„Zgoda, ja mogę być leberał,
Tylko wy o tym mi powiedzcie.”
Janusz Szpotański – „Towarzysz Szmaciak”
Swoją przygodę z „Antysocjalem” rozpocząłem na wiosnę roku pańskiego 2007. Na blog ten trafiłem przypadkowo, wpisy Noki i Kota Behemota mnie zainteresowały i po kilku komentarzach skorzystałem z opcji „kontakt” przesyłając swoją pierwszą próbkę felietonową. Spotkała się ona z życzliwym przyjęciem i od tej pory na witrynie zaczęły się pojawiać moje teksty.
Zarówno licealista Noka jak i student Kot Behemot byli aktywnymi młodzieżowcami UPR. A ponieważ już wtedy najsłabszą stroną tej partii (wtedy jeszcze za takową mogła być uważana) były wybryki niesfornego Januszka, kilka razy napisałem o koszmarnych błędach marketingowych tego osobnika w naiwnym przeświadczeniu że ich przyczyną jest jedynie jego głupota i arogancja a nie walka o rozgłos nawet kosztem kompromitowania siebie i swoich zwolenników. By uszanować uczucia Ojców Założycieli, swoje uwagi krytyczne formułowałem językiem wielce dyplomatycznym. Muszę tu oddać sprawiedliwość Noce że wszystkie te uwagi opublikował bowiem traktował JKM całkiem serio i wierzył że UPR pod jego kierownictwem jest w stanie pokonać w wyborach barierę 5% a z wieloma moimi uwagami się zgadzał.
W połowie roku 2008 Noka będący już wtedy studentem i zaangażowany w działalność polityczną nie miał czasu na prowadzenie „Antysocjala” i zaproponowal mi przejęcie witryny na co się zgodziłem zostając jej adminem. A pod koniec owego roku zaproponowałem współpracę Dibeliusowi, którego częste komentarze zwróciły moją uwagę trafnością analiz i formą. Bowiem były swoistymi mikrofelietonami. I w ten sposób zaczęła się nasza czteroletnia współpraca.
Pierwszym niemiłym incydentem w działalności witryny były wyczyny niejakiego „Attonna”. Przedstawiał się jako liberał ale w towarzystwie brigadefűhrera Płatka, standartenfűhrera Pietruszki, hauptsturmfűhrera Piotrowskiego i innych asów IV Departamentu MSW czułby się jak ryba w wodzie. Bowiem ze swoją zoologiczną nienawiścią do chrześcijaństwa chyba nawet tam nie znalazłby godnego siebie konkurenta. W swoich komentarzach powtarzał że między terroryzmem islamskim a chrześcijańskim nie ma żadnej różnicy bo przecież osiemset lat temu miały miejsce krucjaty. Gdy z oślim uporem zaczął powtarzać spreparowane swego czasu przez KGB (a obecnie odgrzewane przez grandziarzy z Holocaust Industry) brednie o współpracy papieża Piusa XII z Hitlerem, moja cierpliwość się wyczerpała i pierwsze „leberalne” bydlę dostało dożywotni zakaz wstępu na „Antysocjala”. Człowiekowi mającemu choć cień ambicji wystarczy powiedzieć że gdzieś nie jest mile widziany. Ateotalibowi rzecz jasna taka informacja nie wystarcza i trzeba go było ekspediować za drzwi kopniakiem w tyłek. Oczywiście pchał się nadal niczym krowa w szkodę (chyba wśród ateotalibanu potrzeba nawracania innych jest bez porównania silniejsza niż wśród „świadków Jehowy”) i wiele razy musiałem zabawić się w „szambelana” wypełniając elementarne obowiązki gospodarza w stosunku do Szanownych Gości witryny. Wśród których dominują ludzie wierzący, w realiach polskich w przytłaczającej większości będący katolikami.
Następnym niemiłym doświadczeniem z „leberalizmem” było kilku trolli podających się za liberałów czyli JaNeK i spółka. Ci z kolei negowali potrzebę zdawania egzaminu na prawo jazdy czy patent żeglarski oraz nie zostawiali suchej nitki na policyjnych akcjach wyłapywania pijanych bydląt prowadzących pojazdy mechaniczne. Ryczeli niczym nienapojone bydło w oborze iż takie akcje to czysty socjalizm i karanie kogoś kto JESZCZE nie popełnił przestępstwa. Bo ich zdaniem karać wolno i to nawet surowo dopiero osobę która wypadek spowodowała. Nie przekonywały ich zupełnie moje argumenty że ostatni przypadek wskrzeszenia zmarłego o jakim słyszałem miał miejsce prawie dwa tysiące lat temu a odławiając potencjalnych morderców ratuje się życie i zdrowie wielu ludziom. Więc znowu musiałem skorzystać z narzędzi administratora czyli wykonać czynność o której Adam Mickiewicz napisał „I z dziecinną radością pociągnął za sznurek”. Tyle tylko że w tym przypadku nie zegara z kurantem lecz spłuczki.
Kolejny problem stworzył dyżurny kłamca polskiego internetu posługujący się ksywą „Liberał”. Gdy wstawiłem ciepły wpis o generale Francisco Franco y Bahamonde, największym mężu stanu nowożytnej Hiszpanii i jednym z najwybitniejszych polityków dwudziestego wieku, zmieszał mnie za to z błotem. Użalał się nad „wilczymi biletami” dla komunistycznych działaczy czy „indoktrynowaniem” w sierocińcach dzieci siedzących w więzieniach czerwonych łajdaków. A jednocześnie potrafił na blogu Erinti lać krokodyle łzy nad losem talibów schwytanych przez Amerykanów. Jest też zagorzałym zwolennikiem „aborcji na żądanie” bo przecież „tylko kobieta ma prawo decydować o swoim brzuchu”. Na blogu Flavii łgał w żywe oczy że nie istnieje coś takiego jak „syndrom poaborcyjny”, opisany w każdym porządnym akademickim podręczniku traktującym o ginekologii. Gdy podałem noty bibliograficzne dwóch takich, wydanych po roku 2000, odpowiedział że polscy lekarze niewiele wiedzą a o tym syndromie napisali „pod wpływem kleru”. W analogiczny sposób łże zawsze gdy wiarygodne fakty przeczą jego wybroczynom umysłowym. Nad jego nienawistnym stosunkiem do chrześcijaństwa nie warto się nawet rozpisywać. Gdy mu powiedziałem że mam go za moralne dno, szczęśliwie obraził się i zapowiedział że więcej do Antysocjala nie zajrzy. Do tej pory, odpukać w niemalowane, dotrzymuje obietnicy ale nie chwalę dnia przed zachodem.
Najwięcej kłopotów sprawił pierwszy internetowy moralny cwel III RP czyli niejaki „pkanalia”. Jest to ciekawa mieszanina libertyna, ateotaliba i entuzjasty narkotyków. W swych komentarzach upierał się że „ziele” nie jest narkotykiem, zupełnie jak menelstwo twierdzące że „piwo to nie alkohol”. Tak jak dla siedemnastowiecznych szlachciurów „źrenicą wolności” było liberum veto, jego filary wolności to skrobanka na żądanie oraz legalizacja sprzedaży marychujany. Jak przyznał w chwili szczerości, tak na dobrą sprawę należałoby uwolnić znacznie więcej zakazanych substancji ale na razie to nie jest realne bo polskie społeczeństwo jest "kołtuńskie". W sferze obyczajowej bronił jak lew dobrego imienia kurewek które w dyskotekowym kiblu „dają” po kwadransie znajomości chłopakom nieznanym im nawet z nazwiska. Pardon, w jego bełkocie to nie żadne kurewki lecz „wyluzowane babeczki”. Na swoim i innych blogach nie raz wspominał że udane spotkanie towarzyskie czy owocna dyskusja muszą się odbyć przy piwie i „zielu” zaś na pewnym blogu popisał się stwierdzeniem że marzy mu się „normalność”. Czyli sytuacja gdy w parku będzie mógł sobie usiąść na ławeczce, wypić piwo i zapalić "blanta". A policja nie będzie gonić parek kopulujących na trawniku czy takich jak on lecz „rozrabiaczy”. Ciekaw jestem kogo miał na myśli, obawiam się że drogą eliminacji pozostały babcie z wnukami czy matki z dzieckiem w wózku. Takie hasła jak chrześcijaństwo czy krzyż przyprawiają go jednoczesny atak epilepsji i rozwolnienia plus wzwód do wewnątrz. Żeby było jeszcze śmieszniej, potrafi w jednej wypowiedzi zarzucać chrześcijaństwu że jest to "religia eunuchów" a w następnej zaraz sam sobie przeczy pisząc że chrześcijanie dokonali rzezi Słowian. Bo czworograniaste bałwany były rzecz jasna wporzo, spoko i w ogóle "ciool" a dopiero Mieszko zepsuł ten rzekomy raj na ziemi. Gdy konserwatywny wzorzec obyczajowy nazwał „socjalizmem obyczajowym”, miarka się przebrała. Zwróciłem mu uwagę że to właśnie eurosocjaliści walczą z tradycyjną rodziną, wychwalają promiskuityzm seksualny, biją czołem przed niemal już każdym zboczeniem a tu i ówdzie zalegalizowali dostęp do narkotyków. Więc niech nie kłamie aż tak bezczelnie bo socjalisty obyczajowego nie musi szukać wśród konserwatystów gdyż jego mordę w każdej chwili może zobaczyć w lustrze. Nie był w stanie pogodzić się z wywaleniem z „Antysocjala” i musiałem wywozić to barachło nie raz i nie dziesięć. Nie tak dawno na blogu linkowanego przeze mnie Niedzisiejszego czyli Zgryźliwego posunął się do kalumnii jakobym kiedyś odsiadywał wyrok za pedofilię. Dzięki akcji Niedzisiejszego i wielu innych komentatorów w końcu przyznał się że zełgał. Nie napiszę rzecz jasna że jak pies bo nie chcę być ciągany po sądach przez Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami za porównanie sympatycznych czworonogów do czegoś takiego. To po prostu moralny cwel.
Na ich tle niejaki "Kurna Maciek" nieomal budzi sympatię. Bowiem ograniczył się do plecenia bredni na temat konserwatyzmu i ma jakiś koszmarny kompleks na tle szlacheckiego pochodzenia. Usiłował mi wmówić że dla konserwatystów o wartości człowieka decydują cechy zewnętrzne i każdy kto nie jest niebieskookim blondynem uważany jest przez nich za "podludzia". Jak widać odróżnienie konserwatyzmu od nazizmu jest dla niego zbyt trudnym zadaniem a ponieważ przedstawia się jako nauczyciel, od czasu pojawienia się jego komentarzy lepiej rozumiem dlaczego polskie szkolnictwo obecnie sięgnęło dna. Swego czasu zbeształ też mnie za opisanie z nieukrywaną sympatią kotki Lukrecji która po upiciu się w sztok biesiadników zbierała ze stołu zagrychę i zanosiła swoim kociętom. Nazwał to pochwałą złodziejstwa a więc poczucie humoru w jego przypadku również przybiera wartości ujemne. Ale na tle zbrodniczej głupoty, zakłamania do szpiku kości i moralnego zbydlęcenia i tak jaśnieje niczym gwiazda na "leberalnym" firmamencie.
Oczywiście nie mylę „leberałów” z liberałami. Z tymi prawdziwymi można dyskutować jak z ludźmi kulturalnymi i myślącymi. Dyskusje mailowe zakończyły się nawet pewnym moim sukcesem bowiem z gruntu uczciwa osoba z którą na ten temat długo korespondowałem, częściowo zmieniła swoje stanowisko. O ile przedtem była kategorycznie przeciwna każdej bez wyjątku formie „rozdawnictwa”, zgodziła się w końcu że jednak wolno pomagać dzieciom z biednych rodzin które CHCĄ się uczyć. Oczywiście nie w postaci gotówki wypłacanej rodzicom do ręki lecz takich form które dają pewność wykorzystania pomocy zgodnie z intencjami pomagającego. Czyli choćby obiadów w szkolnej stołówce, biletów miesięcznym na dojazdy do szkoły, miejsc w internacie etc. Rodzice porządni na pewno przeciw takiej pomocy nie zaprotestują a menelstwo tego nie przepije.
Natomiast w dalszym ciągu od liberałów (przynajmniej niektórych) różni mnie stosunek do państwa jako wartości oraz do zagrożenia katastrofą demograficzną. Bo dla mnie jako dla konserwatysty państwo polskie nadal jest wielką wartością. I nie zmienia tego fakt że obecnie jest rządzone przez szajkę szubrawców którzy władzę swoją sprawują ku pożytkowi zagranicy z nadania gromady kretynów zmanipulowanych przez „merdia”. Dla niektórych liberałów domaganie się żeby człowiek widział to co się dzieje choćby milimetr poza końcem jego nosa to z kolei "kolektywizm", nie mniej naganny niż "rozdawnictwo". A jako człowiek potrafiący modelować matematycznie pewne procesy, doskonale rozumiem czym się zakończy zabawa w rodzinę w skład której poza rodzicami statystycznie wchodzi jedno lub co najwyżej półtora dziecka. Oczywiście żadnej kobiety nie mam zamiaru zmuszać do rodzenia dzieci wbrew wszelkim przeciwnościom. Ale wolno mi bić na alarm. Bo psim obowiązkiem państwa jest kreować sensowną politykę pronatalistyczną nawet gdyby wszyscy miniarchiści i libertarianie wyli niczym kojoty na prerii. Ale hałas nie będzie zbyt wielki bo tych idiotów jest zaledwie garstka a więc w realu są bez porównania mniej wrzaskliwi niż w sieci. Choć w wypadku pewnej aktywnej na kilku odwiedzanych przeze mnie blogach hybrydy feminazizmu i leberalizmu, chyba istotnie byłoby lepiej żeby takie jak ona dzieci nie miały. Co szczęśliwie doprowadziłoby do eliminacji genów powstałych w wyniku szczególnie drastycznych pomyłek ewolucji.
Najłatwiej znaleźć mi wspólny język z konslibami. Takimi jak Jarek Dziubek, nomen omen „Konslib” czy Dibelius (który nie lubi etykietek ale mam nadzieję że za tę się nie obrazi). Jak już pisałem, od nich różnię się ze spraw istotnych przede wszystkim stosunkiem do narkotyków. Choć muszę przyznać że na ich „legalizację” zgodziłbym się gdyby zgodnie z propozycją Jarka udowodnione udostępnienie takowych nieletnim obligatoryjnie skutkowało wyrokiem śmierci dla udostępniającego a wyroki te były co do jednego wykonywane.
A sam zawszę określam się jako konserwatysta a ostatnio thatcherysta. Aby z kolei uniknąć pomylenia ze świrami którym jedynie bezwzględny zakaz aborcji w głowie a o gospodarce wiedzą mniej niż kanarek o chemii kwantowej. Bo Żelazna Lady zaadaptowała do gospodarki to co w liberalizmie było cokolwiek warte. Zaś jego co najgłupsze pomysły z zakresu moralności najsłuszniej w świecie wyrzuciła do śmietnika. Gdzie jest ich miejsce o ile cywilizacja białego człowieka ma przetrwać.
Tylko wy o tym mi powiedzcie.”
Janusz Szpotański – „Towarzysz Szmaciak”
Swoją przygodę z „Antysocjalem” rozpocząłem na wiosnę roku pańskiego 2007. Na blog ten trafiłem przypadkowo, wpisy Noki i Kota Behemota mnie zainteresowały i po kilku komentarzach skorzystałem z opcji „kontakt” przesyłając swoją pierwszą próbkę felietonową. Spotkała się ona z życzliwym przyjęciem i od tej pory na witrynie zaczęły się pojawiać moje teksty.
Zarówno licealista Noka jak i student Kot Behemot byli aktywnymi młodzieżowcami UPR. A ponieważ już wtedy najsłabszą stroną tej partii (wtedy jeszcze za takową mogła być uważana) były wybryki niesfornego Januszka, kilka razy napisałem o koszmarnych błędach marketingowych tego osobnika w naiwnym przeświadczeniu że ich przyczyną jest jedynie jego głupota i arogancja a nie walka o rozgłos nawet kosztem kompromitowania siebie i swoich zwolenników. By uszanować uczucia Ojców Założycieli, swoje uwagi krytyczne formułowałem językiem wielce dyplomatycznym. Muszę tu oddać sprawiedliwość Noce że wszystkie te uwagi opublikował bowiem traktował JKM całkiem serio i wierzył że UPR pod jego kierownictwem jest w stanie pokonać w wyborach barierę 5% a z wieloma moimi uwagami się zgadzał.
W połowie roku 2008 Noka będący już wtedy studentem i zaangażowany w działalność polityczną nie miał czasu na prowadzenie „Antysocjala” i zaproponowal mi przejęcie witryny na co się zgodziłem zostając jej adminem. A pod koniec owego roku zaproponowałem współpracę Dibeliusowi, którego częste komentarze zwróciły moją uwagę trafnością analiz i formą. Bowiem były swoistymi mikrofelietonami. I w ten sposób zaczęła się nasza czteroletnia współpraca.
Pierwszym niemiłym incydentem w działalności witryny były wyczyny niejakiego „Attonna”. Przedstawiał się jako liberał ale w towarzystwie brigadefűhrera Płatka, standartenfűhrera Pietruszki, hauptsturmfűhrera Piotrowskiego i innych asów IV Departamentu MSW czułby się jak ryba w wodzie. Bowiem ze swoją zoologiczną nienawiścią do chrześcijaństwa chyba nawet tam nie znalazłby godnego siebie konkurenta. W swoich komentarzach powtarzał że między terroryzmem islamskim a chrześcijańskim nie ma żadnej różnicy bo przecież osiemset lat temu miały miejsce krucjaty. Gdy z oślim uporem zaczął powtarzać spreparowane swego czasu przez KGB (a obecnie odgrzewane przez grandziarzy z Holocaust Industry) brednie o współpracy papieża Piusa XII z Hitlerem, moja cierpliwość się wyczerpała i pierwsze „leberalne” bydlę dostało dożywotni zakaz wstępu na „Antysocjala”. Człowiekowi mającemu choć cień ambicji wystarczy powiedzieć że gdzieś nie jest mile widziany. Ateotalibowi rzecz jasna taka informacja nie wystarcza i trzeba go było ekspediować za drzwi kopniakiem w tyłek. Oczywiście pchał się nadal niczym krowa w szkodę (chyba wśród ateotalibanu potrzeba nawracania innych jest bez porównania silniejsza niż wśród „świadków Jehowy”) i wiele razy musiałem zabawić się w „szambelana” wypełniając elementarne obowiązki gospodarza w stosunku do Szanownych Gości witryny. Wśród których dominują ludzie wierzący, w realiach polskich w przytłaczającej większości będący katolikami.
Następnym niemiłym doświadczeniem z „leberalizmem” było kilku trolli podających się za liberałów czyli JaNeK i spółka. Ci z kolei negowali potrzebę zdawania egzaminu na prawo jazdy czy patent żeglarski oraz nie zostawiali suchej nitki na policyjnych akcjach wyłapywania pijanych bydląt prowadzących pojazdy mechaniczne. Ryczeli niczym nienapojone bydło w oborze iż takie akcje to czysty socjalizm i karanie kogoś kto JESZCZE nie popełnił przestępstwa. Bo ich zdaniem karać wolno i to nawet surowo dopiero osobę która wypadek spowodowała. Nie przekonywały ich zupełnie moje argumenty że ostatni przypadek wskrzeszenia zmarłego o jakim słyszałem miał miejsce prawie dwa tysiące lat temu a odławiając potencjalnych morderców ratuje się życie i zdrowie wielu ludziom. Więc znowu musiałem skorzystać z narzędzi administratora czyli wykonać czynność o której Adam Mickiewicz napisał „I z dziecinną radością pociągnął za sznurek”. Tyle tylko że w tym przypadku nie zegara z kurantem lecz spłuczki.
Kolejny problem stworzył dyżurny kłamca polskiego internetu posługujący się ksywą „Liberał”. Gdy wstawiłem ciepły wpis o generale Francisco Franco y Bahamonde, największym mężu stanu nowożytnej Hiszpanii i jednym z najwybitniejszych polityków dwudziestego wieku, zmieszał mnie za to z błotem. Użalał się nad „wilczymi biletami” dla komunistycznych działaczy czy „indoktrynowaniem” w sierocińcach dzieci siedzących w więzieniach czerwonych łajdaków. A jednocześnie potrafił na blogu Erinti lać krokodyle łzy nad losem talibów schwytanych przez Amerykanów. Jest też zagorzałym zwolennikiem „aborcji na żądanie” bo przecież „tylko kobieta ma prawo decydować o swoim brzuchu”. Na blogu Flavii łgał w żywe oczy że nie istnieje coś takiego jak „syndrom poaborcyjny”, opisany w każdym porządnym akademickim podręczniku traktującym o ginekologii. Gdy podałem noty bibliograficzne dwóch takich, wydanych po roku 2000, odpowiedział że polscy lekarze niewiele wiedzą a o tym syndromie napisali „pod wpływem kleru”. W analogiczny sposób łże zawsze gdy wiarygodne fakty przeczą jego wybroczynom umysłowym. Nad jego nienawistnym stosunkiem do chrześcijaństwa nie warto się nawet rozpisywać. Gdy mu powiedziałem że mam go za moralne dno, szczęśliwie obraził się i zapowiedział że więcej do Antysocjala nie zajrzy. Do tej pory, odpukać w niemalowane, dotrzymuje obietnicy ale nie chwalę dnia przed zachodem.
Najwięcej kłopotów sprawił pierwszy internetowy moralny cwel III RP czyli niejaki „pkanalia”. Jest to ciekawa mieszanina libertyna, ateotaliba i entuzjasty narkotyków. W swych komentarzach upierał się że „ziele” nie jest narkotykiem, zupełnie jak menelstwo twierdzące że „piwo to nie alkohol”. Tak jak dla siedemnastowiecznych szlachciurów „źrenicą wolności” było liberum veto, jego filary wolności to skrobanka na żądanie oraz legalizacja sprzedaży marychujany. Jak przyznał w chwili szczerości, tak na dobrą sprawę należałoby uwolnić znacznie więcej zakazanych substancji ale na razie to nie jest realne bo polskie społeczeństwo jest "kołtuńskie". W sferze obyczajowej bronił jak lew dobrego imienia kurewek które w dyskotekowym kiblu „dają” po kwadransie znajomości chłopakom nieznanym im nawet z nazwiska. Pardon, w jego bełkocie to nie żadne kurewki lecz „wyluzowane babeczki”. Na swoim i innych blogach nie raz wspominał że udane spotkanie towarzyskie czy owocna dyskusja muszą się odbyć przy piwie i „zielu” zaś na pewnym blogu popisał się stwierdzeniem że marzy mu się „normalność”. Czyli sytuacja gdy w parku będzie mógł sobie usiąść na ławeczce, wypić piwo i zapalić "blanta". A policja nie będzie gonić parek kopulujących na trawniku czy takich jak on lecz „rozrabiaczy”. Ciekaw jestem kogo miał na myśli, obawiam się że drogą eliminacji pozostały babcie z wnukami czy matki z dzieckiem w wózku. Takie hasła jak chrześcijaństwo czy krzyż przyprawiają go jednoczesny atak epilepsji i rozwolnienia plus wzwód do wewnątrz. Żeby było jeszcze śmieszniej, potrafi w jednej wypowiedzi zarzucać chrześcijaństwu że jest to "religia eunuchów" a w następnej zaraz sam sobie przeczy pisząc że chrześcijanie dokonali rzezi Słowian. Bo czworograniaste bałwany były rzecz jasna wporzo, spoko i w ogóle "ciool" a dopiero Mieszko zepsuł ten rzekomy raj na ziemi. Gdy konserwatywny wzorzec obyczajowy nazwał „socjalizmem obyczajowym”, miarka się przebrała. Zwróciłem mu uwagę że to właśnie eurosocjaliści walczą z tradycyjną rodziną, wychwalają promiskuityzm seksualny, biją czołem przed niemal już każdym zboczeniem a tu i ówdzie zalegalizowali dostęp do narkotyków. Więc niech nie kłamie aż tak bezczelnie bo socjalisty obyczajowego nie musi szukać wśród konserwatystów gdyż jego mordę w każdej chwili może zobaczyć w lustrze. Nie był w stanie pogodzić się z wywaleniem z „Antysocjala” i musiałem wywozić to barachło nie raz i nie dziesięć. Nie tak dawno na blogu linkowanego przeze mnie Niedzisiejszego czyli Zgryźliwego posunął się do kalumnii jakobym kiedyś odsiadywał wyrok za pedofilię. Dzięki akcji Niedzisiejszego i wielu innych komentatorów w końcu przyznał się że zełgał. Nie napiszę rzecz jasna że jak pies bo nie chcę być ciągany po sądach przez Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami za porównanie sympatycznych czworonogów do czegoś takiego. To po prostu moralny cwel.
Na ich tle niejaki "Kurna Maciek" nieomal budzi sympatię. Bowiem ograniczył się do plecenia bredni na temat konserwatyzmu i ma jakiś koszmarny kompleks na tle szlacheckiego pochodzenia. Usiłował mi wmówić że dla konserwatystów o wartości człowieka decydują cechy zewnętrzne i każdy kto nie jest niebieskookim blondynem uważany jest przez nich za "podludzia". Jak widać odróżnienie konserwatyzmu od nazizmu jest dla niego zbyt trudnym zadaniem a ponieważ przedstawia się jako nauczyciel, od czasu pojawienia się jego komentarzy lepiej rozumiem dlaczego polskie szkolnictwo obecnie sięgnęło dna. Swego czasu zbeształ też mnie za opisanie z nieukrywaną sympatią kotki Lukrecji która po upiciu się w sztok biesiadników zbierała ze stołu zagrychę i zanosiła swoim kociętom. Nazwał to pochwałą złodziejstwa a więc poczucie humoru w jego przypadku również przybiera wartości ujemne. Ale na tle zbrodniczej głupoty, zakłamania do szpiku kości i moralnego zbydlęcenia i tak jaśnieje niczym gwiazda na "leberalnym" firmamencie.
Oczywiście nie mylę „leberałów” z liberałami. Z tymi prawdziwymi można dyskutować jak z ludźmi kulturalnymi i myślącymi. Dyskusje mailowe zakończyły się nawet pewnym moim sukcesem bowiem z gruntu uczciwa osoba z którą na ten temat długo korespondowałem, częściowo zmieniła swoje stanowisko. O ile przedtem była kategorycznie przeciwna każdej bez wyjątku formie „rozdawnictwa”, zgodziła się w końcu że jednak wolno pomagać dzieciom z biednych rodzin które CHCĄ się uczyć. Oczywiście nie w postaci gotówki wypłacanej rodzicom do ręki lecz takich form które dają pewność wykorzystania pomocy zgodnie z intencjami pomagającego. Czyli choćby obiadów w szkolnej stołówce, biletów miesięcznym na dojazdy do szkoły, miejsc w internacie etc. Rodzice porządni na pewno przeciw takiej pomocy nie zaprotestują a menelstwo tego nie przepije.
Natomiast w dalszym ciągu od liberałów (przynajmniej niektórych) różni mnie stosunek do państwa jako wartości oraz do zagrożenia katastrofą demograficzną. Bo dla mnie jako dla konserwatysty państwo polskie nadal jest wielką wartością. I nie zmienia tego fakt że obecnie jest rządzone przez szajkę szubrawców którzy władzę swoją sprawują ku pożytkowi zagranicy z nadania gromady kretynów zmanipulowanych przez „merdia”. Dla niektórych liberałów domaganie się żeby człowiek widział to co się dzieje choćby milimetr poza końcem jego nosa to z kolei "kolektywizm", nie mniej naganny niż "rozdawnictwo". A jako człowiek potrafiący modelować matematycznie pewne procesy, doskonale rozumiem czym się zakończy zabawa w rodzinę w skład której poza rodzicami statystycznie wchodzi jedno lub co najwyżej półtora dziecka. Oczywiście żadnej kobiety nie mam zamiaru zmuszać do rodzenia dzieci wbrew wszelkim przeciwnościom. Ale wolno mi bić na alarm. Bo psim obowiązkiem państwa jest kreować sensowną politykę pronatalistyczną nawet gdyby wszyscy miniarchiści i libertarianie wyli niczym kojoty na prerii. Ale hałas nie będzie zbyt wielki bo tych idiotów jest zaledwie garstka a więc w realu są bez porównania mniej wrzaskliwi niż w sieci. Choć w wypadku pewnej aktywnej na kilku odwiedzanych przeze mnie blogach hybrydy feminazizmu i leberalizmu, chyba istotnie byłoby lepiej żeby takie jak ona dzieci nie miały. Co szczęśliwie doprowadziłoby do eliminacji genów powstałych w wyniku szczególnie drastycznych pomyłek ewolucji.
Najłatwiej znaleźć mi wspólny język z konslibami. Takimi jak Jarek Dziubek, nomen omen „Konslib” czy Dibelius (który nie lubi etykietek ale mam nadzieję że za tę się nie obrazi). Jak już pisałem, od nich różnię się ze spraw istotnych przede wszystkim stosunkiem do narkotyków. Choć muszę przyznać że na ich „legalizację” zgodziłbym się gdyby zgodnie z propozycją Jarka udowodnione udostępnienie takowych nieletnim obligatoryjnie skutkowało wyrokiem śmierci dla udostępniającego a wyroki te były co do jednego wykonywane.
A sam zawszę określam się jako konserwatysta a ostatnio thatcherysta. Aby z kolei uniknąć pomylenia ze świrami którym jedynie bezwzględny zakaz aborcji w głowie a o gospodarce wiedzą mniej niż kanarek o chemii kwantowej. Bo Żelazna Lady zaadaptowała do gospodarki to co w liberalizmie było cokolwiek warte. Zaś jego co najgłupsze pomysły z zakresu moralności najsłuszniej w świecie wyrzuciła do śmietnika. Gdzie jest ich miejsce o ile cywilizacja białego człowieka ma przetrwać.
I tak się składa że spośród znanych mi liberałów szanuję Dibeliusa, Jarka Dziubka, Konsliba, Marka1takiego i Flavię. Czyli mogę ich policzyc na palcach jednej ręki. Za to na Antysocjalu i kilku odwiedzanych przeze mnie blogach spotkałem istne mrowie postaci które same twierdzą że są liberałami. Nie mam zamiaru tracić czasu na badanie czy istotnie tak jest bo liberalizm to nie mój cyrk a oni to nie moje małpy, że posłużę się popularnym wśród moich studentów kollokwializmem. Ale ich wypowiedzi świadczą że jak nie anarchista to analfabeta ekonomiczny, moralny śmieć lub w najlepszym przypadku tuman nie rozumiejący znaczenia używanych przez siebie słów. Więc w myśl zasady "po owocach ich poznacie" odnoszę się z wielką nieufnością do pojęć które zaczynają się od "liber". Zaś wśród moich przyjaciół i znajomych znalazłoby sie ze trzydziestu konserwatystów których darzę dużym szacunkiem za ich poglądy na gospodarkę i moralność. Są wśród nich zarówno chrześcijanie jak i agnostycy a nawet i jedna buddystka. Bo wbrew temu co twierdzi ateotaliban, konserwatysta nie musi być człowiekiem wierzącym. Wystarczy że nie jest takim moralnym dnem jak pos-tępactwo.
A jeśli ktoś z Szanownych Czytelników zastanawiał się skąd wziąłem pogardliwe określenie „leberał”, mam nadzieję że cytat otwierający ten wpis to wyjaśnił. Uczyniłem tak na cześć towarzysza Szmaciaka, duchowego ojca tej hołoty.
Stary Niedźwiedź
A jeśli ktoś z Szanownych Czytelników zastanawiał się skąd wziąłem pogardliwe określenie „leberał”, mam nadzieję że cytat otwierający ten wpis to wyjaśnił. Uczyniłem tak na cześć towarzysza Szmaciaka, duchowego ojca tej hołoty.
Stary Niedźwiedź
Witam serdecznie Stary Niedźwiedziu. Przepraszam najmocniej za długie milczenie. Pracuję ostatnio nad pewnym prywatnym, niedochodowym projektem, który daje mi sporo satysfakcji, ale jednocześnie zabiera mnóstwo czasu. Stąd taka długa przerwa. Niedługo powinno się wyjaśnić, o co dokładnie chodzi.
OdpowiedzUsuńA co do liberalizmu, to myślę, że termin ten zaczął być zarzynany ponad 20 lat temu, kiedy swoje "leberalne" wizje wprowadzał w życie niejaki KL-D. Później tak pojmowanego "leberalizmu" czepił się nieświętej pamięci Andrzej L. i termin ten w języku polskim miał odtąd już zupełnie przewalone.
Myślę, iż dla konsliba liberalizm jest po prostu założeniem, że zdrowy, dorosły człowiek jest wolny, a co za tym idzie w pełni odpowiedzialny za swe czyny. Czyli jak popełni przestępstwo, to znaczy, że on jest winien, a nie jego rodzice, czy też szeroko rozumiana społeczność, w której się wychowywał. A konserwatyzm rozumiany jest w ten sposób (przynajmniej przeze mnie), że skoro jest taka tradycja w Polsce, to Boże Narodzenie jako święto państwowe obchodzimy 25 grudnia, a nie na ten przykład 6 stycznia. A ramadanu jako święta państwowego nie obchodzimy w ogóle. A z innego podwórka, samochód prowadzimy po prawej stronie drogi, a nie dyskutujemy na ten temat, czy nie wprowadzić ruchu lewostronnego. Aczkolwiek nie dziwimy się, że w Wielkiej Brytanii taki właśnie ruch obowiązuje. I wszystko jedno w tym przypadku, czy najpierw obowiązywał w całej Europie ruch lewostronny, by praworęcznym rycerzom mijającym się podczas konnej jazdy łatwiej było ugodzić przeciwnika, czy to tylko taka legenda. Ważne, że teraz na kontynencie jeździmy z prawej strony i nie ma po co tego zmieniać.
A główną funkcją, którą aparat państwa powinien spełniać wobec swoich obywateli, jest funkcja ochroniarska. Czyli policja, wojsko i sądy.
I to właściwie tyle. Nie wiem, czy to są poglądy wszystkich konslibów, czy tylko moje, ale przyznasz, że są dosyć proste i logiczne. Kierując się nimi całą resztę można właściwie wydedukować.
Pozdrawiam serdecznie i obiecuję za miesiąc pojawiać się bardziej regularnie.
Czcigodny Jarku
UsuńJak już napisałem, konslibów darzę wielkim szacunkiem gdyż w sferze obyczajowej nie proponuja żadnego nowomodnego barachła i w tych sprawach jestem z nimi kompatybilny w dziewięćdziesięciu kilku procentach.
W innych sprawach różnię się od ludzi o silnej składowej liberalnej tym że poza funkcjami które wymieniłeś nazywając je ochroniarskimi, państwo powinno w moim przekonaniu również i reagować na inne zagrożenia. Na przykład w sytuacji nadciągającej katastrofy demograficznej kreować politykę prorodzinną. Oczywiście nie poprzez zachęcanie "becikowym" czy czymś równie głupim menelstwa do dziecioróbstwa. Ale poprzez pomoc dzieciom które chcą się uczyć czy ułatwianie matkom powrotu do pracy. Choćby zamiast płacić zasiłek wychowawczy pani A oraz pani B, chyba większy sens ma zajęcie się przez panią A dwójką dzieci w czasie gdy pani B poszłaby do pracy i sama zarabiała pieniądze.
Jest wiele takich problemów o których można z mądrymi ludźmi spokojnie podyskutować. Głównie o tym w jaki sposób postępować aby pieniądze wydatkowane na jakiś ważny i potrzebny cel nie poszły w błoto w najgorszym socjalistycznym stylu. Ale nie z "leberalnymi" kretynami którzy zaraz zaczną ryczeć o "kolektywizmie" i rozdawnictwie".
I dziękuję za dwa słowa wyjaśnienia bo już zaczynałem się niepokoić.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu, "prorodzinną" działalność państwa widzimy na każdym kroku. Jako ojciec dziecka w wieku przedszkolnym, więc wiem, co mówię. W wypadku wspomnianych matek A i B pani B musiałaby, oczywiście, podzielić się zarobkiem z panią A - zwyczajnie zapłacić za opiekę. Tyle, że legalnie tego zrobić nie może,jeżeli nie chce popełnić ekonomicznego samobójstwa. Musiałaby zapłacić tejże niani wszelkie ZUS-y i inne haracze dla urzędowych złodziei oraz podatek, choć jej pensja już była opodatkowana. Więc zwyczajnie nie zarobi na nianię, zatem po co ma pracować poza domem zamiast wychowywać własne dziecko?
UsuńWystarczyłoby odbierać rodzinom mniej pieniędzy i nie trzeba byłoby wypłacać dużej części zasiłków dla rodzin, w których rodzice pracują.
Czy nie zastanawia Cię fakt, że w czasach II Rzeczypospolitej zawodowo pracował przeważnie tylko ojciec rodziny. Z niewysokiej przecież, pracowniczej pensji był w stanie utrzymać żonę i kilkoro dzieci na skromnym może, ale wówczas zwyczajnym poziomie. Na jedzenie, mieszkanie i jaką taką wyprawę dla dzieci wystarczyło. Dziś nie wystarcza.
Kto więc dzieli się owocami naszej pracy? Czy problem może być rozwiązany jedynie z pomocą ponadczasowej konstrukcji Kałasznikowa z wiadrem naboi do kompletu?
No i czy właśnie na tym polega liberalizm? Na tratowaniu się nawzajem?
Pozostaję z szacunkiem.
Czcigodny Sępisławie
UsuńOczywiście zmniejszenie podatków popieram bowiem doskonale wiem że duża część pieniędzy wpływających do budżetu czy ZUS (też obciążenie parapodatkowe) jest trwoniona na bzdury typu "walka z nietolerancją" lub wydawana na kolejne biura i urzędasów. W obronie liberalizmu na pewno nie wystąpię bo po pierwsze, nie zgadzam się że poza policją, wojskiem i sądami państwo ma się niczym nie zajmować. A po drugie, czytałem już takie brednie głoszone ponoć z pozycji liberalnych że niekiedy po usłyszeniu tego słowa zbiera mi się na wymioty.
I w pełni zgadzam się że w normalnym kraju dwoje pracujących rodziców powinno być stać na mieszkanie, wyżywienie i odzież oraz najniezbędniejsze wydatki dla siebie i trójki dzieci. Więc jeśli tak nie jest, trzeba poszukać złodzieja. I nie jest to zadanie wymagające pomocy Sherlocka Holmesa.
Pozdrawiam serdecznie.
"Kto więc dzieli się owocami naszej pracy?"
UsuńSzanowny Sępisławie.
Pytanie,jak rozumiem retoryczne.Każdy,kto uważa,że nie będę miał(a) dzieci,bo to kłopot i zbędny wydatek.A na starość wyciąga łapę po emeryturę,lub rentę.
Każdy,kto okrada rodziny z ich inwestycji w dzieci.
Każdy kto dostaje spazmów,że Państwo łaskawie wypłaca ochłapy,zwane dla zmyły "zasiłki rodzinne",a jednocześnie nie zauważa,że te same Państwo grabi rodzinę na wszelkie możliwe sposoby.Rodziny wielodzietne poprzez większą konsumpcję praktycznie utrzymują te za zdegenerowane Państwo.
Każdy,kto nie zauważa ,że mieszka w Polsce,gdzie jest taki a nie inny system emerytalny.Pracowałem na emeryturę m.in.swoich rodziców,a teraz moje dzieci pracują na moją emeryturę.I także na tych "mądrali",co im dzieci przeszkadzały.
Gdyby jedno z drugim było uczciwe,to po pierwsze dyskutowali by o zmianie systemu emerytalnego,gdzie każdy ma na swoim koncie tyle,ile zaoszczędził w jakieś ubezpieczalni.I życzyć im wypada,żeby to nie był to Amber Gold,a nie robili za hipokrytę.
Dyskutowali by o zmianie systemu podatkowego.
A nie,że biorę ,bo mi się należy.Moim zdaniem,prawem kaduka.
Pozdrawiam serdecznie
Charakterek charakterkiem, a pisane to masz.
OdpowiedzUsuńP.S. Miło mi Stary Niedźwiedziu z powodu wyrazów uznania. Dziękuję, i wzajemnie.
Czcigodny Marku
UsuńPo prostu z wymieniona przeze mnie "z nicka" piątką spośród znanych mi z sieci osób przyznających się do liberalizmu rozmowa ma sens. Gdyż jak już napisałem Jarkowi, macie kręgosłup moralny a nie stertę luzackiego gówna. I nie negujecie faktów jakimi są choćby zagrożenia w rodzaju wizji zalania cywilizacji białego człowieka przez islamską dzicz czy zapaści demograficznej. Dlatego lubię i chcę z Wami dyskutować jakie działania zapobiegawcze należałoby podjąć aby nie skończyło to się "po socjalistycznemu". Czyli przepieprzeniem większości pieniędzy podatników na nowe urzędy i hordę urzędasów oraz trafieniem reszty funduszy nie tam gdzie trzeba.
Bo na wymianę poglądów z "leberalnym" bydłem szkoda klawiatury.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńNie mam nic przeciwko określeniu mnie jako konserwatywnego liberała. Ja słusznie zauważyłeś, dla mnie bardziej istotne niż etykietki jest stanowisko w realnych i konkretnych sprawach. W tym sensie w zdecydowanej większości zagadnień jesteśmy zgodni. Odnośnie Twojej "czarnej listy" liberałów - przyznam się, że pomimo sprzeczności poglądów niektóre z tych osób lubiłem lub lubię i przykro mi, że konfrontacja poszła tak daleko. Moja sympatia na pewno nie odnosiła się do ziejącego nienawiścią ateistycznego plugawego pomiotu szatana bluźnierczo uzurpującego sobie w nicku imię egipskiego boga słońca. Natomiast trudno nie odczuć sympatii do Kurna Maćka który wmawiał nam arystokratyczne pochodzenie. Ze swoim robotniczo-chłopskim rodowodem poczułem się naprawdę dowartościowany.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńJak napisałem, na tle reszty tego bydła Kurna Maciek jaśnieje niczym słońce. Bo te jego rasistowskie banialuki świadczą jedynie o nieznajomości tematu lub zwyczajnej głupocie za którą w końcu nie można karać. Gdy mój przyjaciel biegle znający język i historię Anglii dowiedział się o tych genealogicznych bredniach, przyniósł miecz wchodzący w skład jego kolekcji i nadał mi tytuł markiza Kickthemoronsarses. I wyjaśnił że od tej pory leberalny motłoch ma mnie tytułować per Stary Niedźwiedź The Most Honorable the first Marquess of the Kickthemoronsarses. Wypiliśmy wtedy buteleczkę doskonałego Châteauneuf du Pape i przyjaciel był szczególnie hojny bowiem w angielskiej hierarchii tytułów markiz ustępuje dopiero diukowi. Czy mam po znajomości postarać się dla Ciebie choćby o tytuł hrabiowski?
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Sir Stary Niedźwiedziu, Drogi Markizie,
UsuńBędę zaszczycony tytułem hrabiowskim.
Z uszanowaniem, Kłaniam się nisko, etc, etc.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu. Zacznę od tego, że posiadanie potomstwa to każdego prywatna sprawa i bałabym się życia w państwie, w którym dzieli się ludzi na bezdzietnych "egoistów" i dzieciatych "altruistów", kompletnie lekceważąc wartość jednostki.Jednak nie mogę nie pochwalić modelu życia w krajach Ameryki Łacińskiej, gdzie ludzie bardzo przywiązują wagę do więzi rodzinnych. I w których, o czym warto napisać, nikt nie musi się martwić o demografię. Bo jak jest wolność i miejsca pracy, to ludzie chętniej decydują się na założenie rodziny. A w Polsce? Przy takich obciążeniach porządny człowiek, reprezentant klasy średniej, nie będzie chciał mieć dzieci, bo jego ambicją jest wychowanie i samodzielne sfinansowanie potrzeb dziecka. A przy takim ucisku podatkowym raczej nie będzie go na to stać, stąd popularność modelu 2+1. Za to chętnie rozmnaża się postpeerelowska patologia, która wychowuje kolejne pokolenia meneli, żyjących z socjalu. Dlatego też jestem przeciwniczką polityki prorodzinnej polegającej na stymulowaniu rozrodczości zasiłkami. Za to jestem za obniżką podatków i ograniczeniu "darmochy". Chyba że mówimy o wspieraniu biednych dzieci, które garną się do nauki - taka pomoc bez wątpienia ma sens.
OdpowiedzUsuńCzcigodna Flavio
UsuńNie jestem idiotą ani libertalibem (choć to chyba synonimy) i możesz być spokojna że nie domagam się aby młoda dziewczyna która ledwo sama wiąże koniec z końcem urodziła dziecko. Ja tylko tłumaczę ludziom zdolnym do myślenia do czego doprowadzi dotychczasowy trend w dzietności polskich rodzin.
To tak jak z groźbą powodzi. Nie oczekuję że ludzie wybudują wały przeciwpowodziowe nie dysponując materiałem do ich budowy. Ale jeśli na czas tego materiału się nie sprowadzi i owej konstrukcji nie postawi to gdy fala powodziowa nadejdzie, zmiecie z powierzchni ziemi budynki we wsi czy mieście położonym nad rzeką.
Tak jak i Ty jestem przeciwny automatycznemu płaceniu zasiłków rodzicom mającym wiele dzieci. Ale jeszcze bardziej stanowczo domagam się pomocy dedykowanej tym dzieciom ale jedynie wtedy gdy chcą się uczyć i zdobyć jakiś zawód. Bo wtedy jest ogromna szansa że będą pełnowartościowymi członkami społeczeństwa. A dobry murarz czy fryzjerka są na pewno więcej warci niż profesor nienadzwyczajna Środa. Ale już pomoc zadymiarzom przychodzącym do szkoły by założyc nauczycielowi na głowę kosz na śmieci jest bzdurą. takich należałoby po jednym czy dwóch ostrzeżeniach usuwać ze szkoły.
I możesz byc pewna że żaden prawdziwy konserwatysta nie domaga się podwyżki podatków. My po prostu obniżylibyśmy je w nieco mniejszym stopniu niż liberałowie bowiem uważamy że poza przysłowiowymi policją, wojskiem i sądownictwem państwo ma do wypełnienia również i inne obowiązki. Choćby tę pomoc dzieciom na nią zasługującym na którą się zgadzasz. Co bardzo mnie cieszy. Bo świadczy nie tylko o Twojej wrażliwości ale i o zrozumieniu że państwo, od pewnych obowiązków nie może uciec. Czego nigdy nie pojmą "pkanalia", "Kira" czy inna leberalna mierzwa.
Pozdrawiam serdecznie.
Poglady co do ekonomii mamy najwyrazniej zblizone.Co do wartosci spolecznych ronimy sie zapewne w wielu pkt. Np. Ja nie uznaje "kary smierci" ale nie powodow humanitarnych -poprostu uwazam bandzior powinien zaplacic za swoje przestepstwa praca na rzecz np. rodziny ofiary. Tak jestem przeciwnikiem panstwowych wiezien - no co to kurka na wacie ma byc "nagroda dla bandziora? -czyli wakacji na koszt podatnika m.in. wlasnych ofiar. Co do "dostepu do ziola" (i innych) .Co do dostepnosci narkotykow.W przypadku osob doroslych powinno sie je sprzedawac w kioskach jak papierosy -jakas naturalna eliminacja musi byc.A przy okazji pozbawia sie wszelkiego rodzaju mafie sporej czesci dochodow.Nie wspominajac juz od dochodach z podatkow dla panstwa-. W przypadku sprzedazy takowych dzieciom powinno byc to traktowane jako przestwpstow ciezkie przeciw nieletniemu porownywalne do gwaltu. Jesli zas chodzi o pijanych kierowcow przestepstwo -jak udowadniaja WSZYSTKIE badania zdolnosc percepcji spada kilkadziesiat razy- to powino byc traktowane jako "proba nieumyslnego spowodowania smierci osob trzecich. I tak tez karane. Oczywiscie nie moze byc mowy o ponownym przyznaniu prawa jazdy takowemu osobnikowi.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
PiotrROI
ps. wszystkich ktorzy (na tym blogu) jeszcze tego nie slyszeli przepraszam za moja dysleksje
Usuńpozdr.
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńNasza różnice w poglądach na kwestie "społeczne" nie są chyba tak wielkie jak sądzisz. Też jestem wrogiem wdrażania w więziennictwie "standardów europejskich" czyli zamiany więzień w pensjonaty. A już zwłaszcza w sytuacji gdy sierocińce czy domy starców drastycznie odbiegają in minus od norm cywilizowanego świata. I to od nich należałoby zacząć poprawę warunków bytowania.
Twoja wersja zastąpienia kary śmierci długoletnią pracą na rzecz choćby rodziny ofiary jest do przyjęcia o ile taki wyrok z mocy prawa nie mógłby być skrócony przez jakiegoś litościwego tolerastę na drodze amnestii. Bo spotkałem się w sieci z danymi z których wynika że w eurokołchozie dożywocie odsiaduje się przeciętnie przez osiem lat.
W kwestii narkotyków moje stanowisko wynika z doświadczeń alkoholowych i tytoniowych. W teorii nieletni też nie mogą ich kupować ale wszyscy wiedzą jaka jest praktyka. Dlatego zalegalizowanie sprzedaży narkotyków dorosłym byłbym w stanie zaakceptować jedynie na warunkach Jarka Dziubka które tu w wielkim skrócie opisałem.
W kwestii karania draństwa prowadzącego pojazdy po pijanemu, pełna zgoda.
Dziękuję za wizytę i pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedźwiedziu. Skomentuje później, chciałem tylko abyś zmienił linka do naszego bloga, bo przenoszę go w końcu:
OdpowiedzUsuńhttp://niepokornizoddali.blog.pl/
pozdrawiam serdecznie
Czcigodny Niedxzisiejszy
UsuńLink już zmieniony, sprawdziłem że działa.
Pozdrawiam serdecznie.
Widzę, że ktoś mnie tu kurna maciek wyzywa do tablicy.
OdpowiedzUsuńProblem z konserwatyzmem polega na tym, że chcą oni ( za pieniądze podatników ) chronić to co "dobre i piękne" a zwalczać to co "szkaradne i podłe" ale za cholerę się nie doczekam definicji co jest jednym a co drugim bo jedyna odpowiedź to "to przecież oczywiste tylko idiota może tego nie widzieć".
Jako libertarianin jestem stanowczym wrogiem urzędniczej uznaniowości, dlatego uważam, że urzędników a już zwłaszcza dzielących szeroko rozumianą pomoc powinno być jak najmniej.
Ten blog coraz mniej jest blogiem dyskusyjnym, a coraz bardziej Stowarzyszeniem Lizidupów Starego Niedźwiedzia. Jedyne akceptowalne tu posty, to hołdy na cześć tego ostatniego, łącznie z wychwalaniem pod niebiosa każdego jego postu czy gustu.
Już niedługo, gdy okaże się, że skoro NA PRZYKŁAD Stary Niedźwiedź lubi błękitne halki w charakterze nocnej koszuli u kobiet, to każdy który lubi kremowe lub jakiekolwiek inne to jest leberał. Już nawet gust winiarski i gust muzyczny jest ustawiony na sztywno.
Nawet Dibelius, choć zapowiadał że stąd odejdzie nie jest konsekwentny, jak widać.
Pkanalia był obecny na tym blogu wiele wiele lat. Mogę zacytować wiele ciepłych dyskusji między panami z przeszłości. Kiedyś był dobry a tarez nagle Pierwszy Cwel III RP? Kiedyś tu był link do jego blogu, gdzie nie ukrywał bynajmniej swoich poglądów. Promował muzę ( bynajmniej nie klasyczną czyli "jedynie słuszną" )a i swoich poglądów co do marihuany nie ukrywał. Trudno było tego nie zauważyć.
Co to? Jakieś intrygi dworskie? Czyżby coś się stało na Staroniedźwiedziowym Dworze o czym nie wiem? A może nie lubiła go z jakichś powodów któraś z metres Starego Niedźwiedzia? Nikogo tak się nie opluwa jak byłego dworzanina.
Można by powiedzieć, że "dobry car nie wiedział, ale w końcu przejrzał na oczy" ale choć mam chłopskie korzenie, to jednak w to nie wierzę i o wszelakich "carach" mam opinie jak najgorszą.
Nie jestem przeciwnikiem dożywiania czy doedukowywania dzieci zdolnych a z ubogich rodzin.
Z tym, że ja się boję wszelakich urzędoli, a jakoś nie widzę, żeby było realnym aby rozdziałem biletów miesięcznych i obiadów w szkolnych stołówkach mogli być aniołowie.
Przy Twojej obsesji do żołnierskiej dyscypliny myśli ( to cytat z Ewy_L ) Twoimi urzędnikami zostaliby lizidupowie o poglądach zbliżonych do nazistowskich, bo wbrew pozorom jednych od drugich trudno odróżnić, bo i jedni i drudzy wciąż pytlują o "szlachetnych/gównianych genach" a poza tym dziś większość nazistów nie popiera Ernsta Röhm'a czyli "tęczowej" wersji hackenkreutza, wyklętej na tym forum nawet w winiecie.
A "lizanie rowa do czysta" mają oni opanowane do perfekcji, tak jak wszyscy socjaliści i gdańscy kaszebscy "liberałowie". Dlatego nie mam żadnych wątpliwości.
Jest też mało znanym faktem, że w 1933 roku Hitler i jego NSDAP była trochę za słaba, aby przejąc władzę. Dokonała tego dzięki... konserwatystom a konkretnie DNVP, którym tak bardzo podobał się mistycyzm Hitlera, jego mentalny powrót do średniowiecza, kastowości społeczeństwa obrzędów itd.
Potem oczywiście NSDAP skonsumowała tę "przystawkę" i było już za późno na cokolwiek.
W latach 30-tych wielu arystokratów a nawet niektórzy potomkowie rodzin królewskich byli Hitlerem i jego dziarskimi chłopcami zachwyceni.
Co do Lukrecji, pisałem już wielokrotnie, że zwierząt ludzkie prawo własności nie dotyczy, jednak Staroniedźwiedziowy ZACHWYT nad jej umiejętnościami złodziejskimi i korzystaniu z sytuacji przez Lukrecję daje wiele do myślenia.
Po pierwsze u konserwatystów zasady są względne.
Własność jest święta, ale tylko w stosunku do tych, których konserwatyści lubią i uważają za pięknych i szlachetnych, zaś własność tych, którzy się konserwatystom nie podobają już świętą nie jest. Jakże to bardzo przypomina mentalność rozkapryszonej panienki z dobrego domu.
Kurna Maciek CDN
CD 2
OdpowiedzUsuńPo drugie, penalizacja wielu czynów zależy od tego czy podsądny podoba się Jaśnie Panu czy też nie. Gdyby rzeczoną zagrychę zwinęła nie kotka Lukrecja a na przykład tchórzofretka ( ostatnio dość często hodowane zwierzątko domowe ) a Stary Niedźwiedź by tego zwierzątka nie lubił, to wtedy Stary Niedźwiedź żądałby dla tejże tchórzofretki co najmniej kwalifikowanej kary śmierci za ten sam czyn, za który pochwalił kotkę Lukrecję.
Ja tęsknię za jasnymi zasadami, niezależnymi od czyichś sympatii czy antypatii. Dlatego jako libertarianin pragnę, by urzędników i Państwa było jak najmniej.
Przyrost naturalny. Nie ma już szans na odwrócenie tych tendencji. Białą Rasa nie ma dokąd ekspandować, może co najwyżej re-podbijać kraje arabskie na zasadzie "wojny z terroryzmem".
Kapitalizm dawno już zaspokoił większość podstawowych potrzeb, więc dziś ekspansywność polega na tym, by przy pomocy telemarketingu wmawiać ludziom potrzeby, których oni NIE MAJĄ i sprzedawać z coraz gorszym skutkiem, bo konkurencja nie śpi.
Poza tym OBOWIĄZEK SZKOLNY by nauczać dzieci w całym kraju "jedynie słusznych" poglądów jak nie eurolewackich to katolicko-konserwatywnych ( w sumie na jedno wychodzi ) i dla urzędniczego kaprysu szerzyć unitaryzm, powoduje DRASTYCZNY wzrost ogólnych kosztów edukacji, a co za tym idzie, wysokie koszty utrzymania dziecka. Nikt nie chce iść do więzienia za nieposyłanie dziecka do szkoły, ani skazywać go na upokorzenie byciem najuboższym dzieckiem w klasie. Ani na żebraninę we dzisiejszych instytucjach socjalistycznych albo przyszłych Staroniedźwiedziowych aby udzielono zapomogi czy stypendium naukowego, drżąc przy tym, czy mordka rodzica spodoba się Panu Urzędnikowi, i czy urzędnik uzna geny tego dziecka za "piękne i szlachetne" czy "politycznie poprawne" a to na jedno wychodzi.
Jak Ci tęskno za wysoką demografią to zapraszam do Bangladeszu. Tam ludzie mnożą się jak króliki i ludność tego kraju wzrasta pomimo targających co jakiś czas tym krajem klęsk głodu i milionowych ofiar tego ostatniego. Przyczynia się do tego i "nieświadome macierzyństwo" a także BRAK OBOWIĄZKU SZKOLNEGO co oznacza znaczące obniżenie kosztów utrzymania dziecka.
Nawet jeśli w tym kraju obowiązek szkolny jest, to jest przepisem MARTWYM bo żadnego państwa nie stać do zamykania w więzieniach 3/4 swojej populacji, a gdyby w tych krajach zamiast więzienia stosować grzywnę, to 90% tych grzywien byłoby nieściągalnych.
Nie jestem tak stary jak Ty Stary Niedźwiedziu, ale młody też nie, i nie potrafię zapomnieć, jak za Jaruzela mimo szalejącej i legalnej aborcji przyrost naturalny mieliśmy taki że hej, a Prawactwo łkało wtedy wniebogłosy, "do czego nas ONI doprowadzili. Taki przyrost naturalny to ma tylko Afryka". No to o co w końcu chodzi?
A obowiązek szkolny dodatkowo powoduje selekcję negatywną. Do szkoły chodzą różnej maści menele i chuligani, terroryzując i zastraszając tych, którzy chcą się uczyć.
Ja bym zastąpił obowiązek szkolny, prawem szkolnym. Którego to prawa można pozbawić się samemu zakładając kosz na głowę nauczycielowi lub inaczej. Z tym że ja bym pozbawiał prawa szkolnego za drugim podejściem, po drugim incydencie w innej szkole w innym mieści, by wyeliminować intrygi i koteryjność.
A tytułami szlacheckimi w pełnym brzmieniu tytułować was nie będę. Możecie mnie wyrzucić stąd, bo dłużej w tej wazeliniarni przebywać nie zamierzam.
Pozdrawiam,
Kurna Maciek
Drogi Maćku
UsuńOdpowiadam w jednym segmencie
Jak napisałem, mam dla Ciebie nieco sympatii bowiem mimo deklarowania się jako libertarianin i wyrażenia swego czasu uznania dla miniarchizmu, miewasz ludzkie odruchy, ewidentnie sprzeczne zwłaszcza z miniarchizmem. Jeśli Twoje stwierdzenie:
"Nie jestem przeciwnikiem dożywiania czy doedukowywania dzieci zdolnych a z ubogich rodzin."
dopuszcza aby było to finansowane z pieniędzy budżetowych to tyle masz wspólnego z miniarchizmem co Kwaśniewski z abstynencją alkoholową. Ale nie byłbyś już sobą gdybyś nie wyjechał z głupimi insynuacjami jakobym decyzje o udzieleniu takiej pomocy chciał pozostawić do uznania urzędnika zamiast określić dokładne kryteria merytoryczne.
Twoje stwierdzenie że nauka powinna byc prawem a nie obowiazkiem całkowicie mi odpowiada. Może ta kolejna dawka zdrowego rozsądku wynika z faktu że będąc nauczycielem nie raz chciałeś jakiegoś złośliwego zadymiarza wywalić z klasy na zbity pysk i żałowałeś że kretyńskie przepisy na to nie zezwalają.
Link do blogu pewnej kanalii zniknął gdy zaczął na n nim dominować język gęsto korzystający z dwóch czasowników "posiłkowych" i chętnie używający rynsztokowych określeń genitaliów płci obojga. Bo do wizyty w zafajdanej latrynie nikogo zachęcać nie będę. Nienawidzę złośliwych i upartych kłamstw w żywe oczy. Tak więc gdy osobnik chwalący kopulację z byle kim bez jakiejkolwiek więzi uczuciowej, aborcję i zażywanie narkotyków nazwał różniące się o 180 stopni poglądy konserwatystów na te kwestie, socjalizmem onyczajowym", miarka się przebrała. Bowiem sam jest doskonałym przykładem poglądów eurosocjalizmu na te sprawy, do doskonałości brakuje mu tylko żeby był pedałem. Wtedy straciłem cierpliwość. A odkąd wyjechał na blogu Niedzisiejszego czyli zgryźliwego z kalumnią jakobym był skazany za pedofilię, jest dla mnie juz tylko pierwszym moralnym cwelem III RP.
Nie jest istotne czy zalanym w trupa pijanicom zagrychę sprzątnąłby kot, pies czy jakieś zwierzę łasicowate. Po prostu gardzę ludźmi którzy upijają się do takiego stadium. I tylko nie próbuj wyjeżdżać z tymi swoimi bredniami że dezaprobata lub akceptacja takiego zbydlęcenia zależy w moich oczach rzekomo od pochodzenia schlanego bydlęcia.
Twoje stwierdzenie:
"Nawet Dibelius, choć zapowiadał że stąd odejdzie nie jest konsekwentny, jak widać."
świadczy o Twoich nieuleczalnych problemach z rozumieniem czytanego tekstu. Dibelius po prostu stwierdził że nasze poglądy na niektóre istotne sprawy zbytnio się różnią abyśmy nadal mogli wspólnie redagować ten sam blog. I podkreślił że NADAL BĘDZIEMY WSPÓŁPRACOWAĆ, tyle tylko ze w inny sposób. Choćby przez regularne wizyty na naszych blogach i komentowanie wpisówe drugiej strony.
Kłaniam się
>>>Jak napisałem, mam dla Ciebie nieco sympatii bowiem mimo deklarowania się jako libertarianin i wyrażenia swego czasu uznania dla miniarchizmu, miewasz ludzkie odruchy, ewidentnie sprzeczne zwłaszcza z miniarchizmem.<<<
UsuńZawsze miewałem ludzkie odruchy. Dlatego nieraz słyszałem zwłaszcza od konslibów i konserwatystów o dziwo żem bolszewik. Dożywianie i doedukowywanie dzieci jest faktycznie sprzeczne z miniarchizmem, z tym, że miniarchizm jest dobry w przypadku w miarę zamożnego społeczeństwa a nie tak spauperyzowanego jak nasze. I aby zrzucić takową pomoc na prywatne fundacje, trzeba najpierw poczekać aż takowe powstaną. A póki ich nie ma, na zasadzie protezy taka pomoc od Państwa jest konieczna o ile ustali się JASNE kryteria i odchudzi aparat urzędniczy. Obawiam się jednak że po usunięciu z szeregów urzędniczych socjalistów ich miejsce zajmą Przydupasy Staroniedźwiedziowe, co nic dobrego nie wróży.
>>> Ale nie byłbyś już sobą gdybyś nie wyjechał z głupimi insynuacjami jakobym decyzje o udzieleniu takiej pomocy chciał pozostawić do uznania urzędnika zamiast określić dokładne kryteria merytoryczne. <<<
Jako mistrz fochów i zachcianek ( aż trudno uwierzyć w brak szlacheckich korzeni ) powinieneś wiedzieć lepiej ode mnie, że Jaśniepańska Zachciankowość od zawsze miała wyższy priorytet niż najmerytoryczniejsze kryteria.
Gdy zostanie wynaleziony konserwatyzm bezfoszasty i bezzachciankowy to go chętnie poprę aczkolwiek wiem, że takowy nie powstanie NIGDY!
>>> Twoje stwierdzenie że nauka powinna byc prawem a nie obowiazkiem całkowicie mi odpowiada. Może ta kolejna dawka zdrowego rozsądku wynika z faktu że będąc nauczycielem nie raz chciałeś jakiegoś złośliwego zadymiarza wywalić z klasy na zbity pysk i żałowałeś że kretyńskie przepisy na to nie zezwalają. <<<
A i owszem. Ale teraz już nauczycielem nie jestem i całe szczęście.
>>> Link do blogu pewnej kanalii zniknął gdy zaczął na n nim dominować język gęsto korzystający z dwóch czasowników "posiłkowych" i chętnie używający rynsztokowych określeń genitaliów płci obojga. Bo do wizyty w zafajdanej latrynie nikogo zachęcać nie będę. Nienawidzę złośliwych i upartych kłamstw w żywe oczy. <<<
Od zawsze na blogu pkanalii taki język dominował. Tylko że do czasu "Ostatecznego Starcia" te bluzgi NIE były wymierzone w CIEBIE Stary Niedźwiedziu, i zapewne dlatego Ci nie przeszkadzały.
>>> Po prostu gardzę ludźmi którzy upijają się do takiego stadium. <<<
Ja też, niemniej jednak uważam, że złodziej okradający pijaka jest takim samym złodziejem jakby okradł kogoś w pełni sił, i żadne okoliczności łagodzące złodziejowi w tym przypadku przysługiwać nie powinny!
Kurna Maciek
Drogi Maćku
UsuńRaz piszesz:
>>Co do Lukrecji, pisałem już wielokrotnie, że zwierząt ludzkie prawo własności nie dotyczy...<<
z czym się zgadzam. Ale już w następnym komentarzu czytam:
>>...niemniej jednak uważam, że złodziej okradający pijaka jest takim samym złodziejem jakby okradł kogoś w pełni sił, i żadne okoliczności łagodzące złodziejowi w tym przypadku przysługiwać nie powinny!<<
Więc w końcu zdecyduj się na coś.
Pamiętam poprzedni blog i jego Gości. Tak samo poglądy stałych bywalców. Konserwatywnym liberałem raczej nie zostanę, ale doceniam możliwości poznania odmiennych poglądów. Zasadniczo lubię podsumowania, ale nie specjalnie jakoś mi się podoba wskazywanie ludzi z którymi się posprzeczało po nickach. Może jestem przewrażliwiona, ale aż za dobrze pamiętam kilka wojenek blogowych i wolę stać z boku. Poza tym wiem, że pewnie wiele osób mnie nie lubi i tak samo by mogło pisać o mnie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i natchnienia życzę
I jeszcze jedna kwestia. Na tym blogu całkowicie zanikła dyskusja na rzecz WOLNOŚCI GOSPODARCZEJ, a to przecież podstawa aby gospodarka sprawnie działała, i aby było Z CZEGO finansować takie czy inne zachcianki. Ciekawe dlaczego...
UsuńKurna Maciek
To była uwaga do mnie?
UsuńNie do Ciebie Erinti. Wystarczy?
UsuńKurna Maciek
Pytałam się tylko bo wpisałeś się pod moim komentarzem. I nie bardzo rozumiałam związek z tym co napisałam.
Usuń@ Erinti
UsuńCzcigodna Erinti
Dawno temu do pojęcia "liberalizm" odnosiłem się z sympatią. Ale od czasu gdy zacząłem regularnie sledzic w sieci wypowiedzi osób twierdzących że są liberałami, mój stosunek do tej doktryny nieustannie ewoluował. Obecnie do wszystkiego co się zaczyna na "liber" odnosze się z wielką ostrożnością podszytą nieufnością. Bo moje doświasczenia spowodowały że jakieś dziesięć procent ludzi używającej tej etykiety darzę szacunkiem zaś reszta przyprawia mnie w najlepszym przypadku o politowanie zaś w najgorszym o obrzydzenie. A kilka nicków wymieniłem bowiem były kamieniami milowymi na mojej drodze od liberalizmu. Do którego już nigdy nie wrócę o ile rządu dusz w tym mikroskopijnym segmencie sceny politycznej nie przejmą konslibowie, potrafiący oddzielić wolność gospodarowania od anarchii a wolność jednostki od moralnego zbydlęcenia.
Pozdrawiam serdecznie.
@ Kurna Maciek
UsuńDrogi Maćku
Do fetysza WOLNOŚCI GOSPODAROWANIA i jego czcicieli odniosę się za tydzień lub dwa.
Kłaniam się.
@ Stary Niedźwiedź,
UsuńJa rozumiem,że każdy zmienia poglądy, bo tylko krowa ich nie zmienia. Zaś liberalizm to nie libertynizm. Dla mnie jednak wymienianie blogerów po nickach się nie podoba, o ile się nie pisze w pozytywnym kontekście. Jak się z kimś posprzeczało można to załatwić. Rozumiem co chcesz powiedzieć, ale przerobiłam niejedną wojenkę i dzisiaj post tu, jutro u jednej z wymienionych osób i tak się kręci. Pewnie jestem przewrażliwiona, ale przypomina mi się parę niezłych awantur.
pozdrawiam
Czcigodna Erinti
UsuńRozumiem Twoją strategie w tej kwestii, w końcu jesteś osobą wrażliwą więc strasz się unikać konfliktów. I nawet jeśli na Twoim blogu ktoś bredzi jak Piekarski na mękach, udzielasz krótkiej i dyplomatycznej odpowiedzi. Ja mam skórę grubą niczym hipopotam więc ewentualnych konfliktów nie unikam. A gdy natrafię już nie na pospolita głupotę lecz bezdenne kretyństwo, podłość czy zakłamanie, walę otwartym tekstem. A na niektóre blogi nigdy nie zaglądam, pamiętając co Wyspiański napisał o polskim ptaku herbowym i metabolitach.
Zaś pisząc o szczególnie drastycznych przestępstwach przeciwko elementarnej przyzwoitości bądź wiedzy nie unikam określenia kto to powiedział.
Pozdrawiam serdecznie.
To nie kwestia wrażliwości, ale doświadczenia. Nie chcę tracić kontaktu z autorami innych blogów, tylko dlatego, że zostałam zaklasyfikowana po którejś ze stron.
UsuńDrogi Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńWiesz, do czego służy miotła. Do wymiatania trolli.
Lubię czytać Twoje teksty, chociaż nie zawsze się z Tobą zgadzam. Bo gdyby tak było, nie byłoby żadnej dyskusji. Do liberałów w jakiejkolwiek postaci raczej się nie zaliczam.
Mnie osobiście bardzo podobają się Twoje teksty o kotce Lukrecji ponieważ kocham zwierzęta.
Czcigodna Pelargonio
UsuńJestem tolerancyjny ale nie "tolerastyczny" i dlatego dopóki mam do czynienia jedynie z głupotą, staram się zachowywać spokój. Ale przekraczania pewnych granic łgania w żywe oczy czy zwykłego zbydlęcenia nie mogą ścierpieć. I wtedy jako gospodarz muszę wykonywać czynności "szambelańskie".
Zdarzyło się że moje poglądy na najpiękniejszy dar jakim Stwórca obdarzył kobietę i mężczyznę uznałaś za zbyt pobłażliwe. Ale możesz mi wierzyć że znam nieprzekraczalną granicę. Przebiega ona tam gdzie kończy się uczucie i pragnienie dobra dla tej drugiej osoby a zaczyna zwykłe ku***stwo. Czyli oczko w głowie libertyńskiego motłochu.
Pozdrawiam serdecznie.
No i wytropiłem. Kłania się Pismak (ten, co u Flavii nie chciał pluć na Urbana, bo z powodu młodego wieku nie ma z nim porachunków i skupił się na jego profesjonalizmie). Przeczytałem posta uważnie. Sam mam poglądy liberalne jeśli chodzi o gospodarkę i obyczaje, dla autora "libertyńskie", bo bardziej liberalne niż jego. Ale dyskusji nie rozwinę, chociaż chciałem. Zmierziło mnie i napełniło obrzydzeniem czytanie o porachunkach autora z piątką "szatanów". Same porachunki mnie nie interesują, nie znam ich historii. Zmierziło mnie wymienianie ich z nicków i obrzucanie obelgami, bo człowiek z minimum kultury takich rzeczy nie robi. Nawet poseł Biedroń nie lamentował by tak żałośnie, gdyby mu ktoś wszedł na odcisk. Ale za to wytropiłem i poznałem ciekawy blog. Chyba jednak nie trafiłem gdzie trzeba, bo nie dojrzałem w jego autorze nic, o czym jest tu mowa. Pewnie zbieżność nicków, bo tak, jak niejednemu psu "Burek", tak niejednemu blogiście "pkanalia". Blog Attona znałem wcześniej, bardzo rzeczowo napisany blog tematyczny (antyklerykalny), ale nienawiści do chrześcijaństwa w nim nie ujrzałem. Czyli pewnie znów zbieżność nicków. Na tym zakończę swoją wizytę. Jeśli moje skromne krytyczne uwagi wywołają u autora histerię i obrzuci mnie inwektywami, to nie moja to wina. Niejedno mnie jeszcze czeka w zawodzie dziennikarza.
OdpowiedzUsuńKłaniam się.
Skoro nie potrafisz doszukać się nienawiści do chrześcijaństwa u "Attonna" i nie rażą cię gęsto używane przez "pkanalię" dwa "czasowniki posiłkowe" czy rynsztokowe nazwy genitaliów, czeka cię świetlana kariera w "merdiach" Tusklandii. A jednocześnie potwierdzasz stary dowcip że lepiej mieć corkę w agencji towarzyskiej niż syna mainstreamowego dziennikarza.
UsuńKolego pismaku, jeżeli chodzi o to ścierwo zwane urbanem to uosabia ono wszystko czym przyzwoity człowiek powinien się organicznie brzydzić ze zdradą swego narodu włącznie. Jeżeli nie znajdujesz przesłanek aby na tą kupę gówna splunąć to odsyłam do wykładów historii na poziomie szkoły średniej bo jako dziennikarz będziesz musiał z tej wiedzy korzystać - no chyba, że chcesz być kimś w rodzaju Lisa czy Paradowskiej no to wzoruj się na warsztacie urbana a kariera w TVN zapewniona. Co do inwektyw, to co niektórym za słabo się oberwało co świadczy o powściągliwości autora i komentatorów. Życzę wyboru właściwej ścieżki w dziennikarskiej pracy Tie Fighter.
OdpowiedzUsuńCzcigodny Tie Fighterze
UsuńSkoro Pismak podziwia Urbana za warsztat, widocznie uważa kłamstwo w żywe oczy za element warsztatu dziennikarskiego. Więc czekają go świetlana przyszłość i wysokie zarobki w tym procederze.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedźwiedziu.
OdpowiedzUsuńJa także swoją przygodę z „Antysocjalem” rozpocząłem na wiosnę roku pańskiego,tyle że 2012,dokładnie od słynnej "Lukrecji". Na blog ten trafiłem przypadkowo,ale ująłeś mnie tymi opisami.Powszechnie uważa się,że człowiek który kocha zwierzęta,szanuje także innych ludzi.Ja na swój prywatny użytek odwróciłem te powiedzenie,widząc jak niektórzy tzw."obrońcy praw zwierząt" jedną łapą przywiązują się do budy Burka,a drugą łapą podpisują petycję o dopuszczalności zabijania nienarodzonych dzieci na życzenie.Uważam,że kto szanuje innych ludzi,nie skrzywdzi także zwierzęcia.
Drugim istotnym wskaźnikiem,który pozwolił mi ocenić twoje poglądy to "dożywotni zakaz wstępu na „Antysocjala” dla A.....",czyli zwykłej mendy w ludzkiej skórze..Miałem okazję zapoznać się z jego "tfu..rczością". Moim zdaniem większej szui w blogosferze nie ma.
Co do innych,wymienionych przez ciebie ...Z jednymi się zgadzam,więcej lub mniej.
Z innymi nie...,często kategorycznie.
Korzystając z okazji pozdrawiam Niedzisiejszego, którego poglądy są mi najbliższe.Chyba dlatego,że też jestem "niedzisiejszy".
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Józefie
UsuńPo prostu zdaję sobie sprawę z tego że gospodarz ma jakieś obowiązki względem swoich gości i nie może ich zapraszać do pomieszczenia w którym można poruszać się co najwyżej w gumiakach bo po podłodze wala się gówno. I dlatego paru załganych trolli stąd wyleciało.
Co do zwierząt, nie wszystkie lubię ale wyjąwszy łowienie ryb, ssaka, ptaka, gada czy płaza bym nie skrzywdził. Wbrew insynuacjom Kurna Maćka że zwierzęta których nie lubię chciałbym okrutnie mordować. Ale wykazuje on ludzkie odruchy więc nie tracę nadziei że kiedyś zmądrzeje.
Niedzisiejszego czyli Zgryźliwego bardzo lubię i choć kilka razy w pewnych kwestiach mieliśmy rozbieżne zdania, bardzo go szanuję za mnóstwo zdrowego rozsądku i "caokształt".
Dokładnie to samo mmogę powiedzieć o Tobie.
Pozdrawiam serdecznie.
Jak widzę, kilka osób bardzo poruszył fakt, że nie chcę mylić moralnej oceny osoby Jerzego Urbana z oceną jego fachowości. Nie dziwi mnie to, bo jak wiem, wielu Polakom w tym kraju się naraził podczas stanu wojennego, a dla wielu jest nadal niewygodny ujawniając na łamach swojego pisma różne brudy ze świata polityki i działalności Kościoła. Ja moralną ocenę tego pana pozostawię sobie na rozmowy w ściśle prywatnym gronie, wypowiadam się na forum jedynie na temat jego fachowości, bez mieszania do tego emocji spowodowanych tym, jak on tą fachowość wykorzystuje.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o omawiane blogi, to na blogu "pkanalii" spotkałem nieco wulgaryzmów w niektórych postach, ale uważam że są naturalnie wplecione w teksty i nie ma w tym przegięcia. Ale każdy ma swój poziom wrażliwości i bywa tak, że ktoś w długim przemówieniu dwa razy użyje słowa "dupa" i całe przemówienie będzie dla kogoś "stekiem przekleństw" lub "latryną słowną". Atton rzeczywiście czasem myli krytycyzm w stosunku do Kościoła z krytycznym stosunkiem do nauk chrześcijańskich. Ten błąd od czasu do czasu popełnia każdy antyklerykał. Ale nazywanie tego "nienawiścią" jest grubym nieporozumieniem.
Jeszcze raz zastrzegam, że być może ze względu na zbieżność nicków mówimy o różnych blogach.
Kłaniam się.
Jak rozumiem, moralną ocenę Josepha Goebbelsa również pozostawiłbyś sobie na prywatne rozmowy a publicznie wypowiadałbyś się jedynie na temat jego fachowości, unikając jak ognia wszelkich negatywnych opinii.
UsuńJeśli na blogu Attonna nie jesteś w stanie zauważyć łgarstw o Piusie XII (tylko na terenie malutkiego państwa watykańskiego znalazło schronienie i ocalało około 30 tys. Żydów) jako "papieżu Hitlera" czy stwierdzeń że krucjaty pozwalają postawić znak równości między terroryzmem chrześcijańskim a muzułmańskim to jak pisałem, czeka cię świetlana przyszłość w procederze funkcjonariusza Ministerstwa Prawdy który wybrałeś. Ale nie wmawiaj że ma to cokolwiek wspólnego z dziennikarstwem w tradycujnym tego słowa znaczeniu.I nie zdziw się że ludzie z mojego pokolenia ręki ci nie podadzą.
"Jeszcze raz zastrzegam, że być może ze względu na zbieżność nicków mówimy o różnych blogach....".
UsuńJeszcze nie "dziennikarz" a już mataczysz,niczym twój idol Kłapouch.Wpisz w Google np."Atton blog" i znajdź inny,poza blogiem tej szui.
@Pismak
UsuńP.S.
Napisałeś:
>>Attonn rzeczywiście czasem myli krytycyzm w stosunku do Kościoła z krytycznym stosunkiem do nauk chrześcijańskich. Ten błąd od czasu do czasu popełnia każdy antyklerykał. Ale nazywanie tego "nienawiścią" jest grubym nieporozumieniem.<<
Równie dobrze mógłbyś napisać że Adolf Hitler nie był wprawdzie filosemitą ale zarzucanie mu antysemityzmu jest grubym nieporozumieniem. Jeśli uważanie rozmówców za kompletnych kretynów to twój "modus operandi", na tym blogu takie łganie w żywe oczy (teraz rozumiem twój podziw dla warsztatu Urbana) jedynie cię dyskredytuje. Jako moralny klon twojego mistrza.
Widzę że dotknęło cię do żywego, ze nie chcę z tobą rozmawiać na temat moralnej oceny Urbana. A ja po prostu nie rozmawiam na takie tematy z kimś, kogo nie znam i może się okazać byle kim. Nie myliłem się z tym Biedroniem. Histeryzujesz jak on i próbujesz obrażać przypisując mi mistrza, jakieś "klony", inne dziwactwa wymyślasz. Niestety nie wiesz, kogo uważam za mistrza i nie muszę cię o tym informować.
UsuńJeśli chodzi o Piusa, to Atton napisał o nim, nie o chrześcijaństwie, wiec co ma piernik do wiatraka? Może Atton nie lubi Piusa i papiestwa, ale o chrześcijanach w tej wzmiance mowy nie ma. Nie wiem, czy widzisz, ale właśnie odmówiłeś miana "chrześcijanina" protestantom.
@Józef.
Jeżeli ktoś mówi o Józefie i twierdzi że jest blondynem, a ja spotkałem Józefa bruneta to on albo kłamie, albo rozmawiamy o dwóch różnych Józefach. Czy to takie trudne do zrozumienia?
Kłaniam się.
@ Pismak
UsuńRozmowę z tobą uważam za zakończoną. Skoro kłamiesz że obrona oczernianej niegdyś przez KGB a teraz takie kanalie jak "The Holocaust Industry" czy Attonn głowy jednego z trzech głównych nurtów chrześcijaństwa jest odmawianiem prawa do miana chrześcijan protestantom (sam nim jestem) czy prawosławnym, nie musisz wyważać otwartych drzwi. I się wywnętrzać kto jest twoim mistrzem. Bo mało mnie obchodzi czy bardziej cenisz prototyp o nazwie Joseph Goebbels czy wersję udoskonaloną zwaną Jerzy Urban.
Żegnam, mam nadzieję że na zawsze.
P.S.
Usuńnatomiast nie mogę nie pogratulować trafności doboru nicku. Bo wszystko wskazuje na to że nigdy nie będziesz dziennikarzem. Ale drzwi GW czy TVN przed takimi jak ty stoją otworem.
Rzeczywiście nie mamy o czym rozmawiać. W międzyczasie poczytałem sobie twoje inne posty. Goebbels mógłby brać u ciebie korepetycje. Ja dziękuję.
UsuńNick wybrałem autoironicznie. Mam do siebie dystans w przeciwieństwie do nabzdyczonej na świat księżniczki Biedroń Dwa o nicku Stary Niedźwiedź
Mimo to kłaniam się, choć czysto formalnie.
Pozwól Stary Niedźwiedziu,że choć jako intruz,coś dorzucę do tej zdumiewającej wymiany zdań.
OdpowiedzUsuńPismaku reklamujesz postawę oddzielenia moralnej oceny osoby twórcy od oceny jego dzieła
To nic nowego,vide choćby na gruncie malarstwa -Caravaggio,czy na gruncie filozofii Heidegger ale popełniasz przy tym błąd sprowadzający tę postawę ad absurdum:otóż warsztatem dziennikarza jest jego w i a r y g o d n o ś ć i obiektywizm,czyli właśnie stosunek do prawdy.To jest fachowość,zaś to co Ty wskazujesz,czyli mistrzowskie kuglarstwo słowa /w tym znaczeniu jak to przedstawia np.W.Łysiak/świadomość,że budowanie tekstu,styl,klimat,język to pochodne celu - te składowe stanowią jedynie indywidualne ś r o d k i w y r a z u.
Mówienie o "fachowości" dziennikarza dla którego p r a w d a jest funkcją celu,co w przypadku Urbana zostało wielokrotnie potwierdzone,to nieporozumienie,niezależnie od jego zręczności we władaniu słowem i percepcją czytelnika.Ty w istocie mówisz nie o dziennikarstwie,a o skutecznej i fachowej propagandzie ,której celem nadrzędnym jest błyskotliwa skuteczność,a to mam nadzieję jeszcze nie do końca to samo,co rzetelne dziennikarstwo.
Kłaniam się
Juggler
Szanowny Jugglerze
UsuńWitam na "Antysocjalu" bowiem wydaje mi się że po raz pierwszy czytam komentarz Twojego autorstwa.
Swoim nieco dosadnym językiem stwierdzę że dziennikarz, w odróżnieniu od osób reprezentujących rzekomo wielce stary zawód, nie powinien napisać dosłownie wszystkiego o ile tylko dostanie za to wystarczająco wysokie honorarium. Więc w tej kwestii jesteśmy zgodni, a przynajmniej tak mi się wydaje. Ale ta metafora jednocześnie przypomina że dzisiaj środowisko "korynckie" stoi jednak etycznie wyżej od co poniektórych adeptów tego co niegdyś było zawodem, do tego często szanowanym. A obecnie staje sie procederem, bardzo dobrze płatnym ale nie cieszącym się szacunkiem.
Zapraszam do naszego matecznika konserwatyzmu. Ale oczywiście nie w stylu Merka Jurka lecz starającym sie nawiązywać do do wielkiej Żelaznej Lady.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedźwiedziu,moja próba porozumienia ze środowiskiem Marka Jurka byłaby z pewnością niezapomnianym przeżyciem,ale niestety,nie jestem jej sobie w stanie wyobrazić;)
OdpowiedzUsuńPodobnie jak zgodnej koegzystencji z jakąkolwiek mutacją socjalizmu,żółtej febry,czarnej ospy,czy innej plagi;)
Dziękuję i pozdrawiam
Juggler
Szanowny Jugglerze
UsuńOdpowiadam w dwóch segmentach bo edytor sie biesi.
Pozwolisz że na samym początku poruszę kilka tematów. Będzie to nieco dziwna, wręcz eklektyczna zbitka ale dobór wynika z moich doświadczeń i znajomości miejsc w których na ogół znajdują się wszelakie bomby z opóźnionym zapłonem.
1. Jak napisałem, nie łącze w sposób tyleż mechaniczny co absurdalny konserwatyzmu z wyznawaniem jakiejś religii. Ale zadaję się jedynie z ludźmi którzy akceptują zasady w cywilizacji europejskiej najlapidarniej ujęte w "cywilnej" części dekalogu. Czyli w przykazaniach od IV do X (mam na myśli numerację katolicką i luterańską). Oczywiście buddysta, hinduista czy agnostyk wywiedzie te zasady z innego źródła, co nie ma dla mnie żadnego znaczenia. Liczy się skutek czyli system kardynalnych wartości.
2. Nie wymagam okazywania czołobitności religii dominującej w Polsce. Sam jestem ewangelikiem. Ale uważam KK za naturalnego sojusznika w walce z lewicowym moralnym zbydlęceniem (tolerancja dla narkotyków przechodząca w zachwyt takowymi, oddzielenie kopulacji od sfery uczuć wyższych, aborcja "na żądanie" etc.). I dlatego nie szukam z KK wojny. Co nie znaczy oczywiście że nie próbuję zakazać mówic o nagannym postępowaniu księdza X czy biskupa Y a więc o konkretnych faktach i osobach. Ale bez gównianych uogólnień.
3. Nie toleruję wygłupów w stylu tej Finki usiłującej wymusić na włoskim rządzie usunięcia krzyż ze szkół bo jej się to nie podoba. Wśród moich najbliższych przyjaciół jest trójka ayeistów którzy widząc krzyż w szkole, urzędzie czy szpitalu co najwyżej leciutko się uśmiechną. Bo dla nich jest to neutralny emocjonalnie przedmiot.
4. Nie okazuję za to szacunku religiom które dziela ludzi na lepszych i gorszych. I tych drugich pozwalają oszukać czy nawet zabić. Nie będę obrażał Twojej inteligencji nazywaniem ich expressis verbis.
5. W gospodarce jestem za wolnością gospodarowania bez decydowania o prawie do niego przez jakiegoś urzędnika. Ale jako konserwatysta rozumiem że istnieją sektory strategiczne (paliwowy, komunikacja, zbrojeniówka i kilka innych) nad którymi państwo nie może utracić kontroli. Oczywiście nie uważam że jedyną jego formą jest nadzór właścicielski, "złota akcja" pozwala pogodzic efektywność gospodarowania z racją stanu.
6. Dopóki ktoś nie zaproponuje realnego systemu ochrony nieletnich przed narkotykami (dostępność alkoholu czy tytoniu dla każdego chcącego każe mi wątpić w istnienie takowego), jestem zdecydowanym przeciwnikiem legalizacji jakiegokolwiek narkotyku. A w stosunku do handlarzy marzy mi się wariant singapurski. Gdzie co roku wiesza się kilkadziesiąt sztuk handlarzy śmiercią.
7. Nie mam zamiaru penalizować gówniarzy kopulujących gdzie się da z kim popadnie ale rezerwuje sobie prawo do werbalnego mieszania z błotem takiego sposobu postępowania. A śmiechem zabijam pseudoliberalne pogaduchy o "stygmatyzowaniu" czy "miękkim nacisku".
Usuń8. za to szanuje każdą parę osób płci przeciwnej, tworzącą harmonijny związek i wychowującą dzieci na porządnych ludzi. I zadnych przemarszów przez miasta gromady półnagich dewiantów z pęczkiem strusich piór w zadku, wymalowanych znacznie ordynarniej niż "tirówki".
9. Nie sprzeciwiam się jakimś ułatwieniom w sprawach cywilnoprawnych dla związków jednopłciowych ale uważam że "ślubu" a już zwłaszcza prawo do adopcji powinni sobie wybić z głowy.
10. Widzę zagrożenie nadciągającą zapaścią demograficzną i uważam że psim obowiązkiem rządu (nie mylić z obecnym (nie)rządem ) jest podjąć działania zaradcze. Oczywiście w takich formach które daja pewność że pomoc zostanie spożytkowana zgodnie z intencją pomagającego. Czyli nie pieniadze do ręki, które rodziny patologiczne przepiją. Ale gadania o "rozdawnictwie" nie chcę słuchać.
11. Szanuje kobiety domagające się rozwiązania realnych problemów dla nich ważnych. "Odwatowania" ubranek czy odżywek, realnego dostępu do żłobków i przedszkoli, zagwarantowania prawa do pracy na pół etatu (istotne dla matek mających dzieci). Czyli autentyczne feministki. Ale za krańcowa formę skretynienia, porównywalną z komunizmem, uważam wszelkie "parytety" czy próby ignorowania różnic biologicznych. Na przykład poprzez dążenie do "umożliwienia" kobietom pracy w kopalni pod ziemią.
Teraz wiesz dokąd ewentualnie wejdziesz. Jak w starej reklamie, wybór należy do Ciebie.
Pozdrawiam serdecznie.
ERRATA
UsuńW punkcie 2 chciałem napisać:
>>że nie mówię o<<
Ostatecznie zdecydowałem sie na
>>ŻE PRÓBUJĘ ZAKAZAĆ MÓWIĆ<<
Ale pisałem to już w godzinie duchów i nie skasowałem tego "nie". I wyszło:
>>że nie próbuję zakazać mówic<<
co na pewno nie było moja intencją.
Pozdrawiam.
Bez obaw,zła wola to nie jest moja cecha naczelna;)
UsuńCo do kompendium Twojego stanowiska:
uważając się za prawicowego konserwatystę - w takim stopniu,w jakim jest to postawa dostępna dla agnostyka,Twoją postawę nazwałbym konserwatyzmem nowelizowanym zdroworozsądkowo,więc dla mnie kompatybilnym.
Uzupełniłbym Twoją 11 o punkt 12:dewaluowanie priorytetu polskiej racji stanu drogą fałszywek z etykietką "nacjonalizm","ksenofobia" "polityczne awanturnictwo","zbędne zaostrzanie stosunków z..."itp.doprowadza mnie do szału,choć jestem człowiekiem spokojnym.
Różnica między sygnalizowaniem realnego problemu /vide zapaść demograficzna/ i "zmuszaniem kobiet do rodzenia dzieci" jest dla mnie czytelna,podobnie jak stara jak świat proweniencja chwytów erystycznych próbujących połączyć te dwie rzeczy stosunkiem wynikania.Ale nie mam złudzeń,że tespiańska trupa Donalda T.spróbuje coś tej kwestii zadziałać inaczej niż tylko jak zwykle estradowo.
Co do religii i Kościoła: stabilna baza etyczna jako warunek sine qua non przetrwania
europejskiej cywilizacji jest dla mnie rzeczą oczywistą,w tej kwestii ruchome piaski etycznych efemeryd prowadzą do tego,co widać za oknem,wszelako mam gorzką pewność,że stoję na straconej pozycji,bo jest to wojna totalna nierównych sił
Feminizm deklaratywno-widowiskowy nie jest dla mnie tożsamy z feminizmem skoncentrowanym na rozwiązywaniu problemów realnie istniejących,ale tu też czuję się
raczej offowo,bo problem realny ,jako niemedialny,nie ma szans na promocję w tym show arlekinady szulerów,dla których problem stał się równie "prasowy" jak fakt,a tendencja takiego pojmowania "informacji" przyśpiesza w tempie światła.
ad.7 "ale rezerwuje sobie prawo do werbalnego mieszania z błotem takiego sposobu postępowania" Tego nie robię i nie zamierzam,ponieważ wychodzę z założenia,że jest to
broń hukowa,o zerowej skuteczności,co nie znaczy,że zamierzam negować prawo gospodarza do ustanawiania zasad na jego blogu
I jeszcze jedno: 13 chyba:kto nie rozumie,że wojujący dżihad i islamski potop w Europie stanowi obecnie największe zagrożenie dla cywilizacji zachodniej,ten niczego nie rozumie
Legalizację narkotyków uważam za brzytwę w ręku wariata próbującego ominąć tak bezwzględna prawdę jak ta:Wolność jest dodatkiem do życia a nie życie dodatkiem do wolności(Ewa L)Ryzykowanie cudzego życia dla coraz to plastyczniej rozumianej wolności"to w moim pojęciu socjomacherka w wersji hard
Mam nadzieję,że takie samookreślenie na razie wystarczy;)
Ps.Wizytę na czyimś blogu zaczynam od lektury jego zawartości.Widziany niechętnie - po prostu dziękuję za gościnę.Tak mam.
Pozdrawiam
Juggler
Szanowny Jugglerze
UsuńDziękuję za tę recenzję i uzupełnienie moich punktów o pominięte przeze mnie patriotyzm i realną ocenę zagrożenia które niesie ze sobą islam, sprowadzony do Europu na wyłączne życzenie socjalistów, widzących w nim sojusznika w walce z jakże lewactwu nienawistnym chrześcijańskim/postchrześcijańskim/tradycyjnym (o przymiotnik nie będę się spierał) systemem wartości. Nie wymieniłem tych punktów może nie przez zapomnienie ale dlatego że w tej dziedzinie nie spotkalem się poza jednym wyjątkiem (dwóch "braci marychujanów" szczególnie aktywnych u Flavii) z osobami mającymi odwagę negować istnienia Państwa Polskiego jako wartości. Dla nich wyjście na ulicę 11 listopada z biało-czerwoną flagą to "popieranie naziolstwa".
Co się tyczy tego "mieszania z błotem" ordynarnego promiskuityzmu seksualnego, pannice wiedzące jeszcze przed wizytą w dyskotece że na pewno ktoś je tam zaliczy choć nie mają pojęcia kto to będzie, nazywam dyskodajkami. Oczywiście nie ma tu żadnej asymetrii płci, chętnych do skorzystania z takiej oferty też mam za moralne dno.
Takie przedstawienie się uważam za bardzo potrzebne. Bo pozwala unikać późniejszych rozczarowań a nawet awantur.
Stary "Antysocjal" działający kiedyś na platformie onetu, nadal istnieje. Tyle tylko że nawigowanie w nim mogłoby być zadawane jako pokuta a wynalezienie jakiegoś konkretnego wpisu i przeczytanie kilku komentarzy stanowi ekwiwalent przynajmniej setki "zdrowasiek". Więc o ile jesteś tym zainteresowany, zechciej na podany "służbowy" adres Antysocjala wysłać namiar na siebie, pod który mógłbym wysłać archiwalne wpisy Dibeliusa i moje, uznane przez nas za najistotniejsze.
Pozdrawiam serdecznie.
Czy aby czasami niektorzy pod pozorem liberalizmu nie daja sobie prawa do naduzywania wolnosci, czy wrecz do zachowan i postaw destrukcyjnych? Obserwujac od dluzszego czasu PO czyli partie Pelniacych Obowiazki dochodze do wniosku, ze z takim przypadkiem mamy wlasnie do czynienia. PO jako skrzyzowanie Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej z Milicja Obywatelska i jej bardziej tajnymi odmianami od ORMO po SB nie moze miec czegokolwiek wspolnego z liberalizmem, co widac, slychac, a ostatnio nawet czuc ... tak, ze przypomina sie rysunkowy dowcip S. Mrozka: w sklepie na polkach stoja produkty - wszystkie zakonczone na -izm. Wchodzi klient i mowi: poprosze cos na -ac!
OdpowiedzUsuńCzcigodna Arianko
UsuńParada Oszustów nie jest partią polityczną lecz organizacją przestępczą. Mają swoich zagranicznych mocodawców, wspólników, skorumpowanych urzędników, gangsterskie porachunki, interesy etc. Ale na pewno nie program polityczny poza trzymaniem się koryta niczym kleszcz psiej skóry. A gdy spotykam w sieci złote myśli ludzi utrzymujących że są liberałami, muszę się pilnować aby nie uznać liberalizmu za chorobe psychiczną plus szczególnie ostry przypadek moralnego zbydlęcenia. Na szczęście znam piątkę osób które same uważają się za liberałów lub konserwatywnych liberałów a ja mogę ich szanować zaś większość znam osobiście.
Poizdrawiam serdecznie.
Zapomnialam pozdrowic. Arianka
OdpowiedzUsuń