W czasach PRL większą część nomen omen członków partii komunistycznej zwącej się Polską Zjednoczoną Partią Robotniczą (cztery słowa i tyleż kłamstw) stanowili tak zwani „komuniści objawowi”. Czyli ludzie którzy zapisali się do niej z pobudek ewidentnie pozaideowych. Dzielimy ich na trzy kategorie.
Pierwszą stanowiły zera lub prawie zera, które z braku kwalifikacji, bez tej legitymacji karierę zawodową zakończyłyby na najniższych szczeblach drabiny. Co złośliwi ludzie komentowali mówiąc, że PZRR jest najlepszym lekiem na impotencję, bo już niejednego fiuta na nogi postawiła.
Druga grupa składała się z tych, którzy w ten sposób chcieli wejść w posiadanie „mieszkania zakładowego” (większe fabryki miały swoje pule), talonu na samochód (kupiony „na talon” był dwa do trzech razy tańszy, niż na wolnym rynku) czy załapać się na atrakcyjne wczasy zagraniczne (za komuny taka atrakcją była Bułgaria a nie żadne Seszele).
Nie ukrywamy że o ludziach z tych grup nie mamy zbyt wysokiego mniemania. Bardziej wyrozumiale Stary Niedźwiedź odnosił się do trzeciej, złożonych z autentycznych fachowców, ludzi inteligentnych i kompetentnych, wykonujących pożyteczną pracę. Którzy wszakże bez tej czerwonej tekturki w portfelu pewnego progu kariery zawodowej nigdy by nie przekroczyli. Przykładami takich ludzi osobiście Staremu Niedźwiedziowi znanych i przez niego szanowanych byli dyrektor zjednoczenia (komunistyczny twór organizacyjny, złożony z kilku fabryk), produkującego poszukiwane na rynku produkty przyzwoitej jakości. Pan ten był doskonałym fachowcem, z zagranicznymi kontrahentami porozumiewał się bez tłumacza znając biegle francuski i nieźle angielski. Ale jak sam powiedział, bez tej przynależności karierę zawodową zakończyłby kilka szczebli niżej. Innym przykładem może być oficer milicji pracujący w drogówce, władający nie tylko rosyjskim ale i niemieckim. Człowiek inteligentny i chyba nie mający na sumieniu żadnych grubszych świństw. Ale jak sam powiedział, bez zapisania się do PZPR nigdy by nie został przeniesiony z macierzystej ściany wschodniej do Warszawy. Tenże pan kapitan przyznał się kiedyś, że na zebrania partyjne przychodził jako jeden z pierwszych, by usiąść na krześle w miejscu, w którym można się było oprzeć o ścianę. Bo wtedy dawało się przecierpieć taką nasiadówkę, o ile tylko udało ssię nie chrapać i nie psuć powietrza.
Jak doskonale wiedzą starsi Czytelnicy, nazewnictwo „Antysocjala” to w większości dzieło Czcigodnego Dibeliusa, którego pozdrawiamy najserdeczniej. Jego podział społeczeństw eurokołchozu czy Ameryki Północnej na pasożytniczą elitę, donatorów utrzymujących ze swych podatków cały ten chlew i beneficjentów, czyli pasionych socjalem nierobów, swoimi głosami przedłużających władzę pasożytniczej elity, ciągle ma się dobrze. Sam Dibelius powiedział, że marzy by się on zdezaktualizował, ale niestety na razie jakoś się na to nie zanosi.
Inny terminologiczny kanon Dibeliusa, to podział polskich katolików na katolików powierzchownych, katolików głębokich oraz front katechetyczny.
Autor sam oznajmił, że należy do pierwszej grupy. Do której zaliczył ludzi akceptujących fundamenty wiary, ale w sprawach życia codziennego mających niekiedy własne zdanie. Dotyczy to głównie seksu przedmałżeńskiego (nie mylić z jakimś uczciwszy uszy „róbta co chceta”) i antykoncepcji (oczywiście nie mylonej z aborcją, jak to robią wyluzowane czy satanistyczne śmiecie). W kwestii uczestnictwa w różnych formach życia religijnego, na ogół „powierzchowni” ograniczają się do niedzielnych nabożeństw. Rzadko biorą udział w procesjach a praktycznie nigdy nie wyruszają na pielgrzymki. Ale odnośnie kwestii fundamentalnych nie idą na żadne dziadowskie kompromisy a ewidentne bluźnierstwa, profanacje czy podłości zawsze nazwą po imieniu.
Katolików głębokich, czyli aprobujących całość nauczania KRK i trzymających się go, zarówno Dibelius jak i my bardzo szanujemy. Bowiem ludzie ci mogą zwrócić uwagę innym, uważającym się za katolików, że ich postępowanie w jakiejś sprawie kłóci się z tym nauczaniem. Ale nie będą tego powtarzać niczym pozytywka. Inną równie ważną cechą katolików głębokich jest brak padania na twarz przed hierarchami. Potrafią dostrzec ich błędy, karygodne zaniedbania obowiązków czy niekiedy wręcz występki i nazwać je po imieniu. Nie musimy chyba dodawać, że o wszelakich bluźniercach czy profanatorach mają jak najgorsze zdanie i oczywiście z takim czymś się nie zadają, co najwyżej mogą o tym czymś mówić.
Co się tyczy frontu katechetycznego, autor tej klasyfikacji zalicza doń tych, którzy nieustannie pouczają innych, choć nie zawsze podstawy wiary są im znane, a i z dawaniem dobrego przykładu różnie u nich bywa, delikatnie to nazywając. Do tego dochodzi feudalny, a niekiedy wręcz bałwochwalczy stosunek do wszystkiego, co powiedział ksiądz lub biskup. Liczy się kto to powiedział, treść jest już mało istotna.
Do niedawna wydawało nam się, że podział ten wyczerpuje problem. Bowiem poza tą klasyfikacją znajdują się co najwyżej wielce oryginalne, ale za to jednostkowe przypadki. Ale od pewnego czasu nie możemy nie zauważać coraz liczniejszej grupy „katolików objawowych”. Proponujemy tę nazwę bo wydaje nam się, że pasuje ona duchem do terminologii Dibeliusa.
Katolicy objawowi cały wysiłek koncentrują na jak najintensywniejszym uczestnictwie w dobrze widocznych dla innych formach życia religijnego. A więc poza niedzielnym nabożeństwem biorą udział w procesjach i pielgrzymkach, niekiedy będąc ich współorganizatorami. Uczestniczą w rekolekcjach. Zatem w gronie znajomych uchodzą za osoby bardzo religijne. Ale w tej religijności jest poważny feler. Jednym z obowiązków chrześcijanina jest nazywanie rzeczy po imieniu. Każdy powinien znać słowa:
Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.
a co dopiero ksiądz. Tymczasem ksiądz (?) Adam Boniecki, nie na darmo wieloletni filar „Obłudnika Powszechnego”, najpierw zasłynął obroną satanisty Adama Darskiego (ksywa „Nergal”), który publicznie podarł Pismo Święte. Bredząc z uśmiechem dotkniętego encefalopatią dziecka, że ów satanista to dobry człowiek, który tylko nieco zbłądził. Zakonni przełożeni Bonieckiego stracili wtedy cierpliwość i kazali mu się zamknąć, niestety z mizernym skutkiem. Podczas późniejszego spotkania na żywo Adam Boniecki nie tylko przyjął książkę zawierającą wypociny „Nergala”, ale i poprosił o autograf, który rzecz jasna otrzymał. I uwiecznił się z nim na wspólnym zdjęciu.
http://www.fakt.pl/Nergal-i-ks-Boniecki-Ksiadz-do-Nergala-Poprosze-autograf,artykuly,184003,1.html
Dlatego proponujemy wprowadzić do obiegu termin "katolik objawowy", w którym drugi element tej nazwy jest klasycznym przymiotnikiem niwelującym, czyli negującym sens użycia poprzedzającego go rzeczownika. A za podręcznikowy przykład takich chrześcijan – samozwańców uważamy tych, którzy modlą się pod figurą a bydlę pokroju satanisty czy ateotaliba głaszczą po główce. Nawet gdy to ostatnie w sposób wulgarny i podły obraża wartości, które każdemu chrześcijaninowi na serio (a nie tylko na pokaz) powinny być drogie. A jeśli nie są bo ich nie broni nawet wtedy, gdy taka obrona kompletnie niczym mu nie grozi, to jak i Adamowi Bonieckiemu, żadne rekolekcje takiemu produktowi katolikopodobnemu nie pomogą.
Stary Niedźwiedź i Tie Fighter
Pierwszą stanowiły zera lub prawie zera, które z braku kwalifikacji, bez tej legitymacji karierę zawodową zakończyłyby na najniższych szczeblach drabiny. Co złośliwi ludzie komentowali mówiąc, że PZRR jest najlepszym lekiem na impotencję, bo już niejednego fiuta na nogi postawiła.
Druga grupa składała się z tych, którzy w ten sposób chcieli wejść w posiadanie „mieszkania zakładowego” (większe fabryki miały swoje pule), talonu na samochód (kupiony „na talon” był dwa do trzech razy tańszy, niż na wolnym rynku) czy załapać się na atrakcyjne wczasy zagraniczne (za komuny taka atrakcją była Bułgaria a nie żadne Seszele).
Nie ukrywamy że o ludziach z tych grup nie mamy zbyt wysokiego mniemania. Bardziej wyrozumiale Stary Niedźwiedź odnosił się do trzeciej, złożonych z autentycznych fachowców, ludzi inteligentnych i kompetentnych, wykonujących pożyteczną pracę. Którzy wszakże bez tej czerwonej tekturki w portfelu pewnego progu kariery zawodowej nigdy by nie przekroczyli. Przykładami takich ludzi osobiście Staremu Niedźwiedziowi znanych i przez niego szanowanych byli dyrektor zjednoczenia (komunistyczny twór organizacyjny, złożony z kilku fabryk), produkującego poszukiwane na rynku produkty przyzwoitej jakości. Pan ten był doskonałym fachowcem, z zagranicznymi kontrahentami porozumiewał się bez tłumacza znając biegle francuski i nieźle angielski. Ale jak sam powiedział, bez tej przynależności karierę zawodową zakończyłby kilka szczebli niżej. Innym przykładem może być oficer milicji pracujący w drogówce, władający nie tylko rosyjskim ale i niemieckim. Człowiek inteligentny i chyba nie mający na sumieniu żadnych grubszych świństw. Ale jak sam powiedział, bez zapisania się do PZPR nigdy by nie został przeniesiony z macierzystej ściany wschodniej do Warszawy. Tenże pan kapitan przyznał się kiedyś, że na zebrania partyjne przychodził jako jeden z pierwszych, by usiąść na krześle w miejscu, w którym można się było oprzeć o ścianę. Bo wtedy dawało się przecierpieć taką nasiadówkę, o ile tylko udało ssię nie chrapać i nie psuć powietrza.
Jak doskonale wiedzą starsi Czytelnicy, nazewnictwo „Antysocjala” to w większości dzieło Czcigodnego Dibeliusa, którego pozdrawiamy najserdeczniej. Jego podział społeczeństw eurokołchozu czy Ameryki Północnej na pasożytniczą elitę, donatorów utrzymujących ze swych podatków cały ten chlew i beneficjentów, czyli pasionych socjalem nierobów, swoimi głosami przedłużających władzę pasożytniczej elity, ciągle ma się dobrze. Sam Dibelius powiedział, że marzy by się on zdezaktualizował, ale niestety na razie jakoś się na to nie zanosi.
Inny terminologiczny kanon Dibeliusa, to podział polskich katolików na katolików powierzchownych, katolików głębokich oraz front katechetyczny.
Autor sam oznajmił, że należy do pierwszej grupy. Do której zaliczył ludzi akceptujących fundamenty wiary, ale w sprawach życia codziennego mających niekiedy własne zdanie. Dotyczy to głównie seksu przedmałżeńskiego (nie mylić z jakimś uczciwszy uszy „róbta co chceta”) i antykoncepcji (oczywiście nie mylonej z aborcją, jak to robią wyluzowane czy satanistyczne śmiecie). W kwestii uczestnictwa w różnych formach życia religijnego, na ogół „powierzchowni” ograniczają się do niedzielnych nabożeństw. Rzadko biorą udział w procesjach a praktycznie nigdy nie wyruszają na pielgrzymki. Ale odnośnie kwestii fundamentalnych nie idą na żadne dziadowskie kompromisy a ewidentne bluźnierstwa, profanacje czy podłości zawsze nazwą po imieniu.
Katolików głębokich, czyli aprobujących całość nauczania KRK i trzymających się go, zarówno Dibelius jak i my bardzo szanujemy. Bowiem ludzie ci mogą zwrócić uwagę innym, uważającym się za katolików, że ich postępowanie w jakiejś sprawie kłóci się z tym nauczaniem. Ale nie będą tego powtarzać niczym pozytywka. Inną równie ważną cechą katolików głębokich jest brak padania na twarz przed hierarchami. Potrafią dostrzec ich błędy, karygodne zaniedbania obowiązków czy niekiedy wręcz występki i nazwać je po imieniu. Nie musimy chyba dodawać, że o wszelakich bluźniercach czy profanatorach mają jak najgorsze zdanie i oczywiście z takim czymś się nie zadają, co najwyżej mogą o tym czymś mówić.
Co się tyczy frontu katechetycznego, autor tej klasyfikacji zalicza doń tych, którzy nieustannie pouczają innych, choć nie zawsze podstawy wiary są im znane, a i z dawaniem dobrego przykładu różnie u nich bywa, delikatnie to nazywając. Do tego dochodzi feudalny, a niekiedy wręcz bałwochwalczy stosunek do wszystkiego, co powiedział ksiądz lub biskup. Liczy się kto to powiedział, treść jest już mało istotna.
Do niedawna wydawało nam się, że podział ten wyczerpuje problem. Bowiem poza tą klasyfikacją znajdują się co najwyżej wielce oryginalne, ale za to jednostkowe przypadki. Ale od pewnego czasu nie możemy nie zauważać coraz liczniejszej grupy „katolików objawowych”. Proponujemy tę nazwę bo wydaje nam się, że pasuje ona duchem do terminologii Dibeliusa.
Katolicy objawowi cały wysiłek koncentrują na jak najintensywniejszym uczestnictwie w dobrze widocznych dla innych formach życia religijnego. A więc poza niedzielnym nabożeństwem biorą udział w procesjach i pielgrzymkach, niekiedy będąc ich współorganizatorami. Uczestniczą w rekolekcjach. Zatem w gronie znajomych uchodzą za osoby bardzo religijne. Ale w tej religijności jest poważny feler. Jednym z obowiązków chrześcijanina jest nazywanie rzeczy po imieniu. Każdy powinien znać słowa:
Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie. A co nadto jest, od Złego pochodzi.
a co dopiero ksiądz. Tymczasem ksiądz (?) Adam Boniecki, nie na darmo wieloletni filar „Obłudnika Powszechnego”, najpierw zasłynął obroną satanisty Adama Darskiego (ksywa „Nergal”), który publicznie podarł Pismo Święte. Bredząc z uśmiechem dotkniętego encefalopatią dziecka, że ów satanista to dobry człowiek, który tylko nieco zbłądził. Zakonni przełożeni Bonieckiego stracili wtedy cierpliwość i kazali mu się zamknąć, niestety z mizernym skutkiem. Podczas późniejszego spotkania na żywo Adam Boniecki nie tylko przyjął książkę zawierającą wypociny „Nergala”, ale i poprosił o autograf, który rzecz jasna otrzymał. I uwiecznił się z nim na wspólnym zdjęciu.
http://www.fakt.pl/Nergal-i-ks-Boniecki-Ksiadz-do-Nergala-Poprosze-autograf,artykuly,184003,1.html
Dlatego proponujemy wprowadzić do obiegu termin "katolik objawowy", w którym drugi element tej nazwy jest klasycznym przymiotnikiem niwelującym, czyli negującym sens użycia poprzedzającego go rzeczownika. A za podręcznikowy przykład takich chrześcijan – samozwańców uważamy tych, którzy modlą się pod figurą a bydlę pokroju satanisty czy ateotaliba głaszczą po główce. Nawet gdy to ostatnie w sposób wulgarny i podły obraża wartości, które każdemu chrześcijaninowi na serio (a nie tylko na pokaz) powinny być drogie. A jeśli nie są bo ich nie broni nawet wtedy, gdy taka obrona kompletnie niczym mu nie grozi, to jak i Adamowi Bonieckiemu, żadne rekolekcje takiemu produktowi katolikopodobnemu nie pomogą.
Stary Niedźwiedź i Tie Fighter
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńpomysł na podział katolików na różne grupy jest bardzo dobry. Tyle, że powinien być kompletny, wyczerpujący. "Objawowi" to zbyt pojemna, a przez to nieprecyzyjna nazwa. Wśród nich mamy zarówno ludzi szczerze praktykujących jak i osoby przywiązane wprawdzie do ceremonij religijnych i zapewne szczerze je lubiących, ale swojem zyciem nieoddających zasad wiary. Czyli hipokrytów.
Przypadek Adama Bonieckiego jest jeszcze inny. On jest po prostu konsekwentnym modernistą posoborowym, wyznających i wdrażającym w życie teologję arcyheretyka Karola Rahnera. Rahner wymyślił hipotezę o "anonimowych chrześcijanach": dzięki Chrystusowi wszyscy ludzie są chrześcijanami, choć wielu jeszcze o tym nie wie. Wszyscy też będą zbawieni. Skoro tak, to zbawiony będzie także Nergal. A jeśli tak, to czemu nie wziąć od niego autografu i nie zachowywać się sympatycznie, może dzięki temu ciut wcześniej uswiadomi sobie, że ... jest chrześcijaninem. Rahneryzm to taki jednostronny kalwinizm ;)
Pozdrawiam serdecznie
Czcigodny Krusejderze
UsuńDziękuję za aprobatę dla naszych prób podziału katolików na różne grupy z punktu widzenia intensywności udziału w różnych czynnościach religijnych, autentyczności wiary i rozumienia jej podstaw.
Słyszałem już o tej herezji, głoszącej jakoby wszyscy mieli być zbawieni i wszyscy byli chrześcijanami, nawet jeśli o tym nie mają pojęcia. Ale negacja sensu Chrztu Świętago była dla mnie czymś tak bezdennie idiotycznym, że o taki pomysl podejrzewałem debili mylacych Ciało i Krew Zbawiciela ze ścieżką "koki" czy skrętem z "ziela". Ale skoro tę herezję wymyślił ktoś zatrudniany jako pracownik naukowy na wydziałach teologii i czynnie uczestniczący w pracach II Soboru Watykańskiego, to ręce opadają. Bo w porównaniu z tym "wynalazkiem teologicznym" Kalwin stawiający wóz przed koniem ("grzeszy bo już w chwili narodzin jest potępiony") wymyślił mniejsze horrendum. Bo chociaż nie neguje, że nie wszyscy będą (a według tej jego szalonej predestynacji rzekomo już są) zbawieni.
I zastanawiam się, czy niektórzy aktywni w sieci debile, świrujący o swoim rzekomo żarliwym katolicyzmie a tłumaczący i usprawiedliwiający porażające łajdactwa, nie są przypadkiem tajnymi wyznawcami sekty tego arcyheretyka. To by w końcu tłumaczyło ich dziką "tolerastię", nijak nie idącą w parze nawet z "katolicyzmem powierzchownym", że sięgnę po naszą terminologię.
Wielkie dzięki za cenne uzupełnienia i rozszerzenie naszej wiedzy.
Pozdrawiam serdecznie.
"pomysł na podział katolików na różne grupy jest bardzo dobry."
UsuńSzanowny Krusejder.
Można prosić o krótkie uzasadnienie,dlaczego dobry?
Przy okazji pozdrawiam Szanownych Autorów"Antysocjala".Przepraszam,że nie skomentuje Waszej niewątpliwie wnikliwej analizy polskiego katolicyzmu.Po prostu,nie potrafię nic merytorycznego w tym temacie napisać.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowni Autorzy.
OdpowiedzUsuńNie jestem pewny czy pomiędzy katolikami powierzchownymi a katolikami głębokimi nie powinna istnieć jakaś przejściowa grupa. Bo na procesje czy pielgrzymki nie chodzę, ale "własnego zdania" na wymienione tematy nie mam. Co więcej nie jestem pewny czy zgadzam się z całością nauczania KRK - nie przeczytałem całego Katechizmu Kościoła Katolickiego - jednak im więcej wiem, tym bardziej wygląda, że jednak się zgadzam.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że jest to mniej istotna część wpisu, więc proszę traktować mój komentarz jako drobną uwagę, a nie polemikę z główną treścią.
Czcigodny Panie Jakubie
UsuńMoim zdaniem skoro zadaje Pan sobie trud studiowania Katechizmu Kościoła Katolickiego i w miarę jak Pan to nauczanie poznaje, jest Pan coraz bardziej przekonany, że je w całości aprobuje, jest Pan katolikiem głębokim. Bo więcej niż intensywne uczestnictwo w zbiorowych formach życia religijnego nie jest warunkiem koniecznym zaliczenia do tej kategorii. O przynależności do niej rozstrzygaja trzy elementy:
1. Na miarę swoich możliwości osoba taka poszerza swoja wiedzę o nauczaniu KRK
2. W nauczaniu tym aprobuje wszystkie elementy, które dotychczas poznała.
3. W swoim życiu się do nich stosuje, oczywiście z poprawką na grzeszną i niedoskonałą naturę człowieka.
Bo z grona katolików głębokich nie wyklucza na przykład fakt, że ktoś podczas wbijania gwoździa zaklął po uderzeniu się młotkiem w palec. Ani krytyka konkretnych osób, nawet stojących wysoko w hierarchii KRK, gdy jest za co krytykować. Jak choćby w przypadku byłego arcybiskupa metropolity poznańskiego, usuniętego z tego stanowiska za czyny wyjątkowo plugawe. Ale jeśli ktoś ciągle mówiący o swoim uczestnictwie w procesjach czy rekolekcjach toleruje w swoim realnym czy wirtualnym domu łajdaka, obrażającego w sposób odrażający zarówno w formie jak i treści ogół sług Bożych, z takim bydlęciem się nadal zadaje i co więcej, w sposób równie gorączkowy co idiotyczny usprawiedliwia te ataki, to w ocenie autorów tego wpisu nie jest katolikiem lecz wyrobem katolikopodobnym. Budzącym w nas obrzydzenie ze wzgledu na szczególna hipokryzję, bezdenną głupotę lub popadnięcie w najpaskudniejszą herezję, o jakiej słyszałem. O której istnieniu zechciał nas poinformować i ją precyzyjnie nazwać oraz zdefiniować czcigodny Krusejder.
Pozdrawiam serdecznie.
W sumie to powinniśmy jeszcze rozważyć casus pani premier, która deklaruje się jako katoliczka, lecz tylko poza godzinami urzędowania. W czasie urzędowania natomiast funduje ona z pieniędzy podatników pigułkę wczesnoporonną dla nastoletnich dzieci czy procedurę in vitro dla mniej niż jednego procenta społeczeństwa. W tych działaniach asystuje jej pewien głupek z dubeltówką, który do niedawna obrażał Polaków swoją obecnością na fotelu prezydenckim, a który też deklaruje się jako katolik. I obie te łachudry uczestniczą w liturgii i przystępują do sakramentów. Ba, za głupka z dubeltówką odprawia się mszę dziękczynną w jednym z warszawskich kościołów. Kolejna kategoria, to kapłani, którzy im tych sakramentów udzielają. Zamiast ekskomuniki komunia. I wreszcie hierarchowie, którzy nie reagują wykluczeniem takich osobników z kościoła. Nie licząc jakichś papierowych protestów, nic konkretnego się w tej sprawie nie dzieje. Ale czemu się tu dziwić, kiedy ci sami hierarchowie nie potrafią sobie poradzić z takim Bonieckim czy Lemańskim.
OdpowiedzUsuńZastanawiałem się, czy niejaki Boniecki bratał sie z satanistycznym śmieciem z głupoty, czy z podłości. Dzięki wyjaśnieniu czcigodnego Krusejdera wiem już, że jest on wyznawcą chyba najpodlejszej herezji w dziejach xhrześcijaństwa. Czyli "róbta co chceta, paskudźta gdzie chceta, olewajta sakramenty bo one są na plaster, i tak będzieta zbawione". Jeśli w tej sprawie właściwe instytucje polskiego KRK nie kiwnęły palcem, zaś wydawcę "faków i shitów" usunęły ze stanu kapłańskiego dopiero w tym roku (choć na KRK to bydlę pluje od połowy lat dziewięćdziesiątych), musisz uzbroić się w cierpliwość. Może za kolejne głupie dwadzieścia lat okaże się, że te dwie wymienione przez Ciebie łachudry pozbawiono prawa do przyjmowania Komunii Świętej?
UsuńNa pocieszenie przypomnę, że są na świecie instytucje reagujące jeszcze bardziej nierychliwie. Czechosłowacja poprosiła Związek Radziecki o pomoc w roku 1938. A wojska radzieckie przybyły z pomocą już po trzydziestu latach, bo w roku 1968.
Pozdrawiam serdecznie.
Od tych objawowych aż się roi w internecie. Same świętoszki ale jak przyjdzie bronić swojej wiary, to oni ostatni albo wcale.
OdpowiedzUsuńZygmunt
Szanowny Zygmuncie
UsuńNie sposób się z Tobą nie zgodzić. Mogliby dać ogłoszenie typu:
Dziesięć rekolekcji plus trzy procesje zamienię na jedno pogonienie w blogosferze satanistycznego bydła.
Bo oni co najwyżej jakiemuś wojującemu ateobydlakowi pogrożą palcem w bucie. Oczywiście po upewnieniu się, że nikt tego nie widzi. Gdyby z Karola Młota czy Jana Sobieskiego byli tacy "katolicy" jak z nich, pewnie naszą wymianę poglądów na blogu prowadzilibyśmy dzisiaj alfabetem arabskim. O ile oczywiście istniałyby komputery.
Pozdrawiam serdecznie.
W tym temacie jako ateista zdania nie zabiorę, żeby nikogo z czytelników nie urazić. Gdy rozmowa zjeżdża na tory religijne jeszcze łatwiej o awanturę niż przy polityce.
OdpowiedzUsuńJa bym dodał kategorie wojujących katotalibów. Kościelny beton. Taki front katechetyczny w wersji hardcore. Osoby starające się na wszelkie sposoby nauczać, nawracać i wszelkie tematy sprowadzać do nauki Kościoła. A gdy dowiedzą się, że ktoś jest innego wyznania lub nie wierzy w ogóle, gotowe są lecieć po wodę święconą albo przestać się do takiej osoby odzywać (w sumie, żadna strata). Nie trawię fanatyzmu, zarówno w katolików jak i u ateistów, którzy wszem i wobec mają potrzebę udowadniania, że Boga przecież nie ma. Każdy ma swoje przekonania - podobnie jak dupę, ale czy trzeba tą dupą machać innym przed oczami?
Nadmienić jednak muszę, że w obecnej sytuacji geopolitycznej i rosnącej fali islamskiego szamba zalewającego Europę, bardzo cieszę się z faktu, iż żyję w kraju jednolitym religijnie i etnicznie :)
@Maciejjo,
UsuńSzanowny Maciejjo,
"Nie trawię fanatyzmu, zarówno w katolików jak i u ateistów"
To jak jak my. Też nie trawimy fanatyzmu w żadnej formie. Zatem przez fanatycznych katolików czy muzułmanów jesteśmy traktowani jak heretycy, a przez wojujących ateistów i tak jako durni chrześcijanie, bo nie pochwalamy plucia na religię. To coś jak retoryka fanatycznych wyznawców Jarosława Kaczyńskiego. Kto nie czci ich bożka, ten ruski agent. Mieliśmy tu kiedyś na blogu takiego bezkrytycznego wyznawcę, którego osobiście zaliczam do podkategorii "Prawicy gejowskiej", który nie potrafił przyjąć do wiadomości, że PiS to pobożni socjaliści, a nie żadna prawica. Ale mniejsza o to.
"Nadmienić jednak muszę, że w obecnej sytuacji geopolitycznej i rosnącej fali islamskiego szamba zalewającego Europę, bardzo cieszę się z faktu, iż żyję w kraju jednolitym religijnie i etnicznie :)"
To świadczy o twojej dojrzałości światopoglądowej i wolę rozmawiać i pić piwo z jednym takim gościem jak Ty, niż z dziesięcioma fanatykami czy katolikami objawowymi, którzy pierdzielą wszem i wobec jacy to święci, a bratają się z najgorszymi kurwami grasującymi w przestrzeni medialnej tv czy netu.
P.S.
Jak tam świeżo upieczony tata daje sobie radę?
Serdecznie pozdrawiam, TF.
@tie_ fighter - już 3 miesiące, więc zdążyłem przywyknąć do nocnych pobudek, okazyjnego marudzenia i popłakiwania ;-) Ale ogólnie córcia jest bardzo grzeczna, robi się co raz bardziej kontaktowa, uśmiecha się, gaworzy - sama radość :) Na szczęście póki co bez większych komplikacji, chorób i tym podobnych "przygód", oby tak zostało. Dzięki za zainteresowanie, pozdrawiam serdecznie :)
UsuńCzcigodny Maciejjo
UsuńCo sie tyczy katotalibów, muszę się z Tobą zgodzić, że jest to komletny hardcore "frontu katechetycznego". Ten ostatni poucza poucza wyłącznie lub niemal wyłącznie katolików, choć często opowiada głupoty z braku wiedzy, a skoro sam często dobrego przykładu nie daje, to moralizowanie jest zabawne. Natomiast nie sposób negować istnienia talibów, którzy domagają się choćby zakazu sprzedawania mięsa i podawania w gastronomii mięsnych dań w piątki, czy sprzedaży prezerwatyw w aptekach.
Poza dyskusja jest też istnienie ateotalibanu, z którym rąsia w rąsie idą sataniści i inni użyteczni idioci islamskiej dziczy. Bo tym głąbom wydaje się, e każdy sojusznik w walce z cywilizacją chrześcijańską jest ich sojusznikiem. WIęc plując na chrześcijaństwo jak umieją (do liczby ofiar inkwizycji dopisują ze dwa zera, plotą duby smalone o tym, co się dzieje za murami klasztorów etc.), jednocześnie usprawiedliwiają lub bagatelizują każde łajdactwo autorstwa islamistów, hinduistów etc.
Ale najbardziej wkurzają mnie ci "objawowi", którzy popadli w herezję rahneryzmu (opisaną przez czcigodnego Krusejdera w komentarzu otwierającym dyskusję) lub są tak bezdennie głupi, że potrafią odmawiać modlitwy "na ilość" niczym kręcący się buddyjski mlynek modlitewny. A dla łajdackich napaści i inwektyw pod adresem chrześcijaństwa szukać usprawiedliwień, równie głupich jak oni sami.
Pewnie będziesz tym zaskoczony, ale w kościołach protestanckich wierność pryncypiom najlepiej ma sie w Szwajcarii u tamtejszych kalwinistów oraz ... w Polsce. Bo u nas piętnastolatka, upierającego się porzy takich bzdurach jak co poniektóre krynice pseudokatolickiej tolerastii, pastor nie dopuściłby do konfirmacji (uroczystość przyjęcia do grona parafian, nie będąca żadnym sakramentem). A odkąd lesbijka robiąca za "biskupa Sztokholmu" nazwała Biblię "zbiorem mitów" a co poniektórzy szwedzcy pastorzy "wzięli ślub" ze swoimi kochankami, tych łajdaków za protestantów nie uważam. Tak jak i parafian, którzy nie skorzystali z możliwości wywalenia ich na zbity pysk.
Pozdrawiam serdecznie.
@maciejjo
UsuńProszę nie przesadzać z taką ostrożnością: jak ktoś ma więcej niż 3 synapsy, to sam fakt, że ktoś ma inne zdanie go nie urazi. A jak ktoś chce awantury to temat nie będzie mieć znaczenia, jak i przy zachowaniu minimum szacunku dla rozmówcy. :)
Ale chętnie się odniosę do zauważenia jednolitości etnicznej i religijnej. Coraz częściej w internecie pod różnymi artykułami dotyczącymi (a i tymi nie dotyczącymi bywa że też) widać komentarze opluwające "średniowiecznych katoli". Wydaje się, że autorzy przyklaskiwali by jak by tu jakaś hołota zaczęła ścinać katolików - jak by nie rozumieli, że dostali by następni tą samą maczetą... W ich dobrym interesie jest katolicka Polska.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń@ Ola
UsuńSą lekarze będący zarówno naukowcami, wytyczającymi nowe drogi chirurgii, jak i jednocześnie praktykami, ratującymi życie i zdrowie pacjentów.
Są praktycy nie mający zacięcia naukowego, ale przynajmniej nie puszący się, że są wielkimi mędrcami i wykonujący kawał dobrej roboty przy stole operacyjnym. I wielu ludzi wiele im zawdzięcza, więc też są godni szacunku.
Są tacy, którzy jedynie podczas dyżuru opatrują niezbyt groźne obrażenia w stylu oczyszczenia i opatrzenia pijaka , który wyrżnął gębą o chodnik. Co potrafi zrobić i pielęgniarka.
Są też i tacy, którzy czytują literaturę fachową niewiele z niej rozumiejąc, jedynie po to, by w rozmowach popisywać się jej rzekomą znajomością. Pisują listy do redakcji periodyków medycznych. Gotowi są za włąsne pieniądze pojechać na konferencje, by ich tam widziano.Tyle tylko że gdyby przyszło im zrobić cos konkretnego, zemdleli by na widok krwi. Wiec taki ktoś to dupa wołowa, a nie chirurg.
Ta analogia bez porównania lepiej pasuje do różnych kategorii katolicyzmu, niż Twoja z ciążą.
A osoba pozwalająca bezkarnie obrażać nie konkretne osoby a szeroką kategorię sług Bożych, i to w miejscu, gdzie może temu skutecznie zapobiec, to też nie katolik, a jego nieudolna imitacja.
@ Ola
UsuńUwielbiam argument "nie można być trochę w ciąży", po prostu k*rwa kocham!
Bo świat jest czarno-biały i WSZYSTKO należy rozpatrywać w kategoriach zero-jedynkowych.
Dorośnij...
@Ola,
Usuń'Nie rozumiem potrzeby klasyfikowania katolików"
Olu, a czy można postawić znak równości pomiędzy zakonnikiem spędzającym całe dnie na modlitwach i próbującym zbliżyć się do Boga, a nienawistnym babskiem zasiadającym w pierwszych ławka kościoła, a po nabożeństwie łamiącym permanentnie 4 czy 5 przykazań? Według mnie nie można postawić między nimi znaku równości, choć jedno i drugie uważa się za wierzące w Boga i popełnia jakieś grzechy. Zatem jeśli nie można postawić znaku równości, to podział wykrystalizował się sam. Częściowo na ten temat była ostatnio ciekawa dyskusja na twoim blogu. Korciło mnie nawet, żeby wziąć w niej udział, ale nie lubię pisywać pod kasownik. A zważywszy, że ton dyskusji na twoim blogu nadaje teraz pkanalia, z całą pewnością nie dałbym rady dyplomatycznie wypowiedzieć swojego zdania. Zresztą ustalone przez Ciebie kryteria nie są dla mnie dość jasne, gdyż jedni są kasowani za "kurzy móżdżek", a inni mogą wyzywać bezkarnie od "hipokrytów" i nic. Zresztą mniejsza z tym. Kolejny przykład: Czy można postawić znak równości pomiędzy księdzem Bonieckim, a księdzem doktorem Dariuszem Oko? Czy ten ostatni poklepywałby się po plecach z satanistą i brał od niego obrazoburczą książkę z autografem? I wreszcie ciekawe co taki prawdziwy kapłan jak ksiądz Oko powiedziałby o obcowaniu zdeklarowanego katolika/katoliczki z satanistą, narkomanem, kryminalistą i zgodnie z doktryną naszej wiary mordercą co najmniej dwójki dzieci? Wykluczywszy próbę nawrócenia takiej kreatury co pozostaje? Według mnie podświadoma fascynacja złem, albowiem o żadnym nawracaniu nie może być mowy, bo tu i egzorcysta niewiele zdziała. Czy ty Olu mając np. córkę, chciałabyś aby spotykała się ona z kimś takim? Pewnie nie, ale jakich użyłabyś argumentów, gdyby córka Ci wypomniała, że sama z kimś takim wesoło gaworzysz na swoim blogu? Zatem jak sama Olu widzisz nie trzeba tworzyć żadnych podziałów katolików, bo one rysują się same. My tylko podjęliśmy próbę opisania istniejącej już rzeczywistości.
Pozdrawiam serdecznie, TF.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńDroga Olu,
UsuńPrzede wszystkim podejdźmy do tego spokojnie - przecież tylko rozmawiamy:)
Tak się składa, że jestem nieco bardziej wymagającym rozmówcą niż kanalia, więc pozwolę sobie nieśmiało zauważyć, że nie odniosłaś się prawie w ogóle do treści mojego komentarza, a w szczególności do zawartych w niej pytań. Czy można postawić znaki równości i tak dalej. Jedźmy dalej. Byłaś uprzejma napisać, że łatwo feruję wyroki. Czy mogłabyś tę myśl nieco rozwinąć? Bo nie bardzo wiem na kogo wydałem wyrok. No chyba, że za ferowanie wyroków uznasz poskładanie do kupy powszechnie dostępnych informacji i wyrażenie na ich podstawie swojej opinii. A może ferowaniem wyroku nazywasz bezwarunkowe odrzucenie osoby, która ma na sumieniu zabójstwo dwójki nienarodzonych dzieci, a co Tobie wydaje się w ogóle nie przeszkadzać. Doprecyzuj ten wątek Olu, bo jak widzisz muszę nieco spekulować próbując się do tej twojej myśli odnieść.
"Na moim blogu nie zauważyłam żadych objawów tegoż, staram się trzymać dyskusje w ryzach merytorycznych. Jeśli masz przykłady, ze przegapiłam - zapraszam na priv. "
No cóż, zacznijmy od tego, że w czasie wspomnianej przeze mnie dyskusji jedna z komentujących osób wytknęła atakującej ją innej osobie brak logiki i przy okazji nazywała ją kurzym móżdżkiem czy jakoś tak - cytuję z pamięci. No nieładnie. Natomiast samo wyjaśnienie było jak najbardziej merytoryczne i pierwsza osoba komentująca jasno wykazała, że nie podała w swojej wypowiedzi żadnego horyzontu czasowego zaistniałych na jej blogu wydarzeń, co oznacza, że całość akcji mogła odbyć się w ciągu kilku minut. I tą wypowiedź byłaś uprzejma skasować. Tymczasem osoba nazwana "kurzym móżdżkiem" w sposób iście furiacki zaatakowała swoją oponentkę nazywając ją hipokrytką, a następnie kazała jej się pryncypialnie zamknąć - też nieładnie, ale ta wypowiedź nie wydała Ci się niewłaściwa i do kasacji nie poszła. Cóż, widzę tu rażącą niekonsekwencję z twojej strony, ale skoro "przerżnięta cipaa zakonnicy" też Ci nie przeszkadzała i nadal zdobi łamy twojego bloga, to nie dziwi mnie już nic. Jedźmy dalej.
Pod wpisem o Panu Samochodziku i spółce Stary Niedźwiedź napisał o
wojujących ateistach. Kanalia w komentarzu adresowanym do Ani napisała
między innymi:
***** "...... weźmy chociażby arcyidiotyczną frazę "ateiści wojujący" na
określenie bardziej aktywnych antyklerykałów... ". *****
Ślepy zauważyłby, ze jest to adresowane do SN. A ty oczywiście nic.
Po wstawieniu przez kanalie tej złotej myśli o śpiewaniu w kościołach o
"rżnięciu wiadomo czego" SN dopisał:
*****Stary Niedźwiedź 30 lipca 2015 00:01
@ Ola
Wobec faktu istnienia takich bytów, jak chocby Palikot, Środa czy
Senyszyn, próbę walki z pojęciem "ateizm wojujący" muszę uznać za
największe kłamstwo / największy debilizm, z jakim spotkałem się
kiedykolwiek na Twoim blogu.
Pozdrawiam serdecznie.*****
Nie było to ostrzejsze od "arcyidiotycznej frazy". Ty oczywiście
konsekwentnie udawałaś greka odpowiadając:
*****Ola 30 lipca 2015 09:12
@Stary Niedźwiedz
wybacz, nie rozumiem Twojego komentarza, więc nie odpowiem*****
SN odpisał Tobie:
*****Stary Niedźwiedź30 lipca 2015 10:07
@ Ola
Wybacz niedopowiedzenie. Ta gigaibzdura / to gigakłamstwo pojawiła(o)
się na forum komentatorskim Twojego blogu i nie jest Twoim komentarzem.
Więc oczywiście nie ma powodu, byś na nie odpowiadała.
Pozdrawiam serdecznie.*****
I wtedy skasowałaś te cytowane komentarze SN ZE ŚLADEM. Co sugeruje, że
było tam Bóg wie co. Nie tłumacz, że to przez pomyłkę, bo ten swój,
oddzielający dwa moje, usunęłaś bez śladu. Czyli chciałaś SN upokorzyć
przed kanalią. Dlatego on i ja wykasowaliśmy wszystkie swoje komentarze
pod tym wątkiem.
CDN...
CD
UsuńNa tym samym forum dyskusyjnym napisałaś:
*****i na koniec: nie muszę popierać czyjegoś stylu życia ani poglądów
by z nim/nią rozmawiać, a jak ktoś ocenia to jako słabość to trudno*****
Czyli gdyby u Ciebie pojawili się Mariusz Trynkiewicz, Grzegorz Piotrowski Katarzyna Waśniewska czy Paweł Tuchlin też byś z nimi rozmawiała. Bardzo to po katolicku. Jakie to szczęście, że Jan
Sobieski nie był aż tak dobrym katolikiem, jak Ty.
W dyskusji pod "Grodem Jakriborg" odpowiedziałaś Darth Talon:
*****same zaś zacytowane słowa (te o zakonnicy) raczej rażą mnie swoim
wulgaryzmem niż samą treścią - zdarza się wszak, że zakonnice łamią
śluby czystości, niestety...
(i kolejny komentarz z tym wyrażeniem usuwam! jeszcze się zastanowię czy
te już istniejące nie, tyle że wtedy dyskusja będize pocięta...)*****
Czyli po pierwsze, usprawiedliwiasz to łajdactwo. A po drugie, gdybyś je
wywaliła, ucierpiałaby ciągłość dyskusji. Ajajaj, jakie nieszczęście! W
przypadku kasacji innych komentarzy, mniej ohydnych, jakoś takich
obiekcji nie miałaś.
Nawet Kira, nie mająca specjalnych powodów by bronić chrześcijaństwa,
bez trudu to zauważyła, pisząc pod Twoim najnowszym postem:
*****Nie dziw się jednak, że jeśli pozwalasz na pewne nie do końca
przyjemne odzywki pod adresem "ludzi Kościoła", to niektórych to może
bulwersować.*****
A Ty na to odpowiedziałaś:
*****A nie przypominam sobie ani jednej nieprzyjemnej odzywki dotyczącej
"ludzi Kościoła", w ogóle o ludziach Kościoła nie było dyskusji na moim
blogu... więc doprawdy, nie wiem czym zasłużyłam sobie na wyrzuty - ale
chyba nie chcę już wiedzieć. Tłumaczyć się z czegoś, czego się nie
zrobiło ...?*****
To w sumie nie mój problem, bo i tak w towarzystwie kanalii nie zamierzam komentować, ale sama pytałaś, więc odpowiedziałem.
Pozdrawiam, TF.
Ola 27 sierpnia 2015 22:57
UsuńWitajcie!
Dawno tu nie zaglądałam, bom zajęta okrutnie... ale teraz przeczytałam z uwagą.
Nie rozumiem potrzeby klasyfikowania katolików. W gruncie rzeczy są tylko ci, którzy wierzą całym życiem i ci, którzy nie. Reszta to detale. Nie można być trochę w ciąży... Albo człowiek stawia na pierwszym miejscu Boga, albo kogoś innego, przeważnie siebie i swoje pomysły na życie.
A tak naprawdę to każdy jest grzesznikiem, więc nawet jeśli wierzy całym życiem to popełnia błędy i popada w jakieś konflikty sumienia... i ciągle musi się nawracać, by postawić Boga na pierwszym miejscu.
No i wreszcie... w jednej sytuacji człowiek okazuje się być frontem katechetycznym, a w innej - chowa głowę w piasek.
Pozdrawiam!
Ola 29 sierpnia 2015 10:54
UsuńHmm mam wrażenie, że co bym nie powiedziała, będzie zrozumiane opacznie więc chyba lepiej
przestanę komentować. Choć jak nie powiem nic też źle... cóż, trudno.
@TF
To, że zło fascynuje i kusi to ogólne prawo tego świata, dlatego wszyscy grzeszymy. Na szczęście jest sakrament pojednania. Na moim blogu nie zauważyłam żadych objawów tegoż, staram się trzymać dyskusje w ryzach merytorycznych. Jeśli masz przykłady, ze przegapiłam - zapraszam na priv. Szkoda tylko, ze tak łatwo ferujesz wyroki.
Pozdrawiam
Ola 29 sierpnia 2015 10:59
UsuńA co do samej klasyfikacji katolików - w moim doświadczenieu właśnie z takich prób bierze się wiele zła, a może one same są złem właśnie... już nie wiem. Widziałam i widzę takie podziały na codzień w mojej parafii, "ten od Pawła, ten od Apollosa", to wyklucza dialog i domniemanie dobrej woli u tej drugiej osoby. Nie interesuje mnie taka analiza.
Natomiast można obiektywnie opisać Kościół w taki sposób, że są katolicy, którzy sa charyzmatykami, są tradycjonaliści, są mnisi kontemplacyjni, są osoby oddane Matce Bożej. To jest jakiś podział, ale w żaden sposób nie wartościuje. nie mam nic przeciwko takim próbom klasyfikacji, po to, by lepiej zrozumieć bogactwo Kościoła.
Ale mam wątpliwość czy to właśnie było celem tego wpisu.
Ola
OdpowiedzUsuń"Ten kto nie wrze gniewem kiedy istniej uzasadniona przyczyna, jest niemoralnym człowiekiem. Dlaczego? Ponieważ gniew jest strażnikiem sprawiedliwości. I jeśli jesteś w stanie spokojnie, bez gniewu żyć pośród panującej niesprawiedliwości, to jesteś człowiekiem niemoralnym i niesprawiedliwym."
Święty Tomasz z Akwinu.
Zygmunt
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńOlu, sama jesteś idiotką, czy mnie za idiotę uważasz?
UsuńJak na razie, to kwalifikujesz się na katoliczkę objawową i rozumiem twoje oburzenie, bo to kwalifikacja raczej niegodna.
Zygmunt.
Ola 29 sierpnia 2015 19:29
Usuń"uzasadniona przyczyna" - no właśnie
gdy jest uzasadniona przyczyna wrę z gniewu, nie wiem dlaczego ten cytat skierowano do mnie
Czcigodni Czytelnicy
OdpowiedzUsuńNa swoim blogu, który na "Antysocjalu" z oczywistych powodów przestał być linkowany, gdyż z zasady nie linkujemy blogów, na których blogmaster łasi się do pkanalii i chroni tę łachudrę niczym źrenicę oka, Ola nie skasowała łajdackiego w treści i arcywulgarnego w formie ataku satanistycznego śmiecia na ludzi Kościoła Rzymskokatolickiego. Co zauważyli wszyscy z wyjątkiem jej samej, broniącej jeszcze warstwy merytorycznej tego łajdactwa. I piszącej że nie usunęła tego, bowiem ucierpiałaby na tym ciągłość wątku. W przypadku bez porównania łagodniejszych w wymowie i formie komentarzy Ola jakoś tych obiekcji nie miała i bez wahania je usuwała.
Po namyśle doszliśmy do wniosku, że istotnie ciągłość dyskusji to rzecz co najmniej tak święta jak Święta Trójca. Więc by nie uchybić tak wielkiej świętości, przywracam do właściwych wątków usunięte przez Olę jej komentarze. Z przyczyn technicznych muszą być umieszczone na końcu wątku, z którego Ola usuneła swój komentarz.
No cóż, postawę Oli najlepiej podsumował Zygmunt i Maciejjo, więc ja już sobie daruję. Do Oli tylko zaapeluję, o niewdrażanie tego surowego regulaminu na jej blogu, albowiem już nie ma na jej blogu nikogo, kto zawrzałby gniewem wobec kolejnych podłości wypisywanych przez kanalię. Nie musisz tego bydlaka już Olu chronić, gdyż nie masz już przed kim. Słodkiego spijania sobie z dzióbków wam życzę.
OdpowiedzUsuńCzcigodny Tie Fighterze
UsuńSkoro jak widać na sto kilometrów, regulamin ten i tak nie będzie obowiązywać satanistyczno - aborcyjnego ćpuna, Ola może nie tracić czasu na jego układanie. Bo reszta jej bywalców takich granic ku***stwa jak kanalia i tak nie przekracza. Większy pożytek z czasu zmitrężonego na zabawę w kauzyperdę czy teologa byłby, gdyby Ola poświęciła go na opublikowanie jakiegoś przepiu kulinarnego. To jej wychodzi zdecydowanie lepiej.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowni Autorzy,
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że z powodu przerwy wakacyjnej odnoszę się do wpisu z opóźnieniem. Dziękuję za interesujące i merytoryczne rozwinięcie zaproponowanej przeze mnie klasyfikacji. Każda klasyfikacja jest jest jakimś uproszczeniem i modelem rzeczywistości, ale negowanie jasnych i ostrych klasyfikacji jest pogrążeniem się w jakimś ciepłym moralnym bagienku. W bagienku, którym nie ma jasnego podziału na dobro i zło, na ludzi porządnych i bydło, w którym rżnięcie zakonnicy piłą łańcuchową jest środkiem wyrazu wizji artystycznej i bogactwa własnej osobowości.
Ojciec Rydzyk powiedział jasno: szambo to nie perfumeria. I to też jest klasyfikacja, którą popieram.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńZ kolei ja przepraszam za spóźnioną odpowiedź. Wraz z Tie Fighterem pozwoliliśmy sobie nieco rozwinąć Twoją klasyfikację i dołożyć czwartą kategorię. Bowiem zarówno w przestrzeni publicznej (choćby broniąca desperacko pedalskiego łuku a nie warszawskiego Kościoła Najświętszego Zbawiciela "katoliczka" HGW) jak i w blogosferze pojawiły się takie indywidua, że Twoja kategoria "front katechetyczny" to za wysokie progi na ich nogi.
Kira nie jest katoliczką ani osobą którą gorszą ostre sformułowania. Ale bez najmniejszego trudu zauważyła, że to kurerwstwo o pile łańcuchowej autorstwa lavejańskiego degenerata jest urażającym uczucia ludzi wierzących atakiem na ludzi Kościoła. Co wyraźnie napisała na blogu "katoliczki". W odpowiedzi "katoliczka" bezczelnie zełgała w żywe oczy, że na jej blogu nigdy nie było żadnych ataków na ludzi Kościoła!
Zawsze byłem pewny, że nigdy nie pomylisz szamba z perfumerią, co po raz kolejny dobitnie potwierdziłeś. I cieszę się, że akceptujesz ten nasz dodatek do Twojej klasyfikacji.
Pozdrawiam serdecznie.
39 year-old Executive Secretary Murry Cameli, hailing from Westmount enjoys watching movies like It's a Wonderful Life and Gambling. Took a trip to Coffee Cultural Landscape of Colombia and drives a M3. Wiecej informacji
OdpowiedzUsuń