Niedzielny finał mistrzostw świata zakończył się zgodnie z zapowiedzią mojego przyjaciela Paulika, wygłoszoną ze dwa tygodnie przed rozegraniem takowego. Powiedział mi wtedy, że mistrzem zostały wytypowane francuskie wojska kolonialne i co najwyżej trzęsienie ziemi mogłoby ten werdykt zmienić. Na moją uwagę, że choćby grająca pieknie a przy tym skutecznie Chorwacja też jest kandydatem do złota, odpowiedział krótko:
- A co to ma do rzeczy? Czy w 2002 Koreańczycy nie powinni zebrać łomotu już w pierwszym meczu fazy pucharowej?
Mecz finałowy sędziował Argentyńczyk Nestor Pitana, tak przynajmniej jego nazwisko podają media. Być może w doniesienia te wkradła sie literówka, bowiem Putana byłoby doskonałym potwierdzeniem słuszności łacińskiego przysłowia "nomen omen".
Dyskretne wspomaganie słusznego triumfatora imprezy zaczął od gwizdnięcia rzutu wolnego za rzekomy faul na Griezmannie, który potknął sie o własne nogi. Dośrodkowanie musnął głową Mandżukić na tyle nieszczęśliwie, że zmylił bramkarza i 1:0 dla Francji.
Chorwaci przystąpili do energiczniejszych ataków i po pięknej akcji wyrównali. Zaczęli w meczu osiągać przewagę i wtedy sędzia odgwizdał dyskusyjny rzut karny dla żabojadów (czy może słuszniej byłoby powiedzieć szarańczojadów). Griezmann strzelił pewnie i do przerwy 2:1 dla drużyny Francji, która w tej połowie meczu tylko raz strzelała w światło chorwackiej bramki.
Po przerwie Chorwaci, nie mając już innego wyboru, zaatakowali, siłą rzeczy mocno się odkrywając. Rodowici Francuzi Pogba i Mbappe to wykorzystali i po dobrze przeprowadzonych kontrach ich drużyna prowadziła już 4:1. Na otarcie łez Chorwatów Mandżukić się zrehabilitował za tego "swojaka" i ustalił wynik meczu na 4:2.
Jesteśmy bardzo ciekawi, jak przebiegłby ten mecz, gdyby to Francuzi musieli odrabiać straty a Chorwaci kontrowali.
Na wręczaniu medali raczył pojawić się sam car Putas. Obok niego znajdowali się pani prezydent Kolinda Grabar-Kitarović oraz francuska ofiara pedofilii. I wtedy lunął solidny deszcz. Nad carem natychmiast rozpięto parasol, jego sąsiedzi mokli w ulewie.
No cóż, cham z KGB at mortem defecatam pozostanie tylko chamem z KGB. A pod względem znajomości savoir vivre'u może sobie zafundować fląderkę i żółwika z innym chamem. Swego czasu też robiącym za prezydenta, i też chowającym się pod parasolem, gdy kobieta będąca jego gościem mokła, czyli tak zwanym chrabią Bulem. Mogliby przepić do siebie z jednej musztardówki i zakąsić śledziem, otrzepanym z nadmiaru soli poprzez walnięcie o cholewę.
Stary Niedźwiedź
Refael 72
PostScriptum
Zapraszam do odwiedzania i komentowania Archiwum starego Antysocjala.
Refael72
- A co to ma do rzeczy? Czy w 2002 Koreańczycy nie powinni zebrać łomotu już w pierwszym meczu fazy pucharowej?
Mecz finałowy sędziował Argentyńczyk Nestor Pitana, tak przynajmniej jego nazwisko podają media. Być może w doniesienia te wkradła sie literówka, bowiem Putana byłoby doskonałym potwierdzeniem słuszności łacińskiego przysłowia "nomen omen".
Dyskretne wspomaganie słusznego triumfatora imprezy zaczął od gwizdnięcia rzutu wolnego za rzekomy faul na Griezmannie, który potknął sie o własne nogi. Dośrodkowanie musnął głową Mandżukić na tyle nieszczęśliwie, że zmylił bramkarza i 1:0 dla Francji.
Chorwaci przystąpili do energiczniejszych ataków i po pięknej akcji wyrównali. Zaczęli w meczu osiągać przewagę i wtedy sędzia odgwizdał dyskusyjny rzut karny dla żabojadów (czy może słuszniej byłoby powiedzieć szarańczojadów). Griezmann strzelił pewnie i do przerwy 2:1 dla drużyny Francji, która w tej połowie meczu tylko raz strzelała w światło chorwackiej bramki.
Po przerwie Chorwaci, nie mając już innego wyboru, zaatakowali, siłą rzeczy mocno się odkrywając. Rodowici Francuzi Pogba i Mbappe to wykorzystali i po dobrze przeprowadzonych kontrach ich drużyna prowadziła już 4:1. Na otarcie łez Chorwatów Mandżukić się zrehabilitował za tego "swojaka" i ustalił wynik meczu na 4:2.
Jesteśmy bardzo ciekawi, jak przebiegłby ten mecz, gdyby to Francuzi musieli odrabiać straty a Chorwaci kontrowali.
Na wręczaniu medali raczył pojawić się sam car Putas. Obok niego znajdowali się pani prezydent Kolinda Grabar-Kitarović oraz francuska ofiara pedofilii. I wtedy lunął solidny deszcz. Nad carem natychmiast rozpięto parasol, jego sąsiedzi mokli w ulewie.
No cóż, cham z KGB at mortem defecatam pozostanie tylko chamem z KGB. A pod względem znajomości savoir vivre'u może sobie zafundować fląderkę i żółwika z innym chamem. Swego czasu też robiącym za prezydenta, i też chowającym się pod parasolem, gdy kobieta będąca jego gościem mokła, czyli tak zwanym chrabią Bulem. Mogliby przepić do siebie z jednej musztardówki i zakąsić śledziem, otrzepanym z nadmiaru soli poprzez walnięcie o cholewę.
Stary Niedźwiedź
Refael 72
PostScriptum
Zapraszam do odwiedzania i komentowania Archiwum starego Antysocjala.
Refael72
Ty, Niedźwiedziu, zapewne znasz z opowiadań, ja mogę tylko przypuszczać, ale myślę, że najgłupszy carski oficer nigdy nie dopuściłby do takiego afrontu wobec damy, tym bardziej gdy owa dama jest głową państwa podczas oficjalnej wizyty.
OdpowiedzUsuńCzcigodny Refaelu
UsuńKażdy carski oficer osłoniłby damę parasolem a sam zmókł. A nie mając parasola i widząc chama, który sam się pod nim schował ignorując damę. odebrałby ten parasol, ewentualnie mniej lub bardziej obijając chamowi mordę.
W carskim korpusie oficerskim nie brakowało osób oddających się hazardowi lub mających pociąg do alkoholu. Ale ewidentne chamstwo nie było tolerowane.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedźwiedziu.
OdpowiedzUsuńMniejsza o Putina, bo jaki jest, każdy widzi.
Chorwaci po prostu przegrali, bo podarowali Francuzom 2 bramki. Pierwszą ewidentną samobóję i druga ewidentna rękę na polu karnym.
Reszta meczu była już tylko konsekwencją tych zdarzeń. Chorwaci musieli się odsłonić chcąc nawiązać walkę , a Francuzi to wypunktowali. Piękny mecz, piękna piłka nożna, piękna walka.
Nie psujmy tego wspaniałego widowiska wydumanymi teoriami spiskowymi...
pozdrawiam
Czcigodny Niedzisiejszy
UsuńSłusznie zauważyłeś, że reszta meczu była konsekwencją jednobramkowego prowadzenia wojska kolonialnego po pierwszej połowie. Samobój to wielki niefart, ale nie byłoby go, gdyby sędzia nie gwizdnął tego wyssanego z palca rzutu wolnego, gdy Griezmann wypieprzył sie o własne nogi. Po prostu jestem ciekaw, jak potoczyłby się mecz, gdyby to żabojady musiały "gonić wynik" od stanu 0:1.
A co sie tyczy karnych, kiedyś istniało pojęcia "nastrzelonej ręki", za którą nie dyktowano rzutu karnego lub wolnego. Obecnie trafienie piłką w rękę obrońcy, który nie wykonuje nią żadnych ruchów sugerujących chęć zmiany toru lotun piłki, staje się bardzo wysoko cenioną umiejętnością. Jest to szersze zjawisko, warte osobnej dyskusji.
Pozdrawiam serdecznie.
P.S.
UsuńMam nadzieję, że dożyję pieknego dnia, gdy prezes francuskiego związku piłkarskiego, po wyeliminowaniu ich drużyny z mistrzostw świata, będzie się żalił:
- W tym meczu sędzia nie poratował nas nawet jednym marnym rzutem wolnym lub rożnym. Na Allacha, cośmy mu zawinili?
Szanowna Redakcjo, jak wiadomo nie jestem wielkim zwolennikiem pilki kopnej lecz nie da sie ukryc ze jest to dzis potezne narzedziedzie polityczne.Trudno mi ocenic na ile sedzia ''pomagal'' tej ''starej K. FR. '' lecz prawdziwa przyjemnoscia obejrzalem ''ubogacanie'' jakie mialo miejsce na ulicach kalifatu paryskiego.
OdpowiedzUsuńPilka jest okragla a kalifatow w europie jest 5!
wesol dzien
PiotrROI
Czcigodny Piotrze,
Usuńzapraszam Cię na Widzew, pokochasz piłkę.
O ile uda Ci się kupić bilet, czyli jak posiadacz karnetu, który wie, że nie będzie mógł przyjść zwolni miejsca.
Widzew od momentu otwarcia nowego stadionu (III 2017) sprzedaje 100% karnetów. Mój przyjaciel, który wkręcił mnie w kibicowanie, gdy odbierałem swój karnet powiedział mi właśnie kupiłeś karnet na ekstraklasę. Był to skrót myślowy, (Widzew gra w 2 lidze), ale jeśli już teraz sprzedane jest 100% miejsc na karnet, to szanse kupienia kupienia nowego karnetu, a tym bardziej pojedynczego biletu na wyższym poziomie będą znikome. Bo POpaprane władze miasta "lubią nas inaczej" i nie kwapią się wspomóc klub w rozbudowie stadionu. Który spokojnie mógłby być o 10k większy. Forsują za to inny klub (fakt, z którym mamy kosę), na który przychodzi 10% tego co na Widzew i który przez 3 tygodnie sprzedał tyle karnetów co Widzew w 3 godziny.
Szanowny Refael72, Naprawde doceniam i szanuje twoje zaproszenie lecz ja nigdy nie zrozumiem jak mozna sie cieszyc ze 22 facetow przez prawie dwie godziny gania za kawaliekiem skory.Jakby sie wzieli za uczciwa robote moze moglbym im zyczyc: '' powodzenia w terapi'' ale widzac co tam sie dzije.... - ja im nie chce przerywac , ja znam FR ta prana po ryju francuzka przez muslima -relax lepszy od 10 masazy
Usuńwesol wieczor
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńDoskonale rozumiem Twoją gorzką satysfakcję. Jest to dopisek do stwierdzenia starego Kisiela, który już wiele lat temu powiedział (cytuję z pamięci):
- Przyjdzie jeszcze czas, gdy ta stara kurwa Francja zapłaci za wszystkie krzywdy wyrządzone Polsce.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Refaelu
UsuńW czasach studenckich kibicowałem Stali Mielec, w której grali wtedy Lato, Kasperczak i Domarski. Ale do Mielca na mecze nie jeździłem a wizyty na stadionie ograniczałem do Łazienkowskiej. Nie dlatego, by w atmosferze doszukać się jakiejś magii czy cieszyć się, gdy kibole skandowali "brawo Legia, Górnik chuj". Po prostu chciałem na żywo oglądać Roberta Gadochę, Kazia Deynę czy Lesława Ćmikiewicza.
Zawsze interesowała mnie piłka nożna z najwyższej półki. W tamtych czasach pasjonowałem się grą Ajaxu Amsterdam, który stworzył futbol totalny. Tego w składzie Heinz Stuy- Wim Suurbier, Barry Hulshoff, Horst Blankenburg, Ruud Krol - Arie Haan, Johan Neeskens, Gerd Muhren - Johnny Rep, Johan Cruyff, Piet Keiser. Który Bayernowi z ponad połową podstawowego składu graczy mistrzów świata z 1974 potrafił spuścić łomot 4:0. A w meczu o Puchar Interkontynentalny Cruyff mijał piłkarzy mistrza Amerykim Południowej jak tyczki w slalomie. Zaś Neeskens pokazywał jak się strzela karne, bo gdy bramkarz odrywał drugą stopę od linii bramkowej, piłka już była w siatce.
Obecnie nawet traktorem nikt by mnie nie zaciągnął na krajowy mecz ligowy, bo na taką kopaninę nie mogę i nie chcę patrzeć. Szanuję jedynie kibiców, takich jak porządkująca groby powstańców wielkopolskich "wiara Lecha" czy uczący wyluzowaną hołotę ustępowania miejsca w komunikacji miejskiej osobom starszym pan Mietek.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowna Redakcjo,
OdpowiedzUsuńChamstwu należy sprzeciwiać się siłom i godnościom osobistom (żeby zacytować klasykę). Jak widać, pani Prezydent Chorwacji odrobiła lekcje i - nawet przemoknięta - wyglądała zjawiskowo. Chamstwa Putina nie zakryją żadne tytuły, pieniądze ani najlepsze garnitury od Armaniego. A lać w mordę? Ręki szkoda (kłania się Nikodem Dyzma).
Pozdrawiam, hanusia191
Czcigodna Hanusiu
UsuńCytaty klasyków świetnie dobrane. A lekko modyfikując stare przysłowie, cham może wyjść z KGB. Ale KGB nie wyjdzie z chama nigdy.
Pozdrawiam serdecznie.
Dobrze powiedziane, czcigodny Stary Niedźwiedziu, jeśli chodzi o to KGB. A tak z zupełnie innej beczki, czy zauważyłeś wysyp artykułów w internecie, opisujących panią Prezydent Chorwacji jako osobę "kontrowersyjną" (zadziwiające, jaką popularnością cieszy się ostatnio to słowo). Zarzuca się jej, że gloryfikuje ustaszów (nie wiem, na ile to prawda) i że poglądy na migrantów ma podobne jak pan Premier Viktor Orban (co akurat dla mnie nie jest wadą) i PiS. Jestem ciekawa Twojej opinii.
UsuńPozdrawiam serdecznie, hanusia 191