środa, 23 maja 2012

Z pos-tępackiego na polski - cz.II

Kontynuując swój leksykon sloganów używanych często w blogowych dyskusjach przez ludzi postępu, pozwolę sobie przytoczyć ich kolejne wybroczyny umysłowe, nie mniej oryginalne od poprzednich.


Między terroryzmem chrześcijańskim a islamskim nie ma różnicy

Tę złotą myśl wypowiedział chyba najbardziej zapiekły ateotalib jakiego miałem nieprzyjemność spotkać w blogosferze. Gdy zapytałem go czy zna przypadki wysadzania się w powietrze chrześcijańskich kamikadze w muzułmańskich lokalach, meczetach czy na bazarach, odpowiedział że przecież dziewięćset lat temu były wyprawy krzyżowe więc nie ma żadnej różnicy. Takiej samej argumentacji używał gdy pytałem go o znane mu przypadki nauczania przez chrześcijańskich duchownych młodzieży że zabicie innowiercy jest uczynkiem miłym Bogu. Kiedyś tacy księża istotnie się zdarzali, od dawna już tak nie jest, czego nijak nie można powiedzieć o islamie. W którym do dziś różni „świątobliwi starcy” tłumaczą nastoletniej gówniarzerii  że szczytem pobożności jest zrobić wielkie bum zabijając siebie i jak najwięcej giaurów. Chłopaków kuszą  tłumacząc że niejaki Allach już im przygotował po sto hurys (w tym akurat przypadku na pewno nie na twarz). Ciekaw jestem czy na dziewuchy czeka nagroda w postaci stówy „srogich ogierów, do posług wenusowych bardzo skorych i obrotnych w samej rzeczy” (jak mawiał stary świntuch Brantôme). Ale dla takich jak on nie ma to żadnego znaczenia. Współcześni Grecy jako w większości chrześcijanie ani chybi w jego oczach odpowiadają za zniszczenie Troi. W takich przypadkach być może jest w stanie coś zdziałać dobry psychiatra. Ale jestem pesymistą.

Niczego nie rozumiesz
 
Tym stwierdzeniem najczęściej kończył rozpoczęty przez siebie wątek pewien zajączek. Na ogół miało to miejsce gdy jego rozmówcy nie dali sobie wmówić że aborcja na żądanie jest dla każdej kobiety równie ważna jak oddychanie, narkotyki są „wporzo”, dziwus którego jednego wieczoru zaliczyło w kibelku pół dyskoteki to porządna dziewczyna i jest rzeczą normalną że facet chodzący z kobietą, o ile nie zawarli w tej sprawie specjalnych ustaleń, ma pełne prawo do skoków w bok jeśli tylko coś mu się nawinie, dajmy na to że pod rękę. W tej ostatniej kwestii nie jest „katolskim kołtunem” i dziewczynie przyznaje to samo prawo.
W miarę rozwoju dyskusji początkowo prawie zawsze był zdumiony gdy jego rozmówcy taki „system wartości” uznawali za jedno wielkie gówno. Wtedy coś bełkotał o „katolskiej blokadzie”. A gdy śmiano mu się w nos z tych bredni i nadal mówiono mu że ktoś kierujący się w życiu takimi wartościami nie może być uznany za porządnego człowieka, kończył wymienionym w tytule stwierdzeniem, dodatkowo skromnie przyznając umiejętność myślenia jedynie  sobie.

Nie jestem lewakiem ani prawakiem lecz zdroworozsądkowcem
 
Stara jak świat zasada, w Biblii ujęta w słowa „po owocach ich poznacie”, nakazuje oceniać ludzi po czynach a nie po deklaracjach. Zaś w dziedzinie poglądów każdego człowieka ewentualnie „szufladkować” przydzielając mu nazwę określającą taką grupę ludzi z którą  takowe w większości są zgodne. Oczywiście nie zawsze owe poglądy na rożne istotne sprawy można utożsamić z tą samą doktryną czy grupą ludzi i nie zawsze dana grupa ma na jakiś temat sformułowane jednolite stanowisko. Na przykład kynologów łączą troska o zwierzęta i żądanie znacznie surowszego karania bydląt znęcających się nad „mniejszymi braćmi”. Ale już w polityce nie sposób mówić o jakichś w miarę jednolitych poglądach kynologicznych.
W dziedzinie gospodarki lewica postuluje jak najdalszą ingerencję państwa, kontrolowanie i koncesjonowanie nieomal wszystkiego i „w trosce o najbiedniejszych” jak najwyższe podatki. Dlatego poza pewną wielce w sieci aktywną ciotką stalinówką w tej części blogosfery w której się obracam nie spotkałem się z przypadkiem aby nawet największy libertyn czy wręcz anarchista obyczajowy otwarcie głosił postulaty socjalistyczne. Jeśli prowadzi jakąś działalność gospodarczą, powód jest oczywisty. A gdy jest zatrudniony w firmie będącej własnością prywatną, boi się że firma padnie pod naporem regulacji „europejskich" czy tuskowych i sam znajdzie się na bruku.
Z kolei w sferze obyczajowej sztandarowymi hasłami eurolewicy (z racji położenia geograficznego i przynależności do ZSRE te są dla nas najistotniejsze), wręcz fundamentami eurolewicowości są zażarta walka z tradycyjną moralnością i instytucją rodziny (choćby odbieranie dzieci rodzicom pod byle pretekstem) aborcja na każde żądanie kobiety, eutanazja, barani zachwyt każdą formą aktywności seksualnej jeśli tylko odbiega ona od fizjologicznej normy oraz aprobata dla feminazistowskich bredni. W kwestiach religijnych chrześcijaństwo jest złe ale już inne religie (jak choćby islam) traktowane są bez porównania mniej surowo.
A tymczasem wspomniani libertyni, w dziedzinie gospodarczej odrzucający w trosce o własny tyłek wartości lewicowe, pod względem obyczajowym są w znacznym stopniu zgodni z lewicą. Ich ideałem jest pieprzenie się z byle kim i byle gdzie aby tylko jak najczęściej, niechęć do powiedzenia „tak” drugiej osobie choćby w magistracie oraz uznawanie aborcji na żądanie za „źrenicę wolności" (tak jak zapite matoły w kontuszach uważały
za takową liberum veto). Co się tyczy apoteozy pederastii, spotkałem się zarówno z jej apostołami jak i libertynami „wstecznymi” przyznającymi się do niemodnego już dzisiaj w kręgach ludzi postępu heteroseksualizmu. Tak więc owa „zdroworozsądkowość” to elementy prawicowości w gospodarce (jedynie z troski o własną skórę ale tu motywy nie są ważne) plus najistotniejsze elementy socjalizmu obyczajowego zgodne ze spiżowym przesłaniem „róbta co chceta”. I jeszcze bezmiar oburzenia na większość społeczeństwa która  nie ma zamiaru zakazywać im napaskudzenia we własne portki ale nie chce zezwolić na fajdanie na głowę tym którzy sobie tego nie  życzą. .

Niezwykłe argumenty za aborcją na żądanie
 
Co do tej kwestii wśród pos-tępactwa panuje całkowita zgodność. Każdy z nich, również i homoseksualista którego to nie dotyczy nawet pośrednio, dałby się pokroić na plasterki za ”prawo” kobiety do aborcji na żądanie.
Gdy próbuje się wydobyć z nich jakiś argument za takim stanowiskiem, zaczynają rzecz jasna od bełkotu że „każda kobieta ma prawo decydować o swoim brzuchu".
Na dictum że brzuch jak najbardziej należy do kobiety ale rozwijający się w nim nowy organizm jest odrębną istotą ludzką o innym niż matka genomie, wyjeżdżają z tezą że mówia o aborcji we wczesnej fazie ciąży gdy tenże organizm przypomina swoją budową organizmy prymitywne i nie ma jeszcze mózgu.
W takim wypadku ripostuję że o przynależności gatunkowej organizmu decyduje genom a nie cechy fizyczne lub psychiczne. W końcu zarówno były premier Hiszpanii Zapatero jak i typowy pos-tępak są ludźmi. A nie pierwszy z nich małpą zaś drugi świnią. Więc nadchodzi czas na argumenty „praktyczne”
Wszystkich przytaczać nie będę bo jutro od rana mam zajęcia ze studentami i muszę trochę pospać. Podam w mojej ocenie dwa najosobliwsze.
Pierwszy to stwierdzenie że młoda dziewczyna musi móc usunąć ciążę bez opowiadania się komukolwiek bo poród zagraża jej życiu. Do zajączka nie dociera że nikt nie każe nastoletniej gówniarze spontanicznie kopulować a rodzice w jako tako normalnej rodzinie powinni jej to wbić do głowy. Aurę pochwały seksu byle gdzie i byle z kim aby tylko pozbyć się takiego obciachu jak dziewictwo tworzy właśnie buractwo pos-tępackie. Zaś jeśli zagrożenie takie naprawdę istnieje, obecna ustawa zezwala na aborcję dla ratowania życia matki.
Gdy tenże sam zajączek niedostatecznie się pilnował (może właśnie naćpał się jakiegoś shitu), wyjechał z najoryginalniejszym „argumentem” jaki w sieci spotkałem. Powiedział bowiem że nie każdy facet lubi w gumce, są tacy którzy uznają jedynie ”na bosaka”. Więc gdy dziewucha zajdzie, musi móc pozbyć się kłopotu.
Tego oczywiście skomentować się nie da. Bowiem nie znam słów które z jednej strony godziłoby się użyć w blogowym wpisie a z drugiej były wystarczająco obelżywe aby wyrazić moją opinię o takiej kanalii, będącej człowiekiem jedynie w świetle biologii i prawa.

Ciąg dalszy nastąpi.

Stary Niedźwiedź

54 komentarze:

  1. Czcigodny Stary Niedźwiedziu. Uważam siebie raczej za liberała gospodarczego i obyczajowego (ale na pewno nie anarchistkę), dlatego nie do końca zgadzam się z powyższym tekstem. Liberałom, przynajmniej tym rozsądnym, wcale nie chodzi o zmuszanie ludzi hołdującym "tradycyjnym wartościom", czy "tradycyjnej moralności" o zachwyt nad skrajnie odmiennym od ich stylem życia.

    Zmuszanie do zachwytu/akceptacji = faszyzm. Liberałowie po prostu nie wartościują ludzi ze względu na styl życia/wyznawane wartości. W kwestiach obyczajowych kierują się prostą zasadą: żyj, jak chcesz, bylebyś nie krzywdził bliźniego. Dlatego raczej trudno się spodziewać, że liberałowie zaczną piętnować dziewczynę, prowadzącą imprezowy styl życia, czy ludzi, którzy preferują życie na tzw. "kocią łapę" - ich życie, ich problem.

    Liberałowie są zwolennikami idei samoposiadania i nie wierzą w istnienie jedynej i obiektywnej moralności. Liberałów w kwestiach obyczajowych interesują tylko i wyłącznie następujące rzeczy: czy swoim postępowaniem nie naruszamy wolności bliźniego; czy nie wyrządzamy swoim postępowaniem krzywdy bliźniemu (nie oszukujemy, czyli np. nie zdradzamy, nie poniżamy itd.); czy przestrzegamy prawa (ale mądrego prawa, bo nasze obecne niestety takie nie jest)i czy jesteśmy uczciwi. Dlatego liberałom raczej obce są utyskiwania nad "upadkiem obyczajów", liberałowie nie czują też szczególnej estymy dla instytucji małżeństwa (co nie znaczy, że nią pogardzają).


    Co do kwestii zdrady, to akurat popieram poglądy liberałów, a nie konserwatystów. Uważam, że jeśli dwoje ludzi zawiera między sobą umowę, w której oboje dopuszczają tzw. "skok w bok", to jest to sprawa wyłącznie między tymi ludźmi i nie widzę powodów do piętnowania sytuacji, w której któreś z nich zdecyduje się na ów "skok w bok". Ale tylko pod warunkiem, że jest to zgodnę z umową, a druga strona na tym nie cierpi. Za zdradę i godne piętnowania oszustwo uważam tylko sytuację, w której partnerowie umawiają się na monogamiczny związek, a któreś z nich, wbrew umowie, zaliczy przygodę z inną osobą, w dodatku ukrywając ten fakt. Nie zgadzam się z konserwatystami, że niekonwencjonalny styl życia, czy niezgodny z "tradycyjną moralnością" jest godny piętnowania. To, że uznajemy czyjś styl życia za dziwny, to nasza subiektywna opinia. Nie można wszystkich ludzi i całego świata podporządkowywać naszym subiektywnym poglądom.
    Stanowczo nie zgadzam się też ze stwierdzeniem, że liberałowie są obyczajowo bliscy lewicy. Ależ są bardzo daleko od lewicy! Jedyny wspólny punkt lewicy i liberałów, to zero zajmowania się cudzą obyczajowością/sprawami cudzej alkowy/preferencjami i wartościami. Liberałowie wyraźnie jednak stawiają granicę: jeśli kogoś skrzywdzisz, to nie licz na żadną litość. Liberałowie popierają bezwzględne traktowanie wszelkich zwyrodnialców i nie kierują się zasadami obłudnego lewicowego "humanitaryzmu".

    Lewica zaś z troską pochyla się nawet na seryjnymi mordercami, widząc w nich "ofiary systemu" i postulując podarowanie im szansy powrotu do społeczeństwa. Lewica będzie usprawiedliwiać ludzi jeżdżących pod wpływem alkoholu, ale liberałowie już nie. Bo dla liberałów nie ma wolności bez odpowiedzialności. Natomiast to, czy dziewczyna zakłada krótką mini, czy zapina się po samą szyję, kompletnie ich nie interesuje. Tak samo to, czy żyje na "kocią łapę", czy z "papierkiem".

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodna Flavio
      Zacznę od tego że Ty mówisz o liberalach a ja o ludziach podających się za liberałów ale w warstwie obyczajowej będących libertynami.
      Pewnych zachowań nie zamierzam penalizować i straszenie jakimiś "katolskimi" komandami chodzącymi po domach i zaglądającymi ludziom pod kołdrę to propaganda w stylu niejakiego Goebbelsa. Pogratulować "liberałom" korzeni.
      Nie mam też zamiaru przemocą podporządkować innych ludzi swojemu systemowi wartości. Ale nigdy nie zrezygnuję z prawa do wyrażania swojej opinii o tym co dzieje się wokół mnie. I zacznijmy wreszcie odróżniać ocenę w kategoriach moralnych od karania.
      Twierdząc że obyczajowo liberałowie są rzekomo daleko od lewicy chyba straciłaś z oczu takie choćby istotne cechy wspólne jak :
      - akceptacja aborcji na żądanie
      - brak uznania wzajemnej wierności za warunek konieczny związku kobiety i mężczyzny
      - uznawanie że pary homoseksualne są równocenne heteroseksualnym (adopcja !!!)
      Tymczasem konserwatyści dopuszczają aborcję jedynie w w przypadkach wyższej konieczności (typu ratowanie życia matki), wierność za warunek konieczny związku pani i pana a na "homoadopcję" się nie zgadzają.
      Takie są brutalne fakty. Konserwatyści są bez porównania dalej od lewicy niż ludzie podający się za liberałów. I żadne retoryczne fikołki tych faktów (niewątpliwie niemiłych dla "liberałów")nie zmienią. A nie podejrzewam Cię o odrzucanie faktów gdy nie pasują do teorii.
      Co się tyczy jazdy po pijanemu, wytłumacz to kilku śmieciom wyjącym ze zgrozy że zakazując tego naruszam ich "wolność" więc jestem socjalistą.
      A skoro poruszyłaś też kwestię odpowiedzialności, nie mogę nie zadać pytania. Jak nazwiesz zasrańca który zainspirował mnie do napisania poprzedniego i tego postu a sam podaje się rzecz jasna za "liberała"? Uważa że dziewczyny muszą mieć możliwość wyskrobania się bo wielu facetów lubi "na bosaka". Bo taka "liberalna" odpowiedzialność tyle ma wspólnego z odpowiedzialnością co krzesło elektryczne z krzesłem.
      Sam jestem zwolennikiem wielu liberalnych idei w gospodarce. Ale gdy mam się określić jednym słowem, mówię o sobie że jestem "thatcherystą". Bo słowo "liberał" spotykam ostatnio w coraz bardziej obelżywych kontekstach.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  2. Czcigodny Stary Niedźwiedziu. Ludzie, którzy bronią jazdy po pijanemu to anarchiści, a nie liberałowie. Nie spotkałam się z tym, by prawdziwi liberałowie popierali aborcję z banalnych powodów. Co do związków homoseksualnych, to na pewno nie przeszkadzają one liberałom, ale już co do adopcji, mamy poważne wątpliwości. Co do zdrady, to uważam, że ma miejsce tylko wtedy, kiedy jedna ze stron nie dotrzyma umowy. Ale każdy związek ma prawo kierować się własnymi zasadami, nawet jeśli nie są one zgodne z "tradycyjną moralnością". Również czuję sympatię dla thatcherystów, ale przeszkadza mi, że byli konserwatywni obyczajowo: Margaret Thatcher była m.in. przeciwniczką ułatwienia procedur rozwodowych, była też zwolenniczką faworyzowania tzw. "tradycyjnych wartości". A jako liberał powinna jednak wiedzieć, że każdy wyznaje swoje wartości i trudno obiektywnie stwierdzić, które są lepsze. Chyba że ktoś uważa, że ma monopol na rację. Niemniej i tak uważam ją za najrozsądniejszego polityka Europy.

    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary Niedźwiedź24 maja 2012 09:54

      Czcigodna Flavio
      Swego czasu właśnie u Ciebie dwa robaczki podające się za liberałów wyły niczym kojoty na prerii o "prawie" do aborcji. Jeden z nich wyjechał z tym łajdaczeniem się "na bosaka" jako argumentem za a drugi posunął się nawet do negacji istnienia opisanego w każdym akademickim podręczniku położnictwa syndromu postaborcyjnego. Cieszę się że uważasz ich na równi z entuzjastami jazdy na podwójnym gazie za "łżeliberałów" kompromitujących liberalizm. Ale w blogosferze takich jest wielu i wkrótce określenie "liberał" w necie stanie się synonimem nihilisty, tak jak w "Polsce B" od dawna już jest synonimem złodzieja.
      Na świecie istnieją różne dziwne związki. Para złożona z sadysty i masochistki (lub na odwrót) może być bardzo szczęśliwa, kłopot pojawi się dopiero gdy jedno z nich przesadzi, zbyt wylewnie okaże swoje uczucia i trwale okaleczy bądź zatłucze na śmierć drugie. Ale przecież chcącemu nie dzieje się krzywda więc prokuratura nie powinna w to wściubiać nosa. Możesz mi zarzucić złośliwość ale chciałem wykazać że dystans między wolnością sprowadzaną do absurdu a łajdactwem jest znacznie mniejszy niż to się niektórym wydaje.
      Skoro już mówimy o wielkiej Margaret Thatcher, była ona konserwatystą a nie liberałem a zarazem najdłużej urzędującym w XX wieku premierem Zjednoczonego Królestwa. Co świadczy o tym że jej wartości odpowiadały poddanym JKM Elżbiety II. A partia liberalna, niegdyś rządząca Wielką Brytanią na zmianę z torysami to dzisiaj mała partyjka mająca w Izbie Gmin niewielu posłów i nieustannie obawiająca się czy dana kadencja nie będzie dla nich ostatnią. Do "drugiej ligi" spadła na przełomie lat dwudziestych i trzydziestych ubiegłego wieku gdy weszła w koalicję wyborczą z labourzystami. Więc wyborcy zupełnie słusznie doszli do wniosku że skoro istnieje prawdziwa prawica i prawdziwa lewica to partia kameleonów nie jest im do niczego potrzebna. I dlatego nie wierzę w to że brytyjscy liberałowie wrócą do gry.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  3. Stary Niedźwiedziu,
    zgadzam się w całej rozciągłości lub też rozciągam się w zgodzie z tym, co napasałeś.

    Dodam tylko krótko. Wierność jest fundamentem dojrzałego związku pomiędzy dwojgiem ludzi. Jest podstawowym warunkiem miłości zarówno do człowieka, jak i do Boga. A tak zwane "skoki w bok" (czyli po prostu zdrada) obojętnie, za wiedzą lun nie, nie mają nic wspólnego z liberalizmem, nowoczesnością, czy postępem. Raczej z kurewstwem.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary Niedźwiedź24 maja 2012 11:00

      Czcigodny Rzepko
      Dla każdego konserwatysty Twoje stwierdzenie że wierność jest (mówiąc językiem matematyki) warunkiem koniecznym miłości jest najoczywistszą rzeczą na świecie. Tak oczywistą jak tabliczka mnożenia. Małżeństwo ateistów których znam od ponad trzydziestu lat też nie ma cienia wątpliwości co do obowiązywania tej zasady w relacjach między ludźmi. Dlatego twierdzenie że wierność wymaga odrębnych ustaleń jest dla mnie dzikim pomysłem (najoględniej to nazywając). Bo równie dobrze można mówić że mąż bijący żonę jest OK skoro podczas ślubu wyraźnie nie obiecał że nie będzie tego robić.
      Czy można zgodnie z logiką tej platformy napisać do Ciebie kilka słów "na priva" na adres:
      pejzaz@gmail.com ?
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Stary Niedźwiedziu,
      na bloggerze taka zasada nie obowiązuje, adres jest inny.
      Możesz napisać przez "kontakt" na moim blogu (w zakładkach u góry, pod tytułem bloga)

      Usuń
  4. Czcigodny Stary Niedźwiedziu. Margaret Thatcher uratowała swój kraj, ale jednak jej konserwatyzm obyczajowy nie odpowiadał wielu ludziom. Bo trudno popierać polityków, którzy twierdzą, że mają monopol na rację w sprawach obyczajowych i są za wybiórczą wolnością (czyli wolnością dla tych, którzy myślą tak, jak oni). Nie podoba mi się to, że konserwatyści wmawiają innym, że ludzie wyznający inne, niż "tradycyjne wartości", to ludzie drugiej kategorii. Jednak w Wielkiej Brytanii rzeczywiście długo nie było alternatywy dla konserwatystów, którzy byli najbardziej konsekwentni i liberalni gospodarczo (choć opowiadali się za dużą ingerencją państwa w obyczajowość). Dzisiaj powstała alternatywa dla konserwatystów - partia libertariańska, która jest zarówno za wolnością gospodarowania, jak i wolnością osobistą. Jest bardziej liberalna, niż konserwatyści, a jednocześnie nie jest anarchistyczna, jak niektórzy współcześni libertarianie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodna Flavio
      Czy w Wielkiej Brytanii pod rządami Margaret Thatcher ludzi karano za homoseksualizm, życie w związkach nieformalnych czy kopulowanie z kim popadnie?
      Wydaje mi się że nie.
      Więc zechciej mi wytłumaczyć o jakiej drugiej kategorii poddanych JKM Elżbiety II mówisz. Bo ja nie mam pojęcia kto się do tej grupy zaliczał i jakie represje ich spotkały.
      Socjaliści już wprowadzili pojęcie "mowa nienawiści" i w niektórych krajach można zarobić grzywnę lub nawet odsiadkę za kilka cierpkich słów pod adresem dewiantów seksualnych lub kolorowych nierobów którzy przybyli do Europy jedynie po to aby brać zasiłki i psuć powietrze. A liberałowie ewidentnie oczekują że wszyscy podzielą ich pogląd na życie i nie mogą wyjść ze zdumienia że tak się nie dzieje. Z ich strony represji za swój konserwatyzm nie boję się jedynie dlatego (siłą wyobraźni już widzę slogany typu "wolność dla wszystkich z wyjątkiem wrogów wolności" i słyszę chichot Orwella) że do tej pory poza Niemcami nigdzie w cywilizowanym świecie nie są oni liczącą się siłą polityczną i nic nie wskazuje na to aby miało to się zmienić za mojego żywota. Ale niemiecka FDP to amorficzny zawodowy koalicjant czyli taka sama polityczna prostytutka jak PSL w Polsce. Więc są niegroźni.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  5. Serdecznie witam rozmówców,

    zgadzam się z FLavią w wielu kwestiach, gdyż państwo nie powinno wkraczać do sfer prywatnych obywateli. Mówię to w kategoriach stanowienia prawa. Sam mam zdecydowanie poglądy konserwatywne, natomiast jeśli ktoś uważa, że będzie szczęśliwy w związku, gdzie oboje sobie kopulują z kim im się zachce, to niech tak sobie uważa. Nie chcę, by ktokolwiek zmuszał taką osobę, by zmieniła swe obyczaje, choć jestem przekonany, że taki związek będzie dla niej źródłem ciągłego cierpienia - nawet jeśli skutecznie wmawia sobie, że tak nie jest.

    Generalnie nie jest rolą państwa regulować kwestie obyczajowe. Przy czym uściślijmy co nie jest w ogóle, albo w stu procentach sprawą obyczajów. Aborcja to najzwyczajniej w świecie morderstwo - oczywiście z wyłączeniem szczególnych przypadków zagrożenia życia czy zdrowia. Małżeństwo homoseksualne - sprzeczność sama w sobie, takie zwierzę nie istnieje. Każdy dorosły człowiek niech sobie podpisuje umowę jaką chce. O adopcji dzieci to nawet nie mam siły pisać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pulsar - zgadzam się z Tobą w 100%. Nic dodać, nic ująć. TAKI konserwatyzm rozumiem. PS Ja też uważam się za osobę nieco konserwatywną światopoglądowo, ale nie rusza mnie, jakie umowy zawierają między sobą ludzie - nie będę tego piętnować, ani utyskiwać nad "upadkiem obyczajów", bo zwyczajnie rozumiem, że każdy jest jednostką i ma prawo do kierowania się własnymi zasadami. Jedyne, czego nie mogę tolerować, to stosowanie nacisku na innych, by dostosowali się do NASZYCH wartości. I to robią zarówno niektórzy konserwatyści (przyznający sobie prawo do wyrokowania, co jest "normalnym" związkiem, a co nie), jak i liberałowie (wyśmiewający tradycję, rodzinę itd. ). Rozumienie faktu, że każdy ma prawo kierować się własną moralnością nie jest równoznaczne z popieraniem owego stylu życia/owych wartości, czy zasad. I zdaję się, że mamy w kwestii obyczajowości identyczne poglądy, z czego się cieszę.

      Usuń
    2. Szanowny Pulsarze
      Ja też nie mam zamiaru zaprzęgać państwa do egzekwowania przestrzegania mojego systemu wartości. Chyba że jakiś obyczajowy lewak (nie ważne czy socjalista czy liberał) dopuszcza się morderstwa (na przykład aborcji z idiotycznego powodu) lub próby zabójstwa na tle rabunkowym (sprzedaż narkotyków nieletnim).
      Ale niektórzy liberałowie nie mogą znieść nawet tego że ktoś odrzuca w jakiejś dziedzinie ich poglądy. I choćby naszywa "stadło" rywalizujące w dziedzinie ilości skoków w bok parą gówniarzy. Co bardzo przypomina mi biadolenie Tuska po przegranych wyborach w tonacji "Dlaczego nas nie lubicie? Przecież my jesteśmy tacy fajni ! ". Na szczęście w odróżnieniu od PO liberałom nie grozi wygranie wyborów w jakimś cywilizowanym kraju. Ku naszemu szczęściu i rozpaczy mułłów którzy nie dorobią się za darmo "lodołamacza".

      Usuń
    3. Myslałem, że demagogia to domena lewicy. Cóż, coraz częściej się mylę. Albo ludzie głupieją...
      Co oznacza, że państwo (czyli rządzący) nie wcinają się w prywatne sprawy? Jeśli ktoś zabije swoje dziecko, bo tak i już, to jest to prywatna sprawa tej rodziny i ich "wartości" czy jednak państwo ma prawo się tu wtrącić?
      Czy jeśli tatus sobie czasem pokopuluje ze swą 15 letnią córką to jego wolność i jego "wartości" , czy państwo ma prawo się nieco wtrącić?
      Czy jeśli pan w ramach gry wtępnej spusci pani (żonie czy konkubinie) manto, to jest to jego wolność i jego "wartości" czy też może państwo ma prawo się tym zainteresować?
      Czy jeśli pan przyprowadza kolegów, żeby sobie z panią konkubiną poużywali, to jest to pana prawo i jego "wartości" czy itp itd
      oczekuję odpowiedzi, choć nie wiem czy Wasze wartości zakładają taką okoliczność

      Usuń
    4. Przepraszam, ale to, co w tej chwili piszesz, to zwykły populizm. Przecież każdy wie, że nasza wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność bliźniego. ŻADEN liberał nie uważa, że można zabijać, czy w jakikolwiek sposób krzywdzić drugiego człowieka. Każdy, kto to robi, musi ponieść karę. Dlaczego konserwatyści tego nie rozumieją? A o NASZYCH wartościach nie było ani słowa - kolejna rzecz, której nie rozumiesz. Nawet jeśli moje wartości są inne, to niekoniecznie muszę zerkać w kierunku cudzej alkowy tylko dlatego, że jacyś ludzie mają inną orientację, inne uposobania seksualne, albo w ogóle prowadzą inny styl życia. Wartości, jakimi się kierujemy, to nasza indywidualna sprawa i jakoś dziwi mnie, że kogokolwiek może dziwić, że nasz bliźni może mieć inną moralność, niż nasza. No, chyba że naciska na nas, abyśmy zmienili swoje zasady i zrezygnowali ze stylu życia, jaki nam odpowiada. Chyba że ktoś np. śmieje się z tradycyjnej rodziny, z zasad czystości przedmałżeńskiej itd. - wtedy jest zwykłym głupcem.

      Usuń
    5. Dobrze, to może tak. Sąsiad bardzo lubi sobie posłuchać głośnej muzy o północy, a ja jakoś nie bardzo i nie tylko dlatego, że innej muzy słucham. On wyznaje takie wartości, że musi tej swojej muzy tak głosno słuchac, inaczej czuje się szykanowany i poniżany przez patrol policji.
      Innego pana stylem życia jest karmienie gołębi, które srają na mój balkon i mój samochód. Dlaczego muszę sprzątać po ulubieńcach pana, który przecież nikomu krzywdy nie robi, a jakby nawet odwrotnie, jednak ja na tym cierpię i mój samochód...
      Inny pan kieruje się wartościami, iż po trzeźwemu nie lubi jeździć, bo mu się czas dłuży. Jeszcze nikogo nie zabił, nie potrącił nawet.
      Mają prawo do prowadzenia swojego stylu zycia, czy jednak powinni się dostosować do "wartości tradycyjnych"?
      pozdrawiam
      Zgryźliwy ;)

      Usuń
    6. Zgryźliwy, bez urazy, ale dlaczego konserwatyści tego nie chwytają? Sąsiad nie może słuchać zbyt głośno muzyki, bo ogranicza TWOJĄ wolność. Nikt nie może siadać za kierownicą pod wpływem alkoholu, bo stwarza zagrożenie dla życia ludzkiego. Jeśli twoje postępowanie ogranicza wolność innych (jak w przypadku pana, słuchającego głośnej muzy), to musisz iść na kompromisy. W końcu nikt nie twierdzi, że żyjemy na bezludnej wyspie.

      Ale co ma piernik do wiatraka? Kogo konkretnie krzywdzi dziewczyna, która nie chce mieć dzieci, która zawiera z partnerem umowę na tzw. "luźny związek", czy nie chce wziąć ślubu? Problem polega na tym, że nawet styl życia/zasady nikomu spoza ich własnego grona nieszkodzące, są przez konserwatystów strasznie piętnowane. Bo konserwatysta uznaje tylko JEDEN model życia, postępowania, zachowania itd.

      Usuń
    7. Umyslnie dobieram skrajne przykłady, aby Ci uzmysłowic, że smalenie farmazonów typu:"każdy ma prawo do swoich wartosci" jest hasłem obłudnym i utopijnym. A Ty jak katarynka wyskakujesz (wiesz co to katarynka?) z zarzutami do mnie, że krzywdzę dziewczynę która nie chce mieć dzieci! Albo o konkubinacie.
      Kto tych ludzi do ciężkiej cholery piętnuje? Stare baby ze wsi? To są niby "konserwatyści" ? Czy może raczej stare torby...
      Wskazywanie niedogodności prawnych niesformalizowanego związku nie jest potepieniem, tylko przestrogą. Jak rozumiem przestrzeganie ludzi przed konsekwencjami to się teraz nazywa piętnowaniem. Acha. Cos więcej jednak wiem...
      Dostrzeganie dramatu demograficznego przed jakim stoi Twoje pokolenie , to krzywdzenie młodych kobiet, Acha. Kapuję...
      Cóż, krzywdę to będziesz miała za 30-40 lat. Pożyjesz, zmądrzejesz, przyznasz rację. Tyle że tych, którzy próbowali to wyjasnić już na swiecie nie będzie, a Ty zostaniesz z głodową emeryturą(jeśli dożyjesz), a raczej zakończysz zycie w jakimś upiornym sanatorium eutanazyjnym zastrzykiem z Pavulonu. Bo takie będa m.in. konsekwencje waszej "wolności do nierodzenia" pomnozone przez dziesiątki milionów indywidualnych decyzji. Choc będą jeszcze gorsze konsekwencje waszej bezmyślnej beztroski. Muzułmanie, cytuję :"pierdolą, nie stosują antykoncepcji..."
      pozdrawiam
      Zgryźliwy ;)

      Usuń
    8. Bezmyślna beztroska...i dramat demograficzny. Czyli mam rodzić dla społeczeństwa? Bez urazy, ale ostatecznie przekonałam się, że nigdy w życiu nie poprę konserwatystów.

      Usuń
    9. Dla swojej przyszłości. Jak dorośniesz, to zrozumiesz. Tyle, ze będzie już za późno... Dla Ciebie za późno. Społeczeństwa też szkoda, bo ci żyjący po waszym pokoleniu, będa mieli jeszcze gorzej od was, choć moja wyobraźnia aż tak daleko nie sięga. Dla mnie to zbyt przerażające...

      Zgryźliwy ;)

      Usuń
  6. Dog from Hell24 maja 2012 15:11

    Stary Niedźwiedziu

    Kolejny raz pojawiają się dyskusje na przerabiany miliony razy temat.
    Kolejny raz jestem 100% pewien, że przekonani nie przekonają przekonanych :P

    Po prostu pusty śmiech mnie ogarnia wobec wszystkich "-izmów", które biorą w obronę, uzasadnienia racji, prawidłowości, wolności i wszystkich temu podobnych tematów kręcących się wyłacznie wokół zwykłej kopulacji.

    Mamy zadeklarowanych konserwatystów oraz zadeklarowanych lewicowców oraz ludzi, którzy z jednej i z drugiej strony czerpią, co im pasuje. Na to wszystko nakładają się dysputy, jak ci, którzy od prawej strony skręcają, w którejś ze sfer mają być zwani. Gospodarczo socjalizm jest skompromitowany i zdechł niemrawo czasem gloryfikowany przy skrzętnym zapominaniu, że jego realizacja ZAWSZE poparta musiała być i jest przemocą władzy większą, niż aktualnie obowiązuje w krajach, gdzie kapitalizm wiąże się z demokracją. Tyle...

    I nagle się okazuje, że wszelkie "-izmy" i szumne gadki służą wyłącznie obronie swobodnej kopulacji i dupa podstawą staje się czegoś, co ktoś nazwać chce ideologią. W sumie zabawne. Po prostu nie widzę sensu przerzucania się argumentami - gospodarczo prawicowi a obyczajowo hm... liberalni zżymają się na nazywanie ich lewakami he he. No cóż - dla mnie albo istnieje jasne stanowisko, albo odejście od niego. Sprawa wygląda tak, że istnieje prawica rozumiana, jako grupa broniąca tego, co tradycyjne i zasad wynikających z tradycji dotrzymująca i cała rościągłość zmierzająca poprzez zdryfowanie z tego kursu aż po ekstremum z drugiej strony.

    Skoro uważamy się za niesocjalistów, to w myśl wszelkich lewackich doktryn nie wierzymy w równość. Tak też niech będzie i niech permisywizm będzie nam wstrętny. Skoro coś uznajemy za złe, to niech strona liberalna po prostu się znami nie zgadza, ale wymaganie uznania przez nas tez, które sa nam obce i wstrętne, z owym uznaniem spotkać się nie może. Zwykłą polityczną poprawnością jest wymaganie od nas, abyśmy nie mówili "liberał gospodarczy, lewak obyczajowy", czy "zwolennik kapitalizmu a obyczajowy lewak", skoro takie a nie inne rozumienie obyczajowości jest zgodne z tym w co wierzymy.

    Zresztą - tragikomiczne jest dorabianie ideologii do faktów, gdy ktoś się nie wyedukował seksualnie, nie chce, albo nie potrafi zabezpieczać, jest niefrasobliwy, czy też po prostu niewierny. A całość ciągnie za sobą potem poparcie dla aborcji, związków partnerskich itd. itp. A przede wszystkim tu nie chodzi o sprawy około tyłka się kręcące, jako takie - bazą, fundamentem jest postawa, która przekłada się na trwałość rodziny, jako podstawowej komórki społecznej. Może ktoś udowadniać, że swoboda temu nie przeszkadza, ale w stosunku do mnie będą to dowody, na kóre wyłącznie wzrusze ramionami.
    A całość zjawiska, która wiąże się z liberalną wizją obyczajowości pokrywa się z tym, jak to widzą zadeklarowani lewacy. Więc dla nas albo ktoś jest lewakiem całkowicie, albo po części lewakiem. To, że dla, niech będzie, liberałów takie myślenie jest stęchłe, fanatyczne, kruchtowe, czy jakies tam jeszcze - mało mnie interesuje. To oni apeluja do nas abyśmy nie nazywali ich lewakami, anie my o to, aby nazywali nas prawicowcami.

    Po prostu widać, kto w tej sytuacji jest petentem he he...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie z tego, co piszesz jasno wynika, że konserwatyści i lewicowcy myślą w gruncie rzeczy podobnie - wierzą w kolektywizm. Wierzą w to, że mogą zaprząc jednostkę do realizowania z góry określonego planu. Wierzą, że mogą ją zaprząc do wypełniania ról społecznych. Masz dziwne pojęcie liberalizmu, jeżeli uważasz, że liberałowie walczą o "swobodę kopulowania", a już zwłaszcza czerpanie z życia przyjemności bez żadnej refleksji i odpowiedzialności. Żaden szanujący się liberał nie popiera i nie poprze aborcji z banalnego powodu. Dla liberała pojęcie zła jest bardzo proste: złe jest krzywdzenie bliźniego. Zaś dla konserwatystów "złem" jest wszystko, co odbiega od tradycji, czy konserwatywnych zasad. Jednym słowem: zły jest każdy, kto nie podziela i nie chce żyć zgodnie z subiektywnymi poglądami konserwatystów. Dziewczyna, która nie chce mieć dzieci nie realizuje planu budowania "zdrowego społeczeństwa" - jest ZŁA. Kobieta, która nie chce wziąć ślubu jest zła, bo lekceważy "tradycję". Ludzie, którzy dokonują apostasji są źli, bo nie chcą budować silnego państwa katolickiego. Single są źli - właśnie, dlaczego? Ano pewnie dlatego, że propagują..."egoizm społeczny"? Bo jak tak można - żyć dla siebie, a nie dla innych? Homoseksualiści są źli, bo nie "propagują" "zdrowej rodziny (BTW, też jestem przeciwna adopcji dzieci, ale dlaczego konserwatystom przeszkadza, że homo chcą podpisać jakiś papierek?). I tak dalej, i tak dalej. Zły jest każdy, kto nie chce budować "zdrowego" i "moralnego" społeczeństwa według subiektywnej wizji konserwatystów.

      Liberałowie wcale nie promują swobody seksualnej. Wielu liberałów (jeśli nie większość) jest w kwestii związków i seksu bardziej konserwatywnych. Ale to nie znaczy, że chcą budować homogeniczne społeczeństwo i ustawiać ludzi w jednym, równym szeregu. Czy też stosować nacisk na ludzi, którzy żyją w mniej konwencjonalny sposób.

      Usuń
    2. Czcigodny Dogu
      Masz świętą rację że to liberałowie próbują nam wmówić że w sferze męsko-damskiej nie są bliziutko lewaków czystej wody. Widocznie zdają sobie z tego sprawę skoro tak zawzięcie domagają się od konserwatystów by ci ostatni przyznali że czarne jest białe. Dlatego stosują metodę "łapaj złodzieja" i konserwatystów nazywają "obyczajowymi socjalistami". A przecież nie muszą robić tych wygibasów i owego obyczajowego socjalistę szukać wśród konserwatystów. Bo w każdej chwili mogą go zobaczyć w lustrze.
      Dziękuję za obszerny i tak rzeczowy komentarz. Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  7. Dog from Hell24 maja 2012 17:09

    Z całym szacunkiem - zajście w ciążę z powodu swobody seksualnej, machnięcia reką na zabiezpieczenie się, czy z powodu przypadkowego seksu jest banalnym powodem. Tak banalnym w kontekście zdolności do rozumowania i dostepności antykoncepcji, że żałosnym. Co do kolektywności - ależ owszem poparcie dla aborcji z w/w powodów jest złem w kolektywnym tego rozumieniu słowa, gdyż daje przyzwolenie na aborcję z banalnych powodów na skalę masową.

    Co do podanych przez Ciebie przykładów. Nie trzeba używać słowa "zło". Wyobraź sobie, że jeżeli dla mnie zło i dobro to wyłącznie pojęcia a jako takie nie istnieją inaczej, niż w wymiarze jakiejś destrukcji, bądź konstrukcji. I te własnie banalne powody sa destrukcyjne. W ogóle nie trzeba tu uderzać do tych pojęć - wystarczy popatrzeć na demografię.

    Skoro dziewczyna nie chce miec dzieci - ok, niech postępuje rozsądnie i ich nie ma, ale niech rozumie konsekwencje. Dla mnie usunięcie płodu jest krzywdą dla tego płodu, proste. Ktoś, kto dokonuje apostazji nie jest zły - po prostu dokonuje wyboru bliskiego swym przekonaniom. I jak najbardziej pochwalam apostazję, jeżeli dana osoba tak czuje. I jak najdalej jestem od budowania państwa katolickiego - ba, jestem za tym, aby kościół był jak najbardziej służebny wobec państwa i społeczeństwa. Homoseksualista nie jast dla mnie zły - taka jest jego natura. Mam kilku homoseksualnych znajomych. I nie mam nic przeciwko adopcji dzieci przez homoseksualistów - ale w przypadku, gdy jest to wieloletnia para tworząca trwałe gospodarstwo domowe. Jestem za mozliwością wspólnego rozliczania się par gejowskich, za tym, aby mogli publicznie się pokazywać - ale jak najdalej jestem od tego, aby mieli spotykać się z przywilejami większymi, niż heteroseksualni.

    Więc co? Jestem konserwatystą? Najprawdopodobniej nie ha ha ha. Posłużyłaś się schematami i tyle. Ach, powinienem dodać, że nie wierzę w Boga, anioły, szatana, duchy, demony itd. itp. Uważam, że jestem TYLKO zwierzęciem i nic więcej. Ale sa określone zasady, które są według mnie konstruktywne i jako tako mają przewagę nad zasadami, które w moim mniemaniu są destruktywne.

    Jeżeli w jakimś kraju wychowanie seksualne przyniosło to, że tzw. niechcianych ciąż jest jakieś minimum pomimo prawnej legalności aborcji, to jest to sukces owego wychowania a jeżeli przy owych dwóch zjawiskach aborcji jest coraz więcej, to znaczy, że wychowanie seksualne poniosło klęskę i mamy wyłącznie małpy z brzytwami, nic więcej zamiast odpowiedzialnych i wyedukowanych ludzi. Jestem za wychowaniem i wymaganiem od ludzi, ale jak najdalej od dawania gotowców, które przypominają bylejakość hipermarketu. Pierwszy przypadek wprowadza, jako zasadę powszechna normy półświatka - drugi stanowi wyraz rzeczywistej edukacji i podnoszenia jakości społeczeństwa.


    Po prostu zdecydowana większość ludzi musi być rządzona.
    Za całym szacunkiem, ale jeżeli ktoś chce żyć seksualnie swobodnie, to niech nauczy się odpowiedzialności. Jeżeli ktoś się na to decyduje - ok, byle w swojej grupie, albo za pełną wiedzą i aprobatą osoby, z którą zamierza się związać na stałe. Bo jakoś w momencie związku zwykle okazuje się, że druga strona nie jest i pełna prawo ma nie być zachwycona hm.. swobodną historią.

    He he - myślenie o wyjątkowości, unikatowości, pozakolektywności itd. cechuje przede wszystkim nastolatków. Z biegiem czasu zwykle zanika.


    Flavio - jeżeli Twoja opcja zatriumfuje kiedyś w wyborach, to przepchnie prawo tak, aby Ci się podobało, jeżeli moja to status quo zostanie utrzymane. I tylko do tego sie to sprowadza.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale nie rozumiesz, że to są TWOJE zasady. Albo zapytam: jak zamierzasz nakłonić wszystkich ludzi, by żyli zgodnie z zasadami, które uważasz za konstruktywne? Skąd pewność, że wiesz lepiej, co jest dobre dla bliźniego?

      Nie mówię o aborcji. Mówię o tym, że wielu konserwatystom przeszkadza sam fakt, że ktoś żyje inaczej: nie ma dzieci, nie żyje w zalegalizowanym związku, lubi imprezować itd. Wielu konserwatystów uważa, że ludzie, którzy nie chcą mieć dzieci, to tzw. "społeczni egoiści". Właśnie to miałam na myśli, pisząc o kolektywizmie niektórych konserwatystów.

      Usuń
    2. @ Flavia z 24-05-2012 18:46
      Czcigodna Flavio
      Wbrew temu co twierdzisz nam to NIE PRZESZKADZA, my po prostu pewnych wartości nie akceptujemy ale nie mamy zamiaru kogokolwiek za ich wyznawania karać (dopóki oczywiście nie wchodzi w kolizję z kodeksem karnym dokonując na przykład morderstwa zwanego "aborcją na żądanie"). Jak z tej dyskusji coraz wyraźniej widać, to liberałom PRZESZKADZA już sam fakt że ktoś ich wartości odrzuca i się z tym nie kryje. Więc za wszelką cenę próbują takich "heretyków" nakłonić do zaakceptowania czegoś co dla tych ostatnich jest bezsensowne a niekiedy wręcz obrzydliwe.
      Ja się śmieję z bredni pewnego ćpuna nazywającego "katolskimi lalami z sexshopu" dziewczyny które uważają więź uczuciową za jeden z kilku warunków koniecznych aby pójść z chłopakiem do łóżka. A ty jesteś oburzona tym że mam czelność nie szanować dziewuchy którą zaliczyło w kiblu pół dyskoteki. Bo skoro Ty ją szanujesz to cały świat ma psi obowiązek robić to samo. Czy naprawdę tego nie dostrzegasz?
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Dog from Hell25 maja 2012 08:13

      Flavio, owszem to są moje zasady - tak samo, jak Ty uważasz, że pewne zasady (a odejście od zasad też jest zasadą) są właściwe w Twoim przekonaniu. Choćby w moim odczuciu na wszystkie strony wyświechtana przez swoich piewców wolność. Ale zdaję sobie sprawę, że to jest nie argument a permisywizm dopuszczający równość wszelakich poglądów.

      Skoro wychodzę z założenia, że tradycyjne, konserwatywne podejście do seksualności jest dla mnie bazą, to posłużę się naprędce znalezionymi definicjami promiskuityzmu ufając, że podane źródła są prawdziwe:

      Promiskuityzm lub promiskuizm (łac. promisc(u)us - wspólny) – kontakty seksualne pozbawione więzi uczuciowych, podejmowane z przypadkowymi, często zmienianymi partnerami[1]. Promiskuityzm, czyli dążenie do kontaktów seksualnych z przypadkowymi partnerami może być objawem zaburzeń psychicznych u ludzi, np. może towarzyszyć depresji w wieku pokwitania.[2]
      ↑ Kaplan i Sadock, Psychiatria kliniczna, I wydanie polskie, Urban&Partner 1995 (źródło)

      Promiskuityzm, pozbawione więzi uczuciowych kontakty seksualne z przypadkowymi, często zmienianymi partnerami. Promiskuityzm ma charakter patologiczny; częsty w erotomanii i hiperseksualizmie.
      Hasło opracowano na podstawie “Słownika Encyklopedycznego Miłość i Seks” Wydawnictwa Europa. Autor - Lew Starowicz. ISBN 83-87977-17-9. Rok wydania 1999.

      A moje prywatne obserwacje potwierdzają mi przekonanie o tym, że osoby swobodne seksualnie są osobami z defektem - zwykle rodzinna dysfunkcyjność, powielanie wzorca. Oczywiście, że nie dotyczy to wyłącznie ludzi w rodzinach dysfunkcyjnych tak, jak nie wszystkie tradycyjne rodziny nie są dysfunkcyjne. Ale większość hm... swobodnych oprócz liberalnego podejścia do seksualności obarczonych zwykle jest innymi problemami, choćby niezdolnością do utrzymania stałego związku, skłonnością do uzależnień. Konserwatywne podejście do seksualności i rodziny jest opozycją dla wyżej wymienionych postaw. Swoboda jest zaś punktem, który pojawia się w którymś miejscu, że tak powiem natężenia promiskuityzmu.

      Usuń
    4. Dog from Hell25 maja 2012 08:13

      Na to wszystko nakładają się statystyki powodów aborcji - w tym wypadku w Belgii:
      http://www.zaburzenia.pl/threads/1906-Aborcja

      Jeżeli chodzi o eskalację, która wykorzystuje prawo do aborcji ze względów medycznych, nawet Gazeta Wyborcza podjęła temat z podaniem pewnych liczb, czy też zwracając uwagę na hm... swoistość powodów:
      http://wyborcza.pl/1,76842,9903867,Aborcyjne_wojny_na_statystyki.html
      http://wyborcza.pl/1,75476,9895966,Brytyjczycy_tez_dyskutuja_o_aborcji.html

      Przyczyny osobiste, czy też problemy małżeńskie oraz warunki ekonomiczne stanowią przytłaczającą większość powodów, Zagrożenie życia matki, wady płodu, kazirodztwo, gwałt stanowią odsetek bez porównania mniejszy.
      Cóż - przykładów daję nie wiele, nie jest to rozprawka, czy praca - są one wzięte, jako pierwsze lepsze. Czym są tzw. przyczyny osobiste, czy też problemy małżeńskie? Jak rozumieć problemy ekonomiczne? Artykuły, jakie dość często się pojawiają sugerują, że są to efekty pustych przepisów i zwykłej ich falandyzacji. Sama chyba zetknęłaś się kilka miesięcy temu z poruszonym problemem aborcji ze względu na płeć?

      Pozwolę sobie wyciągnąć wypis ze strony zaburzenia.pl
      powody osobiste (kobieta czuje się za młoda lub za stara na dziecko, studiuje, nie ma w danej chwili ochoty na zostanie matką, uważa swoją rodzinę za kompletną, kobieta jest samotna i nie ma partnera)

      ekonomiczne – trudna sytuacja materialna i finansowa, kobieta prowadząca samotnie gospodarstwo domowe

      problemy rodzinne, małżeńskie lub w relacji między partnerami

      Całość składa mi się na obraz nadinterpretacji, egoizmu, przenoszenia "jakości" marginesu społecznego na ogół, klęski edukacji seksualnej tam, gdzie jest obowiązkowa (za sukces uważam niklą ilość niechcianych ciąż, nikłą ilość aborcji przy rozwiniętej edukacji), braku odpowiedzialności, machania ręką na antykoncepcję oraz braku wiedzy. Sugestia, że naczelnym, które powinny być bez "sapiens" w nazwie, brzytew do ręki się nie daje nasuwa się sama. Inna sprawa jest taka, że edukacja powinna być szeroko zakrojona. Edukacja a nie podawanie rozwiązań równie łatwych, jak wprowadzanie zakazów popartych jakimś "boskim prawem". Sam nie wierzę w żadne "świątynie ciała" itp.

      Gdy się weźmie pod uwagę, jakąkolwiek analizę, pozostaje coraz większe wyświechtywanie i zmętnianie słowa "wolność", aby znaleźć uzasadnienie. A sama aborcja to wprowadzanie norm półświatka dla ogółu rozumianego przez dających owe prawo, jako półświatek właśnie.

      Na tym kończę - przedstawiłem, co chciałem przedstawić. Być może znajdziesz kontrargumenty, być może nie będziesz miała ochoty polemizować. Miałem czas ze względu na dzień urlopu, teraz tego czasu już nie mam i ze swojej strony kończę.

      Pozdrawiam

      Usuń
    5. Dog from Hell25 maja 2012 08:24

      To napisałem właśnie o aborcji, żeby uzupełnić wypowiedź o bazę, którą się kieruję.

      A co do: Mówię o tym, że wielu konserwatystom przeszkadza sam fakt, że ktoś żyje inaczej: nie ma dzieci, nie żyje w zalegalizowanym związku, lubi imprezować itd.
      Szczerze mówiąc mam wrażenie, że to argument typu: a u was Murzynów biją!

      Nie chce się mieć dzieci? A nie miejcie, sam jeszcze nie mam, choć zbliżam się do 40 - zamierzam mieć, jestem niecały rok po ślubie dopiero. Jestem zdecydowanym zwolennikiem posiadania dzieci przez gotowych na to i odpowiedzialnych.


      Nie żyje w zalegalizowanym związku? A niech nie żyje. Tylko, że stały i trwały związek nie musi mieć papierka i w tzw. konserwatywnym społeczeństwie takowych jest multum. Chyba, że ma to być rozumiane, jako związki z częstą zmianą niby stałych partnerów. A to jest już niezależnie od płci puszczalstwo i tak, tak - promiskuityzm z definicji patologiczny, bądź przynależny społeczeństwom pierwotnym.

      Lubi imprezować. Na Zeusa - to jest argument? Litości...

      Usuń
    6. @ Dog from Hell z 25 maja 2012
      Czcigodny Dogu
      Jak widać z tej dyskusji, liberałowie stworzyli sobie na użytek swojej erystyki wielce oryginalny wizerunek konserwatysty. Równie prawdziwy jak portret modelowego księdza katolickiego zbudowany przez urbanowe "merdia". Gdzie różne "autorytety oralne" (a może analne) twierdzą że każdy ksiądz odwala liturgię w rzadkich przerwach między gwałceniem ministrantów.
      Ręce opadają i nie tylko ręce.

      Usuń
    7. Dog from Hell25 maja 2012 13:19

      Niedźwiedziu, czy to zadeklarowany socjaliści, czy to liberałowie z lubością posługują się schematami, jakie opisywały konserwatystę w XIX wieku a dziś ich realizacje gdzieś tam funkcjonują, jako zjawiska marginalne.

      W sumie obserwuję pewną ewolucję, jeżeli chodzi o aborcję - od zakłamanych jęków n/t gwałtów, kazirodztw,nędzy i czegoś tam jeszcze, co do kupy stanowi absolutną mniejszość powodów aborcji do gadaniny paraideologicznej, której jedynym wolnościowym wyrazem jest wolność dupy najprościej mówiąc.

      Tak samo jest to bardziej szczere, niż fałszywe współczucie do tych, co robili za uzasadnienie postaw proaborcyjnych, jak i obnażające miałkość motywów.

      Ja pierniczę - wolność dupy, jako esencja poglądów.

      Usuń
    8. Cóż, po tym, co czytam, pozostaje mi mieć nadzieję, że nigdy więcej zajmujący się cudzym życiem konserwatyści nie obejmą władzy. Kiedyś uważałam ich za moich sojuszników, ale po tym, co czytam, widzę, że będę musiała przeciwko nim protestować tak samo, jak przeciwko lewakom. W moim rankingu grup najbardziej znienawidzonych, chyba uplasują się na miejscu drugim, tuż za lewakami. Zresztą, mają jeden wspólny punkt - niezmordowana wiara w kolektywizm. Obie grupy pozostaną dla mnie kompletnie niezrozumiałe i tak pozostanie.

      Usuń
    9. Dog from Hell25 maja 2012 15:22

      Z przyjemnością zaliczam się do grupy znienawidzonej przez piewców zaprezentowanych "poglądów".
      A skoro brak zdolności zrozumienia łączy się z poparciem dla zwyczajnie kryminalnych "poglądów" lewactwa, tym bardziej budzi to satysfakcję. Zakładam, że ów brak zrozumienia dotyczy i statystyk he he...

      Usuń
    10. Przepraszam? Imputujesz mi, że popieram "kryminalne poglądy lewactwa"? No, a jakie konkretnie?

      Cóż, przyzwyczaiłam się już, że dla konserwy będę "lewakiem", a dla lewaka "konserwą". Taki mój los ;)

      Usuń
    11. Przykre jest tylko to, że inteligentna osoba Twego typu nie rozumie/nie kojarzy przeczytanego tekstu i kieruje się kolektywnym wizerunkiem wpajanym przez macherów mainstreamu do nieodpornych umysłów. Bo chyba tylko temu możesz zawdzięczać swoją odporność na tak jak powyżej wyłozone argumenty. Wrodzonego matolstwa raczej nie podejrzewam...
      całuję rączki
      Zgryźliwy ;)

      Usuń
  8. Witam starego Niedźwiedzia.
    Pełna zgoda,że nowomowę lewackiego badziewia trzeba na ludzi język przekładać,coby cokolwiek z ich bełkotu zrozumieć.Na temat tzw. aborcji już się wypowiadałem,ale powtórzę.Nie odważyłbym się potępić kobiety za dopuszczenie się tego desperackiego czynu.To już na zawsze będzie obciążać jej sumienie.
    Ale sam czyn oceniam jako ZŁO.Moim zdaniem jest to morderstwo na niewinnej istocie ludzkiej.I niczego tu nie zmieni kombinowanie,że coś tam...bo tamto....itp.A już szczytem hipokryzji jest usprawiedliwianie aborcji,także na żądanie,np.z przyczyn ekonomicznych,a jednocześnie opowiadanie się przeciwko karze śmierci dla zwyrodniałych bestii w ludzkiej skórze,czyli morderców.Bo jak tłumaczy lewactwo,zabijać człowieka nie można.
    Da to się jakoś zrozumieć?
    Pozdrawiam serdecznie.

    Józef

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Józefie
      Co do tego że zabicie dziecka jest złem, wśród porządnych ludzi nie może być sporu. Bo to nie kwestia religii lecz elementarnej przyzwoitości. Ale nie brak ludzi określających się jako "liberałowie" którzy dokładnie tak samo jak socjaliści są przeciwko karze śmierci dla zwyrodnialców ale akceptują aborcję na żądanie. Kilku takich spotkałem już w sieci.
      A co do karania kobiet. Jeśli jakaś podda się aborcji będąc w rozpaczliwej sytuacji, też jestem za odstąpieniem od karania lub wyrokiem w zawieszeniu. Ale dziwus (pardon, to się chyba nazywa kobieta odrzucająca kołtuńską moralność) który nigdy nie ma bladego pojęcia kto jest tatusiem (podejrzanych jest kilkudziesięciu) i poddaje się temu "zabiegowi" systematycznie traktując takowy jako formę za przeproszeniem antykoncepcji powinien wylądować za kratkami.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    2. Dog from Hell25 maja 2012 14:05

      Panowie - tak zupełnie wyrwany z kontekstu, ale wedle niżej podpisanego adekwatny, tekst Ziemkiewicza:

      „Bohaterem naszych czasów” staje się wieczny bachor, do późnej starości oczekujący, że ktoś się będzie nim zajmować, ktoś zadba, by w swej beztrosce nie zrobił sobie krzywdy i ktoś w razie czego uchroni go od konsekwencji jego własnych złych wyborów.

      Usuń
    3. Ale to ty chcesz chronić dorosłych ludzi. Każdy człowiek musi żyć, jak chce i ponosić konsekwencje swoich wyborów. Problem w tym, że o mnie troszczyć chcą się zarówno lewacy, jak i konserwy. A ja serdecznie dziękuję tym kolektywistom. Czuję się wystarczająco rozsądną i samodzielną osobą, żeby poradzić sobie bez opiekuńczej rączki konserw, czy lewaków. Ale na pewno nie może być tak, że ktoś, kto spieprzył sobie życie, oczekuje pomocy od obcych ludzi. Przy okazji, warto zwrócić uwagę, że wielu samotnych ludzi (dla ciebie pewnie "społecznych egoistów", czy coś w ten deseń) ma przyjaciół i rodzinę, którzy im pomagają. Dlatego delikatnie sugeruję: może by tak przestać martwić się o innych i pozwolić im podejmować samodzielne decyzje oraz ponosić ich konsekwencje? A może by tak wreszcie zacząć wierzyć w jednostkę?

      Usuń
    4. Bo od tego są dorośli, żeby takich rozkapryszonych, egoistycznych bachorów przywoływać do porządku. Od tego sa dorosli, żeby zapatrzonym w swoje odbicie gówniarzom wskazywać że nie są sami na tym swiecie i że nie zyją na bezludnej wyspie. Ze są reguły, zasady, prawa i obowiązki które obowiazują każdego dwunożnego w danej społeczności. Nikt nikogo na siłę w danej społeczności nie trzyma. Nie podoba się, droga wolna.
      Dorośli są również od tego, aby młodym nabuzowanym łbom tłumaczyc konsekwencje ich durnych wyborów i wyobrażeń o świecie. A od inteligencji i mądrości młodego, nabuzowanego łba zależy czy skorzysta z tego daru, czy samo sobie zrobi kuku. Czy na złość mamie zdejmie sobie czapeczkę...
      pozdrowionka
      Zgryźliwy ;)

      Usuń
  9. Tak, nie żyją ne bezludnej wyspie. Dlatego każda z pań ma rodzić, żeby ratować system emerytalny, czy ratować cywilizację przed najazdem Saracenów. A jeśli nie chce płodzić i rodzić - jest "społeczną egoistką". Obrzydliwie zapatrzoną w siebie. Nie chce mieć swojego wkładu w "budowę społeczeństwa". Oczywiście "zdrowego" - wedle jednej i jedynej recepty. Ech, szkoda gadać. MASAKRA! ;)) Przecież nikt nie kwestionuje, że są pewne reguły, prawa i obowiązki. Ale litości - w życiu nie uznam takich "obowiązków społecznych", które tłumią i uciskają jednostkę. Nasze obowiązki, to płacenie podatków (i to też tylko na to, czego nie jesteśmy w stanie załatwić sobie sami, a nie tak wysokie, jak obecnie. I na WSZYSTKO), dobre traktowanie bliźniego i bycie uczciwym. I final. Jakie jeszcze "powinności społeczne" wykombinowali konserwatyści?
    A co do złych wyborów ludzi - czy zawsze wiemy, co jest dobre dla innych ludzi? I skąd niektórzy mają tę wiedzę? Gdybym widziała, że któraś ze znanych mi osób stacza się do rynsztoka, na pewno próbowałabym namówić ją na zmianę stylu życia/postępowania. Ale czy zawsze coś, co jest osobliwe i szkodliwe w mojej subiektywnej opinii, jest na pewno szkodliwe dla bliźniego? Skąd wiedza, że każdy samotny człowiek musi skończyć nieszczęśliwy? Skąd wiedza, że każdy poligamiczny związek musi źle skończyć?

    Nie wiem, ale strasznie smutne byłoby konserwatywne społeczeństwo. Całe życie poświęcające wypełnianiu misji i nawracaniu/pouczaniu innych ludzi. Całe życie wypełniające "społeczne powinności". Wszyscy układni, starający się nie wychylać, spoglądający złowrogo na każde nieszkodliwe dziwactwo. W alkowie też musieliby uważać, bo lista zboczeń ani chyba by się wydłużyła. Jakoś tak to widzę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodna Flavio
      Dawno temu było takie państwo w którym warstwa rządząca też olała "budowę społeczeństwa" i przestała dostrzegać wszystko co znajdowało się dalej niż koniec ich nosa. I po niegdyś potężnym państwie na długie lata pozostał jedynie smród. A potem już tylko średni kraj położony w najbardziej zasranym z politycznego punktu widzenia miejscu na kuli ziemskiej, już nigdy nie mający pewności czy za kilka lat będzie jeszcze istnieć.
      Mnie historia czegoś nauczyła. Ale jak widzę zaliczam się do wąskiej elity. Która nie pokpiwa z wizji że Saracenowie wezmą wszystko za mordę jeśli większość wzorem liberałów wypnie się na myślenie i działanie propaństwowe. Ale jeśli Twoja opcja przeważy, za kilkadziesiąt lat "leberałowie" płci męskiej będą zapieprzać do meczetu i przykładnie walić baranimi łbami w posadzkę aby nie zarzucono im symulowania i nie wymierzono iluś tam kijów w pięty. A "leberałki" nie ośmielą się wyjść na ulicę bez odziania się w płachtę zaopatrzoną jedynie w wycięcie na oczy. I będą mogli powspominać opowieści dziadków o utraconym raju w którym ohydni konserwatyści na przykład podśmiewali się z lafirynd dających tyłka na lewo i prawo ale ich nie kamieniowali.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  10. Czcigodny Stary Niedźwiedziu. Nie cieszy mnie wcale, że lewacy włażą w cztery litery Saracenom i będę się takiej polityce sprzeciwiać, dopóki mogę. Ale na pewno nie w taki sposób, jaki proponują konserwatyści - kompletnie olewając jednostkę kosztem kolektywu. Kolektywne myślenie już było i jego skutki są nam bardzo dobrze znane. Dlatego wolałabym, żebyśmy, zamiast namawiać jednostki do samopoświęcenia i rodzenia na potęgę, skupili się na dokonaniu dobrego wyboru przy urnach i nie dopuścili do władzy mafijnej partii, która, podnosząc VAT na ubranka dziecięce itd., dobija ludzi, chcących mieć dzieci.

    A co do "patrzenia na czubek własnego nosa" - każdy normalny człowiek kieruje się przede wszystkim swoim interesem(chyba że jest masochistą)i żaden lewak, ani konserwatysta nie może traktować jednostki jako instrumetu do osiągania określonego celu. Działania propaństwowe? Wystarczy nie głosować na mafię przy urnie i być przyzwoitym człowiekiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. czcigodna Flavio
      To jeszcze grubo za malo. Jestem zwolennikiem ROZSĄDNEGO pomagania rodzinom posiadającym dzieci. A więc nie kretyńskie becikowe lub gotówka płacona do ręki którą menelstwo natychmiast przechla. Ale choćby preferencyjny system podatkowy w którym rodzina złożona z rodziców i dwojga dzieci zapłaci mniejszy podatek niż bezdzietne małżeństwo o identycznych zarobkach. O VAT na ubranka czy inne "akcesoria dziecięce" już powiedziałaś. A jeśli jakiś "leberał" zawyje że to niesprawiedliwe, wycie takie będę miał tam gdzie ów "leberał" Polskę.
      Ale to już temat na osobną dyskusję.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  11. Czcigodny Stary Niedźwiedziu

    Uważam, że proponowane rozwiązania są bardzo rozsądne. Sama jestem za tym, żeby nie utrudniać i tak już trudnej egzystencji rodzin posiadających dzieci. Z drugiej strony trochę obawiam się, że w naszym kraju dojdzie do stygmatyzowania osób bezdzietnych i opowiadania bzdur o "społecznym egoizmie". Za każdym razem, kiedy słyszę o polityce "prorodzinnej" boję się, że znajdą się idioci, którym przyjdzie do głowy stygmatyzować ludzi bezdzietnych i wymyślać im od egoistów, albo - o zgrozo - domagać się bykowego. Co do dla mnie jest szczytem głupoty i kolektywizmu rodem z komuny. TYm bardziej, że ludzie bezdzietni bardzo często też mają rodzinę, której muszą pomagać. Niemniej jestem przeciwna karaniu młodych ludzi za to, że chcą mieć dzieci.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodna Flavio
      Wygląda na to że porozumienie między ami jest możliwe, Czyli jeśli pani Kowalska nie planuje mieć dzieci to nikt jej nie zmusza (a przynajmniej ja nie zamierzam). Ale państwo Zielińscy mający trójkę dzieci powinni mieć istotną ulgę podatkową (nie jakieś gówniane sto złotych w skali całego roku).
      A tego rzekomego zagrożenia "stygmatyzowaniem" nie ma co wyolbrzymiać. Bo w państwie szariatu grozi trochę więcej niż gadanie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  12. Szanowna Flavio.Nie wiem czy cie to zainteresuje(może młody wiek i ten problem w odległej przyszłości przed tobą)ale nie zaszkodzi poznać FAKTY.

    "Obecne dyskusje o emeryturach powiększyły trochę naszą wiedzę o systemach emerytalnych a szczególnie o naszym systemie ZUS, który cieszy się pozytywną opinią wielu ekspertów od polityki społecznej. Również większość społeczeństwa popiera ten system. System emerytalny ZUS jest oparty na systemie solidarności pokoleń, opracowanym w Niemczech w XIX wieku. Polega on na tym, że osoby aktywne zawodowo wpłacają składki emerytalne do ZUS, z których wypłaca się emerytury, tym którzy już osiągnęli wiek emerytalny.
    Nazwa tego sposobu całkowicie oddaje jego istotę działania. Otóż pokolenie dzieci wpłaca pieniądze na utrzymanie pokolenia swoich rodziców a w zamian za to, będą oni otrzymywali emeryturę od pokolenia swoich dzieci.
    Zauważmy że jest tutaj tylko dwóch aktorów rodzice i dzieci. Pozostałe pokolenia nie wpływają na emerytury. System ten zawiera również pewne elementy sprawiedliwości - otóż jeżeli pokolenie rodziców wychowa zbyt mało dzieci, to suma wpłat od tej zmniejszonej ilości potomstwa też będzie mniejsza i spowoduje to obniżenie wysokości emerytur a w krańcowym przypadku, może poważnie zakłócić sensowność takiego systemu emerytalnego. Aktualnie, niedobory w funduszu emerytalnym uzupełniał Rząd z wpływów pochodzących z prywatyzacji. Niestety tych środków nie wystarcza na zbilansowanie funduszu emerytalnego.
    Jeżeli emerytura będzie zbyt niska i nie będzie z stanie zaspokoić choćby minimalnych potrzeb emeryta to wtedy taki system traci swój sens.
    Właśnie teraz, stoimy przed takim problemem. Prognozy wysokości emerytur za lat 30 i więcej są na niepokojąco niskim poziomie.
    Niestety stało się tak dlatego, że aktualny system ZUS, moim zdaniem, przestał być solidarnym. Zasada solidarności wymaga aby każdy obywatel przyczyniał się solidarnie ( nie mniej niż inny ) do powiększania środków na emerytury.
    Podstawową przyczyną braku solidarności w tym systemie jest bardzo niski przyrost naturalny a więc niechęć czy też brak możliwości do posiadania dzieci i ich wychowywania ich. Obok normalnych, prawidło ukształtowanych etycznie i moralnie rodzin, wychowujących dwoje , troje lub więcej dzieci mamy w społeczeństwie rodziny z jednym dzieckiem a coraz więcej jest rodzin bezdzietnych.
    Lewacko - liberynistyczne partie i organizacje, wszechobecne w mediach, wspierane czasami przez Rząd ( patrz - zgoda na paradę gejów i lesbijek w) ,
    propagują sposób życia, w którym nie ma miejsca na wychowywanie dzieci natomiast jest miejsce na bezproblemowe wygodne życie, małżeństwa homoseksualne, walkę z klasycznym modelem rodziny i aborcję.
    Taki sposób na życie jest promowany w większości środków masowego przekazu, bez jakiejkolwiek interwencji Rządu."

    Więcej na ten temat znajdziesz necie.Możesz także sprawdzić aktualny tzw.współczynnik dzietności w Polsce.Oficjalne media,a raczej"merdia"tego tematu unikają jak zarazy.Dlaczego?
    Serdecznie pozdrawiam-Józef.

    OdpowiedzUsuń
  13. Józefie. Przepraszam, ale napisałeś kropka w kropkę to wszystko, co mnie najbardziej przeraża w konserwatystach i socjalistach.

    Zacznijmy od tego, że nie istnieje, nie istniała i nigdy nie będzie istntniała BEZWARUNKOWA solidarność. Jakim prawem chcesz zmuszać jednostkę, żeby solidaryzowała się z każdym, ale to absolutnie każdym człowiekiem? Wielu ludzi nie chce tyrać na niewydolny system ubezpieczeń i tyle. I jest to objaw zdrowego rozsądku i szacunku dla swoich ciężko zapracowanych pieniędzy, których nie chcą wylewać do rynsztoka. Przykro mi. Ten system NIE MIAŁ PRAWA działać. A o to, że obecny system się wali możesz mieć tylko pretensję do komuchów, którzy go reaktywowali i solidaruchów, którzy nie kiwnęli małym paluszkiem, żeby go zreformować/zlikwidować. I kiedy czytam, że ktokolwiek ma pretensje o chylenie się ku upadkowi temu systemu (opierającemu się na takim kuriozum, jak "solidarność pokoleniowa" - no, niezły żart!) do ludzi bezdzietnych, to pukam się w czoło i zastanawiam się, w jakim surrealistycznym kraju żyję! Wybacz dosadność. Ha! Jeszcze jakby tego było mało - ludzie po raz kolejny zagłosowali na mafijną partię socjalliberałów, którzy rozdają pieniądze z ZUS-u na prawo i lewo. I my mamy się solidaryzować z TAKIM społeczeństwem? Wolne żarty. Niech Polacy piją to piwo, którego naważyli. Jedynie szkoda tych rozsądnych ludzi, których pociągną za sobą, ale na to już niestety nie mam wpływu (chociaż bardzo bym chciała).

    I jeszcze małe pytanie: co to są "normalne, prawidłowo ukształtowane etycznie" rodziny? Rozumiem, że rodzina, w której jest pięcioro dzieci jest wzorem tradycji i etyki. Fajny sposób wartościowania. Wiesz, w rodzinie mojej mamy było pięcioro dzieci, a zaharowana babcia nie miała wystarczająco czasu, żeby poświęcić każdemu z nich odpowiednio dużo uwagi, co doprowadziło do tragedii. Ale nic to - przecież najważniejsza jest TRADYCJA. Przecież najważniejsze to płodzić dzieci. Mniejsza o jakość. Mniejsza o to, czy stanie się coś złego, jeśli nie wystarczy mi czasu, żeby każdemu poświęcić wystarczająco dużo uwagi. Takie brednie konserwy wbijały kobietom do głów przez lata. A teraz ja napiszę o FAKTACH: prawidłowo ukształtowana rodzina, to szczęśliwa rodzina. Normalne dzieci, to dzieci, którym poświęcona odpowiednią ilość uwagi; które czują się wystarczająco kochane i akceptowane.

    A jeżeli marzy ci się, by kobiety rodziły na potęgę i wypełniały "społeczne powinności", to nic nie stoi na przeszkodzie, byś zbudował własne państwo. Tak, jak w Chinach prowadzi się "politykę jednego dziecka", tak w swoim państwie możesz prowadzić politykę "wielodzietności". A jednostki bezdzietne, czyli społecznie "bezużyteczne" możesz zaprząc do niewolniczej pracy, żeby wspierały te "prawidłowo ukształtowane etycznie" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Droga Flavio.Moim zdaniem zaistniało drobne nieporozumieniem.Ja jestem za wolnością.Ale wolność to także (niestety) odpowiedzialność.Ja ciebie oczywiście nie mogę i nie chcę do niczego zmuszać.Do pewnych zachowań zmusi ciebie Państwo.
      Co do tego nieszczęsnego ZUS-u.Nie jestem zwolennikiem obecnego systemu emerytalnego,żeby była jasność.Moim zdaniem ZUS w obecnej formie niedługo się wykopyrtnie.Może zauważyłaś cudzysłów,ponieważ powyższy tekst nie jest mojego autorstwa.Wkleiłem go dlatego,że w miarę przystępnie wyjaśnia stan faktyczny obowiązującego systemu emerytalnego.I co najważniejsze.jeżeli dzietność w polskich rodzinach będzie na obecnym poziomie,to za ok.20-30 lat nie będzie w Polsce żadnych emerytur,niezależnie od systemu(ZUS,KRUS,OFE,i insze srofe)..
      Podobne do twoich poglądów ma dużo młodych ludzi,także w mojej rodzinie.Jeżeli jesteś młodą osobą doradzam inny sposób zabezpieczenia się na starość.
      Serdecznie pozdrawiam.

      Usuń
  14. Witaj Niedźwiedziu, w powyższym mogę podać tylko ten link:
    http://www.sadistic.pl/posel-ruchu-palikota-o-aborcji-vt111786,15.htm
    pozdrawiam
    mucha86

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stary Niedźwiedź28 maja 2012 15:53

      Czcigodny Mucho
      Głos był mało słyszalny ale jeśli dobrze zrozumiałem, za aborcją opowiadał się homoseksualista. Czyli przedstawiciel środowiska w tej dziedzinie "uprzywilejowanego". Bo w Polsce nawet najżarliwszy katolik nie ma zamiaru zakazać sprzedaży przyrządów do robienia lewatywy.
      Dziękuję za link i pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  15. nie, nie Drogi Niedźwiedziu, koleś z partii paligłupa opowiada się przeciwko aborcji w małżeństwach homoseksualnych :D totalna aberracja
    pozdrawiam
    mucha86

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Mucho
      A zatem albo zajączek jest większym kretynem niż jestem to sobie w stanie wyobrazić albo też sadystą zakazującym homoseksualistom korzystanie z środków na przeczyszczenie.
      Pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
  16. Jarek Dziubek29 maja 2012 10:36

    Szanowny Stary Niedźwiedziu,
    Mocno rozbawił mnie argument gościa, który lubi tylko "na bosaka". W pewnym sensie rozumiem, że tylko tak lubi. Jednak dotąd wydawało mi się, że jest to raczej argument za tym, by się z jakąś dziewczyną związać na stałe, a nie za tym, by popełniać aborcję. No bo jeśli ktoś uznaje tylko "na bosaka", to jest narażony na złapanie wszelkich możliwych chorób wenerycznych włącznie z AIDS. Czego można uniknąć wiążąc się z jedną osobą i wtedy można tylko "na bosaka", lub używając gumek. Tertium non datur.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czcigodny Jarku
      To ten sam baran który (ani chybi na haju bo to chyba jego normalny stan ducha) bełkotał o "katolskich lalach z sexshopu". Czegoś tak oczywistego jak fakt że to wierność a nie gumka jest jedynym pewnym zabezpieczeniem nie wytłumaczysz mu.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń