Wydarzenia w kraju który jeszcze do niedawna był Tusklandią, nieustannie zaskakują każdego człowieka przy ocenie sięgającego po dwudziestowieczne standardy cywilizacji białych ludzi. I przekonują że ciągle jeszcze nie jest to przyzwoite państwo polskie a dokonująca się ostatnio zmiana być może za jakiś czas istotnie będzie dobrą. Ale wbrew propagandzie mediów państwowych, na razie jeszcze jest tylko drobną, co najwyżej średnią.
Wszyscy wiedzą że największym wrzodem na ciele naszej ojczyzny jest wymiar niesprawiedliwości. O ile prokuraturę przynajmniej w teorii minister sprawiedliwości po ostatnich zmianach może sprowadzić do pionu a sabotażystów zmusić do opowiedzenia się po stronie uczciwych ludzi, o tyle sędziowie przypominają włoskie dzielnice wielkich miast Stanów Zjednoczonych z przełomu XIX i XX wieku. W których wprawdzie nie każdy włoski imigrant należał do mafii, tym nie mniej to ona rządziła dzielnicą a amerykański wymiar sprawiedliwości nie miał tam zbyt wiele do powiedzenia. A poczciwy dziadunio, na początku lat 90 ubiegłego stulecia gaworzący iż środowisko sędziowskie rzekomo samo się oczyści, ośmieszył się ze szczętem.
Do niedawna na antysocjalowej liście debili / przestępców w sędziowskich togach prowadziła sędzia, która w lutym br. wypuściła za kaucją Arkadiusza Łakatosza ps. „Hoss”, oszusta uważanego za autora metody „na wnuczka”. Już raz jakiś idiota / przestępca w todze zwolnił go za kaucją dwa lata temu i Hoss rozpłynął się. Jego gang dokonywał oszustw w całej Europie i dopiero po dwóch latach udało się go aresztować. Ale niestety nastąpiła ekstradycja do Polski, dalszy ciąg znamy.
Ale parafrazując Jamesa Bonda, nigdy nie wolno mówić że jakiegoś rekordu skretynienia lub / i podłości polska mafia w togach i z łańcuchami nigdy nie pobije.
https://www.tvp.info/29205221/prokuratura-zniszczyla-biznesmena-sad-najwyzszy-kubali-nie-nalezy-sie-odszkodowanie
W czwartek 23 lutego POmagierzy niejakiej Małgorzaty Gersdorf rekord ten pobili rozpatrując rewizję w sprawie biznesmena z Wałbrzycha, pana Marka Kubali. Pan Kubala był właścicielem salonu samochodowego w którym sprzedawał samochody sprowadzane z USA i z Kanady. W grudniu 2000 do jego domu wtargnęło kilkudziesięciu uzbrojonych policjantów i celników. Liczne kamery utrwaliły jego aresztowanie i wyprowadzenie w kajdankach. Podczas pobytu w areszcie banki zerwały umowy kredytowe a dostawca zza oceanu współpracę. Po kilku tygodniach musiał ogłosić bankructwo, stracił firmę, salon samochodowy i działkę, na której był on usytuowany. Wpadł w wielkie długi, z których nie wygrzebał się do dzisiaj.
Jego proces rozpoczął się w roku 2002. Został oskarżony o przemyt samochodów, korumpowanie rzeczoznawców i inne przestępstwa skarbowe. Sąd kilka razy zwracał akt oskarżenia prokuraturze do poprawy, bowiem był on jedynie kupą pomówień z wyraźną przewagą kupy. Wreszcie po JEDENASTU latach pan Marek został uniewinniony bo prokuraturze niczego nie udało się udowodnić. Formalnie w odniesieniu do niektórych zarzutów była mowa o przedawnieniu, by prokuratury nie skompromitować do reszty.
Pan Kubala rozpoczął starania o odszkodowanie za utracony majątek, pozbawienie wolności i zrujnowanie kilkunastu lat życia. W ubiegłym roku jakaś kanalia zaproponowała mu odszkodowanie w zawrotnej wysokości 150 tys. zł. Poszkodowany oczywiście tej jałmużny nie przyjął i swoje łączne straty materialne i moralne wycenił na 48 mln. zł. I 23 lutego zgraja „sędziów sądu najwyższego” orzekła iż „nie ma podstaw do stwierdzenia że to wydarzenie (bezprawne aresztowanie bez jakichkolwiek dowodów rzekomej winy – SN) miało bezpośredni wpływ na utratę kontrahentów oraz zerwanie umów kredytowych przez banki”.
Pan Kubala zapowiedział skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Ludziom o normalnej konstrukcji psychicznej pozostaje wściekłość oraz żal, że zakończenie tej „rozprawy sądu najwyższego” nie nie mogło być analogiczne do tego ze starej baciarskiej piosenki:
Na „rozprawie" się zjawili jacyś dwaj cywili,
Gęby podrapane, włosy jak badyli.
Nic tym „sędziom” nie mówili tylko w mordy bili,
I tak zakończyli ten „sąd", ta joj.
Przyzwoity człowiek nie miałby jakichkolwiek podstaw do stwierdzenia że taki finał „rozprawy” byłby sprzeczny z elementarnym poczuciem sprawiedliwości.
Jako kontrapunkt pozwolę sobie przypomnieć kilka obrazków z działalności przedwojennej instytucji parasądowej, zwanej dintojrą.
Pierwszym Prezesem Łódzkiej Dintojry był pan Menachem Bornsztajn, lepiej znany jako „Ślepy Maks”. Oficjalnie był właścicielem Biura Pisania Próśb i Podań „Obrona”.
Gdy na skargę przyszła do niego okradziona wdowa mająca na utrzymaniu trójkę dzieci, szybko anonimowo zwrócono jej utraconą własność. A złodziej wkrótce został odnaleziony w jednym z cieków.
Podczas wizyty w Łodzi premiera gen. Felicjana Sławoja–Składkowskiego, z jego samochodu skradziono piękny pled, prezent otrzymany podczas oficjalnej wizyty za granicą. Komendant łódzkiej policji nie tracił bezsensownie czasu na wszczynanie oficjalnych procedur i poszedł prosto do wiadomego biura. Maks zdenerwował się iż takiego gościa spotkała w jego mieście przykrość i pled odnalazł się błyskawicznie.
Sławoj–Składkowski jeszcze jako minister spraw wewnętrznych zetknął się również pośrednio z panem Łukaszem Siemiątkowskim, powszechnie znanym jako „Tata Tasiemka”, działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej i radnym miasta stołecznego Warszawy, a jednocześnie Pierwszym Prezesem Warszawskiej Dintojry. Gdy ministrowi na ulicy skradziono portfel, komendant warszawskiej policji natychmiast osobiście pofatygował się do knajpy o której wszyscy wiedzieli że jest siedzibą tej instytucji. Tata Tasiemka obiecał błyskawiczne załatwienie sprawy. Po kilku godzinach portfel wrócił do właściciela. Nie brakowało ani jednego banknotu a w środku Sławoj znalazł karteczkę z informacją:
„Panie miniszcze, trza lepiej pilnować pieniędzów.”
Niektóre wyroki Taty Tasiemki jeszcze dzisiaj budzą szacunek. Gdy pewien recydiwista pomówił innego złodzieja o jakiś haniebny uczynek, pomówiony założył mu sprawę o oszczerstwo. Gdy Wysoka Dintojra ustaliła iż istotnie było to ewidentne oszczerstwo, Tata wydał wręcz salomonowy wyrok. Pomówiony na miejscu przed obliczem Wysokiej Dintojry wymierzył pomawiającemu trzy potężne kopniaki w tyłek. Rzecz jasna ukarany nie śmiał nawet pomyśleć o jakimś odgrywaniu się. Apelację od wyroku Taty Tasiemki lub Ślepego Maksa można było składać jedynie do św. Piotra.
Gdy pomyślę jak wyglądałyby dzisiaj zadki Aarona Szechtera, Tomasza Lisa, Jacka Żakowskiego i pomniejszej swołoczy gdyby w sprawach o oszczerstwo orzekały tamte dintojry, chyba nikogo nie zdziwi iż o szefach obydwu wspomnianych instytucji wyrażam się z szacunkiem, sięgając po tytulaturę grzecznościową, pisaną z dużej litery. Zaś w przypadku ansztaltu niejakiej Gersdorf i jej handlangrów, mowy o choćby cieniu szacunku być nie może.
Stary Niedźwiedź
Wszyscy wiedzą że największym wrzodem na ciele naszej ojczyzny jest wymiar niesprawiedliwości. O ile prokuraturę przynajmniej w teorii minister sprawiedliwości po ostatnich zmianach może sprowadzić do pionu a sabotażystów zmusić do opowiedzenia się po stronie uczciwych ludzi, o tyle sędziowie przypominają włoskie dzielnice wielkich miast Stanów Zjednoczonych z przełomu XIX i XX wieku. W których wprawdzie nie każdy włoski imigrant należał do mafii, tym nie mniej to ona rządziła dzielnicą a amerykański wymiar sprawiedliwości nie miał tam zbyt wiele do powiedzenia. A poczciwy dziadunio, na początku lat 90 ubiegłego stulecia gaworzący iż środowisko sędziowskie rzekomo samo się oczyści, ośmieszył się ze szczętem.
Do niedawna na antysocjalowej liście debili / przestępców w sędziowskich togach prowadziła sędzia, która w lutym br. wypuściła za kaucją Arkadiusza Łakatosza ps. „Hoss”, oszusta uważanego za autora metody „na wnuczka”. Już raz jakiś idiota / przestępca w todze zwolnił go za kaucją dwa lata temu i Hoss rozpłynął się. Jego gang dokonywał oszustw w całej Europie i dopiero po dwóch latach udało się go aresztować. Ale niestety nastąpiła ekstradycja do Polski, dalszy ciąg znamy.
Ale parafrazując Jamesa Bonda, nigdy nie wolno mówić że jakiegoś rekordu skretynienia lub / i podłości polska mafia w togach i z łańcuchami nigdy nie pobije.
https://www.tvp.info/29205221/prokuratura-zniszczyla-biznesmena-sad-najwyzszy-kubali-nie-nalezy-sie-odszkodowanie
W czwartek 23 lutego POmagierzy niejakiej Małgorzaty Gersdorf rekord ten pobili rozpatrując rewizję w sprawie biznesmena z Wałbrzycha, pana Marka Kubali. Pan Kubala był właścicielem salonu samochodowego w którym sprzedawał samochody sprowadzane z USA i z Kanady. W grudniu 2000 do jego domu wtargnęło kilkudziesięciu uzbrojonych policjantów i celników. Liczne kamery utrwaliły jego aresztowanie i wyprowadzenie w kajdankach. Podczas pobytu w areszcie banki zerwały umowy kredytowe a dostawca zza oceanu współpracę. Po kilku tygodniach musiał ogłosić bankructwo, stracił firmę, salon samochodowy i działkę, na której był on usytuowany. Wpadł w wielkie długi, z których nie wygrzebał się do dzisiaj.
Jego proces rozpoczął się w roku 2002. Został oskarżony o przemyt samochodów, korumpowanie rzeczoznawców i inne przestępstwa skarbowe. Sąd kilka razy zwracał akt oskarżenia prokuraturze do poprawy, bowiem był on jedynie kupą pomówień z wyraźną przewagą kupy. Wreszcie po JEDENASTU latach pan Marek został uniewinniony bo prokuraturze niczego nie udało się udowodnić. Formalnie w odniesieniu do niektórych zarzutów była mowa o przedawnieniu, by prokuratury nie skompromitować do reszty.
Pan Kubala rozpoczął starania o odszkodowanie za utracony majątek, pozbawienie wolności i zrujnowanie kilkunastu lat życia. W ubiegłym roku jakaś kanalia zaproponowała mu odszkodowanie w zawrotnej wysokości 150 tys. zł. Poszkodowany oczywiście tej jałmużny nie przyjął i swoje łączne straty materialne i moralne wycenił na 48 mln. zł. I 23 lutego zgraja „sędziów sądu najwyższego” orzekła iż „nie ma podstaw do stwierdzenia że to wydarzenie (bezprawne aresztowanie bez jakichkolwiek dowodów rzekomej winy – SN) miało bezpośredni wpływ na utratę kontrahentów oraz zerwanie umów kredytowych przez banki”.
Pan Kubala zapowiedział skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.
Ludziom o normalnej konstrukcji psychicznej pozostaje wściekłość oraz żal, że zakończenie tej „rozprawy sądu najwyższego” nie nie mogło być analogiczne do tego ze starej baciarskiej piosenki:
Na „rozprawie" się zjawili jacyś dwaj cywili,
Gęby podrapane, włosy jak badyli.
Nic tym „sędziom” nie mówili tylko w mordy bili,
I tak zakończyli ten „sąd", ta joj.
Przyzwoity człowiek nie miałby jakichkolwiek podstaw do stwierdzenia że taki finał „rozprawy” byłby sprzeczny z elementarnym poczuciem sprawiedliwości.
Jako kontrapunkt pozwolę sobie przypomnieć kilka obrazków z działalności przedwojennej instytucji parasądowej, zwanej dintojrą.
Pierwszym Prezesem Łódzkiej Dintojry był pan Menachem Bornsztajn, lepiej znany jako „Ślepy Maks”. Oficjalnie był właścicielem Biura Pisania Próśb i Podań „Obrona”.
Gdy na skargę przyszła do niego okradziona wdowa mająca na utrzymaniu trójkę dzieci, szybko anonimowo zwrócono jej utraconą własność. A złodziej wkrótce został odnaleziony w jednym z cieków.
Podczas wizyty w Łodzi premiera gen. Felicjana Sławoja–Składkowskiego, z jego samochodu skradziono piękny pled, prezent otrzymany podczas oficjalnej wizyty za granicą. Komendant łódzkiej policji nie tracił bezsensownie czasu na wszczynanie oficjalnych procedur i poszedł prosto do wiadomego biura. Maks zdenerwował się iż takiego gościa spotkała w jego mieście przykrość i pled odnalazł się błyskawicznie.
Sławoj–Składkowski jeszcze jako minister spraw wewnętrznych zetknął się również pośrednio z panem Łukaszem Siemiątkowskim, powszechnie znanym jako „Tata Tasiemka”, działaczem Polskiej Partii Socjalistycznej i radnym miasta stołecznego Warszawy, a jednocześnie Pierwszym Prezesem Warszawskiej Dintojry. Gdy ministrowi na ulicy skradziono portfel, komendant warszawskiej policji natychmiast osobiście pofatygował się do knajpy o której wszyscy wiedzieli że jest siedzibą tej instytucji. Tata Tasiemka obiecał błyskawiczne załatwienie sprawy. Po kilku godzinach portfel wrócił do właściciela. Nie brakowało ani jednego banknotu a w środku Sławoj znalazł karteczkę z informacją:
„Panie miniszcze, trza lepiej pilnować pieniędzów.”
Niektóre wyroki Taty Tasiemki jeszcze dzisiaj budzą szacunek. Gdy pewien recydiwista pomówił innego złodzieja o jakiś haniebny uczynek, pomówiony założył mu sprawę o oszczerstwo. Gdy Wysoka Dintojra ustaliła iż istotnie było to ewidentne oszczerstwo, Tata wydał wręcz salomonowy wyrok. Pomówiony na miejscu przed obliczem Wysokiej Dintojry wymierzył pomawiającemu trzy potężne kopniaki w tyłek. Rzecz jasna ukarany nie śmiał nawet pomyśleć o jakimś odgrywaniu się. Apelację od wyroku Taty Tasiemki lub Ślepego Maksa można było składać jedynie do św. Piotra.
Gdy pomyślę jak wyglądałyby dzisiaj zadki Aarona Szechtera, Tomasza Lisa, Jacka Żakowskiego i pomniejszej swołoczy gdyby w sprawach o oszczerstwo orzekały tamte dintojry, chyba nikogo nie zdziwi iż o szefach obydwu wspomnianych instytucji wyrażam się z szacunkiem, sięgając po tytulaturę grzecznościową, pisaną z dużej litery. Zaś w przypadku ansztaltu niejakiej Gersdorf i jej handlangrów, mowy o choćby cieniu szacunku być nie może.
Stary Niedźwiedź
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńCóż, nasuwa mi się skojarzenie z akcjami organizowanymi przez narodowców z różnych zresztą krajów, którzy postanowili samodzielnie zająć się problemem pedofilii. Otóż wyszukują oni w sieci pedofilów wabiących dzieciaki na spotkania sponsorowane, podszywają się pod dzieci i doprowadzają do spotkania. Na spotkanie stawia się pedofil i grupa nacjonalistów. Cały ciężki wpierdol jest rejestrowany na nośniki elektroniczne i zamieszczany w sieci ku przestrodze. Uważam ten sposób za bardzo skuteczny, bo oddawanie takich zwyrodnialców w brudne ręce wymiaru niesprawiedliwości niechybnie skończy się operetkowymi wyrokami i wczasami na koszt podatników dla rzeczonych zwyrodnialców w jakimś luksusowym ośrodku pod Gąbinem. Co ważne, tropiciele często wchodzą w posiadanie dokumentów tych zwyrodnialców i kolejna "towarzyska" wizyta staje się niemal pewna. Działa to na tyle dobrze, że pedofile czasem sami zgłaszają się na policję, żeby zdobyć bezpieczny azyl przed sprawiedliwością. Nie muszę dodawać, że jestem wielkim zwolennikiem takich rozwiązań w obliczu niewyobrażalnej pobłażliwości wymiaru niesprawiedliwości wobec jednych z najbardziej odrażających form życia kalających ziemie swoją obecnością. Osobiście uważam, że leczyć powinno się tylko tych osobników o skłonnościach pedofilskich, którzy nigdy nie dokonali aktu pedofilskiego, a na terapię zgłosili się sami. A pozostali, którzy dokonali tych obrzydliwych aktów przemocy w stosunku do najbardziej niewinnych istot, powinni dyndać na gałęzi. Nie widzę innej sprawiedliwej kary dla takiego ścierwa. No chyba, że zamknięcie w pierdlu bez żadnej izolacji od innych więźniów - wtedy byliby biedronieni i poddawani innej obróbce tak długo, aż sami rzuciliby się na linkę. Wszakże istnieje jednak niebezpieczeństwo, że do pierdla na "obróbkę" mógłby trafić taki "Antydogmatyk" i wtedy biedronienie byłoby dla niego czystą radochą. Zatem lepszy byłby stryczek.
Pozdrawiam serdecznie, TF.
Czcigodny Tie Fighterze
UsuńTa pobłażliwość wymiaru niesprawiedliwości dotyczy różnych kategorii przestępstw. Od przyjaciela usłyszałem o takim zdarzeniu z czasów kabaretu "Okrągły stoliczek".
W tym samym bloku co on, mieszkało kilku taksówkarzy. Były to czasy plagi włamań do samochodów a podkomendni Kiszczaka kończyli rozkradanie PRL i nie mieli głowy do takich bzdur jak walka z przestępczością. Dlatego ci taksiarze we włsnym zakresie urządzili dozór parkingu. Pewnej nocy przyjaciel usłyszał pod oknami jakieś zamieszanie. Okazało się że ujęli oni włamywacza a ówczesna milicja łaskawie nawet przysłała po niego radiowóz. Dwa dni później spotkał przed blokiem jednego z tych taksiarzy, bardzo poirytowanego. Okazało się że zobaczył złodzieja przed monopolowym a gdy zadzwonił na milicję, usłyszał że prokurator go wypuścił.
Kilka dni później gnój ponownie próbował włamać się do taryfy na tym samym parkingu. Tym razem to on wzywał milicję gdy był flekowany, ale tak gruntownie a nie byle jak. Po akcji taksiarze przyszli do przyjacieja by załatwić sobie alibi. Uzgodnili że pili piwo i grali w "tysiąca", ustalili kto wygrał i ile.
I kilka dni później do przyjaciela przylazł dzielnicowy i spytał, co robił owej nocy. Zanotował sobie z kim grał w karty, kto wygrał a kto przegrał oraz ile i jakiej marki piwa wypili. Na tym się sprawa zakończyła.
Jak widzisz, branie spraw we własne ręce wymaga staranności w działaniu. A czepiać się tego mogą jedynie KODomici, wyborcy Parady Oszustów, łajdacy w togach czy cioty eurokomunistkii w rodzaju wspomnianej przez Ciebie (przed chwilą musiałem spuścić wodę po Antylali).
Pozdrawiam serdecznie.
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńO, jak na zawołanie zjawiła się pedalska zdzira Antydogmatyk. Chciałoby się rzec uderz w pedalstswo i pedofilstwo, a Antydogmatyk się odezwie.
UsuńCzcigodny Tie Fighterze
UsuńSwego czasu pod wpisem Flavii o Omnibusie-Pojebusie musiałem spuszczać wodę ponad czterdzieści razy. A najzabawniejsze jest że wypominają to rozbitkowie z łajby Cyrano de Cul, do niedawna tkwiący po szyję w ekskrementach. Widocznie zrozumienie że nie każdy to lubi, przekracza ich możliwości intelektualne.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńKwestia polskiego wymiaru niesprawiedliwości to temat rzeka i chyba najtrafniej i najkrócej opisał to Mistrz Michalkiewicz: na czym polega niezawisłość sądów? Na tym, że nigdy żaden sędzia nie zawisł. I póki co - nie zawiśnie. Jest to o tyle niepokojące, że ich działania są naprawdę podejrzane. Z jednej strony widzimy wielką pobłażliwość dla bandytów, a z drugiej 10 lat dla chłopaka, który zabił bandziora włamującego się do jego domu i zagrażającego jego rodzinie. I co gorsza, odszkodowanie dla rodziny bandyty. Rozbój w biały dzień. Faktycznie, przydałoby się jakieś pospolite ruszenie wykonujące wyroki, ale nie tylko na pedofilach i innych takich, jak sugeruje Tie Fighter, ale również na "prostytutkach w togach". Może kulka w łeb dla takiego sędziego, o którym pisałem powyżej to nieco mało, ale może odstraszyłoby to jego kolegów. Podobne wyroki serwowałbym sędziom lekką ręką odbierającym dzieci rodzicom czy dziadkom za rzekome zaniedbania. Ci ludzie zachowują się jak okupanci, więc czemu nie mamy ich traktować, jak swego czasu niemieckiego okupanta?
Pozdrawiam,
Imperator
Ave, Imperator!
UsuńTwój pomysł brania spraw we włsne ręce również w stosunku do "niezawisłych" (nie ulega wątpliwości że co najmniej kilku powinno zawisnąć) odsunąłbym w czasie.
Jak doskonale wiesz, nasza redakcja nie zalicza się do szalikowców PiS. Krytykujemy bez taryfy ulgowej choćby paranoiczną politykę wschodnią, ale gdy trzeba pochwalić na przykład za niewpuszczenie do Polski islamskiej dziczy, nie unikamy tego. Z dotychczasowych wypowiedzi prominentnych polityków obozu rządzącego wynika iż po pierwsze, też widzą te popisy bandytów w togach. A po drugie, mają zamiar spłukać ten kał o nazwie KRS. W takim dziele na pewno będziemy rządowi życzliwie kibicować i poprzemy każde rozwiązanie, które weźmie tę "kastę" sk....synów za mordy. Z nadzieją że od strony legislacyjnej tego nie spieprzą. Bo w tej materii niestety orłami nie są, co udowodnił choćby koszmarny bubel prawny w postaci pierwszej wersji ustawy o handlu wielkopowierzchniowym.
Dopiero gdy oni niczego nie zwojują, niestety trzeba będzie zastanowić się nad innymi SKUTECZNYMI rozwiązaniami. Bo w walce z przestępczością zorganizowaną liczy się tylko wynik, a biadolenia pięknoduchów należy wbić na gwóźdź w latrynie.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
UsuńOwszem, jest jakaś szansa, że PiS rozwali to towarzystwo, ale może mu się to nie udać, i to z dwóch powodów: (1) są zbyt słabi, a mafia w togach zbyt silna; (2) nie będą chcieli, a to co gadają, to tylko szopka na potrzeby gawiedzi.
Swoją drogą zmroziła mnie ostatnio wiadomość o nowym pomyśle tow. Ziobry: 3 lata odsiadki za zabicie własnej świni bez zezwolenia... Może czas na kolejny "czarny protest": "moja świnia, moja sprawa!"
Pozdrawiam,
Imperator
Ave, Imperator!
UsuńSzansy na legalne lub choćby quasi legalne "zaoranie" mafii w togach oczywiście nie demonizuję, zwłaszcza że będzie w tym uczestniczyć cudowne dziecko Zbigniew Ziobro. O którym nigdy nie wiadomo czy wyrecytuje wierszyk, czy zrobi kupę w majtki. O tym pomyśle ze świniami dowiedziałem się od Ciebie i oczywiście też mnie zamurowało. Bo za takie prawo sam tow. Minc by go pochwalił i poklepałby po sempiternie.
Neutralizowanie trzeciej izby parlamentu czyli wyeliminowanie z gry prawniczego nieuka i pachołka PO Rzeplińskiego oraz jego "padchujszczich" (daruj warszawski kolokwializm) trwało rok i było prowadzone po partacku, bo stosując terminologię szachową, przez pewien czas PiS swoimi specustawami ustawił na szachownicy pozycję dla siebie przegraną, czego ten nieogolony menel nie wykorzystał jedynie przez swoją tępotę i arogancję. Teraz daję im kolejny rok na tę rozgrywkę ale o wynik jestem niespokojny. Bo niestety Napolion nie ma tak mocnych kart jak prezydent Erdogan, który w charakterze pierwszego poważnego ostrzeżenia zapuszkował ponoć 2 tys. sędziów. Ma w arsenale ok. 3 mln. "uchodźców" więc parafrazując klasyka, "Unia może panu Erdoganu skoczyć tam, gdzie Makrela może pana Erdogana w dupę pocałować".
Pozdrawiam serdecznie.
Witam.
UsuńCały problem z wymiarem sprawiedliwości polega na tym, że sędziowie i prokuratorzy praktycznie nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za swoje czyny.
Zygmut.
Czcigodny Zygmuncie
UsuńSłusznie zauważyłeś że to jest główna przyczyna całego zła. Gdyby jednej łachudrze z drugą za tak bezczelne numery jak z Panami Romanem Kluską czy Markiem Kubalą można było nadepnąć na majątek osobisty, tego typu przewalanki skończyłyby się bezpowrotmie.
Pozdrawiam serdecznie.
Szanowny Stary Niedźwiedziu. Jeśli chodzi o dzisiejszych państwowych prawników, czyli sędziów i prokuratorów (adwokatów mogłoby to aż w takim stopniu nie dotyczyć), to należy jednym cięciem zakazać wykonywania zawodu wszystkim, którzy do dnia wejścia przepisów ów zawód wykonywali. Ci nowi, którzy rozpoczną pracę chwilę później, nie mogą więcej spieprzyć z racji braku doświadczenia, niż ich poprzednicy na co dzień partaczą z premedytacją.
OdpowiedzUsuńA jeśli chodzi o łódzki "prywatny" wymiar sprawiedliwości, rozbawił mnie fakt, iż Tata Tasiemka był członkiem PPS-u. To znamienne.
Pozdrawiam serdecznie
Czcigodny Jarku
UsuńTwój pomysł wydania ladacznicom w togach komendy "alle raus!" jest kuszący. Jeszcze kilka dni temu podzielałem Twoje stanowisko iż młodzi prawnicy tuż po studiach nie spieprzą więcej z braku doświadczenia, niż obecni z racji swojej krańcowej demoralizacji. Ale kilka dni temu usłyszałem coś co mnie po prostu zatkało. W jakichś gadających głowach jeden z dyskutantów przytoczył wynik anonimowej ankiety wśród studentów prawa warszawskiego uniwerku. PONAD 50% nie uznało krzywoprzysięstwa świadka podczas procesu za coś bardzo nagannego. Widocznie zgodnie z obiegową opinią na te studia trafiają dzieci klanów prawniczych, kurewstwo mające już w genach.
Arabowie mają bluzg "ty złodzieju, synu złodzieja i wnuku złodzieja". W Polsce możemy urągać "ty sędzio, syny sędziego i wnuku sędziego".
Skoro zainteresował Cię Tata Tasiemka (1876-1944), dopowiem że wstąpił do PPS już w roku 1903. Nie był szeregowym członkiem tej partii lecz jej szefem w warszawskiej dzielnicy Powązki. Z jej listy został w roku 1927 wybrany radnym miejskim. "Rządził" największym warszawskim bazarem czyli "Kercelakiem", pobierając haracz od handlarzy, co na pewno nie kłóci się z socjalizmem. Siedzibą warszawskiej dintojry była kawiarnia "Aleksandrówka". W roku 1932 został za te haracze skazany na dwa lata odsiadki. Całego wyroku nie odbył na skutek ułaskawienia przez prezydenta Mościckiego. Po kampanii wrześniowej działał w ruchu oporu. Aresztowany na jesieni 1942, w styczniu 1943 trafił do niemieckiego obozu KL Maydanek vel KL Lublin, gdzie zmarł na tyfus w lutym 1944.
W mojej ocenie w porównaniu z kon-Donkiem i jego szajką, gang Taty Tasiemki prezentuje się zdecydowanie korzystniej.
Pozdrawiam serdecznie.
PS
UsuńCzcigodny Jarku
Zechciej zajrzeć do komentarza Refaela, inicjującego ostatni wątek. Wynika z niego że i Ślepy Maks był działaczem związkowym całą gębą. Bo przynależność do łódzkiego Związku Zawodowego Złodziei była obowiązkowa.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Robercie
OdpowiedzUsuńOczywiście masz rację że takich łajdaków należy ścigać do ostatnich godzin życia. I jestem na ponad 99% pewny że gdyby takie ścierwo jak Stefan Michnik miało na sumieniu wyroki śmierci na Żydów, to albo by się w Szwecji z żalu obwiesił, albo by zniknął i cudownie odnalazł w Jerozolimie.
Sprawa pana Romana Kluski to zaledwie wierzchołek góry lodowej. Moim zdaniem jeszcze lepszy efekt dydaktyczny odniosłyby odwiedziny seryjnego samobójcy u kilku WSIoków, którzy tą sędziowską hołotą rządzą. Wtedy na pewno napaskudziliby w togi, a po ich wypraniu "wrócili znów do cnoty granic", jak mawiał hrabia Fredro. Rzecz jasna w trosce o własne tyłki, bo na pytanie o jakieś wartości moralne trzeba odpowiedzieć niczym chemik że analiza nie wykazała ich obecności.
Pozdrawiam serdecznie.
Komuna w 1989 upadła, ale niestety, na cztery łapy. A należałoby ścierwa rozliczyć. Skoro Izrael potrafił ścigać SSmanów po całym świecie, to znaczy że jest to wykonalne. Ale jak wspomniałem upadek był na cztery łapy.
OdpowiedzUsuńCzcigodny Refaelu
OdpowiedzUsuńRozliczenie tych ścierw, jak słusznie je nazwałeś, było wykluczone, skoro podczas szulerskiej gry przy okrągłym stoliczku kanalia Kiszczak wydała rozkazy swoim agentom z Bolkiem, Lewartowem i Dickmanem na czele. To jest po prostu grzech pierworodny tej żałosnej III RP.
Izrael rzeczywiście konsekwentnie robi swoje i ma głęboko w wiadomym miejscu kwestie formalne, co niewątpliwie jest godne szacunku. Niestety jest też fenomenem zoologicznym, czyli ogonem merdającym amerykańskim psem. Taki ogon może pozwolić sobie prawie na wszystko.
Pozdrawiam serdecznie.
Dodam kilka ciekawostek nt. postaci p. Ślepego Maksa. Był nie tylko Pierwszym Prezesem, ale także Ojcem Chrzestnym CAŁEGO łódzkiego półświatka. Bez jego zgody nie miały prawa zginąć pocerowane kalesony ze strychu. Wszyscy złodzieje MUSIELI płacić składkę za przynależność do Gildii Złodziei. Jeśli ktoś próbował się migać dostawał JEDNO ostrzeżenie. A gdyby nadal się upierał przy freelancer-ce to potem znajdowano go w rzeczce Łódce czy innym Jasieniu. Pozyskane pieniądze Maks przeznaczał nie tylko dla siebie. Zebrane fundusze przeznaczane były na zasiłki dla rodzin złodziei, którzy zostali przez oficjalne sądownictwo skierowani na przymusowe wakacje np. do Łęczycy.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam serdecznie
Szanowny Stary Niedźwiedziu,
Usuńchciałbym zwrócić uwagę na parę faktów.
1. w USA sędzią się zostaje po 15-sto letniej nienagannej praktyce w innym zawodzie prawniczym. wybranym przez rzeczoną korporację lub przez obywateli. z automatu jest objęty wraz z rodziną pełną inwigilacją przez FBI czy inne służby. jak sie możemy domyślać chodzi wyłącznie o bezpieczeństwo. jednakowoż pozycja sędziego jest bardzo mocna - vide ostatnie peregrynacje Trumpa.
2. pingwin na łańcuchu z Zielonej Góry przejechał na czerwonym i szedł w zaparte. udowodnili mu kłamstwo i banda psów łańcuchowych mówi - nic się nie stało. a w Australii za takie samo wykroczenie emerytowany sędzie sądu najwyższego dostał dwa lata bezwzględnego więzienia. tzw. szary obywatel dostałby tylko grzywnę. sędzia nie może kłamać nawet w błahej sprawie.
3. polecam wystąpienie Jakiego w sejmie;
https://www.youtube.com/watch?v=z_bv1w2pk8c
tyle na początek
buras
Czcigodny Burasie
UsuńPrzytoczyłeś standardy z kręgów prawa anglosaskiego, mające się do polskich jak Karakorum do Gór Świętokrzyskich. Do standardów tamtejszych sędziów trudno się przyczepić ale sporadycznie i tam trafiają się wtopy, takie jak uniewinnienie niejakiego O J Simpsona od zarzutu podwójnego morderstwa przez ławę przysięgłych. W epoce politpoprawizmu ława była w większości czarna. A jeden z "jurorów" anonimowo powiedział prasie że wina Simpsona była nawet dla czarnoskórych przysięgłych oczywista, ale po prostu bali się oni o swoją skórę.
Fakt że sędzia z hrabstwa Byczy Ogon może zablokować dekret prezydenta to jednak przesada. Ale ta odsiadka sędziego za przewinienie narmalnie karane grzywną, z kolei jest piękna.
Dziękuję za ciekawy komentarz i pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Refaelu
UsuńSkoro ta przynależność do Związku Zawodowego Złodziei i płacenie składek związkowych były obowiązkowe, podobieństwo do socjalizmu kłuje w oczy. Czcigodny Jarek Dziubek słusznie zwrócił uwagę na znamienność godzenia przez Tatę Tasiemkę funkcji Pierwszego Prezesa Warszawskiej Dintojry z pełnieniem odpowiedzialnych funkcji w PPS.
Pozdrawiam serdecznie.
szanowny Stary Niedźwiedziu,
Usuńwtopy są wszędzie. O J S w drugim procesie stracił wszystko. o sile anglosaskiego systemu świadczy choćby to, że w procesie przed białą ławą przysięgłych nie mogło być mowy o morderstwie. w naszym systemie psy łańcuchowe mogą robić co chcą. ostatnio głośno jest o panu Kubali. zniszczyli mu firmę i życie. a najgorsze jest to, że od początku wiedzieli o łamaniu prawa a szli w zaparte. żaden urzędas nie przyzna się do błędu. ze mnie tez bezmiar niesprawiedliwości zrobił kryminalistę, rozbił rodzinę i za rok, dwa - bezdomnego. proces o odszkodowanie skończy się pewnie kwotą typu 5 tys. (Kluska). a wpędzili mnie w ponad półtoramilionowe zadłużenie. na moim przykładzie widać dwojakie podejście do obywatela Najjaśniejszej. suweren 17 lat procesu z uniewinnieniem na końcu - funkcjonariusz wzmiankowanego bezmiaru, jedna rozprawa.
pozdrawiam
buras
Czcigodny Burasie
UsuńPodsumowując wątek amerykański, przypomniał mi się stary dowcip.
W Stanach po 30 dniach procesu Bernard Madoff dostał 150 lat kicia. A w Polsce proces takich arcyzłodziei jak Lewandowski czy Wąsacz potrwałby 30 lat a wyroki opiewałyby na 150 dni odsiadki, rzeczz jasna w zawiasach.
Pozdrawiam ponuro.
Ależ sędziowie sami dają wskazówki jak ich traktować :-D http://opole.wyborcza.pl/opole/1,35114,5119727.html
OdpowiedzUsuńSzanowny Żurawiu
UsuńZa górami, za lasami, tak na grandę
Pobili się dwaj sędziowie o wokandę.
Hej sędziowie, nie bijcie się!
Da aferał wam łapówkę, podzielicie się.
Pozdrawiam serdecznie.
Niestety na stole prezydialnym Sądu Najwyższego nie ma wypalonych pazurów
OdpowiedzUsuńdiabelskich ( jak to było w Trybunale w Lublinie ) i dlatego mamy wyroki
wyżwymienionego "sądu" jakie mamy !!!
amigo
Czcigodny Amigo
UsuńZastanawiam się czy w tym "Sądzie Najwyższym" nie są za wysokie progi na diabła nogi. Podejrzewam że sam Belzebub mógłby się tam załapać co najwyżej na woźnego. Bo o posadzie dyrektora zamawiającego usługi informatyczne nie miałby co marzyć.
Pozdrawiam serdecznie.
Czcigodny Stary Niedźwiedziu,
OdpowiedzUsuńDekomunizację należało przeprowadzić przede wszystkim w sądach. Zaniedbanie w tym zakresie spowodowało, że kraj się zmienił, ale sądy pozostały stalinowskie. Ponoszą odpowiedzialność za setki tysięcy zamordowanych Polaków. Nie mam wątpliwości, jakie rozwiązanie należałoby zastosować.
Serdecznie pozdrawiam
Czcigodny Dibeliusie
UsuńStan prawny wyklucza "ostateczne rozwiązanie kwestii sędziowskiej", choć po usłyszeniu niektórych wyroków taka myśł przychodzi do głowy. Gdy w towarzystwie o tym dyskutowaliśmy, rozważana była koncepcja, by wszystkich sędziów wylać na zbitą mordę i zatrudnić młodzież świeżo po studiach. Straty wynikające z ich braku doświadczenia byłyby niczym w porównaniu z tymi które są efektem skurwienia obecnych. Ale jeden z kolegów zwrócił uwagę na dynastyczność. I dopowiedział że z potencjalnego grona sędziów należałoby z mocy prawa wykluczyć tych, których rodzice lub dziadkowie parali się w PRL lub w Polsce procederem sędziowskim.
Pozdrawiam serdecznie.
Pozwalam sobie zamieścić kilka paremii
OdpowiedzUsuńSalis populi iudicorum suprema lex esto
Nemo non benignus est sui iudex (Żurek)
Ne eat iudex ultra petita partium (to o Łączewskim)
Lex est quod populus iudicorum iubet atque constituit... i na koniec przestroga:
NEMO ŻUREK IN CAUSA SUA !!!
AMIGO