

      Składam ukłony, TF.

      Usuń
    7. @ Radwan
      Czcigodny Radwanie
      Przeczytałem ten link. No cóż, erystyka z trzeciej, góra z drugiej ligi.
      Tam gdzie Apostoł Narodów pisze o powstrzymywaniu się od seksu nie używa słów iż tego NIE WOLNO czy NIE NALEŻY robić. Pisze że DOBRZE JEST a więc wskazuje ideał a nie standard! Bo dla zwykłych ludzi, nawet z wysokiej półki czyli dla biskupów, są przeznaczone te wskazówki z 1 Tym. przytoczone przez Refaela.
      Ordynarną szulerką jest powoływanie się na bezżenność Chrystusa. A więc Boga który jako człowiek pojawił się na ziemi nie po to aby przeżyć życie jak inni ludzie lecz "zadaniowo". Aby dokonać najważniejszej rzeczy jaka zdarzyła się w dziejach ludzkości.
      A tak już konkretnie, obowiązkowy celibat zaczął się w XI i XII wieku. Poszło oczywiście o pieniądze. Bo wcześniej część majątku zmarłego duchownego "marnowała się" trafiając do wdowy czy sierot.
      Drugim tego kalibru paskudztwem był handel odpustami. Tyle tylko że wtedy ksiądz doktor Marcin Luter huknął pięścią w stół i zupa się wylała. A Watykan musiał się z tego procederu wycofać po utracie mniej więcej połowy Europy. W przypadku celibatu tego typu katastrofa nie nastąpiła więc trwa on do dzisia.
      Pozdrawiam serdecznie.j

      Usuń
    8. @Stary Niedźwiedź
      Dziękuję za za zwięzłe przypomnienie znanych faktów;)
      Pozwól,że nie wrzucę tu cytatów z Lutra,bo godzina jeszcze wczesna;)
      Nieważne o co poszło 10 wieków temu - ważne co wiąże KRK teraz:
      "celibat stanowi „nieoceniony dar Boga dla Kościoła i posiada prorocką wartość w świecie współczesnym. Synod na nowo i z naciskiem potwierdza postulat Kościoła łacińskiego [...], by kapłaństwo było udzielane tylko tym mężczyznom, którzy otrzymali od Boga dar powołania do czystości w celibacie [...]”15 ?JPII/
      Jeśli przedstawia sie w tradycji zdolność do celibatu jako d a r od B o g a to nie można sobie tego odwoływać z dnia na dzień jak wycieczki do Grudziądza. Widzisz tę specyfikę? I ograniczenia? JPII to półka wysoka i raczej nie mów ,że nie.Wolałbym też,żebyś j e m u szulerki nie zarzucał.

      Pozdrawiam równie serdecznie;)

      Usuń
    9. Szanowny Niedźwiedziu.
      Z tą "ligą"to nieźle pojechałeś.Szacunek dla twojej znajomości zawiłości teologicznych KRK....
      Ale jeżeli mogę.Moim zdaniem,to nie całkiem normalne żeby tzw."katolików' agnostyk prostował.To się porobiło....
      Co do tego nieszczęsnego celibatu.Jest to fakt.W KRK jest celibat.
      To,że niektórzy "katolicy"o tym nie wiedzą lub nie przyjmują do wiadomości,to już inna broszka.
      Ale dostrzegam tu pewne pozytywy.Otwiera się furtka dla twojej działalności..Taki "kiwający się" jest niezłym materiałem do obróbki..Mówią,że kropla drąży skałę.Wypada więc życzyć sukcesów.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    10. Szanowny Radwanie,
      jak na agnostyka jesteś całkiem zręcznym apologetą :)

      Pozdrawiam serdecznie w dniu świętej Rodziny, gdzie ojciec rodziny, Józef, także żył w celibacie...

      Usuń
    11. @Ola, trzeba naszego apologetę szybko poddać obróbce, bo szkoda żeby się taki potencjał poniewierał na bezdrożach duchowych:)
      Coś podskórnie czuję, że pięknie śpiewa i deklamuje. Bierzemy? :)

      Usuń
    12. coś czuję że on już poddany obróbce, wiedzę ma że hej
      teraz trzeba o łaskę wiary się modlić :)

      bo czuję, że ta właśnie tak jest z większością księży... :/ mają wielka wiedzę, a potem siadają do konfesjonału i pamiętają te paragrafy tyko, zamiast widzieć człowieka, który przyszedł pojednać się z Bogiem (że tak nawiążę do tematu posta)

      Usuń
  9. @EwaL
    A wiesz,lubię jak o swoim " katolstwie" opowiada Cejrowski.To zawiść oczywiście z mojej strony,bo taka wiara i taka odwaga
    - żadne to tamto,nie ma "chyba",nie ma kompromisów,kruczków- to jest rzadka rzecz;) Rasowy "katol" - skarb;)Do mnie tak by się dało trafić,szkoda że na takiego "klechę" nie trafiłem;))
    Nic nie poradzę - lubię obejrzeć rzecz /celibat/ z każdej strony,a nie huzia na Józia.Dość chętnych do jeżdżenia po KRK jak po łysej kobyle.Celibat m a uzasadnienie w KRK i trzeba to powiedzieć dla jasności.

    No dobrze,już dobrze .To przedostatni raz;))Postaram się trochę pożonglować;))Chciałem tak poważnie,żeby ludzie uwierzyli,że jestem poważny,ale - diabła tam- nie wierzą i tak;))

    Padam w proch przed wigwamem;)


    OdpowiedzUsuń
  10. @Inkwizytor żonglujący
    Wiara to łaska, zapracować se trza a nie ściągać z odbiornika :) Będę się mizerna modlić o Twoją skoro tak Ci jej brakuje ( i słusznie). Agnostyku, jesteś na dobrej drodze :)))
    Może i celibat ma uzasadnienie w KRK ale wobec tego należy go przestrzegać albo zmienić tę papieską decyzję.
    Napatrzyłam się..., nie jest to budujące zaufanie i szacunek wspomnienie.

    Nie padasz w proch, bo ja przed wigwamem mam zawsze posprzątane;)
    Cieszę się jednak, że jeszcze padasz :)))

    OdpowiedzUsuń
  11. och, człowiek tak nawykł do fejsika, że chciałby polajkować coponiektóre komentarze :)
    EwaL i radwan, umarłam ze śmiechu :)

    (oczywiście wiem, ze jesteście poważni!)

    OdpowiedzUsuń
  12. @Ola
    Śmiertelnie, jak zawsze :)))

    OdpowiedzUsuń
  13. Odpowiedzi
    1. @ Radwan
      Czcigodny Radwanie
      Zechciej zajrzeć do poczty.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń