Dzień pierwszego marca od pewnego czasu jest oficjalnym
świętem, zwanym Dniem Żołnierzy Wyklętych. Mamy zatem okazję by przedstawić
stanowisko redakcji w tej kwestii.
Swego czasu pewien herold patriotyzmu nekrofilskiego wielce się dziwował, iż na Antysocjalu Żołnierze Wyklęci cieszą się wielkim szacunkiem, natomiast zbrodniarzy pokroju Komorowskiego, Okulickiego czy Chruściela, którzy wywołali Powstanie Warszawskie, nazywamy po imieniu. Zatem wyjaśniamy to szanownym Czytelnikom dla memoriału a rzeczonym idiotom dla nauki, jak by powiedział ksiądz Chmielowski.
Skutkiem decyzji „Bora” i reszty tych tępych zupaków była śmierć na polu walki dwudziestu kilku tysięcy żołnierzy AK (a po upadku powstania niemal tyle samo zmarło na skutek odniesionych ran) oraz około dwustu tysięcy cywilnych mieszkańców Warszawy. Lewobrzeżna część miasta została zrównana z ziemią, bowiem Sowieci pozostawili Niemcom ponad trzy miesiące spokoju na dokonanie tego zniszczenia. Efekt tego powstania bezbłędnie przewidział dziadek Starego Niedźwiedzia już wieczorem 1 sierpnia 1944. Z zawodu był on mistrzem zecerskim, ale umiejętność logicznego myślenia tego wysoko wykwalifikowanego robotnika to były za wysokie progi na generalskie i pułkownikowskie nogi z Komendy Głównej AK.
Natomiast Wyklęci rzucili na szalę SWOJE życie i zdrowie. Ich motywacje były różne. Niektórzy mogli wierzyć we wznowienie wojny przez Aliantów, choć po Teheranie, Jałcie i Poczdamie wiara ta kłóciła się z realiami. Inni uważali, że świadomość braku całkowitej bezkarności może nieco przytłumić komunistyczny terror. Jeszcze inni nie wierzyli, że mogą wydostać się poza żelazną kurtynę a ich zdaniem w Polsce czekała ich nieuchronna śmierć. Zatem postanowili sprzedać swoje życie jak najdrożej, odsyłając do piekła jak najwięcej komunistycznych kanalii.
Swego czasu pewien herold patriotyzmu nekrofilskiego wielce się dziwował, iż na Antysocjalu Żołnierze Wyklęci cieszą się wielkim szacunkiem, natomiast zbrodniarzy pokroju Komorowskiego, Okulickiego czy Chruściela, którzy wywołali Powstanie Warszawskie, nazywamy po imieniu. Zatem wyjaśniamy to szanownym Czytelnikom dla memoriału a rzeczonym idiotom dla nauki, jak by powiedział ksiądz Chmielowski.
Skutkiem decyzji „Bora” i reszty tych tępych zupaków była śmierć na polu walki dwudziestu kilku tysięcy żołnierzy AK (a po upadku powstania niemal tyle samo zmarło na skutek odniesionych ran) oraz około dwustu tysięcy cywilnych mieszkańców Warszawy. Lewobrzeżna część miasta została zrównana z ziemią, bowiem Sowieci pozostawili Niemcom ponad trzy miesiące spokoju na dokonanie tego zniszczenia. Efekt tego powstania bezbłędnie przewidział dziadek Starego Niedźwiedzia już wieczorem 1 sierpnia 1944. Z zawodu był on mistrzem zecerskim, ale umiejętność logicznego myślenia tego wysoko wykwalifikowanego robotnika to były za wysokie progi na generalskie i pułkownikowskie nogi z Komendy Głównej AK.
Natomiast Wyklęci rzucili na szalę SWOJE życie i zdrowie. Ich motywacje były różne. Niektórzy mogli wierzyć we wznowienie wojny przez Aliantów, choć po Teheranie, Jałcie i Poczdamie wiara ta kłóciła się z realiami. Inni uważali, że świadomość braku całkowitej bezkarności może nieco przytłumić komunistyczny terror. Jeszcze inni nie wierzyli, że mogą wydostać się poza żelazną kurtynę a ich zdaniem w Polsce czekała ich nieuchronna śmierć. Zatem postanowili sprzedać swoje życie jak najdrożej, odsyłając do piekła jak najwięcej komunistycznych kanalii.
Żołnierze Wyklęci swoje decyzje przypłacili śmiercią lub
przy wielkim szczęściu długoletnimi wyrokami. Represje dotknęły również ich
rodziny (brak możliwości nauki, blokada awansów zawodowych etc.), ale żadne miasto
nie zostało przez bezpiekę zburzone a sąsiedzi rodzin Wyklętych rozstrzelani. I
dlatego należy im się wielki szacunek. Dla patriotów - nekrofili to chyba zbyt trudne.
Ale jeszcze większe uznanie zespół Antysocjala ma dla tej
części Narodowych Sił Zbrojnych, która od tytułu wydawanego pisma nazywana była
Grupą „Szańca”. W marcu 1944 nie podporządkowała się decyzji scalającej NSZ z
AK i nie dała wkręcić w szaleństwo „Akcji Burza”. Podjęła decyzję o scalaniu
oddziałów partyzanckich w większe formacje. A gdy we Francji wreszcie powstał
drugi front, za strategiczny cel uznano przebicie się do sił alianckich. Zaś za
doraźny walkę zarówno z Niemcami, jak i z komunistycznymi bandytami pokroju Mykoły
Demko (ksywa „Mieczysław Moczar”) czy Stefana Kilanowicza (ksywa „Grzegorz
Korczyński”). Późniejszego generała tzw. Ludowego Wojska Polskiego i kata
Wybrzeża w roku 1970. Tego ostatniego dosięgła sprawiedliwość, bowiem wykopany
na ambasadora do Algierii, zatruł się. Była to nieznana wcześniej toksykologii unikalna
trucizna w postaci kilku magazynków UZI. Bowiem na bandycie tym, mającym w
dorobku również i zamordowanie na tle rabunkowym około setki Żydów, którzy
uciekli z lubelskiego getta, wykonano wydany w Izraelu wyrok śmierci. Jest to,
przynajmniej do tej pory, jedyny znany redakcji przypadek przysługi, którą to
państwo oddało Polsce.
Ale na największy szacunek zasługuje epopeja Brygady
Świętokrzyskiej, opisana już przez nas:
Panu pułkownikowi Antoniemu Szackiemu ps. „Bohun”, dowódcy
brygady, po podjęciu decyzji o zawarciu zawieszania broni z Niemcami, udało się
przedostać do 3 Armii Amerykańskiej generała George Pattona. Przedtem wyzwolili
przygotowany już do wysadzenia w powietrze obóz koncentracyjny dla kobiet w
Holiszowie a schwytanych esesmanów oczywiście rozstrzelali. Ocalone w ostatniej
chwili więźniarki na pamiątkę uszyły żołnierzom Brygady Świętokrzyskiej ze
swych obozowych pasiaków pamiątkowe serduszka:
Opublikowane na FB ze zbiorów pana Leszka Żebrowskiego |
Generał Patton uznał żołnierzy pułkownika Szackiego za formację aliancką a dowódcę i sztab brygady przyjął serdecznie. Widząc na mundurach te serduszka, spytał o nie. Gdy się dowiedział o ich pochodzeniu, pogratulował aż tak wysokich odznaczeń. A gdy wkrótce do 3 Armii przybyli sowieccy oficerowie z żądaniem wydania im „faszystów", najwybitniejszy amerykański dowódca z II Wojny Światowej pobił wszelkie rekordy lakoniczności autorstwa Juliusza Cezara. Bowiem Sowietom odpowiedział jedynie:
Wypierdalać!
Patton osobiście dopilnował by żaden z żołnierzy Bygady
Świętokrzyskiej nie został wydany komunistom. Osiedlili się oni głównie w
Stanach Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i we Francji.
Pułkownik Antoni Szacki zmarł w Kalifornii w wieku 90 lat w
roku 1992. Jako jedyny dowódca dużej formacji podziemia niepodległościowego uratował
życie swoich żołnierzy, zasługuje zatem na szczególny szacunek. Z satysfakcją przyjęliśmy
fakt, że podczas ostatniej wizyty w Niemczech PAD znalazł czas na złożenie
kwiatów na grobach żołnierzy Brygady Świętokrzyskiej, za co spotkał się z
oszczekaniem ze strony SLD, GW no Prawda czy POmiotu. Ani trochę nas to nie
dziwi. Z rzekomo socjaldemokratycznych lakierek zawsze komunistyczna słoma
wyłazi, potomkowie „żydokomuny” z KPP i UB zawsze będą sobą a Werwolf jedynie bardzo nieudolnie
pełni obowiązki Polaków. I stąd zapewne ten skrót PO.
Stary Niedźwiedź
Refael 72
Szanowna redakcjo,
OdpowiedzUsuń''Zolnierzy wykletych '' ponownie ''odkryli'' mlodzi ludzie o czym niestety dzis sie zapomina.To byl ich protest przeciwko pedagogice wstydu propagowanej po 1989r.Niestety PIS jest medialna doopa i njie umie tego dobrze ''sprzedac' (jak wielu innych rzeczy z gospodarka na czele.Jeden Morawiecki wiele tu nie zmieni).Nie wiem co w TVP jeszcze robi Kurski i jego banda.To nie sa czasy na ''uczciwe zarzadzanie'' taka instytucja.Od dwoch lat ta instytucja powinna agresywnie promowac polska relacje w filmach, programach, muzyce itd. (anglojezycznych oczywiscie) na calym swiecie.Zamiast tego mamy jakies pitu pitu czyli przekonywanie przekonanych.Dawniej mowiono '' sto za za biiiiiiiiip (poprawnosc polityczna) ''
wesol dzien
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńPromotorów wprowadzenia do obiegu i awansowania do rangi święta Dnia Żołnierzy Wyklętych nie znałem. I dlatego bardzo ucieszyła mnie Twoja Informcja o roli młodego pokolenia, które nie ma wszystkiego w tyłku i nie marzy wyłącznie o daniu drapaka z Polski. Czyli ćwierć wieku owej "pedagogiki wstydu" serwowanej viribus unitis przez szmatławce głównego ścieku plus gamratki z profesorskimi tytułami lądują w szambie. Panu Bogu niech będą dzięki.
Na pewno nie jestem fanem tzw. "muzy". Ale chyba więcej dla promocji Polski w świecie zrobił sięgający po polskie historyczne motywy szwedzki zespół Sabaton, niż różne dupy wołowe i sabotażyści, którzy w Polsce za to biorą pieniądze z podatków.
Pisowski piarowiec to już chyba taka obelga, jak francuski żołnierz, amerykański erudyta czy angielska kucharka. Za brak anglojęzycznego kanału informacyjnego Jacenty Kurski już rok temu powinien pożegnać się z posadą. A ten instytut, z poważnym budżetem i mający w teorii dbać o wizerunek Polski, powinien wreszcie zatrudnić fachowców. A nie ludzi może i poczciwych, lecz nie mających zielonego pojęcia o swojej robocie.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowni Autorzy,
OdpowiedzUsuńSłusznie zauważyliście, że żołnierze wyklęci narażali swoje życie i zdrowie, a nie tysięcy cywilów. Warto zauważyć, że terror stalinowski doświadczył nie tylko ich ale i setek tysięcy osób, które chciały spokojnie żyć. Na przykład skazano na karę śmierci asa lotnictwa generała Stanisława Skalskiego po jego powrocie do Polski.
"Łączka" na której pochowano zamordowanych w Warszawie patriotów znajduje się na wojskowym cmentarzu na Powązkach. To przygnębiające, że nad tym cmentarzem nadal dominuje ponure mauzoleum komunistycznego kata Bolesława Bieruta. Odpowiednikiem tego mauzoleum w naszych mediach jest michnikowski koncern Agora.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńJak juz nie raz pisałem, nie sposób przecenić Twojego wkładu w stworzenie kanonu nazewnictwa Antysocjala. "Patriotyzm nekrofilski" to jeden z najistotniejszych jego elementów. Dla Ciebie, tak jak dla każdego z weteranów Antysocjala, różnice między "Obłędem 44" a działaniami "Łupaszki", "Zapory" czy "Ognia" są oczywiste. Wypunktowałem je dla porządku, aby przypadkowy przechodzuień, który lekturę naszych postów rozpoczął od tego, zwrócił uwagę na tę oczywistość. I po urucomieniu logiki, inaczej już spoglądał na złote myśli Androniego Macierenki, stawiającego między nimi znak równości.
Żydzi po powieszeniu Eichmanna skremowali zwłoki i rozsypali nad Morzem Śródziemnym. W przypadku Bieruta jestem za skorzystaniem z tego wzoru. Choćby Szechter i cały kahał z Oszczerskiej, jako potomkowie kanalii z Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy czy UB (w przyzwoitym państwie stary Ozjasz Szechter dyndałby za zdradę stanu), wyli głośniej, niż wszystkie kojoty na prerii. A w Tusklandii jakaś ladacznica w todze i z łańcuchem kazała IPNowi przepraszać młodego Szechtera za nazwanie starego sowieckim szpiegiem.
Pozdrawiam serdecznie.
Czolem Szanowna Redakcjo,
OdpowiedzUsuńWlasnie zakoczylem czytac ostania ksiazke Piotr Zychowicza.Wielu z was pamieta ze chwalilem ''warsztat naukowy'' PZ mimo ze krytykowalem naukowo czesc z jego prac. Wycofuje wszystko co powiedzialem i przepraszam.Nie umiem wytlumaczyc jak to sie stalo ze historyk ktory zna podstawowe zasady warsztatu historyka
jak jest ''krytyka zrodla'' nagle (naprawde ''nagle'') nie umie zastosowac tej samej procedury w swej najnowszej publikacji..Gdyby to napisal gross czy inny ''socjolog'' mozna by powiedziec ''idiota dorwal sie do gazet'' .W Przypadku PZ nie ma takiego ''wytlumaczenia'' Kiedy PZ bezkrytycznie jako ''zrodla' przyjmuje propagnadowe opracowania UB , cytuje nieistniejace zrodla i powoluje sie na pamietniki ktorych tresc zna z roznych GazWyb trudno go nazwac ''historykiem'. Przepraszam czytelnikow antysocjala ze namawialem was do korzystania z ksiazek Zychowicza. Nie umiem wytlumaczyc jego ''amnezji'' Z nauka nie ma to nic wspolnego.
Zycze wszyskim wesol wieczor
Piotr ROI
Czcigodny Piotrze
UsuńPrzeciętny człowiek po spożyciu marynowanego minoga powie "co za pyszna ryba". Natomiast ichtiolog czy wędkarz oprotestują to stwierdzenie, mówiąc że minogi nie należą do ryb, lecz do stojącej niżej w ewolucyjnym rozwoju gromady kręgoustych.
Na podobnej zasadzie Ty we wcześniejszych książkach Piotra Zychowicza widziałeś takie usterki warsztatowe, które umknęły mojej uwadze. Ale w przypadku "Paktu Ribbentrop - Beck", "Opcji niemieckiej" czy "Obłędu 44" te niedociągnięcia, które i dla mnie były widoczne, traktowałem wyrozumiale. Bo dla mnie najważniejszy był fakt, że Zychowicz wrzucił granat do szamba hagiografów sanacji i "patriotyzmu nekrofilskiego". I postawił tezę, że rzekome dogmaty, jakoby:
1. Polityka "równego dystansu do Moskwy i Berlina" miała choć cień sensu.
2. Zagłada Polski w 1939, śmierć 6 milionów obywateli, zrujnowanie kraju i późniejsze wpadnięcie w łapy Stalina były nieuniknione.
3. Późniejsze odzyskanie niepodległości (???) zawdzieczamy Powstaniu Warszawskiemu.
to kompletne brednie.
Chyba w roku 1918 wielki Feliks Koneczny gorzko zauważył, że Polacy są jedynym narodem w Europie, który miesza politykę z honorem. I to upośledzenie umysłowe niestety nadal ma się w Polsce dobrze, o czym najlepiej świadczą wszelkie rocznicowe bałwanienia do kwadratu w wykonaniu Żoliborskiej Historycznej Grupy Rekonstrukcyjnej Sanacji. A już zwłaszcza Androniego Macierenki, robiącego w tej sekcie za ajatollacha.
Ostatniej książki Zychowicza nie przeczytam, bo szkoda mi nerwów. Obejrzałem na You Tubie dyskusję w trzech częściach Leszka Żebrowskiego z autorem i to mi wystarczy. Traktowanie serio "źródeł" typu oficjalne komunikaty UB czy rzygowiny wszelakich Machejków i propagandzistów z kręgów "żydokomuny" dyskwalifikują Zychowicza nie tylko jako kogoś z ambicjami bycia historykiem, ale nawet jako popularyzatora historii w stylu Cata -Mackiewicza czy Jasienicy. Ale nie przekreśla to, przynajmniej moim zdaniem, w zasadzie pozytywnego odbioru jego wcześniejszych książek. Więc nie widzę powodu, byś słusznie rozsmarowywując po asfalcie jego ostatni wygłup, jednocześnie musiał przepraszać za wypowiedzi o tych wcześniejszych pracach.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
UsuńOsobiscie nie jestem zwolennikiem ''spiskowej teorii dziejow'' gdyz wszystko da sie wyjasnic chciwoscia czy innymi cechami ludzkimi.Z Zychowiczem mam jednak realny problem.Gdyby to byl jakis gross mozna by powiedziec ze ''idiota bez warsztatu pisze pod publike bo mu za to placa wiec pisze co chca przeczytac''. Jak logicznie wytlumaczyc zachowanie Zychowicza ? Co z dnia na dzien zaczol pisac jak dyletant powolujac sie na opracowania propagandy czy nieistniejace zrodla ?. Nikt logicznie myslacy w to nie uwierzy.Chyba musimy sie niestety pogodzic sie z mysla ze Zychowicz (czy juz zychowicz? ) poprostu stal sie zwykla ''dziwka'' jak gross , garbowski czy reszta tych platnych prostytutek historycznych.
Swoja droga Ziemkiewicz tak mocno promujacy Zychowicza ( swoja czesto ''argumenty'' tego pierwszego byly tak ''dokladne'' jak grossa.Coz ''przywilej amatora'' ) ma teraz niezly pasztet.Swoja droga ciekaw jestem czy ''zachowa sie jak trzeba''.
Nie przesluchalem calego programu z L.Zebrowskim lecz ta czesc argumentacji jaka przytoczyl L.Z. to tylko mala czesc ''pomylek'' jakie sie notorycznie zdarzaly Zychowiczowi w tej publikacji.
natomiast w pelni zgadzam sie z wypowiedzia L.Z. ze ''taka ksiazka powinna powstac tylko trzeba napisac ja rzetelnie''.To jest potrzebne zeby zapobiegac takim manipulacja jakich dopuscil sie Zychowicz.Z.W bylo kilkadziesiat tysiecy, AK kilkaset tysiecy.W takiej ilosci ludzi czesto straszliwie skrzywdzonych przez niemcow, ruskich upaincow musialy sie znalesc POJEDYNCZe zachowania negatywne lecz trzeba to rzetelnie opisac zeby uniknac manipulacji (ktore i tak beda).
Radze obserwowac jakie ''granty przyplyna'' w najbliszych miesiacach do P.Z. bedziemy wiedzili kogo odradzajacy sie kult wykletych tak bardzo przerwazil i z kim ''stracil cnote zapszanstwa'' P.Z.
wesol dzien
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńWychodzi na to, że trzeba poczekać na jego kolejną książkę. I wtedy wyjaśni się, czy był to jednorazowy wybryk, istotnie bardzo trudny do wytłumaczenia. Nie dziwię się Tobie, bo ja sam nie mam żadnej hipotezy roboczej, a o wzięcie jakiegoś wielkiego "grantu" nie wolno go w ciemno oskarżać. Czy też na Zychowiczu trzeba postawić krzyżyk, bo trwale się skurwił. GW no prawda już robi pod siebie z uciechy a zachwyty nad tą książką przekraczają granice bałwochwalstwa i u tych szmaciarzy już chyba awansował na wicegrossa.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu,
Usuń''o wzięcie jakiegoś wielkiego "grantu" nie wolno go w ciemno oskarżać.''
Chyba i L.Z. i ja opisujaca dezinformacje jaka ma miejsce w najnowszej ''ksiazce'' P.Z. popelnilismy ten sam blad ''grzecznialstwa'' jak mawial jeden z ministrow w rozmowie z Nikodemem Dyzma.Wynika to z tego ze od strony naukowej trudno polmikowac z takim gniotem nie nazywajac go po imieniu.
L.Z. czy ja przytoczylismy tylko kilka przykladow omijajac calkowicie rodzialy i tezy komplenie idiotyczne i nie wnoszace nic do tematu ktory mial byc omowiany.
Jako ze nie polecam wydawac pieniedzy na zakup tego paszkwila polecam merytoryczna recezje ktora obejmuje rowniez te czesci ktore i L.Z. i ja laskawie pominelismy:
https://histmag.org/Piotr-Zychowicz-Skazy-na-pancerzach-recenzja-16420
wesol dzien
PiotrROI
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńtak a propos dogmatów, zwłaszcza 1. i 2. - nie wiem, czy czytałeś rozważania blogera Pilastra:
https://blogpilastra.wordpress.com/2012/10/17/pomnik-becka-cz-i/
https://blogpilastra.wordpress.com/2012/10/17/pomnik-becka-cz-ii/
Po przeczytaniu zacząłem się zastanawiać i zastanawiam się do tej pory, czy rzeczywiście sam Beck czy ktoś z jego otoczenia mógł mieć całą tą politykę równego dystansu tak przekalkulowaną, jak to przedstawił Pilaster w zalinkowanych wpisach. A może to tylko genialna intuicja go wspierała?
Z tą intuicją faktycznie coś mogło być na rzeczy - przecież Marszałek Piłsudski też mawiał: „Balansujcie dopóki się da, a gdy się już nie da, podpalcie świat!” Zupełnie tak, jakby wiedział, że w ówzesnej sytuacji geopolitycznej Reczpospolitej właściwa sztuką będzie wybranie z najgorszych kart tej najmniej najgorszej...
Pozdrawiam serdecznie
Czcigodny Szmatolo
UsuńPrzeczytałem te rozważania Pilastra, co nie co się ubawiłem. Kilka uwag na gorąco.
Hitlerowi do wojny z Sowietamipotrzebni byli dobrze wyszkoleni i bitni polscy żołnierze, których można było dozbroić, a nie ich drastycznie zbyt mało liczne i już przestarzałe lotnictwo czy niemal nie istniejący sprzęt zmotoryzowany (a właściwie brak takiego). A już porównywanie z Włochami jest wręcz śmieszne. W Libii na przełomie 1940 i 41 dwie dywizje generała Archibalda Wavella rozniosły w pył półmilionową armię marszałka Grazianiego, biorąc do niewoli kilka razy więcej Włochów, niż wynosił stan liczebny rmii brytyjskiej. Więc te rzekome 2.9% procent światowego potencjału wojskowego u Włochów contra 1.2% w Polsce to absurd.
Napisanie że Mościcki, Rydz i Beck (traktowanie serio "latrinengenerała" Sławoja-Składkowskiego kompromituje Pilastra) mieli dalekosiężną wizję godną Nostradamusa, w której Polska miała przez wiele lat być przejściowo sowiecką strefą wpływów, to już triumf miłości do sanacji nad faktami i desperacka próba cerowania cnoty tej formacji. Ale jak śpiewali "wy Lwowi":
Nic tu dratwa nie pomoże ani klej nie chwyci
Bo się gołe świci, ta joj, ta joj.
A co się tyczy marszałków, to ci polscy, jako politycy mogliby Carlowi Gustafowi Mannerheimowi buty czyścić. Ewentualnie wyprowadzać drób za potrzebą. Bo on wiedział, kiedy zawrzeć sojusz z Niemcani, a kiedy wbić im nóż w plecy. Bo polityka nie jest grą dla egzaltowanych pensjonarek.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu,
OdpowiedzUsuń'' Hitlerowi do wojny z Sowietami potrzebni byli dobrze wyszkoleni i bitni polscy żołnierze, których można było dozbroić, a nie ich drastycznie zbyt mało liczne i już przestarzałe lotnictwo czy niemal nie istniejący sprzęt zmotoryzowany (a właściwie brak takiego). ''
Polska nie miala przestarzalego lotnictwa, wrecz przeciwnie bylo bardzo nowoczesne podobnie jak 'sprzet zmotoryzowany''.Problem polegal na tym ze COP mial pracowac pelna para ok. 1942 by wyposazyc polska armie w najnowoczesniejszy sprzet.Niestety nie znalazl sie jeden ktory by ''marszalka'' blokujacego skutecznie wszelkie proby reform (nawet ''swoich'') powiesil za stodola.Nie przypadkowo COP i reszta reform ruszyla po tym jak wyciagnol kopyta ''marSzalek'', niemcy o tym wiedzieli ze za 2-3 lata beda mieli przed soba rownie dobrze wyposazonego przeciwnika i wtedy niewielby pomogla nawet liczebna przewaga.W 1939r polska armia dostawala doslownie pierwsze setki bardzo nowoczesnych czolgow , dziesiatki nowoczesnych samolotow gdyby ''oddac hitlerowi gdansk'' i ruszczyc z nim na sowietow nawet ''symbolicznie'' to rosja by dzis nie istniala ale nie istnialby najpoewniej tez niemcy.ofiar wojny byloby prawdopodobnie mniej o jakies 30-50 mln.
wesol dzien
PiotrROI
Czcigodny Piotrze
UsuńWybacz, ale samolotów myśliwskich PZL P-11, nie będących w stanie dogonić niemieckich bombowców, za diabła nie mogę uznać za nowoczesne. Luftwaffe we wrześniu do walki skierowała ok. 2 tysięcy nowoczesnych samolotów, którym nie mogły stawić skutecznego oporu kilkadziesiąt "Łosi" i dwa prototypy myśliwca P-50 Jastrząb, nadal parametrami ustępującego nawet francuskiemu MS 406, że o Me-109 czy Hurricane nie wspomnę. Nowoczesność istotnie, jak zresztą o tym piszesz, była planowana na rok 1942 ale we wrześniu 39 była jedynie tragedia. To że Niency w tej kampanii stracili aż 258 samolotów (Jerzy Cynk - "Polskie Siły Powietrzne w wojnie" tom I 1939 - 1943 ), należy zawdzięczać wysokiemu poziomowi wyszkolenia OPL i polskich pilotów. Ci ostatni, już latając na Hurricanach, pokazali co naprawdę potrafią.
Czytałem uważnie pamiętniki gen. Franciszka Skibińskiego, we wrześniu szefa sztabu 10 Brygady Kawelerii ówczesnego pułkownika Maczka. Mieli w składzie brygady raptem 16 brytyjskich czołgów Vickersa i kilkanaście polskich tankietek TKS. Więc gdzie sie podziały te setki (skoro użyłes liczby mnogiej, to powinny być dwie) w miarę nowoczesnych polskich czołgów?
PS.
UsuńCzyli w roku 1939 Polska dopiero MIAŁA W PLANACH na 1942 to nowoczesne uzbrojenie, które zresztą w 42 wcale nie musiałoby (po uruchomieniu seryjne produkcji prototypów z 39) być już takie nowoczesne. A w 39 Niemcy to nowoczesne uzbrojenie JUŻ MIELI. Zaś produkowany seryjnie w 1942 "Jastrząb" ustępowałby Focke-Wulfowi Fw-190 nie mniej, niż "jedenastka" używanym w 1939 wersjom Me-109.
Żabojady wprowadziły do linii myśliwce MS 406 w roku 38, a w 40 wyraźnie ustępowały one Me-109. Dopiero wprowadzane na uzbrojenie już w roku 40 Devoitine 520 były porównywalne z niemieckimi mysliwcami. Część ich wpadła w niemieckie łapy w fabryce w Tuluzie, gdy w 1940 żabojady wypięły tyłki i wysmarowały się wazeliną.
Podczas wojny prace rozwojowe nad bronią uległy gigantycznemu przyspieszeniu. Weź pod uwagę choćby broń pancerną. W 1941 niemieckie PZKW-4 ustępowały sowieckim T-34. Ale już "Pantery" były od nich lepsze a "Tygrysy" biły je na głowę. Na froncie wschodnim na jeden zniszczony czołg niemiecki przypadały 4 do 5 radzieckich (różnie o tym piszą). Ale Stalina było stać na takie reguły gry. A już alianckie "Shermany" to był jeden koszmarny szajs. 13 czerwca 1944 w Normandii pod Villers-Bocage najlepszy niemiecki pancerniak Wittmann dogonił solo swoim "Tygrysem" brytyjską kolumnę, rozwalił 21 czołgów, transporterów opancerzonych i ciężarówek, po czym spokojnie odjechał.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Niedzwiedziu,
Usuń''Wybacz, ale samolotów myśliwskich PZL P-11, nie będących w stanie dogonić niemieckich bombowców, za diabła nie mogę uznać za nowoczesne. ''
Wybacz ''oszczednosc szczegolow'' w mojej wypowiedzi lecz temat uzbrojenia polskich jednostek przed IIWS nie jest moim okresem historycznym i opieram sie tu na biernym obserwowaniu przeprowadzonej wlasnie na ten temat dyskusji (kilkumiesiecznej*) przeprowadzonej przez moich kolegow 13 lat temu.
Po tylu latach nie pamietam zbyt wielu szczegolow lecz doskonale pamietam wnioski do jakich doszli po wielu miesiacach merytorycznej wymiany pogladow ktore powyzej strescilem: '' Gdyby ''marSzalek'' wyciognol kopyta 3-4 lata wczesniej i zbudowane w ostanich latach fabryki dostarczyly sprzet wojsku hitlerowcy najpewniej nie zaryzykowali by wojny z Polska a juz na pewno kompletnie do niej niegotowa Rosja''
''Podczas wojny prace rozwojowe nad bronią uległy gigantycznemu przyspieszeniu''
Zgadza sie , tyle ze Polska tez bylaby wtedy w trakcie wojny wiec naturalnie na ''produkcji wojennej'' zapewne by skorzystala
wesol dzien
PiotrROI
*Temat powinnien jeszcze istniec na forum historycznym KUL wiec moge sprobowac w wolnym czasie odszukac.Naprawde ilosc zrodel ''parametrow'' , symulacji jakie tam przytoczono nie sposob znalesc nawet w najlepszym opracowaniu na ten temat.
Poza tym owczesnie jeszcze umiano dyskutowac na forach w ilosci wiekszej niz ''140 znakow'' i bez wyzwisk przy braku argumetow.Dlatego tym bardziej warto ja przeczytac.
Tak mi do głowy przyszło, że trucizna, która przeniosła na tamten świat Kilanowicza wcale nie była nieznaną toksykologii. Wszak zatrucie ołowiem było znane już w starożytności. Ołowica i tyle. Wg Wikipedii: Ołowica - zatrucie ołowiem powodujące uszkodzenia wewnętrznych narządów ciała. Wszystko się zgadza.
OdpowiedzUsuńCzcigodny Refaelu
UsuńFormalnie można to podciągnąć pod ołówicę, ale pewna różnica jednak jest. Występująca w starożytnym Rzymie ołowica związana była z używaniem ołowianych naczyń (biedota którą było stać tylko na gliniane, nie chorowała na nią). A od pierwszego kontaktu z ołowiem do zejścia upływało znacznie więcej czasu niż sekundy, lub może tylko ich ułamki.
Pozdrawiam serdecznie.