Niektóre dokumenty prawne zaczynają się od definicji uściślających znaczenie użytych w nich określeń. Pojawiają się wtedy sformułowania typu „Przez licencjobiorcę rozumie się…..” czy „Przez osobę upoważnioną rozumie się…..”. Poniższy wpis muszę również rozpocząć od zdefiniowania dwóch pojęć, takich jak „ateotalib” i „katol”.
Pierwsze z tych pojęć w warunkach polskich oznacza osobę która na każdy przejaw wiary czy istnienia w przestrzeni publicznej jakiejś struktury lub organizacji chrześcijańskiej reaguje atakiem agresji i histerii przechodzącej w paranoję. Do grupy tej na pewno nie zaliczam tych ateistów którzy krytycznie i z niechęcią mówią o konkretnych nagannych faktach mających miejsce w polskiej rzeczywistości. Mam na myśli choćby przekręty finansowe "Komisji Majątkowej" czy brak lustracji wśród kleru. Z kilkoma takimi osobami przyjaźnię się od ponad czterdziestu lat. Ale oni na widok choćby krzyża w urzędzie czy szpitalu reagują co najwyżej uśmieszkiem i nie toczą na ten widok piany z ust ani nie dostają rozwolnienia.
Jak już nie raz wspominałem, mój system wartości jest wynikiem syntezy protestantyzmu oraz zasad honorowych obowiązujących w dwudziestoleciu międzywojennym, wyłożonych mi i skutecznie implantowanych do łepetyny przez mojego ś.p. Ojca. I dlatego bez najmniejszego problemu znalazłem wspólny język i zaprzyjaźniłem się wiele lat temu ze wspomnianymi osobami. Ale dla pos-tępaka który jest „wporzo” , „spoko” i w ogóle „ciool” każdy człowiek który posiada kręgosłup moralny zbudowany z tradycyjnych wartości jest „katolem”. Jego przynależność do jakiegoś wyznania nie ma tu nic do rzeczy. Dla tych zajączków „katolem” jesteśmy zarówno ja – luteranin jak i żona mojego przyjaciela będąca buddystką i z innego źródła czerpiąca wytyczne jak być przyzwoitym człowiekiem. Co bardziej bojowi ateotalibowie za „katola” na pewno uznają mojego przyjaciela, ateistę z dziada pradziada, wiele razy wyrażającego się krytycznie o finansowych aspektach działalności Kościoła Rzymskokatolockiego w Polsce. Bo dla niego osobnik który zmajstrował kobiecie dziecko a następnie przynosi pieniądze aby „coś z tym zrobiła” jest po prostu zasrańcem który dożywotnio utracił honor.
Podczas wizyt na zaprzyjaźnionych blogach (nie jest ich przesadnie wiele) nie raz spotkałem się z powtarzającymi się ateotalibańskimi mantrami, wstawianymi tam przez misjonarzy nawracających właścicieli blogów i ich gości na pos-tępactwo z wytrwałością która zaimponowałaby nawet Świadkom Jehowy. Są one widocznie spisane w jakimś "niezbędniku pos-tępaka" i dlatego tak chętnie i często używane. Pozwolę sobie opisać najczęściej spotykane.
Ateiści zmanipulowani
Do tej grupy zaliczają się ci wszyscy ateiści którzy wywodząc te zasady z innego źródła niż Dekalog nie akceptują (poza obroną konieczną lub wymierzaniem kary) zabijania, są zdecydowanymi przeciwnikami niewierności małżeńskiej i narzeczeńskiej oraz aborcji z byle idiotycznego „powodu”. Czyli krótko mówiąc zaliczają się do ludzi którym z chęcią podam rękę. Oczywiście zdaniem pos-tępaków zostali zmanipulowani przez księży katolickich. A jeśli wywodzą się z rodzin również ateistycznych a więc w życiu nie zamienili trzech zdań z jakimś księdzem a wewnątrz kilku kościołów byli jedynie zwiedzając takowe jako zabytki lub podczas jakiegoś ślubu czy pogrzebu w kręgu znajomych, dla ateotaliba nie ma to rzecz jasna najmniejszego znaczenia
Ateizm nie jest religią
Ateizm nie jest religią
Istnienia ani nieistnienia Boga (Bogów) nie można udowodnić na drodze empirii lub logicznego rozumowania. Dlatego jedynie agnostycy mają prawo mówić że ich punkt widzenia jest naukowy. Bowiem wiedząc że wspomniany dowód jest niemożliwy, po prostu nie zajmują się tym zagadnieniem lub mówią że tego nie wiedzą.
Natomiast głoszenie że Bóg istnieje lub że nie istnieje to już wyłącznie kwestia wiary. Oczywiście ateotaliban próbuje wmówić że brak wiary nie jest wiarą (wiedza o tym że zbiór pusty również jest zbiorem przekracza na ogół ich horyzonty intelektualne) i odpowiednio sprowokowany prędzej czy później chlapnie językiem że ich pogląd jest „naukowy”. Wtedy słoma i marksizm wyłażą im z butów bowiem problem który z definicji nie może być przedmiotem rozważań naukowych usiłują zaopatrzyć w tę etykietkę, tak jak to miało miejsce w czasach komunistycznych. Wprawdzie Big Bang odesłał infantylny marksistowski wieczny wszechświat na śmietnik ale starzy lewacy trzymają się go niczym poseł immunitetu.
Pewien „leberał” z Psiej Wólki próbował swego czasu wmówić mi że ateizm nie jest religią bo nie ma swoich form liturgicznych. Ordynarne kłamstwo. Nigdzie nie jest powiedziane że owe formy liturgiczne muszą w przypadku każdej religii odbywać się systematycznie w ściśle określonych terminach. Za mojej młodości uczniowie szkół byli regularnie podtruwani tymi "materialistycznymi" pierdołami, studenci mieli nieprzyjemność zdawać egzamin z „filozofii marksistowskiej” a doktoranci bez zaliczenia tejże bramki w slalomie nie mogli być dopuszczeni do obrony swojej pracy doktorskiej. Obecnie „liturgia” ta jest chaotyczna i celebruje się ją od przypadku do przypadku. Ale zdarzają się konferencje "naukawe" (chemik starej daty wie że naukawe to mniej niż naukowe) na których swoje wybroczyny umysłowe produkują choćby prof. nienadzwyczajna Środa czy sprowadzany przez „Krytykę Polityczną” niejaki Slavoj Żiżek. Tak więc liturgia ta w wielce ortodoksyjnej wersji jak najbardziej istnieje, tyle tylko że jest na zdechu. Co mnie ani trochę nie smuci.
I zupełnie nie dziwi mnie że kilkoro ateistów których znam i szanuję gdy słyszy o tych sabatach tak zwanych wolnomyślicieli (nazwa doskonała bowiem myślenie idzie im bardzo powoli lub nie wychodzi wcale), mówi z obrzydzeniem że są ateistami innego obrządku. Bo nie czują potrzeby nawracania nikogo na ateizm zaś o hołocie z komunistyczną przeszłością mają nie mniej krytyczne zdanie co ja.
Depresja poaborcyjna nie istnieje
Zespół PAS (Post Abortion Syndrom), obejmujący wiele dolegliwości fizycznych i psychicznych występujących u kobiet które poddały się aborcji, został wielokrotnie opisany w literaturze medycznej. Z polskich najnowszych źródeł można wymienić choćby:
Bręborowicz G. Ginekologia i położnictwo, Wydawnictwo Lekarskie PZWL, Warszawa 2005, ISBN 83-200-3082-X
czy
Dębski R. Ginekologia kliniczna Tom 1-3, Urban & Partner, Wrocław 2009, ISBN 978-83-7609-013-9
Ponieważ przeczą one z góry przyjętej tezie że tego syndromu nie ma, opisujące jego elementy polskie medyczne podręczniki akademickie są przez pos-tępaków nazwane katolicką propagandą. Sama nazwa PAS została formalnie usunięta z listy chorób WHO mniej więcej w tym samym czasie co homoseksualizm (a więc ewidentnie pod naporem sił postępu) ale zaburzenia niestety przez to nie zniknęły.
Katolska lala z sexshopu
Ponieważ przeczą one z góry przyjętej tezie że tego syndromu nie ma, opisujące jego elementy polskie medyczne podręczniki akademickie są przez pos-tępaków nazwane katolicką propagandą. Sama nazwa PAS została formalnie usunięta z listy chorób WHO mniej więcej w tym samym czasie co homoseksualizm (a więc ewidentnie pod naporem sił postępu) ale zaburzenia niestety przez to nie zniknęły.
Katolska lala z sexshopu
Z kolei to określenie, w intencji autorów mające zapewne sugerować pasywność w łóżku, używane jest pod adresem dziewczyn które decydują się na seks z chłopakiem jedynie gdy spełnione są pewne warunki. Czyli znają go już wystarczająco długo, odnośnie poglądów na sprawy istotne więcej ich łączy niż dzieli a do tego pojawiła się między nimi więź uczuciowa. Dziewczyna taka ową więź uważa za warunek konieczny „przekroczenia Rubikonu”. A stwierdzenia że bycie dziewicą w wieku szesnastu lat to kołtuństwo zaś odmowa jarania jakiegoś gówna na imprezie to obciach zbywa puknięciem się w czoło. Zaś w mowie potocznej taka „lala” używa bez porównania większej liczby czasowników niż dwa „posiłkowe” a rzeczownik na K nie pełni w jej wypowiedziach roli znaku przestankowego. Czyli dziewczyna taka jest przeciwieństwem omówionego w dalszej części hasła „Wyluzowana babeczka”.
Kreatywność
Hasło to wypłynęło swego czasu podczas dyskusji co miało znaczyć sławetne owsiakowe „róbta co chceta”. Sądząc po reakcjach zaprezentowanych przez uczniów, w większości zrozumiała ona wezwanie swego bełkoczącego guru jako „srajta gdzie chceta i olewajta starych zgredów oraz ich pieprzenie za uszami”. Pewna kanalia która później z równym animuszem broniła Kupy Gminnej, upierała się że Owsiak wzywał do kreatywności. I biadoliła że niepotrzebnie złożył po kilku latach swoistą samokrytykę z powodu skutków rozpropagowania tego sloganu. Pytany o jakieś widoczne symptomy owej rzekomej kreatywności ów kauzyperda wymienił ubieranie się wedle swojej fantazji bez oglądania się na wzorce poprzednich pokoleń.
Tak się głupio złożyło że nie raz goszcząc u znajomej miałem okazję widzieć z tarasu jej domku uczennice z pobliskiego gimnazjum przychodzące pod jej płot na papierosa (a może skręta) i niekiedy łyk „mamrota”. Ubrane były pod jeden strychulec – brzuch odkryty, kolczyk w pępku, chamski makijaż, szpetne ciuchy. Zaś kloaka w gębie znakomicie pasowała do walorów owego nonkonformistycznego wizażu.
Kreatywność jak jasna cholera!
Gdy stwierdziłem że po wyglądzie i słownictwie chyba trudno je odróżnić od „tirówek”, jeden z gości zaprotestował. Opowiedział że niedawno jadąc w nocy przebił oponę i musiał założyć zapas w miejscu gdzie stało kilka tych "przydróżek". Ubrane były bardzo podobnie ale wyrażały się o niebo lepiej. Wie to bo jedna z nich pomogła mu oświetlając jego latarką zmieniane koło i miał okazję zamienić z nią kilka słów.
Ciąg dalszy nastąpi.
Stary Niedźwiedź
tak. mnie najbardziej śmieszy usilne żądanie dowodów na istnienie boga. jakich dowodów skoro sama nazwa wskazuje że jest to "wiara", więc dowodów być nie może. niestety, nie którzy tego nie są w stanie pojąć.
OdpowiedzUsuńmucha86
Czcigodny Mucho
UsuńPozwolę sobie zacząć od wyrażenia radości z powodu pojawienia się na naszej nowej kwaterze kolejnego filaru "antysocjalowych" debat. Bo tu można swobodnie rozmawiać, niczego nie trzeba kropkować a my jako autorzy jednym kliknięciem możemy przejść do edycji dowolnego postu gdy na przykład podczas czytania dostrzeżemy jakąś literówkę.
Twój komentarz potwierdza że stary aforyzm Milom (w wolnej chwili muszę wstawić dział aforyzmów), mówiący że inteligencję dzielimy na wrodzoną, nabytą i postępową jest ponadczasowy.
Pozdrawiam serdecznie.
>Pewien „leberał” z Psiej Wólki próbował swego czasu wmówić mi że ateizm nie jest religią bo nie ma swoich form liturgicznych.<
OdpowiedzUsuńStary Niedźwiedziu, można go zapytać, czy słyszał kiedyś o tzw. ślubach i pogrzebach humanistycznych. Nigdy nie widziałem takiej "uroczystości", ale wydaje mi się, że ma to jakąś formę liturgiczną, przerobioną oczywiście na własne, ateistyczne kopyto.
Pozdrawiam
Czcigodny Rzepko
UsuńBardzo Ci dziękuję za tę informację. Może się nie raz przydać. Ale podejrzewam że ten zajączek (wyjący ze zgrozy nad "nieludzkim" traktowaniem schwytanych islamskich terrorystów a zarazem zawzięty proaborcjonista) ma już mózg "zespawany" haszyszem. Swego czasu przyznał się na pewnym blogu że jara to guano.
Jeszcze raz dziękuję za pomoc i pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńZnakomity słownik, z którym całkowicie się zgadzam. Gratuluję udanego merytorycznego startu na nowym blogu. Wzruszyła mnie historia pana, któremu tirówki pomogły zmienić koło. Dlaczego ja nie miałem nigdy wymieniania koła w tak romantycznych okolicznościach, tylko np. w marznącym deszczu na poboczu ruchliwej arterii?
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńSłownik nie jest jeszcze w całości gotowy ale jego pierwszą część opublikowałem gdy tylko osiągnęła ona wystarczający rozmiar. Bo nawet w mieszkaniu jeszcze remontowanym psim obowiązkiem gospodarza jest czymś Czcigodnych Gości poczęstować.
A co się tyczy tirówek, z ich usług nie korzystam. Ale rozumiejąc że do wyboru takiego fachu na ogół skłonił je brak alternatywy, cenię je zdecydowanie wyżej niż kurwiszony zaliczające na każdej dyskotece po kilku amantów. Jak mawiają Rosjanie (niektóre przysłowia mają genialne), "Trach biez liubwi i biez dienieg eto chuże czem blad'stwo".
Pozdrawiam serdecznie.
Bardzo podoba mi się ten słownik. Mogę się pod nim podpisać z całą stanowczością.
OdpowiedzUsuńNie rozumiem jak można negować syndrom postaborcyjny. Owszem nie wystąpi u każdej kobiety, która poddała się takiemu zabiegowi, ale to nie znaczy, że nie istnieje! Depresja poporodowa też nie dotyka każdej matki, nie istnieje?
Ja już dawno dostałam łatkę katolskiego kołtuna jako, że nie toczę piany na słowa "krzyż", "ksiądz", "Kościół", zaś w sprawie współżycia uważam, że dziewczyna musi bardzo, bardzo uważać bo ponosi największe koszty. No i nie uważam seksu za podstawę związku.
A o tirówkach świetnie napisane.
Czcigodna Erinti
UsuńSwego czasu pewien "leberał" z Psiej Wólki, zawodowy kłamca blogowy kilka razy komentujący i u Ciebie, na blogu znanej Ci młodej osoby zapluł się w obronie "aborcji na życzenie". Do tego stopnia że zanegował istnienie PAS. Nie mogłem więc w tym słowniku go nie uhonorować.
Twoje zastrzeżenia w kwestii seksu (dyskutowaliśmy o tym na privie) w pełni rozumiem choć w nie do końca je podzielam. Bo wynikają one z realnie istniejących zagrożeń (których istnienia nigdy nie negowałem) a nie z jakiejś postawy "psa ogrodnika" usiłującego ludzi pozbawić bodaj w części chyba najpiękniejszej rzeczy w życiu. Masz rację że nie jest to najważniejsza rzecz w związku ale z kolei ja porównam seks do odrobiny soli i pieprzu. Których brak uczyni ledwo jadalną nawet drogą i wyszukaną potrawę zaś z prostego dania mogą one uczynić przysmak.
Pozdrawiam serdecznie.
Serdecznie pozdrawiam Starego Niedźwiedzia.Z braku czasu nie odniosę się szerzej do twojego wpisu.Napiszę tylko,że w całości zgadzam się z Twoim opisem postępactwa.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
Józef.
Czcigodny Józefie
UsuńJakże się cieszę z informacji że filar antysocjalowych dyskusji zna nasz nowy adres i obiecał gdy mu czas pozwoli uczynić nam honor składając dłuższą wizytę!
Pozdrawiam serdecznie.
Pozdrawiam i gratuluję przeniesienia bloga.
OdpowiedzUsuńSam jestem chyba owym ateistycznym katolem, który stracił wiarę, ale owa trauma nie była na tyle silna, aby zmienić mnie w fanatycznego antyklerykała he he...
Dog from Hell
Czcigodny Dogu
UsuńOkazuje się że wszyscy porządni ludzie w taki czy inny sposób w oczach pos-tępackiego i libertyńskiego bydła są "katolami". Mój przyjaciel, ateista tak jak i Ty, zauważył wielce słusznie że usłyszeć od takiej hołoty że jest się "katolem" to chyba taki sam komplemant jak być uznanym przez komucha za "wroga ludu".
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wizytę na naszych nowych śmieciach.
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że wyrażenie "katolska lala z sexshopu" było mi dotąd obce. Widocznie obracam się w innym towarzystwie na co dzień. Jednakowoż zastanawiam się, jak bierna w łóżku Polka-katoliczka, która udostępnia swoje ciało mężowi jedynie celem prokreacji może się komuś kojarzyć z lalą z sexshopu, która owszem, też jest bierna. Jednak seks z nią żadną prokreacją nie grozi.
Pozdrowienia
Czcigodny Jarku
UsuńChyba po prostu nie zaglądasz na blogi na których pojawiają się libertyńscy misjonarze z sekty którą niezawodna Milom (mail odebrałem wczoraj) nazwała "Świadkowie Kurewstwa". A tak na marginesie to co owi "Świadkowie" mogą wiedzieć o porządnych katoliczkach? Znam związki katoliczek z przedstawicielami innych religii. Ale wątpię aby jakaś zechciała sypiać z takimi pos-tępackimi śmieciami.
Pozdrawiam serdecznie.
ablog na omlecie znowu padł :/ Zgryźliwego to samo. masakra!
OdpowiedzUsuńA więc w porę uciekliśmy z tego łajna. I co najważniejsze, zostawiliśmy na tyle czytelne info gdzie nas szukać że stara "antysocjalowa" gwardia już tu przybywa.
UsuńCzy zechciałbyś podać swój nick? U nas to się przyjęło.
Kłaniam się.
maciejjo, wasz stały czytelnik :)
UsuńSzanowny Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńTekst celny choć nie znalazłem w nim siebie...ale od dawna brzydzę się szufladkowaniem:)jestem ateistą ,krzyże i kościoły jakichkolwiek wyznań mi nie przeszkadzają do momentu oddawania im mojej kasy.O Bogu się nie wypowiadam natomiast chętnie o cyrkowych liturgiach KK gdzie z przyjemnością rozbieram ceremonię z naleciałości ukradzionych z innych religii(np.sławetna szopka z osiołkiem:) )czy elementy ceremoniału bizantyjskiego.Nie uważam Starego Testamentu za księgę świętą lecz za echa minionego barbarzyństwa,obłudy i okrucieństwa połączonego z rytuałami z epoki kamiennej...podobne zdanie mam o Koranie i wielu innych "świętych"księgach.Nie uważam aby jakakolwiek wiara zasługiwała na ogólny szacunek....czy to wiara w Jezusa czy Wielkiego Zielonego Gluta,dla mnie obydwie są równie absurdalne.Wiara powinna być prywatną sprawą każdego bez włażenia w życie innych i bez wyciągania chciwej łapki do wszystkich.To ,że ktoś uważa się za chrześcijanina czy muzułmanina czy yodystę nie czyni z niego lepszego człowieka co statystyki świetnie pokażą...Przyznam,że zajmowałem się w religioznawstwie głównie KK i budzi on we mnie dogłębną odrazę.Ale jestem patriotą ,staram się szanować każdego człowieka choć np.żadnemu typowi z Wiejskiej ręki bym nie podał.To tak w ogromnym skrócie...
Czcigodny Deafie
UsuńW tym tekście wystąpiłeś w jednoznacznie pozytywnej roli "ateisty zmanipulowanego". Bo swego czasu w dyskusji na blogu (którego nazwy ze znanych Ci już z priva powodów nie wymienię), pogoniłeś dwóch libertyńskich zasrańców broniących do upadłego "prawa" do aborcji na żądanie. Jeden z nich wręcz tak Cię nazwał więc do spółki z małżeństwem moich przyjaciół masz swoje udziały w kapitale akcyjnym archetypu "ateisty zmanipulowanego". Bo tak jak i oni, gdy usłyszysz słowo "honor", nie uruchamiasz "gugla". jak robią to libertyńskie śmiecie. Które do tego po przeczytaniu co o tym pisze "wiki" nie mogą powstrzymać się od komentarza "o co tu k***a chodzi bo ja nic nie kumam?".
Pozdrawiam serdecznie.
Odrzuca mnie w tym słowo"zmanipulowani". Co prawda umieszczone w pozytywnym kontekście.... O manipulacji można mówić gdy wmawia się od niemowlęcia dziecku że bajki i nonsensy są rzeczywistością...gdy manipuluje się i obarcza jego psychikę całą ohydną koncepcją "grzechu pierworodnego". Gdy przyzwyczaja się go,że rytualny kanibalizm to coś pozytywnego, a facet w Watykanie to pomniejszy bożek....Oducza myślenia samodzielnego i wyciągania własnych wniosków a nakazuje wiarę w regułki ...Hm,to chyba manipulacja? isn't it?Ale (bez rozstrzygania kwestii Boga bo nie da się tego zrobić) wyciągnięte z logicznego rozumowania,oparte na faktach przeświadczenie,że religie to bzdety...czy to jest manipulacja??Raczej nie sądzę.Pozdrawiam
UsuńCzcigodny Deafie
UsuńZa "zmanipulowanego" uznał Ciebie i takich ateistów jak Ty pewien "leberał" z Psiej Wólki. Ja tylko to określenie umieściłem w moim katalogu pos-tępackich bredni. A samego określenia nie warto chyba analizować na gruncie logiki (bo takowa użytkownikom tego bełkotu jest obca) lecz uznać je za taki sam komplement jak nazwanie "wrogiem ludu" przez komunistę. Bo tak samo oznacza to że wyznaje się wartości nienawistne temu draństwu.
Pozdrawiam serdecznie.
Zrozumiałem ale mogłem jedynie tego słowa wyrwanego z kontekstu się uczepić......więc dla dobra dyskusji a i wrzucenia przy okazji kamyczka do piaskownicy KK....:)
UsuńWspominałeś Korwina...to skomplikowane,niewątpliwie jest mi bliski jako jedyny z polityków znający i popierający austriacką szkołę ekonomii.Z drugiej jednak strony zradykalizował ją do absurdu...jak to polityk.Dziecku kiedyś tłumaczyłem dlaczego jest źle ale zrozumiała dopiero po tym filmiku,filmiku nader godnym rozpowszechniania : http://www.youtube.com/watch?v=nSt4vCbmle0&feature=related Pozdrawiam
Usuń@ Deaf z godz. 18:24
UsuńCzcigodny Deafie
Porównaj sobie choćby to co wielki Milton Friedman pisał w "Wolnym wyborze" z takim stekiem bredni jak "Program gospodarczy UPR". Którego autorzy nie zadali sobie trudu aby zapoznać się choćby z jakimś wielce kulawym ale realnie istniejącym rocznym budżetem Polski w latach 1995 - 2005.
Podatek "półgłówny" to jedna kosmiczna bzdura a gruntowy (a nie katastralny !!! ) to kolejna. A ludzie w Polsce dostali czytelny sygnał: nie wolno dawać do ręki małpie brzytwy, dziecku zapałek a liberałom ani źdźbła władzy.
Zastanawiam się już tylko na tym czy JKM to skretyniały narcyz marzący jedynie o tym by o nim mówiono (sam kiedyś przyznał że nie jest istotne czy dobrze czy źle byle po nazwisku) czy po prostu agent SB wzorowo realizujący swoje zadania.
Dawniej byłem zwolennikiem pierwszej opcji, obecnie wcale już tego nie jestem pewny. Zwłaszcza odkąd zasadę "pacta sunt servanda" traktuje wielce selektywnie. Chce zlikwidować VAT do którego wprowadzenia Polska zobowiązała się umowami międzynarodowymi i który to podatek jest podstawą dochodów budżetu w całym cywilizowanym świecie. Ale w obronie ubeckich kominowych emerytur swego czasu aż się zapluł pisząc że fakt wprowadzenie ich przez Bieruta czy Gomułkę w niczym nie wpływa na konieczność ich wypłacania.
Pozdrawiam serdecznie.
Znam i bliska mi sercu ta szkoła:).Jeśli chodzi o Korwina to mam do niego sentyment po pierwsze za przestraszone gęby sbeków gdy lustrację w sejmie przegłosował,przyznasz,że widok był wyborny.Za swój projekt emerytalny który też wtedy złożył,w ogólnym zarysie polegał na tym by z części prywatyzacji wypłacać emerytury tym co je już nabyli a każdy nowo zaczynający pracę miałby pełną dobrowolność i swobodę gdzie i jak chce sobie na starość ciułać.Było to wtedy ekonomicznie możliwe i jak teraz spojrzysz na emerytalny wir wysysający kasę to przyznasz,że bylibyśmy w innym miejscu przyjmując to.Fakt,że z każdym rokiem się radykalizuje i mówi już tylko o tym jakie państwo by chciał a nie jakie jest realnie możliwe.Co do sbeckich emerytur to...przyznaję mu rację i miał rację ,że jeśli ruszy się jakiejś grupie,nawet sbeckiej to później pójdą następni na rzeź co właśnie widzimy.Wierz mi,że sbeków nienawidzę bardziej od Ciebie ale...albo kontynuacja prawa co niestety nastąpiło za pomocą michnikowsko-sbeckiej grubej kreski albo czystka co się nie stało.Jeśli kontynuacja to nie można wyłączać żadnej grupy bo inne są w kolejce....Co do wzmianki o agencie sb traktuję ją jako żart...zresztą osobiście wiem,że sb nie było zainteresowane Korwinem traktując go jako folklor i przykład jak to można działać w PRL-u oraz...zbyt niestabilnego emocjonalnie żeby mógł być agentem :)....Bali się wewnętrznej robionej przez synków partii jak Michnik i Kuroń wiedząc z doświadczenia,że wtedy dopiero ich głowy by poleciały....Wyobrażasz sobie horror z I sekretarzem Kuroniem będącym na lewo od Trockiego? Obecnie nadal jestem przy Miltonie i Hayku i coraz dalej od Korwina lecz sentyment został i pewnie jako jedynemu politykowi w Polsce rękę bym mu podał.
UsuńCzcigodny Deafie
UsuńW sprawie JKM odpowiedziałem na "priva".
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu. Człowiek kulturalny nie powinien wcale toczyć piany z ust. Tymczasem Polska od 20 lat nie potrafi uporać się z czymś takim jak pluralizm światopoglądowy. A będąc rządzoną przez elity, które z marszu uznają polskie za zaściankowe, ma się dosyć słabo. Ateistyczne bluzgi są równie groźne jak katolskie pohukiwanie o zakazie rozwodów czy wprowadzeniu państwa wyznaniowego. Moim skromnym zdaniem nie ma tu mniejszego zła. Jedno i drugie jest ZŁEM.
OdpowiedzUsuńCo to toczenia piany z pyska na widok krzyży... Tu sprawa jest mocno dyskusyjna, bo hierarchowie największego związku wyznaniowego w Polsce mają często to do siebie, że jak im się poda dłoń, to odgryzą całą rękę. Odrobina dobrej woli doprowadziła to faktu, iż jednemu czy drugiemu we fiolecie wydaje się, że jak mu się podoba plac, to wystarczy tam wbić krzyż, zwołać babcie różańcowe i plac będzie jego. O cudach na miarę tych sprzed 2000 lat przy pracy komisji majątkowej nie wspominając. Stąd mogę rozumieć tych, co obawiają się, że dziś dopuszczamy krzyż w urzędach, a jutro będzie się tam rozpoczynało pracę od obowiązkowej modlitwy, zaś pojutrze urzędy będą tylko dla zwolenników pewnego światopoglądu. To spore niebezpieczeństwo z uwagi na roszczeniową postawę, powierzchowny charakter i brak konkurencji najliczebniejszego wyznania w Polsce.
Sam chciałbym państwa normalnego. Bardziej pluralistycznego wyznaniowo, bo to zdrowsze dla wszystkich. Bez ukrywania swojej wiary, ale też bez obowiązkowych mszy rozpoczynających uroczystości państwowe, w których każdorazowo brał udział postkomunistyczny prezydent - agnostyk. W Polsce to jednak nie przejdzie. Nie ma szans. Bo ten kraj pięknie walczy o swoją niepodległość, ale z odzyskaną zachowuje się jak małpa z brzytwą.
Czcigodny Celsusie
UsuńMoim zdaniem groźba powstania państwa wyznaniowego o którym piszesz w realu nie istnieje. Czasem o czymś tak bezdennie głupim jak choćby zakaz rozwodów palnie jakiś idiota pokroju Marka Jurka a cały "sralon" natychmiast wyje o tym przez miesiąc tak jakby taki postulat miał cień szansy na realizację. Moim zdaniem wspomniany osobnik jest dla lewizny leninowskim "użytecznym idiotą" i gdyby go nie było, Urban z Michnikiem musieli by takiego stworzyć. Bo "sralonowi" ktoś kto kompromituje konserwatyzm jest jeszcze bardziej potrzebny niż kiep JKM który od dwudziestu lat utwierdza ludzi w przekonaniu że liberał jest z definicji ekonomicznym analfabetą.
Znacznie bardziej niż państwa religijnego obawiam się obyczajowego zbydlęcenia typu aborcja na żądanie, eutanazja (też na przykład na żądanie płatnika emerytury) czy choćby "homoadapcje". Różni "europejczycy" aż kwiczą do takiego "postępu". Czy naprawdę sądzisz że gdyby to go nie pogrążyło nieodwołalnie w oczach wyborców, MAK Donald nie wprowadziłby z entuzjazmem tych postępowych reform tak aby na europejskich salonach chwalili go i klepali po dupie?
I dlatego mój stosunek do Kościoła Rzymskokatolickiego mimo wymienionych przez Ciebie przykładów obrzydliwej pazerności jest per saldo pozytywny. Gdyż jest on bezcennym sojusznikiem w walce z wymienionymi zagrożeniami. A na wojnie nie należy zbytnio wybrzydzać w doborze sojuszników.
Pozdrawiam serdecznie
Taka mała uwaga...Problemem jest brak w Polsce elit.Prawdziwe elity skończyły z soviecką kulą w tyle głowy a obecne to synowie i wnuki kolaborantów którzy strzelali do nich. Nie ma elit intelektualnych,politycznych czy też gospodarczych. Mamy postsovieckie harpie nadal rozdzierające Polskę tym razem łapka w łapkę z UE. Jestem ateistą i naprawdę pogardzam KK i z przerażeniem myślę,że pewnie będę musiał go popierać jako jedyną przeciwwagę polityczną dla obecnego systemu. Albo po prostu z racji wieku położę krechę na wszystkim,namówię swoje dzieciątko do wyjazdu na emigrację i...pooglądam sobie chocholi taniec.
Usuń@ Deaf
UsuńCzcigodny Deafie
Okazuje się że nasze poglądy są bliższe niż się spodziewałem.
Co do braku elit i faktycznego kręcenia tym cyrkiem zwanym III RP przez przewerbowane peerelowskie "służby", pełna zgoda. Na Antysocjalu od dawna nazywamy tych SBków i WSIoków "lalkarzami" gdyż powtykali różnym Tuskom czy Pawlakom patyczki w dupy i kręcą tymi kukiełkami jak chcą.
Twój stosunek do KK jest bez porównania bardziej krytyczny od mojego. Ale skoro nawet Ty uważasz że może zaistnieć sytuacja gdy będziesz zmuszony poprzeć tę instytucję, widzę że moja opinia nie jest przejawem żadnej ekstrawagancji. Czyli jak powiedział kiedyś mój przyjaciel gdy w połowie lat dziewięćdziesiątych nad ranem wracaliśmy z pewnej balangi:
-Niedźwiedziu, nasze pokolenie już chyba do usranej śmierci będzie mogło co najwyżej wybierać mniejsze zło!
Kończę tym mało optymistycznym cytatem i pozdrawiam serdecznie.
@ Celsus
UsuńBo ten kraj pięknie walczy o swoją niepodległość, ale z odzyskaną zachowuje się jak małpa z brzytwą.
W ostatnim ćwierćwieczu mieliśmy kilka epizodów walki o niepodległość, do których zaliczyłbym próbę lustracji, próbę obalenia WSI, marsze i demonstracje związane z zamachem w Smoleńsku czy 11.11.11. ale zdecydowanej walki o niepodległość nie było i dlatego nadal po Polsce latają małpy z brzytwami i naiwnością jest sądzić, że same z siebie władzę oddadzą. Zatem nie widzę powodów by współczesnym Polakom przypisywać bohaterstwo lub niezdolność rządzenia. Nie wykazali się ani jednym ani drugim. Chyba, że ktoś się utożsamia z małpami.
@ Marek1taki
UsuńCzcigodny Marku
Ale zauważże tacy Czesi potrafili się tych czerwonych małp pozbyć. Na pewno nie dlatego że owe małpy same potulnie pooddawały brzytwy. Po prostu Czesi mają instynkt propaństwowy którego w Polsce bardzo mi brakuje. I oni potrafili pozabierać te brzytwy z małpich łap.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu, mój stosunek do Kościoła Rzymsko - Katolickiego również jest bardzo pozytywny, gorzej z odczuciami odnośnie naszej rodzimej hierarchii tegoż, choć wyjątki się zdarzają. Ale wracajmy do tematu. Tu się nie zgodzę, że dla sojuszu przeciwko deszczowi lepiej iść pod rynnę. Też kiedyś myślałem, że to margines jednakże czytając popularne prawicowe portale czy czasopisma stwierdzam, że to wcale nie takie odosobnione poglądy. Dlatego negatywnie odnoszę się nie do katolicyzmu, tylko do jego roszczeniowo - mafijnej wersji. Zamiast przymykania oczu na afery typu hazardowe przymykać się będzie na afery pobłogosławione. A czy ten Naród dymać będą baronowie postkomuny czy sybaryci w koloratkach, to mi naprawdę wszystko jedno. Wolałbym oczywiście, żeby było normalnie, ale się nie zanosi.
OdpowiedzUsuńCzcigodny Celsusie
UsuńZajrzyj z kolei do nie tak niszowych jak "Fronda" "merdiów" lewicowych i zobacz jakie wartości są w nich propagowane. Przypadki odbierania w Szkocji osieroconych dzieci wychowującym je dotychczas dziadkom i przekazywanie do adopcji parze dwóch pederastów czy uśmiercanie w Holandii starszych obłożnie chorych osóbbez pytania ich i rodziny o zdanie już się zdarzały. W realu a nie w bredniach "sralonowców" straszących państwem wyznaniowym. Ja z kolei wolę stać pod rynną niż pod sypiącym mi się się na głowę gradem wielkości kurzego jaja. A w opowieściach o groźbie rządów katotalibanu widzę mnóstwo przesady, najłagodniej to nazywając.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu! Polska to nie Szkocja, a polska hierarchia to nie szkocka. Problem nie jest tak banalny, a przywołana przez Ciebie "Fronda" wcale nie taka niszowa, nie mówiąc już o najpopularniejszym tygodniku "Uważam Rze" (przy innym popularnym tzw. prawicowym tygodniku będący ostoją wolności i liberalizmu), gdzie publikują sławy tego portalu. W Polsce e realu tez się zdarzały częste przypadki budowania popularności politycznej w zamian za "działeczki za złotówkę", cuda komisji czy takie parodie jak obowiązkowe uroczystości religijne przy państwowych. Czy doprawdy nie dostrzegasz różnicy między krzyżem w urzędzie, a postkomunistycznym prezydentem z kapelanem biorącym udział w państwowej uroczystości z Mszą? Dla mnie nie ma kompromisu, przyzwolenia na państwo wyznaniowe za sojusz w walce z równie obrzydliwym lewactwem. W szczególności, że mamy do czynienia z para-mafijnym działaniem przekręcającym wielkie pieniądze.
UsuńCzcigodny Celsusie
UsuńPiszesz o wielce nagannych przypadkach przekrętów finansowych które ŁAMIĄ ISTNIEJĄCE PRAWO a nie są ścigane a więc i karane. Czyli o nieprzestrzeganiu prawa.
A ja boję się czegoś w mojej ocenie znacznie gorszego bo PODNIESIENIA ŁAJDACTWA DO RANGI PRAWA. Mam na myśli choćby skrobanki na żądanie, eutanazję, homoadopcję etc.
Odnośnie implantowania liturgii do uroczystości państwowych, rozwiązanie jest banalnie proste. Część religijna powinna rozpoczynać lub kończyć taką uroczystość. Wtedy ci którzy nie chcą w niej uczestniczyć pojawialiby się później lub wcześniej wychodzili. Ten drugi wariant wydaje mi się praktyczniejszy. Ale o co zakład że tacy jak Alejandro "Ciul" Kwajara w trosce o PR nie opuściliby mszy?
A co się tyczy układów para-mafijnych, wszystkie nieprawidłowości kościelne w mojej ocenie różnią się od przewalanki przy okrągłym stoliku i powstania klasy właścicieli III RP tym czym kieszonkowiec od kasiarza. A skorzystanie w alce z pos-tępackim zbydlęceniem z tak znaczącego sojusznika jak Kościół Rzymskokatolicki nie grozi jakimiś "rządami ajatollachów" którymi straszą Senyszyn czy Palikot. I w tej kwestii chyba żaden z nas drugiego nie przekona.
Pozdrawiam serdecznie.
"Ale o co zakład że tacy jak Alejandro "Ciul" Kwajara w trosce o PR nie opuściliby mszy?"
UsuńJa bym się z tobą nie założył.Nie takie figle się wyprawia,coby utrzymać się przy korycie.Np.Bierut,będąc ateistą, gdy składał przysięgę na Konstytucję, kończył ją słowami: "Tak mi dopomóż Bóg". Za jego przykładem funkcjonariusze partyjni i państwowi brali udział w nabożeństwach i procesjach Bożego Ciała, prowadząc celebransów do ołtarzy.
O pielgrzymkach Józia O. i innych prominentnych towarzyszy do Częstochowy nie wspomnę.
Co do tzw.przekrętów w Kościele,diagnoza słuszna.Jaki problem żeby Państwo egzekwowało przestrzeganie Prawa?
Serdecznie pozdrawiam.
Józef.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu, zostawiając w spokoju sojusze tronu i ołtarza chciałbym zwrócić uwagę, że w sumie aborcja na życzenie nie jest taka zła. Pomyślmy... Człowiek prawy i uczciwy (niezależnie od wiary czy przekonań) nigdy jej nie dokona i nie będzie do niej namawiał. Tu się zgadzamy. Zostaje kto? Lewactwo, które w najlepszym wypadku wychowa swój narybek na swoich następców, czyli gloryfikatorów komunistycznych zbrodniarzy i ich zbrodni. Taka wielka znów strata? ;)
UsuńPrzypominam, że każdy, nawet największa kanalia, był przez chwilę słodkim bobaskiem, do którego robiono "tititi" :D
Pozdrawiam z przymrużeniem oka ;)
@ Józef
UsuńCzcigodny Józefie
Za moich lat studenckich przy ognisku śpiewaliśmy między innymi:
A w niedzielę kiedy nie ma już zebrania
To do cerkwi idzie z Griszą Wania.
Robiliśmy sobie jaja a okazało się że mieliśmy proroczą wizję. Bo wymieniłeś przykłady kiedy to prominentne komuchy dzwoniły ogonem na mszę. A i MAK Donald głupie dwadzieścia kilka lat po dorobieniu się pierwszego dziecka potuptał z "cywilną" żoną przed wyborami do ołtarza.
Żaden ksiądz nie uchybił jeszcze św. Tacy a polityk nieświętemu PR.
Pozdrawiam serdecznie.
@ Celsus
UsuńCzcigodny Celsusie
W mojej ocenie ludzi prawych i ewidentnego lewackiego barachła będzie łącznie góra ze trzydzieści procent. A co z resztą? Przecież "sralon merdialny" cały czas wmawia młodym że aborcja to jedna z form antykoncepcji i należy się każdej dziewusze jak psu buda. Wolę nie myśleć co by się działo po legalizacji w takiej otoczce. Powtórka z Rosji która "dzięki" alkoholizmowi na skalę niepojętą dla przeciętnego Polaka i masowe aborcje jest bliska granicy katastrofy. Co zresztą ani trochę mnie nie martwi.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńjeżeli chodzi o to czy ateizm jest formą wiary, to dyskutowałem już kiedyś na ten temat z Dibeliusem. Jest to ten sam rodzaj wiary, co teisty wiara w nieistnienie krasnoludków, ufoludków, czarownic czy też wiara w wyjście z grupy kadry Smudy na zbliżających się Mistrzostwach Europy.
W słowniku znalazłem następującą definicję religii: system wierzeń i praktyk, określający relację jednostki do różnie pojmowanej sfery sacrum, czyli świętości i sfery boskiej. Wydaje mi się że kluczowy jest tutaj nie brak form liturgicznych, a sfery sacrum, która w przypadku niewiary w Boga występuje, podobnie jak u teistów nie ma czegoś takiego jak sfera sacrum w kontekście niewiary w krasnoludki.
Natomiast szerzej patrząc - dla mnie ogólnie każdy polityk który kwestiom typu "krzyże w miejscach publicznych" poświęca więcej niż pięć minut debaty jest albo idiotą, który nie rozumie na czym polega rządzenie państwem, albo złodziejem, który stara się antagonizować społeczeństwo które zajęte "świętą wojną" nie zwróci uwagi na wałki, które w międzyczasie dany delikwent z kolesiami będzie robić. Tak samo za idiotę uważam człowieka który swój system wartości zamierza przypisać tylko i wyłącznie jednej grupie wyznaniowej albo inaczej - całą grupę wyznaniową zamknąć w pewne ramy sugerując że wszyscy jej reprezentanci kierują się takim samym systemem wartości. Działa to we wszystkie strony.
Pozdrawiam serdecznie
Czcigodny Ponury Grabarzu
UsuńW kwestii polityków pełna zgoda. Wywoływanie takich konfliktów to z prawdopodobieństwem kilku dziewiątek chęć odwrócenia uwagi os przewalanek. Lub załatwienia sobie i swoim kolesiom na kolejne cztery lata synekury finansowanej z naszych pieniędzy.
W kwestii sacrum, o ile za sakrumuznamy jakąś najistotniejszą dla danej osoby prawdę której nie da się potwierdzić ani zanegować na drodze logiki lub empirii, ateizm oczywiście też ją posiada. Jest nią dogmat (bo na pewno nie udowodnione twierdzenie czy zaobserwowany fakt) o nieistnieniu Boga.
Pozdrawiam serdecznie
Wszystkich Szanownych Gości zniesmaczonych widokiem ekskrementu który tu się niedawno pojawił przepraszamy za niemiłe doznanie estetyczne. I obiecujemy usuwać takowe substancje gdy tylko zostaną zauważone. Bo "Antysocjal" to nie szambo ani siedziba klubu parlamentarnego Ruchu Podtarcia Palikmiota.
OdpowiedzUsuń