Dwa pierwsze odcinki (widać już że będzie ich więcej) słownika pos-tępcko - polskiego wywołały dosyć ożywioną dyskusję. Ta w połączeniu z opiniami wyrażonymi już kiedyś przez komentatorów na łamach „Antysocjala” oraz poglądami z którymi zetknąłem się wymieniając maile z różnymi osobami, skłoniły mnie do zajęcia się zjawiskiem liberalizmu (czy może raczej łżeliberalizmu) w dziedzinie szeroko rozumianej etyki.
O ile żaden liberał nie postuluje podniesienia podatków czy zwiększenia interwencjonizmu państwa w gospodarkę, o tyle już rankingi „wolności gospodarczej” niemal skłaniają niektórych fundamentalistów do onanizowania się podczas lektury Index of Economic Freedom na wzór małolata który ściągnął pornola z sieci. Bo zrozumienie że dla inwestora liczą się przede wszystkim RENTOWNOŚĆ i STABILNOŚĆ o czym najlepiej świadczą inwestycje w Chinach, Indiach czy Brazylii (druga setka owego rankingu) ewidentnie przekracza możliwości intelektualne owych ortodoksów. Ale to jeszcze nic w porównaniu z tym co się dzieje w kwestiach moralno – prawnych.
Nigdy wcześniej za swojego żywota nie spotkałem się z taką feerią głupoty, podłości, zakłamania i histerii jak podczas lektury poglądów osób zaklinających się że w tej sferze życia są liberałami. Pozwolę sobie pokrótce scharakteryzować co oryginalniejsze grupy typowych przypadków.
Za najgorszych łajdaków muszę oczywiście uznać proskrobankowców czyli zwolenników aborcji na żądanie. Niektóre argumenty przytoczyłem już w „słowniku” a za szczyt zbydlęcenia muszę uznać pogląd że skoro facet lubi tylko „na bosaka” to dziewczyna musi przecież móc się wyskrobać gdy zajdzie w ciążę. Dyskutować z takimi nie mam zamiaru bowiem jak już kiedyś napisałem, gdyby naszła mnie ochota na pogawędkę z bydłem, udałbym się w noc wigilijną do obory.
Po piętach depcze proskrobankowcom tak zwany libertaliban. Dla którego ludzkie życie czy jakakolwiek powszechnie akceptowana wartość są bzdetem bez znaczenia w porównaniu z IDEĄ WOLNOŚCI. Kilka dni temu jeden z czytelników napisał wręcz że dzieci powinny ponosić konsekwencje nieodpowiedzialności swoich rodziców, choćby dla przykładu dla reszty społeczeństwa. Pozwolę sobie powiedzieć tylko że hasło „człowiek niczym, idea wszystkim” wymyśli już Lenin a realizował w sposób wręcz doskonały Stalin. Pogratulować „leberałom” podstaw teoretycznych oraz ideowych protoplastów. Inny talib nazwał mnie złodziejem gdy dowiedział się że pracuję na warszawskiej polibudzie. A więc jestem opłacany z budżetu. Nie zrobiło na nim żadnego wrażenia moje wyjaśnienie że nie jesteśmy fabryką bezrobotnych jak niektóre inne uczelnie (w tym nawet prywatne!) bo uczę ludzi którzy gdy wyjadą w świat, pracują jako inżynierowie a nie na zmywaku lub przy podcieraniu pup staruszków. A w kraju nie wykładają "chemii" na półki w supermarkecie. I robię to najlepiej jak potrafię bo jestem konserwatystą. Zatem w odróżnieniu od libertaliba nie tylko potrafię dostrzec co się dzieje poza końcem mojego nosa ale jeszcze (o zgrozo!) nie mam tego w dupie. A status właścicielski uczelni mi wisi. Bo gdyby polibudę wykupił Lucyfer, robiłbym to samo co obecnie i najwyżej idąc na wykład przypinałbym sobie rogi i ogon aby spełnić wymogi pracodawcy odnośnie obowiązującego w pracy sposobu ubierania się. Gdy dowiedziałem się że złodziejami są i chirurdzy ratujący życie ludzi w państwowych szpitalach, zasugerowałem robaczkowi by więcej się u nas nie pojawiał. Ten wyjątkowo miał tyle honoru że nie wracał już nigdy. W odróżnieniu choćby od takiej szmaty jaką jest gloryfikująca skrobanki zaćpana kanalia która nie może pojąć że ma tu dożywotni zakaz wstępu. Więc co jakiś czas muszę uruchamić spłuczkę i ją usuwać.
Trzecia grupa to anarcholiberałowie. Dewizą tej sekty jest podporządkowanie wszystkich i wszystkiego ich WOLNOŚCI. Czyli jazda pod wpływem alkoholu jest jak najbardziej OK. I dopóki taki wolnościowiec nie spowoduje wypadku, nie wolno go karać. Bo to byłby czysty socjalizm. A skoro ja nie mam nic przeciwko prewencyjnemu wyłapywaniu i karaniu takich kierowców to jestem socjalistą. Moje uwagi że gdy już takie ścierwo kogoś zabije, nie da się tego naprawić (ostatni przypadek wskrzeszenia o jakim słyszałem wydarzył się prawie dwa tysiące lat temu) nie zrobiły na debilu żadnego wrażenia. Nie będę się rozwodzić nad sadystycznie gwałcącym WOLNOŚĆ obowiązkiem zapinania pasów, rzecz jasna też przywołanym przez robaczka. Nie wiem czy najarał się jakiegoś gówna czy naczytał złotych myśli któregoś z „leberalnych ałtorytetów”. Ale wobec upartego trollowania wyleciał z „Antysocjala”. Który jak głosi nasze ostrzeżenie, nie jest witryną dla idiotów.
Czwarta grupa, działająca w sposób znacznie mniej rzucający się w oczy to apostołowie moralnej teorii względności, dla wygody odtąd zwani przeze mnie liberrelatywistami. Podstawowym ich postulatem jest całkowita względność wszystkich pojęć z zakresu moralności. A więc każdy kto tylko rzekomo nie wyrządza innym krzywdy (wykażę że jest to intelektualny szwindel) może stosować się do spiżowej dewizy „róbta co chceta, srajta gdzie chceta”.
Tak więc osoby oddające się promiskuityzmowi (czyli mówiąc mniej elegancko kopulujące z kimkolwiek i gdziekolwiek jeśli tylko najdzie ich na to ochota) są dokładnie tyle samo warte co kołtuny wiążące się jedynie z jednym partnerem i dochowujące mu wierności. A dziewczyna która w dyskotekowej toalecie robi dobrze kilku facetom jednocześnie, jeśli tylko sama tak uważa, jest równie godna szacunku jak kobieta dla której miłość i odpowiedzialność są warunkiem koniecznym aby kochać się z mężczyzną. Bo taki odważny sposób postępowania jest jedynie przejawem tak rzadkiej i godnej pochwały zalety jak nonkonformizm. Zatem żaden konserwatysta nie śmie wyrazić dezaprobaty dla takiego stylu życia i nie daj Bóg nazwać jej jakimś niepochlebnym słowem. Bo to byłoby jej „stygmatyzowanie” oraz wywieranie na nią „miękkiej presji”. O takiej „sztafeciarze” można powiedzieć coś niepochlebnego tylko i wyłącznie wtedy jeśli się „nie zabezpieczy”. Jak widać liberrelatywiści pozazdrościli lewactwu „mowy nienawiści” i przelicytowali ich wprowadzając do codziennego użytku aż dwa pos-tępackie schlagworty.
Zajmijmy się po kolei tymi bredniami.
Pozwolę sobie zacząć od tego że podobno liberalizm wśród hołubionych przez siebie wartości wysoko stawia wolność słowa. A tu masz babo placek, krytyka takiego stylu życia to „stygmatyzowanie” oraz "miękki nacisk". Zatem w stosunku do każdego kto sam uważa że jest „cool” (a naprawdę jest tylko „ciool”) nie wolno wyjechać z głośną krytyką. I jedynie można sobie pomyśleć że to jest niefajne. Serdecznie dziękuje za aż tak wielką łaskę. Bo pomyśleć coś sobie mógł nawet mój Ojciec podczas przymusowego pobytu na Uralu w latach czterdziestych ubiegłego wieku. A więc pierwszy grzech liberrelatywizmu to zamordyzm.
Drugi absurd to twierdzenie że skorzystanie z prezerwatywy to już jest „zabezpieczenie”. Jako że podczas kopulacji z osobą którą zna się od dawien dawna bo już prawie kwadrans, żaden inny środek nie wchodzi w grę. Nie miałem i nie mam żadnych obiekcji w kwestii potrzeby dostępności prezerwatyw i nigdy w życiu nie poparłbym jakiejkolwiek krucjaty żądającej zakazu sprzedaży „gumek” z przyczyn religijnych. Ale trzeba pamiętać że nie jest to środek w pełni zabezpieczający przed niechcianą ciążą czy chorobami wenerycznymi. Jeśli założymy że szansa uchronienia się dzięki prezerwatywie przed wymienionymi niebezpieczeństwami podczas jednego stosunku jest równa aż 99% to bezlitosna matematyka mówi że prawdopodobieństwo sukcesu przy stu odbytych „numerkach” wynosi już tylko niecałe 37%. W krajach w których w każdej szkole stoi automat wydający darmowe gumki, częstość występowania niechcianych ciąż nastoletnich gówniar nie jest mniejsza niż w Polsce. Jedynym naprawdę stuprocentowym sposobem jest ścisła monogamia rozpoczęta odbyciem stosownych badań. Tak jak uczyniła to córka mojego kolegi wraz ze swym chłopakiem. Byli parą zakochaną w sobie po uszy a nie oszalałymi czy naćpanymi jebusami. Więc odbyli pierwszy test, odcierpieli czas trwania „okienka serologicznego”, powtórzyli test i dopiero wtedy wzięli się ostro za odrabianie zaległości. Żeby było jasne, obydwoje są agnostykami więc pieprzenie o „katolstwie” krytycy mogą sobie darować. Ale wspomniani młodzi byli odpowiedzialnymi ludźmi a nie libertyńskimi zasrańcami.
Trzecie kłamstwo to twierdzenie że nie odbywa to się cudzym kosztem. Gdyby nie istniały takie zagrożenia jak wirusy HIV czy żółtaczki C ( w porównaniu z którymi stary poczciwy syf to lekka grypa), istotnie osoby trzecie by na tym nie cierpiały. Co najwyżej taka baletnica miałaby przechlapane w opinii ludzi co niewątpliwie tym ostatnim by nie szkodziło. A gdyby kiedyś dorosła mentalnie (trudno to sobie wyobrazić ale wykluczyć się nie da) i poczuła coś do faceta spoza swojego środowiska, mogłaby usłyszeć starą ludową bajkę o Kiejstucie która brzmi:
Kiej stu cię dupczyło to ja nie będę!
Żeby było jasne, o dziwkarzu (staropolski kurwiarz pasowałby jeszcze lepiej) który kopuluje ze wszystkim co się rusza z wyjątkiem piły tarczowej (a szkoda!), mam nie mniej krytyczne zdanie. Więc nie jest to żaden antyfeminizm.
Ale tak się głupio składa że gdy taka „nonkonformistka” lub taki „nonkonformista” coś złapie, jego leczenie odbywa się z tej części składek ogółu ubezpieczonych której nie ukradnie lub nie wyrzuci w błoto Narodowy Fundusz Zagłady. W przypadku AIDS zachodzi potrzeba łagodzenia przebiegu choroby (całkowite wyleczenie jak na razie nie jest możliwe) przy użyciu bardzo drogich leków. Czyli kwota przeznaczona na leczenie ludzi którzy nie są winni temu że zachorowali na przykład na nowotwór lub wymagają ratującej życie operacji kardiochirurgicznej się zmniejszy. A i bez tego kwota ta jest znacznie niższa od realnych potrzeb. Skutkiem czego szanse tych chorych na przeżycie również zmaleją gdyż kolejka do zabiegów operacyjnych się wydłuży a szansa na leczenie przy użyciu nowoczesnych leków onkologicznych stanie się jeszcze mniejsza niż obecnie (a już jest bardzo źle). Jeśli to nie jest wyrządzanie krzywdy innym ludziom to jak do wszystkich diabłów to nazwać?.
Czyli zamordyzm plus kłamstwo plus obrona sięgania do cudzej kieszeni. Jak na ludzi usiłujących wmówić jakoby byli liberalami, zupełnie nieźle!
Swego czasu w korespondencji prywatnej spotkałem się z pytaniem dlaczego polscy konserwatyści tak bardzo nie lubią postaw liberalnych w obyczajowości i nienawidzą liberałów, swoich naturalnych sojuszników. Odpowiedź jest banalnie prosta. Konserwatyści nie mają zamiaru dać sobie zakneblować ust, mierżą ich kłamstwa w stylu mitologii o rzekomym „skutecznym zabezpieczeniu się” i nie cierpią gdy ktoś pcha swoją złodziejską łapę do ich kieszeni. My konserwatyści (nie mylić z bigoteryjnymi socjalistami w stylu Marka Jurka) na pewno nie mamy zamiaru nikomu zaglądać pod kołdrę, żadnej pary nie sterroryzujemy bronią i nie zaciągniemy do kościoła aby ksiądz związał im ręce stułą. Bo tak twierdzić mogą tylko ci którzy "liberalizmu" uczą się z takich źródeł jak "Faki i szity". A co się tyczy tej nienawiści, ja nienawidziłem komuny bo to był śmiertelnie (w dosłownym tego słowa znaczeniu) groźny przeciwnik. Do ludzi którzy lansują gówniany styl życia i pchają łapy do mojej kieszeni lub bronią tego procederu niczym lwica swoje lwiątka kłamiąc jeszcze w żywe oczy że to ma rzekomo coś wspólnego z liberalizmem, czuję jedynie litość. Bo jako polityczny plankton są niegroźni. Ale gdy pomyślę że w niektórych aspektach tej apoteozy moralnego gówniarstwa dmuchają w tę samą trąbkę co lewizna, owo politowanie przechodzi w obrzydzenie.
Na pewnym blogu spotkałem się z postem opatrzonym ironicznym tytułem "Co to, u licha, ten konserwatywny liberalizm?" Konslibami są moi przyjaciele Dibelius z którym wspólnie prowadzimy od kilku lat „Antysocjala” czy Jarek Dziubek którego mieliśmy kilka dni temu honor gościć w naszych progach. W kwestiach gospodarczych nasze poglądy są stuprocentowo koherentne. A w kwestiach obyczajowych bardzo bliskie. Wszyscy trzej szanujemy wartości tradycyjne. Ale ani Dibelius czy Jarek, ani tym bardziej ja będący wiernym innego kścioła, nie utożsamiamy ich ślepo z nauczaniem Kościoła Rzymskokatolickiego, jak to zawsze usiłują wmówić różne „Leberały” z Psiej Wólki i wszelka drobniejsza kanalia. Dla żadnego z nas antykoncepcja nie jest rzeczą naganną, odpowiedzialny seks przed ślubem zbrodnią a kobieta i mężczyzna tworzący stabilny związek, dbający o dobro drugiej połowy nie mniej niż o własne i dochowujący sobie wierności są godni szacunku. Niezależnie od tego czy pojawili się przed ołtarzem, podpisali papierek w magistracie czy też związek ten jest całkowicie nieformalny. Ale nie cierpimy rzekomych alternatyw, zwłaszcza gdy wiąże się to z gówniarstwem i ryzykanckim trybem życia. Czego następstwem jest późniejsze pchanie łapy do cudzej kieszeni.
My po prostu nie uważamy że złoto i błoto to właściwie to samo. Ta jedna litera zmienia bardzo dużo.
A ja wolę przedstawiać się jako thatcherysta. Bowiem po tym steku bredni i podłości które w necie głosili i głoszą ludzie sami nazywający się jakimś rzeczownikiem zaczynającym się od „liber”, odnoszę się do takich samookreśleń z największą nieufnością.
Starsi Czytelnicy na pewno pamiętają film "Deer hunter" w którym przedstawiona jest scena gry w Sajgonie w rosyjską ruletkę. Dwaj desperaci na przemian przykładają sobie do łbów rewolwer z jedną kulą w bębenku i naciskają spust. A publiczność obstawia zakłady który z nich przeżyje. Tego który miał niefart personel wynosi z sali i chlup do Mekongu. Wszyscy uczestniczą w tej "zabawie" dobrowolnie. Więc stosując ślepo zasadę "chcącemu nie dzieje się krzywda" bez jakichkolwiek ograniczeń czy wyjątków, jej wyznawcy nie powinni mieć nic przeciwko takiej zabawie. Ale ja odrzucam taki ekstremizm z obrzydzeniem. Nie karałbym tych "graczy" którzy mieli fart i przeżyli. Tych którym fartu zabrakło z definicji karać się nie da. Ale organizatorom tej „zabawy” należy się bezdyskusyjnie czapa.
Jeśli ten drastyczny przykład nie wyjaśnił komuś że po pierwsze, dobro i zło nie są jedynie kwestią umowy a po drugie, gdzie dla konsliba kończy się wolność a zaczyna zbydlęcenie, dyskusję z taką osobą uważam za stratę czasu. A samą osobę za dno moralne.
Stary Niedźwiedź
O ile żaden liberał nie postuluje podniesienia podatków czy zwiększenia interwencjonizmu państwa w gospodarkę, o tyle już rankingi „wolności gospodarczej” niemal skłaniają niektórych fundamentalistów do onanizowania się podczas lektury Index of Economic Freedom na wzór małolata który ściągnął pornola z sieci. Bo zrozumienie że dla inwestora liczą się przede wszystkim RENTOWNOŚĆ i STABILNOŚĆ o czym najlepiej świadczą inwestycje w Chinach, Indiach czy Brazylii (druga setka owego rankingu) ewidentnie przekracza możliwości intelektualne owych ortodoksów. Ale to jeszcze nic w porównaniu z tym co się dzieje w kwestiach moralno – prawnych.
Nigdy wcześniej za swojego żywota nie spotkałem się z taką feerią głupoty, podłości, zakłamania i histerii jak podczas lektury poglądów osób zaklinających się że w tej sferze życia są liberałami. Pozwolę sobie pokrótce scharakteryzować co oryginalniejsze grupy typowych przypadków.
Za najgorszych łajdaków muszę oczywiście uznać proskrobankowców czyli zwolenników aborcji na żądanie. Niektóre argumenty przytoczyłem już w „słowniku” a za szczyt zbydlęcenia muszę uznać pogląd że skoro facet lubi tylko „na bosaka” to dziewczyna musi przecież móc się wyskrobać gdy zajdzie w ciążę. Dyskutować z takimi nie mam zamiaru bowiem jak już kiedyś napisałem, gdyby naszła mnie ochota na pogawędkę z bydłem, udałbym się w noc wigilijną do obory.
Po piętach depcze proskrobankowcom tak zwany libertaliban. Dla którego ludzkie życie czy jakakolwiek powszechnie akceptowana wartość są bzdetem bez znaczenia w porównaniu z IDEĄ WOLNOŚCI. Kilka dni temu jeden z czytelników napisał wręcz że dzieci powinny ponosić konsekwencje nieodpowiedzialności swoich rodziców, choćby dla przykładu dla reszty społeczeństwa. Pozwolę sobie powiedzieć tylko że hasło „człowiek niczym, idea wszystkim” wymyśli już Lenin a realizował w sposób wręcz doskonały Stalin. Pogratulować „leberałom” podstaw teoretycznych oraz ideowych protoplastów. Inny talib nazwał mnie złodziejem gdy dowiedział się że pracuję na warszawskiej polibudzie. A więc jestem opłacany z budżetu. Nie zrobiło na nim żadnego wrażenia moje wyjaśnienie że nie jesteśmy fabryką bezrobotnych jak niektóre inne uczelnie (w tym nawet prywatne!) bo uczę ludzi którzy gdy wyjadą w świat, pracują jako inżynierowie a nie na zmywaku lub przy podcieraniu pup staruszków. A w kraju nie wykładają "chemii" na półki w supermarkecie. I robię to najlepiej jak potrafię bo jestem konserwatystą. Zatem w odróżnieniu od libertaliba nie tylko potrafię dostrzec co się dzieje poza końcem mojego nosa ale jeszcze (o zgrozo!) nie mam tego w dupie. A status właścicielski uczelni mi wisi. Bo gdyby polibudę wykupił Lucyfer, robiłbym to samo co obecnie i najwyżej idąc na wykład przypinałbym sobie rogi i ogon aby spełnić wymogi pracodawcy odnośnie obowiązującego w pracy sposobu ubierania się. Gdy dowiedziałem się że złodziejami są i chirurdzy ratujący życie ludzi w państwowych szpitalach, zasugerowałem robaczkowi by więcej się u nas nie pojawiał. Ten wyjątkowo miał tyle honoru że nie wracał już nigdy. W odróżnieniu choćby od takiej szmaty jaką jest gloryfikująca skrobanki zaćpana kanalia która nie może pojąć że ma tu dożywotni zakaz wstępu. Więc co jakiś czas muszę uruchamić spłuczkę i ją usuwać.
Trzecia grupa to anarcholiberałowie. Dewizą tej sekty jest podporządkowanie wszystkich i wszystkiego ich WOLNOŚCI. Czyli jazda pod wpływem alkoholu jest jak najbardziej OK. I dopóki taki wolnościowiec nie spowoduje wypadku, nie wolno go karać. Bo to byłby czysty socjalizm. A skoro ja nie mam nic przeciwko prewencyjnemu wyłapywaniu i karaniu takich kierowców to jestem socjalistą. Moje uwagi że gdy już takie ścierwo kogoś zabije, nie da się tego naprawić (ostatni przypadek wskrzeszenia o jakim słyszałem wydarzył się prawie dwa tysiące lat temu) nie zrobiły na debilu żadnego wrażenia. Nie będę się rozwodzić nad sadystycznie gwałcącym WOLNOŚĆ obowiązkiem zapinania pasów, rzecz jasna też przywołanym przez robaczka. Nie wiem czy najarał się jakiegoś gówna czy naczytał złotych myśli któregoś z „leberalnych ałtorytetów”. Ale wobec upartego trollowania wyleciał z „Antysocjala”. Który jak głosi nasze ostrzeżenie, nie jest witryną dla idiotów.
Czwarta grupa, działająca w sposób znacznie mniej rzucający się w oczy to apostołowie moralnej teorii względności, dla wygody odtąd zwani przeze mnie liberrelatywistami. Podstawowym ich postulatem jest całkowita względność wszystkich pojęć z zakresu moralności. A więc każdy kto tylko rzekomo nie wyrządza innym krzywdy (wykażę że jest to intelektualny szwindel) może stosować się do spiżowej dewizy „róbta co chceta, srajta gdzie chceta”.
Tak więc osoby oddające się promiskuityzmowi (czyli mówiąc mniej elegancko kopulujące z kimkolwiek i gdziekolwiek jeśli tylko najdzie ich na to ochota) są dokładnie tyle samo warte co kołtuny wiążące się jedynie z jednym partnerem i dochowujące mu wierności. A dziewczyna która w dyskotekowej toalecie robi dobrze kilku facetom jednocześnie, jeśli tylko sama tak uważa, jest równie godna szacunku jak kobieta dla której miłość i odpowiedzialność są warunkiem koniecznym aby kochać się z mężczyzną. Bo taki odważny sposób postępowania jest jedynie przejawem tak rzadkiej i godnej pochwały zalety jak nonkonformizm. Zatem żaden konserwatysta nie śmie wyrazić dezaprobaty dla takiego stylu życia i nie daj Bóg nazwać jej jakimś niepochlebnym słowem. Bo to byłoby jej „stygmatyzowanie” oraz wywieranie na nią „miękkiej presji”. O takiej „sztafeciarze” można powiedzieć coś niepochlebnego tylko i wyłącznie wtedy jeśli się „nie zabezpieczy”. Jak widać liberrelatywiści pozazdrościli lewactwu „mowy nienawiści” i przelicytowali ich wprowadzając do codziennego użytku aż dwa pos-tępackie schlagworty.
Zajmijmy się po kolei tymi bredniami.
Pozwolę sobie zacząć od tego że podobno liberalizm wśród hołubionych przez siebie wartości wysoko stawia wolność słowa. A tu masz babo placek, krytyka takiego stylu życia to „stygmatyzowanie” oraz "miękki nacisk". Zatem w stosunku do każdego kto sam uważa że jest „cool” (a naprawdę jest tylko „ciool”) nie wolno wyjechać z głośną krytyką. I jedynie można sobie pomyśleć że to jest niefajne. Serdecznie dziękuje za aż tak wielką łaskę. Bo pomyśleć coś sobie mógł nawet mój Ojciec podczas przymusowego pobytu na Uralu w latach czterdziestych ubiegłego wieku. A więc pierwszy grzech liberrelatywizmu to zamordyzm.
Drugi absurd to twierdzenie że skorzystanie z prezerwatywy to już jest „zabezpieczenie”. Jako że podczas kopulacji z osobą którą zna się od dawien dawna bo już prawie kwadrans, żaden inny środek nie wchodzi w grę. Nie miałem i nie mam żadnych obiekcji w kwestii potrzeby dostępności prezerwatyw i nigdy w życiu nie poparłbym jakiejkolwiek krucjaty żądającej zakazu sprzedaży „gumek” z przyczyn religijnych. Ale trzeba pamiętać że nie jest to środek w pełni zabezpieczający przed niechcianą ciążą czy chorobami wenerycznymi. Jeśli założymy że szansa uchronienia się dzięki prezerwatywie przed wymienionymi niebezpieczeństwami podczas jednego stosunku jest równa aż 99% to bezlitosna matematyka mówi że prawdopodobieństwo sukcesu przy stu odbytych „numerkach” wynosi już tylko niecałe 37%. W krajach w których w każdej szkole stoi automat wydający darmowe gumki, częstość występowania niechcianych ciąż nastoletnich gówniar nie jest mniejsza niż w Polsce. Jedynym naprawdę stuprocentowym sposobem jest ścisła monogamia rozpoczęta odbyciem stosownych badań. Tak jak uczyniła to córka mojego kolegi wraz ze swym chłopakiem. Byli parą zakochaną w sobie po uszy a nie oszalałymi czy naćpanymi jebusami. Więc odbyli pierwszy test, odcierpieli czas trwania „okienka serologicznego”, powtórzyli test i dopiero wtedy wzięli się ostro za odrabianie zaległości. Żeby było jasne, obydwoje są agnostykami więc pieprzenie o „katolstwie” krytycy mogą sobie darować. Ale wspomniani młodzi byli odpowiedzialnymi ludźmi a nie libertyńskimi zasrańcami.
Trzecie kłamstwo to twierdzenie że nie odbywa to się cudzym kosztem. Gdyby nie istniały takie zagrożenia jak wirusy HIV czy żółtaczki C ( w porównaniu z którymi stary poczciwy syf to lekka grypa), istotnie osoby trzecie by na tym nie cierpiały. Co najwyżej taka baletnica miałaby przechlapane w opinii ludzi co niewątpliwie tym ostatnim by nie szkodziło. A gdyby kiedyś dorosła mentalnie (trudno to sobie wyobrazić ale wykluczyć się nie da) i poczuła coś do faceta spoza swojego środowiska, mogłaby usłyszeć starą ludową bajkę o Kiejstucie która brzmi:
Kiej stu cię dupczyło to ja nie będę!
Żeby było jasne, o dziwkarzu (staropolski kurwiarz pasowałby jeszcze lepiej) który kopuluje ze wszystkim co się rusza z wyjątkiem piły tarczowej (a szkoda!), mam nie mniej krytyczne zdanie. Więc nie jest to żaden antyfeminizm.
Ale tak się głupio składa że gdy taka „nonkonformistka” lub taki „nonkonformista” coś złapie, jego leczenie odbywa się z tej części składek ogółu ubezpieczonych której nie ukradnie lub nie wyrzuci w błoto Narodowy Fundusz Zagłady. W przypadku AIDS zachodzi potrzeba łagodzenia przebiegu choroby (całkowite wyleczenie jak na razie nie jest możliwe) przy użyciu bardzo drogich leków. Czyli kwota przeznaczona na leczenie ludzi którzy nie są winni temu że zachorowali na przykład na nowotwór lub wymagają ratującej życie operacji kardiochirurgicznej się zmniejszy. A i bez tego kwota ta jest znacznie niższa od realnych potrzeb. Skutkiem czego szanse tych chorych na przeżycie również zmaleją gdyż kolejka do zabiegów operacyjnych się wydłuży a szansa na leczenie przy użyciu nowoczesnych leków onkologicznych stanie się jeszcze mniejsza niż obecnie (a już jest bardzo źle). Jeśli to nie jest wyrządzanie krzywdy innym ludziom to jak do wszystkich diabłów to nazwać?.
Czyli zamordyzm plus kłamstwo plus obrona sięgania do cudzej kieszeni. Jak na ludzi usiłujących wmówić jakoby byli liberalami, zupełnie nieźle!
Swego czasu w korespondencji prywatnej spotkałem się z pytaniem dlaczego polscy konserwatyści tak bardzo nie lubią postaw liberalnych w obyczajowości i nienawidzą liberałów, swoich naturalnych sojuszników. Odpowiedź jest banalnie prosta. Konserwatyści nie mają zamiaru dać sobie zakneblować ust, mierżą ich kłamstwa w stylu mitologii o rzekomym „skutecznym zabezpieczeniu się” i nie cierpią gdy ktoś pcha swoją złodziejską łapę do ich kieszeni. My konserwatyści (nie mylić z bigoteryjnymi socjalistami w stylu Marka Jurka) na pewno nie mamy zamiaru nikomu zaglądać pod kołdrę, żadnej pary nie sterroryzujemy bronią i nie zaciągniemy do kościoła aby ksiądz związał im ręce stułą. Bo tak twierdzić mogą tylko ci którzy "liberalizmu" uczą się z takich źródeł jak "Faki i szity". A co się tyczy tej nienawiści, ja nienawidziłem komuny bo to był śmiertelnie (w dosłownym tego słowa znaczeniu) groźny przeciwnik. Do ludzi którzy lansują gówniany styl życia i pchają łapy do mojej kieszeni lub bronią tego procederu niczym lwica swoje lwiątka kłamiąc jeszcze w żywe oczy że to ma rzekomo coś wspólnego z liberalizmem, czuję jedynie litość. Bo jako polityczny plankton są niegroźni. Ale gdy pomyślę że w niektórych aspektach tej apoteozy moralnego gówniarstwa dmuchają w tę samą trąbkę co lewizna, owo politowanie przechodzi w obrzydzenie.
Na pewnym blogu spotkałem się z postem opatrzonym ironicznym tytułem "Co to, u licha, ten konserwatywny liberalizm?" Konslibami są moi przyjaciele Dibelius z którym wspólnie prowadzimy od kilku lat „Antysocjala” czy Jarek Dziubek którego mieliśmy kilka dni temu honor gościć w naszych progach. W kwestiach gospodarczych nasze poglądy są stuprocentowo koherentne. A w kwestiach obyczajowych bardzo bliskie. Wszyscy trzej szanujemy wartości tradycyjne. Ale ani Dibelius czy Jarek, ani tym bardziej ja będący wiernym innego kścioła, nie utożsamiamy ich ślepo z nauczaniem Kościoła Rzymskokatolickiego, jak to zawsze usiłują wmówić różne „Leberały” z Psiej Wólki i wszelka drobniejsza kanalia. Dla żadnego z nas antykoncepcja nie jest rzeczą naganną, odpowiedzialny seks przed ślubem zbrodnią a kobieta i mężczyzna tworzący stabilny związek, dbający o dobro drugiej połowy nie mniej niż o własne i dochowujący sobie wierności są godni szacunku. Niezależnie od tego czy pojawili się przed ołtarzem, podpisali papierek w magistracie czy też związek ten jest całkowicie nieformalny. Ale nie cierpimy rzekomych alternatyw, zwłaszcza gdy wiąże się to z gówniarstwem i ryzykanckim trybem życia. Czego następstwem jest późniejsze pchanie łapy do cudzej kieszeni.
My po prostu nie uważamy że złoto i błoto to właściwie to samo. Ta jedna litera zmienia bardzo dużo.
A ja wolę przedstawiać się jako thatcherysta. Bowiem po tym steku bredni i podłości które w necie głosili i głoszą ludzie sami nazywający się jakimś rzeczownikiem zaczynającym się od „liber”, odnoszę się do takich samookreśleń z największą nieufnością.
Starsi Czytelnicy na pewno pamiętają film "Deer hunter" w którym przedstawiona jest scena gry w Sajgonie w rosyjską ruletkę. Dwaj desperaci na przemian przykładają sobie do łbów rewolwer z jedną kulą w bębenku i naciskają spust. A publiczność obstawia zakłady który z nich przeżyje. Tego który miał niefart personel wynosi z sali i chlup do Mekongu. Wszyscy uczestniczą w tej "zabawie" dobrowolnie. Więc stosując ślepo zasadę "chcącemu nie dzieje się krzywda" bez jakichkolwiek ograniczeń czy wyjątków, jej wyznawcy nie powinni mieć nic przeciwko takiej zabawie. Ale ja odrzucam taki ekstremizm z obrzydzeniem. Nie karałbym tych "graczy" którzy mieli fart i przeżyli. Tych którym fartu zabrakło z definicji karać się nie da. Ale organizatorom tej „zabawy” należy się bezdyskusyjnie czapa.
Jeśli ten drastyczny przykład nie wyjaśnił komuś że po pierwsze, dobro i zło nie są jedynie kwestią umowy a po drugie, gdzie dla konsliba kończy się wolność a zaczyna zbydlęcenie, dyskusję z taką osobą uważam za stratę czasu. A samą osobę za dno moralne.
Stary Niedźwiedź
Czcigodny Stary Niedźwiedziu. O ile rozumiem niechęć co do niektórych prezentowanych przez "liberałów" (nie liberałów) postaw, to kompletnie nie rozumiem, w jaki sposób konserwatyści chcą walczyć z "rozwiązłością". Chyba zdają sobie sprawę, że będzie to wymagało jakichś form kontroli. A to już mnie niestety nie przekonuje. Liberałowie też nie chcą, żeby całe społeczeństwo ponosiło konsekwencje czyjegoś gówniarstwa, ale też nie chcą, żeby państwo przypominało nadopiekuńczą matkę, która przez całe życie prowadzi dorosłego człowieka za rękę, żeby uchronić go przed błędami. Ale o tym, by liberałowie lansowali "gówniarski styl życia" jeszcze nie słyszałam. Chyba że mówimy o jakichś innych liberałach, którzy tylko nazywają siebie "liberałami".
OdpowiedzUsuńNigdy też nie słyszałam, żeby liberałowie nazywali "kołtunami" parę żyjącą w monogramii. Czcigodny Stary Niedźwiedziu, naprawdę chciałabym się dowiedzieć, którzy "liberałowie" wypisują takie rzeczy ;)Ten "realatywizm" liberałów (rozumiem, że to coś bardzo złego) polega na tym, że tak samo szanują małżeństwo z dziećmi, jak i singli, czy homoseksualistów. Bo uważają, że o wartości jednostki nie świadczy styl życia, czy liczba spłodzonych dzieci, tylko charakter i stosunek do drugiego człowieka. Jeśli to jest ten "zły relatywizm", to owszem - przyznaję, że zaliczam się do grupy..."liberrelatywistów".
Czcigodna Flavio
UsuńKonserwatyści nie zamierzają stosować żadnych środków administracyjnych, jak to twierdzą "Faki i szity". Czyżby szmatławiec ten był organem polskich liberałów skoro sugerujesz taką możliwość?
Konserwatyści mają zamiar głośno mówić co jest podłe (aborcja jako poczwarny zamiennik antykoncepcji) a co zaledwie bezdennie głupie (pieprzenie się z kim popadnie z naiwną wiarą w stuprocentową skuteczność gumki). Człowiek zdolny do logicznego myślenia zrozumie i będzie się zachowywać odpowiedzialnie. A zbuntowany rozwydrzony mentalny bachor (w waszym slangu to się chyba nazywa nonkonformista)na złość mamie złapie syfa lub HIV.
Więc jeśli chcecie kogokolwiek przekonać że nie promujecie gówniarstwa, skończcie raz na zawsze opowiadać te obrażające ludzki rozum brednie o "stygmatyzowaniu", "miękkim nacisku" a już zwłaszcza o "zerojedynkowości". Bo każdy kto nie jest matematycznym analfabetą rozumie że kobieta zmieniająca amanta co kwartał ponosi znacznie mniejsze ryzyko od tej która zmienia go co kwadrans. Inaczej wasze utyskiwania na polityczną poprawność i takie pojęcia jak "mowa nienawiści" będą Himalajami nie tylko hipokryzji ale i bezczelności.
Jeśli naprawdę choć trochę zależy wam na innych i nie jest to kolejne liberłgarstwo, promujcie takie zachowania które nie podwyższają ryzyka złapania choroby wenerycznej (leczonej na koszt ogółu składkowiczów)czyli stabilne związki dwojga ludzi. I nie bredźcie że kurwiszon zaliczający rocznie w kiblu dyskoteki stu amantów jest godny szacunku w takim samym stopniu jak kobieta żyjąca od dziesięciu lat z tym samym facetem (nie ma najmniejszego znaczenia czy brali ślub a jeśli tak to jaki).
Pytasz kto z liberałów aprobuje takie ryzykanckie zachowania? Zapomniałaś już o dyskusji na temat "szanowania się"?
Czy naprawdę nie jesteś w stanie odróżnić trzymania dorosłego człowieka za rękę od promowania w przestrzeni publicznej zachowań rozsądnych?
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedzu. Wolałabym, żeby mówić o mnie w liczbie pojedynczej. Po raz kolejny czytam o "promowaniu gówniarstwa", co moim zdaniem nie jest prawdą. Jeszcze nie spotkałam liberała, który by mówił, że totalna swoboda seksualna + zero odpowiedzialności to idealny, czy godny naśladowania wzorzec. Ale trudno zaprzeczyć, że niektórzy konserwatyści chętnie perorują na temat ludzi bezdzietnych, singli, czy homoseksualistów. Nikt nie chce konserwatystów kneblować, ale takie zainteresowanie wyborami obcych ludzi uważam za dziwne. A już próbą stygmatyzacji (która tutaj została zbagatelizowana) uważam próby sugerowania, jakoby w/w grupy były "społecznie bezużyteczne".
UsuńPo raz kolejny dowiaduję się, że czytam "Fakty i mity", których nigdy nie miałam w ręku ;)
Czcigodna Flavio
UsuńZ przyjemnością będę używać liczby pojedynczej. Bowiem skoro przytłaczająca większość ludzi przedstawiających się w sieci jako liberałowie w świetle Twoich wyjaśnień nimi nie jest (a więc nawet żelaźni komentatorzy Twojego blogu łżą jak psy) to wychodzi mi na to że w cyberprzestrzeni spotkałem w całym życiu jedynie dwóch liberałów (mówimy cały czas o kwestiach obyczajowych).
Sugestie na temat konserwatywnego zamordyzmu który lada chwila nadejdzie jedynie śmieszą mnie do łez. Znacznie bardziej obawiam się że fala postępackiego zbydlęcenia przekroczy nasze granice.
Z punktu widzenia demografii niektóre zachowania i modele życia dają lepsze perspektywy dla istnienia państwa i przyszłych pokoleń, niektóre gorsze lub wręcz dalszemu istnieniu zagrażające. Demografia jest nauką i mam nadzieje że Twój liberalizm nie nakazuje jej likwidacji. Jeśli istotnie tak jest i demografom wolno dzielić się z ludźmi swoją wiedzą to owo narzekanie na sławetne "stygmatyzowanie" jest absurdem. Zaś gdy "stygmatyzować" Twoim zdaniem nie wolno to zapewnienie że nikt nie chce (a w liczbie pojedynczej Ty nie chcesz) kneblować konserwatystów oraz demografów (bo nie każdy demograf jest konserwatystą) rażąco mija się z prawdą.
Tertium non datur.
Znam kilka osób samotnych. Ale żadnej z nich do głowy by nie przyszło mówić o niektórych opiniach o tej grupie ludzi w sposób tak przesadnie emocjonalny, najoględniej to nazywając.
Pozdrawiam serdecznie.
Haha,
Usuńmusze powiedziec, ze z ogromna przyjemnoscia czytam te wymiany pogladow (az sie cofnalem do porzednich postow) - niezlego trolla sie dorobiliscie ;) - oczywiscie w bardzo pozytywnym znaczeniu.
Do samej dyskusji sie nie wlacze, bo za stary jestem i nie wierze, ze mozna kogos przekonac do zmiany wyznawanych wartosci. Jesli nawet, to nie w jednej dyskusji (chyba najlepiej podsumowal to Jozef, ze odbywa sie to stopniowo).
Tylko mala obserwacja. Do tej pory myslalem, ze postep jest dzielem wybitnych jednostek, brawurowo przezwyciezajacych wszelkie przeszkody na ich drodze. Teraz zaczynam myslec, ze moze choc czesc zaslug nalezy sie konserwatystom za nieustanne rzucanie klod pod nogi tym wybitnym jednostkom ;)
Z przymruzeniem oka,
yrk
@ Yrk
UsuńCzcigodny Yrku
W jakiejś przedwojennej powieści Tadeusz Dołęga - Mostowicz napisał ironicznie że zna trzy rzeczy wieczne: wieczną miłość, wieczną ondulację i wieczne pióro. A z tych rzeczy zdecydowanie najtrwalsze jest to pióro.
Z kolei ja mogę powiedzieć że istnieją trzy rzeczy postępowe. Ruch postępowy w fizyce, paraliż postępowy w medycynie i poglądy postępowe w moralności. I jedynie pierwszy element tej triady nie budzi moich negatywnych konotacji.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńo ile rozumiem Twój punkt widzenia i dostrzegam te różnice, które starasz się podkreślić, o tyle nie mogę nie zadać jednego pytania - jak to się ma do polityki i polityków?
Weźmy na przykład tę pannę która to w przeciągu jednego w weekendu jest w stanie zadowolić dwa tuziny chłopa. Osąd moralny, który akurat w naszym przypadku byłby zbieżny, nie powinien być w moim przekonaniu tematem sporu politycznego. Politycy powinni się zajmować stanowieniem i egzekwowaniem prawa, gospodarką (w sensie ekonomicznym, a nie "społecznym" - generalnie jest to jedno ze słów które w ustach działaczy politycznych wywołuje u mnie odruch wymiotny), dyplomacją ... i na dobrą sprawę niczym więcej. Jeżeli ktoś pogląd na zachowanie tej kobiety będzie się starać zadekretować i z urzędu uczynić obowiązującym, to w moich oczach jest zwykłym komuchem i nie potrzebuję nawet wysłuchać jaka konkretnie jest to ocena żeby uznać takiego człowieka za niebezpiecznego.
Oczywiście można uznać że to o czym piszę jest nieco oderwane od panujących realiów, bo w momencie kiedy państwo ustala programy nauczania w publicznych szkołach, kiedy miliony złotych wydawane są na "kampanie społeczne" (znowu słowo-klucz) i generalnie to, co powinno odbywać się przy pomocy mechanizmów rynkowych, jest sterowane przez urzędasów, dobrze jest mieć pewność że za sterowanie są przynajmniej odpowiedzialne osoby z właściwym systemem wartości. Niemniej jednak gdybym miał do wyboru: albo kontynuowanie tego całego gnoju rękoma "porządnego" lewaka pokroju chociażby tego Marka Jurka, albo daleko idące reformy rynkowe autorstwa człowieka, który po zakończenia swojego dzieła udałby się na tournee po burdelach całego świata, jako pragmatyk wybrałbym chyba jednak bramkę numer dwa.
Pozdrawiam serdecznie
czcigodny Ponury Grabarzu
UsuńGdyby leczenie chorób wenerycznych wyłączono z finansowania ze składek ogółu obywateli, problem ich okradania przez gówniarzerię moralną by zniknął. Ale z drugiej strony po II wojnie światowej zapadalność na te choroby była w Polsce na tyle duża że akurat specjalnego programu ich zwalczania (i to ze skutkiem) akurat komunistom nie wypominam.
A wracając do Twojego przykładu. Polityka oceniam za efekty jego pracy (czyli dotychczasowych wysłałbym w komplecie do kamieniołomów). W przypadku kompetentnego dziwkarza zyski są wielkie więc mi to odpowiada. I nie będzie tragedią jeśli grupa nawet kilkuset ludzi coś złapie. Ale jeśli zachorowalność ma być na skalę masową, stanowi zagrożenie dla przyszłości społeczeństwa. I dlatego trzeba wrzeszczeć że gówniarstwo obyczajowe nie jest "cool" a jedynie "ciool". I olewać równo klangor "leberałów" broniących wolności do bycia idiotą.
Pozdrawia serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu. A więc dobrze - troskę o demografię pozostawię konserwatystom, skoro to ich "konik" ;) Ja w tym swojej misji nie widzę, bo raczej stawiam na indywidualizm i jakość - czyli społeczeństwo szczęśliwych, spełnionych, lubiących siebie i uczciwych jednostek.
OdpowiedzUsuńCzcigodna Flavio
UsuńWydaje mi się że doszliśmy do porozumienia.
Żyj sobie jak uważasz to za stosowne. Bo żaden konserwatysta na pewno nie będzie za Tobą chodzić i szeptać Ci do ucha "wychodź za mąż, wychodź za mąż". Ani żadne "katolskie" komando nie wlezie w nocy do Twojego mieszkania aby sprawdzić czy w Twoim łóżku jest jeszcze ktoś inny a jeśli tak to co w nim robicie i w jaki sposób.
Cieszę się że zezwoliłaś demografom wykonywać swój zawód a zwłaszcza informować ogół Polaków iż grozi nam zapaść demograficzna. Bo dopiero po rezygnacji z tej propagandowej hucpy o "stygmatyzowaniu" Twoje jakże słuszne oburzenie na lewacki bełkot o "mowie nienawiści" staje się wiarygodne i nie jest podręcznikowym przykładem hipokryzji.
I na zakończenie gorąca prośba. Nie broń każdego skrajnie nieodpowiedzialnego a więc i bezdennie głupiego zachowania jeśli tylko jego uczestnicy używają prezerwatyw. To że bez gumek byłoby to jeszcze większym idiotyzmem (żelazny komentator Twojego blogu twierdzi że "na bosaka" jest "git" i "wporzo" co oczywiście nie jest Twoją winą) nie oznacza że nieszczęsna gumka usuwa wszelkie zagrożenia. Bo jedynym panaceum na takowe jest ścisła monogamia. My ją zawsze będziemy lansować jako jedyny odpowiedzialny model życia dla którego nie ma żadnej alternatywy. Aprobaty ani tym bardziej pomocy od Ciebie rzecz jasna nie oczekujemy. Ale choć nie przeszkadzaj nam broniąc gówniarstwa tak żarliwie jak to robiłaś do tej pory.
Pozdrawiam serdecznie
Szanowny Stary Niedźwiedziu.
OdpowiedzUsuńSporo tego dzisiaj i nie sposób za jednym podejściem odnieś się do całego tekstu.A że chcę zasygnalizować swoją obecność w Twoim "pokoiku",więc może jak zwykle krótko.Odpowiada mi określenie "konserwatywny liberalizm" w rozumieniu jaki wykłada to Mistrz Stanisław Michalkiewicz.Drażni mnie trochę potępianie w czambuł nadużywanie słowa "liberał"jak to czynią niektórzy hierarchowie Kościoła Katolickiego.Bo czasem to wychodzi tak:Diabeł w ludzkiej skórze=Liberał.
Moim zdaniem człowiek zmienia poglądy w miarę rozwoju.Ja np.jako młody szczyl wierzyłem w socjalizm jako system tzw."sprawiedliwości społecznej".
Będąc w wojsku w 68r.przyglądałem się,jak "docierano" studentów wcielonych do wojska po rozruchach marcowych.Możesz mi wierzyć na słowo,ale chyba wszyscy jako młode koty mieliśmy satysfakcję jak przeczołgali tych "wichrzycieli warchołów".A wtedy raz w tygodni mieliśmy szkolenie z politrukiem.
Tak rzetelnie i na zawsze wybito mi z głowy te bzdety w Stanie Wojennym.I do dzisiaj na nazwisko Jaruzelski mam alergię.Teraz jako człowiek który ma już z górki,mam chyba w miarę ustabilizowane poglądy,zbliżone do Twoich.Ale to trochę jednak trwało.I nie ukrywam,że na moje poglądy miał zdecydowany wpływ Kościół.Miałem szczęście spotkać na swojej drodze życiowej,nieźle poplątanej,prawdziwego Kapłana.I to zadecydowało o całej reszcie.A drugi element to,że trafiła mi się dziewczyna z którą jestem już 45 lat.A tym roku będziemy obchodzić 40-lecie małżeństwa sakramentalnego.To się będzie dopiero działo.
Miało być krótko....I chyba z rozpędu "trąciłem" sporo z poruszanych przez Ciebie wątków.Bo jeżeli używa się rozumu,to wszystko jest na swoim miejscu.
Serdecznie pozdrawiam.
Czcigodny Józefie
UsuńBardzo Ci dziękuję za treściwie przedstawienie Twojej drogi życiowej od zaczadzenia "sprawiedliwością społeczną" do konserwatywnego liberalizmu.
Pozostało mieć nadzieję że młodzi naburmuszeni na cały świat i przejawiający swój bunt w sferze obyczajów z czasem wyrosną z tej dziecinady. Bo taka "nonkonformistyczna moralność" przypomina mosiężny nocnik. Z daleka wygląda ładnie i się błyszczy ale zawartość jest mało atrakcyjna.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu, przypomniała mi sie pewna anegdota związana z jazdą samochodem po pijanemu. Otóż mój kolega Jacek był w Moskwie na imprezie u Grigorija. A dokładniej Grigorij urządzał tę zakrapianą imprezę w knajpie. Popili, pośpiewali, potańczyli z dziewczynami, aż się zmęczyli. Gdy wyszli z knajpy Grigorij zaprosił wszystkich do swojego samochodu chcąc ich podwieźć do hotelu.
OdpowiedzUsuń- Grigorij, ale przecież ty piłeś alkohol! - zaprotestował Jacek - a co będzie, jak złapie cię policja?
- A to dam im dziesięć dolarów w łapę i nas puszczą dalej - zripostował Grigorij
- No dobrze, ale przecież ty jesteś pijany! - Jackowi ta sprawa nadal nie dawała spokoju - możesz przecież zabić człowieka!
- No tak, rzeczywiście, - przyznał Grigorij - o tym nie pomyślałem, a to już poważna sprawa. To może być nawet tysiąc dolarów.
Pozdrawiam serdecznie
Czcigodny Jarku
UsuńWielkie dzięki za tę historię. Nie uważam tej opowieści za anegdotę gdyż jej wydźwięk jest znacznie głębszy niż to się wydaje.
Okazuje się że w Rosji Putina nie panuje żaden zamordyzm a prawdziwy liberalizm. A o karze za zabójstwo nie przesądza jakiś konserwatywny kodeks karny lecz wolny rynek. Więc wszelakie "leberały" zamiast się Rosji czepiać, powinny wychwalać ją pod niebiosa.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedzwiedziu,
OdpowiedzUsuńoj dostanie Ci sie dzisiaj ;)
Po pierwsze za uzywanie slow powszechnie uznawanych za obsceniczne. Absolutnie uwielbiam swade, z jaka piszesz - i nie mam nic przeciwko "podkreslaniu" stanowiska tu i owdzie. Jednak od pewnego czasu razi mnie nadawanie przez Ciebie roznorakich przezwisk (a.k.a "definicji"), tudziez przeginanie w niektorych zwrotach (tak jak dzis z onanizowaniem). Rozumiem, ze ludzie pokroju Tuska czy Komorowkiego nie zasluzyli na Twoj (i moj) szacunek, ale po co zaraz znizac sie do ich poziomu? (nb. nazywanie ich "ludzmi pokroju" jest w moich oczach wystarczjaca obelga). Ot, taki ze mnie liberal :)
Po drugie, za kazdym razem kiedy atakujesz liberalow, czuje sie atakowany personalnie… po to, by po dokladnym przeczytaniu stwierdzic, ze az takim ekstremista to jednak nie jestem. Jednakze blisko mi do stanowiska Szanownej Flavii, i takze uwazam, ze nasze (tzn. Twoja i moja) definicje liberalizmu znacznie sie roznia. Dla mnie filarami liberalizmu sa: wolnosc ORAZ odpowiedzialnosc. Kazdy ma prawo do swojego zdania, i - tak mysle - zaden prawdziwy liberal nie ma prawa narzucac innym swoich pogladow (choc oczywiscie ma prawo je wyrazac). Tak samo, jak ty masz prawo pietnowac "multi-dajki", tak samo ja mam prawo debatowac nad idiotyzmem instytucji malzenstwa, na przyklad. Do momentu kiedy dyskusja dotyczy meritum i nie prowadzi do wycieczek personalnych, jest ok.
Po trzecie, mam wrazenie, ze pierwszym celem liberalow w tym kraju (i nie tylko) powinno byc rozwalenie tzw. "panstwowej opieki zdrowotnej". Ilekroc uczestnicze w dyskusji nt. granic wolnosci, zawsze, nieodmiennie, jak wieko trumny, pada argument o tym, jak to cale spoleczenstwo musi sie skladac na "liberalne widzimisie" w rodzaju jazdy bez pasow (jakiz to wytarty przyklad)! czy tez po alkoholu (osobiscie rozrozniam jazde po alkoholu i po ALKOHOLU, ale sam staram sie nie lamac prawa).
Nie wpisywalem sie pod poprzednimi "definicyjnymi" postami (choc mnie tez zdziwila obecnosc znaczka z marihuana), ale teraz sobie ulzylem ;) Roznimy sie w wielu sprawach, w wielu nam po drodze. Oczywiscie moj komentarz w zadnym stopniu nie zmienia tego, ze respektuje poglady Twoje i Dibeliusa. I - na ile czas pozwoli - ciagle bede stalym gosciem na Waszym blogu.
Serdecznie pozdrawiam,
yrk
Czcigodny Yrku
UsuńZacząć muszę od wyrażenia radości z możliwości odpowiedzenia po dłuższej przerwie na Twój komentarz.
A teraz ab ovo.
Istotnie pisząc ten tekst byłem szczególnie cięty na "leberalizm" graniczący z kretyństwem. Więc wyśmiewając oddawanie czci boskiej takiej bzdurze jak Index of Economic Freedom, nazwałem po imieniu ignorowanie faktu że inwestorzy walą jak w dym do Brazylii czy Indii a tylko idiota zainwestowałby w Szwecji (ranking wyższy o jakieś sto pozycji od krajów BRIC). A nie napisałem że ci idioci "oddają się czynności w medycynie nazywanej masturbacją" bo nie lubię długich pompatycznych sformułowań. Zwłaszcza gdy można użyć bez porównania krótszego i w pełni zrozumiałego określenia.
Co się tyczy owej "filantropii seksualnej", nie jestem w stanie pojąc jak graniczącą z akceptacją pobłażliwość dla takich zachowań można pogodzić z rzekomym szacunkiem dla odpowiedzialności. Bo taki skrajnie nieodpowiedzialny tryb życia zagraża życiu i zdrowiu samego "nonkonformisty" (zdaje się że w liberalnym języku tak nazywa się tych których my konserwatyści określamy nie bawiąc się w Wersal mianem gówniarzy) oraz tych których może on(a) zarazić w tym łańcuszku szczęścia. I generuje koszty leczenia, wcale nie niskie, których można było w prosty sposób uniknąć.
W rozwalaniu państwowej "bezpłatnej" służby zdrowia na poparcie ze strony konserwatystów możesz liczyć. A gdyby ubezpieczyciel takiemu luzaczkowi odmówił refundacji leków spowalniających rozwój AIDS (tak jak teraz niemal wszyscy odmawiają wypłacenia odszkodowania z polisy na życie jeśli AIDS był przyczyną zgonu) i luzaczek zdechłby gdzieś pod płotem, byłbym usatysfakcjonowany tym że nie musiałem do tego dopłacać i ani trochę bym lumpa nie żałował. Czy moja reakcja byłaby liberalna?
A co się tyczy "marychy", w nie tak znowu licznym gronie moich znajomych są dwa przypadki spaprania dwóm młodym ludziom życia (z jednym już to się stało, drugi jest blisko mety) przez to barachło. Dlatego wszelką mitologię o rzekomej nieszkodliwości nazywam krótko "baju baju na haju". Lub cytuję pewnego brytyjskiego sędziego który skorzystał ze swojej wszechwładzy na sali sądowej i banialuki adwokata oskarżonego podsumował słowami:
Na wszystkie bebechy św. Patryka. Niech mnie diabli porwą jeśli w życiu słyszałem większe pieprzenie w bambus!
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedźwiedziu. Lubię dyskusje, lubię wymiany pogladów, lubię ścieranie się różnych punktów widzenia. jednak z z grupą o której piszesz, dyskutować nie cierpię. To nie są ludzie, którzy odbierają sygnały z naprzeciwka. Już prędzej można sie dogadać z wiszącym bohomazem u mnie w przedpokoju. To są ludzie z zaburzeniami percepcji na poziomie JA. Nie da się dyskutowac z ludźmi, którzy uważają, że już posiedli całą wiedzę tajemną i jakiekolwiek inne prądy myślowe odtrącaja jak natrętną muchę... Nie da się dyskutować z ludźmi, którzy na twoje argumenty reagują zbitką nieomylnych dogmatów, zlepkiem Prawd Objawionych. Nie przebijesz się z argumentami logicznymi, statystycznymi, demograficznymi. Każde z tych ludzi kieruje się tylko i wyłącznie swoim egoistycznym pojmowaniem świata i za nic nie dotrze do małego mózgu niesmiała myśl, że może się choć na milisekundę zastanowić nad argumentami drugiej strony. Może popatrzeć na świat spoza własnego nosa i własnych fobii i uprzedzeń. Najciekawsze bowiem jest u tych "nowoczesnych i postępowych" ludzi ich absolutna ciemnota, fanatyzm i odporność na logiczne argumenty. przykłady są i na Twoim blogu i na blogu Flavii. Jeśli tłumaczysz jak chłop krowie na granicy, że demografia jest nauka ścisłą, łatwo policzalną i z tej nauki wynika, że za 3 pokolenia Polaków już nie będzie, to jaką otrzymasz odpowiedź? Jakieś konkrety? Inne wyliczenia? Jakieś argumenty o nieprawidłowych danych czy tp? Zapomnij! Ci ludzie to fanatycy swoich egzorcyzmów. Jedyną odpowiedź jaką dostaniesz to "odp...l się od mojej d..y.". Bo ci ludzie spoza swojej dupy świata nie widzą. Albo że chcesz jej czy jemu zaglądać pod kołdrę. Po prostu ręce i nogi opadają aż do piwnicy. To się w pale zwyczajnie nie mieści, jak ludzie są skołowaceni i otumanieni swoją bezrefleksyjnością i brakiem wprawy w logicznym mysleniu.
OdpowiedzUsuńKażdy tylko trzyma się rzekomo swoich "poglądów" jak pijany słupa i żaden, dosłownie ŻADEN argument ani obiektywny fakt nie jest w stanie skruszyć betonu ignorancji i arogancji. Sam siebie pytałem, czy ja byłem w młodym wieku podobnie odporny na wiedzę? Wychodzi mi że nasze pokolenie było absolutnie odwrotnie ustosunkowane do dyskutanta, szczególnie z odmiennym punktem widzenia. Mimo młodzieńczego buntu wobec zastanej rzeczywistości (co jest przecież nieodłączna cechą młodości) jednak słuchalismy argumentów, próbowalismy zrozumieć intencje i sens wypowiedzi interlokutora, szykaliśmy kontrargumentów sensownych i logicznych. Było i , k***a, minęło. Odeszło w zapomnienie. Teraz jedynym argumentem w dyskusji jest :"a co ty mi pier***sz, przeciez ja wiem lepiej". Koniec cytatu.
Nie wytłumaczysz hałastrze, że nie masz zamiaru nikogo za puszczalstwo palić na stosie, tylko że nie chcesz aby taki wyrób kobietopodobny był wzorem dla twojej córki, czy dla córki naszych przyjaciół. A tak właśnie się przecież dzieje!
Nie masz szans przekonać, co widać w dyskusjach na Twoim blogu.
Niedawny film "Sposoring" powinny w pierwszej kolejności zrównać z ziemią feministki. ALe nic z tych rzeczy, podobno tylko kołtuństwo ma coś przeciw sprzedawaniu dupy za fanty. Oj, przewracaja się w grobach sufrażystki, oj przewracają...
Jeśli nie kręcą cię panienki jak muzyka pop, czyli lekkie, łatwe i przyjemne, a takie prymitywne, wulgarne i chamowate dodopodobne wywołują jedynie odruchy wymiotne, znaczy że się "cipy boisz" i że chcesz takie panieneczki (czy tez paniczyków) "stygmatyzować". Czyli, ty nie masz prawa do oceniania zachowań innych, ale sam zostałeś definitywnie określony jako kołtun, homofob czy jakiś inny fob. Oczywiście cały czas pozostając w poetyce wolności wypowiedzi i wolności do własnych przekonań...
Przecież nikt nie będzie szafował słowem "homofob" i karał za "mowę nienawiści". Ale teorie o "społecznej nieużyteczności" homoseksualności uważam za niezbyt mądre. I delikatnie przypominam, że taki "społecznie bezużyteczny" Marcel Proust napisał jedną z największych powieści XX wieku. Dlatego nie podoba nam się ten prosty podział na ludzi "społecznie użytecznych" i "bezużytecznych"/bezwartościowych.
Usuńnie będę dociekał, gdzie w powyższych tekstach doczytałaś się jakiejkolwiek wzmianki o "społecznie bezużytecznych" . To zapewne wiesz Ty i głosy w Twojej głowie.
Usuń"Przecież nikt nie będzie szafował słowem "homofob" i karał za "mowę nienawiści""
a to perełka. Zaiste błyszcząca perełka. Na pewno rozumiesz co napisałaś? Jesteś przekonana, że juz nie są ludzie karani za "mowę nienawiści" gdy nie dość nisko kłanaiją się kochającym publicznie inaczej???
"Dlatego nie podoba nam się ten prosty podział na ludzi "społecznie użytecznych" i "bezużytecznych"/bezwartościowych."
A kto ten sztuczny podział tworzy? Nie zastanowiło Cię jak to mozliwe, że najpiekniejsze freski w Watykanie w czasach podobno wszechobecnej inkwizycji wykonywał pederasta Michał Anioł? I nikomu jego skłonności nie przeszkadzały?
Zupełnie zresztą tak jak największym uczonym tamtych czasów był Mikołaj Kopernik, biskup katolicki. Ale o tym cicho sza, bo się okaże że fanatyzm, ciemnota i obskuranctwo to jednak innej formacji ideologicznej się przynależy. Jak psu zupa... ;-)
@Niedzisiejszy
UsuńPiszesz, że boisz się karania za "mowę nienawiści". Rozumiem, że tak samo walczysz z karaniem za "obrazę uczuć religijnych"? Wolność słowa, to wolność słowa :)
@ Niedzisiejszy z 1 czerwca 19:31
UsuńCzcigodny Niedzisiejszy
Co się tyczy demografii, negowanie wniosków wynikających z braku zastępowalności pokoleń to rzeczywiście nieuctwo. Więc cieszę się że mnie już nie za wiele pisku w klepsydrze pozostało. I śmiać mi się chce gdy pomyśle że za jakiś czas ci zbuntowani na "kołtuństwo" idioci będą dymać do meczetów (i przykładnie, aby nie zarzucono im symulowania, grzmocić baranimi łbami w glebę) zaś te dyskotekowe kurwiszony nie ośmielą się nie owinąć w płachtę od stóp do głów przed wyjściem na ulicę. A ja z jakiejś chmurki zagram im na złotym rogu który zgubili.
Pozdrawiam serdecznie.
Oczywiście, że boję się egzorcyzmów (na miarę 21 wieku) na "mówcach nienawiści". Każdy człowiek myslący niezależnie boi się konsekwencji interpetacji tegoż prawa przez zlewaczały wymiar sprawiedliwości. Ty się nie boisz? Przecież te "prawo" obejmuje wszystko, co może się panu pederaście nie spodobać...
Usuń" tak samo walczysz z karaniem za "obrazę uczuć religijnych""
Nie. Nie walczę o zniesienie tego prawa z tylko jednego powodu. Bo to jest jedyna mozliwość obrony uczuć religijnych katolików w Polsce. JEDYNA! Jednak jeśli na scenie Nergal czy inny pajac podrze koran, a jakaś dodopodobna powie w TV swoje "przemyślenia" na temat Mahometa, to jestem w stanie zgodzic się na dyskusję nad tym paragrafem. Na razie, jest jedyna obrona przed kopaniem leżącego przez cynicznych i tchórzliwych zer...
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńZnakomity, ostry tekst - bo sytuacja dokładnie tego wymaga. Rodzącej się nowej formie obyczajowo-liberalnej politycznej poprawności trzeba się przeciwstawić. Bo ta hydra będzie próbować dokonać ostatecznego rozkładu naszego społeczeństwa, choć na razie stanowi krzykliwą, ale niewielką grupkę. Poglądy konserwatywne głoszone są od stuleci i nie będziemy się ich wstydzić, nie pozwolimy się zakneblować.
Tolerancja dla cudzych poglądów i zachowań - tak, ale nie będzie podporządkowania się histerycznej demagogii. Dziwka - niezależnie od płci - jest dziwką, a nie osobą cnotliwą inaczej.
Serdecznie pozdrawiam
"Dziwka - niezależnie od płci - jest dziwką, a nie osobą cnotliwą inaczej"
UsuńTak samo jak idiota nie jest "osobą myślącą inaczej".A pedał czy lesba to nie "kochający inaczej".
Serdecznie pozdrawiam.
Definicja "dzi.wki" jest prosta: to kobieta, która zdradza swojego mężczyznę, albo kobieta, która związuje się z kimś dla forsy (tylko dla forsy - bez żadnych uczuć, nawet szacunku). A "pedał", czy "lesba" normalnemu człowiekowi nie powinni przeszkadzać. No chyba że manifestują swoje uczucie w miejscach publicznych. Chyba nie dowiem się zaraz, że lesbijki i geje "niszczą rodzinę", albo "tradycję" ;)
Usuńw temacie "manifestacji". Ostatnio uslyszalem szczegolny punkt widzenia (od geja zreszta). Otoz powiedzial on, ze osoby heteroseksualne manifestuja swoja orientacje caly czas - tyle, ze jestesmy tak przyzwyczajeni do tego, ze nie traktujemy tego jako manifestacji. Jak to robia? Maja zone, chodza za reke z dziewczyna, sa "w relacji" na fejsbuku.
UsuńO ile uwazam to za bardzo przewrotne postawienie sprawy, to jest w tym troche racji.
@Flavia: oczywiscie, ze niszcza tradycje. Dopoki nie organizuja bojowek, by prac hetero, fine by me.
@Flavia
UsuńNie mam nic przeciwko gejom ani lesbom, pod warunkiem, że nie czynią ze swojej orientacji lewackiego narzędzia walki politycznej.
Szanowna Flavio.
Usuń"Chyba nie dowiem się zaraz,...etc."
Jakaś fobia?Dlaczego "coś zaraz się dowiesz"?Ja stwierdzam,moim zdaniem,fakty.Ty masz inne zdanie,jak się domyślam.Jeżeli jest nieporozumienie na poziomie języka,to spróbuj mnie przekonać,albo wytłumaczyć,co to znaczy"kochający inaczej",albo "myślący inaczej".
Pozdrawiam serdecznie.
Ps.
Zamiast pedała może być pederasta,nie będę się upierał.
@ Dibelius
UsuńCzcigodny Dibeliusie
Historia jest moją pasją. I doskonale pamiętam jak dla Rzymian skończyło się ichnie "róbta co chceta". Przyszli Germanie , solidnie kopnęli w bramę i ten rozpasany egoistyczny chlew się zawalił.
Więc z irytacją patrzę na gówniarzy i ich obrońców którzy w pocie czoła rozwalają naszą cywilizację i nie mają poza moralnym zbydlęceniem dokładnie nic do zaoferowania. Swego czasu Lenin nazwał zachodnioeuropejskich "yntelektualystów" użytecznymi idiotami. O osobach o których piszę (wykształcenie mają ale wyobraźni i zdolności do przewidywania efektów swoich działań ani krzty) mułłowie mogą powiedzieć dokładnie to samo co Lenin.
Pozdrawiam serdecznie.
@ Yrk
UsuńCzcigodny Yrku
Bardzo mi miło po dłuższej przerwie gościć Cię w naszych progach.
Opisany przez ciebie przypadek to klasyczny przypadek bezczelnej homohucpy.
W medycynie istnieją takie pojęcia jak fizjologia i patologia. A mówiąc bez ogródek, ostatni fragment przewodu pokarmowego służy do wydalania metabolitów zaś każdy proktolog powie czym grozi nadawanie mu innej roli. I żadne wycie do księżyca Biedronia i jego kompanów tego nie zmieni.
Więc trzymanie się za ręce chłopaka i dziewczyny lub ich powitalny czy pożegnalny pocałunek to norma. Dopiero gdy mężczyzna w miejscu publicznym pakuje kobiecie łapę za dekolt a ona mu obmacuje portki, granica została przekroczona i takie zachowania powinny być penalizowane.
A demokracja nie polega na tym że większość musi w pokorze znosić coś co uważa za obrzydliwe bo tego się domaga wrzaskliwa łajdacka mniejszość. Nawet jeśli na łamach "merdiów" tak twierdzą wszelakie "ałtorytety": moralne, oralna a nawet analne. Liberum Veto już kiedyś było, zupełnie się nie sprawdziło i niech ci którzy pragną je przywrócić czym prędzej wybiją to sobie z głów.
Pozdrawiam serdecznie.
@Dibelius
UsuńO to to.
@Stary Niedzwiedz
No coz nie jest moim zamiarem przekonywanie Ciebie, ze calowanie sie 2 facetow jest estetycznym szczytem - sam nie przepadam za takim widokiem. Jednak przypomne tylko, ze byly czasy, kiedy publiczny pocalunek byl rownowazny obecnemu wsadzaniu lapy za dekolt, a kobiety musialy zakrywac cale cialo, nawet na plazy. No coz, moze dzieki temu wiecej facetow zajelo sie ulepszaniem swiata.
Co mnie natomiast nieodmiennie brzydzi jest mylenie tolerancji z akceptacja. I wmawianie ludziom (srodowiska lewackie, gejowskie i inne tego typu w tym przoduje), ze musza zaakceptowac kazda innosc powinno byc karane zsylka do iranu.
Pozdrawiam jeszcze raz
@ Yrk
UsuńCzcigodny Yrku
W tępieniu łajdackich zmian dotychczasowych znaczeń słów zawsze możesz na nas liczyć. My to domaganie się baraniego zachwytu każdym paskudztwem nazywamy "tolerastią". Źródłosłów chyba oczywisty. A deportowanym do Iranu na pożegnanie warto by grać stary przebój "One-way ticket".
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Niedzisiejszy,
OdpowiedzUsuńpragne niesmialo zauwazyc, ze argumentacji typu "a co ty mi tu…" winne sa obie strony.
I czasem nawet taki argument jest uzasadniony. Np. Twoja wiara w demografie az prosi sie o sprawdzenie blefu. Owszem, demografia jest nauka scisla, jesli chodzi o zliczanie tu i teraz. Jesli chodzi o przyszlosc, to jest to ta sama matematyka trendow, jaka uzywa sie do przeiwdywania kursow akcji czy zmian klimatycznych. Nie dziw sie wiec, ze na Twoj "3 pokoleniowy" argument inni zareaguja wydeciem warg. No chyba, ze jestes Harim Seldonem ;)
Obrzucanie sie wyzwiskami w dyskusji wydaje sie byc smutna norma (spojrz na wlasny komentarz). I niestety ci *liberalowie (dodaj ktorykolwiek przedrostek z postu) sa winni temu w wiekszym stopniu. Ale nie podoba mi sie wrzucanie mnie i krzykaczy do jednego worka, tylko dlatego, ze uwazam, ze latwa panienka moze byc dla kogos wartosciowa (czy to nie nasz gospodarz stwierdzil kiedys, ze niektore prostytutki maja wiecej godnosci od naszych politykow?) Nie bede nikogo nazywal homofobem, dlatego, ze brzydzi go widok calujacych sie facetow (sam naleze do tej licznej grupy), ale nie bardzo rozumiem, dlaczego ci ludzie nie powinni - zdaniem konserwatystow - zawierac malzenstw i adoptowac dzieci. Tak juz mam.
I na koniec uwaga ogolna. Moralnosc nie jest wzgledna? Yeah, right! Zalezy od kultury, czasu, miejsca, wasrtwy spolecznej, rasy, wyznania i tysiaca innych rzeczy. I zmienia sie na naszych oczach. Zawsze zbyt szybko dla konserwatystow i zbyt wolno dla liberalow. I jedni, i drudzy sa niezbedni, by zachowac umiarkowany postep.
Pozdrawiam,
yrk
@yrk
Usuń"dlaczego ci ludzie nie powinni - zdaniem konserwatystow - zawierac malzenstw i adoptowac dzieci. Tak juz mam."
Moim zdaniem,jako człowieka(bez przymiotników)mogą sobie dziecko zrobić i je wychowywać.Zamiast pytania,podaj racjonalny powód,żeby związek pederastów miał się zajmować wychowywaniem czyiś dzieci.I co w takim razie rozumiesz przez wychowywanie?
Co do tzw."małżeństwa" pederastów.Jaka będzie wtedy różnica między moim małżeństwem i ich"małżeństwem"?
@ Yrk
UsuńCzcigodny Yrku
W cywilizacji europejskiej (zanim zaczęły przy niej się kręcić różne majstry zepsuje) każdy człowiek z rodziny czerpał wiedzę o relacjach w społeczeństwie i sferze działań mężczyzny i kobiety. Dlatego igdy się nie zgodzę na wpakowanie dziecka w środowisko anormalne. A jeśli dwóch pederastów musi miec w domu coś żywego, proponuje kanarka lub rybki w akwarium. Swego czasu sąd w Glasgow odebral prawa opiekuńcze względem dwóch osieroconych braci wychowującym ich do tej pory dziadkom. Bo ci ostatni przekroczyli sześćdziesiątka i jako zgrzybiali staruszkowie nie mogli dłużej chłopaków liczących około dziesięciu lat wychowywać. Chłopców adoptowala para dwóch pederastów. Moim zdaniem należało urządzić zbiórkę na jakiegoś "Griszkę" aby ten ludzki ekskrement w todze odstrzelił jak metaforycznego wściekłego psa. Innym ekskrementom w togach pro memoria. Sam bym się z chęcią do tej "ściepy" dorzucił.
Pozdrawiam serdecznie.
Uhuhu, ale sie dzisiaj narazilem na forum :D Co mi tam, naraze sie jeszcze bardziej.
OdpowiedzUsuń@Jozef
Czcigodny Jozefie,
a dlaczego musi sie czyms roznic? Dlaczego tak trudno zaakceptowac fakt, ze dwoch facetow jest szczesliwych ze soba i chca to "zalegalizowac"? Czy sam fakt, ze dwie kobiety maja ten sam swistek, co Ty, w jakis sposob powoduje, ze Twoj szczesliwy zwiazek jest gorszy?
Racjonalny powod - prosze bardzo. Po pierwsze nie czyichs dzieci, tylko swoich (po adopcji). Po drugie, jezeli w jakims geju (przepraszam za notoryczne uzywanie slowa, ktore wiekszosci tubylcow zle sie kojarzy, ale pederasta i pedal nie przechodza mi przez klawiature) obudzi sie instynkt (ma/ta)ciezynski, to uwazasz, ze lepiej by zrobil to w jedyny legalny obecnie sposob: zeniac sie, robiac sobie dziecko? Po trzecie, oprocz adopcji jest instytucja surogatki - jesli moga korzystac z tego dobrodziejstwa heteroseksualne pary, to dlaczego nie geje. Po czwarte - jesli na serio uwazasz, ze adopcja dziecka przez pare tej samej plci na odpowiednim poziomie (przeciez nie mowimy tu o parze narkomanow, puszczajacych sie dla dzialki; procedury dla heteroseksualnych par sa tez rygorystyczne) jest gorsza niz wychowanie sie tego dziecka w sierocincu? Nie znam bada, ktore by jednoznacznie stwierdzaly, ze dziecko wychowane przez homeseksualistow bedzie gejem, a jesli nawet, to co z tego - masa wielkich tego swiata byla i ciagle nie wyginelismy.
Przez wychowanie - przypuszczam - rozumiem to samo, co Ty. Jezeli dziecko ma wpojony podstawowy zestaw wartosci, skonczy szkole, wyjdzie na ludzi, to jaka roznica, ze mialo 2 tatusiow? Tak sie sklada, ze chrzescijanie nie maja monopolu na rozroznianie dobra od zla.
W ogole, w tego typu dyskusjach odnosze wrazenie, ze wielu heterotalibow (ha! tez potrafie slowotworzyc ;)) nie zna ani jednego geja (albo znaja, ale nawet o tym nie wiedza) a swoje poglady na temat ich relacji wynosi z gejowskiego porno. Tymczasem to najnormalniejsi ludzie, zazwyczaj srednio bardziej kulturalni niz nich heteroseksualni vice-versa. I zaden, nigdy, znajac moja orientacje, nie zaproponowal mi nawet buzi - ale moze cholera brzydki jestem.
@Stary Niedzwiedz
Czcigodny Stary Niedzwiedziu,
w sprawie odbierania dzieci krewnym (poza ekstremalnymi przypadkami przemocy domowej) masz moje absolutne poparcie. Jesli dodatkowo jest podejrzenie, ze jedyna przyczyna odebrania jest nacis ze strony srodowisk gejowskich, jest to absolutnie karygodne.
Pozdrawiam niemniej serdecznie.
Eh, cos mi sie posty przyczepiaja nie tam, gdzie trzeba :(
Usuń@ Yrk
UsuńCzcigodny Yrku
Tak się dla Ciebie niefartownie składa że modelowaniem przebiegu w czasie rożnych procesów param się od ponad trzydziestu lat. Więc na wydęcie warg zasługuje jedynie Twoje wydymanie warg na uwagi Zgryźliwego.
On mówi o katastrofie jaka nastąpi za trzy pokolenia przy utrzymaniu się dotychczasowych trendów. Mówiąc ściślej, gdy takie parametry jak choćby wartości średniej dzietności rodziny i średniego czasu życia obywateli naszego kraju nie będą się zmieniać wraz z upływem czasu. W tym celu wystarczy scałkować nieprzesadnie skomplikowany układ równań różniczkowych.
Sięgając do porównań z giełdą, zająłeś się prognozowaniem przyszłości dla procesów które obecnie dla demografa czy inżyniera są tak beznadziejnie źle modelowane że stają się jedynie wróżeniem z fusów. W przypadku giełdy wystarczy żeby jakiemuś maklerowi odbiło (jak to się kiedyś zdarzyło chyba gdzieś w Azji) i na giełdach jest tsunami. Natomiast w demografii albo wzrośnie dzietność w rodzinach (na przykład z uwagi na poprawę warunków ekonomicznych przeciętnej rodziny) i wtedy za te trzy pokolenia nie będzie tak źle jak wykazują obecne symulacje. Może też ta dzietność jeszcze się obniżyć w stosunku do i tak pesymistycznego założenia o stałości w czasie obecnej dzietności. I wszystko diabli wezmą jeszcze szybciej.
A co się tyczy słowa "pederasta", zajrzyj do jakiegokolwiek porządnego słownika wyrazów obcych, wydanego zanim jeszcze nastąpiło politycznie poprawne zbydlęcenie. Przeczytasz tam że po grecku oznacza ono miłośnika chłopców. O ile mi wiadomo, ludzie ci wolą poderwać młodego chłopca niż starego dziada. Tak zresztą jak na normalnym mężczyźnie większe wrażenie erotyczne zrobi osiemnastka niż pani w wieku wielce dojrzałym. Więc nie mogę pojąc dlaczego słowo "pederasta' nie może Ci przejść przez klawiaturę. Chyba że piszesz "gej" bo tego domagają się sami zainteresowani. Więc też uważasz że są świętymi krowami o których można mówić pozytywnie (a jeszcze lepiej z podziwem) albo wcale.
Pozdrawiam serdecznie.
@Stary Niedzwiedz
UsuńCzcigodny Stary Niedzwiedziu,
calka czy logarytm, jeden pies - leniwy jestem i nie na biezaco, ale nie uwierze, ze sama demografia doprowadzi do zaniku populacji Polakow w ciagu 3 pokolen. Ba, nawet zejscie z 38 mln do 1 byloby niezlym osiagnieciem. Innymi slowy w calej historii ludzkosci nie zdarzylo sie, by sama demografia doprowadzila do czegos takiego. Katastrofy, wojny, epidemie to owszem, ale chyba nie o tym tu rozmawiamy.
Zgodze sie, ze istnieje zagrozenie ze strony Chin, czy krajow muzulmanskich. Tylko niech mi nikt nie wmawia, ze jest to precyzyjnie udowodnione. Podejmujac Twoja gieldowa hiperbole, wystarczy, zeby jakiemus hitlerowi odbilo i w demografii jest tsunami.
Pozdrawiam serdecznie,
yrk
@ Yrk
UsuńCzcigodny Yrku
Piszesz że takiej tragedii jeszcze nigdy w dziejach ludzkości nie było. Zgoda ale pamiętaj że eurosocjalizm działa od niedawna. Stworzyło takowy "pokolenie 68". Gdyby czas dawał się cofać, w stosunku do nich nie protestowałbym przeciw aborcji. Nawet tej po urodzeniu, lansowanej przez "oksfordczyków" do koleżeństwa z którymi nie przyznałby się nawet Nikodem Dyzma. I diabli mnie biorą gdy widzę że eurosocjaliści w rozwalaniu naszej cywilizacji od strony obyczajowej znaleźli sobie pomagierów w szeregach liberałow.
Gdyby w wyniku zmniejszenia się dzietności nastąpił jedynie spadek ludności Polski, to by nie była jeszcze tragedia. Ale zapomniałeś zupełnie o dwóch sprawach.
Pierwsza to sensowna proporcja pomiędzy poszczególnymi grupami wiekowymi ludzi w społeczeństwie (demografowie mówią o "zastępowalności pokoleń"). A tak zwany bilans populacji wykazałby że w tych kilku milionach ludzi z których składałby się nasz naród, w wieku produkcyjnym byłoby grubo poniżej połowy, dajmy na to ze trzydzieści procent. Dzieci tyle co kot napłakał a reszta to emeryci. Czy nadal uważasz że to jest niegroźne? I co w takiej sytuacji proponujesz jako lekarstwo. Bo mam nadzieję że liberałowie nie poprą eurosocjalistów w sprawie eutanazji.
A druga sprawa. Czy nasi sąsiedzi nie uznaliby wtedy że tym Polakom jest zbyt luźno na tak dużym terytorium? I zostawiliby nam jeszcze mniej terenu niż obejmowała kiedyś Generalna Gubernia? Historia uczy że w takiej sprawie zawsze potrafią się dogadać.
Dlatego takie poglądy jakie w kwestii obyczajowości oraz demografii reprezentują liberałowie (nawet tacy "soft" jak Flavia czy Ty), należy żarliwie propagować ale w Niemczech. Gdyby to się udało, osobę która by tego dokonała należałoby nagrodzić Orłem Białym, Krzyżem Wielkim Virtuti Militari i jeszcze czymś na dokładkę. A w szkołach męczyć dzieciaki życiorysem takowej. Bo zasłużyłaby na to aby tak jak JPII mieć jeszcze za życia pomnik praktycznie w każdej gminie. I w tym przypadku nikt by nie kwestionował że na te pomniki zasłużyła. Bo za te trzy pokolenia problem niemiecki by zniknął raz na zawsze a Europa pozbyłaby się największego wrzodu na sempiternie jaki kiedykolwiek miała. W porównaniu z czymś takim Grunwald okazałby się zaledwie niespecjalnie hucznym góralskim weselem.
A z Turecką Republiką Niemiec na pewno by się udało dogadać. Bądź co bądź od połowy osiemnastego wieku mamy z Turkami dobre relacje zarówno na poziomie państwowym jak i kontaktów międzyludzkich.
Kończę bo już widzę treść nowego wpisu. I dziękuje za inspirację.
Pozdrawiam serdecznie
Drogi Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst i przeczytałam go z wielkim zainteresowaniem.
Jeśli dla kogoś ołtarzem jest stolik z telewizornią a religią poglądy spisywane w gazetce wydawanej przez ideologów z ulicy Czerskiej (czy znajdzie się wreszcie ktoś, kto tę szechterownię podpali?) nic dziwnego, że ma przysłowiowe kiełbie we łbie.
A propos prezerwatyw to jako nauczycielka jestem przeciwna sprzedawaniu ich w szkołach. Jest to jawna demoralizacja młodzieży i zachęcanie ich do uprawiania seksu. Działa to na szkodę rodzinie - młodzi ludzie nie widzą potrzeby wstępowania w związki małżeńskie. Miłość to przede wszystkim odpowiedzialność, a liberalizm nie uczy odpowiedzialności. Dlatego potępiam wszelkie liberalistyczne ideologie.
Pozdrawiam Cię serdecznie i polecam Twój tekst do przeczytania innym.
Czcigodna Pelargonio
UsuńSerdecznie dziękuje za miłe słowa.
Przeciwko darmowym prezerwatywom w szkołach nie protestowałbym z jednego ale w moim odczuciu ważnego powodu. Jeśli w skali szkoły zapobiegną choćby kilku aborcjom w ciągu roku, jak dla mnie jest to wystarczający argument moralny za. I właśnie dlatego zastrzeżenia katechetyczne odnośnie tego rozdawania ja bym "negliżował", jak to nazywał marszałek Piłsudski. Ale trzeba nieustannie wbijać dzieciakom do łbów że owa "gumka" przypomina pasy bezpieczeństwa w samochodzie. Które często ratują życie lub zmniejszają uszczerbek na zdrowiu ale nie dają gwarancji że wyjdzie się bez szwanku z każdego wypadku drogowego. I dlatego nie nazwę tego demoralizacją ale łagodzeniem (choć nie wyeliminowaniem o czym zresztą pisałem) skutków lansowanego przez lewackie "merdia" i bronionego przez rożnych liberałów nieodpowiedzialnego stylu życia. Bo to owo podniesienie gówniarstwa do rangi równoprawnej normy obyczajowej jest pierwotną przyczyną zaś zarówno zarówno zarażenia i niechciane ciąże jak i pogarda dla sprawdzonego modelu budowy społeczeństwa skutkami.
Na Twoim blogu nie znalazłem czegoś w stylu "napisz do mnie" czy "kontakt". A chciałbym przesłać Ci kilka słów "na priva". Czy zechciałabyś przysłać jakiś namiar mailowy na nasz adres:
antysocjalbis@o2.pl
Pozdrawiam serdecznie.
Zgadzam się z Pelargonią, że prezerwatywy w szkole to nie najlepszy pomysł. Nie ma sensu zachęcać młodzieży do seksu (mają czas). Ale co to znaczy "działać na szkodę rodzinie"? Czy jeśli ktoś nie podejmie decyzji o małżeństwie, to "działa na szkodę rodzinie"? Nie rozumiem, jakie ma znaczenie, czy ludzie zawierają małżeństwo, czy nie. Liberalizm uczy wolności z odpowiedzialnością.
OdpowiedzUsuńCzcigodna Flavio
UsuńZaskoczyła mnie (nie twierdzę że negatywnie) Twoja opinia że prezerwatywy w szkole nie są per saldo najlepszym pomysłem. Ale już przeciwko twierdzeniu jakoby liberalizm obyczajowy miał cokolwiek wspólnego z odpowiedzialnością muszę stanowczo zaprotestować. Bo tego w żaden sposób nie da się pogodzić z Twoim poglądem że w stylu życia swingersów czy amatorów kiblowych balecików nie ma niczego nagannego. Gdyż ryzykanckie zachowania są zaprzeczeniem jakiejkolwiek odpowiedzialności a Ty masz konserwatystom za zła 'stygmatyzowanie" gówniarzy i wywieranie na nich "miękkiego nacisku".
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu. Nie napisałam, że taki styl życia jest dobry. Muszę to powtórzyć po raz kolejny - napisałam, że jestem przeciwna "ochronce" i kontroli. Nie wierzę, że można chronić człowieka przez całe życie.Jestem za takim systemem, w którym każdy będzie płacił za siebie - w tym i za swoje leczenie. Mam za złe "stygmatyzowanie", ale czy gówniarzy? Dla mnie ludzie, którzy nie chcą mieć dzieci, nie są "gówniarzami". I nikogo swoimi decyzjami nie krzywdzą - więc owszem, nie podoba mi się stygmatyzowanie tych grup ludzi, czy też tworzenie podziałów na ludzi "społecznie bezużytecznych/bezwartościowych". Bo z kolektywizmu jeszcze nigdy nie wyniknęło nic dobrego.
Usuń@Stary Niedzwiedz
UsuńCzcigodny Stary Niedzwiedziu,
zaczynam odnosic wrazenie, ze Twoje standardy odpowiedzialnolsci sa bardzo zawyzone. Jeszcze chwila, a zaczniesz w jej ramach wymagac od swingersow refleksji nt. dobra kraju, rodziny, sytuacji ekonomicznej, zanim oddadza sie swoim niecnym praktykom. Rozumiem, ze nie pochwalasz takich zabaw, ale jezeli dorosle osoby wyrazaja na cos takiego ochote, to nic nam do tego.
Jednak Ty, z uporem godnym lepszej sprawy, ciagle wracasz z przykladami malolatow jako esencji liberalizmu. Jezeli zestawiasz statecznego 40+ konsliba z rozwydrzonym "leberalnym" nastolatkiem, to nawet ja wybiore tego pierwszego.
Mierzi Cie taki styl bycia, jednak ryzyko nie jest znaczaco inne od, powiedzmy, nurkowania, czy skoku na spadochronie. Jeszcze raz podkresle, mowimy o doroslych liberalach, a nie o napalonych nastolatkach, ktore - do ciezkiej cholery - w koncu jakichs rodzicow chyba maja.
Serdecznie pozdrawiam,
yrk
@ Flavia
UsuńCzcigodna Flavio
Rozumiem że nie każda kobieta/każdy facet w wieku optymalnym do zostania rodzicem z czysto medycznego punktu widzenia decyduje się na rodzicielstwo. Może nie mieć warunków które uzna za minimum przyzwoitości aby się wychowania dziecka podjąć (obecnie w Polsce zdarza się to bardzo często), może po prostu nie mieć tej drugiej połówki albo nie cierpieć małych dzieci. Więc nie popieram twierdzenia że KAŻDA kobieta powyżej iluś tam lat MUSI już być mamą.
Ale nie mniejszym przegięciem jest próba zatkania ust demografom bijącym na alarm nie dlatego że biskup im to polecił (zanim powiesz że nie ma idiotów opowiadających tego typu brednie, poczytaj komentarze na swoim blogu) ale dlatego że nakazuje to ich wiedza. Za Stalina za naukę nie była z jakichś przyczyn ideologicznych uznawana genetyka. Mam nadzieję że takie wzory odrzucasz z nie mniejszą odrazą niż ja.
Gdyby swingersi i inna gówniarzeria leczyła się za własne pieniądze, tylko bym się śmiał z nich. Ale obecnie oni po prostu okradają innych ludzi bawiąc się odbezpieczonym granatem i pakując łapy do kieszeni innych gdy ten granat wybuchnie. Czy mogę liczyć że takie gry i zabawy ludu libertyńskiego uznasz w obecnych polskich realiach przynajmniej za nieodpowiedzialne? Bo jeśli nadal uważasz że są OK to muszę stwierdzić że człowiek uczy się do końca życia a ja na starość nauczyłem się że dla liberała kradzież nie jest niczym nagannym. A jej potępianie w warstwie deklaratywnej liberalizmu to bujda na resorach.
Pozdrawiam serdecznie.
@ Yrk
UsuńCzcigodny Yrku
Standardów moralnych nauczył mnie mój Ojciec, przedwojenny dżentelmen. Jeśli dla kogoś są one zbyt wygórowane to ich z tego powodu nie obniżę. Co najwyżej wyrobię sobie nieprzesadnie pochlebną opinię o nim.
Możesz być pewny że od swingersów nie będę wymagał cienia refleksji na tematy publiczne. Tak jak od małpy posadzonej za klawiaturą fortepianu nie oczekiwałbym zagrania któregoś z mazurków Szopena.
Osoby uprawiające sporty wiążące się z podwyższonym ryzykiem utraty życia oraz uszczerbku na, zdrowiu i mieniu zawierają ubezpieczenia na innych zasadach niż zwykli ludzie. I to jest uczciwe. Bo alpinista który odpadł od ściany i wypadek przeżył, jest leczony ze swojej polisy a nie za pieniądze ogółu ludzi zmuszonych do płacenia składek na Zakład Utylizacji Szmalu. Rajdowiec który rozwalił auto na odcinku specjalnym nie naprawia go z mojego AC. Więc nie mylmy uczciwych ryzykantów z nieuczciwymi pełnoletnimi gnojkami.
Pozdrawiam serdecznie.
@ Stary Niedzwiedz
UsuńCzcigodny Stary Niedzwiedziu,
obawiam sie, ze z ta kradzieza zagalopowales sie w demagogie. Dla rownowagi proponuje nazwac zlodziejami rodzicow decydujacych sie na dziecko mimo podwyzszonego ryzyka wady genetycznej. Idzmy dalej, czy niepracujaca matka nie okrada nas ze skladek ZUSowskich?
Rozumiem Twoje uprzedzanie, ale prosze, nie uzywaj argumentow ponizej pasa. I nie bron Twoich konserwatywnych pogladow retoryka przypominajaca ustroj, ktory na tym blogu zwalczasz.
Pozdrawiam serdecznie
Ciagle zapominam to dopisac - niezaleznie od temperatury dyskusji, jeszcze raz uklony za przeniesienie bloga. Bardzo wygodnie sie tu czyta posty i komentuje.
UsuńIdzmy dalej, czy niepracujaca matka nie okrada nas ze skladek ZUSowskich?
UsuńDalej to można tylko wejść w szambo.Składki ZUS-kie idą na wypłaty bieżących emerytur i rent. Żeby zaspokoić bieżące potrzeby,należało w ubiegłym roku dołożyć z podatków ok.50 mld.zł.
Tzw." niepracująca matka" wychowa minimum jednego przyszłego podatnika,który będzie między in.ciebie na stare lata utrzymywał.
Tzw." niepracująca matka" wychowa minimum jednego przyszłego podatnika,który będzie między in.ciebie na stare lata utrzymywa
Usuń...i właśnie dlatego odpowiedzialni ludzie nie chcą powoływać dzieci na świat w tym kraju. Bo chcą mu oszczędzić bycia numerkiem w państwowym komputerze. I nie chcą, żeby zetknęło się z roszczeniową postawą rodaków :)
Rozumiem ze ci "odpowiedzialni ludzie"łapska po emerytury i renty nie wyciągają.
Usuń@ Yrk 2 czerwca godz. 18:41
UsuńCzcigodny Yrku
Przypadki kobiety która nie pracuje i nie wychowuje dziecka/dzieci wedle moich obserwacji zdarzają się niemal wyłącznie wtedy gdy nie może ona znaleźć pracy. Więc pretensje możesz mieć jedynie do tych bardzo nielicznych które się programowo wałkonią. Bo dla mnie zajęcie się dziećmi, co znacznie zwiększa szanse na ich wychowanie na porządnych ludzi, jest czymś godnym pochwały. Więc z chęcią dołożę kilka złotych do jej leczenia, tak samo będzie w przypadku dzieci z rodzin wielodzietnych. A luzaczkowi który taką kobietę nazwie "kurą domową" należy się po gębie.
Ja nie traktuje demografii jako quasi nauki tak jak to robią niektórzy "wolnościowcy". Bo nie mogą ścierpieć tego że prognozy demograficzne wykazują iż pewne postawy życiowe kolidują z szansami Polski na dalsze istnienie jako państwa. Więc skoro już przywołujesz dawne dzieje, przypomnę Ci hasło encyklopedyczne "Genetyka" z czasów stalinowskich. Zaczynało się od słów "Burżuazyjna pseudonauka". Genetyka istnieje do dziś i dobrze się miewa, stalinizm ostał się już tylko w Korei Północnej i w dużej mierze na Kubie. Mam nadzieję że z demografią i libertynizmem obyczajowym będzie bardzo podobnie. A likwidatorami moralnej bylejakości zdążą jeszcze być Europejczycy. Bo jeśli tak się nie stanie, zrobią to mułłowie. Gwarantuję że przy takim scenariuszu narzucenie prawa koranicznego liberałom których teraz europejski konserwatyzm w ząbki kłuje będzie dokładne i skuteczne. Więc może jednak nie warto walczyć z nieźle do tej pory działającymi sposobami organizacji społeczeństwa nie mając do zaoferowania niczego poza destrukcją?
Pozdrawiam serdecznie.
Ci odpowiedzialni ludzie SAMI pracują na swoje emerytury. I niech ten nieszczęsny naród wreszcie to pojmie.
UsuńBTW: a więc o to chodzi. O to, żeby mamusia wychowała pożytecznego podatnika - czyli znowu stawiamy na ilość. Nowy człowiek = nowy niewolnik. Tym bardziej zniechęcasz mnie (nas?) do posiadania potomka :)
@ Yrk
UsuńP.S.
Czcigodny Yrku
Moje obiekcje do wszelakich swingersów i innej bylejakości seksualnej znikną w dwóch przypadkach:
1.Ktoś posiadający czarodziejską różdżkę zlikwiduje wszystkie choroby weneryczne.
2. wprowadzony zostanie system ubezpieczeniowy w którym każdy będzie się leczył za własne pieniądze albo ze swojego ubezpieczenia.
Ale dopóki tak się nie stanie, będę w warstwie werbalnej zwalczać takie barachło wszelkimi dostępnymi mi sposobami.
ozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu. Nikt o zdrowych zmysłach nie nazwie kobiety prowadzącej dom i wychowującej dziecko "kurą domową". Ale też nikt nie ma prawa wymagać, abyśmy składali się na czyjeś dzieci - piszę to bez żadnej pogardy. Po prostu nie jest to moralne, że społeczeństwo składa się na czyjeś dzieci. Nie mam absolutnie nic do rodzin wielodzietnych i darzę takie matki szacunkiem tylko pod dwoma warunkami: 1. Jeśli KAŻDEMU z dzieci poświęcają IDENTYCZNĄ ilość troski i uwagi; 2. Jeśli utrzymuje dzieci za swoje pieniądze i nie domaga się pomocy państwa. Jeśli oba warunki zostają spełnione, nie mam absolutnie nic do rodziców takich dzieci.
Usuń@Flavia
UsuńCzcigodna Flavio, a co ci do tego, czy poswieca tyle samo uwagi. Do momentu kiedy wychowa ich na porzadnych ludzi, kto ja bedzie z czasu rozliczal. Wychowanie nie to praca ze stawka godzinowa. Poza tym zgoda we wszystkim.
Tak w ogole, smiesznie sie czyta konserwatywnych liberalow uzywajacych socjalistyczno-opiekunczych argumentow. ZUS to, NFZ tamto. Hodowla dzieci na podatnikow mnie zabila :)
@ Flavia
UsuńCzcigodna Flavio
A więc pragnienie aby w pewnym kraju nad Wisłą za kilkadziesiąt lat nadal żyli ludzie mówiący po polsku to "stawianie na ilość". A wychowanie dziecka na człowieka posiadającego tradycyjny kręgosłup moralny to wychowanie pożytecznego podatnika. Znowu się czegoś nauczyłem.
Byłbym wdzięczny za wyjaśnienie jak musi być wychowany młody człowiek aby nie dorobić się miana "niewolnika" czy "pożytecznego podatnika". Jeśli to jest w ogóle możliwe.
Pozdrawiam serdecznie.
@ Flavia z 20:37
UsuńCzcigodna Flavio
Moja odpowiedź z 21:03 dotyczyła Twojego komentarza z 20:30
Ten Twój z 20:37 już nie jest wyrazem obrażenia się na cały świat co mnie cieszy. Bo wynika z niego że różnimy się głownie zakresem dopuszczalnej pomocy dla rodziny wielodzietnej.
Pozdrawiam serdecznie.
@ Yrk z 21:01
Usuńczcigodny Yrku
Cieszę się że pisząc o realnej polskiej rzeczywistości w której niestety istnieją takie organizacje przestępcze jak ZUS i NFZ udało mi się Ciebie rozśmieszyć. Zapewniam Cię że ignorowanie realiów przez prawdziwych liberałów z kolei mnie bawi niezmiernie. Bo widzę że nie jest to wyłączna cecha guru JKM i jego byłej Unii Polityki Surrealistycznej. A skoro Tobie tak się spodobała hodowla nowych podatników, bądź łaskaw powiedzieć jak należy wychowywać dziecko aby w przyszłości nie płaciło ono podatków? Bo boję się że swingowanie może nie wystarczyć.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu. Po prostu argumenty typu: "musisz płodzić dzieci, żeby robiły na twoją emeryturę" są dla mnie tekstami rodem z socjalizmu. Nic na to nie porazę - nie lubię tego systemu. A postawą skrajnie antyidywidualistyczną jest dla mnie domaganie się, by było nas więcej - podatników. Podatników, a nie LUDZI. Dla mnie jesteśmy przede wszystkim JEDNOSTKAMI, a rodzice powinni mieć dzieci dla SIEBIE, a nie dla państwa.
UsuńRodzinom wielodzietnym powinny pomagać prywatne fundacje, a nie pracujący podatnicy. Nie można od nikogo wymagać, by składał się na obce rodziny. Tym bardziej, że państwo dotuje dziś człowieka w wystarczającym stopniu.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu. Jeśli mogę się wtrącić. Nikomu nie chodzi o to, by wychowywać dziecko, które będzie się uchylało od płacenia podatków (inna sprawa, że obecnie są one zbyt wysokie, a podatek ZUS uciska ludzi), tylko niepokoi nas patrzenie na człowieka jak na maszynkę. Znowu mam wrażenie (a może się mylę), że wyznacznikiem wartości człowieka jest jego "społeczna użyteczność".
UsuńNie należymy do przeciwników płacenia podatków. Zresztą nikt, kto ma elementarne pojęcie o ekonomii, nim nie jest. Ale teksty, że nowy człowiek to przede wszystkim podatnik i płatnik ZUS-u, trochę mnie niepokoją. Gdybym miała kogokolwiek przekonywać do posiadania dziecka, raczej użyłabym argumentów, że macierzyństwo może dać szczęście i poczucie spełnienia. Ale na pewno nie powiedziałabym, że trzeba płodzić dziecko dla państwa, bo to jest strasznie socjalistyczny argument.
"1. Jeśli KAŻDEMU z dzieci poświęcają IDENTYCZNĄ ilość troski i uwagi; 2. Jeśli utrzymuje dzieci za swoje pieniądze i nie domaga się pomocy państwa".
UsuńPełna zgoda.I niech te "państwo o.dpi.erdoli się od podatków moich dzieci.
@ Flavia z 21:43
UsuńCzcigodna Flavio
Uczepiłaś się niczym rzep psiego ogona tej bredni że dzieci muszą się rodzić jedynie po to aby miał kto płacić emeryturę poprzedniemu pokoleniu.
No to wyobraź sobie że mamy idealne państwo. Każdy od chwili rozpoczęcia pracy płaci na swoje konto emerytalne. A gdy osiągnie odpowiedni wiek ma za co godnie żyć. I tylko w tym cudownym państwie przeciętna rodzina ma jedno dziecko. I co się stanie?
W kilka pokoleń ten bajzel z wielkim hukiem się zawali !!!
Bowiem w galopującym tempie będzie zmieniała się na niekorzyść proporcja między tymi którzy pracują i w ten sposób świadczą usługi sobie i innym oraz tym którzy już nie pracują ale z usług muszą korzystać. Wyobraź sobie społeczeństwo złożone z 85% emerytów. 10% czynnych zawodowo i 5% dzieci.
Przecież ci emeryci muszą zrobić zakupy, przemieszczać się korzystając z jakiejś komunikacji, pójść czasem do lekarza czy do apteki. A kto będzie ich tam obsługiwal, produkował żywność czy inne towary? Te dziesięć procent się z tym wyrobi? Kompletna bzdura.
Socjalista sięgnąłby po eutanazję (mam nadzieję że to nie jest pomysł z liberalnej bajki) I co by socjalista osiągnął? Przy systematycznym mordowaniu odpowiedniej liczny staruszków proporcja między pracującymi a emerytami umożliwiałaby dalsze działanie społeczeństwa. Tyle tylko że liczba ludzi ciągle by na skutek ujemnego przyrostu naturalnego malała. W końcu spadłaby do tak małej wartości że taki kraj by zginął, tyle tylko że orkiestra na tym Titanicu grałaby do końca. A bez wprowadzenia eutanazji urzędowej zaczęłaby się ta nieformalna. Starsi ludzie umieraliby bo by się nie dostali do lekarza albo w kilometrowej kolejce nie załapali by się na żywność.
I tylko nie rób sobie jaj mówiąc o sprowadzeniu Murzynów i Arabów do pracy. Bo to obrazi moją inteligencję.
Dlatego rozpacz mnie ogarnia gdy słyszę że jakość ma zastąpić ilość i tego typu liberalne banialuki mentalnych nadąsanych bachorów obrażonych na demografię. Swego czasu pewien "ekolog" powiedział że należy zamknąć wszystkie elektrownie węglowe bo grozi "globalne ocipienie". Oraz wszystkie atomowe bo są niebezpieczne. A gdy spytałem go skąd wtedy weźmie prąd, prychnął i odpowiedział:
Niby inżynier a nie wie że z gniazdka.
Jestem przekonany że to lekceważenie demografii wynika albo z bezdennej ignorancji albo co gorsza ze świadomości że nauka ta jest kołkiem osinowym vel osinowym dla liberalnych bredni o "jakości" będącej panaceum na wymieranie społeczeństwa. Tak jak znajomość podstaw wymiany ciepła demaskuje hucpę "ekoterrorystów".
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu.
UsuńTrochę mnie poniosło przy poprzednim wpisie,więc postaram się wytłumaczyć.Nie zdzierżyłem.Jeden"leberał"nazywa złodziejka kobietę,która musi podjąć trudną decyzję.Albo praca,albo wychowanie dzieci.(Wspomnąłeś,że to brak pracy często o tym decyduje.Za komuny,jak dobrze wiesz,pracy i octu nie brakowało).
Nie jest to łatwa decyzja,ale coś za coś.Dzieci dobrze wychowane i wykształcone,a emerytura?Lepiej nie mówić.
Inna,też "leberałka", nie lepsza.Niech uruchomi mózgownicę,czy co,tam ma pod włosami.W zasadzie wystarczająco temat wyjaśniłeś.Dodam od siebie.Sprawa oczywista.Żyjemy w zbiorowości i jakieś podatki należy płacić.Ale na konkretnym przykładzie.Tylko jeden z moich synów płaci większe podatki,niż wynosi emerytura mojej żony.A gdzie się podziewa reszta?Pytanie oczywiście retoryczne...To może na razie wystarczy,bo boję się,ze znów mnie poniesie.
Serdecznie pozdrawiam.
Ps.
Gdybym jeszcze raz tak się wychylił,to wiesz co można z takim wpisem zrobić.Na pewno nie poczuje się urażony.
Józef oczywiście.
UsuńCzcigodny Józefie
UsuńMnie też w pierwszej chwili poniosło. Ale obowiązki gospodarza nakazały mi wziąć kilka głębokich wdechów, wypić herbatę i dopiero udzielić odpowiedzi.
Zawsze miałem wielki szacunek dla pań wychowujących dzieci na porządnych ludzi i sprawiających że pojęcie domowego ogniska nie jest czymś co istnieje tylko w bajkach. I faceta który mówi o "kurach domowych" najchętniej solidnie kopnąłbym poniżej pleców. Bo chyba tylko tędy można trafić do jego łba.
W swoim komentarzu napisanym dzisiaj 38 minut po północy (znajduje się on nad Twoim i dzięki systemowi wstawiania komentarzy na blogspocie to się już nie zmieni) najprzystępniej jak tylko potrafię, tłumaczę że ujemny przyrost naturalny prowadzi na dłuższą metę do zagłady każdego państwa. Nawet takiego z idealnym wręcz systemem emerytalnym. Jeśli ktoś te postulaty odrzuca to albo dalsze istnienie Polski mu wisi albo też obraził się na demografię niczym nadąsany rozwydrzony bachor na mamę która zamiast kupić mu w supermarkecie jakiś modny syfiasty gadżet, wolała nabyć żywność dla całej rodziny na najbliższy tydzień.
Więc jeśli ktoś na uwagi o problemie zastępowalności pokoleń tylko dziecinnie tupie, jedynie mnie to śmieszy. Ale gdy twierdzi że skądże znowu, to tylko wymysł jakichś demografów to albo drastycznie brakuje mu rozumu albo też przyszłość kraju nad Wisła ma gdzieś. Ale wtedy to ja jego też mam gdzieś. Ciekaw jestem czy jak na "leberała" przystało będzie próbował mi tego zakazać?
Jeśli jesteś tym zainteresowany i na adres antysocjalbis@o2.pl podasz mi namiar na siebie, z wielką przyjemnością wyślę Ci nasze stare teksty.
Pozdrawiam serdecznie, Twojej piękniejszej polowie całuję rączki.
Szanowny Niedźwiedziu.
UsuńDzięki i ukłony od Małżonki,"emerytowanej kury"domowej".Bo wg.niej,to nie jest obraźliwe określenie i często sama tak o sobie mówi.
Serdecznie pozdrawiam.
@Józef
UsuńCzy ktoś twierdzi, że nie powinno być podatków? Ale nie na rozdawnictwo. Jeśli ktoś decyduje się na dzieci, to niech je utrzymuje za SWOJE, a nie wyciąga rączki po państwowe, bo to jest NIEMORALNE. Ze swojej strony dodam, że znam rodzinę wielodzietną, w której matka pracowała SAMA i wychowywała pięcioro dzieci. I łapek do państwa nie wyciągała. Podejmujesz decyzje - ponoś ich konsekwencje. Nie ma rozdawnictwa. Socjalizm się nareszcie skończył, ale widzę, że niektórzy dalej chcą rozdawać - tylko tym, których uważają za "słusznych". Kobieta bierze na siebie trudy? Niech bierze. Ale od tego ma męża i rodzinę, żeby ją wsparła. Ale nie MY.
Gdzie napisałem,że czegokolwiek od ciebie potrzebuję? A tak bardziej łopatologicznie.Co ty pieprzysz? Co chcę rozdawać?
Usuń@Józef
UsuńWidzę, że emocje ponoszą.Czy to nie ty napisałeś: "Jeden"leberał"nazywa złodziejka kobietę,która musi podjąć trudną decyzję.Albo praca,albo wychowanie dzieci.(Wspomnąłeś,że to brak pracy często o tym decyduje.Za komuny,jak dobrze wiesz,pracy i octu nie brakowało)."
Jeśli nie ty to napisałeś, to sorry. Ale moja odpowiedź dotyczy tej wypowiedzi. NIKT nie nazywa żadnych matek złodziejkami! Twierdzimy tylko, że niemoralne jest domaganie się przez nie kolejnych przywilejów w postaci pomocy socjalnej. A że podejmuje trudną decyzję? Każdemu w tym kraju jest trudno, ale to nie znaczy, że każdy będzie twierdził, że NALEŻY mu się pomoc socjalna. Tyle w temacie.
@Stary Niedzwiedz, Jozef, Flavia
UsuńCzcigodni przedmowcy,
mysle, ze pora wyprostowac kilka rzeczy zamiast dalej scigac sie na absurdy.
Nie uwazam, oczywiscie, ze niepracujaca matka jest zlodziejka. Jest to taka sama demagogia, jak nazywanie zlodziejem swingersa. I, oczywiscie, w/w matke szanuje osobiscie o wiele bardziej, niz zabawowo nastawione towarzystwo, ale, za klasykiem, nie zgadzam sie z ich prowadzeniem, ale po kres moich dni bede bronil ich prawa do tego.
Zagalopowalem sie jednak z hodowla podatnikow - gdzies po drodze umknal mi kontekst i przyczepilem sie do gry slow, nie do rzeczywistego znaczenia. Przepraszam.
Demografii chcialem dac spokoj, ale nie dalem rady. Pozwol wiec, Czcigodny Jozefie, ze poyupie jeszcze troche.
Wasze spojrzenie na demografie jest bardzo uproszczone. Tu mamy aktualna populacje, tutaj strukture demograficzna, tutaj przyrost naturalny. Jesli nic sie nie zmieni, wymrzemy.
Nie przypomina Wam to czegos? Tu jest srednia temperatura, tu jest jej roczny przyrost. Jesli nic sie nie zmieni, wymrzemy...
Otoz ja nie kwestonuje "scislosci" demografii oraz matematyki na jej uslugach. Kwestionuje dokladnosc modelu, prawdziwosc zalozen oraz ocene skutkow. Wezmy te ostatnie. Polska zniknie? Co to znaczy byc Polakiem w okolicach 2080 roku? Czy mowiacy po polsku syn Makumby i Melikeke jest Polakiem? Czy mowiacy lamana polszczyzna Janek, syn Andrzeja i Ewy jest Polakiem. Czy Polakiem jest Slazak, Kaszub? To tylko jeden z wielu definicyjnych problemow (a wszyscy wiemy, ze matematyke bez definicji mozna o kant tylka...)
I bez skomplikowanych wyliczen, moge powiedziec jedno: takich Polakow jak teraz to za 3 pokolenia na 100% nie bedzie. A Wy, konserwatysci, tego wlasnie byscie chcieli. Zeby bylo "tak samo, ale lepiej". Albo "lepiej juz bylo". I tu tkwi fundamentalna roznica: konserwatysci chca "sterowac" zmianami, dlugo i mozolnie wybierajac te ewentualnie korzystne (wlasnie przypomnialem sobie entow z Tolkiena). Natomiast liberal mowi, pozwolmy ludziom dzialac (w "granicach nosa") i zobaczymy co z tego wyniknie. Ludzie ogolnie sa dobrzy, to musi byc cos dobrego, nie? To jest moje "robta co chceta", ktore tak przeraza konserwatystow.
Masz racje, Czcigodny Jozefie, ze dalsze istnienie Polski mi poniekad wisi. Bo jesli polska spuscizna jest na tyle istotna i wybitna (a uwazam, ze jest), to obroni sie sama, rekami indywidualistow czerpiacych z niej i ja wzbogacajacych. I czy ma znaczenie, ze Nobla w 2080 r. odbierze polski fizyk Hussajn Kowalski?
Pozdrawiam serdecznie,
yrk
@ Flavia.
UsuńJak widzę,masz problem ze zrozumieniem prostych tekstów,więc wyjaśniam.
Odpisałem dla "yrk"
"Józef2 czerwca 2012 20:10
Idzmy dalej, czy niepracujaca matka nie okrada nas ze skladek ZUSowskich?
Dalej to można tylko wejść w szambo.Składki ZUS-kie idą na wypłaty bieżących emerytur i rent. Żeby zaspokoić bieżące potrzeby,należało w ubiegłym roku dołożyć z podatków ok.50 mld.zł.
Tzw." niepracująca matka" wychowa minimum jednego przyszłego podatnika,który będzie między in.ciebie na stare lata utrzymywał".
Napisałem dla Starego Niedźwiedzia.
"Jeden"leberał"nazywa złodziejka kobietę,która musi podjąć trudną decyzję.Albo praca,albo wychowanie dzieci.... itd."
Ty się wcinasz i bełkoczesz coś "pomocy socjalnej".O co ci naprawdę chodzi?
"NIKT nie nazywa żadnych matek złodziejkami! Twierdzimy....itd".
Proponuję uzgodnić poglądy,skoro piszesz "twierdzimy".Wydaje mi się,że "yrk" adwokata nie potrzebuje.Nie mieszaj też różnych wypowiedzi kierowanych do różnych dyskutantów.A dla porządku w dyskusji odnoś się do tekstów,które kierowałem pod twoim adresem.
@ "yrk".
UsuńPrzyznaję,że też nie jestem ekspertem od demografii.Ale uważam demografię za naukę i jej nie lekceważę.I też,wydaje mi się,że mieszasz różne wypowiedzi,różnych dyskutantów.Ja napisałem tylko,ze mamy najniższy tzw.współczynnik dzietności w Europie.I jeżeli ta tendencja się utrzyma to za ok.20-30 lat nie będzie żadnych emerytur.(przykładowo Niemcy zalegalizowali wszystkich Polaków,pracujących dotychczas na "czarno".I oni teraz utrzymują niemieckich emerytów,bo tzw.system bismarkowski także u nich obowiązuje).
Więc doradzałem zabezpieczenie się na starość w inny sposób.Do rodzenia dzieci nikogo nie namawiałem i nadal nie namawiam.A w miarę rozwoju i temperatury dyskusji,to niektórym bym wręcz odradzał na decydowanie się na dzieci.
"Ludzie ogolnie sa dobrzy, to musi byc cos dobrego, nie?".
Gdyby było inaczej,to ludzi by już dawno nie było.
Pozdrawiam serdecznie.
A ja wciąż nie mogę wyjść z podziwu, jak niektóryn ludziom świat przesłania własny nos. Też bym tak chciał. Jaki ten świat musi byc wtedy łatwy, prosty i nieskomplikowany. JA sobie zyję i chcę tak i tak. I wara ode mnie. Jeśli państwo zbiera podatki, to ma je tak wydawać jak ja chcę. Bez żadnej polityki prorozwojowej, bez wizji przyszłości, tylko wydawać na moje zachcianki, a później gdy się zestarzeję , na moją emeryturę. Nie zazdroszczę jednak osobom, które wszystkie teksty biorą do siebie, to musi być trudne doświadczenie...
UsuńNie chcesz miec potomstwa? Twoja sprawa, nikt nie zamierza ci twego stylu życia zabraniać, nikt nie zamierza cię zmuszać do prokreacji. żyj sobie jak ci się podoba, zgodnie z prawem. Jednak nie odmawiaj prawa do decydowania o przyszłości przyszłych pokolen tym, którzy potomstwo mają. Bo rolą panstwa jest takie stymulowanie rozwoju społecznego dostepnymi narzędziami, aby ci, którzy przyszłość jakąś państwu zapewniają, nie byli traktowani jak idioci biorący "chwilówki". A takie odnosze wrażenie po przeczytaniu niektórych komentarzy. Kto się zdecydował na potomstwo, ma ponosić wszelkie negatywne konsekwencje z tym związane. Nie wiem ile w tym młodzienczego buntu (który rozumny nigdy nie był i nie będzie), a ile w tym chciwej kalkulacji, że jak jakieś dofinansowania może w koncu będą dla rodzin zapewniających przynajmniej zastępowalność pokoleń, to będzie to granda, gdyz zabraknie do głodowej emerytury przeróżnych singli czy swingersów. O argumentach logicznych Starego Niedźwiedzia w zasadzie nie powinienem wspominać, ale jako że część dyskutantów nie potrafi spojrzeć na problem z szerszej perspektywy niż czubek własnego nosa, napiszę łopatologicznie tak. Teraz protestujecie przeciwko jakiejkolwiek pomocy z budżetu państwa na rodziny, które tę zastępowalność pokoleń realizują. W swoich aroganckich i egoistycznych wizjach, nie widzicie przyszłości dalej niż 3 dni. W takim razie nie powinniście w ogóle dyskutować na tematy przekraczające waszą zdolność pojmowania. Co więcej, uważam że osoby dorosłe, które nie chcą z różnych względów potomstwa posiadać, nie powinny decydować o jakiejkolwiek polityce państwa czy nawet gminy. Sorry, ale osoby których interesuje tylko własna osoba i interesuje horyzont czasowy ich krotkiego życia - nic w sferze polityki społecznej miec do gadania nie powinny. Bo to tak, jakby o nagrodach w konkursie piosenki decydował ślepy i głychy juror. Nie dla psa kiełbasa. Osoby egoistyczno-hedonistyczne jedyne o czym powinny decydować to tylko i wyłącznie o swojej osobie, amen...
Obłudne jest również twierdzenie, jakoby "jakaś Polska przecież będzie istnieć"> otóż nic bardziej bałamutnego. Ani nigdzie nie jest powiedziane, że Polska z kilkumilionową armią dogorywających emerytów istnieć musi, ani nigdzie nie jest powiedziane, że lukę pokoleniową wypełnią ludzie, którzy będą respektować jakiekolwiek z naszych standardów cywilizacyjnych. Macie jakąś gwarancję, że środki które uzbieracie na swoje emerytury nie zostana jedną decyzją islamskiego rządu przeznaczone na budowę 1000 szkół koranicznych w całej Polsce, a wy bedziecie musieli pracować do 90-tki?
Wiem, co was obchodzi tak odległa przyszłość , gdy trudno przewidzieć co będę robił/robiła w najbliższy łykend...
A gdy ktoś bardziej wnikliwy, bardziej doświadczony, z umysłem analitycznym mówi wam bez osłonek co będzie, to się wielce burzycie i obrażacie. Gdyby beznadziejna głupota potrafiła latać, to ilość Polsków na orbicie okołoziemskiej blokowałaby lepiej promieniowanie ultrafioletowe niż ozonosfera...
Nie widzę sensu dyskutować z poglądami konserwatywnymi, bo za bardzo przypominają mi lewicowe. Ale dodam: ŻADEN liberał nie chce, żeby finansowansować jakiekolwiek jego zachcianki, czy emeryturę. Ale i on nie chce się składać na czyjeś zachcianki. Chcesz mieć dziecko? W takim razie oznacza to, że stać cię na nie :) Bo jeśli ktoś płodzi dziecko, wiedząc, że go na nie nie stać - to jest bezmyślny i bardziej nieodpowiedzialny od tych pogardzanych przez ciebie singli. Niech mu pomagają chętni ludzie, ale nie zmuszaj do tego WSZYSTKICH. Tym bardziej, że pewnie nie wiesz, iż ci "egoistyczni single" bardzo często mają tyle samo obowiązków, ile dzieciaci "altruiści". Tyle, że nie wyciągają rączek, domagają się pomocy. Jeśli więc grupa społeczników chce pomagać wielodzietnym, niech to robi - ale za SWOJE. Możesz sobie pogardzać ludźmi niezbyt przychylnie nastawionymi do narodowej ściepy na "dzieciatych". Ale pogarda dla jednostki, jaką prezentujesz ty i wielu innych konserwatystów, czy lewicowców, prędzej czy później na 100% odbije się wszystkim czkawką. Doświadczenie tego narodu wyraźnie pokazuje, że kolektywizm prowadzi do tragedii. No, ale ty wiesz swoje, w końcu jesteś baaaardzo doświadczony. Z kolektywizmem nie umiem dyskutować.
Usuń@ Yrk z 3 czerwca 16:10
UsuńCzcigodny Yrku
Ile śmiechu i radości inżynierowi może sprawić matematyczno-fizyczny analfabeta biorący się za modelowanie!
To bajdurzenie że skoro średnia temperatura w ostatnich latach wzrasta i dlatego za ileś lat życie na Ziemi się skończy jest dziełem ekoterrorystów z "Green Picu". W tym gronie fizyka czy inżyniera nie uświadczysz bo wiedza zawodowa broni ich przed wiarą w takie brednie. Za to "humanistów" tam bez liku. Takich co to nawet na mękach pierwiastka od logarytmu nie odróżnią. I to oni plotą takie androny.
Człowiek z wykształceniem ścisłym wie że nasza planeta przechodzi cykle zmian temperatury. Na przykład w XIII wieku przy większości śląskich klasztorów były winnice. A za to na przełomie XVII i XVIII wieku zdarzało się że Bałtyk zamarzał tak że z Gdańska do Szwecji jeżdżono saniami. Więc za jakiś czas ludzie z niedowierzaniem będą się dowiadywać w szkole że na początku XXI wieku można było się kąpać na polskim wybrzeżu Bałtyku bo w lecie były takie upały że woda miała aż 15 stopni.
A zmienianie się w czasie rozkładu wieku ludzi w populacji przy zadanych parametrach zrobiłby co zdolniejszy student (a doktorant na pewno) naszego wydziału. Czyli wyliczenia o których mówiłem pokazują do czego by doszło gdyby ogół społeczeństwa w Polsce do tego stopnia oszalał że uwierzyłby w te liberalne brednie iż należy stawiać "na jakość a nie na ilość". Wtedy nad Wisłą za kilkadziesiąt lat mówiono by po niemiecku lub rosyjsku. Albo co jest jeszcze bardziej prawdopodobne, po arabsku i w suahili. Do tego zapewne nie dojdzie bo ludzie w Polsce aż tak głupi nie są aby skorzystać z liberalnej recepty na szczęście. I to dlatego ów czarny scenariusz tak łatwo się nie sprawdzi. A przynajmniej taką mam nadzieję.
Wdzięczny Ci jestem za stwierdzenie że mało Cię interesuje kto za kilkadziesiąt lat będzie mieszkał nad Wisłą i jakiej będzie narodowości (mam na myśli przynależność etniczną a nie obywatelstwo wpisane do dokumentu tożsamości). Ta szczera deklaracja wyjaśnia dlaczego nasze poglądy aż tak się różnią. Bo ponad trzy czwarte mojej rodziny nie przeżyło II Wojny Światowej gdyż nie chciało zrezygnować ze swojej polskości mimo że mogło to uczynić. Więc ta przynależność państwowo - narodowa dla mnie znaczy bardzo wiele.
Na zakończenie muszę zarówno Flavii jak i Tobie serdecznie podziękować za tę dyskusje. Upewniliście mnie że jako człowiek z wykształceniem technicznym i chrześcijanin nigdy nie zostanę liberałem. Bo pierwszy z tych elementów skutecznie broni mnie przed akceptacją samobójczego z punktu widzenia dalszego istnienia polskiej państwowości modelu życia. Zaś drugi powoduje że śmiechem zabiję każdego kto dofinansowanie z funduszy państwowych lub samorządowych obiadów w szkolnej stołówce dla dzieci które w domu mogą liczyć jedynie na pajdę chleba z margaryną nazwie 'rozdawnictwem".
A za hymn liberałów od dzisiaj muszę uznać refren starego przeboju Eugeniusza Bodo:
Już taki jestem zimny drań.
I dobrze mi z tym bez dwóch zdań.
Bo w tym jest rzeczy sedno
Że jest mi wszystko jedno.
Już taki jestem zimny drań!
Dziękuję za owocną dyskusję i pozdrawiam serdecznie.
@ Niedzisiejszy 3 czerwca 19:37
UsuńCzcigodny Niedzisiejszy
Mogę tylko dopowiedzieć że Ty i ja jako inżynierowie na co dzień musimy umieć przewidywać konsekwencje podejmowanych przez nas decyzji bo to jest podstawa naszego fachu. Ale to nie jest umiejętność zbyt rozpowszechniona w narodzie. Jak mieliśmy możliwość się przekonać, w liberalnej nowomowie (rozwija się nie mniej burzliwie niż socjalistyczna) człowiek z wyobraźnią to "kolektywista". A dziewucha potocznie określana niezwykle popularnym rzeczownikiem to "nonkonformistka". Chyba zacznę zbierać materiały do kolejnego słownika.
Pozdrawiam serdecznie.
@ Stary Niedzwiedz
UsuńCzcigodny Stary Niedzwiedziu,
ciesze sie ogromnie, ze dotarczam Ci materialu do szczerego smiechu oraz inspiracji do kolejnych postow. Spiesze z nastepna porcja.
O ile zniose przezywanie mnie leberalem, o tyle klasyfikowanie mnie jako humanisty nie zdzierze :) Zgoda, zardzewialem troche od szkolnych czasow, a wykonywany przeze mnie zawod (inzynier, tyle ze soft) nie wymaga ode mnie uzywania rachunku rozniczkowego. Czuje sie urazony, ze ciagle wytykasz mi niezrozumienie podstaw stojacych za obliczeniami demograficznymi, podczas gdy ja caly czas podkreslam, ze chodzi mi o interpretacje wynikow, a nie o same fakty.
Poczytalem troche o demografii i musze Cie zmatwic. Podobnie jak klimat, rowniez demografia podlega cyklowi. Nazywa sie to model przejscia demograficznego i - jesli wierzyc teoretykom - scisle wiaze on wspolczynniki urodzin i zgonow z HDI (human develoment index). Innymi slowy, zeby uratowac polska populacje, nalezaloby Polske cofnac z fazy 4/5 do fazy drugiej (wiekszosc dzisiejszej Afryki). Lub tez, jak postuluje relatywnie nowa teoria z 2009, byc moze jest tez faza 6 cyklu, gdzie z wrostem HDI wzrasta przyrost naturalny. Mam nadzieje, ze nie nazwiesz powyzszego liberalna wersja demografii, na zasadzie, ze skoro teoria nie pasuje do pogladow, to tym gorzej dla teorii.
Dlatego wybaczcie, Czcigodni Scislowcy, ze nie trzese sie, kiedy uzywacie demografii jako straszaka. Teoria nie jest kompletna, a poza tym naukowcy nie sa zgodni, jak ratowac przyrost naturalny i czy jest to w ogole w wysoko rozwinietych panstwach mozliwe. Jezeli teoretyzowana faza 6 istnieje, to liberalowie - w swoim dazeniu do uczynienia jednostek wolnymi, odpowiedzialnymi, szczesliwymi i bogatymi - przyczyniaja sie do osiagniecia tego celu bardziej niz wszelkiego rodzaju programy rozrodcze fundowane przez panstwo.
Przykro mi z powodu Twojej rodziny. Urodzilem sie sporo po wojnie, wiec trudno mi zrozumiec motywacje ludzi, ktorzy oddawali zycie za polskosc. Nie jestem z tego dumny, ale sie nie wstydze. Patrzac jednak, jak rozwijaly sie po wojnie kraje, ktore poddaly sie bez walki, nie moge przestac sie zastanawiac, czy na przestrzeni wiekow ta polskosc nie przyniosla nam wiecej strat niz zyskow.
Rzeczywiscie zdaje sie byc to glowna przyczyna naszych odmiennych stanowisk. Nie jestem fanem etnicznosci. Uwazam, ze Polacy sa zbyt ciekawym narodem, by promowac chow wsobny. Niech sie mieszaja z innymi ciekawymi nacjami. Ewolucja nie lubi monotonii, w koncu zeby przetrwaly najlepsze okazy, musi byc z czego wybierac. Wiem, znowu zahaczam o nauke, w ktorej zardzewialem na przestrzeni lat.
Jak zwykle mozna liczyc na Ciebie w temacie celnych cytatow. I choc nie do konca wszystko jedno, to cos w tym zimnym draniu jest - szczegolnie w kontekcie panstwowej lapy siegajacej mi do kieszeni pod pretekstem pomocy biednym (a najbardziej biedni sa urzednicy, wszyscy to wiemy). Nie bede Cie obrazal wklejaniem calej teorii liberalizmu, ktora znasz, stwierdze tylko, ze wg mnie swiat bylby lepszy, gdyby ludzie - zamiast zalamywac rece nad np. biednymi afrykanskimi dziecmi - pomagali w miare swoich mozliwosci w swoim najblizszym otoczeniu. Daje mi to wolnosc decydowania komu i jak (i czy) chce pomoc. Jesli wiec chcesz wyciagac ode mnie pieniadze pod pretekstem ratowania demografii, a ja widze rodzine na skraju nedzy, w ktorej matka po raz siodmy nieodpowiedzialnie zaszla w ciaze, to nazwij to dranstwem, jesli wola.
Na koniec chcialbym zauwazyc, ze zanim pojdziemy na noze w sprawie dotowania rodzin przez panstwo, jest tyle innych wydatkow w budzecie, na ktore zarowno konserwatysta, jak i liberal patrza z obrzydzeniem. W tym watku skupilismy sie na punktowaniu roznic, bo obyczajowo sa one ogromne. Jednak - ciagle w to wierze - poglad na sprawy gospodarcze mamy podobny.
Z antysocjalistycznym podrowieniem,
yrk
PS. Podwojny enter robi akapit ;)
@Niedzisiejszy z 3 czerwca 2012 19:37
UsuńCzcigodny Niedzisiejszy,
bardzo intrygujacy pomysl z tym zakazem glosowania dla bezdzietnych. Jezeli polaczylibysmy to z wymogiem posiadania nieruchomosci (no i oczywiscie zamieszkiwaniem), to mogloby to nawet zadzialac. Juz widze te agitki w tv: "zrob dziecko i idz zaglosowac". Cholera, pewnie lepiej stymulowaloby przyrost naturalny, niz 10 programow rzadowych.
Czy mamy gwaracje, ze dostaniemy emeryture? Nie, a Ty? Dlatego ZUS, i wszelkie zusopodobne skladki traktuje jak podatek i zbieram na boku. Byloby tego wiecej, gdybym nie musial placic ZUSu, ale co tam. I - uprzedzajac ew. pytanie - tez nie mam pewnosci, ze cos z tego bedzie, dlatego dywersyfikuje. Nie podejrzewam Cie o obrone ZUSu, wiec nie bede brnal dalej w argumentacje.
Do czubka nosa dodaj "oraz najblizsze otoczenie" i bedziemy mieli zgode. W przeciwienstwie do konserwatystow, ktorzy z luboscia pomanipulowaliby przy przyroscie naturalnym, ja uwazam, ze ten mechanizm wyreguluje sie sam. I nie jest to wiara wbrew faktom, poczytaj o cyklu demograficznym.
A "najblizsze otoczenie" nie musi byc tak ograniczone jak myslisz. Przyklad: wraz z grupa entuzjastow pracujemy w Montrealu (w wolnym czasie) nad systemami usprawniajacymi demokracje. Od prostych aplikacji umozliwiajacych znalezienie kontaktu do Twojego bezposredniego reprezentanta w lokalnym/federalnym parlamencie do symulatorow budzetu online, gdzie kazdy obywatel moze przyslac swoj projekt budzetu pod warunkiem - uwaga - ze jest zbilansowany. Demokracja jako glosowanie raz na 4 lata to totalna bzdura. Jednak musze przyznac, ze tego typu oddolne inicjatywy przywracaja czesc wiary w ten ustroj. Wierz mi wiec, ze czybek wlasnego nosa moze byc bardzo pojemny, jesli jest 20 cm od monitora.
Pozdrawiam serdecznie,
yrk
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCzcigodny Yrku
UsuńZacznę od tego rozdawnictwa.
Zgadzam się że żyjemy w Polsce. A więc Afryką należałoby się zająć gdybyśmy mieli za dużo pieniędzy i żadnych problemów do rozwiązania w kraju. Ale ani chwili wcześniej.
Nie do końca rozumiem czy temu "rozdawnictwu" sprzeciwiasz się z przyczyn czysto ideologicznych czy z praktycznych (nowe urzędasy, para w gwizdek etc.)
W mazurskiej gminie w której znajduje się mój letni domek tamtejszy wójt dofinansował właśnie te szkolne obiady dla dzieci z najuboższych rodzin. Po prostu przyciął fundusze na jakieś duperele typu obchody rocznic czegoś tam. Nie przybył z tego powodu ani jeden etat a 100% tych pieniędzy trafiło do szkoły.
Tak więc można wykorzystać takie fundusze w pełni efektywnie jeśli się chce.
Zatem jestem otwarty na dyskusję JAK taką pomoc organizować. I pierwszy podniosę raban jeśli ktoś chciałby te pieniądze dać rodzicom do ręki. Ale nie na dywagacje CZY ona jest potrzebna.
Są dwie przyczyny kryzysu Europy Zachodniej. Pierwsza to hedonizm, druga to polityczna poprawność. Ale chyba nie masz złudzeń że to stwierdzenie przebije się przez cenzurę która jest stosowana i w nauce. Swego czasu kilku amerykańskich badaczy testowało inteligencję studentów wywodzących się z różnych ras. I wyszło kuku bo okazało się że żółci są ciut inteligentniejsi od białych (chyba jakichś jednostek 103 versus 100) a za to czarni bezdyskusyjnie mniej rozgarnięci (bodajże 82). próbki były tak liczne że metodologicznie badania były nie do obalenia. Więc pracy żadne czasopismo nie przyjęło do druku i tak to upupiono.
Ale wróćmy do naszych baranów. Po drugiej wojnie światowej początkowo Wielka Brytania i Francja , potem i inni zaczęli chętnie przyjmować Arabów i Murzynów. W założeniu mieli oni wykonywać najmniej atrakcyjne prace. I je wykonywali bo żaden socjalistyczny łajdak nie dawał im zasiłków za leżenie i psucie powietrza. Ich dzieci chodziły do szkół z odpowiednim europejskim językiem wykładowym i rozpoczynając pracę miały szansę na lepsze stanowiska. To jeszcze nie była tragedia, bomba wybuchła z nastaniem politycznej poprawności. Wiesz nie gorzej niż ja ci się dzieje choćby w Lionie czy Manchesterze. Czyli wygodnictwo sprowadziło dynamit a lewactwo go podpaliło.
Obecnie Europa Zachodnia obudziła się z leniwą łapą w socjalistycznym kale. We Francji masz recydywę lewactwa (choć i z Sarkozy'ego był taki prawicowiec jak ze mnie arcybiskup). Więc jak spiewał ś.p. Krzysztof Klenczon, "nie daję łajbie żadnych szans". Mają Kalifat Paryża z szariatem jak się patrzy jak w banku.
W Polsce chwała Bogu problemu rasowego jeszcze nie ma, choć kilku durniów sprowadziło co nie co czeczeńskich bandziorów. Więc w odróżnieniu od Żabojadów czy Angoli mamy szanse spaść na cztery łapy. Mogę zaakceptować kontrolowany dopływ Białorusinów i być może Ukraińców (tu mam znacznie więcej obiekcji) bo oni przyjeżdżąją pracować a nie opieprzać się i mogę sobie wyobrazić ich wtapianie się w naszą obyczajowość. Ale nie wygłupiaj się z Arabami i Murzynami bo będę musiał uznać liberalizm za jedną z chorób psychicznych. Więc właśnie dzięki tej jednolitości etnicznej z której sobie żartujesz (czy liberałowie też chorują na multi kulti?) Polska jeszcze ma szanse. Jeśli nie nastąpi trwałe odejście od zastępowalności pokoleń. A ponieważ mnie dalsze istnienie naszej państwowości naprawdę leży na sercu (a nie jakieś pół metra niżej), uważam że należy o nią wojować wszystkimi dostępnymi środkami. Jednym z nich jest "zagospodarowanie" tych dzieci które już się urodziły na tyle dobre na ile ich predyspozycje oraz dostępne środki pozwolą. A jeśli liberałom to się nie podoba i nie mają nic przeciwko zasiedleniu opustoszałej Polski przez islamskie hordy, są mi nie mniej wstrętni od komunistów. Na szczęście w takim przypadku nie trzeba będzie do sabotażystów strzelać. Wystarczy ich garstkę zabić śmiechem.
Szczerość za szczerość.
Kłaniam się.
P.S.
Jutro z przyczyn osobisto - zdrowotnych nie dotknę się komputera. Zrobię to dopiero we wtorek.
Czcigodny Stary Niedzwiedziu,
Usuńzdziwisz sie, ale czasem ideologia musi ustapic wzgledom praktycznym. Obciecie pieniedzy na obiady dla dzieci, byloby jedna z ostatnich rzeczy, ktore bym zrobil. Zreszta inicjatywy na poziomie lokalnym maja wieksza szanse dotarcia do potrzebujacych niz centralne programy.
Polityczna poprawnosc jest antyteza liberalizmu. Jak powiedzial Ron Paul, wolnosc slowa nie jest po to bysmy mogli gadac o pogodzie, ale dyskutowac na bardzo kontrowersyjne tematy. Oczywiscie podstawowa przyczyna kryzysu jest socjalizm. Hedonizm na kredyt nie bylby mozliwy bez parasola ratunkowego. Anglia niestety daleko odeszla od thatcherowskiego "jesli chcesz podciac sobie gardlo, nie przychodz do mnie po bandaz". Hedonizm za wlasne pieniadze - hulaj ile dusza zapragnie.
Mutli-kulti nie jest problemem - to znowu socjalizm i polityczna poprawnosc. Gdyby w 19 wieku Stany Zjednoczone oferowaly zasilki dla bezrobotnych, zamiast gotowych na wszystko, przedsiebiorczych ludzi przezyly by najazd nierobow. I w tej chwili juz by nie istnialy. Jednak dzieki odpowiedniej (liberalnej) polityce wyrosly na swiatowe mocarstwo. Dla kontrastu, Japonia, ktora zamknela sie dla cudzoziemcow w okresie Edo, przezyla gospodarczy (i polityczny) kryzys.
Nie mam pojecia ilu Murzynow, Azjatow czy Muzulmanow znasz osobiscie i czy rzeczywiscie to tacy straszni ludzie, tylko czekajacy, by nas najechac i noca podciac gardla. Ci, ktorych ja znam, to bardzo mili, pracowici ludzie, z bogata kultura i historia. Dodatkowo nie wyobrazam sobie europejskiego miasta bez dobrej restauracji libanskiej, indyjskiej czy nawet afrykanskiej. Wiec - jesli jestes przeciwko nieograniczonemu doplywowi cudzoziemcow z jakichkolwiek innych powodow niz socjalistyczne zasilki, to jestes po prostu rasista. I zbrodniarzem przeciwko dobremu jedzeniu.
Nie chce podwazac Twoich prognoz dot. Francji. Powiem tylko jedno: Francuzi to skomplikowany narod. Moze i daja muzulmana carte blanche do podboju. Ale jesli ci cudzoziemcy nie beda mowic po francusku, to biada im.
Na zakonczenie sprecyzowania:
- nie, nie jestem islamofilem - kazda religia,a zwlaszcza tak restrykcyjna jak islam, jest nie z mojej bajki
- tak, tez uwazam, ze nie powinnismy radosnie otwierac granic i wpuszczac kogo popadnie dopoki nie rozwiazemy problemu pomocy spolecznej; ale nie oznacza to, zeby sie zamykac calkowicie - fachowcy powinni byc mile widziani, niezaleznie od pochodzenia
- nie, nie ma nic przeciwko Twojej misji ratowania Polskiej etnicznosci, do momentu keidy ograniczasz sie do uwolnienia gospodarki z lap socjalistow, by ulzyc polskim rodzinom; moj problem zaczyna sie, kiedy w tle slysze Polska dla Polakow,
- nie, nie jestem chory psychicznie, a sugerowanie czegos takiego nawet w ferworze dyskusji jest ponizej poziomu tego bloga i Czcigodnego autora,
Serdecznie pozdrawiam,
yrk
PS. mam nadzieje, ze nic powaznego. Cokolwiek by to nie bylo, zycze zdrowia.
Czcigodny Yrku
UsuńJeszcze mogę pisać więc pospiesznie (z góry przepraszam za literówki) odpowiadam.
Za tę chorobe psychiczna przepraszam. Zamieniam ją na coś z mojego podwórka. Wiarę ze Arabowie przyjmą nasze standardy cywilizacyjne porównam zatem do awarii komputera osobistego w którym wysiadły klawiatura, mysz i procesor. Ludzie tacy są ślepi i głusi na fakty i nie potrafią przetwarzać informacji.
Moja przyjaciółka Milom powiedziała kiedyś że z Arabami jest jak ze strychniną. W malutkiej dawce nieszkodliwa (kiedyś służyła za lek) ale w dużej zabójcza. Jeśli przypadek Theo van Gogha liberałów niczego nie nauczył to jako dydaktyk muszę ich uznać za przypadek nie rokujący cienia nadziei na to że zaczną logicznie myśleć. Więc zdanie o Arabach wyrabiaj sobie nie na podstawie pojedynczych egzemplarzy żyjących w otoczeniu Polaków ale na podstawie arabskich gett we Francji. Twój milusiński muzułmanin w gromadzie rodaków bez wahania poderżnąłby Tobie gardło gdyby jego imam to nakazał. Choćby po to aby jego to nie spotkało. przypomnij też sobie losy durnych polskich dziewuch które pojechały za swoim ukochanym szejkiem do jego krainy. A tam okazało się że są trochę więcej warte od wielbłąda ale znowu nie tak bardzo. Nie wszystkim udało się uciec z tego raju wraz z dzieckiem po akcjach typu detektyw Rutkowski.
Polska ma być dla ETNICZNYCH EUROPEJCZYKóW oraz przedstawicieli tych cywilizacji które nie mają nic wspólnego z "kulturą" nakazująca zabijać niewiernych w imię Allacha litościwego i miłosiernego. Nie mam nic przeciwko Chińczykom czy Wietnamczykom od których przynajmniej niektórzy Polacy mogli by się uczyć pracowitości. A jeśli ktoś nazwie mnie rasistą, będzie to wyraz uznania. Bo na pos-tępacki bełkot jestem calkowicie odporny a takie słowa z ich ust to taki sam komplement jak mianowanie "wrogiem ludu" przez komunistę.
Musze kończyć.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Yrk'u. Nie , nie traktuje demografii jako modelu absolutnego. Przecież to nic innego jak matematyczna statystyka przy założeniu pewnego modelu statycznego. A życie, w tym inzynieria społeczna jest przecież niezwykle dynamiczna. Niemniej można demografie traktować (jak i ja traktuję) jako ostrzeżenie :"co się stanie gdy warunki progowe się nie zmienią". I właśnie te prognozy są zatrważające. Kwestią otwartą pozostaje :"co mozna zrobić aby te trendy odwrócić?". Ja wykluczam egoizm, hedonizm i aroganckie uciekanie od problemu. A to właśnie proponuje opcja "wolnościowa" zakładając naiwnie , że "jakoś to będzie". Może będzie, może nie będzie. Ja to traktuję jako dzwon na trwogę.
UsuńRozumiem naturalne dążenie ludzi do zmian. Do zmian na lepsze. Rzecz jednak w drobnym szczególe. Co kto uważa za lepsze. Mam takie nieodparte wrażenie, że spora grupa ludzi uważa, iż nic nie trzeba robić bo jest fajnie, kązdy sobie rzepkę skrobie, a władze wszelkich szczebli maja tylko siedzieć na swych stołkach i nic nie robić, aby broń boże czegokolwiek zatomizowanym jednostkom nie narzucać....
Może to by i działało, gdybyśmy zyli sobie na wyspie, gdzieś na środku Pacyfiku i nie mieli do czynienia z zalewem naszych krain przez ludzi z diametralnie obcych systemów wartości. Przecież chyba każdemu z co nieco kiedyś coś czytających , znany jest los Rzymu. Największa potęga polityczna, wojskowa, ekonomiczna. Najbardziej rozwinięta cywilizacja ówczesnego świata, a padła jak mucha pod naporem dzikich i barbarzyńskich ludów. przecież gołym okiem widać, że sytuację mamy analogiczną z upadkiem Rzymu. Różnica polega tylko i wyłącznie na horyzoncie czasowym. Wtedy upadek trwał setki lat, teraz będzie trwał lat dziesiątki. przyczyną upadku zarówno Rzymu jak i upadek naszej cywilizacji jest właśnie totalna obojętność na dobro wspólne. Zarówno wtedy, jak i teraz ludzie osiągnąwszy pewien status materialny przestali interesować się w ogóle sprawami ogólnymi, zamykając się w swoich osobistych enklawach mając głeboko w poważaniu, w jaką stronę zmierza ich imperium. Przykro mi, że tak mało ludzi to CHCE dostrzegać. Zarówno upadek Rzymu, jak i upadek naszej cywilizacji cofnie ludzkość o setki, może tysiące lat wstecz. To, że nie obchodzi to zwykłych ludzi , jestem w stanie zrozumieć, bo czego wymagać od małych egoistów, skoncentrowanych na sobie i świata spoza czubka swego nosa nie widzących. Tak było zawsze i widocznie tak byc musi. problem pojawia się, gdy podobne postawy reprezentują władcy tego świata. Niestety, ale demokratycznie wybrani władcy na swe krótkie kadencje kieruja się tylko i wyłącznie kadencyjnym horyzontem czasowym. I to jest nieszczęście naszego świata. Ale to jest jak przy różnych odkryciach, gdy rozwiązanie jest tak banalnie proste, że nie chce się wierzyć iż nikt przedtem tego nie odkrył...
Czcigodny Stary Niedzwiedziu, Szanowny Niedzisiejszy,
Usuńniestety - jak to sie mowi - znalazla mnie praca i skonczyl sie czas, ktory moge przeznaczyc na te interesujaca dyskusje.
Konczac moj w niej udzial, chcialbym to zrobic pojednawczo. Dobrze jest od czasu do czasu odczepic sie od praktyki i podywagowac na temat idealnego ustroju. Mam jednak swiadomosc, ze prawdziwie liberalnego panstwa nie ma i prawdopodobnie nie bedzie. A konserwatystow moge zwalczac dopiero, gdy dojda do rzeczywistej wladzy i zaczna robic rzeczy, ktore bezposrednio we mnie godza. Gejem nie jestem, islamu nie wyznaje, w Polsce mieszkam rzadko, wiec malo prawdopodobne byscie - w trakcie swojej krucjaty - nadepneli mi na odcisk.
Generalnie - po przemysleniu Waszych argumentow - musze sie zgodzic, ze mulzumanskie (czy jakiekolwiek inne) getta sa niefajne. Jesli dzieki konserwatywnej pracy u podstaw uda sie w Polsce ich uniknac, to moge tylko przyklasnac. A jesli po drodze uzdrowicie polski budzet, zdejmiecie z ludzi 80% haracz to tym lepiej. Bo - przy wszystkich miedzy nami roznicach - wolalbym na rzadowym stolku widziec antyliberalnego Starego Niedzwiedzia, niz krecacych lody pseudoliberalow.
Czego oczywiscie z calego serca Wam zycze,
yrk
Dziękuję za obszerne wyjaśnienie. Dobrze napisałeś Stary Niedźwiedziu o przypadkach kiedy liberalizm (czyli umiłowanie wolności) łączy się z odpowiedzialnością za skutki wyborów z totalną nieodpowiedzialnością i chowaniem głowy w piasek.
OdpowiedzUsuńCzcigodna Erinti
UsuńDla Ciebie i dla mnie jest oczywiste gdzie się kończy w sferze obyczajowej odpowiedzialne zachowanie a zaczyna gówniarstwo. Zresztą z naszej korespondencji prywatnej wynika że Twoje kryteria są ostrzejsze od moich. Ale w pełni rozumiem Twój pogląd gdyż podałaś przemawiające za nimi sensowne argumenty osadzone w realiach życia, nie wynikające z żadnych pobudek ideologicznych (w najszerszym słowa "ideologia" rozumieniu).
Ale czytając głosy osób przyzwoitych które bronią z pobudek quasi religijnych skrajnie nieodpowiedzialnego trybu życia równie żarliwie niczym talib mułłę Omara, zastanawiam się czy powiedzenie "odpowiedzialny liberał obyczajowy" nie jest oksymoronem z najwyższej półki, tak jak choćby "uczciwy komunista".
Pozdrawiam serdecznie
Stary Niedźwiedziu mam świadomość, że kobieta jest inaczej oceniana (surowiej) i ponosi większy koszt pewnych zachowań. Pomijając kwestie religii rozsądna dziewczyna musi dbać o swoje dobro i mieć świadomość ryzyka. A kto tego nie widzi sam jest winien późniejszych problemów.
UsuńCzcigodna Erinti
UsuńOczywiście masz rację pisząc że w zwiazku kobieta zawsze ponosi większe ryzyko niż facet. Bo tak już niesprawiedliwie (a raczej niesymetrycznie) jest ten świat urządzony. Więc jeśli stawia wyższe wymagania, nie powinno to nikogo dziwić.
I dlatego w mojej sferze (powoli dociera do mnie w jak bardzo elitarnym kręgu się obracam) to osobnik płci męskiej musi przekonać kobietę że nie jest jakimś luzackim zasrańcem ale kimś kto na miano mężczyzny zasługuje. Moim przyjaciołom się to udało, wspólne wakacje jeszcze w ich czasach narzeczeńskich pokazały że żadna z tych par na ślub "nie czekała. Ale każdy z tych związków zakończył się ślubem, zero rozwodów, staż małżeński od dwudziestu kilku do niemal czterdziestu lat. I może te doświadczenia powodują że mam takie a nie inne poglądy na pewne sprawy. A Ty masz nade mną tę przewagę że jak powiedział Mark Twain, pesymista to taki antypatyczny człowiek który wygrywa wszystkie zakłady.
Pozdrawiam serdecznie i życzę jak najwięcej znajomości z ludźmi "z mojej sfery".
Czasy są postępowe, to i poglądy postępieją. Mimo to nie wyobrażam sobie by matka radziła synowi, żeby zmienił kobietę, bo zbyt niewinna i niedoświadczona, i poszukał sobie lepszej - doświadczonej. Albo lepszego.
OdpowiedzUsuńMyślę, że test, co życzyłbyś swojemu dziecku, w konkretnym przypadku, nadal łączy zwolenników zasad i relatywistów moralnych.
Czcigodny Marku
UsuńNormalna matka może w trosce o swoją rodzinę trzymać się starych niemodnych zasad mimo że na co dzień akceptuje te pos-tępackie brednie bo chce być trendy. Lub wygrać robot kuchenny w ankiecie GóWno Prawda z nagrodami. To tak jak w starym dowcipie. Baca pytany czy oddałby partii konia, powiedział że tak. To samo było z krową. Ale gdy zapytano czy oddałby owce, zaprzeczył. Poproszony o wyjaśnienie wytłumaczył że owce to on ma.
Ale nie można wykluczyć że niektóre "leberały" do tego stopnia sfiksowały że w życiu prywatnym tez by się do tych antyzasad stosowały.
Wieczorem zerknij do poczty.
Pozdrawiam serdecznie.
Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńPrzejrzyj pocztę:)
Pozdrawiam serdecznie
Czcigodna Pelargonio
UsuńWysłałem dwa słowa zarówno z poczty "służbowej" Antysocjala jak iz prywtnej. Czy doszły?
Pozdrawiam serdecznie.
Doszły:)
UsuńSerdeczne dzięki
Pozdrawiam
Dzieci garściami brały prezerwatywy - powiedział w Radiu Z Palikot. Brały bo on im je rozdawał. Takie prezenty daje dzieciom Palikot z okazji Dnia Dziecka. Problem w tym, że nie były to jego dzieci.
OdpowiedzUsuńCzcigpdny Marku
UsuńWidzę że Palikot rozdał dzieciakom wszystkie swoje kapelusze. Nie przypuszczalem że miał ich aż tyle.
Pozdrawiam serdecznie.
Witam
OdpowiedzUsuńLiberałowie mają pewną wizję państwa. Państwo ma mieć armię, policję, sądy i odpowiednią strukturę (władze). Szanując wolność obywateli ma się nie wtrącać za bardzo w ich życie, właściwie ma być jedynie gwarantem wolności jednostek. Zasadniczo to wszystko. Jest to wizja uproszczona, może utopijna, ale jakieś ideały trzeba mieć. W tej wizji obywatele finansują państwo tylko w wymienionym zakresie i jest to cena jaką płacą za wolność. W zasadzie każde dodatkowe obciążenie, nawet w dobrej wierze jest przez liberałów piętnowane. Ale dzieje się tak nie dlatego, że wszyscy liberałowie są skończonymi egoistami i mają głęboko w dupie innych ludzi. Dzieje się tak gdyż widzą różnicę między sytuacją kiedy pomaga się komuś z wolnej woli, a sytuacją kiedy ktoś przystawia nam pistolet do głowy i mówi płać.
W liberaliźmie chodzi o nie zabieranie możliwości i pociągające jest w nim to, że pozwala na różnorodność, współistnienie, wymianę i ścieranie się poglądów oraz organizację we wspólnoty. I nikt nie może zabronić konserwatyście głoszenia swoich poglądów, komuniście stworzenia dobrowolnej komuny, a libertynowi łajdaczenia się. Nikt nie może również zmusić drugego człowieka do bezwarunkowej akceptacji systemu wartości który mu nie odpowiada.
Liberalizm nie jest przeciwstawny odpowiedzialności bo bez niej prędzej czy później zginie. Liberał odpowiedzialny musi pamiętać m. in. o tym, że gwarantem jego wolności jest państwo, a więc musi o to państwo dbać chcąc zachować wolność. Mowa tu oczywiście o państwie minimalnym przedstawionym uprzednio. Jako, że w takim państwie nie żyjemy naturalnym dla liberałów jest dążenie do zmian. Tyle, że trzeba je wprowadzać z głową, bo gdzie się człowiek spieszy tam się diabeł cieszy.
Rozumiem frustrację liberałów, którym obecny kształt państwa nie odpowiada, którzy czują się zmuszani do życia określony sposób, płacenia wygórowanych podatków, które są potem przejadane. Rozumiem niecierpliwość i chęć wprowadzenia zmian, a także odruch obronny przed próbą narzucenia systemu wartości. Co mnie jednak nieco razi, to fakt że niektórzy są lekko przewrażliwieni na swoim punkcie. Powinni zaakceptować to, że ktoś, kto ma inne zdanie, ma prawo im to powiedzieć w twarz, ma prawo przekonywać do swoich racji, ma prawo do oceny według własnych kryteriów, bo to jest niezbywalna cecha liberalizmu. A przede wszystkim, nie powinni negować pewnych związków przyczynowo skutkowych, tylko przyznać w końcu szczerze, że być może ich światopogląd jest w jakimś stopniu wewnętrznie sprzeczny (nie chodzi mi o sprzeczność samego liberalizmu, ale jego połączenia z innymi wartościami).
Rozumiem i szanuję też konserwatystów, którzy pielęgnują tradycję, pamięć, którzy starają się żyć tak jak ich nauczono i przekazywać tradycyjne wartości, bo przynajmniej część z nich jest też ważna dla mnie. Nie do końca podoba mi się z kolei to, że czasami konserwatyści zbliżają się do głoszsenia wersji soft zasady "cel uświęca środki" i kolektywizmu i że nie zawsze przyjmują nawet logiczne argumenty (tu proszę o nie obrażanie się, ponieważ nie mam już siły na dokładne tłumaczenie o co mi biega, ograniczę się do ogólnego stwierdzenia, przepraszam).
Generalnie temat jest niezmiernie trudny i skomplikowany, a temperatura sporu wysoka. Ze swojej strony chciałbym podziękować, ponieważ dyskusje prowadzone na tym blogu, również na innych, pozwalają mi się rozwijać i kształtować własny światopogląd.
Pozdrawiam i przepraszam za chaos, wszelkie błędy i rozwlekłość :)
Szanowny Okami
OdpowiedzUsuńWśród zadań stojących przed państwem jest też i takie o których przynajmniej niektórzy liberałowie na śmierć zapomnieli. A mianowicie należy się martwic nie tylko o "tu i teraz" tak jak to robi każdy polityk którego horyzontem czasowym są najbliższe wybory. Trzeba się zastanawiać co będzie z tym państwem za dwadzieścia czy pięćdziesiąt lat, tak jak to czynią ci którzy zasłużyli na miano męża stanu.Jak choćby Margaret Thatcher, Konrad Adenauer, Francisco Franco czy Karol Gustaw Mannerheim. Dziwnym trafem liberała czy socjalisty wśród nich nie ma.
Dlatego irytuje mnie polityczna dziecinada typu a co mnie obchodzi przyszłość? Nie dam grosza na żadne bachory, nie są moje i nikomu nie kazałem ich spłodzić. A jak Polskę diabli wezmą? No to trudno, widocznie się nie sprawdziła.
Komediopisarz Pierre de Beaumarchais (ten od "Wesela Figara" i "Cyrulika sewilskiego") powiedział "bawmy się jakby świat miał potrać jeszcze tylko trzy tygodnie". Nie wiedziałem że był on patronem liberalizmu. I dzisiaj ma jeszcze wyznawców tej głębokiej maksymy.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu!
UsuńOczywiście zgodzę się, że Ci, którzy zasiadają za sterami okrętu muszą pamiętać, że decyzje które podejmą, będą miały konsekwencje, również dalekosiężne i ich obowiązkiem jest dbać o to, aby powierzony im statek nie poszedł na dno. Pytanie brzmi, jakich granic państwu nie wolno przekroczyć w stosunku do obywateli, stosując argument dobra wspólnego (państowego, narodowego)? I tak się zastanawiam, czy odpowiedź na to pytanie bardziej łączy czy dzieli.
Co do mężów stanu, których wymieniłeś. Uznanie kogoś za męża stanu, jest w pewnym stopniu subiektywne. Nie można podważać faktów, czyli zaprzeczać pozytywnym skutkom jakie przyniosły ich rządy. Natomiast czasem mógłbym polemizować z metodami. Ale to pewnie wina mojego nonkonformizmu, z kórego jednak nie zamierzam rezygnować. Przyznaję, że w dziedzinie historii nie mogę Ci sprostać i nie wymienię żadnego liberała którego mógłbym nazwać mężem stanu. Co do tych socjalistycznych, to jestem święcie przekonany, że znajdą się indywidua, które nadadzą to miano największym zbrodniarzom i kanaliom, jakich ziemia nosiła. Wspominam to tylko w tym celu, żeby oddać subiektywność osądu.
A co się tyczy finansowania bachorów. Otóż prawdą jest wyświechtane powiedzenie, że dzieci są naszą przyszłością i świetnie by było gdyby wszyscy rodzice płodzili je we w miarę rozsądnej ilości, adekwatnie do własnych możliwości utrzymania rodziny. Natomiast pomaganie rodzinom biednym i wielodzietnym w dowolnej formie nie jest niczym nagannym. Tylko czy naprawdę musi się zajmować tym państwo? Przecież równie dobrze (?) ludzie, którzy chcą pomagać z czystej dobroci serca, lub dla zapewnienia przyszłości kraju, mogliby zakładać i wspierać fundacje, prowadzić kampanie społeczne i uświadamiające społeczeństwo o konsekwencjach pewnych wyborów itp.
Ale być może się mylę i mam zbyt idealistyczne podejście.
Podsumowując. Nie lubię etykietek, ale gdybymm miał się określić to chyba najbliżej mi do konserwatywnych liberałów (tak, wydaje mi się że nie są to pojęcia sprzeczne). Ten "mój" liberalizm zostawia ludziom, kórzy nie chcą dawać nic od siebie społeczności, prawo do bycia i swobodę działania (mimo wszystko w pewnych granicach). Ale daje też społeczności prawo do "wypięcia się" na jednostkę. Wszystko w ramach prawa akcji i reakcji, przyczyny i skutku, wyboru i konsekwencji.
Aha, jeszcze jedno, takie ogólne stwierdzenie. Chciałbym żeby Polska, Jej idee i tradycje z nią związane przetrwały. Jednocześnie nigdy nie zmusiłbym kogoś do wyznawania tego samego poglądu.
Pozdrawiam serdecznie
Czcigodny Okami
UsuńSkoro jesteś za tym aby Polska przetrwała, nasza romowa ma sens. Możemy zatem rozwiązywać (w kwestii "dziecięcej"rozwiązywać jeden z klasycznych problemów optymalizacji:
- ustalić CO chcemy osiągnąć i zastanowić się JAK NAJTANIEJ to zrealizować
- uatalić ILE na ten cel przeznaczamy i sprawdzić CO DA SIĘ za to zrobić.
Przy tej randze problemu (waży się przyszłość naszego kraju ale libertalibom tego nie wytłumaczysz) zdecydowanie jestem za pierwszym podejściem
Z góry mówię że musi tu być nałożone arcyważne ograniczenie. Ta pomoc musi być wykorzystana zgodnie z przeznaczeniem a nie przepita (że sięgnę po drastyczny przykład).
Witam serdecznie w 'antysocjalowym klubie konslibów. "Liberałów" wierzących w zaakceptowanie przez Arabów fundamentów cywilizacji europejskiej do tego grona nie zapraszam. Bo pewnych granic śmieszności nie należy przekraczać.
Wybacz moc literówek ale po zabiegu jeszcze nie za dobrze widzę na oczy.
Pozdrawiam serdecznie.
Co do tej ewentualnej pomocy (czy to rodzinom, czy biednym, czy zwierzętom), to chciałbym jasno zaznaczyćswoje stanowisko:
Usuń1. W moim idealnym państwie, powinna to być raczej oddolna inicjatywa obywateli (czy tam narodu), a nie obowiązkowy przymus państwowy.
2. W systemie w jakim przyszło nam żyć, w ramach realizmu i możliwości, no cóż, w zasadzie dopuszczam możliwość pomocy państwowej, bo i tak, jak to już ktoś wcześniej zauważył, jest od groma ważniejszych, czy też bardziej karygodnych elementów systemu. Natomiast trzeba się koniecznie zastanowić nad formą. Mimo wszystko wolałbym, żeby w Polsce doszło kiedyś do liberalizacji ustroju (zwłascza w jego gospodarczej części), i żeby w miarę odzyskiwania przez obywateli możliwości finansowych, ta państwowa opieka powoli zanikała.
Co do poruszonej kwestii arabskiej. Odczuwam tu pewien dysonans. Z jednej strony, nie lubię kierować się stereotypami i na ślepo podążać za opiniami innych, a że nie znam żadnego Araba osobiście, to trudno mi wypowiadać własne sądy. Uważam, że nie powinno się definitywnie skreślać kogoś, kogo się nie zna, ze względu na religię, kolor skóry, narodowość, poglądy itp. Jest jeszcze druga strona medalu. Istnieje coś takiego jak zdrowy rozsądek i rachunek prawdopodobieństwa. Już tłumaczę o co mi chodzi. Do przykładu użyję grupy, z którą można spotkać się dość często, mianowicie dresiarzy.
Otóż człowiek idąc sobie wieczorem przez miasto, czasami z daleka może dostrzec grupkę w charakterystycznych strojach sportowych. Człowiek ten nie zna żadnej z osób i z podobnymi nie miał do czynienia osobiście. Jednak słyszał wiele wiarygodnych historii, czytał raporty policyjne, widział zdjęcia i artykuły w gazetach itp. i na tej podstawie stwierdza, że grupka w kapturach ma tendencję do stwarzania problemów. Może jego osąd, jest krzywdzący, ale zawsze widząc łebka w kapturze, mówiącego barwną polszczyzną, szacuje ryzyko i traktuje takiego typa z nieufnością. Myślę, że jest w tym podejściu coś ze zdrowego rozsądku.
Istnieje jeszcze coś takiego, jak tendencja do trzymania ze "swoimi", tworzenie zamkniętych zbiorowości itp. Do tego o czym wspomniałem, dochodzi także zmiana mentalności człowieka w grupie - zwiększona pewność siebie, głupie pomysły, chęć popisania się itp. To wszystko trzeba brać pod uwagę, starając się przewidzieć skutki napływu imigrantów z dowolnej strony. W przypadku Arabów mamy jeszcze do czynienia dodatkowo z innym kręgiem kulturowym. Do zagadnienia podchodzę jednak liberalnie. Jeśli jakiś obcokrajowiec będzie chciał zamieszkać u nas, ok. Tyle, że nie może dostawać od państwa socjału, musi pracować. Po drugie musi zaakceptować fakt, że nie jest u siebie, i musi podporządkować się loklanym prawom. Choć liberalizm mówi tak różnorodności i wolności, to przecież opierając się na fundamentach cywilizacji europejskiej jest też nośnikiem pewnych podstawowych praw i wartości. W moim pojęciu w państwie liberalnym, nie ma miejsca dla "honorowych" mordów czy zabijania innowierców i konwertytów. Jeśli np. muzułmanka zgadza się na chodzenie w hidżabie czy burce, bo uważa że jest to jej obowiązek - ok, ale jeśli przyjdzie jej ochota zrzucić ciuszki i paradować w krótkiej spódnicy to żaden brodaty jegomość nie ma prawa jej tego wybijać z głowy pięściami. Są to pewne oczywiste sprawy, o kórych jednak wspominam dla porządku.
Podsumowując:
1. Chyba nigdy nie poprę zorganizowanych akcji masowego sprowadzania imigrantów.
2. Nie mam nic przeciwko cudzoziemcom, ale muszą szanować lokalne prawa.
3. Jak zwykle, w państwie liberalnym całe to zagadnienie byłoby mniej problematyczne niż w naszym soc-grajdołku.
Zdrowia życzę.
Czcigodny Okami
UsuńJeśli ktoś po brytyjskich, francuskich, holenderskich a ostatnio i szwedzkich doświadczeniach głosi jeszcze że zdecydowana większość muzułmanów z entuzjazmem wtapia się w środowisko europejskie, garnie do pracy i bez zahamowań przyjmuje naszą obyczajowość, chyba powinien stworzyć stowarzyszenie lansujące te spiżowe prawdy i walczące z rasistowskimi uprzedzeniami ciemnogrodu. Granty z ZSRE murowane. A na patrona proponuję Theo van Gogha.
ozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu! Ty czy Dibelius bierzecie odpowiedzialność za własne słowa i deklaracje, ale na wszelkie świętości - nie określajcie się jako konserwatyści, bo z konserwatyzmem w Polsce macie tyle wspólnego co Pietrzak z PRL-em albo dominikanie z "wiodącym nurtem" w Kościele ;)
OdpowiedzUsuńPolski konserwatyzm aktualnie zagospodarował pewien słynny "czasopismowy" portal i to on nadaje mu kształt. A ja osobiście słyszałem o dwóch bytach, które mocą posiadanych atrybutów skazują na wieczne potępienie. Pierwsza to Bóg. A druga to redaktor tegoż portalu. Nikt inny na to się nie odważył :) Polski konserwatyzm działa na zasadzie "dają dłoń, to trzeba zeżreć rękę". Dziś prosimy o pluralizm, bo katolików się dyskryminuje, jutro zakazujemy antykoncepcji i rozwodów, no bo wiemy lepiej... Polski konserwatyzm to bronienie "afery komisji majątkowej" to upadłego, przy jednoczesnym potępianiu "afery hazardowej" czy innych. Przykro mi, ale z Twoimi i Twoich Kolegów deklaracjami jesteście marginesem konserwatyzmu, który z jego prawdziwym obliczem w Polsce nie ma nic a nic wspólnego.
Liberalizm? Dla mnie ma wymiar działań pewnego komisarza europejskiego i konotacje mocno negatywne. W sensie obyczajowym Polska jest w przedszkolu liberalizmu, bo wg mnie to oznacza poszanowanie wolności jednostki - także przez inną jednostkę, a nie narzucanie ideologii anarchistycznej, konserwatywnej czy gejowskiej jako obowiązującej normy. Ale u nas coś zawsze musi zastąpić marksizm - leninizm i zawsze musimy mieć jakiegoś większego brata nad sobą.
Pomijam inne, bardziej radykalne żądania tamtejszych konserwatystów - porównywalne chyba z drażniącymi tak bardzo Ciebie pochwałami jazdy po pijaku. Być może przeoczyłem, ale jakoś nie przypominam sobie, żeby na Twoim blogu został opisany ten roszczeniowy i bezwzględnie indoktrynujący wiodący nurt konserwatyzmu. A prawdopodobnie jest on bardziej rozpowszechniony i znacznie bardziej wpływowy od grupki nastoletnich anarchistycznych liberałów zafascynowanych jednoprocentową partyjką skutecznie od lat niszczącą własną popularność i słuszne poniekąd idee. Ci mają szanse dojrzeć i prawdopodobnie kiedyś zmądrzeją. Konserwatyzm jedyne co może, to zapewni nam państwo Wielkiego Brata.
Uporządkowanie pojęć jest istotne w dyskusji, ponieważ słowa konserwatysta, czy liberał są kojarzone nieraz w przeciwwstawnych znaczeniach. Ja nigdy nie miałem z liberalizmem negatywnych skojarzeń, a tym bardziej z - nieznanym wówczas - określeniem róbta co chceta. Zdaję sobie jednak sprawę, że nikt nie zmieni swoich przyzwyczajeń, zwłaszcza gdy ma negatywne skojarzenia. I również gdy ma pozytywne.
UsuńCzcigodny C3elsusie
UsuńPozwolę sobie nie zgodzić się z Twoim twierdzeniem że Fronda (domyślam sie ze o niej mówisz) to konserwatyzm.
Co do tego że Terlikowski nie jest Dzierżyńskim i Pol Potem w jednej osobie lecz jedynie bigotem przekraczającym granicę śmieszności Ciebie nie przekonam i z tych prób już zrezygnowałem. Ale spójrz na postulaty ekonomiczne tych rzekomych "konserwatystów". Toż to "równe żołądki", "solidaryzm społeczny" i tego typu socjalistyczne bzdety. Równie dobrze możesz twierdzić że Bawarczyk pijący piwo i zażerający się wurstem podczas Oktoberfest jest alkoholowym abstynentem oraz weganem naraz. Nawet jeśli sam tak siebie nazywa.
Ja konserwatyzmu uczyłem się od wielkiej Margaret Thatcher. czyli takich pomysłów jak choćby "złota akcja" pozwalająca pogodzić prywatyzację z zabezpieczeniem poszanowania racji stanu przez właścicieli żywotnych dla państwa przedsiębiorstw. Przypomnę też że nie anulowała ona ani prawa zakazującego obscenicznych "homoparad" ani tego które powodowało ze ujawniony homoseksualista z automatu był wydalany z wojska. I z oburzeniem odrzucała pomysły typu legalizacja jakichkolwiek narkotyków, nawet sławetnej trawy.
Ja w warunkach polskich dopuszczam pomoc państwa najuboższym dzieciom. Jako prawnik chyba zgodzisz się z moim założeniem ze skoro już te dzieci się urodziły, nie jest ich winą że rodzice klepią biedę a niektórzy są lumpami. Ale muszą to być takie formy pomocy które na sto procent trafią do tych dzieci a tatulo choćby na głowie stanął tej pomocy nie przepije. Bo w obliczu groźby katastrofy demograficznej trzeba robić co się da aby żyjące już dzieci sensownie "zagospodarować" . A "liberałów" twierdzących że możemy sobie braki ludnościowe uzupełnić Arabami którzy przyjmą nasze standardy cywilizacyjne mam za "mądrych inaczej" doktrynerów, ślepych na francuskie, brytyjskie czy szwedzkie doświadczenia.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu!
UsuńMam nadzieję, że odpowiadam w dobrym wątku. Do rzeczy: w Polsce nie ma liczącej się siły propagującej thatcheryzm, szczególnie w gospodarce, także dajmy sobie z tymi marzeniami spokój. Nie przepadam za łatkami i trudno mi samego siebie klasyfikować, bo w pewnych sytuacjach za słuszne uważam poglądy, jakich nie powstydzi się monarchista, a w innych liberał. Nade wszystko cenię wolność, bo bez niej życie traci smak. I bardzo nie lubię, gdy ktoś walcząc z ewidentnymi patologiami jakimi są tęczowe lub politpoprawne dyktatury sumień w zamian proponuje mi inną dyktaturę, a sprzeciwiając się rozkradaniu państwa poprzez afery kolesiów przymyka oko na ich poświęcone odpowiedniki. Żadnym wytłumaczeniem nie jest, że tu przykładowo przekręcono miliony, a tam miliardy: złodziejstwo pozostaje złodziejstwem, a brak umiejętności lub możliwości, by nakraść więcej nie jest żadnym usprawiedliwieniem.
Organizacja socjalnej pomocy wygląda tak, że moc funduszy przeznacza się na obsługującą je biurokrację, a resztę bezsensownie rozdaje. Z czego w najlepszym razie, jeśli rodzinka nie przepije, to wyda bez sensu - np. młoda mamusia zrobi sobie tipsy i kupi smartfona. Dziecko zyska tyle, że powieli jej drogę. Bo w cuda od zera do bohatera nie wierzę. Jak napływowa ludność z awansu społecznego zniszczyła pewną kulturę miasta i powieliła chamskie zachowania, czego konsekwencje często możemy odczuć codziennie, tak finansowanie płodnych nierobów już sprawiło, że ludzie pracowici, wykształceni są ponad miarę obciążeni daninami, co w praktyce skazuje ich na "pracoholizm" i rezygnację z większej rodziny niż jedno (o ile!!!) dziecko. Temu, kto w praktyce wcieli w życie taką dystrybucję dóbr i środków finansowych, które bez finansowania patologii wyprowadzi jej potomstwo na ludzi należy się Nobel. Ale dla mnie cuda to sprawa wiary, w gospodarce raczej na nie nie liczę.
Czcigodny Celsusie
UsuńPo pierwsze, kto Ci proponuje tę "dyktaturę sumienia"? Mam nadzieję że mnie o to nie posądzasz. A jeśli ktoś utrzymuje ze delfin jest rybą to z tego powodu delfin swojej przynależności do ssaków nie zatraci. Więc bądź łaskaw nazywać ultrasów bardziej katolickich niż Benedykt XVI choćby "konserwatystami". Tak jak ja nazywam bezwarunkowych proskrobankowców czy apostołów jazdy po alkoholu "leberałami".
Po drugie, uważam że za UDOWODNIONE (a nie jedynie opisane przez "Faki i szity") przewalanki "Komisji majątkowej" należy się identyczna nagroda jak za takie same kwoty przekręcone przez Mirów, Grzechów i Zbychów. Wiesz lepiej ode mnie jaki paragraf i na ile to wycenia.
Po trzecie, zgadzam się z Tobą że obecna "pomoc ubogim" to jawne ku***stwo. Ja chcę ją RADYKALNIE ZMNIEJSZYĆ! Ale w pewnych segmentach (dzieci ! ) jest moim zdaniem niezbędna. Z entuzjazmem podejmę debatę JAK to robić aby nie poszła na tipsy czy gorzałę. Owe obiady to klasyczny przykład pewności sposobu wykorzystania tej pomocy. Ale pytanie CZY to potrzebne jest dla mnie poza dyskusją. Bo jeśli ZLIKWIDUJE SIĘ zasiłki na dzieci i idiotyzm zwany becikowym zastępując je pomocą dającą pewność trafienia tam gdzie trzeba, menelstwo nie będzie miało zachęty do płodzenia dzieci aby dostać na kolejną "flaśkę".
Czy teraz jest jakaś szansa na porozumienie?
Pozdrawiam serdecznie.
Jeżeli można,to ja swoje "trzy grosze" do tej ciekawej dyskusji.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem,najważniejsza dla dobrego funkcjonowania zbiorowości ludzkiej(Państwa) jest rodzina.I dopiero wtedy można dyskutować o prawach jednostki.Bo tylko z perspektywy rodziny możemy określić zakres ich praw.Ojciec,matka jako jednostka ma swoje prawa,ale także obowiązki.Pojęcie liberał czy konserwatysta definiuje poglądy jednostki.A przecież jest możliwe małżeństwo liberała z konserwatystką,lub odwrotnie.I mogą stworzyć szczęśliwą i dobrą rodzinę,a tym samym grupa takich rodzin może tworzyć sprawnie funkcjonujące Państwo.Moim zdaniem główną przeszkodą w porozumieniu się są obecnie tzw.media.Ciągłe spory polityczne utrwalają odruchy negatywne na takie pojęcia jak konserwatyzm(J.Kaczyński.M.Jurek,etc.,czy na liberalizm(D.Tusk,L.Balcerowicz etc.,czy też"ludzi religii(.o.T,Rydzyk,L.Wałęsa).W tzw.publicznych mediach najczęściej pokazywane są patologie(mąż znęcający się nad żoną,dziećmi,matka wyrzuca dziecko na śmietnik,albo zakopuje w gruzie,wielodzietne rodziny alkoholików,stojące w kolejce w Opiece Społecznej,etc.Kto z Szanownych Dyskutantów oglądał ostatnio jakiś reportaż w TV poświęcony problemom normalnej polskiej rodziny?Jak żyją na co dzień i z jakimi problemami się borykają.Kto ich zapytał czego oczekują od Państwa?
Bo ja np.dowiaduję się,że żądają jakiś przywilejów.A może oni uważają,ze wystarczy ich nie OKRADAĆ?
Czy tylko dlatego,że nie wyłażą na ulicę i nie wrzeszczą,to ich nie ma?
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Józefie!
UsuńOsobiście jestem zdania, że pewne podstawowe prawa, prawa jednostki, wynikają z samego faktu bycia człowiekiem i do ich określenia nie jest konieczna instytucja rodziny. W liberaliźmie obowiązki, a bardziej ograniczenia, wypływają z konieczności szanowania wolności drugiego człowieka. I to jest jakaś podstawa systemu prawnego. Nic nie stoi na przeszkodzie aby do takiej podstawy dołączyć kolejne przepisy, co do których panuje możliwie najszerszy konsensus, w grupie której te przepisy mają obowiązywać. I tak w naszej cywilizacji, ludzie decydując się czy to na małżeństwo, czy to na posiadanie dzieci biorą na swoje barki dodatkowe obowiązki, które często mają odbicie w prawie (np. masz dzieci - musisz na nie łożyć). Podejmując zobowiązania, jednostki rezygnują trwale bądź tymczasowo z cząstki własnych praw, własnej wolności, jednak moim zdaniem nie powinno mieć to wpływu z mocy prawa na osoby trzecie.
Uważam, że pokojowe relacje liberałów i konserwatystów, są jak najbardziej możliwe. Faktem jest jednak, że przeszkód w porozumieniu jest wiele, i problemem są nie tylko w media czy politycy. Częśc tkwi w naturze ludzkiej. W niechęci do przyznawania się do błędów, zacietrzewieniu, arogancji, kurczowym trzymaniu się raz powziętych przekonań i wielu innych wadach. A co do reportaży o normalnych rodzinach, to pewnie słabo by się sprzedało, normalność nie jest w cenie. Przecież najlepiej sprzedaje się seks i przemoc.
Myślę, że możemy się zgodzić co do tego, że państwo powinno przestać wyciągać łapę po ciężko zarobione pieniądze, to może wtedy doczekamy się i większej liczby dzieci, i - przepraszam za wyrażenie - ich lepszej jakości.
Szanowny Okami.
UsuńPełna zgoda co do praw jednostki.Poszanowania dla drugiego człowieka to uniwersalna zasada obowiązująca wszystkich ludzi.Czyli nie czyń drugiemu,co tobie niemiłe.Również pełna zgoda,że założenie rodziny i zdecydowanie się na dzieci to duża odpowiedzialność i obowiązki.
Ale teraz konkrety.
Pisząc o nieokradaniu rodziny przez Państwo miałem na myśli np.podatki.Rodzina z dziećmi ma większe wydatki niż jednostka.Poprzez większą konsumpcję jest obciążona większymi podatkami(VAT,akcyza).Te podatki idą do budżetu państwa.I co się z nimi dzieje?
Do lekarza z dziećmi-prywatnie.Do dobrej szkoły-prywatnie.Przykładów można mnożyć w nieskończoność.A wystarczy wprowadzić np. możliwość włączenia do wspólnego opodatkowania także niepracujące dzieci.Cześć podatków zostanie w rodzinie.Kto lepiej zagospodaruje te pieniądze?Państwo czy rodzina?
Dużo szumu wokół tzw.reformy emerytalnej.A jaka to reforma?Nie ulega przecież zmianie powszechnie obowiązujący tzw.system bismarkowski.Więc kto pracuje na dzisiejszych emerytów? Kto będzie pracował na przyszłych emerytów?Jeżeli rodzina inwestuje w dzieci,żeby mieć zabezpieczona starość,to te dzieci tylko na nich będą pracować?Czy to nie jest okradanie rozsądnej rodziny?
Możliwości regulacji prawnych jest więcej.Ale tylko na tych przykładach można zobaczyć,jak Państwo jest zainteresowane normalnym funkcjonowaniem rodziny.
Pozdrawiam serdecznie.
Jestem i zawsze będę za rozsądnym obniżaniem obciążeń podatkowych. Własne pieniądze wydaje się efektywniej i rozsądniej, bo pamięta się ile kosztowało ich zdobycie. Urzędnicy (państwo) te pienądze bardzo chętnie marnują, oferując w zamian miernej jakości usługi i pobierając przy tym swoją dolę. Co do konkretnych pomysłów na usprawnienie systemu podatkowego, to na razie się wstrzymam przed głoszeniem jakichkolwiek. Pewne sprawy muszę sobie dobrze poukładać i przemyśleć.
UsuńPozwolę sobie poruszyć w odrębnym wątku temat "rozdawnictwa" i płodności jako ratunku dla Polski. Tak się składa, że trafiłem na dobre pokolenie. Z naszego liceum prawie wszyscy wybrali bardzo dobre zawody zostając prawnikami, lekarzami czy finansistami (nie po zarządzaniu ale po SGH). Większość z tej grupy nie ma dzieci, nieliczni jedno. Na więcej potomstwa pozwolili sobie ci, którzy wybrali pracę w budżetówce: koleżanki i koledzy nauczyciele. Margines naszego grona.
OdpowiedzUsuńNie trzeba być wybitnym socjologiem, by zauważyć, że najbardziej płodny jest roszczeniowy proletariat żyjący z alimentów i zasiłków. On (o ile JEST i nie ograniczył swojej samczej roli do dawcy nasienia) nie skala się pracą za 1500, bo za tyle to siedzenia z kanapy nie ruszy. Ona zazwyczaj nie ma kiedy pracować :) Myślisz, że co? Z tej trójki dzieci jedno zostanie inżynierem, drugie prawnikiem, a trzecie arcybiskupem? Raczej cuda się nie zdarzają i dziewczynki powielą życie matki wpadając wcześnie, a chłopcy rozpoczną "karierę" od drobnych przestępstw, a w najlepszym razie zasilą szeregi bezrobotnego proletariatu. Przekazując swoje wartości dalej. I najprawdopodobniej jedno jedyne dziecko moich wykształconych znajomych też odbierze świetne wykształcenie oraz obycie w świecie.
Psioczysz na lewacką poprawność polityczną wychowującą we Francji fundamentalistów arabskich i nierobów przyzwyczajonych do leżenia i życia z zasiłku. W Polsce nie ma na razie fundamentalistów islamskich, ale nierobów i roszczeniowych rewolucjonistów tęskniących za czasami, gdy 1000 złotych się należało niezależnie od przyjętej pozycji nic-nie-robienia. Roszczeniowych rewolucjonistów przekonanych, że każdy, kto nie zaczyna dnia od narzekania na bezrobocie jest złodziejem i trzeba go rozliczać. To jest główny elektorat tzw. IV RP.
Nie, ja za taką wizje Polski serdecznie dziękuję. Może dzięki tradycjom rodzinnym, choćby dziadka, który z ludową pracą nie chciał mieć nic wspólnego.
Czcigodny Celsusie
UsuńCzyli utrwalajmy w dzieciakach z ubogich rodzin przekonanie że skoro cały świat ich olał to oni mają pełne prawo odpowiedzieć jak w starym wojskowym dowcipie "i wam też".
W "mojej" mazurskiej wsi około 90% pokolenia powyżej czterdziestki to opisana przez Ciebie "roszczeniówka" popijająca lokalnego "mamrota" który zwie się "Byk" przed sklepem. Ale tak z połowa ich dzieci jednak ima się pracy i taka za 1500 na pewno nie pogardzi. Niektórzy pracują w Warszawie na budowach i do rodziny przyjeżdżają na weekendy.
Ja jeszcze nie stawiłem na Polsce krzyżyka i mam nadzieję ze to przedsiębiorstwo w przyszłym pokoleniu się nie zawali. Nikogo nie zmuszam do ratowania go przed upadłością. Ale do pioruna, niech przynajmniej nie przeszkadza!
Pozdrawiam serdecznie.
"Ale do pioruna, niech przynajmniej nie przeszkadza!"
Usuń100 racja.
Do wszystkich"mądrali".Nie przeszkadzajcie(i nie okradajcie),a damy sobie radę.
Serdecznie pozdrawiam
100% racja,oczywiście.
UsuńSzanowny Celsusie,
UsuńAlternatywą do polskiego społeczeństwa złożonego z prostego, ale płodnego pospólstwa nie jest nieliczne, lecz doskonałe społeczeństwo inteligencji przekazującej znakomite geny, wartości i etos. Realną alternatywą jest kolonizacja naszych wyludnionych terenów przez różnych Somalijczyków, którzy skutecznie wyrżną lub wygnają tę resztkę polskiej inteligencji.
Odnośnie określania moich poglądów jako konserwatywno-liberalnych. W ogólnym zarysie tak - ale ja nie lubię etykietek, ani bicia piany o etykietki. Mam w określonych sprawach określone poglądy i to jest dla mnie istotne.
Serdecznie pozdrawiam
@Stary Niedźwiedź
OdpowiedzUsuńSzansa na porozumienie jest zawsze, różnią nas tylko poglądy :)
Jeżeli moja skromna osoba przeszkadza w jakimś dziele lub misji (o ile dobrze rozumiem), to proszę powiedzieć mi to wprost. Ograniczę się do czytania tegoż bloga.
@Dibelius
Niewolnikowi było obojętne, kto go batoży i czy przed batami zmówi paciorek, odczyta surę czy zadeklaruje światopogląd ateistyczny :) Nie wierzę w reinkarnację, zatem to moje jedyne życie chciałbym przeżyć nie tylko godnie, ale i wygodnie, jako człowiek wolny i spełniony. Przechodzenie z deszczu pod rynnę lub radowanie się, że za moje podatki patologia czy roszczeniowe nieroby płodzą się w najlepsze to żadna alternatywa. Nie dosyć, że nie mam ochoty na baty, to nie uśmiecha mi się rola niewolnika. To znowu nie tak wiele.
Czcigodny Celsusie
UsuńJa widzę jakąś realną szansę - mam na myśli choćby tych młodych z Mazur którzy pochodząc z "nieświetnych " rodzin jednak pracują a nie trąbią bełta. Więc moim zdaniem jest co spieprzyć. I dlatego staram się choćby o tym krzyczeć. Bo jeśli twój pogląd by zwyciężył to nieliczne dzieci Twoich znajomych umierając w żywy kamień by przeklinały rodziców za ich głębię intelektu, wyobraźnię i altruizm.
Nawet najbardziej ortodoksyjny liberał w swojej mantrze powtarza że na wojsko muszą być płacone podatki. Ale nie jest w stanie pojąc że w obecnej sytuacji geopolitycznej Polsce zastępowalność pokoleń jest znacznie bardziej potrzeba niż to wojsko które w chwili obecnej w razie konfliktu nawet Łukaszenka by pogonił.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu, choć wiele poglądów mamy wspólnych, to w tym wypadku zbytnio ten pachnie mi socjalizmem (ci, co są pracowici, chcieli się uczyć mają po prostu pecha: płodność sierot pogierkowskich ważniejsza, zatem łeb w dół i zapierdzielać, by Polska była dostatnia). Do tego jakoś tak kojarzy mi się ta wizja z lebensbornem. No sorry, tu się nie dogadamy i proponuję zamknąć wątek, bo już korzyści nie przyniesie.
UsuńNo no mamy jako Polacy już pozamiatane. Cóż, widocznie tak było nam pisane czy raczej swoją bezmyslnością , ignorancją dla bezlitosnych faktów i skrajnym egoizmem zasłuzylismy sobie jako naród na zniknięcie. Raczej nikt nie będzie po Polakach płakał...
UsuńAcha, zapomniałbym. Nasi protoplaści słusznie twierdzili, że takie będą Rzeczpospolite jakie młodzieży chowanie. Gdy nie będzie młodziezy do chowania, nie będzie i Rzeczpospolitej. Cóż , indywidualne egoizmy pomnozone przez miliony jeszcze żyjących Polaków równa się zanik społeczności...
Usuń"Do tego jakoś tak kojarzy mi się ta wizja z lebensbornem".
Usuń"Lebensborn w założeniach miał stworzyć odpowiednie warunki w sieci swoich ośrodków do odnowienia krwi niemieckiej i hodowli nordyckiej rasy nadludzi poprzez odpowiednią selekcję kobiet i mężczyzn przeznaczonych do rozmnażania w ramach demograficzno-politycznych założeń nazistowskiej polityki rasowej".
Mojemu dobremu koledze wszystko się z dupą kojarzy.Ale poza tym jest jak najbardziej zdrowy.
Pozdrawiam.
Józefie, gratuluję sprawności w korzystaniu z Wikipedii lub czegoś podobnego... Kolegi także :)
OdpowiedzUsuńChyba nie będę przeszkadzał w misji dziejowej i wzajemnym spijaniu z dzióbków.
Szanowny Celsusie.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nie ma powodu do obrazy.Rzeczowa dyskusja chyba nikomu nie zaszkodzi?A pożytku sporo.
Pozdrawiam serdecznie.
Ps.
Moim zdaniem jest to źródło całkiem nie najgorsze.Jak znasz inną definicję "Lebensbornu" to mnie popraw.Skorzystamy wszyscy.
Józefie, broń Boże nie obrażam się. Są pewne sytuacje, których z szacunku dla Gospodarzy nie będę komentował. I na tym może zakończmy.
OdpowiedzUsuńPełna zgoda.
UsuńWitam Panie Stary Niedźwiedziu, zrobiłam błąd, że tu zajrzałam, bo jednak mnie palce zaswędziały, żeby odpowiedzieć. A chciałam pogratulować! Przede wszystkim inspiracji Thomasem Malthusem, tyle że a rebours. On był zafrasowany przyrostem ludności, który miał spowodować głód i zalanie końskim g... Londynu z powodu wzrostu liczby dorożek. Następnie gratuluję oryginalnego liczenia prawdopodobieństwa! Może się nie znam, ale moim zdaniem prezerwatywa to przedmiot jednorazowego użytku, a więc jeżeli skuteczność jest 99 proc. to za każdym razem jest 99 proc., ponieważ są to zdarzenia niezależne, podobnie jak z losowaniem kul ze zwrotem do worka czy losowaniem za każdym razem z talii 13 kart. Po trzecie wreszcie gratuluję dogłębnej wiedzy o poglądach socjalistów na problemy ludzi starszych. Tak dogłębnej, że nigdy dotychczas nieujawnionej, a mianowicie o eutanazji zdrowych, dziarskich staruszków. Jeszcze raz serdeczne gratulacje!
OdpowiedzUsuńKochana Mario-Doro
UsuńPrzykro mi ale ja nie jestem w stanie niczego Ci pogratulować.
Ktoś podpowiedział Ci co to są zdarzenia niezależne ale nie był już w stanie wytłumaczyć (co ani trochę mnie nie dziwi) że szansa zajścia zdarzenia złożonego z wielu zdarzeń niezależnych liczona jest poprzez pomnożenie prawdopodobieństw owych zdarzeń niezależnych. Skoro ryzykant nie złapie HIV jedynie wówczas gdy podczas żadnego ze stu zbliżeń z byle kim nie nastąpi awaria to szansa na uniknięcie zarażenia na takim dystansie wyniesie 99% podniesione do potęgi 100. Osoba umiejąca obsłużyć kalkulator bardziej skomplikowany niż czterodziałaniowy potrafi policzyć że jest to około 36.6%
Proponuję abyś nie dotykała się niczego co ma cokolwiek wspólnego z matematyką bo to stanowczo przerasta Twoje możliwości intelektualne.
Ciekawie opisane. Czekam na jeszcze więcej.
OdpowiedzUsuńŚwietnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń