środa, 7 maja 2014

Największy z Finów - cz.1

Gdybym w swoim rzecz jasna subiektywnym rankingu miał wytypować najwybitniejszych europejskich mężów stanu XX wieku, nie musiałbym się długo zastanawiać. Zwłaszcza jeśli za podstawowe kryterium przyjąłbym zasługi dla swojej ojczyzny, przypisane danemu mężowi stanu (z definicji jedynie ich a nie polityków mam na myśli) i nie będące wynikiem konsekwentnego działania sztafety pokoleń. Na medalowym podium bez wahania umieściłbym Margaret Thatcher, Francisco Franco y Bahamonde oraz Carla Gustafa Mannerheima.
Kim była Żelazna Lady, człowiekowi pretendującemu do miana osoby kulturalnej przypominać nie trzeba. Jej zasługi, polegające na wyciągnięciu kraju z labourzystowskiego bagna i przywrócenie Wielkiej Brytanii czołowej pozycji w Europie, negować może jedynie jakiś lewak.
Francisco Franco uratował swój kraj (a w jakiejś mierze i Europę) przed czerwona zarazą i po mistrzowsku przeprowadził swoją ojczyznę przez lata II Wojny Światowej. Więc psy na nim może wieszać co najwyżej kryptokomunista czy estetyzująca mentalna ciota.
Natomiast o marszałku Mannerheimie mało kto wie więcej niż to że był głównodowodzącym armii fińskiej podczas jej heroicznej wojny z sowieckim agresorem. Zaś po „reformach” polskiego szkolnictwa (nazwa o tyle trafna iż tak jak i identycznie nazywany rodzaj damskich majtek, też kojarzy się z pewną częścią ciała), nie dałbym złamanego grosza za to iż przeciętnemu maturzyście nazwisko to cokolwiek mówi. Zatem muszę przybliżyć Szanownym Gościom „Antysocjala” tę wielką postać.
Baron Carl Gustaf Emil Mannerheim urodził się 4 czerwca 1867 w szwedzkiej rodzinie arystokratycznej, osiadłej na terenie należącego wówczas do Rosji Wielkiego Księstwa Finlandii. Był synem hrabiego Carla Roberta Mannerheima i jego żony Heleny von Julin. Jako czternastolatek rozpoczął naukę w  Szkole Kadetów w Haminie. Okazał się niepokornym młodzieńcem i został z niej usunięty ze względów dyscyplinarnych. Studiował na Uniwersytecie  Helsińskim a od roku 1887 był słuchaczem Mikołajewskiej Szkoły Oficerskiej Kawalerii w Petersburgu. Od 1889 służył jako kornet (najniższy stopień oficerski w rosyjskiej kawalerii) w 15 Aleksandryjskim Pułku Dragonów stacjonującym w Kaliszu. Nie był to jego ostatni kontakt z Polską.
Z Kalisza został przeniesiony do Petersburga, następnie stacjonował w Azji Środkowej i na Dalekim Wschodzie, gdzie brał udział w wojnie rosyjsko – japońskiej. W roku 1905 awansował już do stopnia pułkownika i objął dowództwo pułku. 5 stycznia 1909 został ponownie przeniesiony do Królestwa Polskiego jako dowódca 13 Włodzimierskiego Pułku Ułanów, stacjonującego w Mińsku Mazowieckim. 1 stycznia 1911 został dowódcą elitarnego Lejb-Gwardyjskiego Pułku Ułanów Jego Wysokości, jednego z najlepszych pułków kawalerii w armii Imperium Rosyjskiego. Jego koszary mieściły się w parku warszawskiego Belwederu. W czasie I wojny światowej był dowódcą wielu związków taktycznych, w tym korpusu kawalerii. Za walki w czasie I wojny światowej został odznaczony wieloma rosyjskimi orderami. Awansował do stopnia generała-majora, a następnie w 1917 generała-lejtnanta.
W grudniu 1917 powrócił do Finlandii, która 6 grudnia 1917 proklamowała niepodległość i rozpoczęła walkę o nią. Senat Finlandii powierzył mu zadanie sformowania armii fińskiej i przywrócenia porządku w kraju, mianując go naczelnym dowódcą wojsk fińskich. Mannerheim rozbroił rosyjskie "białe" garnizony na północy kraju. A następnie korzystając z pomocy niemieckiej, dowodzona przez niego tak zwana Biała Armia rozgromiła stacjonującą na południu Finlandii stworzoną przez komunistów Czerwoną Gwardię i usunęła ją wraz z marionetkowym „rządem fińskim” poza granice Finlandii. Stawiany mu zarzut surowego traktowania bolszewików uważam za jeden z najgłupszych żartów z jakimi spotkałem się podczas lektury literatury historycznej. Należy podkreślić iż poza trzynastoma tysiącami wojsk niemieckich, armię fińską wspierał dowodzony przez rotmistrza Stanisława Bogusławskiego Legion Polski, sformowany z byłych żołnierzy armii rosyjskiej stacjonujących na terenie Finlandii (ok.1700 oficerów i żołnierzy) oraz ponad pięciuset szwedzkich ochotników (w tym wielu oficerów sztabowych).
Wojna domowa rozpoczęła się pod koniec stycznia 1918 od ofensywy czerwonych. Wojska Mannerheima przeszły do ataku na początku kwietnia. Pod koniec tegoż miesiąca tak zwana Rada Ludowa uciekła do Piotrogrodu. O dziwo, na zasadzie wyjątku potwierdzającego regułę, w jej skład wchodzili też i Finowie. A nie jak w przypadku analogicznych tworów, skleconych na użytek Polski, Węgier czy Bawarii, praktycznie sami żydowscy komuniści. W dniu 15 maja całe terytorium Finlandii było już wolne od bolszewików.
Mannerheim przewidział finalną klęskę państw centralnych i z tego powodu wszedł w konflikt ze zdecydowanie proniemieckim Senatem. Doprowadziło to do złożenia przez niego dymisji i wyjazdu z kraju. Wezwano go do Finlandii ponownie w grudniu 1918 i powierzono mu stanowisko regenta. Podczas prac nad fińską konstytucją Mannerheim opowiadał się za monarchią i postulował umocnienie władzy głowy państwa. Gdy Finowie wybrali republikańską formę rządów, wystartował w wyborach prezydenckich które jednak przegrał. Jego ostatnią czynnością na stanowisku regenta było podpisanie konstytucji Republiki Finlandii w lipcu 1919. Pod koniec tego miesiąca wycofał się z życia politycznego.
W następnych latach formalnie nie uczestniczył z polityce. Tym nie mniej zachowywał znaczne wpływy i cieszył się szacunkiem bardzo wielu Finów, działał w różnych organizacjach społecznych. W 1929 jako państwowiec i wzorowy obywatel, odmówił poparcia prawicowego zamachu stanu, choć zamachowcy oferowali mu władzę dyktatorską. W 1931 przyjął funkcję przewodniczącego Rady Obrony Państwa (sprawował ją do 1939). W roku 1933 został awansowany do stopnia marszałka polnego. Zreorganizował gruntownie armię, z jego inicjatywy zbudowano na Przesmyku Karelskim linię umocnień, nazwaną Linią Mannerheima. Która podczas napaści Stalina na Finlandię czyli tak zwanej Wojny Zimowej 1939-40 uratowała niepodległość Finlandii.

Stary Niedźwiedź

29 komentarzy:

  1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    2. @wnuczek
      Pewien troll, smrodzący pod wpisem poświęconym ratowaniu konia Rubina, obiecał więcej tu nie zaglądać. Okazał się równie honorowy jak dwie kurwy męskie czyli "anty" i "kanalia". Potwierdzając że wszystko co na jego temat ongiś tu napisano, jest szczerą prawdą.

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
    4. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

      Usuń
  2. Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
    Niezależnie od wybrakowanej edukacji, trudno aby Polacy uznali Mannerheima za wybitnego dowódcę, polityka i patriotę. Przecież nie przegrał wojny, przecież nie przyniósł ojczyźnie ruin i spustoszeń, a narodowi tysięcy i milionów ofiar.

    Tym niemniej zaciekawiły mnie opisane przez Ciebie jego związki z Polską. Uważam, że imieniem Carla Gustafa Mannerheima powinniśmy nazwać ważną ulicę lub plac w Warszawie.
    Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Dibeliusie
      Patriotyzm w stylu czeskim czyli codzienna troska o czeskie sprawy plus "strategia trzciny" (każdy podmuch wiatru ją poruszy, żaden huragan nie wyrwie) na pewno w Polsce nie zostaną zaakceptowane. Dlatego staram się przybliżyć model fiński. A więc unikanie absurdalnych powstań i walczenie jedynie wtedy gdy ma to sens. Ale gdy Finowie już walczą to pozostaje tylko ukłonić im się nisko. A ćwierć miliona zabitych krasnoarmiejców zrobiło wrażenie nawet na Stalinie.
      Wspomnę o tym w następnym odcinku. Ale niektórzy z jego biografów utrzymują że po rozwodzie nie ożenił się powtórnie bowiem jego wielką miłością była księżna Maria Lubomirska. A te "garnizonowe" pobyty w Polsce wystarczyły aby Carl Gustaf Mannerheim nauczył się nieźle języka polskiego.
      Wymieniłeś ważne powody dla których nie spełnia on tradycyjnych polskich kryteriów dorobienia się pomnika czy poważnej ulicy bądź placu. Więc jestem pesymistą odnośnie szans na realizację Twojego ze wszech miar słusznego postulatu. Bo przeciwko niej nabzdyczyłaby się nie tylko pogrobowa ofiara pańszczyzny.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Można by napisać, cudze chwalicie... W niemal we wszystkich mieścinach tego nieszczęśliwego kraju, są ulice i place z nazwami takich Andersów, Rydzów-Śmigłych, i wielu innych kanalii. Nie spotkałem się natomiast z pomnikami, czy placami generała Rozwadowskiego, o którym mało kto wie, a który bardzo dużo zrobił dla Polski. W tym kraju prędzej niejaki Kukliński doczeka się jakiegoś pomnika.

      Usuń
    3. @ anonimowy
      Nie śmiej parszywy gnoju więcej nazywać generała Władysława Andersa kanalią. I spieprzaj stąd raz na zawsze, czerwona cioto.

      Usuń
    4. No tak, zabrał głos owoc lędźwi Julii Bystygier i Józefa Rożańskiego, bo tylko taki patologiczny związek mógł wydać na świat takiego bolszewickiego bękarta. Oczywiście wiemy, że to ścierwo z peselem zapomniało się podpisać, a zatem informuję czytelników, że pod wypocinami z godz. 16.52, powinien znaleźć się podpis "antydogmatyk" vel "Liberał". Czyli jedna z najparszywszych pedalskich kurew polskiej blogosfery. Zdradziła tą ciotę swoista znajomość historii, przyswojona od swoich protoplastów, którzy jak sam przyznał, przyjechali tu ze wschodu (w domyśle na wieżach ruskich czołgów). Kiedyś resztą biadolił, że ma nadzieję, że jak te jego przodki pozdychają, to nie będą leżeć w ziemi obok prawdziwych patriotów. A ja mam nadzieję, że w końcu wykopie się te bolszewickie truchła i wrzuci do dołu kloacznego, by nie zatruwały świętej polskiej ziemi.

      Usuń
  3. Będę czekać z niecierpliwością na drugą część lub następne, powinny być znacznie ciekawsze. Zwłaszcza decyzja z 1944 roku gdy Finlandia za pomoc w odparciu gigantycznej sowieckiej ofensywy odwdzięczyła się Hitlerowi zdradą i ciosem w plecy. Racja stanu jest w Polsce kompletnie niezrozumiana, zwłaszcza ze czasami sojuszników się porzuca.
    Ciekawi mnie jakie były przesłanki za Wojną Kontynuującą, co Finlandię zmusiło do konfliktu, który pochłonął dodatkowe ofiary, bardzo liczne jak na mały kraj a nie przyniósł rezultatów, tylko upokarzający pokój klepnięty z zadowoleniem przez zachodnich aliantów (nie tylko Polskę sprzedał Roosevelt)
    Być może Finalandia nie miała wyjścia, bo Sowieci zaczęli ją atakować i bombardować gdy zaatakowali ich Niemcy, najwyraźniej wykonując nieaktualny plan agresji, którą wcześniej zaplanowali.
    Zastanawiam się czy Stary Niedźwiedź wypowie się w kwestii polskiej polityki. Czy powinniśmy postąpić jak Finlandia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Slavomirze"
      Niestety muszę się z Tobą zgodzić że pojecie "racja stanu" jest w Polsce po części kompletnie nieznane a po części rozumiane inaczej niż w innych krajach kręgu cywilizacji białego człowieka.
      A od Finów mamy się czego uczyć, Od żmudnej i nieefektownej przy organicznej przez calutki dziewiętnasty wiek, poprzez wyciskanie jak cytryny autonomii w ramach Cesarstwa Rosyjskiego po zimny polityczny pragmatyzm.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. P.S
      Wykazałeś się intuicją pisząc o powtórnym zaatakowaniu Finlandii. 25 i 26 czerwca Sowieci jako pierwsi dokonali nalotów bombowych na fińskie miasta co stało się powodem "Wojny Kontynuacyjnej".
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  4. Być może to co powiem, wyda Ci się czcigodny Stary Niedźwiedziu nawet obrazoburcze - nie mniej, uważam że odnoszenie sukcesów w stylu Monika Levinsky nie należy do sposobów godnych pochwały.

    Kiedy przetrwanie (tutaj - państwa) zapewnia się kosztem utraty godności, w sposób automatyczny tworzy się potwory w stylu Hitlera czy Putina.

    Ja - nigdy nie pojmę jako właściwej takiej postawy.

    Ćmy mogą się spalać w płomieniu świecy jeżeli tego pragną, ale jerza - nie pożre nawet lew. Choć mały (kilkaset razy mniejsz od potencjalnego oprawcy) w sposób skuteczny potrafi go zniechęcić do obiadu.

    Historia choć powinna - niczego nie uczy.

    Dlaczego?

    (...)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Adamie
      Zdaję sobie sprawę z tego że czeski model patriotyzmu, czyli unikanie strat w ludziach i substancji narodowej za każdą cenę, nie pasuje do polskiej mentalności. Więc proponuję nauczyć się od nich codziennej troski o swoje sprawy, nie ocierającej sie o dyshonor. Przecież tam szmatławiec, który by wmawiał Czechom że są zakałą Europy i powinni przepraszać wszystkich za to że jeszcze istnieją, splajtowałby po tygodniu. A w "honorowej" Polsce takie gówno kwitnie.
      Natomiast Finom nikt nie może zarzucić tchórzostwa. W dziewiętnastym wieku cierpliwie budowali od zera fundamenty gospodarczo - kulturowe swojej państwowości. gdy pod konie\c XIX wieku zaczęli być ostro rusyfikowani, zamiast wszcząć z góry przegrane powstanie, po prostu zastrzelili generała - gubernatora Bobrikowa. A rosyjscy czynownicy stracili animusz bo przekonali się że nie są bezkarni.
      Bohater tego wpisu nauczył się wojennego rzemiosła w armii rosyjskiej. Okazał się pojętnym uczniem bo gdy było to już wykonalne, w roku 1918 na kopach usunął z Finlandii zarówno "czerwonych" jak i "białych" Rosjan. A podczas Wojny Zimowej do piekła odesłał ćwierć miliona bydła z czerwonymi gwiazdami na czapkach.
      W roku 2004 został wybrany największym Finem w dotychczasowej historii tego kraju. Bo naród ten ma w większości chłopskie korzenie ale potrafi docenić wielkich ludzi i nie wypomina im "niesłusznego klasowo" pochodzenia, niczym grasujący w polskim necie pękający od kompleksów cham.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Czcigodny Niedźwiedziu,
      jeśli chodzi o Michniker Beobachter vel Szechter Zeitung to są dobre wieści:
      http://www.pch24.pl/spolka-wydajaca-gazete-wyborcza-notuje-coraz-wieksze-straty,17013,i.html
      http://wgospodarce.pl/informacje/8305-wydawca-gazety-wyborczej-notuje-spadek-przychodow-i-11-mln-zlotych-straty
      http://finanse.wp.pl/kat,1033745,title,Agora-w-III-kw13-miala-97-mln-zl-straty-netto-wobec-konsensusu-119-mln-zl-straty,wid,16167760,wiadomosc.html?ticaid=112b19
      http://www.fronda.pl/a/wyborczej-spadaja-wplywy-z-reklam-oto-wyniki,34003.html
      I oby tak dalej!
      pozdrawiam z nutką optymizmu

      Usuń
    3. @ Refael
      Czcigodny Refaelu
      Dzięki za te linki. Od razu humor mi się poprawił a moi studenci maja powody do wdzięcznosci w stosunku do Ciebie. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    4. To ja dorzucę jeszcze to:

      http://www.pch24.pl/gwiezdne-wojny-michnika,22800,i.html

      Usuń
    5. @ Tie Fighter
      Sądowe boje szefa Szechter Zeitung ton kolejny dowód na to jak przegniła jest ta Tusklandia. Pewnego pięknego dnia, po ogłoszeniu wyroku, na sali sadowej może rozlec się stadionowy okrzyk "sędzia ch**". I będzie to szczera prawda.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Co do M. Thatcher i C. Mannerheima - pełna zgoda. Jednak od takiego gen. Franco w XX wieku, byli lepsi w moim przekonaniu, od niego politycy. Dla ciebie i tobie podobnych, wszyscy co są za monarchią, chodzą do kościoła, i nienawidzą komunistów, z automatu zostają "wielkimi" mężami stanu.
    Lepszym od gen. Franco był Kemal Atatürk zwanym też "Ojcem Turków". On to zwyciężył koalicję antyturecką, zapobiegł rozbiorowi Turcji przez obce państwa. Obalił skostniały sułtanat. Wprowadził szereg reform niczym Piotr I w Rosji, takich jak nową konstytucję, zmienił alfabet, kalendarz, nowoczesne ustawodawstwo karne i cywilne, i wiele innych. Pod tym względem wyprowadził zacofaną Turcję niemal z średniowiecza, w XX wiek.

    Pod rządami takiego Franco, po II wojnie światowej, mimo że jego kraj był neutralny i w żadnym stopniu nie ucierpiał od działań wojennych, a jeszcze otrzymywał pieniądze od amerykanów. Gospodarka Hiszpanii niemal się nie rozwijała. Gospodarki niektórych krajów komunistycznych takich jak Czechosłowacji, Węgry, NRD cz nawet Polski do lat 60-tych były wydajniejsze niż gospodarka hiszpańska. Dopiero jak oddał bezpośrednie rządy nad gospodarką ekonomistom, wtedy gospodarka hiszpańska zaczęła wychodzić na prostą. Takie są fakty.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. @ Anonimowy
      Widzę że jednak nie wszystkie fakty są Ci znane.
      Turystyka w Hiszpanii ruszyła w latach sześćdziesiątych niemal od zera właśnie dzięki regulacjom prawnym Franco. A gospodarka też po wojnie domowej startowała z niskiego pułapu, miedzy innymi dlatego że w ramach "bezinteresownej proletariackiej pomocy" radzieckie statki po dostarczeniu bron,i wracały z hiszpańskim złotem. Którego zapasy (pamiątka po kolonizacji Ameryki Południowej) były większe nawet od amerykańskich w Forcie Knox czy szwajcarskich. A po zakończeniu wojny domowej okazało się że złoto w całości zniknęło. Franco korzystał z pomocy ekonomicznych fachowców z Opus Dei. Wiec nie stawiaj go w takim świetle jak półpiśmiennego komunistycznego chama który sam się zna na wszystkim.
      Mustafa Kemal Pasza położył wielkie zasługi dla Turcji ale ich wpływ na inne kraje europejskie był niezbyt istotny. Natomiast strach pomyśleć jaki byłby los Europy gdyby Stalin opanował Hiszpanię.
      A tak na marginesie, słowo "Atatürk" po turecku znaczy właśnie Ojciec Turków. Wiec nie trzeba dawać dwóch grzybów w barszcz.
      Kłaniam się.

      Usuń
    2. Od belfra akademickiego powinno się oczekiwać minimum obiektywności, ale to w dzisiejszych czasach widocznie jest zbyt wiele.
      O hiszpańskim złocie wywiezionym do ZSRR w zamian za pomoc wojskową dla republiki wiedziałem. Pomoc nazistowskich Niemiec i faszystowskich Włoch dla Franco, też nie była całkowicie bezinteresowna. Jakby Hitler i Mussolini nie udzielili wsparcia i nie przerzucili wojsk gen. Franco do Hiszpanii, komuniści by z całą pewnością zwyciężyli.

      Jeżeli chodzi o gospodarkę hiszpańską pod rządami Franco, jej stan był przez wiele lat opłakany. Gdybym miał wybierać między Pinochetem a Franco, to ten pierwszy był zdecydowanie lepszym gospodarzem. Za rządów Franco była stagnacja i beznadzieja. Wzrastało niezadowolenie społeczeństwa hiszpańskiego. Jakby Franco się w połowie lat 50-tych nie podzielił władzą, jest wielce prawdopodobne, że doszłoby do puczu i Franco byłby w najlepszym wypadku usunięty. Bo nawet wśród członków reżimu, narastała frustracja i niezadowolenie z jego rządów. A że powierzył po latach gospodarkę fachowcom, na której się kompletnie nie znał. Świadczy to o nim dobrze. Nie był takim ignorantem jak Piłsudski.

      To, że Hiszpania startowała z niskiego poziomu gospodarczego, o niczym nie świadczy. Wtedy w Europie ogromna większość krajów była w takiej sytuacji. Takie Włochy Mussoliniego brały udział w II wojnie, ponosząc z tego tytułu duże koszty, i się w tym czasie rozwijały. To samo było z rolniczą Słowacją pod rządami J. Tiso.
      Kraje biedne, jak tylko mają w miarę dobre rządy, o wiele szybciej się rozwijają niż kraje rozwinięte. Wystarczy spojrzeć na Chiny, Indie, czy Brazylię.

      Nic też by się też wielkiego nie stało dla Europy, gdyby w Hiszpanii zwyciężyli komuniści. Byłby to jeszcze jeden niesłychanie zacofany i dziadowski kraj, z nieefektywną gospodarką.
      W tamtym okresie, Polska była o wiele ważniejszym krajem dla Stalina że względu na swoje strategiczne położenie w centrum Europy, niż jakaś peryferyjna Hiszpania. W Polsce był też dobrze rozwinięty przemysł wydobywczy na Śląsku, w Gdyni był najnowocześniejszy port w Europie, wydajne rolnictwo w Wielkopolsce. Więc nie wypisuj bzdur, i nie wyjeżdżaj ze swoimi kompleksami, jakoby opanowanie Hiszpanii przez komunistów, byłoby końcem świata.

      Usuń
    3. @ anonimowy
      Skoro wyobrażenie sobie losów Europy z radzieckimi bazami wojskowymi w Hiszpanii przekracza możliwości obydwu twoich szarych komórek, jest to twój a nie mój problem. Jestem belfrem akademickim i na rehabilitacji dzieci upośledzonych umysłowo się nie znam. Więc zwróć się pod inny adres.

      Usuń
    4. @ anonimowy
      Swoimi obelgami z 10 maja 2014 23:40 pod adresem Władysława Andersa czy Ryszarda Kuklińskiego ostatecznie sie zdemaskowałaś, "anty"polska czerwona cioto. Wynocha stąd, leć do kanalii, niech cię przecweli i da zajarać.

      Usuń
  6. Niedziedziu, czyzbys jako Polak zapomnial o Pilsudskim? Czyz I nie on jest glownym tworca Polskiej Niepodleglosci I pogromca bolszewi w sposob jeszcze bardziej spektakularni niz Franco....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Łysy
      Nie zapomniałem o Józefie Piłsudskim. Ale nie spełnia on kryterium wyprowadzenia swojego kraju na spokojne wody.
      Thatcher dokonała udanej reanimacji brytyjskiej gospodarki i nakładła do łbów rodaków tyle rozumu że labourzyści nie mieli odwagi pobawić się w "sprawiedliwość społeczną" i powtórnie wszystko spieprzyć. Tony Blair klasycznym przykładem na to iż jej lekcja trafiła nawet do socjalistycznych łbów.
      Mannerheim podał sie do dymisji i wyemigrował w roku 1946 aby zejść z oczu Stalinowi. Ale gdy to czynił, było już wiadome że suwerenność Finlandii (prawda że nieco ograniczona w kwestii polityki zagranicznej) została uratowana.
      Franco spowodował że po nim kraj uniknął zamieszek a przejście do monarchii konstytucyjnej i demokracji nastąpiło bezawaryjnie.
      Natomiast w chwili śmierci marszałka Piłsudskiego nad Polska zaczynały już się zbierać burzowe chmury. Bowiem polityka "zachowywania równego dystansu w stosunku do Moskwy i Berlina" musiała doprowadzić do katastrofy. W takim jak nasze miejscu na mapie z założenia była samobójcza.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  7. Szanowny Stary Niedźwiedziu,

    Ja zamiast generała Franco umieściłbym Antonio de Oliveira Salazara, jakie jest Twoje zdanie w tej kwestii?
    Co do reszty to oczywiście w pełni się zgadzam, bardzo sobie cenię obie te postaci i znam je całkiem dobrze. Mimo wszystko ten mało znany Portugalczyk również zasługuje na pamięć, jego zasługi dla rozwoju prawdziwej szkoły ekonomii są nieocenione. Z kolei Józefa Piłsudskiego z wielu względów nie mógłbym umieścić w takim zestawieniu ze względu na zbyt poważne argumenty "przeciw". O ile odnośnie generała Franco można dyskutować i umniejszać negatywne skutki pewnych jego reform, o tyle np. decyzja Marszałka odnośnie fabryki "Skody" i unowocześnienia armii, która doprowadziła generała Tadeusza Rozwadowskiego niemalże do zawału serca była po prostu jedną z najbardziej tragicznych dla historii Polski również wiele lat później.

    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Robercie
      Postać Antonio de Oliveira Salazara jest na pewno ciekawa i godna "odkurzenia". Ale pod jego adresem też miałbym zastrzeżenia. Oceniając Franco, nie wolno zapominać że monopolizacja życia politycznego nastąpiła po trzyletniej wojnie domowej, w zniszczonym kraju, z wciąż istniejącymi ogniskami lewicowego buntu i chęci sabotażu. A Franco umiał wyciągać wnioski ze swoich błędów i od połowy lat pięćdziesiątych rozpoczął się hiszpański cud gospodarczy (tempo wzrostu drugie w świecie po Japonii), co negować może jedynie wywalony stąd pedał komunista.
      Natomiast w Portugalii argumenty za monopolizacją życia politycznego były słabsze. A pójście w zaparte w obronie kolonii w Afryce czy niewykorzystanie potencjału turystycznego kraju też nie za dobrze świadczą o realizmie Salazara.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  8. Drogi Stary Niedźwiedziu,
    pięknie dziękuję za ten wpis. Moja trójka byłaby chyba taka: Franco / Horthy / Mannerheim.

    Serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń