Zewsząd z Polski dochodzą do nas złe wiadomości, różniące się
jedynie stopniem intensywności owego zła. Oczywiście dziury budżetowej i
wyczynów ryżej kanalii oraz jego żałosnej imitacji Zyzia Krzepickiego w osobie
Jana Vincenta Rostowskiego (ksywa „Jacek”) nic nie jest w stanie zakasować, tym
nie mniej i inne dzielą się na złe i gorsze. Pisza o tym zaprzyjaźnieni
bloggerzy więc nie będę powielać ich wpisów i w tych niewesołych czasach w
miarę nie tak znowu wielkich możliwości postaram się podzielić z Szanownymi
Gośćmi tej witryny znanymi mi przypadkami gdy komuś udało się zrobić coś z
sensem dla siebie i swoich bliskich. Bo niestety w tej sferze trudno jest mówić
o kłopocie nadmiaru bogactwa.
Od kilku lat mam przyjemność rozmawiać z panią będącą z
zawodu księgową, wychowującą po rozwodzie syna. Chodził on do średniej szkoły
muzycznej i wpadł w „artystyczne” towarzystwo bezstresowej gówniarzerii z
dobrze usytuowanych rodzin. Dla której treścią życia stały się balangi
połączone z piciem piwa i paleniem konopnego łajna. Młody człowiek też "jarał" a wkrótce zaczął się uczyć
metodą na odczepnego, uznając że ocena „mierny" vel „dopuszczający” jest też
dla ludzi skoro zapewnia promocję do następnej klasy. A pytany o plany na
przyszłość odpowiadał że ma wielu kolegów którzy o nim nie zapomną i na pewno
będą zapraszać na kolejne imprezy a inne rzeczy jak żywot lekki, łatwy i przyjemny
niespecjalnie go interesują.
Ponieważ nie są to sprawy przyjemne i nie wszyscy chcą się nimi
dzielić z osobami z którymi wiąże je nie tak znowu zażyła znajomość, nie
pytałem tej pani jak udało jej się doprowadzić do odwiedzenia przez syna terapeuty
uzależnień od narkotyków. Najważniejsze było to że do takiej wizyty doszło.
Swego czasu ś.p. pan Marek Kotański wbił skutecznie do głowy
swoim terapeutom że w rozmowach z uzależnionymi należy im tłumaczyć że nie ma „lekkich”
czy „nieszkodliwych” narkotyków. Różnią się one jedynie stopniem szkodliwości i
tempem w jakim przerabiają konsumenta w osobę pozbawioną już charakteru której
głównie jedno w głowie. I wielokrotnie podkreślał że należy tłumaczyć że
palenie „trawy” to po prostu obciach. Młody człowiek trafił na terapeutę
właśnie z tej szkoły. A ten ostatni wytłumaczył mu że substancje zawarte w tym
barachle są wydalane z organizmu po dłuższym czasie więc może zajść efekt ich
kumulowania się prowadzący właśnie do demotywacji i olewania spraw ważnych w
życiu każdego człowieka. Co doskonale widać właśnie w tym konkretnym przypadku.
I dał mu namiary na fora na których sami zainteresowani opisali co konopne
łajno zrobiło z ich życia a przypadki te były lliczniejsze od opisów nie zawsze łatwego wyjścia z
tego uzależnienia.
Młody człowiek autentycznie się przestraszył i skończył z
tym syfem. Zaczął na serio myśleć o studiach i wziął się do nauki. Podjął też
decyzje o zdawaniu na poważny kierunek studiów warszawskiej polibudy. Ponieważ
jak się okazało zdolności mu nie brakowało, szczęśliwie nadrobił zaległości. A
na maturze sprawił mamie przyjemną niespodziankę bowiem zdał matematykę i
fizykę w wymiarze rozszerzonym na tyle dobrze że został przyjęty na studia na
wybranym przez siebie kierunku. Co prawdę mówiąc i dla mnie było lekim zaskoczeniem ale tez sprawiło mi dużą przyjemność. Bowiem po
pierwsze kolejny młody człowiek potrafił zerwać z tym syfem a po drugie, mam
wiele sympatii do jego mamy. Bo jak tu jej nie mieć do osoby która rozumie na
czym polegała transakcja opisana w legendarnym szmoncesie, zaczynająca się od
słów „Friedmann ma weksel Schapira z żyrem Glassa”?
A dla terapeutów wyprowadzających ludzi z uzależnienia od
narkotyków mam wielki szacunek. Bowiem są to po prostu ludzie którzy uratowali
wiele osób przed degrengoladą lub śmiercią. A żaden poważny terapeuta nie
będzie plótł bredni że „ziele” to używka taka sama jak kawa a nawet kokaina
narkotykiem nie jest. Jak zapluwają się dwa chyba najbardziej odrażające ludzkie
ekskrementy w polskim internecie.
Stary Niedźwiedź
Witaj,Stary Niedźwiedziu
OdpowiedzUsuńPoczytuję z zainteresowaniem blog,który prowadzi Pani będąca terapeutą uzależnień.Nie odzywam się tam,bo po prostu za mało o tej problematyce wiem,ale doceniam w pełni i spokojną rzeczowość i osobistą wrażliwość tej Pani.Bajka o tym,że marihuana nie uzależnia jest właśnie tylko bajką,chyba,że myśleć o tym jedynie życzeniowo i w ogóle nie brać pod uwagę całej sfery uzależnień psychicznych.I jest to opinia osoby związanej z tą sprawą zawodowo.
Szczerze mówiąc nie rozumiem postawy osób,które próbują "uwolnić zioło" argumentując tak absurdalnie.Te wszystkie głupkowate porównania z alkoholem,analizy chemiczne itd.
Można dążyć do wolnego dostępu do trawy,ale grając fair,czyli mówiąc wprost,że jest to rzadkie i uzależniające psychicznie świństwo,a chodzi o zasadę wolnego wyboru trutki dla siebie,a nie
o landrynki.Moim zdaniem jest to fetyszyzowanie "wolności",dziecinny upór teoretyków,za który jak zwykle zapłacą
nie gotowi na tę "wolność wyboru" połamani życiowo praktycy.
http://missjonash.blox.pl/2013/02/Portrety-Adam.html
Pozdrawiam
Czcigodny Jugglerze
UsuńBardzo Ci dziękuje za ten namiar na panią terapeutę. . Umieszczę go wśród moich linków aby ewentualni chętni dowiedzieli się prawdy o marihuanie od eksperta a nie libertyńskiego śmiecia mającego już w dorobku odsiadkę z wyroku za narkotyki.
Pytasz dlaczego bojownicy o "uwolnienie konopi" posuwają się do aż tak bezczelnych łgarstw? Moim zdaniem odpowiedź jest prosta. Ryba najlepiej czuje się w wodzie a "wolnościowiec" w moralnym szambie. Ale nie chcą tego głosić expressis verbis aby nie "spłoszyć" ludzi którzy tematyki nie znają a tak obecnie sprostytuowane słowo "wolność" na nich działa bo są zbyt leniwi lub głupi aby zastanowić się o wolności do czego jest mowa. I stąd te żałosne kłamstwa. Oraz popisy w rodzaju bałwana twierdzącego że landrynki są bardziej szkodliwe od "trawy".
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńW czasach liceum mieliśmy taką zgrana paczkę przyjaciół. Z niektórymi z nich utrzymuję kontakt po dziś dzień. Jak to młodzi gniewni wszyscy popijaliśmy sobie przy okazji różnych imprez, ale tylko dwójka z nich popalała zioło. Po kilkunastu latach i wejściu w dorosłe życie, nikt z tych co popijali nie został alkoholikiem, a dwójka "palaczy" przeszła na mocniejsze dragi i dzisiaj jeden z nich jest narkomanem na wykończeniu, a drugi już nie żyje. Tyle moich doświadczeń praktycznych i nie specjalnie potrzebuję opinii biegłych, aby wiedzieć dobrze, jakim zagrożeniem jest marycha i to, że bardzo często stanowi ona odskocznię do świata narkotyków twardych.
Pozdrawiam, TF.
Czcigodny Tie Fighterze
UsuńOpisałeś przypadki wzięte z życia a nie z jakichś narkomańskich propagandowych pierduł. Co w połączeniu z informacją przysłana przez Refaela72 pokazuje jak wielkim zagrożeniem jest ten konopny syf. Ale o porządnym kodeksie karnym, chocby takim jak w Singapurze, możemy tylko pomarzyć.
Pozdrawiam serdecznie.
Uzależnienia to duży problem. Nie ma nieszkodliwych uzależnień. Narkotyki powodują przykładowo stany przypominające ostrą psychozę i delikwent trafia wówczas do psychiatryka. Nie zawsze po płukaniu żołądka wszystko znika.
OdpowiedzUsuńCzcigodna Erinti
UsuńNarkotyki to największe obok "tolerastii" (zabraniającej skutecznie zwalczać pierwszą z wymienionych plag) zagrożenie dla cywilizacji białego człowieka. Dlatego tak bezkompromisowo walczę zarówno z tym zjawiskiem jak i ludzkim gównem (również i tym znanym Tobie) marzącym o zamianie Polski w jedną wielką latrynę.
W Singapurze przed szkołami nie szwendają sie dilerzy a w szkolnej toalecie nie można wyjarać jointa. Czyli plagę tę wbrew bredniom propagowanym przez narkomanów i postepaków można zwalczyć o ile się tego naprawdę chce. Bo to że po zastosowaniu środków adekwatnych do zagrożenia dwóch komentatorów Twojego blogu mogłoby skończyć na szubienicy byłoby śmiesznie niską ceną za praktyczne uwolnienie polskich szkół od narkomanii.
Pozdrawiam serdecznie.
Dwa tygodnie temu byłem na pogrzebie ciotecznego siostrzeńca. Lat 27. Zaczynał od marychujany, potem doszło mocniejsze gówno. Jego teczka w sprawie przemocy w rodzinie była gruba jak książka telefoniczna (i matka, i później także żona dostały nie raz i nie dwa od niego po gębie). Niestety, nie chciał pomocy, co więcej podobały mu się jazdy po dragach, kilka lat temu zaczepił mnie na GG i zachwalał jakie to ma wspaniałe wizje, jakie kolory i jaki ja jestem głupi, że tracę takie rzeczy. Krytycznego dnia wrócił nad ranem i założył sobie sznurek na szyję. Jego żona przebudziła się wprawdzie, ale słysząc kasłanie stwierdziła jak zwykle wrócił schlany i rzyga. Kiedy potem wstała był już niebieski.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Czcigodny Refaelu
UsuńZatem Ciebie nie trzeba przekonywać o konieczności sięgania po każde dostępne środki w celu zwalczenia tej plagi.
WspółczujęTobie i rodzinie. A tej pani pozostaje życzyć aby jeszcze zdążyła ułożyć sobie życie z sensem przy kims wartościowym. Zaś pewnej kanalii, Ruchowi Podtarcia i wszelakiemu ludzkiemu szrotowi splunąć siarczyście w zaćpane mordy.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedźwiedziu.
OdpowiedzUsuńJest problem.Tyle tylko,ze nie wiem jak temu zaradzić.Moim zdaniem,cała nadzieja w normalnej rodzinie,bo na żadne "programy" nie ma co liczyć.Mamy coraz więcej różnych poradni,terapeutów,itp.,itd.,a uzależnionych od narkotyków dzieciaków przybywa.
Pozdrawiam serdecznie.
Ps.
Z raportu EMCDDA wynika, że Polska dzieli z Holandią pierwsze miejsce pod względem zażywania ecstasy. Jest na drugim miejscu pod względem marihuany (po Francji).
Czcigodny Józefie
UsuńPrzytoczone przez Ciebie informacje odnośnie ecstasy dobitnie pokazują jak wielkim kłamstwem jest skamlenie zakonu marychujanów że po legalizacji "ziela" będzie wporzo i spoko. W Holandii tak zrobiono, miało być cool a jest ciool.
Widze dwa wyjścia. Jedno sam wskazałeś pisząc o potencjale tkwiącym w rodzinie. Jeśli rodzice znajda czas dla swoich dzieci i potrafią z nim i rozmawiać na trudne tematy to młodzi nie będą szukać "rozwiązania" swoich problemów w jakimś syfie. A drugi patent to metoda singapurska. Tam bydle przy którym znaleziono pół kilo marychujany jest nagradzany konopiami w postaci stryczka. I wbrew temu co twierdzą różne kanalie narkomanię udało się praktycznie zlikwidować. Ale póki euroburdel sie nie zawali, o takim sprawdzonym rozwiązaniu możemy sobie tylko pomarzyć.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedźwiedziu.
UsuńJak doskonale wiesz,nie musisz mnie przekonywać do "metody singapurskiej". Ale także obaj wiemy,że póki za nasz "nierząd" decyduje Eurokołchoz,to takie rozwiązanie w rachubę nie wchodzi.Dlatego na teraz-rodzina.Jakie dzieci wychowamy,takie będziemy mieli.
Pozdrawiam serdecznie.
Opowieści o nieszkodliwości marihuany i pochodnych byłyby śmieszne gdyby nie to, że powtarzanie tych bredni stało się w pewnym momencie modne i brane za pewnik zwłaszcza wśród młodzieży.
OdpowiedzUsuńO ile nie obchodzi mnie co robi ze swoim mózgiem i życiem człowiek dorosły, najwyżej uznam go za kretyna i będę nim gardzić o tyle tworzenie legend na użytek odlotów narkotycznych i traktowanie "substancji psychoaktywnych " jako zwykłej używki o prawie eko-znaczeniu jest po prostu skurwysyństwem i zasługuje na lincz!
Jest już specjalny program Candis,który zajmuje się diagnozowaniem i leczeniem uzależnienia od marihuany i pochodnych, polecam przeczytać "Konsumpcję", włos się jeży.
Czytałam kiedyś wypowiedzi ludzi uzależnionych od marihuany, którzy opisywali przerażające historie swojego uzależnienia, które rosło w miarę upływu lat. Jak znajdę link to zamieszczę.
Program to oczywiście dobrowolne uczestnictwo ale pracujący w nim specjaliści wykonują dobrą robotę, bo przynajmniej mówią głośno i coraz częściej o zagrożeniu uzależnieniem się od marihuany i pochodnych, edukują i odkłamują brednie ćpunów.
Jest problem i szkoły nic z tym nie robią, to jest dopiero przerażające!
http://candisprogram.pl/badania
Szanowna Ewo.
UsuńGdy moje pociechy chodziły do szkoły miałem okazje na którymś zebraniu rodziców uczestniczyć w "programie". Był policjant z prewencji zajmujący się tymi problemami,jakaś ważna pani z ważnej organizacji zajmującej się tym problemem.W pewnym momencie wychowawczyni puściła farbę,ze pod szkołę regularnie podjeżdżają samochodami,wg.jej przeczucia,dilerzy narkotyków.Na moje pytanie,czy spisała nr.rejestracyjne tych samochodów i zgłosiła na policję z obezwładniającą szczerością odpowiedziała:
A co to by dało?.
Obecny policjant nie skomentował tej wypowiedzi.Ja dalszych pytań przezornie także nie zadawałem.A "ważna pani z ważnej organizacji" dalej pouczała rodziców,jakie zagrożenia dla ich dzieci niosą narkotyki.
Pozdrawiam serdecznie.
Znam te szkolne "programy" Józefie.
UsuńPamiętam nasze-rodziców akcje kiedy w pewnym momencie pod szkołą (jedną z lepszych) naszych dzieci zaczęli pojawiać się dilerzy bezczelnie sobie poczynając i bez specjalnego skrępowania handlując różnymi świństwami. W pobliżu było gimnazjum i jeszcze jedna szkoła podstawowa więc potencjalny rynek oszacowali dla siebie w skali 10/10.
Szkoła zrobiła w tej sprawie najmniej ale my rodzice( to była fajna ekipa) tak daliśmy się we znaki policji i straży miejskiej, że zadziałało. Rada Rodziców sfinansowała poprzez specjalny fundusz pensję ochroniarza i problem nie powrócił. Dyrektor spotykany czasem wspomina nas ze łzą w oku twierdząc, że " takich rodziców już nie ma".
Warto żeby rodzice angażowali się bardziej i więcej wymagali od szkoły, może coś by się wreszcie musiało zmienić.
Pozdrawiam
Czcigodna Ewo
UsuńMoim zdaniem waziejsze jest aby dokonac odpowiednich zmian w prawie. Bo wtedy będzie można wymagać od policji aby zajęła się tym co najważniejsze i odpuściła sobie żałosne pierdoły w rodzaju ścigania tak groźnych przestępców jak babcia sprzedająca kwiaty czy szczypiorek wyhodowane we własnym ogródku.
Pozdrawiam serdecznie.
Oczywiście, że najważniejsze jest stanowienie prawa, stosowanie i skuteczna jego egzekucja ale wszyscy wiemy gdzie żyjemy.
UsuńByłam niedawno świadkiem w sprawie i zostałam wezwana do "sztabu głównego" policji. To co tam zastałam,zaobserwowałam z mentalnością pracujących tam ludzi na czele, było niestety 100% scenariuszem na film Barei. O ile w XX wieku śmieszyło mnie to niesamowicie o tyle w XXI wyszłam przerażona i nie mija mi choć trzeci miesiąc leci .
Czcigodna Ewo
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze się stało że powstał program o którym piszesz. Na razie ad hoc dopisałem do listy rekomendowanych blogów ten prowadzony przez panią terapeutę uzależnień. Poinformował mnie o nim Juggler któremu jeszcze raz za tę informację dziękuję. Docelowo stworze specjalną sekcje z linkami poświęconymi problematyce narkomanii. prezentowanej przez fachowców a nie taki pomiot jak sławiący marychujanę "terapeuta" który sam odsiedział wyrok za narkotyki. Więc będę Ci bardzo wdzięczny za takie informacje.
W pełni zgadzam się z Tobą że brak w szkolnych programach rzetelnej informacji o zagrożeniach jakie niesie z sobą konopne łajno to skandal. Zapewne wynikający z mody na tolerastię. Bo wkrótce okaże się że ćpun to prawie taka sama święta krowa jak dewiant seksualny i należy przed nim padać plackiem. A mówić w superlatywach albo wcale.
Pozdrtawiam serdecznie.
Uważam, że przede wszystkim należy szerzyć wiedzę o szkodliwości palenia marihuany, picia alkoholu i używania wszelkich narkotyków, którym lewactwo usiłuje nadać tytuł hrabiowski nazywając je "substancjami psychoaktywnymi". Organizacje, które homoseksualizm nazywają normą pomimo ewidentnych cech anomalii a narkotyki "substancją psychoaktywną" poprawiając samopoczucie ćpunom mam głęboko w .......ie.
UsuńPotem trzeba walczyć z patologią.
Pozdrawiam
czcigodna Ewo
UsuńWięc chyba nie jest czymś specjalnie dziwnym ze ja to lewactwo obyczajowe piętnuje jak mogę a jego prominentnych przedstawicieli nazywam po imieniu. Czyli ćpunami i rozwydrzonymi zboczeńcami, próbującymi nam zrobic wodę z mózgu wmawiając że patologia jest fizjologią.
Pozdrawiam serdecznie.
Stary Niedźwiedziu drogi, rozmawialiśmy mailowo na ten temat i dokładnie opisałam swoje stanowisko.
UsuńJestem jak najbardziej za piętnowaniem ale w trybie 24/24 żaden organizm tego nie wytrzyma.
Tym bardziej, że efekt terapeutyczny/wychowawczy tej walki okazuje się niestety średnio skuteczny.
Tam gdzie potencjał się marnuje mam wrażenie pary w gwizdek, który im więcej pary produkuje tym mocniej gwiżdże.
Pozdrawiam serdecznie i jak pisałam zawsze stanę po stronie wartości ale w sensownej walce.
Witaj Ewuniu,
UsuńA może po prostu zaostrzyć kary za to draństwo tak, że ze zwykłego strachu każdy, kto nie ma ciągot samobójczych będzie się od tego trzymał z dala. Ot taki wariant singapurski, o którym rozprawialiśmy jakiś czas temu. Jak to widzisz?
Serdeczne pozdrowienia dla nieugiętej wojowniczki, TF.
Wariant singapurski w Polsce? Chyba żartujesz. W kraju gdzie mafia nazywanna "lobby" latami pracowała na to żeby mieć wolność w majestacie prawa?
UsuńPierwsze w co uderzą to wrzask o gwałcie na wolności i rozpoczną krucjatę dowodzącą jak bardzo prawica=konserwy chcą młodzież skneblować i odsunąć od nowoczesności wszelkiej, której przejawem jest oczywiście i przede wszystkim jaranie marychy co podkreśla durny Palikot and muzeum osobliwości ruchem zwane :)
Taką już mam naturę tygrysią :)
Pozdrawiam
@ EwaL
UsuńCzcigodna Ewo
Nie wezmę flinty i nie pójdę pod najbliższe liceum odstrzelić jakieś dilerskie gówno. Bo po pierwsze, nie mam flinty. Po drugie,wzrok już nie ten. A po trzecie, takie gówno w świetle idiotycznego prawa jest człowiekiem. Więc "puszczam parę w gwizdek" pisząc o zagrożeniu i ścierwie które je gloryfikuje.
Może ktoś przeczyta, pomyśli i nie wdepnie w konopne bagno?
Będę wdzięczny za każdą podpowiedź działań skutecznych a zarazem realnych.
Pozdrawiam serdecznie.
Stary Niedźwiedziu, wybacz ale muszę to napisać ,bo mam nieodparte wrażenie manipulacji moimi słowy.
UsuńPisząc o "parze w gwizdek" mam na myśli tę jedną osobę, którą postawiłeś na niezasłużonym "postumencie" i która cały czas, w każdym Twoim artykule, komentarzu na innych blogach wkażdej sekundzie Twojego wirtualnego jestestwa przewija się jako leitmotiv, nie mylić z light. To jest dla mnie osobiście już nie do wytrzymania, bo odbieram to w kategoriach niekończącej się wendetty.
Osoba, której poświęcasz tyle czasu i zainteresowania nie zmieni ani swojego życiorysu, tym bardziej preferencji ani tym bardziej zachowania stąd "para w gwizdek".
Prezentacja tak ważnego problemu jak narkomania i zagrożenia jakie niesie za sobą nadużywanie m.in marihuany przez młodzież zasługuje na porządną i pozbawioną prywatnych animozji dyskusję.
Przepraszam jeśli Cię urażę ale ja mam już serdecznie dość obecności pkanalii na Twoim blogu w każdym temacie, każdym komentarzu, każdej refleksji jako punktu odniesienia do spraw najwyższej wagi.
Piszę we własnym imieniu i biorę za to odpowiedzialność. Zrozumiem jeśli podziękujesz mi za odwiedziny na Twoim blogu zwłaszcza, że jestem jak ten kwiatek do kozucha :)
Pozdrawiam serdecznie wszystkich :)
P.s
UsuńPrzepraszam za wszystkie błędy - vendetta oczywiście . Piszę w wielkim pośpiechu i nie sprawdziłam przed wysłaniem.
@ EwaL
UsuńCzcigodna Ewo
Byłaś, jesteś i przynajmniej dla mnie zawsze będziesz miłym i oczekiwanym gościem, perłą w koronie "Antysocjala", choć nie jest to blog monarchistyczny.
W fizyce temperatura zero w skali Kelvina jest nazywana zerem absolutnym ponieważ we wszechświecie nigdzie nie ma niższej. Analogiczną rolę przy opisie postaw moralnych pełni apologeta marihuany, prymitywnych dziwek i aborcji. A skoro sprecyzowałaś że za bicie piany uznajesz nawiązywanie do tego stworu, obiecuję że odtąd będę wspominać o narkotyczno - skrobankowych degeneratach (bydło na pewno nie zasługuje na taką metaforę). Ponieważ tak zdefiniowana grupa jest niestety znacznie więcej egzemplarzy niż dwóch grasujących w sieci misjonarzy wszelakiego łajna moralnego.
Mnie też wybacz literówki bo jestem świeżo po badaniu okulistycznym.
Pozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za to, że nie pogniewałeś się za moje rządy na Twoim blogu :)
UsuńMoja odezwa była bardziej emocjonalna niż osnuta rzeczywistą wiarą w zmianę :)
Niemniej dziękuję i pozdrawiam.
Dzień dobry Stary Niedźwiedziu!
OdpowiedzUsuńMiło mi, że wyróżniłeś mój blog. Od lat próbuję ludziom tłumaczyć, ze marihuana nie jest niegroźnym ziółkiem.Z małym skutkiem. Podobnie jak nie jest niegroźnym ziółkiem tytoń (choć specyfika uzależnienia jest inna).
Pracuję z nastolatkami i choć bardzo lubię moją pracę widzę jak często jest waleniem głową w mur. Oni przychodzą z musu. Dopiero za kilka, kilkanaście lat gdy stracą coś cennego być może zechcą się leczyć z uzależnienia od alkoholu (częsta zmiana w pewnym wieku) lub innych narkotyków, a także samej marihuany (tak, tak mam w terapii ludzi po 30-tce, którzy są uzależnieni tylko od ganji).
Pozdrawiam serdecznie :)
Szanowna Missjonash
UsuńW blogosferze trzymam się nieprzesadnie licznego zestawu blogów na których od dawna bywam więc juz po raz trzeci w tej wymianie opinii muszę podziękować Jugglerowi za podanie namiaru na Twój. Pobieżny rzut oka upewnił mnie że nalezy podac link do Ciebie gdyż zajmujesz się problematyką którą jako thatcherysta ( reputację konserwatystów psują różne Marki Jurki) interesuję się od dawna. Zwłaszcza że w tej części blogosfery w której sie poruszam nie brak misjonarzy z zakonu "braci marychujanów", nierzadko z kryminalną przeszłością, tłumaczących że palacz ziela nie jest narkomanem, natomiast jest nim człowiek wypijający lampkę wina do obiadu. Czyli praktycznie każdy Francuz, Włoch czy Hiszpan.
Więc na ile jestem w stanie to robić, zwalczam takich degeneratów i ich konopnego bożka.
Z przyjemnością zamieniłbym z Tobą kilka słów prywatnie. Ponieważ na Twoim blogu nie znalazłem gadgetu "napisz do mnie", mam prośbę abyś swój adres mailowy przesłała na pocztę "antysocjala" czyli antysocjalbis@o2.pl . Odpowiem ze swojego prywatnego.
Witam jakże cennego sprzymierzeńca w niskich progach antysocjala i pozdrawiam se3rdecznie.
To się przyjemnie czyta:"a może by tak zaostrzyć kary" ,ale na rany Boskie, to nie ja jestem największym pragmatykiem w tym towarzystwie.Proszę Państwa "trynd" Eurolandu jest przecież akurat odwrotny,a Polska jest pokornym wasalem i na zmianę kursu nie ma widoków.Z tymi długami,jakie mamy,z takim uwikłaniem rządzących w rozmaite układy,z tym,co już podpisaliśmy, chodzimy na cudzym sznurku i we własnym kraju mamy do powiedzenia coraz mniej z kursem na NIC.Co właściwie znaczy "zaostrzyć kary"?Jako efekt czyich i jakich działań ma to nastąpić?Sorry,bo to może zabrzmiało troszeńkę napastliwie,ale spróbujmy jakoś usystematyzować cele i środki,bo temat jest nośny ,za to poparcie dla zaostrzania prawa w tej kwestii -w lewicowym Euroedenie , spada na łeb na szyję i wszyscy mamy tego świadomość.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Szanowny Jugglerze,
UsuńDni Eurokołchozu jako takiego są już policzone. Optymizmem napawa mnie fakt, że poszczególne europejskie narody zaczynają się przed zalewem lewackiego liberalizmu i lichwiarskiej międzynarodówki bronić. Niechybnie skuteczną tamę na drodze lewackiego szamba postawią ruchy narodowe. Żeby nie być gołosłownym to przytoczę tylko fakt, że w niektórych niemieckich landach nacjonaliści rządzą już samodzielnie, we Francji narodowcy rosną w siłę i stanowią właściwie trzecią siłę polityczną, mimo prób delegalizacji, na Węgrzech Jobbik współrządzi z Fideszem Orbana, a w Grecji poparcie sił narodowych jest tak wysokie, że mówi się o możliwości samodzielnego rządzenia. Jak widzisz powoli co niektórzy budzą się z letargu i mówią dość lewactwu, postępactwu, multi-kulti i politycznej poprawności. Jednym słowem jeżeli spełnią się moje nadzieje i w Polsce też Ruch Narodowy zdobędzie odpowiednie społeczne poparcie i władzę, to czapę za narkotyki mamy jak w banku, jak również za dzieciobójstwo i pedofilię - i dobrze.
I jeszcze jedno, banksterom udowodnić przestępstwa jest stosunkowo łatwo i taka Islandia nie wahała się za nimi powysyłać listów gończych, więc bym się ich tak bardzo nie obawiał, a nawet odmówił spłacania naszego zadłużenia, udowadniając, że w większości pożyczali nam wirtualne, nieistniejące pieniądze, a to unieważnia całą transakcję. Trzeba mieć tylko jaja, bo oni liczą się tylko z silnymi i bezkompromisowymi graczami. Ta gigantyczna spekulacyjna bańka musi w końcu pęknąć. Pytanie tylko brzmi czy na naszych, czy na ich warunkach?
Pozdrawiam, TF.
Czcigodny Jugglerze
UsuńTwoje uwagi są bardzo rzeczowe więc nikt przy zdrowych zmysłach nie uzna ich za napastliwe. Oczywiście dzisiaj ani jutro tych kar zaostrzyć się nie da bo jak piszesz, w eurokołchozie panuje wręcz uwielbienie każdego moralnego zbydlęcenia więc kary za handel narkotykami są coraz niższe bo przecież "narkomanii zwalczyć się nie da",
Wielkopolanie w dziewiętnastym wieku cierpliwie pracowali u podstaw i przygotowywali się na nadejście w bliżej nieokreślonej przyszłości szansy którą będzie można wykorzystać wybijając się na niepodległość. Powstanie Wielkopolskie było doskonale przygotowane i prowadzone, jakiż kontrast choćby ze stu sześćdziesięcioma gorącogłowymi szaleńcami biegającymi po ulicach Warszawy w poszukiwaniu generała który by ich poprowadził na Moskali.
Więc niech ludzie obdarzeni wiedz> prawniczą i kręgosłupem moralnym przestudiują tę problematykę przygotowując projekty uzdrowienia kodeksu karnego w tej i innych zabagnionych dziedzinach. A my uczmy młodzież że ziele to wyjątkowy syf który pali tylko ludzki szrot. A taki nałóg w przyzwoitym towarzystwie po prostu dyskwalifikuje.
Więcej wkrótce na priva.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o sposoby walki z plagą narkomanii, to znów muszę się odwołać do metod stosowanych przez narodowców. Mianowicie, namierzają dilerów udając potencjalnych klientów, a jak ten łyknie przynętę, to spuszczają mu okrutny łomot i zabrany towar wrzucają do najbliższej studzienki kanalizacyjnej. Taki diler przecież nie pójdzie na policję i nie złoży skargi. Natomiast kiedy przy okazji namierzą gówniarza, który kupił, to zabierają mu towar i wyrzucają. Gówniarz zostaje bez kasy i towaru na wieczorna imprezę. Podobnie narodowcy walczą z pedofilami. Podszywają się w necie pod potencjalne ofiary, a jak dochodzi do spotkania, to scenariusz jak wyżej plus zostawienie zboczeńca z gołą dupą po spuszczeniu mu omłotu i zabraniu kluczyków od samochodu. Jak tylko nieudolne organa ścigania nie będą się to wtrącać, to jak sądzę walka ta będzie znacznie bardziej efektywna, niż nieudolne działania policji, a właściwie ich brak.
Pozdrawiam serdecznie, TF.
Czcigodny Tie Fighterze
OdpowiedzUsuńopisane przez Ciebie sposoby wymierzania sprawiedliwości były szeroko stosowane podczas niemieckiej okupacji, Ponieważ obecnie też jesteśmy niejako okupowani (rządzi "partia zagranicy" a obowiązuje eurosocjalistyczne lewo a nie prawo), nie dziwi mnie renesans takich metod. Ale znacznie lepiej by było gdyby wybory wygrała koalicja propolska, zrobiła generalne sprzątanie w kodeksach i środowisku sędziowskim a obecnie obowiązujące lewo znalazło zasłużone miejsce na gwoździu w drewnianej budce .
Pozdrawiam serdecznie.