niedziela, 19 lipca 2020

Wielka wtopa rzekomego prawa i rzekomej sprawiedliwości

Do połowy ubiegłego tygodnia pełniłem obowiązki gospodarza, goszcząc dwie osoby z grona moich przyjaciół. A więc siłą rzeczy nie poświęcałem uwagi wydarzeniom na krajowej scenie politycznej. Ograniczałem się do pobieżnego przejrzenia tytulów w internetowych serwisach informacyjnych, ciesząc się z rozdzierającego kwiku targowickiej hołoty i wspierających ją kretynów.. Dopiero czcigodna Flavia zwróciła mi uwagę na skandal związany z wyborem przez sejm trzech członków Rady d/s Pedofilii. Używam i będę używać tej skróconej nazwy, nie chcąc przepisywać tasiemcowatej oficjalnej.
W środę sejm wybrał po długich i ciężkich męczarniach tę trójkę z pośród dziesiątki wytypowanej przez sejmową komisję sprawiedliwości i praw człowieka. Piszę o tych męczarniach, bowiem ustawa przewidywała, że w pierwszym podejściu głosuje sie kolejno na każdego z kandydatów, a wybór wymaga uzyskania 3/5 głosów obecnych posłów przy obecności ponad połowy ich liczby. Oczywiście nikt nie pokonał tej poprzeczki, zatem w kolejnych głosowaniach do wyboru wystarczyła zwyczajna większość bezwzględna.
Z ciekawości wszedłem na sejmową stronę:

http://sejm.gov.pl/Sejm9.nsf/agent.xsp?symbol=listaglos&IdDnia=1795

zawierającą linki do wszystkich głosowań przeprowadzonych 15 lipca br.  I tu mną zatrzęsło.
Z linków tych wynika, że w tej sprawie odbyły się aż 34 (słownie: trzydzieści cztery) głosowania. Przy każdym napisano, ilu posłów ogółem było za, ilu się wstrzymało, ilu było przeciw a ilu nie głosowało. Poniżej podano te same informacje dla każdego klubu i koła. Można było nawet ściągnąć PDF z informacją, jak głosował każdy wymieniony z imienia i nazwiska poseł. Natomiast NIGDZIE nie podano, NAD CZYJĄ KANDYDATURĄ GŁOSOWANO!!!
Czyli w sejmowej kancelarii mamy nie mniejszy burdel, niż w gronie pisowskich układaczy prawa.
Wobec wspomnianego mechanizmu zwykłej większości w dalszych turach Podatki i Socjalizm bez problemu przepchnęły trójkę swoich kandydatów. Ale by ten cel osiągnąć, musieli utrącic kandydaturę księdza Tadeusza Isakowicza - Zaleskiego.
Będąc chrześcijaninem innej konfesji, nie dysponuję wiedzą o wystąpieniach i poglądach na istotne sprawy poszczególnych hierarchów i księży Kościoła Rzymskokatolickiego, o ile te wystąpienia lub osoby je głoszące nie są w Polsce powszechnie znane. Ale z grona duchownych tego kościoła ksiądz Isakowicz - Zaleski jest dla mnie niekwestionowanym numerem jeden, a jego słów zawsze słucham z największą uwagą. Bo jest to człowiek wielkiej wiary, ogromnej mądrości i dobroci oraz trzymający się prawdy do tego stopnia, że może być wzorem dla wszystkich duchownych chrześcijańskich w Polsce. Dla przytłaczającej większości niestety wzorem niedościgłym.
Za komuny szykanowany i maltretowany fizycznie i psychicznie, cudem przetrwał pobicia przez ścierwo z SB. Po okrągłostolikowym kabarecie organizował konwoje z pomocą humanitarną do krajów byłej Jugosławii, Albanii, Czeczenii i Ukrauny. Pomaga niepełnosprawnym, będąc założycielem i prezesem Fundacji im. Brata Alberta. Przypomina o męczeństwie Polaków na Kresach i zbrodniach bandytów z OUN / UPA. Za te zasługi ksiądz kardynał Franciszek Macharski nadał mu tytuł kanonika honorowego archidiecezji krakowskiej.
Ale gdy ksiądz Tadeusz zaczął badać powiązania duchownych tej archidiecezji z komunistycznym aparatem terroru a księcia kościoła na krakowskiej stolicy zastąpił kamerdynał Stasiu, zaczęły się problemy. Bowiem kapciowy i jego totumfaccy stawali na głowie, by prawdę zamieść pod dywan a księdza Isakowicza - Zaleskiego zakneblować. Co na szczęście im się nie udało w całości. Ale zakaz opublikowania pracy o pedałach w polskim KRK okazał się skuteczny.
Od siebie dodam, że mnie jako protestanta ujął sposób udzielania Eucharystii przez księdza Tadeusza podczas odprawiania przezeń nabożeństwa w rycie ormiańskim. Do patery z komunikantami miał przymocowany mały pucharek z winem, a brzeżek opłatka maczał w winie przed podaniem przyjmującemu sakrament. Czyli można udzielać Komunii pod dwoma postaciami, tak jak nakazał Zbawiciel? Można! Zatem oferowanie wiernym jakiejś "półkomunii na sucho" jest ignorowaniem tego nakazu,
a rzekoma niemożność udzielania tej prawdziwej z przyczyn technicznych, to jak dla mnie kompletna bzdura.
Kandydaturę księdza Tadeusza o dziwo zgłosiła zielona agencja towarzyska, a motorem tej akcji był Kukuś. Wytrzeźwiał, czy co, u licha? Poparło ją koło konfederatów. Ale jak podał na tłiterze Krzysztof Bosak, w decydującym głosowaniu za księdzem Tadeuszem padły 63 głosy PiS, 28 PSL/Kukuś, 11 Konfederacji i o dziwo, aż 10 z POmiotu. Przeciw było aż 140 ciurów Kaczelnika, 118 z Targowicy i rzecz jasna 49 lewaków. Wstrzymało się 10 pisiaków i jeden platfus. W swojej wypowiedzi ksiądz podaje, że jego kandydaturę poparło 96 posłów. Rozbieżności tej nie potrafię wyjaśnić, bowiem jak już napisałem, bezprecedensowy burdel na sejmowej witrynie nie pozwala tych danych zweryfikować.
Po tym głosowaniu, jak informuje Der Dziennik, ksiądz Isakowicz - Zaleski odniósł się do sprawy na swoim profili na Facebooku. Cytuję za Dziennikiem i na jego odpowiedzialność, bowiem Pejs Zbuka i Cukerszwanca programowo olewam.

"Sojusz ołtarza z tronem w pełnej krasie. Nie miałem złudzeń, co do wyniku głosowania, bo wierchuszka Prawo i Sprawiedliwość musiała odwdzięczyć się władzom polskiego Kościoła za ustawiczne poparcie polityczne. A dla władz tych niezależna i sprawnie działająca komisja państwowa ds. pedofilii to śmiertelne zagrożenie. Będzie tak jak w sprawie molestowań kleryków przez abp. Juliusza Petza w Archidiecezji Poznańskiej czy lustracji w Archidiecezji Krakowskiej - czyli "zamiatanie pod dywan" doprowadzone do perfekcji.
Jeżeli mnie coś dziwi, to fakt, że znaczna część posłów PiS głosowała razem z posłami PO i Lewicy. Z tego wynika, że tzw. "wojna kulturowa" to kolejna ściema dla zamydlenia oczu maluczkim. Ale do czasu. Mane, tekel, fares.
PS. Bardzo dziękuje 96 posłom z różnych ugrupowań za poparcie. Bardzo to sobie cenię".

Stare powiedzenie głosi, że gdy nie wiadomo, jak się zachować, trzeba zachować się przyzwoicie. Ale zdaje sobie z tego sprawę ze dwadzieścia kilka procent posłów PiS. I tak więcej, niż myślałem.
Swego czasu dewiza SS głosiła "wierność jest moim honorem". Było to o tyle groteskowe, że honor był ostatnia rzeczą na świecie, o którą można było kanalie w czarnych mundurach podejrzewać. Z kolei dewizą zdecydowanej większości parlamentarzystów Podatków i Socjalizmu jest sentencja "Kaczor jest moim rozumem". Też idiotyczna, bo szukanie u nich rozumu to strata czasu.

Stary Niedźwiedź


PS
Udało mi się ustalić, które głosowania dotyczyły kandydatury księdza Isakowicza - Zaleskiego. Z tweeta Krzysztofa Bosaka wynika, że miały one numery 36, 46 i 56. Wkrótce podam nazwiska co bardziej znanych PiSdzielców, którzy tę kandydaturę utrącili.

SN

4 komentarze:

  1. Jarek Dziubek20 lipca 2020 11:49

    Szanowny Stary Niedźwiedziu, ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski napisał kilka lat temu książkę pod tytułem "Księża wobec bezpieki". Książka jest porządnie udokumentowana i jej wartość dla badaczy historycznych jest bezsprzeczna. Kupiłem ją, ale ponieważ nie jestem badaczem historycznym, ciężko mi było przez nią przejść. Dlatego nie skończyłem jej, raczej przekartkowałem, a żeby się nie zmarnowała, podarowałem ją ojcu.
    Na mojego nosa, rzetelne podejście do tematu księżowskich bezpieczniaków przekreśliło kandydaturę księdza Isakowicza-Zaleskiego na członka rzeczonej rady. Z pobieżnej lektury, którą poczyniłem, wynikało wprost, że istnieje bardzo wysoka korelacja pomiędzy zwerbowanymi przez bezpiekę księżmi katolickimi, a pedofilami wśród tychże. Jest to dosyć naturalne. Jak tylko bezpieka dowiadywała się, że któryś ksiądz jest pedofilem, a także wchodziła w posiadanie dowodów na tę pedofilię, to miała na niego wystarczającego haka, by go zwerbować.
    W związku z powyższym myślę, że ksiądz Isakowicz-Zaleski byłby bardzo niewygodnym członkiem rady ds. pedofilii dla wszystkich ludzi umoczonych w układ. A kto jest umoczony, to widać po tym, jak głosowano.
    20% posłów PiS głosujących za kandydaturą księdza, traktuję jako tych, którzy nie byli świadomi, czyje interesy mogą zostać tą kandydaturą naruszone. Pozostali albo należą do układu od dawna, albo po prostu dostali rozkaz.
    Jedno jest pewne. Na pewno sam pierwszy sekretarz KC PiS głosował przeciwko kandydaturze księdza Tadeusza Isakowicza-Zaleskiego. Nie ma przypadków. Są znaki.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Jarku
      Tak jak i Ty, tę książkę przejrzałem. Po wakacjach już w domu pożyczę ją od przyjaciela i przestudiuję uważnie.
      Wspomniana przez Ciebie korelacja między księżowską pedofilią a współpracą z SB jest rzeczą oczywistą. SB miała takiego łajdaka na widelcu i w przypadku odmowy współpracy nie musiałaby nawet fałszować dowodów.
      Natomiast nie wydaje mi się, by te ponad dwadzieścia procent posłów PiS, którzy głosowali za tą kandydaturą, uczyniła to jedynie z niewiedzy lub z głupoty. Po prostu ich odporność na kurewstwo mogła zostać przekroczona. Sam znam ludzi, którzy pomimo lewicowego światopoglądu nikogo nie skrzywdzili i w życiu nie popełnili żadnego świństwa. Więc w tym przypadku taka przyzwoitość mogła wygrać z tym "wicie, rozumicie" pierwszego sekretarza KC PiS. Dzięki informacji Krzysztofa Bosaka, który numer głosowania czyjej kandydatury dotyczy (to utajnienie mogło być nie partactwem, lecz rozpaczliwą próbą cerowania cnoty wodza przez Witek), sprawdziłem już, że we wszystkich głosowaniach nad kandydaturą księdza Tadeusza,ten żoliborski dupek i jego stare pierniki jeszcze z Porozumienia Centrum, a także dużo młodsi ludzie z kręgów okołorządowych byli przeciw. A więc stracili okazję, by nie wyjść na ciulów.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Stracili okazję? Owszem, stracili, ale to już chyba kilka kadencji temu, niestety.....

      Usuń
    3. Czcigodny Żurawiu
      Co się tyczy mamutów z PC, pokroju Terleckiego, Tchórzewskiego czy Brudzińskiego, oczywiście masz rację. Ale młodsze "pokolenie wiceministrów", które wypłynęło po roku 2015 (Horała, Szachermacher etc.) chyba po raz pierwszy aż tak się zbłaźniło nie tylko w sensie politycznym, ale również czysto moralnym. Bo czym innym jest głosowanie za decyzją, w naszym odbiorze głupią z politycznego czy ekonomicznego punktu widzenia, a czym innym ewidentne łajdactwo, oczywiste dla każdego człowieka o niezdegenerowanym systemie wartości i choćby podstawowym wykształceniu.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń