Nie tak dawno podczas dyskusji pod poprzednim moim wpisem. Szanowny Yrk (którego korzystając z okazji serdecznie pozdrawiam) zadał mi istotne pytanie. A mianowicie interesowało go czy jako wierny innego niż katolicki kościoła chrześcijańskiego nie uważam iż ten „wiodący” jest w Polsce uprzywilejowany. Zainteresowanie tą rozmową wyraził też Czcigodny Niedzisiejszy (oczywiście też serdeczności). Zatem garść spostrzeżeń rozrzuconych po kilku komentarzach i korespondencji prywatnej pozwolę sobie zebrać w jedną całość.
W europejskich krajach w których liczba wiernych dwu (lub większej liczby) kościołów jest porównywalna, ich koegzystencja wygląda rożnie. W Niemczech, dających się w dużym uproszczeniu podzielić na katolickie południe i protestancką północ, stosunki luterańsko-katolickie są poprawne. Żadna ze stron nie prowokuje niepotrzebnych konfliktów ale też o ciepłych relacjach wzajemnych nie można mówić.
Z kolei w Szwajcarii istnieje moim zdaniem nieznane w reszcie Europy zjawisko „ekumenizmu parafialnego”. Po prostu wierni kalwińscy i katoliccy są względem siebie życzliwi a ich duchowni współpracują na szczeblu parafii nie pytając „góry” o pozwolenie. Mają miejsce wspólne akcje natury charytatywnej a nawet zdarzają się zaproszenia duchownego „drugiej strony” do wygłoszenia kazania w kościele. Mój kolega był wielce zaskoczony gdy będąc w kościele katolickim wysłuchał kazania wygłoszonego przez pastora kalwińskiego płci żeńskiej. Ale jak potem przyznał, od strony merytorycznej zarówno on jak i katoliccy Szwajcarzy którzy go na owo kazanie zaprosili, ocenili je jako bardzo dobre merytorycznie. Podejrzewam że ten szwajcarski ewenement bierze się stąd że jest to jedyny kraj w Europie w którym demokracja ma się dobrze. Bowiem przez ponad sześćset lat ludzie się do niej przyzwyczaili i nauczyli nią posługiwać dla swojego dobra. A decydowanie o swoich sprawach mają już we krwi.
W Polsce wedle moich szacunków liczba ludzi wierzących nie będących katolikami wynosi poniżej ośmiuset tysięcy (prawosławni 600, protestanci do 140, o obydwu kościołach mariawickich czy buddystach nie posiadam wiarygodnych danych). Ale zarówno kościół prawosławny jak i mój zawarł z państwem porozumienia regulujące status prawny oraz działania na styku kościół – państwo analogiczne do konkordatu. Ponieważ porozumienia takie zawarły też Kościół Ewangelicko-Reformowany (czyli kalwini) oraz Kościół Ewangelicko-Metodystyczny (każdy po niecałe 5 tys. wiernych), jasne jest że mógł taką umowę podpisać każdy kościół który był tym zainteresowany. Zatem o jakiejś rzekomej dyskryminacji ludzi wierzących a nie będących katolikami w tej „nietolerancyjnej” Polsce mowy być nie może.
Felieton ten nie jest miejscem na wdawanie się w analizę kwestii doktrenalnych. Ale nie zagłębiając się w teologię musze choćby częściowo uspokoić Szanownych Czytelników, że odnośnie spraw tak często w Polsce dyskutowanych wszystkie kościoły protestanckie uważają aborcję za zabójstwo. Usprawiedliwione jedynie stanem wyższej konieczności (ratowanie życia matki). Natomiast nie nakładamy ograniczeń na antykoncepcję. Zaś w przypadku rozwodu, nie mamy żadnych wewnętrznych procedur pararozwodowych i po prostu przyjmujemy że małżeństwo ustało jeśli tak orzeknie sąd państwowy.
Dzięki owym umowom ślub udzielony w kościele protestanckim jest również ważny z punktu widzenia prawa państwowego. Więc nowożeńcy nie muszą powtórnie zjawiać się w magistracie aby tam podpisać jakiś dokument. Po prostu nasi duchowni po udzieleniu ślubu mają obowia.zek przesłać do właściwego urzędu stosowny dokument listem poleconym. Lub sami takowy złożyć, jak to ma miejsce w małych miejscowościach.
Nie spotkałem też się z doniesieniami o kłopotach z lekcjami religii. Z powodów czysto praktycznych nasi księża lekcje te prowadzą w parafialnych salach katechetycznych gdyż uczestniczą w nich dzieci z różnych szkół. Z tego co słyszałem z kilku źródeł, dzieci przynoszą do szkoły zaświadczenie o uzyskanej ocenie a ta jest wpisywana przez katechetę do dziennika klasy. Nie słyszałem aby jakiś naśladowca Torquemady odmówił zrobienia tego.
Na Mazurach zetknąłem się z przypadkiem który mnie początkowo zirytował. W przepięknym miasteczku Pasym w kościele luterańskim znajdowały się zabytkowe organy, stworzone na przełomie siedemnastego i osiemnastego wieku przez uznanego mistrza z Elbląga. Ksiądz Witold Twardzik, proboszcz tamtejszej parafii, na próżno kołatał do wojewódzkiego konserwatora zabytków i Ministerstwa Kultury o fundusze na remont instrumentu. W końcu pieniądze zdobył od rządu Niemiec. Organy po naprawie mają cudowne brzmienie a w Pasymiu już od kilkunastu lat ksiądz Witold organizuje cykle koncertów muzyki dawnej i organowej do których udaje mu się zaprosić renomowanych wykonawców. Tak więc Niemcy mogą mieć satysfakcję że ich pieniądze zostały dobrze wydane. Ale mnie diabli brali gdy pomyślałem że na ten cel polskich pieniędzy budżetowych zabrakło zaś na promocję pedalstwa czy (uczciwszy uszy Szanownych Czytelniczek) na jakieś „warsztaty waginalne” fundusze się znalazły. A wmurowana w ścianę kościoła dwujęzyczna tablica, dziękująca rządowi Bundesrepubliki za okazaną pomoc, podczas każdej bytności w pasymskim kościele tę . irytację potęgowała. Ale ostatnio naszła mnie inna refleksja. Nie wiem ile naprawdę tego wartych dzieł sztuki, znajdujących się w Polsce w kościołach katolickich też nadaremno czeka na wsparcie ich konserwacji. Więc nie musiała to być złośliwość czy przejaw jakiegoś selektywnego gówniarstwa ale cześć większej całości. Czyli olewanie obowiązków statutowych połączone z wydawaniem pieniędzy podatników na jakieś moralne gówno, wstrętne przytłaczającej większości tychże podatników. Czyli dla wszelakich kanalii połączenie przyjemnego z pożytecznym.
Na koniec pozwolę sobie porównać sytuację chrześcijanina innego niż katolicki kościoła w Polsce z losem katolików w tej wspaniałej kolebce wolności i tolerancji jaką rzekomo jest Francja.
Swego czasu pewien Francuz chciał na swojej posesji postawić krzyż wysokości sześciu czy siedmiu metrów. Urzędasy wydające pozwolenia na budowę zabroniły mu tego bredząc coś o niebezpieczeństwie dla komunikacji lotniczej i przelatujących ptaków. Rosnące obok drzewa o wysokości kilkunastu metrów oczywiście takiego niebezpieczeństwa nie stwarzały. Ale jak zauważyła podczas dyskusji o eurotolerastii moja koleżanka architekt która szmat czasu przepracowała w „starej” Unii, prawo budowlane Francji i Arabii Saudyjskiej jest bardzo podobne. W obydwu krajach kościoła nie da się wybudować. A meczetów wolno ile tylko kto zechce.
Przed wyborami prezydenckimi które wygrał Chirac, na oficjalnej stronie internetowej masonerii z Le Grand Orient de France pojawiła się ankieta adresowana do kandydatów na urząd prezydenta. Żaden z nich nie śmiał jej zbojkotować i wkrótce owa strona opublikowała ich sążniste odpowiedzi na każde z zadanych pytań. Olał ankietę jedynie jakiś maoistyczny świr który w późniejszych wyborach chyba nie przekroczył zresztą bariery jednego procenta.
Czytałem też ongiś ciekawy artykuł. Jego autor podkreślał że od chyba stu lat każdy kolejny francuski minister oświaty był masonem. Sprawdzić tego nie jestem w stanie ale nie zdziwiłbym się gdyby ci od kielni i fartuszków tak pieczołowicie pilnowali interesu.
Kilkanaście lat temu w paryskiej Notre Dame miała miejsce obrzydliwa profanacja. Do światyni wtargnęły dwie lesbijki i pederasta przebrany za księdza który przy ołtarzu sparodiował liturgię ślubną. Oczywiście włos im z głowy nie spadł.
Dlatego niech polscy frankofile i obrońcy „wartości europejskich” skończą wreszcie swoje gadanie o rzekomej francuskiej tolerancji. Owszem, kraj ten jest tolerancyjny, wręcz tolerastyczny, dla islamskiej dziczy, feminazistek, ekoterrorystów, narkomanów, wojujących zboczeńców i wszelakiego innego ludzkiego szrotu. Ale do chrześcijan (a już na pewno katolików) odnosi się z mieszaniną zoologicznej nienawiści i bezgranicznej pogardy.
Dlatego gdy czytam o „europejskich wartościach” mających rzekomo obronić naszą cywilizację przed mahometańskim tsunami, ogarnia mnie rozpacz. A najlepszym komentarzem odnośnie mojego stosunku do tych „wartości” jest jedna ze zwrotek starej żołnierskiej pieśni z czasów I Wojny Światowej. Pieśń ta nosi tytuł „W Ołomuńcu na Fiszplacu” i ma jedną wadę. Swoje przesłanie głosi w prostych żołnierskich słowach więc po dokonaniu cięć cenzury obyczajowej z niektórych zwrotek pozostałyby jedynie spójniki i znaki przestankowe. Ale po kilku dniach heroicznych wysiłków udało mi się zwrotkę której chciałem użyć przekształcić do wersji soft, nie tracąc przy tym założeń konstrukcyjnych oryginału. Brzmi ona:
Te wartości coś wdrażała
Tom w latrynie na gwóźdź wbił
Żebyś sobie Unio nie myślała
Źem o takim szambie śnił
moralnym
Żebyś sobie Unio nie myślała
Żem o takim szambie śnił.
Stary Niedźwiedź
W europejskich krajach w których liczba wiernych dwu (lub większej liczby) kościołów jest porównywalna, ich koegzystencja wygląda rożnie. W Niemczech, dających się w dużym uproszczeniu podzielić na katolickie południe i protestancką północ, stosunki luterańsko-katolickie są poprawne. Żadna ze stron nie prowokuje niepotrzebnych konfliktów ale też o ciepłych relacjach wzajemnych nie można mówić.
Z kolei w Szwajcarii istnieje moim zdaniem nieznane w reszcie Europy zjawisko „ekumenizmu parafialnego”. Po prostu wierni kalwińscy i katoliccy są względem siebie życzliwi a ich duchowni współpracują na szczeblu parafii nie pytając „góry” o pozwolenie. Mają miejsce wspólne akcje natury charytatywnej a nawet zdarzają się zaproszenia duchownego „drugiej strony” do wygłoszenia kazania w kościele. Mój kolega był wielce zaskoczony gdy będąc w kościele katolickim wysłuchał kazania wygłoszonego przez pastora kalwińskiego płci żeńskiej. Ale jak potem przyznał, od strony merytorycznej zarówno on jak i katoliccy Szwajcarzy którzy go na owo kazanie zaprosili, ocenili je jako bardzo dobre merytorycznie. Podejrzewam że ten szwajcarski ewenement bierze się stąd że jest to jedyny kraj w Europie w którym demokracja ma się dobrze. Bowiem przez ponad sześćset lat ludzie się do niej przyzwyczaili i nauczyli nią posługiwać dla swojego dobra. A decydowanie o swoich sprawach mają już we krwi.
W Polsce wedle moich szacunków liczba ludzi wierzących nie będących katolikami wynosi poniżej ośmiuset tysięcy (prawosławni 600, protestanci do 140, o obydwu kościołach mariawickich czy buddystach nie posiadam wiarygodnych danych). Ale zarówno kościół prawosławny jak i mój zawarł z państwem porozumienia regulujące status prawny oraz działania na styku kościół – państwo analogiczne do konkordatu. Ponieważ porozumienia takie zawarły też Kościół Ewangelicko-Reformowany (czyli kalwini) oraz Kościół Ewangelicko-Metodystyczny (każdy po niecałe 5 tys. wiernych), jasne jest że mógł taką umowę podpisać każdy kościół który był tym zainteresowany. Zatem o jakiejś rzekomej dyskryminacji ludzi wierzących a nie będących katolikami w tej „nietolerancyjnej” Polsce mowy być nie może.
Felieton ten nie jest miejscem na wdawanie się w analizę kwestii doktrenalnych. Ale nie zagłębiając się w teologię musze choćby częściowo uspokoić Szanownych Czytelników, że odnośnie spraw tak często w Polsce dyskutowanych wszystkie kościoły protestanckie uważają aborcję za zabójstwo. Usprawiedliwione jedynie stanem wyższej konieczności (ratowanie życia matki). Natomiast nie nakładamy ograniczeń na antykoncepcję. Zaś w przypadku rozwodu, nie mamy żadnych wewnętrznych procedur pararozwodowych i po prostu przyjmujemy że małżeństwo ustało jeśli tak orzeknie sąd państwowy.
Dzięki owym umowom ślub udzielony w kościele protestanckim jest również ważny z punktu widzenia prawa państwowego. Więc nowożeńcy nie muszą powtórnie zjawiać się w magistracie aby tam podpisać jakiś dokument. Po prostu nasi duchowni po udzieleniu ślubu mają obowia.zek przesłać do właściwego urzędu stosowny dokument listem poleconym. Lub sami takowy złożyć, jak to ma miejsce w małych miejscowościach.
Nie spotkałem też się z doniesieniami o kłopotach z lekcjami religii. Z powodów czysto praktycznych nasi księża lekcje te prowadzą w parafialnych salach katechetycznych gdyż uczestniczą w nich dzieci z różnych szkół. Z tego co słyszałem z kilku źródeł, dzieci przynoszą do szkoły zaświadczenie o uzyskanej ocenie a ta jest wpisywana przez katechetę do dziennika klasy. Nie słyszałem aby jakiś naśladowca Torquemady odmówił zrobienia tego.
Na Mazurach zetknąłem się z przypadkiem który mnie początkowo zirytował. W przepięknym miasteczku Pasym w kościele luterańskim znajdowały się zabytkowe organy, stworzone na przełomie siedemnastego i osiemnastego wieku przez uznanego mistrza z Elbląga. Ksiądz Witold Twardzik, proboszcz tamtejszej parafii, na próżno kołatał do wojewódzkiego konserwatora zabytków i Ministerstwa Kultury o fundusze na remont instrumentu. W końcu pieniądze zdobył od rządu Niemiec. Organy po naprawie mają cudowne brzmienie a w Pasymiu już od kilkunastu lat ksiądz Witold organizuje cykle koncertów muzyki dawnej i organowej do których udaje mu się zaprosić renomowanych wykonawców. Tak więc Niemcy mogą mieć satysfakcję że ich pieniądze zostały dobrze wydane. Ale mnie diabli brali gdy pomyślałem że na ten cel polskich pieniędzy budżetowych zabrakło zaś na promocję pedalstwa czy (uczciwszy uszy Szanownych Czytelniczek) na jakieś „warsztaty waginalne” fundusze się znalazły. A wmurowana w ścianę kościoła dwujęzyczna tablica, dziękująca rządowi Bundesrepubliki za okazaną pomoc, podczas każdej bytności w pasymskim kościele tę . irytację potęgowała. Ale ostatnio naszła mnie inna refleksja. Nie wiem ile naprawdę tego wartych dzieł sztuki, znajdujących się w Polsce w kościołach katolickich też nadaremno czeka na wsparcie ich konserwacji. Więc nie musiała to być złośliwość czy przejaw jakiegoś selektywnego gówniarstwa ale cześć większej całości. Czyli olewanie obowiązków statutowych połączone z wydawaniem pieniędzy podatników na jakieś moralne gówno, wstrętne przytłaczającej większości tychże podatników. Czyli dla wszelakich kanalii połączenie przyjemnego z pożytecznym.
Na koniec pozwolę sobie porównać sytuację chrześcijanina innego niż katolicki kościoła w Polsce z losem katolików w tej wspaniałej kolebce wolności i tolerancji jaką rzekomo jest Francja.
Swego czasu pewien Francuz chciał na swojej posesji postawić krzyż wysokości sześciu czy siedmiu metrów. Urzędasy wydające pozwolenia na budowę zabroniły mu tego bredząc coś o niebezpieczeństwie dla komunikacji lotniczej i przelatujących ptaków. Rosnące obok drzewa o wysokości kilkunastu metrów oczywiście takiego niebezpieczeństwa nie stwarzały. Ale jak zauważyła podczas dyskusji o eurotolerastii moja koleżanka architekt która szmat czasu przepracowała w „starej” Unii, prawo budowlane Francji i Arabii Saudyjskiej jest bardzo podobne. W obydwu krajach kościoła nie da się wybudować. A meczetów wolno ile tylko kto zechce.
Przed wyborami prezydenckimi które wygrał Chirac, na oficjalnej stronie internetowej masonerii z Le Grand Orient de France pojawiła się ankieta adresowana do kandydatów na urząd prezydenta. Żaden z nich nie śmiał jej zbojkotować i wkrótce owa strona opublikowała ich sążniste odpowiedzi na każde z zadanych pytań. Olał ankietę jedynie jakiś maoistyczny świr który w późniejszych wyborach chyba nie przekroczył zresztą bariery jednego procenta.
Czytałem też ongiś ciekawy artykuł. Jego autor podkreślał że od chyba stu lat każdy kolejny francuski minister oświaty był masonem. Sprawdzić tego nie jestem w stanie ale nie zdziwiłbym się gdyby ci od kielni i fartuszków tak pieczołowicie pilnowali interesu.
Kilkanaście lat temu w paryskiej Notre Dame miała miejsce obrzydliwa profanacja. Do światyni wtargnęły dwie lesbijki i pederasta przebrany za księdza który przy ołtarzu sparodiował liturgię ślubną. Oczywiście włos im z głowy nie spadł.
Dlatego niech polscy frankofile i obrońcy „wartości europejskich” skończą wreszcie swoje gadanie o rzekomej francuskiej tolerancji. Owszem, kraj ten jest tolerancyjny, wręcz tolerastyczny, dla islamskiej dziczy, feminazistek, ekoterrorystów, narkomanów, wojujących zboczeńców i wszelakiego innego ludzkiego szrotu. Ale do chrześcijan (a już na pewno katolików) odnosi się z mieszaniną zoologicznej nienawiści i bezgranicznej pogardy.
Dlatego gdy czytam o „europejskich wartościach” mających rzekomo obronić naszą cywilizację przed mahometańskim tsunami, ogarnia mnie rozpacz. A najlepszym komentarzem odnośnie mojego stosunku do tych „wartości” jest jedna ze zwrotek starej żołnierskiej pieśni z czasów I Wojny Światowej. Pieśń ta nosi tytuł „W Ołomuńcu na Fiszplacu” i ma jedną wadę. Swoje przesłanie głosi w prostych żołnierskich słowach więc po dokonaniu cięć cenzury obyczajowej z niektórych zwrotek pozostałyby jedynie spójniki i znaki przestankowe. Ale po kilku dniach heroicznych wysiłków udało mi się zwrotkę której chciałem użyć przekształcić do wersji soft, nie tracąc przy tym założeń konstrukcyjnych oryginału. Brzmi ona:
Te wartości coś wdrażała
Tom w latrynie na gwóźdź wbił
Żebyś sobie Unio nie myślała
Źem o takim szambie śnił
moralnym
Żebyś sobie Unio nie myślała
Żem o takim szambie śnił.
Stary Niedźwiedź
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńTolerancja religijna była istotną wartością I RP. Miło mi słyszeć, iż pomimo ułomności III RP, do tej wzajemnej tolerancji powracamy. Obserwując sukcesy postępu w Europie, możemy się jednak, jako chrześcijanie spodziewać najgorszego. Marna to pociecha, że na koniec islamiści wyrżną postępaków.
Serdecznie pozdrawiam
To się nazywa Stary Niedźwiedziu zacny tolerancja w praktyce. I jak zauważył Dibelius skończy się dla jej piewców marnie. Najpierw oni potem my zostaniemy wyeliminowanie przez wyznawców "religii pokoju"
OdpowiedzUsuń@ Erinti i Dibelius
OdpowiedzUsuńPonieważ Wasze komentarze utrzymane są w bardzo podobnym tonie, odpowiem niejako zbiorowo.
Gdy niedawno zamykałem na Mazurach sezon i wraz z przyjaciółmi siedzieliśmy przy kominku i kropelce whiskey, jeden z nich zwrócił uwagę na istotny szczegół. Wbrew czarnym scenariuszom, do Polski nie ściągają ze "starej" Unii kolorowe nieroby aby w kraju o niższych kosztach utrzymania za swoje "ciężko zapracowane" zasiłki dla bezrobotnych żyć na wyższej stopie niż we Francji czy w Anglii. Zadał retoryczne pytanie dlaczego. I odpowiedział na nie.
Po prostu wszelakie Michniki, Lisy i inna "sralonowa" swołocz bombardują zachodnie media i ich polskich korespondentów rewelacjami o polskiej nietolerancji i ksenofobii. A Guardian, Le Monde czy BBC oczywiście to powtarzają. Więc zdaniem autora tej teorii islamskie nieroby uwierzyły że w Polsce zostaną zatłuczeni baseballami gdy tylko wytkną nios z lotniska. A więc medialna swołocz wbrew swojej woli coś jednak dla Polski zrobiła. I tak jak G.B.Shaw czy bracia Mann byli dla Stalina użytecznymi idiotami, tak te pismaki przez swą podlość i głupotę okazały się nimi dla polskiej racji stanu.
Pozdrawiam serdecznie.
Propaganda lewacko-syjonistyczna ma za zadanie "zmiękczyć" Polskę w celu wyłudzenia miliardowych "odszkodowań". Niewykluczone, że w efekcie islamiści zaczęli obdarzać Polaków swoistym szacunkiem jako głównych "pogromców" Żydów. I może masz rację, Stary Niedźwiedziu, że na wszelki wypadek wolą nie przyjeżdżać do kraju, gdzie czekają gotowe do użycia obozy koncentracyjne, krematoria oraz hordy czekających na nowe ofiary faszystów i rasistów. Bo taki obraz Polski kreują postępowe media.
UsuńCzcigodny Dibeliusie
UsuńGdy "nadredaktor" zrozumie że wbrew swojej woli oddał Polsce przysługę, zapewne zareaguje tak jak pewien komentator Twojego blogu na widok krzyża. Popuści górą i dołem z wściekłości.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu.
OdpowiedzUsuńNiech kolorowy kwiat europejskich społeczeństw nadal pozostaje pod wpływem sralonowej prasy i trzyma się możliwie daleko od naszego kraju - poza tym nie sądzę aby wysokość polskich zasiłków była wystarczająco wysoka jak na ich wytężony pasożytniczy wysiłek. Pozdrawiam Tie Fighter.
Czcigodny Tie Fighterze
OdpowiedzUsuńNie miałem na myśli sytuacji gdy jakiś Ahmeh czy Obombo przyjedzie do Polski z żonami i bachorami aby brać polską "kuroniówkę" bo na takie pieniądze żaden próżniak stamtąd by się nie połaszczył. Swego czasu mieli oni zwyczaj mieszkać sobie w jakimś tanim (dla nich) kraju typu Portugalia czy Grecja a raz na jakiś czas głowa rodziny leciała czarterem do Paryża czy Londynu odebrać kolejną transzę zasiłków. I były protesty że biali rasiści żądają osobistego zjawienia się po forsę zamiast przelewać na konto. Ponieważ tego rodzaju "gości" jak na razie nie mamy widocznie Pan Bóg ma jeszcze do Polski trochę słabości.
Pozdrawiam serdecznie.
Właśnie, Szanowny Niedźwiedziu, marna to pociecha, że tolerastów zaszlachtują przez nich wyhodowane bydlątka. Żadna to satysfakcja, gdy powtarzasz osłom jak się skończy podcinanie gałęzi. Bowiem najgorsze jest to, że razem z tolerancką hołotą, na tej gałęzi siedzimy także my...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Czcigodny Niedzisiejszy
UsuńZaczynam się zastanawiać czy przypadkiem to od wieków przeklęte położenie geograficzne Polski nie stanie się kiedyś atutem. Bo za naszą wschodnią granicą islamiści raczej się nie przyjmą (co jak co ale "rizaty" to Ukraińcy i Rosjanie umieją robić i mają tradycje w takich "oddolnych inicjatywach"). Zaś w Niemczech władzę przejąć mogą Turcy a nie Arabowie. A przez ostatnie ponad dwieście lat mieliśmy z nimi dobre stosunki, zarówno oficjalne jak i na poziomie relacji międzyludzkich. Nawet wtedy gdy ich państwo było całkowicie oficjalnie islamskie.
Pozdrawiam serdecznie
jak pewnie słyszałeś, Szanowny Niedźwiedziu, moje prognozy jak skończy ta cała lewacka hołota zaczynają się powolutku spełniać. Przedwczoraj dziesiątki tysięcy ludzi protestowały we Francji(sic!!!) przeciw wprowadzeniu małżeństw homosiów. Szli ramię w ramię na tych demonstracjach chrześcijanie, muzułmanie, żydzi i inni. To akurat mnie cieszy, bo dowodzi po raz kolejny, że wiem lepiej do czego ta tolerastia doprowadzi. Lewacy po prostu obrywają coraz częściej od swych podopiecznych. Nie wiem, czy zdajesz sobie sprawę z doniosłości i przesłania tych akurat protestów w kraju, gdzie niedawno wybrali sobie do władzy komucha.
UsuńBardziej mnie martwi naiwność chrześcijan i żydów. Bo dziś protestują razem z muzułmanami, a jutro będą przez nich tępieni. Francja będzie jak Liban...
pozdrawiam
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, Szwajcaria jest bardzo demokratyczna. Nawet Polańskiego przetrzymali, żeby tylko nie został ukarany.
Pozdrawiam serdecznie
Czcigodna Pelargonio
UsuńNie każdy międzynarodowy list gończy musi byc przez każdy kraj honorowany. Używając skrajnego przykłądu (nie mającego nic wspólnego z pedofilem Romkiem), gdyby Arabia Saudyjska wydała międzynarodowy list gończy za swoim obywatelem który stamtąd uciekł i przeszedł na chrześcijaństwo (co dzikusy karzą śmiercią) to zgodzisz się że takim listem gończym należałoby sie podetrzeć.
Moge się jedynie domyślać że papugi wynajęte przez pedofila znalazły jakiś kruczek w prawie szwajcarskim (na przykłąd przedawnienie) i delikwent wykręcił się sianem.
A z demokracji szwajcarskiej nie należy się śmiać. Każdy Helwet co roku uczestniczy w co najmniej kilkunastu referendach, głównie w sprawach lokalnych. Typu czy w należacym do gminy budynku w miejsce zlikwidowanego sklepu z rowerami ma sie zainstalować zakład fryzjerski czy też stoły do gry w bilard. Zauważ też że w referendum krajowym Szwajcarzy orzekli że nie życzą sobie w swoim kraju minaretów. Więc nikt ich nie będzie rano budzić darciem mordy z wieży. A ponieważ demokracja jest w Eurolandzie fetyszem, pos-tępacy, "wolno.ściowcy i inny ludzki kał mogą Szwajcarom skoczyć.
Pozdrawiam serdecznie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńCzcigodny Stary Niedzwiedziu,
OdpowiedzUsuńdziekuje za pozdrowienia i za przyblizenie "stosunkow miedzywyznaniowych". Z czysto cynicznego punktu wiedzenia naprawde byloby szkoda, gdyby rozne odlamy chrzescijanstwa kopaly pod soba dolki, zamiast - podkreslajac wspolne wartosci - walczyc o rzad dusz z islamem.
Obawiam sie, ze w jednym punkcie nie masz racji - Polacy SA nietolerancyjni. I owszem, gosc w dom, Bog w dom, ale jak gosc przekroczy granice polskiej goscinnosci, to biada mu. Moja babcia moze przyjac ciemnoskorego chlopaka na herbatke i ciasteczka, ale jakby ten chcial dajmy na to "chodzic" z jej prawnuczka, o co to to nie! Oczywiscie mowie tu o europejskiej "tolerancji", ktora kazna innosc nakazuje wrecz kochac, zamiast li tylko nomen-omen tolerowac.
Ale faktem jest tez, ze w - szczegolnie malych miastach - Murzyn na ulicy ciagle budzi sensacje, a mlody czlowiek z teczowym pioropuszem na glowie bedzie obiektem plotek. Ale przypisuje to bardziej wieloletniemu zamknieciu Polski na Zachod oraz homogenicznosci poulacji. Poniewaz wyksztalceni Polacy, ktorzy wyjezdzaja zagranice, sa - w wiekszosci - tak samo otwarci na innosc, jak ich zachodni koledzy.
Na tym tle bawi mnie troche uzywanie Francji jako przykladu tolerancji. Kraju, w ktorym czlowiek jest zle traktowany od momentu, kiedy otworzy buzie i okaze sie, ze nie mowi po francusku. Polacy maja jeszcze ulge, ze wzgledu na Chopina, Curie i nasza burzliwa romantyczna przeszlosc. Wystarczy powiedziec "je suis polonais" - i juz mozna czuc sie (prawie) jak Francuz. Ale biada anglo- i germanofonom.
Do tego ich ustawa o ochronie jezyka powoduje, ze wiekszosc mlodych Francuzow nie uwaza za stosowne porozumiewac sie w swiatowym lingua franca, jakim jest angielski. Jestem przekonany, ze wielu konserwatystow chcialoby takiej ustawy w Polsce, zeby ochronic nasz jezyk przed amerykanizmami.
We Francji bylem tylko dwa razy i na krotko. Nie moge powiedziec, ze naprawde znam jakiegokolwiek Francuza. Nie spotkalem w Paryzu ani jednego pana w berecie, marynarskiej koszulce i z bagietka pod pacha, niemniej jednak moge stweirdzic, ze na pierwszy i drugi rzut oka wiekszosc stereotypow sie potwierdza. Francuzi uwielbiaja wino, sery, kobiety i fakt, ze sa Francuzami. I sa bardzo sceptyczni w stosunku do innych nacji. Mozna powiedziec, ze sa wzorem patriotyzmu. Tylko czy naprawde takiego zadufanego patriotyzmu chcielibysmy w Polsce?
Serdecznie pozdrawiam, yrk
Czcigodny Yrku
UsuńCieszę się że podzielasz mój pogląd o eurosocjalistycznym "psuciu mowy". Sztandarowym przykładem jest redefinicja słowa "tolerancja" które dzisiaj ma oznaczać barani zachwyt każdą odmiennością, a w szczególności każdym możliwym zboczeniem płciowym.
W innej kwestii za to różnimy się. Gdy znajomi pytają mnie za co szanuje takich Brytyjczyków, odpowiadam że za dwie rzeczy. Za ich stosunek do zwierząt (niedościgły wzór dla reszty Europy) i za to że sami siebie szanują. A tego rozpaczliwie mi brakuje w Polsce. Gdzie byle kiep który przybył z za granicy jest traktowany jak półbóg.
Pytasz dlaczego przywołuję jako antyprzykład Francję. W międzyczasie swój komentarz umieścił Marek1taki który doskonale wyartykułował tę przyczynę. Ja też widziałem jak micnikowy "sralon merdialny" i haniebnej pamięci "le professer Żeremek" odmieniali nazwe tego kraju przez wszystkie przypadki. Ale to Marek wyjaśnił mi przyczynę tego. Pisząc w swoim komentarzu że "państwo francuskie jest tak antyfrancuskie, że stanowi wzorzec antypolskości dla państwa polskiego". Ostatnie rugowanie ze szkolnych podręczników Karola Młota za przegonienie Maurów za Pireneje całkowicie potwierdza jego diagnozę.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu!
OdpowiedzUsuńZ tego co piszesz wynika, że państwo francuskie jest tak antyfrancuskie, że stanowi wzorzec antypolskości dla państwa polskiego.
Pozdrawiam.
P.S. Przepraszam, że obok tematu, ale muszę się podzielić wrażeniem z włączenia stacji TVN wczorajszym popołudniem. Ukryta prawda 2 - serial paradokumentalny - okazał się ordynarną propagandą homoseksualizmu. Nie mam złudzeń do co do roli mediów i wydawałoby się, że polityczna poprawność mnie nie zaskoczy, a jednak mnie powaliła nachalność, ostentacja. Sam nie wiem. Chyba poraziło skojarzenie z propagandą stalinowską. Ten sam warsztat, tylko treść już nie o raju krat i zamiast kułaków, zaplutych karłów reakcji, elementów antysocjalistycznych mamy homofobów, ciemnogród, inkwizycję. Światła nauczycielka stanęła w obronie dwóch gimnazjalistek, które za udział w paradzie równości nie pojechały na zieloną szkołę za granicę. Decyzję podjęła zła dyrektorka. Jeszcze gorszy był kolega nauczyciel - jawny homofob. Okazało się, że to z zazdrości o rewelacyjne wyniki nauczania "naszej bohaterki". Inni też nie lepsi. Nie odzywali się do niej i ostentacyjnie odwracali. Nawet jej kochanka nie poparła jej oficjalnie. Tak, bo co prawda, orientacja seksualna nie miała wpływu na poglądy, ale okazało się, że jest lesbijką. Mało, jedna z tych gimnazjalistek oświadczyła się jej. Na szczęście nie było wzajemności. Przy tym wszystkim mało znaczący wydaje się epizod, że uczniowie gimnazjum byli zgodni z tą panią, że literatura światowa okrojona o wątki homoseksualne przestaje być godna uwagi.Nie wiem co jeszcze się wydarzyło bo było to dla mnie zbyt wiele. Mogę tylko współczuć nauczycielom i uczniom co ich czeka.
UsuńCzcigodny Marku
UsuńStwierdzając że nadsekwańskie za przeproszeniem "tradycje republikańskie" są wzorem pogardy dla Francji, jej historii i dorobku podsumowałeś moją pisaninę w sposób godny Cycerona. Zarówno pod względem trafności spostrzeżeń jak i zwięzłości formy.
A odnośnie apoteozy homoseksualizmu, zapewne wkrótce okaże się że Kopernik też byłą lesbijką. Zaś Casanova pedałem. A te jego opowieści łóżkowe to konfabulacja gdyż musiał się kryć.
Bądź łaskaw zajrzeć w niedziele wieczorem do poczty.
Pozdrawiam serdecznie.
Mała dygresja odnośnie antykoncepcji: wiadomo, że pigułki blokują owulację, ale jeśli już do tej owulacji mimo wszystko dojdzie i nastąpi zapłodnienie to pigułka utrudnia także zagnieżdzenie zarodka, i wtedy zwykła antykoncepcja hormonalna = "pigułkce po stusuknu" = ultra wczesna aborcja?
OdpowiedzUsuńCzy czcigodni czytelnicy zdodza się z moją opinią?
Szanowny Stary Niedźwiedziu.
OdpowiedzUsuńJa bym naprawdę zbyt wiele nie oczekiwał po państwie, któremu od 200 lat jedyne co dobrze wychodzi to uleganie inwazji. Tie Fighter.
Czcigodny Tie Fighterze
UsuńNie oceniałbym aż tak surowo Polski i Polaków. W roku 1918 zdali egzamin. Ale w porównaniu choćby z Finami i Czechami osiągnięcia te są skromniutkie.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedżwiedziu.
UsuńMiałem na myśli Francję.
Czcigodny Tie Fighterze
UsuńPodczas pierwszej wojny światowej Francja poniosła ogromne straty w ludziach. Nie mówiac już o tym że gdyby nie armia Pershinga, Niemcy w roku 1918 zdobyliby Paryż, Więc to zwycięstwo było okupione tak wielką ceną że w kraju tym zapanował totalny pacyfizm. Co w połączeniu z idiotyczną organizacją sił zbrojnych (sprzętowo porównywalnych z armią Hitlera) zakończyło się w roku 1940 kompromitującą katastrofą. Więc Francuzi postanowili okupację przeczekać w kafejkach i burdelach. A najbardziej zasłużonym bojownikiem francuskiego ruchu oporu był krętek blady.
I to im zostało do dziś. Przypomnij sobie kto stanowił większość francuskiego kontyngentu podczad wojny o Kuwejt. Oczywiście Legia Cudzoziemska.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedzi.
UsuńKuriozalnym jest fakt, że Francja w tym czasie miała swoją kolonię w Algierii, gdzie można było ewakuować wojska, przegrupować się i wrócić do gry z honorem. Takich możliwości inne państwa w tym Polska mogły Francji tylko pozazdrościć. Niestety te żrące ser i wiecznie kapitulujące małpy tą ogromną szansę zaprzepaściły. Tie Fighter.
Stary moralny cwel o stu nickach znowu próbował. I znowu poleciał na zbitą mordę. Że też cwela tyłek nie rozbolał od kolejnych kopniaków. Ale w końcu jest cwelem i tę część ciała ma zahartowaną.
OdpowiedzUsuńPrawidłowo Stary Niedźwiedziu, ten wielbiciel "talentu" urbana, któremu wydaje się, że jest dziennikarzem pozostawił tu swoje wydaliny. Dobrze, że służby porządkowe zadziałały. Pozdrawiam Tie Fighter.
UsuńCzcigodny Tie Fighterze
UsuńTo przecież nie był żaden student dziennikarstwa. Marycha wystająca z butów, kał ze łba i pewne figury stylistyczne których nie potrafi się pozbyć zdradziły go.
Pozdrawiem serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńTo rzeczywiście strasznie irytujące kiedy niby brak funduszy na renowacje zabytków kultury polskiej, a jednocześnie hojnie finansuje się wszystkie te lewackie bzdury. Oczywiście z pięćdziesięciokrotnym podkreśleniem, że z funduszy europejskich. No bo oczywiście bez tych pieniędzy cofnęlibyśmy się w rozwoju o 10 tysięcy lat i wrócili do życia w dziczy, nieprawdaż? Ale w tym wypadku jednak można mówić o happy end'zie. Szkoda, że nie zawsze jest tak dobrze. Oczywiście nie domagam się, aby nagle państwo wyremontowało wszystkie zabytki w całym kraju, ale skoro już ściąga z obywateli ich pieniądze to niech dysponuje nimi z głową. To oczywiście i niestety tylko naiwne życzenia, ale cóż...
A co do samej tolerancji w Polsce. Bez względu na to jak będą się kształtować relacje między poszczególnymi odłamami Chrześcijaństwa to i tak zawsze się znajdą się takie osoby co to na hasło "Chrześcijaństwo" będą reagować jak Damien z "Omenu", kiedy rodzice próbowali go zaciągnąć do kościoła. Kiedyś mnie strasznie irytowali, ale dziś już ich nienawiść raczej mnie śmieszy. No bo ileż można pisać te same banały i manipulacje? Po co marnować sobie klawiaturę? Chociaż przyznam, że wciąż irytuje mnie to, że poza internetem również panują takie obyczaje ze szkodą dla obiektywnej i racjonalnej dyskusji.
I jeszcze chciałbym się odnieść do informacji podanej przez Niedzisiejszego o marszu przeciwko homoseksualnym małżeństwom we Francji. Otóż powszechnie wiadomo, że dziś wśród francuzów już ponad 1/5 jest wyznawcami Islamu i odsetek ten stale rośnie. A z drugiej strony całe środowisko genderowe też zyskuje na posłuchu. Jestem ciekaw co z tego wyniknie. I bynajmniej nie czekam na to z radością.
Pozdrawiam,
Piotr
Czcigodny Piotrze
UsuńW międzyczasie dowiedziałem się że na renowację zabytków sakralnych Ministerstwo Kultury wydawało rocznie od jakichś sześćdziesięciu do stu dziesięciu milionów złotych. Oczywiście biorąc pod uwagę proporcje między poszczególnymi religiami w Polsce głównie na zabytki katolickie, o co nie mam żalu. Więc miliona czy dwóch na naprawę tych organów istotnie mogli nie znaleźć. Więc nie dziwię się księdzu Twardzikowi że poprosił o pomoc Helmutów.
A co się tyczy Francji, nie wiem czy tego dożyję. Ale młodsi ode mnie na pewno doczekają dnia kiedy francuscy zboczeńcy którzy popierali sprowadzanie do Francji islamskiego motłochu będą wieszani na Łuku Triumfalnym. Rzecz jasna w imię Allacha sprawiedliwego i miłosiernego.
Dziękuję za wizytę i pozdrawiam serdecznie.
Całkiem niezły kawałek grosza. Powinno wystarczyć na systematyczne rennowacje. Co nie zmienia faktu, że finansowanie genderowych, zy globciopowych konferencji, czy pism to tylko marnotrawienie pieniędzy podatników.
UsuńPzdr,
Piotr
Czcigodny Piotrze
UsuńPełna zgoda że pieniądze wydawane na ekoterroryzm są wyrzucane w błoto. A takie femonazistowskie brednie jak "warsztaty waginalne" istnieje na niektórych odcinkjach tuskostrad. I doskonale dają sobie radę bez budżetowych dotacji.
Pozdrawiam serdecznie.