wtorek, 10 lipca 2018

Piłkarskie wykopki

Mistrzostwa świata wkroczyły w fazę medalową. Kibicuję drużynie Chorwacji ale jestem pełen obaw. Dzisiejszy pojedynek dwóch bantustanów ani trochę mnie nie ekscytuje. Tym nie mniej obydwaj jego uczestnicy będą mieli o jeden dzień odpoczynku więcej przed wielkim finałem o złoto i małym o brąz. Stawia to w szczególnie złej sytuacji Chorwatów, którzy mają za sobą w fazie pucharowej dwa mecze do upadłego, zakończone karnymi. Natomiast ich jutrzejsi przeciwnicy Anglicy mieli wprawdzie też karne w meczu z Kolumbią, ale szwedzkich tępaków ograli bez większego wysiłku w normalnym czasie. Oby nie okazało się, że Chorwaci resztki sił stracą w przegranym meczu półfinałowym, a brąz oddadzą bantustanowi (chyba jednak belgijskiemu) już praktycznie bez walki.
Tfu, na psa urok!
A jak to było z naszymi orłami, sokołami?
Oczywiście nawiązano do tradycji engelowych "gorących kubków" czy janosikowej ekipy, rozgrywając mecz otwarcia, mecz o wszystko i mecz o honor, unikając zajęcia ostatniego miejsca w grupie z zerem zdobytych punktów. Na forach internetowych wszyscy tędzy stratedzy piłkarscy nie zostawiają na Adamie Nawałce suchej nitki, z czym nie do końca mogę się zgodzić.
Niewątpliwie trener poipełnił dwa duże błędy.
Po pierwsze, zaczął eksperymenty z ustawieniem na boisku i taktyką gry. Przez zwycięskie eliminacje do Euro 2016, przyzwoitą grę na takowych (odpadnięcie w ćwierćfinale po karnych z późniejszym mistrzem nie jest obciachem) i eliminacje do Mundialu 2018 drużyna grała systemem 4 - 5 - 1 (niektórzy twierdzą, że 4 - 4 - 2 ale nie mam zamiaru się o to sprzeczać). A tu do meczu z Senegalem wyszedł hurra ofensywny skład, dobry na Wyspy Owcze lub San Marino. O środek pola nie za bardzo miał kto walczyć i Murzyni nas ograli TAKTYCZNIE. Stan ducha piłkarzy najlepiej oddał Maciej Rybus, szczerze mówiąc dziennikarzowi, że tak jak i koledzy, nie za bardzo wiedział, co ma na boisku robić. Bo mnogość rozważanych wariantów gry kompletnie mu sie pozajączkowała.
Drugi błąd to sugerowanie się magią nazw klubów, w których grają kadrowicze. Thiago Cionek grywanie ogonów w klubie SPAL, obecnie w Serie A, może uważać za gigantyczny życiowy sukces, bowiem wcześniej po przejściu z Jagiellonii do Włoch, grywał w Seria B, a nawet Serie C. Arkadiusz Milik w Napoli głównie grzeje ławę po ciężkiej kontuzji. a i wcześniej w meczach reprezentacji wykorzystywał góra co piątą stuprocentową sytuację strzelecką. Zaś Wojciech Szczęsny w Juventusie jest bramkarzem rezerwowym, w poważnych meczach nie występuje a teraz wygrał z Davidem de Gea w dwóch klasyfikacjach: na najmniej skutecznego bramkarza mistrzostw oraz na najgłupszy błąd fazy grupowej.
Ale z drugiej strony, trener Nawałka wprowadził drużynę w latach 2016 i 2018 do finałów dwóch najpoważniejszych imprez. a po sobie nie zostawia spalonej ziemi. No i wreszcie pokazał, że jest człowiekiem honoru i podał sie do dymisji, bo ponosi odpowiedzialność z obecny blamaż.
Wspomniani już mądrale z forów dyskusyjnych najczęściej obstają za powołaniem trenera krajowego. Dokonajmy telegraficznego przeglądu dotychczasowych.
Ś.p. pan Kazimierz Górski zdobył złoto na olimpiadzie 1972, brąz na mistrzostwach świata 1974 i srebro na olimpiadzie 1976. W galerii trenerów polskiej reprezentacji nie ma żadnego poważnego konkurenta.
Na drugim miejscu plasuje się Antoni Piechniczek, który na mistrzostwach świata 1982 zdobył brąz, a na następnych w 1986 wyszedł z grupy eliminacyjnej i w 1/8 finału przegrał nie tyle z Anglią, co z niesamowitym Gary Linekerem.
Na osobną wzmiankę zasługuje Janusz Wójcik, który stworzył ostatnią godną zapamiętania drużynę narodową, czyli srebrnych olimpijczyków z Barcelony 1992. Grały tam tak wielkie talenty jak Kowalczyk, Juskowiak, Brzęczek, Koźmiński, Świerczewski, Wałdoch czy Staniek. Naturalnym posunięciem było powierzenie mu pierwszej reprezentacji, którą stanowiliby jego olimpijczycy, uzupełnieni o zaledwie kilku piłkarzy spoza tej drużyny. Ale czerstwe komunistyczne pierdziele z PZPN i kadrowicze, czyli takie zera jak choćby wesoły Romek Kosecki, w trosce o swoje apanaże, pomysł taki skutecznie upupili. Więc "srebrna" drużyna sie rozlazła a kadrę prowadziły takie trenerskie nieporozumienia, jak Andrzej Strejlau, Henryk Apostel czy Wojciech Łazarek, przegrywający w kompromitującym stylu  eliminacje do wszystkich możliwych imprez. Odkurzony w roku 1996 Antoni Piechniczek oczywiście przegrał eliminacje do mistrzostw świata w 1998, chyba głównie dlatego, że nie miał kim grać. W połowie 1997 łaskawie przypomniano sobie o Wójciku, który z tej samej przyczyny przegrał eliminacje do ME 2000.
Szczególnie negatywnie w mojej pamięci zapisał sie jako działacz i "trener" niegdyś naprawdę świetny piłkarz, czyli Zbigniew Boniek. Podczas mistrzostw w Korei i Japonii systematycznie podsrywał Jerzemu Engelowi. Rzekomo go chwaląc a zarazem mówiąc, że na treningach zwracał mu uwagę na ponoć doskonale dysponowanych zawodników, którzy nie wyszli na kolejne mecze. I dopiął swego, zostając selekcjonerem drużyny narodowej. Osły z PZPN nie pamiętały lub nie chciały pamiętać o jego sukcesach trenerskich w Serie A, czyli o przeprowadzeniu drużyny Lecce do Serie B. Nikodem Dyzma polskiej myśli trenerskiej dokonał wielkiej sztuki, przegrywając wyścig do ME 2004 nie tylko ze Szwecją (ulec drużynie, w której grali Henrik Larsson czy Zlatan Ibrahimowić nie jest obciachem) ale i z Łotwą.  Która w roku 2002 wygrała w Warszawie z Polską, grając ciekawym systemem 8 - 1 - 1.
Dlatego nie jestem optymistą. Jeśli zwycięży opcja "krajowa", kolejne lata może zmarnować zero pokroju Fornalika czy Smudy. A jeśli trener ma być z importu, to oby to nie był jakiś kumpel Bońka, który o trenerce wie tyle samo, co "Zibi". Czyli gówno.

Stary Niedźwiedź

5 komentarzy:

  1. Jedna poprawka: w 1986 r. z Anglią (Linekerem) przegraliśmy w grupie 0:3, a w 1/8 ulegliśmy Brazylii 0:4. Serdecznie pozdrawiam gospodarza bloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szanowny Anonimowy.
      Oczywiście masz rację, cofam ten sęk. Mecz z Linekerem i spółką tak utkwił mi w pamięci (ów wybitny napastnik już do przerwy ustrzelił klasyczny hat trick), że pomyliły mi się te dwa przesławne lania. Obydwa do zera i w kompromitującym stylu. Choć w tej kategori rekordzistą jest team Frania Smudy. Złośliwi twierdzili, że tak spodobała się nazwa klubu Schalke 04, że w 2010 stworzyli w Murcji drużynę Smudasy 0:6.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Jarek Dziubek11 lipca 2018 10:23

    Szanowny Stary Niedźwiedziu,
    ja również kibicuję Chorwacji. Dziś półfinał z Anglią i będę mocno trzymał kciuki, a może i jaką rakiję łyknę pod sukces drużyny, w której nie licząc karnych, każdego gola na mundialu strzela inny zawodnik. Podobnie jak Ty mam obawy o kondycję biało-czerwonej szachownicy i obawiam się, że dojdzie do finału Francja-Anglia, w którym już chyba będę musiał wesprzeć tych ostatnich, bo zdobycie mistrzostwa po 52 latach byłoby z kategorii montypythonowskiego żartu. Ale póki co - Slava Hrvatskiej!!!
    Jeśli chodzi o drugi poruszony przez Ciebie wątek, to ja dziękuję Adamowi Nawałce przede wszystkim za pierwsze w historii zwycięstwo nad Niemcami, które miało miejsce parę miesięcy po wygraniu przez nich poprzedniego mundialu. I to nie w meczu o pietruszkę, tylko w ważnym eliminacyjnym meczu o punkty. Nawałka dokonał tego, co nie udało się wcześniej ani Górskiemu, ani Gmochowi - pozostałych naszych trenerów potykających się o Niemców dla przyzwoitości pominę.
    Rzeczywiście sam koniec selekcjonera był właściwie kopią końców Engela i Janasa. Jednak wcześniej Nawałka wyprowadził nas gdzieś z odmętów czwartego koszyka podczas losowań kwalifikacyjnych i doprowadził do tego, że nasza reprezentacja nie jest traktowana przez innych jako klasyczny dostarczyciel punktów. A w roku 2009 byliśmy bardzo bliscy takiej roli, gdy w eliminacjach do południowoafrykańskiego mundialu w grupie ze Słowacją, Słowenią, Czechami, Irlandią Północną i San Marino zajęliśmy piąte miejsce wyprzedzając jedynie tych ostatnich. Nawet jeśli po mundialu spadniemy w rankingu z pozycji w pierwszym koszyku do drugiego, to i tak przed Nawałką poprzednio taka sytuacja była za pierwszego Piechniczka, czyli ponad trzydzieści lat temu.
    A na nowego trenera może najlepiej byłoby wziąć jakiegoś Jugola? Oni tam mają zdolnych ludzi.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Jarku
      Nie mogłem nie wyliczyć błędów trenera podczas tych mistrzostw. Ale zgadzam się z Tobą, że Adam Nawałka zostawił kadrę w bez porównania lepszym położeniu, niż choćby Leo Beenhakker, że o innych jego poprzednikach, mniej "historycznych" od Piechniczka nie wspomnę. Każdy z nich przepychając reprezentację do drugiego koszyka, puszyłby się tym sukcesem niczym paw.
      Poza tym, miał odwagę spojrzeć ludziom w oczy, gdy złożł rezygnację. A nie przysłał jej do PZPN mailem z oddali, jak to po kompromitacji z Łotwą zrobił Boniek.
      Wyniki szkoleniowe byłych Jugosłowian stanowią niezłą rekomendację, biorąc choćby pod uwagę, w jakich klubach grają obecbie chorwaccy piłkarze. ale obawiam się, że nie mają wielkich szans, bo chyba żaden nie był kumplem Bońka w Serie A.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. 42 year-old Account Executive Hermina Gudger, hailing from Listuguj Mi'gmaq First Nation enjoys watching movies like Benji and Jigsaw puzzles. Took a trip to Historic Centre of Mexico City and Xochimilco and drives a Mercedes-Benz 680S Torpedo Roadster. Przeczytaj caly raport

    OdpowiedzUsuń