Czcigodni Czytelnicy
Antysocjal miał już przyjemność
gościć na swoich łamach publikację Marka Jednego Takiego w której lekarz
praktyk z wieloletnim stażem przedstawił nie wszystkim znane niuanse
działalności organizacji przestępczej o skrócie nazwy NFZ. Co na polski należy
tłumaczyć jako Narodowy Fundusz Zagłady.
Ostatnio Marek przysłał mi
swoje wielce ciekawe spostrzeżenia na temat Chin. Ponieważ temat ten od dawna
wielce mnie zajmuje, z wielką przyjemnością prezentuję Państwu Jego uwagi.
Stary Niedźwiedź
W dniu dzisiejszym dotarły do
mnie dwie wiadomości dotyczące Chin. Jako Krakowianin przyzwyczajony jestem to
znanego sloganu, że Chińczyki trzymają się mocno. Dlatego tak ubodły mnie dwie
wiadomości.
1. Chiny wprowadziły nowe paszporty na których do Chin
włączono dyskusyjne terytoria - czytam na Nowym Ekranie
Sprawa dotyczy mapki na której umieszczono wysepki,
do których prawa roszczą sobie Chiny, Tajwan, Wietnam, Brunei, Malezja i
Filipiny. W dodatku naraziło Chiny na retorsję Indii, z którymi jest w stanie
formalnej wojny o sporne terytorium w Kaszmirze (tak gdzieś wielkości
Małopolski, tyle, że wys. 5tys. i więcej m n.p.m. - stacjonują tam teraz
Chińczycy), które to Indie stemplują Chińczykom paszporty swoimi mapkami.
Hindusi nawet nie pofatygowali się złożyć notę dyplomatyczną, bo uznali to za
przedmiot polityki kartograficznej. Może po prostu są świadomi korzyści jakie
dla obu państw stanowi współpraca.
Rozumiem, że Chiny są już
państwem zjednoczonym, że środki techniczne i materialne pozwalają im na
ekspansję, i nie muszą trzymać się kontynentu, jednak pierwsze skojarzenie moje
było raczej humorystyczne, że taka forma i kierunek ekspansji podważa stare
nadzieje na sojusz Polsko-Chiński z granicą na Uralu.
2. W programie TVN CNBC
Business przedstawiciel Instytutu im.Misesa, który został zaproszony do
omówienia popularnonaukowej pozycji dotyczącej ekonomii szkoły austriackiej,
omawiając jeden z rozdziałów, podał informację, że Chiny na bieżąco skupują USD
w celu utrzymania niskiego kursu swojej waluty.
O tym, że mają pokaźne zasoby
tej trefnej waluty (która zresztą
dzisiaj nie jest trefna?) wiedziałem. Nie wiedziałem jednak, że skupują ją
nadal. Sądziłem, że główkują jak ją wydać nie doprowadzając do zachwiania
rynku, a oni dalej skupują. To już nie jest śmieszne. To poważne. Ale na
szczęście krzepiące, bo pierwsze skojarzenie jakie mi przyszło do głowy to
takie, że USD a za nim EURO , a w konsekwencji i PLN trzymają się dzięki temu
skupowi, i że co najmniej finansują prowadzenie wojen przez USA, jeśli nie
„ratowanie” banków skoro nie dochodzi do hiperinflacji mimo prowadzenia
polityki monetarnej polegającej na przekładaniu pustego portfela z kieszeni do
kieszeni dla zasymulowania wypłacalności. Spotkałem się wcześniej z tezą, że
Chiny dlatego tak zarzucają USA towarami, bo za uzyskane pieniądze chcą Amerykę
wykupić. Możliwe, ale wówczas nie byłoby w USA krachu na rynku nieruchomości.
Natomiast Chiny nie mają żadnych gwarancji poza własnymi na utrzymanie kursu
dolara. Czyżby uzależnienie? Czyżby wojna opiumowa II?
Marek1Taki
CCzcigodny Marku
OdpowiedzUsuńTe geograficzne żarty Chińczycy stosowali już pod koniec lat sześćsdziesiątych ubiegłego wieku. Jako licealista widziałem na ścianie ambasady Chin namalowaną wielką mapę polityczną Eurazji. Cliny na Uralu graniczyły z Polską a ZSRR jako kraju w ogóle tam nie było. Kilka dni później ojciec kolegi po powrocie z Bukaresztu opowiedział że tam na ścianie ambasady była namalowana podobna mapa, z tym że do Uralu sięgała Rumunia.
To skupywanie dolarów czy euro można tłumaczyć na różne sposoby. Choćby tak nże Chinom odpowiada samobójcza polityka eurokołchozu i Buraka Obamy. Więc starają się im "pomóc" aby zminimalizować szansę że w kręgu cywilizacji białego człowieka nastąpi przebudzenie z letargu. I tw tej partii szachów o panowanie nad światem biali ludzie będą w stanie uratować się przed matem.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu!
UsuńZawsze traktowałem "granicę z Chinami na Uralu" jako żart co najmniej z czasów ostrzeliwania się przez granicę w Mandżurii. Z tamtych też czasów pamiętam dowcip o naradzie Chińskiego dowództwa, której wynik brzmiał: na prawą flankę rzucimy milion żołnierzy, na lewą dwa miliony, a środkiem puścimy czołgi. Wszystkie? Tak, oba. Okazuje się, że nie tylko żarty się skończyły, ale nawet ówczesne żarty były Made in China.
Pozdrawiam.
Szanowny Marku.
OdpowiedzUsuńChiny posiadając takie ilości amerykańskiej waluty mogą stać się największym na świecie spekulantem na rynku globalnym. W praktyce oznacza to możliwość doprowadzenia do krachu dolara poprzez wpompowanie niekontrolowanej ilości pieniądza do obiegu - pieniądza, który już teraz ma słabe pokrycie choćby w złocie a po takiej operacji stanie się praktycznie walutą czwartej kategorii. Nie sądzę aby im na tym zależało. Bardziej widzę tu możliwość wywierania globalnych nacisków co w praktyce oznacza możliwość szantażowania Świata jako całości. Pozdrawiam Tie Fighter.
Szanowny Tie Fighterze!
UsuńZgadzam się z twierdzeniem, że jest to spekulacja. Nie wiem do jakiego celu zmierza. Rzucenie waluty może powalić na kolana USA tylko w sytuacji gdyby rząd amerykański zaczął interweniować wykupując tą walutę. W przeciwnym razie Chiny zmniejszą wartość posiadanych zasobów tej waluty również u siebie, czyli w rzeczywistości to samo co mogli osiągnąć zmniejszając eksport (a zatem zyskując wzrost konsumpcji swoich obywateli, albo rozbudowę infrastruktury, czy na uzbrojenie - co i tak ma miejsce).
Być może nie wiemy czegoś o przekształceniach własnościowych w skali świata i spółki będące w posiadaniu akcji największych spółek giełdowych zmieniają właścicieli.
A może władze Chin popełniają błąd? A może w Chinach rządzą agenci wpływu wroga?
Pisząc o drugiej wojnie opiumowej miałem na myśli, że tak jak wówczas od Brytyjczyków opium - tak teraz skupują USD, które nie traci na wartości tylko dlatego, że jest sztucznie podtrzymywana przez zawyżony popyt tej waluty, a ten wynika z uzależnienia Chińczyków od eksportu towarów.
Pamiętam doniesienia z czasów gdy Japonia zalewała świat towarami. Ameryka przeżyła dzień żałoby gdy Japończycy wykupili World Trade Center. Tyle, że następnie spadły ceny najmu i zakupu nieruchomości, a powierzchnie biurowe bliźniaczych wież świeciły pustkami. Japończycy po pewnym czasie odsprzedali je ze stratą.
Pozdrawiam, Marek
Dobrze, że jest taka możliwość iż człowiek, który ma mgliste pojęcie o wielkogabarytowej ekonomii świata tego ,wchodzi sobie na bloga i czyta ludzi światłych, którzy podadzą, wyjaśnią i poedukują :)
OdpowiedzUsuńDziękuję zatem i powiem, że coraz bardziej boję się tej żółtej rasy;)
Jak to było w przepowiedniach? Od żółtej rasy miała się zacząć apokalipsa czy jakoś tak.
Pozdrawiam autora i wszystkich pozostałych
Szanowna EwoL!
UsuńPrzyjmuję ironię z pokorą. Dzielę się tym co przykuło moją uwagę w przerwie między lekturą Teletygodnia i Vivy. Z makroekonomią nie ma to zbyt wiele wspólnego chociażby z tego powodu, że tylko słyszałem to pojęcie, ale nigdy nie spotkałem się z jego wyjaśnieniem innym niż to, że w świecie makro wszystko jest makro, a Adam Mickiewicz Wielkim Poetą był.
Pozdrawiam, M.
Marku drogi, żadnej ironii się nie doszukuj. Źle mnie zrozumiałeś, a żółtej rasy boję się coraz bardziej i to także nie był żart :)
UsuńPozdrawiam
P.S
Adam Mickiewicz rzeczywiście wielkim poetą był a z lektury blogów można się wiele nauczyć.
Ewo! Wybacz alergiczną reakcję na określenie "ludź światły". To w dzisiejszych czasach brzmi jak "Europejczyk".
UsuńRozumiem Cię doskonale. Sama zaczynam mieć reakcje alergiczne na różne z pozoru niewinne określenia jak choćby "konserwa" :)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Może obniżając kurs juana, a podwyższając USD wspierają eksport i konkurencyjność swojej gospodarki. Ich też kryzys zaczyna atakować.
OdpowiedzUsuńDobrze, że o wyspy walczą mapkami, a nie militarnie. To wynika ze szkoły strategii Sun Tzu. Efektem wygranej wojny byłaby zmiana mapki. A tak mamy zmianę mapki bez konieczności walki.
Szanowny Dibeliusie!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie: skup USD obniża kurs Yuana dzięki czemu mają większy popyt na swoje produkty. Pytanie jaka była strategia rządu PRL gdy skupywał wycenione w rublach transferowych towary radzieckie by móc eksportować polskie. Jak to się mówiło?: Eksportujemy do Związku Radzieckiego polski węgiel by Związek radziecki kupował od nas mięso?
A może nie Biuro Polityczne tylko Sun Tzu? Nie zajmują terytoriów tylko drukują mapki. Nie gromadzą dóbr tylko elektroniczną obietnicę w postaci cyfr zakończonych znakiem dolara?
Jeśli Sun Tzu to o do czego zmierzają i jaką drogą? Do czego i kogo chcą sprowokować? USA do wojny, którą sami chcą zakończyć?
Ja bym raczej obstawiała dalekowzroczność. W czasach wojen opiumowych Chiny były w okresie upadku cesarstwa, teraz zaś nie są głusi i ślepi na kraje poza Chinami.
OdpowiedzUsuńWitaj Erinti!
UsuńTeż sądzę, że chodzi o dalekowzroczność Chin. Tylko, że druga strona też potrafi przewidywać grę na kilka ruchów do przodu. Sądzę, że obie strony widzą i przewidują swoje ruchy jak w szachach. I z pewnością stroną w tej grze nie jest rząd amerykański. Jest raczej figurą. Natomiast oprócz graczy podstawowych na tej samej szachownicy figury i pionki przestawia jeszcze kilku poważnych graczy. W stosunku do szachów sprawę komplikuje jeszcze to, że jest więcej pól oraz figur i pionów. Na dodatek pola i bierki mogą zmieniać kolory albo być wymieniane przez graczy w trakcie rozgrywki.
Pozdrawiam
Co oznacza Marku niezwykle ciekawą partię szachów. A jak brzmiała ta klątwa? "Obyś żył w ciekawych czasach?"- chińska klątwa o ironio.
UsuńSzanowny Marku.
UsuńOczywiście, że ten szympans podający się za prezydenta USA może robić tylko za pionka o ile nie za pole na szachownicy. To żaden gracz a jego doradcy niewiele lepsi. Typuję, że jednym z graczy w tej partii jest międzynarodówka lichwiarska - oni są nieźli w przewidywaniu kilku ruchów na przód a jak się pomylą to mamy kryzys o charakterze globalnym. Tie Fighter.
Szanowny Tie Fighterze!
UsuńNie wiemy kim są tzw."oni". Faktem jest, że jednym z graczy jest międzynarodówka lichwiarska - jak określiłeś. Że taka grupa graczy istnieje, przemawia wiele faktów, np. to, że prywatne banki są w posiadaniu prawa do emisji USD bodajże od początku istnienia tego państwa z krótką przerwą, a jakby tego było mało w ostatnich latach rząd amerykański przyznaje bankom dotacje. Nie wiem kto dokładnie emituje EURO, ale nie rząd Niemiecki ani sama Unia Europejska, tylko jedna z międzynarodowych organizacji finansowych. Czytałem też, że zysk z emisji PLN nie zasila budżetu naszego państwa, tylko kupowane są obligacje zagraniczne.
Zatem na pewno o polityce światowej decydują finansiści. Pytanie czy już nikt inny? I jak pięknie się różnią między sobą w swoich planach. Przypomina o tym odgrzana wczoraj sprawia Stross-Khana. Potężny finansista został ustawiony do pionu w czasie wizyty w USA. Zwraca uwagę, że nie powiesił się w samoobronie. Był figurą, ale chciał być graczem i został strącony.
Jego miejsce zajęła Pani Christina Lagarde (która po studiach w USA została doradcą republikańskiego kongresmena, który został sekretarzem obrony w rządzie demokraty - Bila Clintona ; właśnie wyczytałem z Wikipedii:-); zastanawiające pod każdym względem). Pamiętam, że w momencie gdy Pani Lagarde jako szefowa MFW ociągała się z podpisaniem jakiejś decyzji związanej z dofinansowywaniem banków, to prasa przypomniała jej związek z Panem Tapie http://wyborcza.pl/dziennikarze/1,112359,10064443,Szefowa_MFW_bedzie_tlumaczyc_sie_sledczym.html
Nie muszę chyba dodawać, że podpisała, a o śledztwie nic nie słychać.
Przytaczam te fakty ponieważ wyciągam z nich wniosek, że o ile ci tzw. finansiści nie mają problemów z porozumieniem ponad interesami międzynarodowymi i ideologicznymi czy partyjnymi, to między sobą na tyle "pięknie się różnią", że twardo grają. Biada pionom i szachownicy.
Szanowny Marku.
UsuńJeśli dobrze pamiętam euro bije mennica w Kanadzie. Zarządzanie rezerwą federalną USA złożono w ręce wąskiej grupki żydów, którzy działają autonomicznie jak podmiot prywatny.
Co do drugiego wątku to pieniądz nie zna języków ani granic, i właśnie z tego powodu finansjera działa globalnie bez przeszkód. Mogą powoływać i obalać rządy a nawet w razie potrzeby uruchamiać seryjnego samobójcę. Kieruje nimi jeden z grzechów głównych czyli chciwość i tylko chciwość a za ewentualne wpadki po staremu zapłacą zwykli ludzie tracąc domy samochody i czasami życie. Pozdrawiam Tie Fighter.
Witaj Tie Fighterze!
UsuńZnalazłem tekst, który porusza wątek rezerwy federalnej: Rezerwa Federalna składa się z 12 banków, reprezentowanych przez zarząd złożony z siedmiu osób, składający się z przedstawicieli “wielkiej czwórki”: BlackRock, State Street, Vanguard i Fidelity. - http://www.bibula.com/?p=46096
Nie przypomniałem sobie gdzie czytałem emisji o euro. Mennica to tylko fabryka. Liczy się kto ma prawo by złoć w tej fabryce zamówienie i prawo by wpuszczać pieniądz do obiegu. Poza tym banknoty to nie jest cała ilość pieniądza. Większość stanowi pieniądz wirtualny.
Pozdrawiam
Pozostając w tematyce chińskiej: w Nowym Ekranie natrafiłem na informację, że są plany skrócenia transportu towarów z Chin do Niemiec. Droga morska zajmuje 6tyg. Właśnie "odkryto" drogę lądową. Nawet przy przekładce osi ze wzgl. na szerszy rozstaw torów w Rosji, Mongolii i Kazachstanie oraz odprawach granicznych trwa kilka dni. Nie wiem jak z kosztami i ryzykiem grabieży.
OdpowiedzUsuńPrzy okazji przypomniało mi się, że w Polsce linia szerokotorowa kończy się w Sławkowie (koło Olkusza)http://lhs.pl/info/LHS
Ta linia powstała w czasach gierkowskich. W tym samym czasie do Olkusza doprowadzono od strony Śląska drogę szybkiego ruchu. Wszyscy wówczas zastanawiali się nad fenomenem dlaczego budując drogę między Katowicami i Krakowem z dwóch stron nie udało się trafić i drogi się nie spotkały. (Autostrada z Krakowa została doprowadzona do Trzebini i Chrzanowa czyli ze 25-30 km na południe).
Zastanawiając się nad fenomenami współczesnego świata zapominamy być może nie tak odległe czasy Towarzysza Edwarda, kiedy telefon z centrali zawierający sakramentalne "wicie... rozumicie..." pozwalał podejmować jedynie słuszne decyzje.
Sprawa jest wytłumaczalna. W Chinach nie można mieć więcej niż dwoje dzieci (eksterminują się bardzo skutecznie jako naród). Nie ma państwowego systemu ubezpieczeń, chociaż Partia ostatnio dostrzega jaka to forsa do zagrabienia. Co zrobilibyście na miejscu Chińczyka? jak zabezpieczylibyście się na starość? Nie mając dzieci ani emerytury z Zusu pozostawałoby wam jedynie gromadzić kapitał. No a co wydaje się bezpieczniejsze: dolary czy juany?
OdpowiedzUsuńpresja na kupowanie dolarów będzie trwała i się nasilała. Tak długo jak oni prowadzą politykę samoekterminacji. W dalszych latach będą dostawać coraz bardziej po tyłku w miarę jak Amerykanie zaczną drukować, okradając żółtych ludzi w dalekich krajach.
w kwestiach militarnych nie bałbym się tak bardzo ludowej Armii. W dzisiejszych czasach do działań globalnych niezbędna jest flota lotniskowców. Amerykanie mają 10, klasy Nimiz 80-120 samolotów na pokładzie. Chińczycy 1, nieudaną sowiecką próbę. Podobno jest kilka w budowie, ale nikt nie wie jak jest naprawdę. Jeżeli chodzi o armię lądową to Rosja nie ma na razie się czego bać. Modernizuje siły nuklearne, ma zachować wciąż 3000 głowic.
aria indyjska jest uzbrojona po zęby i liczy milion personelu. Nie ma miejsca na ekspansję militarną.
Jeżeli chodzi o gospodarkę to karty rozdaje ten kto ma technologie. I wbrew twierdzeniom niektórych nowe technologie nie powstają dlatego, ze średnio populacja jest dobrze wykształcona, i ludzie znają całki, tylko od sposobu wykorzystania elit.
Chiny to kolos na glinianych nogach.
Witaj Slavomirze!
UsuńCo do obecnych militarnych możliwości Chin do ekspansji poza rejon Południowo-Wschodniej Azji to się zgodzę. Nie wiemy jednak co planują w perspektywie lat 10 na przykład, aczkolwiek byłoby to wyraźnym odstępstwem o tradycji politycznej.
W kwestii technologii zgadzam się, że jej poziom zależy od elit. Pytanie czy Chińczycy potrafią należycie wykorzystywać swoje elity. Mam w tym względzie mieszane uczucia. Natomiast jestem pewien, że świetnie sobie radzą z zastosowaniem technologii. Stosowanie technologii i materiałów o niskiej jakości wiąże się ciągle z ceną, której oczekują konsumenci, a nie z brakiem możliwości.
W kwestii skuteczności regulacji narodzin zwrócę uwagę, że gdy ją wprowadzano, Chiny liczyły mniej niż 1mld ludności. Obecnie jest 1,35mld - oficjalnie. Być może taka regulacja pobudziłaby wzrost ludności w Polsce - zakazany owoc smakuje lepiej.
Reasumując: nie widzę słabości Chin w tym o czym wspomniałeś, tzn. związanej z regresją populacji, słabością w zastosowaniu technologii ani z potencjałem wojskowym nieadekwatnym do planowanej ekspansji. Podejrzewam nawet, że Chiny planują ekspansję w kierunku Syberii poprzez stopniowe zasiedlenie i więzi gospodarcze.
Panie Marku
UsuńW kwestii przyszłości sytuacji militarnej nie da się oczywiście przewidzieć na 100%. Chiny zwiększają swoje wydatki na armię w tempie prawie 20% rocznie. Podobno w 2015 będzie to prawie ćwierć biliona dolarów.
http://polish.ruvr.ru/2012_02_16/66225305/
jednakże armia to także nowoczesne technologie, a tych nikt nie chce Chińczykom sprzedać. Ich broń składa się z ,,klocków", albo kopiuje rosyjskie konstrukcje.
Poza tym nawet z pieniędzmi wyposażenie i wyszkolenie armii wymaga czasu. Pewnie na 30-40 lat nie ma strachu, że zdążą zbudować nowoczesna marynarkę. pierwszy lotniskowiec z napędem atomowym ma być, zgodnie z Wikipedią zbudowany w roku 2020.
No, ale w kwestiach militarnych się zgadzamy.
Co do demografii to proszę spojrzeć na 2 wykresy:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/9/92/Chinapop.svg/450px-Chinapop.svg.png
przedstawia strukturę ludności Chin.
dla porównania struktura ludności Polski:
http://upload.wikimedia.org/wikipedia/commons/thumb/3/30/Piramida_wieku_ludnosci_%28GUS_2007%29.jpg/330px-Piramida_wieku_ludnosci_%28GUS_2007%29.jpg
Podstawa piramidy wieku jest podcięta. Pokolenie dzieci i młodzieży jest prawie dwukrotnie mniej liczne niż starsze pokolenia. W naszym kraju doprowadzi to do wymierania narodu. Wszyscy mówią o tym otwarcie. w Chinach w 2040 25% narodu będzie w wieku emerytalnym. Wtedy na rynku może się pojawić dużo dolarów.
Różnice są oczywiście spore. Na niekorzyść Chin świadczy rozkład płci. polityka jednego dziecka spowodowała, że dziesiątki milinów młodych mężczyzn nie znajdzie sobie żony, bo te zostały zamordowane zanim się urodziły.
to ciekawy eksperyment, skalą przewyższa wszystko co do tej pory widzieliśmy.
Jakie będą skutki?
W kwestii wykorzystania elit wystarczy popatrzeć na życiorys obecnego Pierwszego. jest to Stara rodzina, aparatczycy od urodzenia. Taki system arystokratyczny. Kariera zależy od urodzenia.
Panie Sławomirze!
UsuńFaktycznie widać spadek liczby urodzeń. Zwłaszcza nadreprezentacja płci męskiej budzi przerażenie, bo kryją się za tym wykresem miliony ofiar systemu i swoich własnych rodziców. I właśnie w komunistycznej mentalności widziałbym słabość Chin.
Zgodzę się też, że starzenie się społeczeństwa będzie w przyszłości odgrywało rolę.
Spotkałem się jednak też z opiniami, że w Chinach istnieje liczna grupa osób, które urodziły się nielegalnie. Ich nie ma oficjalnie. Nie wiem ile w tym prawdy i jaka ewentualnie liczba. Może tam jest brakująca liczba dziewczynek?
Wszystkie słabości tego kraju nie uzasadniają jednak określenia kolos na glinianych nogach. Zwłaszcza, że dotyczą one i innych państw, w tym Rosji.
"Chiny na bieżąco skupują USD w celu utrzymania niskiego kursu swojej waluty."
OdpowiedzUsuńczegoś tu nie rozumiem. Jeśli Chiny skupują dolara, to w jaki sposób ich waluta traci na wartości. Przecież płacą swoją walutą (wiem że niewymienialną) jednak ta waluta schodzi z rynku kapitałowego. A czego jest mniej, jego wartość rośnie.
Co do całej polityki Chin. Początkowo komunistyczni reformatorzy skończyli z ideologią w gospodarce. Uruchomili najprostsze z mozliwych rezerwy. Chińczycy są (jak wszystkie dalekowschodnie nacje) mrówczo pracowici. Chińskie kierownictwo komunistyczne zdało sobie w pewnym momencie sprawę, że brnięcie w idiotyczną gospodarke autarkiczną typu Korea północna, nie ma sensu na dłuższą metę, że sami mogą skorzystać na swoich atutach. Atuty to jak wspomniałem mrówcza pracowitość ludzi za miskę ryżu. W tak licznym społeczeństwie(półtora miliarda ludzi) najmniejsza zmiana powoduje ogromne reperkusje na światowych rynkach. Poluzowanie rygorów biznesowych, połączonych z niezwykle tanią infrastrukturą techniczną, z niemal niewolniczą siłą roboczą , brak jakichkolwiek hamulców ekologicznych, brak osłon socjalnych, brak bezpieczeństwa pracy spowodował istny wybuch inwestycji zachodnich. Chiny stały się fabryką świata. Raz potężnie zakręcone koło zamachowe gospodarki kręci się siłą inercji. Wskaźniki gospodarcze moga się wydawać szokujące, proszę jednak pamiętać, że Chiny startowały z bardzo, ale to bardzo niskiego poziomu. To był poziom krajów środkowej Afryki, gdzie miliony ludzi umierało z głodu każdego roku. Chiński robotnik, który za Mao pracował za miskę ryżu, po pięciu latach wprowadzania reform otrzymywał juz równowartość 2 misek ryżu dziennie. Głód przestał być już problemem, a w ciągu 5 lat PKB Chin się podwoiło. Rzecz tylko w tym, z jakiego poziomu startowało.
Dziś po około 30 latach reform chińskie PKB zbliża się do amerykańskiego. Wszystko fajnie, tylko pamietajmy, że Chiny są pieciokrotnie większe, tak że wciąż pozostaje 5-krotna różnica w poziomie dochodu na głowę, czyli statystyczny Chińczyk wciąż jest 5 razy uboższy od Amerykanina. Oczywiście, że to już nie jest 30-krotna róznica, niemniej rezerwy proste zaczynają się Chinczykom kończyć. Płace powoli dobijają do niskeij sredniej biednych krajów Europy czyli Rumunii, Bułgarii , bo Mołdawię juz przegoniły. W ciągu najblizszych 2-3 lat dogonią najniższą płacę w Polsce. Chinom pozostaje jeszcze nierespektowanie żadnych konwencji międzynarodowych typu globalne ocipienie, czy redukcja CO2, gazów cieplarnianych itp. Pozostaje wciąż niewolniczy system pracy w tym pracy dzieci. Pozostaje nierespektowanie bezpieczenstwa pracy, co też ujmuje kosztów.
Chiny swoją prosperity zawdzięczają tylko eksportowi głównie do Stanów i Europy. Gdy recesja w Stanach zaczęłaby powodować zmniejszenie konsumpcji w tym kraju, ucierpią na tym najbardziej Chiny. Oni pierwsi odczują spowolnienie gospodarcze w Stanach. Dlatego robią wszystko, aby ten moment odwlec jak najpóźniej, gdy swój rynek będą mogli nakręcać popytem własnych obywateli. Stąd więc i tylko stąd wynika troska Chinczyków o amerykańskiego dolara. A właściwie o kurs dolara w stosunku do ich juana.
pozdrawiam
Szanowny Niedzisiejszy!
UsuńTeż rozumiem skupowanie dolarów jako troskę o korzystny dla chińskiego eksportu kurs yuana do dolara. Konkretnie zaniżony tą interwencją na rynku walut. Gdyby jej nie było to yuan stałby wyżej, a wówczas wiele towarów amerykańskich np. byłoby dla Chińczyków tańszych - o co niekoniecznie może chodzić przywódcom tego kraju. Siła nabywcza yuana pozwoliłaby jednak również na inwestycje w nieruchomości, przemysł, bogactwa naturalne, nowe technologie. Najwyraźniej to też nie jest celem Chin. Pytanie nadal brzmi po co naród chiński pracuje, a ich przywódcy eksportują, zamiast gromadzić dobra. Tymczasem gromadzą pieniądz, którego wartość może nagle się załamać. Chyba, że wykupują amerykańskie banki?
Drogi Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńMoże bym coś napisała w temacie, ale Chiny to dla mnie chińszczyzna;)
Pozdrawiam serdecznie
Na zakończenie informacja: od 1 XII Chiny rozpoczynają wprowadzanie podatku Vat.
OdpowiedzUsuń